Skoro prosisz
Akceptacja dla mnie to życie w zgodzie z rzeczywistością wewnętrzną, jak i zewnętrzną.Tak po prostu życie bez złości na niepowodzenia i rozczarowań ze sukcesów
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Czym jest dla Ciebie akceptacja?
Regulamin forum
Uwaga! Attention! Achtung! 注意广告!
Ten dział poświęcony jest materiałom forumowym, służą one "do odczytu" czyli nabywania informacji i ewentualnie komentarza. Nie opisuj tu swojej historii, objawów i nie zadawaj pytań o zaburzenia.
Jeśli masz taką potrzebę przejdź na stronę główną forum - Kliknij - do sekcji FORUM DYSKUSYJNE, tam masz dostępnych wiele działów do rozmów, pytań itp.
Uwaga! Attention! Achtung! 注意广告!
Ten dział poświęcony jest materiałom forumowym, służą one "do odczytu" czyli nabywania informacji i ewentualnie komentarza. Nie opisuj tu swojej historii, objawów i nie zadawaj pytań o zaburzenia.
Jeśli masz taką potrzebę przejdź na stronę główną forum - Kliknij - do sekcji FORUM DYSKUSYJNE, tam masz dostępnych wiele działów do rozmów, pytań itp.
- Juliaaa78569
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 573
- Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25
Dokładnie. Myślę że Celine jednak źle podchodzi do tego. Takie wpisy trochę źle działają na nowe osoby które chcą wyjść z zaburzenia np u mnie ten wpis Celine trochę mnie zniechęcił i zdołował. Ale stwierdziłam że dlaczego ja mam tak myśleć, skoro JA również mogę wyjść z zaburzenia? Bo przecież mogę. Dzisiaj np wstałam z ogromnym lekiem, większym niż zwykle, bałam się. Trochę popłakałam, ale wstałam, ubrałam się, pouczyłam i zamierzam zrobić to co dzisiaj mam zrobić. Dodatkowo jestem sama w domu, co również podnosi mój lęk, ale co z tego. Lęk mi nic nie może zrobić. Nadal ciężko u mnie z akceptacja, ale nadal będę próbować, bo przecież akceptacja przychodzi z czasem.schanis22 pisze: ↑15 maja 2018, o 22:51Ja napisałam tylko jak widzę akceptację nerwicy , ponieważ rozmawiam sobie z wieleom osobami na różnych etapach wyjścia z zaburzenia , kiedyś jedna osoba zapytała mnie co to jest akceptacja, i chciałam tej osobie powiedzieć w jak najporstszy sposób , czym jest według mnie .
Natomiast życiowo to już zupełnie coś innego , życiowo należy złapać równowagę , stawiać sobie cele mieć ambicje , dążyć do wyznaczonych celów , ale też nie robić sobie od razu wielkich presji że muszę to czy tamto , czyli postawa przyjacielska .
Wiadomo w zaburzeniu człowiek jest pogubiony sam już nie wie co chce od tego życia , jak się za to zabrać , dlatego ja kiedy zaczęłam swoją drogę odburzniową postawiłam sobie pierwszy cel - wyjscie z neriwcy , następnie polepszenie jakości mojego życia, i tak sobie pomalutku wszystko buduję .
Na dzień dzisiejszy jestem kompletnie odburzoną osobą - kiedyś bym się bała to napisać , o matko napiszę odburzona a jak mi wróci ,
Nie wróci bo to ja rządze moim życiem a nie zaburzenie .
Piszcie kochani czym jest dla Was akceptacja !!!
Fajny temat
Aktualnie czuje się okropnie zlękniona, ale na razie tak będzie. Będę mieć dni gorsze taki jak dzisiaj, ale i tak dam radę. Dziękuję za wszystko i na pewno będę jeszcze się duuuzo pytać gdy będę mieć kryzysy
- schanis22
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2199
- Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28
Juliaaa78569 , wychodzenie z zaburzenie to jest proces, ja żyłam dwa lat z ogromnymi bólami somatycznymi - nikt nie wiedział co mi jest , pózniej przyszły ataki .Juliaaa78569 pisze: ↑20 maja 2018, o 15:17Dokładnie. Myślę że Celine jednak źle podchodzi do tego. Takie wpisy trochę źle działają na nowe osoby które chcą wyjść z zaburzenia np u mnie ten wpis Celine trochę mnie zniechęcił i zdołował. Ale stwierdziłam że dlaczego ja mam tak myśleć, skoro JA również mogę wyjść z zaburzenia? Bo przecież mogę. Dzisiaj np wstałam z ogromnym lekiem, większym niż zwykle, bałam się. Trochę popłakałam, ale wstałam, ubrałam się, pouczyłam i zamierzam zrobić to co dzisiaj mam zrobić. Dodatkowo jestem sama w domu, co również podnosi mój lęk, ale co z tego. Lęk mi nic nie może zrobić. Nadal ciężko u mnie z akceptacja, ale nadal będę próbować, bo przecież akceptacja przychodzi z czasem.schanis22 pisze: ↑15 maja 2018, o 22:51Ja napisałam tylko jak widzę akceptację nerwicy , ponieważ rozmawiam sobie z wieleom osobami na różnych etapach wyjścia z zaburzenia , kiedyś jedna osoba zapytała mnie co to jest akceptacja, i chciałam tej osobie powiedzieć w jak najporstszy sposób , czym jest według mnie .
Natomiast życiowo to już zupełnie coś innego , życiowo należy złapać równowagę , stawiać sobie cele mieć ambicje , dążyć do wyznaczonych celów , ale też nie robić sobie od razu wielkich presji że muszę to czy tamto , czyli postawa przyjacielska .
Wiadomo w zaburzeniu człowiek jest pogubiony sam już nie wie co chce od tego życia , jak się za to zabrać , dlatego ja kiedy zaczęłam swoją drogę odburzniową postawiłam sobie pierwszy cel - wyjscie z neriwcy , następnie polepszenie jakości mojego życia, i tak sobie pomalutku wszystko buduję .
Na dzień dzisiejszy jestem kompletnie odburzoną osobą - kiedyś bym się bała to napisać , o matko napiszę odburzona a jak mi wróci ,
Nie wróci bo to ja rządze moim życiem a nie zaburzenie .
Piszcie kochani czym jest dla Was akceptacja !!!
Fajny temat
Aktualnie czuje się okropnie zlękniona, ale na razie tak będzie. Będę mieć dni gorsze taki jak dzisiaj, ale i tak dam radę. Dziękuję za wszystko i na pewno będę jeszcze się duuuzo pytać gdy będę mieć kryzysy
Rok zyłam w ogromnym lęku , plus odcięcie , cały nerwicowy syf , z zaburzenia wychodziłam 3 lata , i nikt mi nie powie że się nie da bo się da !!!
Tylko trzeba się uprzeć we właściwą stronę , a Celine niestety te strony pomyliła .
I nigdy nie będę się litowała nad ludzmi którzy żyją tak jak karze im nerwica, bo mają własny wybór , ale praca nad sobą i cierpliwość jest bardzo potrzebna .
Juliaaa78569 , gratuluję Tobie podejście i zrozumienia , wiem że kiedyś przeczytam Twój post odburzeniowy
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
- Juliaaa78569
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 573
- Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25
Do odburzenia jeszcze spooora droga, ale zaczynam od małych kroczków, takich malutkich, więc na razie nie liczę na nagłą poprawę. Jestem również na leku aseritn codziennie tabletkę, ale to nie oznacza że nic poza tym nie robię, bo pracuje nad sobą jak tylko mogę. Mało mi on pomaga, ale ja swoją pracą nadrabiam. Nie mówię że czuję się super, bo tak nie jest, chociażby to że wczoraj miałam jazdy na schizofrenię. Więc nie jest cały czas dobrze. Ale daje rady, dzisiaj np poszłam do babci i półtorej godziny z nią gadałam o różnych życiowych sprawach i lęk nagle zmalał. Co za ironiaschanis22 pisze: ↑20 maja 2018, o 16:25Juliaaa78569 , wychodzenie z zaburzenie to jest proces, ja żyłam dwa lat z ogromnymi bólami somatycznymi - nikt nie wiedział co mi jest , pózniej przyszły ataki .Juliaaa78569 pisze: ↑20 maja 2018, o 15:17Dokładnie. Myślę że Celine jednak źle podchodzi do tego. Takie wpisy trochę źle działają na nowe osoby które chcą wyjść z zaburzenia np u mnie ten wpis Celine trochę mnie zniechęcił i zdołował. Ale stwierdziłam że dlaczego ja mam tak myśleć, skoro JA również mogę wyjść z zaburzenia? Bo przecież mogę. Dzisiaj np wstałam z ogromnym lekiem, większym niż zwykle, bałam się. Trochę popłakałam, ale wstałam, ubrałam się, pouczyłam i zamierzam zrobić to co dzisiaj mam zrobić. Dodatkowo jestem sama w domu, co również podnosi mój lęk, ale co z tego. Lęk mi nic nie może zrobić. Nadal ciężko u mnie z akceptacja, ale nadal będę próbować, bo przecież akceptacja przychodzi z czasem.schanis22 pisze: ↑15 maja 2018, o 22:51Ja napisałam tylko jak widzę akceptację nerwicy , ponieważ rozmawiam sobie z wieleom osobami na różnych etapach wyjścia z zaburzenia , kiedyś jedna osoba zapytała mnie co to jest akceptacja, i chciałam tej osobie powiedzieć w jak najporstszy sposób , czym jest według mnie .
Natomiast życiowo to już zupełnie coś innego , życiowo należy złapać równowagę , stawiać sobie cele mieć ambicje , dążyć do wyznaczonych celów , ale też nie robić sobie od razu wielkich presji że muszę to czy tamto , czyli postawa przyjacielska .
Wiadomo w zaburzeniu człowiek jest pogubiony sam już nie wie co chce od tego życia , jak się za to zabrać , dlatego ja kiedy zaczęłam swoją drogę odburzniową postawiłam sobie pierwszy cel - wyjscie z neriwcy , następnie polepszenie jakości mojego życia, i tak sobie pomalutku wszystko buduję .
Na dzień dzisiejszy jestem kompletnie odburzoną osobą - kiedyś bym się bała to napisać , o matko napiszę odburzona a jak mi wróci ,
Nie wróci bo to ja rządze moim życiem a nie zaburzenie .
Piszcie kochani czym jest dla Was akceptacja !!!
Fajny temat
Aktualnie czuje się okropnie zlękniona, ale na razie tak będzie. Będę mieć dni gorsze taki jak dzisiaj, ale i tak dam radę. Dziękuję za wszystko i na pewno będę jeszcze się duuuzo pytać gdy będę mieć kryzysy
Rok zyłam w ogromnym lęku , plus odcięcie , cały nerwicowy syf , z zaburzenia wychodziłam 3 lata , i nikt mi nie powie że się nie da bo się da !!!
Tylko trzeba się uprzeć we właściwą stronę , a Celine niestety te strony pomyliła .
I nigdy nie będę się litowała nad ludzmi którzy żyją tak jak karze im nerwica, bo mają własny wybór , ale praca nad sobą i cierpliwość jest bardzo potrzebna .
Juliaaa78569 , gratuluję Tobie podejście i zrozumienia , wiem że kiedyś przeczytam Twój post odburzeniowy
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 121
- Rejestracja: 25 października 2016, o 22:43
Akceptacja i dla mnie jest trudną sprawą. Mi jest ciężko pozbyć się wyidealizowanego obrazu samej siebie i rozbiezność pomiędzy tym co jest a tym co chciałabym aby było - często mnie frustruje ( dokładnie jak opisała Ciasteczko). Mi się podobała wymiana zdań pomiędzy adminami a Celine. Myślę, że czasem każdy zadaje sobie w życiu podobne pytania i zastanawia się jak tu być szczęśliwym skoro na starcie życie dało w d**e. I tu ktoś mówi, akceptacja... ale jak to?? Ludzie powinni mnie żalować, ja miałem gorzej, mam prawo narzekać, płakać i użalać się nad sobą... Ciągle się łapie na tym, że mój mózg chce zrobić coś takiego i podpowiada mi często te same myśli co Celine.
Dla mnie akceptacja to chyba takie wzięcie odpowiedzialności za własne szczęście i wyjście z roli ofiary. Gdy dopieka mi zazdrość i frustracja, że inni mają lepiej akceptuję to jako uczucia, które pomagają mi jakoś określić swoje pragnienia. Wcześniej strasznie potrafiłam sie nakręcić takimi emocjami i popaść naprawdę w doła. Teraz Staram się siebie za takie emocje nie osądzać. Zresztą zrozumiałam, że nie ma złych emocji i to też jest akceptacja.
Nie powiem, nadal nawyk porównywania sie do innych jest ogromny, ale dostrzegam zmiany i to jest najważniejsze
Dla mnie akceptacja to chyba takie wzięcie odpowiedzialności za własne szczęście i wyjście z roli ofiary. Gdy dopieka mi zazdrość i frustracja, że inni mają lepiej akceptuję to jako uczucia, które pomagają mi jakoś określić swoje pragnienia. Wcześniej strasznie potrafiłam sie nakręcić takimi emocjami i popaść naprawdę w doła. Teraz Staram się siebie za takie emocje nie osądzać. Zresztą zrozumiałam, że nie ma złych emocji i to też jest akceptacja.
Nie powiem, nadal nawyk porównywania sie do innych jest ogromny, ale dostrzegam zmiany i to jest najważniejsze
to co czyni nas wrażliwymi - czyni nas pięknymi
-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1543
- Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08
Jedyne z kim powinieneś się porównywać, to samym sobą na przestrzeni czasu.Co do złych emocji, to nie ma złych emocji, za to są złe proporcjemaartini pisze: ↑23 maja 2018, o 18:00Akceptacja i dla mnie jest trudną sprawą. Mi jest ciężko pozbyć się wyidealizowanego obrazu samej siebie i rozbiezność pomiędzy tym co jest a tym co chciałabym aby było - często mnie frustruje ( dokładnie jak opisała Ciasteczko). Mi się podobała wymiana zdań pomiędzy adminami a Celine. Myślę, że czasem każdy zadaje sobie w życiu podobne pytania i zastanawia się jak tu być szczęśliwym skoro na starcie życie dało w d**e. I tu ktoś mówi, akceptacja... ale jak to?? Ludzie powinni mnie żalować, ja miałem gorzej, mam prawo narzekać, płakać i użalać się nad sobą... Ciągle się łapie na tym, że mój mózg chce zrobić coś takiego i podpowiada mi często te same myśli co Celine.
Dla mnie akceptacja to chyba takie wzięcie odpowiedzialności za własne szczęście i wyjście z roli ofiary. Gdy dopieka mi zazdrość i frustracja, że inni mają lepiej akceptuję to jako uczucia, które pomagają mi jakoś określić swoje pragnienia. Wcześniej strasznie potrafiłam sie nakręcić takimi emocjami i popaść naprawdę w doła. Teraz Staram się siebie za takie emocje nie osądzać. Zresztą zrozumiałam, że nie ma złych emocji i to też jest akceptacja.
Nie powiem, nadal nawyk porównywania sie do innych jest ogromny, ale dostrzegam zmiany i to jest najważniejsze
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 65
- Rejestracja: 9 grudnia 2017, o 19:11
Ciasteczko ma rację. To co mnie uwolniło od nerwicy, to w dużej mierze właśnie taka akceptacja. U mnie na dzień dzisiejszy objawia się bardziej jako "tak jest? Trudno. Mam to w d...ie" taki ponerwicowy buncik. Tyle się naprzejmowałam różnymi duperelami, że po prostu straciłam tym zainteresowanie.
"To na pewno rak!" - trudno, będę się martwić jak już mi go zdiagnozują,
"Wyleją mnie z roboty!" - Trudno, znajdę sobie inną,
"Mam osobowość lękową!" - trudno, będę z tym jakoś żyć.
"Tyle zła na świecie!" - trudno, póki co mnie to nie dotyczy,
"Boli mnie głowa!" - trudno, dzisiaj pocierpię, wczoraj i przedwczoraj nie bolała.
"Boję się że..." - trudno, boję się to się boję, na razie się nie zadziało.
"Mało zarabiam" - trudno, teraz tak jest. Ale się zmieni!!!
Z przejmowania się naprawdę niczego nie ma. Akceptacja zaś uwalnia nam dotychczas zablokowane zasoby energii i pozwala żyć Wcześniej na każde z tych zdań od razu spinałyby mi się ramiona a teraz czuję się trochę tak, jakby mi ktoś wstrzyknął botoks w te mięśnie
Pozdrawiam,
K.
"To na pewno rak!" - trudno, będę się martwić jak już mi go zdiagnozują,
"Wyleją mnie z roboty!" - Trudno, znajdę sobie inną,
"Mam osobowość lękową!" - trudno, będę z tym jakoś żyć.
"Tyle zła na świecie!" - trudno, póki co mnie to nie dotyczy,
"Boli mnie głowa!" - trudno, dzisiaj pocierpię, wczoraj i przedwczoraj nie bolała.
"Boję się że..." - trudno, boję się to się boję, na razie się nie zadziało.
"Mało zarabiam" - trudno, teraz tak jest. Ale się zmieni!!!
Z przejmowania się naprawdę niczego nie ma. Akceptacja zaś uwalnia nam dotychczas zablokowane zasoby energii i pozwala żyć Wcześniej na każde z tych zdań od razu spinałyby mi się ramiona a teraz czuję się trochę tak, jakby mi ktoś wstrzyknął botoks w te mięśnie
Pozdrawiam,
K.
- miniper
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 113
- Rejestracja: 24 października 2017, o 21:33
Bardzo fajna dyskusja i cały wpis. Dla mnie akceptacja to przyjęcie na spokojnie tego, czego nie możemy kontrolować. A że ja jestem maniaczką kontrolowania, to w tym punkcie nerwica mnie trzyma. Bardzo mocno nad sobą pracuję i widzię znaczne efekty, ale czuję też ciągle brak tej akceptacji. Mam w sobie perfekcjonizm, jakieś skrajne normy moralne i wciąż sama siebie krytycznie oceniam. Pracuję ostatnio nad tymi myślami na swój temat.
A co do przykładu biednego dziecka z Indii i bogatego księcia - miliony dzieci w Indiach są szczęśliwe i dziesiątki bogatych ludzi są mega nieszczęśliwe. A nawet śmiem twierdzić, że te zamożne osoby mają o wiele większą presję na sobie cały czas (od środka), a nie tylko wysiłek fizyczny, żeby zaspokoić potrzeby.
A co do przykładu biednego dziecka z Indii i bogatego księcia - miliony dzieci w Indiach są szczęśliwe i dziesiątki bogatych ludzi są mega nieszczęśliwe. A nawet śmiem twierdzić, że te zamożne osoby mają o wiele większą presję na sobie cały czas (od środka), a nie tylko wysiłek fizyczny, żeby zaspokoić potrzeby.
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1856
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Akceptacja dla mnie to uznanie danej sytuacji jako faktu i przyjęcie wewnętrze, ze tak teraz jest. Nauczenie sie akceptacji wymaga bardzo dużo pokory i przychodzi z czasem. Ja do tego podchodzę życiowo tak, ze mam dany problem i ok akceptuje go i skupiam sie na jego rozwiązaniu, a nie negowaniu rzeczywistości. Skoro i tak nie mam wpływu żeby problem zniknął to i tak mi nic innego nie zostaje
Cierpienie ciężko zaakceptować, ale da sie. Do wszystkich, którzy traca wiarę w wyjście z nerwicy - DA SIE tylko to wymaga wielkiego samozaparcia i wytrwałości.
A tak w ogóle to podpisuje sie pod wszystkim co napisala my dearest sister :-*
Cierpienie ciężko zaakceptować, ale da sie. Do wszystkich, którzy traca wiarę w wyjście z nerwicy - DA SIE tylko to wymaga wielkiego samozaparcia i wytrwałości.
A tak w ogóle to podpisuje sie pod wszystkim co napisala my dearest sister :-*
- schanis22
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2199
- Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28
Thank you my lovely sisterOlalala pisze: ↑25 maja 2018, o 20:01Akceptacja dla mnie to uznanie danej sytuacji jako faktu i przyjęcie wewnętrze, ze tak teraz jest. Nauczenie sie akceptacji wymaga bardzo dużo pokory i przychodzi z czasem. Ja do tego podchodzę życiowo tak, ze mam dany problem i ok akceptuje go i skupiam sie na jego rozwiązaniu, a nie negowaniu rzeczywistości. Skoro i tak nie mam wpływu żeby problem zniknął to i tak mi nic innego nie zostaje
Cierpienie ciężko zaakceptować, ale da sie. Do wszystkich, którzy traca wiarę w wyjście z nerwicy - DA SIE tylko to wymaga wielkiego samozaparcia i wytrwałości.
A tak w ogóle to podpisuje sie pod wszystkim co napisala my dearest sister :-*
Taki mały schemat jeszcze ode mnie .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
Nie napiszę nic nowego. Tak, już wiem, że akceptacja polega na pogodzeniu się z pewnego rodzaju niepewnością. Niepewnością związaną z każdą chwilą, sytuacją, którą spotykamy każdego dnia. Z tym, że jednego dnia może być cudownie i wspaniale i z tym, że za miesiąc ta "cudowność" może się zmienić, bo życie niesie ze sobą mnóstwo wątpliwości i niespodzianek, niestety nie zawsze dobrych. My mamy zaakceeptować każdy moment, to, że jest źle, że straciliśmy pracę, mamy złamane serce czy dowiedzieliśmy się o strasznej chorobie...Zaakceptować i pogodzić się z tym, że każdy z nas kiedyś odejdzie, że będzie mu dane zaznać cierpienia, pożegnać bliskich.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: 25 maja 2018, o 01:10
W sumie krótko, akceptacja to wewnętrzne pogodzenie się z tym czego zmienić nie możemy i to da efekty w postaci odpuszczenia presji. Lub pogodzenie się z tym czego zmienić tak naprawdę nie chcemy i tu musimy przestać narzekać na to.