Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

złamane serce

Tutaj lokujemy brudy z forum, tematy off-topowe albo niezgodne z regulaminem (jeżeli nie zostały całkowicie usunięte)
Zablokowany
invissible
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 10 lutego 2014, o 13:08

10 lutego 2014, o 13:33

Jestem nowa na forum, nie wiem zatem, czy piszę w dobrym dziale. Jeśli nie - przepraszam.
Staram się pomóc sobie, ulżyć jakoś, może "wylanie"wszystkich moich uczuć i emocji tutaj sprawi, że poczuję się nieco lepiej. Nie umiem kompletnie sobie ze sobą poradzić. Zżerają mnie własne myśli. Mam skrajne wahania nastrojów. Potrafię śmiać się a za minutę być zalana łzami.
Zaczęło się od problemów z chłopakiem. Byłam w związku. Czułam się szczęśliwa, mimo, że bywało różnie między nami. Kłóciliśmy się, nie dostawałam od niego tyle uczucia ile bym chciała. Ba, czasem nawet nie dostawałam go w ogóle. Niedawno powiedział mi, że zakochał się w kimś innym ( "zakochanie" to przeszło po jakimś tygodniu) i w całej tej szczerej rozmowie przyznał się do zdrad. Nie seksualnych, ale pocałunki... to też zdrada. Nie mam zamiaru go usprawiedliwiać. Byliśmy razem ponad 8 miesięcy, ja zakochana na zabój, zaangażowałam się całą sobą. Dodam, że mam 24 lata, nie jest to więc jakieś szczeniackie zauroczenie. Spędzaliśmy ze sobą cały czas, całe weekendy, całe wakacje, każdą wolną chwilę. Najsmutniejsze, że przyznał się do tych krzywd, wie, że mnie ranił. Nie chciał mówić mi wcześniej, bo chciał być ze mną. Do tej pory twierdzi, że mnie kocha, ale nie potrafi być w związku, gdyż nie potrafi znieść ograniczeń jakie się z tym wiążą. Rozstaliśmy się, to naturalne. Ale co ze mną? Czy można uzależnić się od drugiego człowieka? Zranił mnie jak nikt nigdy a ja nadal go kocham, nie umiem przestać o nim myśleć. Rozmawiamy ze sobą normalnie praktycznie od dnia kiedy się rozstaliśmy. Z tego strony to tylko przyjaźń niewykluczająca hmm..jakby to ująć - korzyści. Ja jestem zakochana, zaangażowana i chyba naiwnie mam nadzieję, że przez łóżko będę w stanie go zatrzymać, zmienić? Czuję się jakby ktoś mi wyrwał serce. Cały mój świat legł z gruzach. Jakby tego było mało nie umiem się kompletnie skupić. Zawaliłam praktycznie studia przez niego, przez to w jakim jestem teraz stanie. Nie mam motywacji do niczego. Mimo, że ludzie sądzą, że jestem atrakcyjna czuję się jak ostatnie ścierwo. Bo gdybym była to chłopak nie zdradzałby mnie za plecami. Wszyscy mówią, że powinnam zerwać z nim zupełnie kontakt. Ale nie potrafię, nie chcę. Siedzę zamknięta w czterech ścianach, nic mi się nie chce. Czekam tylko aż zadzwoni, napisze. Cały swój nastrój uzależniam od niego. Nie umiem skupić się na nauce. Czuję, że zawiodłam wszystkich. Cała rodzina się o mnie martwi, zawiodłam ich i siebie. Miewam czasem myśli samobójcze, ale chyba nie mam w sobie aż tyle odwagi. Z drugiej strony myślę, że nie mam odwagi stawiać czoła dniu codziennemu. Może innym mój problem wydaje się banalny, ale jestem chyba zbyt wrażliwą osobą. Nie chcę uchodzić za egoistyczną osobę, która się nad sobą użala, bo inni mają przecież większe problemy. Jednak czuję się bezużyteczna, niekochana. Wiem też, że jeśli patrząc przyszłościowo związek z nim nie miałby większego sensu. Potrzebuję trochę uczucia, czułości a on czasem nie pozwalał nawet mi się do siebie przytulić. Przyjaciel powiedział mi, że to nie miłość a pożądanie. Ze strony mojego byłego pewnie tak, z mojej jedno i drugie. Boję się, że będę sama do końca życia. Czasem mam chęć coś zrobić, wyjść do ludzi, jednak w mojej małej miejscowości wszyscy moi znajomi wyjechali na studia dalej, ja na swój uniwersytet mam 60 km, więc dojeżdżam. U siebie nie mam z kim wyjść a jazda tam jest bezsensu. Proszę, nie osądzajcie mnie. Wiem, że może wydawać się, że mam problem jak rozkapryszona nastolatka, ale złamane serce naprawdę może zdemotywować. Być może to egzaltacja z mojej strony, ale kompletnie nie umiem normalnie funkcjonować.
Zablokowany