Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Atak paniki, lęk paniczny

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
maxstyle
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 15 sierpnia 2011, o 22:27

24 sierpnia 2011, o 09:37

Agnieszka napisze na pewno o wynikach ale odbiór dopiero o 16 ( z nerw, aż mnie mdli :( )

Nie martw się kochana ja tez mam teraz bardzooo złe dni, koszmar dosłownie, a te szarpnięcia o których piszesz to zapewne skurcze dodatkowe (tez mam) lekarz mi mówił, że są norma u wieluuu ludzi i nie należy się nimi przejmować, a teraz gdy jest tak ciepło pocimy się, wypłukujemy elektrolity (głownie MAGNEZ) z organizmu. Stres również wpływa na niedostatek tego pierwiastka, dlatego my nerwicowcy powinniśmy stale zażywać MG z B6.

Eh... kiedy wrócą te dobre dni, ostatnio nawet jedzenie to dla mnie problem bo mnie mgli na sam widok :( staram się wychodzić codziennie, po parę razy, nie sama ale jednak wychodzę ale ataki są moim nieodzownym przyjacielem, staram się panować ale czasem nie mam już sil... Głowa mi pęka pewnie wysokie ciśnienie daje się we znaki pomału, Agnieszko, a Ty piszesz ze masz wysokie ciśnienie, a jakie dokładnie?

Brrr dzisiaj wyniki, a jutro pierwsza w moim życiu wizyta u psychologa (już po głowie mi chodzi, żeby przełożyć na inny dzień) Nie wiem w ogolę jak będzie przebiegała ta wizyta, co mam jej powiedzieć, na czym się najbardziej skupić ehhhh zwariuje....
agniechannn90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 273
Rejestracja: 25 stycznia 2011, o 21:51

24 sierpnia 2011, o 09:40

Ja zazwyczaj mam niskie 110/70 a wysokie to dla mnie 130/90 lub 140/100 takie mam jak mam atak...i wtedy mega zle sie czuje...Ja jutro tez mam psychologa , nie boj sie psycholog sam bedzie wiedzial o co pytac,musisz tylko byc szczera z nim...i sama nie moge sie doczekac tych twoich wynikow!

-- 24 sierpnia 2011, o 08:53 --
z jakiego miasta jestes??
"Bo serca są po to,by krwawić tęsknotą...A myśli są po to,by wierzyć w nie...A słowa jak noże szybują przez morza i choćbyś uciekał odnajdą Cię!"
maxstyle
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 15 sierpnia 2011, o 22:27

24 sierpnia 2011, o 13:41

mam już wyniki:

aTPO 24,99 (<35)
TSH 4,54 (0,27-4,2)
Ft3 6,83 (3,1-6,8)
Ft4 19,77 (12-22)

I nie wiem co myśleć......
agniechannn90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 273
Rejestracja: 25 stycznia 2011, o 21:51

24 sierpnia 2011, o 14:12

Generalnie nie masz hashimoto tak jak ja,bo ja anty tpo mialam pon 500 , a ty masz w normie...TSH wskazuje na niedoczynnosc...,ale powinno ft4 byc nizsze ,a ono jest w normie wiec nie wiem...natomiast ft3 jest podwyzszone co wskazywaloby nadczynnosc...
Ja uwazam ze jest to niedoczynnosc i brak przemiany ft3 i ft4 wiec idz do endo bo wyniki 4,5 to jest za duzo,w naszym wieku powinien byc 1 albo nizej a wyniki od 2 uznawane sa ,ze cos sie dzieje z tarczyca...hashimoto niby mozna wykluczyc po tym antpo ale zeby miec 100% pewnosci to jeszvze usg by sie przydalo...

-- 24 sierpnia 2011, o 13:18 --
obliczylam twoje hormony na procenty i wyszlo
ft3 -100,81%
ft4-77,7%
"Bo serca są po to,by krwawić tęsknotą...A myśli są po to,by wierzyć w nie...A słowa jak noże szybują przez morza i choćbyś uciekał odnajdą Cię!"
maxstyle
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 15 sierpnia 2011, o 22:27

24 sierpnia 2011, o 15:29

Dzieki Aga :*

ale ja nic nie rozumie z tych moich wyników :/ niby niedoczynność - kiedy ja mam wszystkie objawy nadczynnosci!
wlasnie sie naczytalam w necie i az mi goraco sie robi ... ..." Gdy poziom hormonu tyreotropowego THS jest nieco odbiega od normy, która wynosi 0,27-4,0 mU/l – jest odrobinę podwyższony, wówczas może być nie tylko spowodowany nieprawidłową pracą tarczycy, ale innymi, poważnymi schorzeniami. Zalicza się do nich między innymi niewydolność krążenia czy stany psychiatryczne. Podwyższenie poziomu THS obserwowane jest jedynie w konkretnych fazach chorób."
agniechannn90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 273
Rejestracja: 25 stycznia 2011, o 21:51

24 sierpnia 2011, o 15:51

Chodze do ENDO do PANI PROFESOR specjalistki w tej dziedzinie,najlepsza no moze jedna z najlepszych w tym kraju i naprawde ona sama mowi zeby nie czytac tych bzdur w necie,masz niedoczynnosc , poniewaz w tym wieku powinnas miec tsh 1 lub nawet nizej a nie prawie 5 ! idz do lekarza,a powie ci to samo co ja tutaj napisalam:)

-- 24 sierpnia 2011, o 15:00 --
ja tez mam niedoczynnosc ,a objawy nadczynnosci...tetno wysokie,leki ,itp...
ale cos Ci powiem , moze to tetno to i troche wina tarczycy,ale na 100% mam nerwice i tetno jest od nerwicy...a wiesz dlaczego ? bo nie raz dostawalam tetna 150 czy nawet 160! wystarczylo,ze powiedzialam sobie "TO NERWICA" i po sekundzie spadalo do 120 i nizej i nizej...myslisz,ze u chorej osoby na serce cos takiego by przeszlo samo?? u chorej osoby czasem nawet leki nie pomagaja...wiec o czym tu mowa...Idz do lekarza, a noz dostaniesz leki i poczujesz sie lepiej...ja jutro mam psychologa na 17 bo musze przyznac,ze ostatnio mam bardzo kiepskie dni,nerwica do mnie wrocila i to ze zdwojona sila...i czasem mam mysli typu,ze moze to jednak nie nerwica??
ale skoro przetrwalam tyle tych atakow i nadal zyje...wiec bede zyc dalej!
"Bo serca są po to,by krwawić tęsknotą...A myśli są po to,by wierzyć w nie...A słowa jak noże szybują przez morza i choćbyś uciekał odnajdą Cię!"
maxstyle
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 15 sierpnia 2011, o 22:27

24 sierpnia 2011, o 18:28

Aga wiem zdaje sobie z tego sprawę, ze gdyby jednak to nie była nerwica to nie mijałoby samo po np. zwykłym przetłumaczeniu samej sobie bądź, zwykłym Validolu ;/

Ja dzisiaj siedzę cały dzień w domu nakręcona na maxa :( do moich objawów doszło niechęć do jedzenia, wręcz mdłości na sam widok :/ dom, który był azylem, gdzie wszystko mijało i przechodziło jak ręką odjął nagle stal się tez miejscem w którym, nie potrafię się zrelaksować, odpocząć , zapomnieć..... cały dzień nakręcona KTO TO WYTRZYMA?? sprawdzam tętno co chwila przez cały dzień w granicach 85-95/min przy żadnym wysiłku MASAKRA(przeciez tetno w spoczynku powinno wynosic ok 70 ?? więc co jest! wrrrr), dzień stracony, czuje się nieobecna w rozmowach z ludźmi, myślę tylko czy oby mi serce za szybko nie bije, a jak jestem na zewnątrz to tylko żeby jak najszybciej wrócić do domu, a jeszcze 2 miesiące temu byłam "w miarę" normalna!

Poddaje się... każdy mówi, ze trzeba walczyć, wychodzić, nie poddawać się, ja to robiłam przez ostanie 2 dni i co za każdym razem tak samo żadnej poprawy! napady tętna 140/min - pewnie nawet wyżej przejdzie na chwile potem znów i tak w kolo!

Aga ja tez jutro mam psychologa po raz pierwszy w życiu :/ na 9 rano, nie denerwuje się sama wizyta jako taka ale OCZYWIŚCIE tym, że muszę wyjść z domu, a tam pewnie siedzieć z godzinę, wiec jak mi serducho zacznie walić, to skieruje rozmowę na takie tory aby jak najszybciej opuścić to miejsce i gdzie??? .... do domu oczywiście :(: buuuu
agniechannn90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 273
Rejestracja: 25 stycznia 2011, o 21:51

24 sierpnia 2011, o 20:40

Musisz dac rade , mam nadzieje ze terapia Ci pomoze...Ja tez mam kiepskie dni...tetno ,strach,scisk w gardle i jescze te szarpniecia serca,ale powiedzialam sobie,ze nie moge o tym myslec,wyszlam z kolezanka do parku na lody itp,wlasnie wrocilam...musze jakos dawac rade ,bo jak sie poddam nerwicy to bede przegrana,a chce zyc normalnie!
"Bo serca są po to,by krwawić tęsknotą...A myśli są po to,by wierzyć w nie...A słowa jak noże szybują przez morza i choćbyś uciekał odnajdą Cię!"
Awatar użytkownika
Dottie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 8 lipca 2011, o 22:13

24 sierpnia 2011, o 20:42

Asiu, doskonale Cię rozumiem! Ja mam dokładnie to samo, niedługo miną 3 miesiące od mojego pierwszego ataku, a czasami wydaje mi się że jest coraz gorzej... Nie wiem czy czytałaś moje poprzednie wypowiedzi, ja pierwszy atak miałam kilkanaście lat temu, w wieku 17 lat, długo się leczyłam i było ciężko, ale jakoś udało mi się wyjść z tego bagna i żyć w miarę normalnie, tylko jak się okazało, niestety do czasu... Pocieszam się myślą że jeśli wtedy dałam radę to teraz też muszę, może zajmie mi to więcej czasu, ale co mi pozostało, biernie czekać na śmierć...? Ja też mam dzisiaj gorszy dzień i jak się nie poprawi to w nocy jadę na konsultację na oddział psychiatryczny bo nie mam zamiaru mieć kolejnej koszmarnej nocy... Dzisiaj miałam jechać z koleżanką do jakiegoś dobrego psychiatry, koleżanka pracuje w służbie zdrowia i cudem mi go załatwiła a ja nawaliłam :( W poniedziałek jeszcze czułam się w miarę dobrze a wczoraj już opadłam z sił, noc była koszmarem, myślałam że umieram... Rano oczywiście byłam wykończona i nie dałam rady wyjść z domu. Teraz wszyscy mają do mnie pretensje a ja na prawdę nie udaję tego że koszmarnie się czuję! :( Najgorsze w tej chorobie jest to że raz jest lepiej a raz gorzej, jak jest lepiej znowu sobie coś wkręcamy i wszystko wraca z powrotem... Asiu, idź do tego psychologa, nie uciekaj jak ja, i nie nastawiaj się pesymistycznie. Wiem że to łatwo powiedzieć, ale zobacz, dzisiaj poszłaś na badania, dałaś radę, więc jutro tez dasz! :) Trochę Ci zadroszczę tego psychologa bo ja przez to że ostatnio stchórzyłam mam następną wizytę dopiero 26 września, nie wiem jak sobie poradzę bez terapii do tego czasu...
Trzymam kciuki za Twoją wizytę u psychologa, powodzenia! Daj znać jak poszło :)
"...Born to blossom, Bloom to perish..."
Czapla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 198
Rejestracja: 6 grudnia 2010, o 14:47

24 sierpnia 2011, o 21:31

Dottie, masz podobnie jak ja. Piszesz, że pierwszy atak przyszedł kilkanaście lat temu. U mnie w 2002 czyli dziewięć lat temu. Potem kilka razy powtórzyło się, zrobiłam badania, wszystkie choroby wykluczone i stwierdzona nerwica.. Brałam sporadycznie tranxen chyba przez dwa miesiące z przerwami i jakoś minęło samo nawet nie wiem kiedy i jak, ale jak wróciło w grudniu 2009, to już ze zdwojoną siłą :(: .. Do tego doszedł powszechnie dostępny Internet, szperanie w googlach, stawianie sobie diagnoz wszelkiego rodzaju i ciągłe mierzenie ciśnienia. W kwietniu tego roku byłam po raz pierwszy u psychologa, teraz mam przerwę tzw. wakacyjną. Wprawdzie zaczęłam panować nad wieloma rzeczami bez żadnych leków, ale niestety wyciągnęłam ze swojego doświadczenia i innych świrów jeden bardzo przykry wniosek, a mianowicie, że nerwicy nie da się całkowicie wyleczyć :buu: Między innymi ja sama jestem tego doskonałam przykładem. Skoro ataki paniki i to ostre, ze skokami ciśnienia pojawiły się i minęły same po wykluczeniu wszelkich chorób w 2002 roku, to dlaczego wróciły po siedmiu latach i to w tak niezwykle "rozbudowanej" formie? Skoki ciśnienia, a ostatnio kilka razy skoki pulsu. Normalnie mam 65, więc dla mnie puls koło 90 to już sporo. A Twój przypadek potwierdza tylko mój smutny wniosek.. Do tego przemaglowałam inne fora poświęcone nerwicy nie tylko polskie i nie znalazłam na nich ani jednej osoby, która by napisała, że wyleczyła się całkowicie i że ataki nie wróciły :(: Do tego moja pani psycholog powiedziała mi, że ani ona ani żaden psychiatra nie da mi gwarancji, że jeśli ataki ustaną, to nie wrócą po jakimś czasie i że może powinnam zaakceptować fakt, że "tak mam" :buu: :buu:

Przedwczoraj rano tak mnie mdliło, że na samą myśl o jedzeniu chciało mi się rzygać, więc od razu zaczęłam wertować w googlach jakie choroby mogą być przyczyną braku apetytu.. Oczywiście wszelkiego rodzaju nowotwory znalazły "uznanie" w moich roszadach..

Maxstyle, ja mimo wszystko poradziłabym Ci wychodzić jak najwięcej z domu mimo że do tej pory czułaś, że dom to Twój azyl. W domu bez względu na to na czym się skupisz, to i tak Twoje myśli wędrują w kierunku wyzwalaczy ataku paniki. Poza domem mimo wszystko jesteś wśród ludzi, musisz się skupić na przechodzeniu przez jezdnię, obserwujesz ludzi i jest szansa, że po prostu Twoje myśli popłyną w kierunku zewnętrznym a nie wewnętrznym, to znaczy nie będziesz się skupiać na sobie. Tak myślę, bo ja wbrew pozorom najwięcej ataków miałam właśnie w swoim domu, zazwyczaj w samotności zaczynały krążyć myśli wokół chorób i bicia serca, a potem oczywiście szło już samo dalej. Jak mam wyjść z domu to nie raz ogarnia mnie wręcz agresja, ale zauważyłam że jednak wśród ludzi poza domem wykonuję "normalne" czynności i coraz częściej łapię się na tym, że ani ciśnienie ani puls mi nie skaczą. Oczywiście zaraz jak o tym myślę lub się wsłuchuję w serce, to potrafię się nakręcić :ups Taka mocna to nie jestem :huh. Wtedy też często moją pierwszą myślą jest wracać w te pędy do domu, który też uważałam za azyl, ale jednak tutaj przeżyłam największe koszmary... ;brr

Agnieszko, myślałam że Cię tu długo nie ma bo jednak sobie zaczęłaś radzić z tymi skokami pulsu. W sumie to stęskniłam się za Twoja obecnością na forum :)
maxstyle
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 15 sierpnia 2011, o 22:27

24 sierpnia 2011, o 21:38

Aguśka ja widzę, że Ty dzielna dziewczynka: pracujesz sobie, pójdziesz na lody i BARDZO dobrze! walczysz nie poddajesz się jak ja :) mam nadzieje, ze mi się udzieli ;) W OGOLE DZIĘKUJE CI BARDZO! ze poświęcasz czas i czytasz co pisze oraz błyskawicznie odp. :******

Dottie poradzisz sobie, do następnej terapii !!! i niech w głowie Ci nie będzie, żadna konsultacja na oddziale psych. DASZ RADE! tak wiele już przeżyłaś, wiec głowa do góry!

CO NAS NIE ZABIJE TO NAS WZMOCNI !!! (heheh napisałam co wiedziałam :P) Na wieczór ciut mi się humor poprawił, serduszko bije normalnie (70/min). Ale jutro się zacznie ;/ oby pani psycholog salta w tył nie zrobiła jak posłucha co ja wygaduje :P

-- 24 sierpnia 2011, o 21:46 --
Czapla :) miło mi Asia jestem :* eh... ile nas takich samych chodzi po tym świecie... Wiem, nie poddawanie się i wychodzenie naprzeciw całemu złu jakie stwarza nam nerwica to najważniejsze z postanowień aby ja wyleczyć, bądź co bądź zaleczyć.
Czapla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 198
Rejestracja: 6 grudnia 2010, o 14:47

24 sierpnia 2011, o 21:47

maxstyle, pani psycholog nie zrobi ani salta do tyłu ani nie dostanie spazmów słuchając co jej masz do powiedzenia ;) Takich świrów ona ma na pęczki, bo to podobno plaga w dzisiejszych czasach. Dobrze, że się zdecydowałaś i idziesz. Zapewniam Cię, że terapia nawet jeśli nie wyleczy całkowicie to pozwala spojrzeć na wiele spraw z innej perspektywy a co za tym idzie, złagodzić mnóstwo z naszych objawów.
Poza tym dla mnie spotkanie z panią psycholog było jak wywiad, w którym to ja byłam niejako gwiazdą i mogłam opowiadać o sobie do woli :pp

-- 24 sierpnia 2011, o 20:52 --
Wiesz Asiu, bo to jest tak, że z jednej strony nie masz siły walczyć z czymś co Cię jednak pokonuje i w obliczu czego czujesz się bezradna i masz ochotę się poddać a z drugiej strony, to co Ci zostaje? Przecież w łeb sobie nie strzelimy, bo chcemy pożyć. Ja osobiście nie mam myśli samobójczych i nie miałabym nawet odwagi odebrać sobie życie, chociaż ogarnia mnie dzika rozpacz gdy mimo mojej zaciekłej walki i wielkich chęci muszę stawiać ciągle czoło czemuś, co i tak mnie pokonuje :roll:
maxstyle
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 15 sierpnia 2011, o 22:27

24 sierpnia 2011, o 22:53

Czapla ja również nie miałabym odwagi zrobić sobie czegokolwiek, to był by największy cios dla naszych bliskich to ich byśmy skazały najbardziej i nie daj Boże wpędziły w podobne bagno.
agniechannn90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 273
Rejestracja: 25 stycznia 2011, o 21:51

25 sierpnia 2011, o 04:51

Hej Czapelka:* Spac nie moge bo u nas we Wrocławiu szaleje straszna burza!
U mnie jakos leci...powolutku do przodu...Raz sa gorsze,a raz lepsze dni...akurat teraz sa te gorsze:) ale nie poddaje sie, nie chce zamknac sie w domu jak kiedys...Dzisiaj na 17 mam psychologa,wznawiam terapie...chociaz tak mi sie nie chce isc,ze szok...no,ale wiem ,ze musze...chociaz z checia bym ja przelozyla...,ale jak przeloze to bede miala wyrzuty sumienia! wiec ide:)
A co u Ciebie? cos czytalam,ze mialas problemy z wyrostkiem,jakies nacieki ,tak?? Jak to wszystko sie rozwiazalo,jak sie czujesz...jak cisnienie i puls i te cale ataki,radzisz sobie jakos?? BUZIACZKI KOCHANA:*
"Bo serca są po to,by krwawić tęsknotą...A myśli są po to,by wierzyć w nie...A słowa jak noże szybują przez morza i choćbyś uciekał odnajdą Cię!"
Czapla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 198
Rejestracja: 6 grudnia 2010, o 14:47

25 sierpnia 2011, o 10:50

Aga, nacieki na razie zostały zaleczone antybiotykami, które brałam przez dwa tygodnie, ale taka jakby "gula" z prawej strony od pępka została, więc te nacieki (tzw. plastrony) są i podobno przy kolejnych atakach infekcji czy bakterii znowu mogą się powiększyć, podrażnić i wtedy kaplica ;brr ;brr Jak tylko pomyślę o narkozie (boję się tego odpływania bo mam wrażenie, że tak się umiera) i operacji i że nie daj Panie Boże znajdą np. jakiegoś guza to potrafię się nakręcić i szaleć z lęku ;oh. A ja jestem słabowita - chorowita i najmniejsze przeziębienie się mnie ima
Też mam lepsze i gorsze dni, ale naprawdę nie wierzę w wyleczenie nerwicy.. Tak jak alkoholik nawykowo myśli o alkoholu i po niego sięga albo i nie, ale do końca życia nim zostaje i pić "normalnie" nie może, tak podobno z anoreksją walczy się latami, a nawet po zaleczeniu pozostaje ślad w psychice i zawsze jest niebezpieczeństwo powrotu, tak samo nawyk sięgania po papierosa u palacza, itd. A nerwicowiec, hipochondryk albo jedno i drugie w jednym (ja) już do końca życia będzie miał nawyk wsłuchiwania się we własne ciało, w bicie serca, szukanie chorób w googlach, reagowania lękiem na różne reakcje organizmu na pogodę i inne. Może to z czasem złagodnieje, albo się znudzi, ale przecież ciężko wyplenić coś tak mocno zakorzenionego. Niestety moje pesymistyczne myśli wzięły górę
ODPOWIEDZ