Hej!
W procesie autoterapii pozbyłam się już wielu lęków (np. przed wodą), ale z tymi borykam się od dziecka i nic nie potrafię na to poradzić.
Panicznie boję się wysokości, ale mam poczucie, że nie o samą wysokość tu chodzi, ale o połączenie wysokości z przestrzenią. Jeśli mam koło siebie kogoś wyższego ode mnie albo ścianę, wysokość mi nie przeszkadza, ale otwarta przestrzeń bo bokach mnie przeraża. Schodzę w kucki i pełzam. Wiem niby, że nic mi nie grozi, ale lęk jest silniejszy. Paraliżuje to moje życie, bo nie mogę wejść do wielu budynków, na schody, do przeszklonych wind. Omijam mosty, kładki. Błędnik mam ponoć zdrowy.
Czy ktoś z Was ma może podobnie i poradził sobie z tym?
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Akrofobia, agorafobia, gefyrofobia
- ani-ani
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 68
- Rejestracja: 25 września 2016, o 09:08
Hej, ja mam podobnie- to znaczy nienawidzę otwartej przestrzeni dookoła siebie; czuję się wtedy jakbym musiała "trzymać się trawy". Nie potrafię oddalać się od domu albo samochodu; to taki mój mały odpowiednik bezpiecznej przystani i śmieszne to jest, ale wszędzie gdzie jadę samochodem i odchodze od niego na jakąś odległość, powiedzmy 100-200 mętrów jest ok. Natomiast gdy odległość robi się większa zaczyna mi się kręcić w głowie, widzenie tunelowe, nadwrażliwość na światło itp.
Chciałabym, się tego pozbyć
Chciałabym, się tego pozbyć