Halina, emocje pozbawione logiki są niebezpieczne. Przemyśl to. Ludzie często bardziej ranią swoją krzywdą. Widziałem takie rzeczy i to było szalenstwo, a najważniejsze było pokazanie swojego JA! które tak mocno dało znać o sobie przed chwilą.
Divin jak mówił o początku drogi do wyjścia z zaburzenia to mówi o akceptacji stanu na dzień bierzacy. Victor czesto mowi o wypracowywaniu zdrowego dystansu co wiąże się z dojrzałością emocjonalną. Czasem lepiej zaakceptować i przyjąć prawdę o sobie niż dążyć za wszelką cenę by coś udowadniać.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Błagam Was o pomoc. Nasilenie tego czegos po wizycie u psych
-
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 1759
- Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09
Paulina ja nie narzucam nikomu niczego, ja pisalam "zagdam sie z toba, albo nie zgadzam sie z toba" i nikomu nic nie narzucam. Kazdy ma swoja przeszlosc, swojemetody walki z nerwica i tyle/ Przyznaje racje, ze odburzenie to proces dluzszy niz minimum rok. Ja nie krytykuje nikogo, jestem tolerancyjna, tylko chce zwrcic uwage, ze mnie jest potrzebne zajecie sie tym, co nigdy nie zostalo wypowiedziane. Wszsytko zalezy od nas samych.
Sory za moj ton, po prostu jest we mnie sporo energii, poplywalam dzisiaj az cala godzine na basenie, w te i we wte
Jesli glupio zabrzmiala moja odpowiedz, to jeszcze raz przepraszam, nastepnym razem napisze bardziej z pokora ......
A tak a propos egoizmu to mi potzreba gdyz cale zycie skupialam sie nie na sobie, tylko na innych
Przysiegam, chcialabys stac sie bardziej egoistyczna osoba
nauczyc sie mowic nie bez winienia siebie za to, nauczyc sie nie tlumic emocji nauczyc sie pokazywac, iz mam swoja wielka wartosc (afirmacja ?)
Coraz bardziej mi to wychodzi! To taka moja osobowosc fobiczna, ktora, mysle, ze charakteryzuje spora czesc nerwicowcow.
-- 27 lipca 2016, o 22:17 --
Sory za moj ton, po prostu jest we mnie sporo energii, poplywalam dzisiaj az cala godzine na basenie, w te i we wte

A tak a propos egoizmu to mi potzreba gdyz cale zycie skupialam sie nie na sobie, tylko na innych


Coraz bardziej mi to wychodzi! To taka moja osobowosc fobiczna, ktora, mysle, ze charakteryzuje spora czesc nerwicowcow.
-- 27 lipca 2016, o 22:17 --
nie rozumiem? Jak prawde o mnie? Przeciez nie znamy sie w ogole?kucyki46 pisze:Halina, emocje pozbawione logiki są niebezpieczne.
Czy moj tekst byl nielogiczny?
Przemyśl to. Ludzie często bardziej ranią swoją krzywdą.
Zatem lepej jest wyplakac swoja krzywde, by nie ranic innych, oo tym caly czas pisalam .....
Widziałem takie rzeczy i to było szalenstwo, a najważniejsze było pokazanie swojego JA! które tak mocno dało znać o sobie przed chwilą.
I pierwszy raz w zyciu dalo znac o sobie, mysle, ze robie postepy, zawsze balam sie mowic, co mysle, balam sie oceny innych i zachowywalam sie jak przyslowiowa dupa.
Divin jak mówił o początku drogi do wyjścia z zaburzenia to mówi o akceptacji stanu na dzień bierzacy. Victor czesto mowi o wypracowywaniu zdrowego dystansu co wiąże się z dojrzałością emocjonalną.
Pzeciez staralam sie tobie wytluaczyc, ze ja pracuje nad dojrzaloscia emocjonalna, ktorej nie osiagnelam jeszcze, chociaz coraz bardzej czuje sie dorosla. Wypracowuje rowiez zdrowy dystans w stosunku do rodzicow. I wlasnie ten niezdrowy dystans, z powodu wielu przezyc wczesniejszych, spowodowal nawrot sympromow nerwicowych z podwojna sula, po dwumiesiecznym "urlopie".
Czasem lepiej zaakceptować i przyjąć prawdę o sobie niż dążyć za wszelką cenę by coś udowadniać.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
-
- Gość
przeczytałem kilka twoich wpisów i myślę, że jesteś wulkanem energii
ale takim przyjaźnie usposobionym więc idę spać spokojnie. pozdrawiam i dobranoc 


-
- Gość
no niestety nie jest. Twoje ADHD mi się udzieliłoHalina pisze:spokojnej kucyk


- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Powiem Wam, że terapie terapią, ale dla mnie póki co KLUCZOWE jest polubienie SIEBIE samej, a nie szukanie akceptacji np. w rodzicach, innych osobach. Czyli to co robiłam często. Kiedyś jak rodzice nie akceptowani moich decyzji to czułam niesamowitą wściekłość. Teraz mam inne podejście, tzn. ja mam prawo do swojego zdania I oni też. Oddzieliłam się od nich mentalnie I jest mi z tym dobrze
Tkwienie w terapii I rozpamiętywanie całego zła jakiego doznałam od rodziców powodowało raczej postawę odwrotną - czułam wściekłość, na nich I na siebie.
Ja np. Halinka doszłam na terapii do takich przemyśleń jak Ty, że oni tyle błędów popełnili, że to ich wina. Czułam się strasznie. Zaczęło mi świtać takie pytania w głowie: a może oni mnie nie chcieli? Tak, terapia doprowadziła mnie do takich pytań. Nie wiem więc czy szła ona w dobra stronę.... do tego cała somatyka objawowa, kocioł nerwicowy, który dodatkowo podgrzewał emocje. Potem terapeutka przepisywała moje pogorszenie terapią, no ale jak człowiek ma czuć się dobrze jak w samym kotle nerwicowym rozpatruje takie sprawy? Człowiek bez zaburzenia czułby się źle. I dla mnie właśnie olśnieniem okazało się to, że ja z nikim nie muszę walczyć o swoje własne zdanie. Ani z rodzicami, ani z innymi ludźmi. Po prostu mogę być taka jaka jestem, pozwalając innym być takimi jakimi są (z ich błędami, wadami). I generalnie wkurzają mnie czasami zachowania rodziców, ale nie rozpamiętuje już tego (pracuję nad tym), uczę się mówić NIE gdy czegoś nie chcę I gdy coś mi nie służy, ale nie szarpię się z tym, bo ja mam prawo do swojego zdania, a oni do swojego. Szanuje I swoje zdanie, I zdanie ich. Już nie musze używać żadnych mechanizmów obronnych
wierzę w swoje odczucia, tak jak wierzę w ich. Ale to niczego nie zmienia - tego, że ich kocham. Nawet jeżeli w czymś się nie zgadzamy.
Tak jeszcze odnośnie nurtów terapeutycznych to dla mnie jest to spłycanie samego nurtu poz-beh jako działania tylko na objawy. Sama historia Victora to pokazuje, że wychodzenie z nerwicy to generalnie praca nad samym sobą, swoim podejściem do życia (zmiana filozofii życia?
). Ja tak traktuję odburzanie I im bardziej jestem przyjacielska wobec siebie tym bardziej wobec ludzi I tym bardziej czuję te swoje prawdziwe JA.
Takie tam moje kilka słów
P.S. Aha, I dla mnie jest też takie ważne puszczanie ogólnie pojętej kontroli. Nad życiem, nad innymi, nad samą sobą, nad wszystkim. Już nie muszę niczym Cerber wszystkiego kontrolować ( a potem wściekać się jak coś się wymsknie spod tej kontroli). To tak w sumie dla mnie samo odburzanie się wpisuje. Ta zmiana filozofii życia. Bo tutaj jest jak jest
oczywiście łatwo nie jest, bo takie mechanizmy mam mocno wbite do łebka, ale pracuję nad tym pilnie 

Ja np. Halinka doszłam na terapii do takich przemyśleń jak Ty, że oni tyle błędów popełnili, że to ich wina. Czułam się strasznie. Zaczęło mi świtać takie pytania w głowie: a może oni mnie nie chcieli? Tak, terapia doprowadziła mnie do takich pytań. Nie wiem więc czy szła ona w dobra stronę.... do tego cała somatyka objawowa, kocioł nerwicowy, który dodatkowo podgrzewał emocje. Potem terapeutka przepisywała moje pogorszenie terapią, no ale jak człowiek ma czuć się dobrze jak w samym kotle nerwicowym rozpatruje takie sprawy? Człowiek bez zaburzenia czułby się źle. I dla mnie właśnie olśnieniem okazało się to, że ja z nikim nie muszę walczyć o swoje własne zdanie. Ani z rodzicami, ani z innymi ludźmi. Po prostu mogę być taka jaka jestem, pozwalając innym być takimi jakimi są (z ich błędami, wadami). I generalnie wkurzają mnie czasami zachowania rodziców, ale nie rozpamiętuje już tego (pracuję nad tym), uczę się mówić NIE gdy czegoś nie chcę I gdy coś mi nie służy, ale nie szarpię się z tym, bo ja mam prawo do swojego zdania, a oni do swojego. Szanuje I swoje zdanie, I zdanie ich. Już nie musze używać żadnych mechanizmów obronnych

Tak jeszcze odnośnie nurtów terapeutycznych to dla mnie jest to spłycanie samego nurtu poz-beh jako działania tylko na objawy. Sama historia Victora to pokazuje, że wychodzenie z nerwicy to generalnie praca nad samym sobą, swoim podejściem do życia (zmiana filozofii życia?

Takie tam moje kilka słów

P.S. Aha, I dla mnie jest też takie ważne puszczanie ogólnie pojętej kontroli. Nad życiem, nad innymi, nad samą sobą, nad wszystkim. Już nie muszę niczym Cerber wszystkiego kontrolować ( a potem wściekać się jak coś się wymsknie spod tej kontroli). To tak w sumie dla mnie samo odburzanie się wpisuje. Ta zmiana filozofii życia. Bo tutaj jest jak jest


-
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 1759
- Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09
nie mam zadnego adhd do diablakucyki46 pisze:no niestety nie jest. Twoje ADHD mi się udzieliłoHalina pisze:spokojnej kucyknastepnym razem przed wejsciem w relacje z tobą, no to nie będe jadł kolacji, a może i obiadu?

-- 28 lipca 2016, o 12:33 --
zgadzam sie z toba olala
dlatego miedzy innymi nie pojde na terapie psychodynamiczna, za zadne skarby

chodze na terapie, ktora uczy zdrowego dystansu do rodzicow, uczy milosci do siebie samej i zajecia sie soba i dania sobie tego, czego sie nie dostalo. Terapia wskazuje, ze jestesmy dorosli i mamy prawo do mowienie "Nie" bez obwiniania siebie za to, mamy prawo "nie podobac sie" zarowno innym, jak ii rodzicom. Mamy prawo. To prawo zostalo mi odebrane jao malej dziewczynce. I to prawo staram sie teraz jej przywrocic.
Olala ja nie musze rozpamietywac zadnych zdarzen, ponewaz niektore zdarzenia sa "zywe" i mam wrazenie, ze to bylo wczoraj .... One krwawia jeszcze i to bardzo. Dlatego uwazam, ze jednoczesnie dzialajac na symptomy, dobrze by byloo bym sie ranami zajela .... Czulam to od wielu lat, ale zawsze spychalam to gleboko do szuflady i mowilam sobie, co bylo to bylo. Az pewnego dnia dopadl mnie atak paniki podczas, gdy nie wiedzialam, ze to jest atak paniki, i podczas ataku widzialam ojca, stojacego nade mna z pasem skorzanym w rece. Moim zdaniem strach, ktory jest w nas to dziecko, ktore w nas panikuje od wielu wielu lat. I czeka, by sie nim zajac.
Moja matka cierpi na zaburzenie obsesyjne od 45 lat. Nigdy nie chciala sie odburzyc, inaczej, niz przy pomocy lekow. Obecnie odstawila leki na wlasne zyczenie. 5 minut u jej boku jest po prostu masakra, nawet po wyuczeniu sie zdrowego dystansu do niej. Moj facet, po jej pobycie u mnie, stwierdzil, ze po prostu jeszcze jeden dzien, i nie wytrzyma .....
Ucze sie, ze mama jest zaburzona, ale w pelni swiadoma, zatem moze kontrolowac siebie i swoje zachowania. A skoro nie potrafi, bo zawsze odmawiala nauki, to moim zadaniem jest chronienie siebie samej przed nia. Nawet powiedzenie swojego zdania, na nic sie zda, przy niej, gdyz wpada w zlosc, delikatna agresje, generalnie to walka z wiatrakami i zaczyna nawijac o swoich natretach w kolko do znudzenia ....
Co nie oznacza, ze rozmawiam z nia na FB i jesli schodzi na swoje zabuzeniowe tematy, co dzieje sie bardzo szybko, po prostu przypmiam jej, ze sobie nie zycze. I rozmowa konczy sie szybko, bo ona nie potrafi inaczej rozmawiac, jak tylko zaburzeniowo. Zatem ucinam rozmowe. Dla mojego dobra ....
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
-
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 1759
- Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09
olalal a chcesz link francuski ? Metoda nazywa sie "serce dziecka" na podstawie zalozen Alice Miller, i John Bradshaw, laczy w sobie te terapie (psychothérapie analytique, analyse de rêves, (analiza snow, psychopathologie, approche systémique de l’individu (du couple et de la famille, rebirth, cri primal, méthode Silva, PNL, morphopsychologie S.F.M., méthode ESPERE, graphologie, astrologie humaniste,…etc.). Przepraszam, jesli chcesz przetlumacze tobie cos wiecej http://www.coeurdenfant.fr/therapeutes.html
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)