Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień z natrętami? Wyżal się swobodnie
- jestemjakajestem
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 170
- Rejestracja: 29 listopada 2016, o 15:35
Mareusz u mnie podobnie, to chuba tak przez ta pogode u nas....wytrwalosci
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1050
- Rejestracja: 27 listopada 2016, o 15:21
Nie zabijesz się...
Prędzej ja zeswiruje niż ty sobie coś zrobisz
- Ptasiek
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 180
- Rejestracja: 13 czerwca 2016, o 07:00
Gdzies to było , by dac sie zabić mentalnie ( nie momentalnie)

No healing without feeling
- Formenos
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 239
- Rejestracja: 14 maja 2018, o 08:37
Nipo,
Divin dał się mentalnie zabić i u niego był to MEGA przełom w odburzaniu. Opisał to na forum i zdaje się w 1 sezonie Divovica. Słuchaj tego regularnie i skutecznie implementuj

Powodzenia Byku!
"A Ci, którzy tańczyli zostali uznani za szalonych przez Tych, którzy nie słyszeli muzyki"
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1548
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Ja divo znam już na pamięć


-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 106
- Rejestracja: 26 grudnia 2017, o 12:38
Cześć wszystkim
To mój pierwszy post w tym temacie bo z reguły udzielam się tylko na "czy-jego-kocham-zanik-uczu-strata-emocji" i to jest jeden z powodów dlaczego się znajduje tu na forum ale problem nie polega tylko na tym. A więc gdy zaczęła się ta nerwica na temat mojego chłopaka to doszło jeszcze do czegoś nie miłego co zabiera mi radość z życia. Zaczęłam stresować się z głupich rzeczy bo normalny człowiek stresuje się sprawdzianem, sesją, rozmowa o pracę, egzaminem na prawo jazdy itp. Natomiast ja, stresuje się wyjściem poza dom, wyjściem do znajomych, pójściem do szkoły, na trening, a nawet do mojego chłopaka.. stres przeżywam tak że kręci mi się w głowie, mam ochotę zwymiotować i jest mi gorąco. Przez to wszystko mało jem. Zjem tylko wtedy gdy wiem że nigdzie nie wyjdę, w domu czuje się najbezpieczniej. I potrafię przez dnie zjeść tylko coś suchego (bo uważam że od tego nie zwymiotuje) i przez to bardzo schudłam. I moje życie tak właśnie wygląda. Czasem po prostu nie wytrzymuje i zaczynam płakać, boje się ze mnie to wykończy. Nie mogę wyjść normalnie ze znajomymi, bo non stop siedzi mi w głowie że zaraz zwymiotuje ( w głowie od razu wymyślam sobie drogę gdzie mogę uciec żeby zwymiotowac, niezależnie gdzie jestem poza domem). Chciałabym chociaż jeden dzień przeżyć tak jak kiedyś nie martwiac się że będę źle się czuć, zjeść normalnie.. Przez to nie mogę wyjść normalnie na romantyczny wieczór np do restauracji z chłopakiem, musze odmawiać z żalem na takie rzeczy.. Potrafię stresować się dzień przed bo wiem że mam np. Jutro gdzieś iść.. Przykładowo wczoraj byłam na imprezie i cały dzień standardowo stresik. Nie mówiąc o wieczorze.. nie mogłam się dobrze bawić bo w myśli że zaraz zwymiotuje. A najlepsze jest to że za 2 tygodnie idę się zapisać na prawo jazdy. I tu się pojawia ogromny znak zapytania bo jak ja się tam skupie jak ja myślę tylko o jednym czy się dobrze czuje i do tego dojdzie stres który przeżywa każdy człowiek plus mój.. ja nie wiem czy sobie dam rade.
Ale istnieje taki człowiek którego dzięki niemu czuje chwile gdy jest dobrze-mój najcudowniejszy na świecie chłopak. On już wie kiedy zaczynam myśleć o tym a kiedy czuje się dobrze, rozróżnia to wszystko (owszem mam lepsze dni). Gdy widzi że nic nie mówię, patrzę się w jeden punkt to wie że już zaczynam się stresować i wtedy mówi "że to tylko stres, że to tylko siedzi w głowie, że będzie dobrze, że nie mam czym się przejmować" i to naprawdę pomaga
Ciągle mi powtarza że boje się że zwymiotuje, ale nigdy to się nie stało i to jest prawda
Przez te słowa wypowiedziane przez mojego skarba naprawdę czuje się dobrze. I gdy nie myślę o tym czuje sie jak normalny człowiek i jest super. I właśnie przez takie "przebłyski" to jest dowód że to chyba wszystko przez nerwice, ze sobie to tylko ubzdurałam. Dodam też że gdy jestem poza domem i źle się czuje i udaje się po jakims czasie w stronę domu automatyczmie czuje się normalnie właśnie z faktem że będę już u siebie. I tak sobie czasem myślę że skoro czuje się dobrze w domu to czemu nie miałabym czuc się też dobrze poza domem. Ale jednak to mnie czasem wykańcza. Jestem bardzo ciekawa czy ktoś tak ma jak ja czy może serio zwariowałam, boje sie że okaże sie ze jestem jakas nienormalna albo jestem aspołeczna .. wiele bym dała żeby spędzić normalnie dzień bez stresu z moim ukochanym i przyjaciolmi.
Chyba każdy na moim miejscu chciałby codzienne czuć tą "normalność" bez stresu.
Ps. Przepraszam za tak długą wiadomość i nie wiem czy w odpowiednim miejscu pisze

To mój pierwszy post w tym temacie bo z reguły udzielam się tylko na "czy-jego-kocham-zanik-uczu-strata-emocji" i to jest jeden z powodów dlaczego się znajduje tu na forum ale problem nie polega tylko na tym. A więc gdy zaczęła się ta nerwica na temat mojego chłopaka to doszło jeszcze do czegoś nie miłego co zabiera mi radość z życia. Zaczęłam stresować się z głupich rzeczy bo normalny człowiek stresuje się sprawdzianem, sesją, rozmowa o pracę, egzaminem na prawo jazdy itp. Natomiast ja, stresuje się wyjściem poza dom, wyjściem do znajomych, pójściem do szkoły, na trening, a nawet do mojego chłopaka.. stres przeżywam tak że kręci mi się w głowie, mam ochotę zwymiotować i jest mi gorąco. Przez to wszystko mało jem. Zjem tylko wtedy gdy wiem że nigdzie nie wyjdę, w domu czuje się najbezpieczniej. I potrafię przez dnie zjeść tylko coś suchego (bo uważam że od tego nie zwymiotuje) i przez to bardzo schudłam. I moje życie tak właśnie wygląda. Czasem po prostu nie wytrzymuje i zaczynam płakać, boje się ze mnie to wykończy. Nie mogę wyjść normalnie ze znajomymi, bo non stop siedzi mi w głowie że zaraz zwymiotuje ( w głowie od razu wymyślam sobie drogę gdzie mogę uciec żeby zwymiotowac, niezależnie gdzie jestem poza domem). Chciałabym chociaż jeden dzień przeżyć tak jak kiedyś nie martwiac się że będę źle się czuć, zjeść normalnie.. Przez to nie mogę wyjść normalnie na romantyczny wieczór np do restauracji z chłopakiem, musze odmawiać z żalem na takie rzeczy.. Potrafię stresować się dzień przed bo wiem że mam np. Jutro gdzieś iść.. Przykładowo wczoraj byłam na imprezie i cały dzień standardowo stresik. Nie mówiąc o wieczorze.. nie mogłam się dobrze bawić bo w myśli że zaraz zwymiotuje. A najlepsze jest to że za 2 tygodnie idę się zapisać na prawo jazdy. I tu się pojawia ogromny znak zapytania bo jak ja się tam skupie jak ja myślę tylko o jednym czy się dobrze czuje i do tego dojdzie stres który przeżywa każdy człowiek plus mój.. ja nie wiem czy sobie dam rade.
Ale istnieje taki człowiek którego dzięki niemu czuje chwile gdy jest dobrze-mój najcudowniejszy na świecie chłopak. On już wie kiedy zaczynam myśleć o tym a kiedy czuje się dobrze, rozróżnia to wszystko (owszem mam lepsze dni). Gdy widzi że nic nie mówię, patrzę się w jeden punkt to wie że już zaczynam się stresować i wtedy mówi "że to tylko stres, że to tylko siedzi w głowie, że będzie dobrze, że nie mam czym się przejmować" i to naprawdę pomaga


Chyba każdy na moim miejscu chciałby codzienne czuć tą "normalność" bez stresu.
Ps. Przepraszam za tak długą wiadomość i nie wiem czy w odpowiednim miejscu pisze

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 490
- Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37
Moge sie kogos poradzic? 

- Halka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 457
- Rejestracja: 18 czerwca 2017, o 21:29
Bo to nerwica i dlatego warto poczytać co sie da żeby wiedzieć dlaczego tak umysł działa i dlatego ważna akceptacja że na teraz tak czuć będziesz troche niebardzo. Dlatego ważne ignorowanie i jednak ryzykowanie. Im częściej poczujesz normalność tym lepiej. I mimo że napisałaś że kiedy udaje Ci sie że jednak niemusisz czegoś zrobić to lęk opada ale zachwile myśl dlaczego inni mogą wyjść a ja nie i znów narasta frustracja i wcale niejest lepiej. Dlatego do tego też dystans trzeba brać i metodą małych kroczków. Dziś miałam lepiej jutro jednak coś gorzej ale sie postaram , bez presji i bez dokopywania sobie że może psychiczna choroba. To poprostu rozregulowany układ nerwowy i zrobie co moge żeby go wyregulowaćQwerty123 pisze: ↑17 czerwca 2018, o 12:32Cześć wszystkim![]()
To mój pierwszy post w tym temacie bo z reguły udzielam się tylko na "czy-jego-kocham-zanik-uczu-strata-emocji" i to jest jeden z powodów dlaczego się znajduje tu na forum ale problem nie polega tylko na tym. A więc gdy zaczęła się ta nerwica na temat mojego chłopaka to doszło jeszcze do czegoś nie miłego co zabiera mi radość z życia. Zaczęłam stresować się z głupich rzeczy bo normalny człowiek stresuje się sprawdzianem, sesją, rozmowa o pracę, egzaminem na prawo jazdy itp. Natomiast ja, stresuje się wyjściem poza dom, wyjściem do znajomych, pójściem do szkoły, na trening, a nawet do mojego chłopaka.. stres przeżywam tak że kręci mi się w głowie, mam ochotę zwymiotować i jest mi gorąco. Przez to wszystko mało jem. Zjem tylko wtedy gdy wiem że nigdzie nie wyjdę, w domu czuje się najbezpieczniej. I potrafię przez dnie zjeść tylko coś suchego (bo uważam że od tego nie zwymiotuje) i przez to bardzo schudłam. I moje życie tak właśnie wygląda. Czasem po prostu nie wytrzymuje i zaczynam płakać, boje się ze mnie to wykończy. Nie mogę wyjść normalnie ze znajomymi, bo non stop siedzi mi w głowie że zaraz zwymiotuje ( w głowie od razu wymyślam sobie drogę gdzie mogę uciec żeby zwymiotowac, niezależnie gdzie jestem poza domem). Chciałabym chociaż jeden dzień przeżyć tak jak kiedyś nie martwiac się że będę źle się czuć, zjeść normalnie.. Przez to nie mogę wyjść normalnie na romantyczny wieczór np do restauracji z chłopakiem, musze odmawiać z żalem na takie rzeczy.. Potrafię stresować się dzień przed bo wiem że mam np. Jutro gdzieś iść.. Przykładowo wczoraj byłam na imprezie i cały dzień standardowo stresik. Nie mówiąc o wieczorze.. nie mogłam się dobrze bawić bo w myśli że zaraz zwymiotuje. A najlepsze jest to że za 2 tygodnie idę się zapisać na prawo jazdy. I tu się pojawia ogromny znak zapytania bo jak ja się tam skupie jak ja myślę tylko o jednym czy się dobrze czuje i do tego dojdzie stres który przeżywa każdy człowiek plus mój.. ja nie wiem czy sobie dam rade.
Ale istnieje taki człowiek którego dzięki niemu czuje chwile gdy jest dobrze-mój najcudowniejszy na świecie chłopak. On już wie kiedy zaczynam myśleć o tym a kiedy czuje się dobrze, rozróżnia to wszystko (owszem mam lepsze dni). Gdy widzi że nic nie mówię, patrzę się w jeden punkt to wie że już zaczynam się stresować i wtedy mówi "że to tylko stres, że to tylko siedzi w głowie, że będzie dobrze, że nie mam czym się przejmować" i to naprawdę pomagaCiągle mi powtarza że boje się że zwymiotuje, ale nigdy to się nie stało i to jest prawda
Przez te słowa wypowiedziane przez mojego skarba naprawdę czuje się dobrze. I gdy nie myślę o tym czuje sie jak normalny człowiek i jest super. I właśnie przez takie "przebłyski" to jest dowód że to chyba wszystko przez nerwice, ze sobie to tylko ubzdurałam. Dodam też że gdy jestem poza domem i źle się czuje i udaje się po jakims czasie w stronę domu automatyczmie czuje się normalnie właśnie z faktem że będę już u siebie. I tak sobie czasem myślę że skoro czuje się dobrze w domu to czemu nie miałabym czuc się też dobrze poza domem. Ale jednak to mnie czasem wykańcza. Jestem bardzo ciekawa czy ktoś tak ma jak ja czy może serio zwariowałam, boje sie że okaże sie ze jestem jakas nienormalna albo jestem aspołeczna .. wiele bym dała żeby spędzić normalnie dzień bez stresu z moim ukochanym i przyjaciolmi.
Chyba każdy na moim miejscu chciałby codzienne czuć tą "normalność" bez stresu.
Ps. Przepraszam za tak długą wiadomość i nie wiem czy w odpowiednim miejscu pisze![]()
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 490
- Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37
Napisze tutaj ok? A najwyzej jak nikt nie odpowie to mozemy przejsc na priv.
Napisze w skrocie bo nie chce tego rozplatywac bo sie porycze.. chodzi o to ze od jakis 3 tyg caly czas mam w glowie mojego chlopaka kolege.. wkrecilam sobie jazde w glowe ze niby mi sie podoba.. a to dlatego ze on mial przyjechac do nas nad jezioro no to mowie ze sie ogarne i po chwili mysli ze ogarniam sie dlatego bo on przyjezdza.. a ja po prostu zawsze lubie wygladac nie lubie wygladac zle.. po prostu tak mam od zawsze.. no i juz mialam jazdy ze to dla niego niby ze to ze tamto i mowie a ch*j nie bede sie tak ogarniac bo juz mam jakies jazdy no i od tamtego czasu mam caly czas mysli ze mi sie on niby podoba, ze to niby z nim chce byc

-mysli ze wole byc z kims innym, ze gdyby nie moj chlopak to juz bym poleciala do innego
-sztuczne podniecenie na widok innych np jak zobacze kogos przypadkiem to juz cos tam na dole odczuwam
-seksualne wyobrazenia(nieraz mialam w takim stopniu ze masakra)
No i ogolnie wszystko sie kreci wokol mojego chlopaka bo jest dla mnie najwazniejszy.. ja o tym wiem.. ale moja glowa jak mi wmawia ze ja wole jego kolege itd i to wydaje sie takie realne ze ja nieraz leze i wyje bo sie boje ze ja taka jestem naprawde.. nie wiem juz co mam robic.. dzis w nocy to ze 2 godziny mnie trzymalo to po 3 dopiero usnelam.. moj chlopak lezal obok spal a ja w glowie ku*wa tamtego mialam.. gdyby nie to ze te mysli sa takie realne to ja bym to w dupie miala ale w nerwicy chyba tak powinno byc.. ze gdyby te mysli nie byly realne, iluzja czy jak to tam się nazywa to gdyby tak nie bylo to bym sie tym nie przejmowala i nie bala.. w chwili obecnej jestem strasznie zdołowana i nie wiem juz co robic.. jestem umowiona do psychologa na wtorek bo juz nie wiem gdzie mam szukac pomocy.. nie chce leków bo jestem przeciwniczką, boje sie ze mialabym nawroty jeszcze gorsze.. chce to zrozumiec, nie potrafie tego zaakceptowac i sie szarpie z tym cholernie.. czuje sie jakbym nie byla soba, albo ze mam w sobie jakiegos diabła ktory podpowiada mi takie rzeczy.. nie potrafie racjonalnie tego wytlumaczyc, na necie juz nawet nie czytam nic bo z tego co dzis wyczytalam to się ku*wa zauroczylam. Od razu sie poplakalam jak to przeczytalam. Mam dni gdy jest ok i mowie sobie ze pieprzyc te mysli, ale od tych 3 tygodni przezywam katusze.. jestem ogarnięta dziewczyną, zawsze bylam fair i nie w moim stylu latanie za innymi.. bo mam swojego chlopaka ktorego kocham nad zycie.. nigdy bym nie zdradzila ani nie poleciala do kogos innego, znam swoja wartosc a przez to wszystko ja juz nie wiem kim jestem.. gdzie jest ta dziewczyna? Tak bardzo chce zeby to sie skonczylo.. chce znow byc ta osoba co kiedys.. przeciez ja nigdy nie bylam jakas szm*cira nie szlajalam sie nie zdradzalam.. a teraz wszystko jest tak jakbym ja tak musiala sie zachowywac.. jakbym musiala zdradzac.. czuje ze juz tak zostanie.. a ja nie chce tak zyc..

- Halka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 457
- Rejestracja: 18 czerwca 2017, o 21:29
Ja tam pamiętam że nieraz teżł miałam jakieś takie chyły i to bez nerwicy , ztego co mi przypomina to kierownik mi sie podobal , potem ksiądz i chyba jeszcze pewnie by znalazł ktoś , o kierowca autobusu przypomniało mi sie. A dziś jak nato patrze to sie moge tylko wgłowe postukać. Chyba najlepsze co to nierozmyślać o tym. Jeśli co to nalogike sobie tłumaczyć , co ma być to będzie a narazie jest jak jest. Rozwalony układ emocjonalny , i raczej też naddtym popracować żeby uspokoić troche emocje i móc troche łatwiej ocenić czego sie chce. Narazie to Ty to zostaw a prubuj zająć czymś innym , życiem , pracom , rozwojem, spotkaniami ze znajomymi. Już nic niewymyślisz to niech będzie jak jest a pojakimś czasie rozwiązanie może przyjść samo. A terapie polecam bo mi pomogła zrozumieć wiele spraw chociaż niewiem jak bo i tak sama jednak dużo tu czytałam i gdzie sie dało.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 490
- Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37
No mi tez sie niby podobal kierowca autobusu ktory mial z 50 lat.. ale teraz to mi sie zyc odechciewa, caly czas trzymaja mnie te emocje..Halka pisze: ↑17 czerwca 2018, o 20:50Ja tam pamiętam że nieraz teżł miałam jakieś takie chyły i to bez nerwicy , ztego co mi przypomina to kierownik mi sie podobal , potem ksiądz i chyba jeszcze pewnie by znalazł ktoś , o kierowca autobusu przypomniało mi sie. A dziś jak nato patrze to sie moge tylko wgłowe postukać. Chyba najlepsze co to nierozmyślać o tym. Jeśli co to nalogike sobie tłumaczyć , co ma być to będzie a narazie jest jak jest. Rozwalony układ emocjonalny , i raczej też naddtym popracować żeby uspokoić troche emocje i móc troche łatwiej ocenić czego sie chce. Narazie to Ty to zostaw a prubuj zająć czymś innym , życiem , pracom , rozwojem, spotkaniami ze znajomymi. Już nic niewymyślisz to niech będzie jak jest a pojakimś czasie rozwiązanie może przyjść samo. A terapie polecam bo mi pomogła zrozumieć wiele spraw chociaż niewiem jak bo i tak sama jednak dużo tu czytałam i gdzie sie dało.