Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
olus77@vp.pl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 90
Rejestracja: 1 stycznia 2016, o 13:30

25 stycznia 2017, o 21:56

Napiszcie mi prosze, wiem że to indywidualne, wiem ze nie moge sie sugerować kimś, ale podzielcie się ze mną opinią o tabletkach, konkretnie biore pewne tabletki od 2-3 miesiecy i zamiast poprawy jest coraz więcej dni bezsensu, takich "szarych", nie wiem o co chodzi?! Niech ktoś sie podzieli ze mną co brał i co pomogło?! Bo ja już nie wiem, nie mam taków paniki, lęków, jest ok, a to dziadostwo poczucie ze nie cieszy mnie nic prawie, i tak szaro jest, chociarz jest ok wszystko. Oczywiscie funkcjonuje, aktywne mam dni, biegam itp. Rezcz jasna jak zapomne to nawet ciesze sie chwilami, ale jest wiecej tych złych chwil. Dzwoniłam do mojego lekarza i poprosiłam go o zmiane leków, mam się z nim spotkać i mamy pogadać.. Więc napiszcie mi z waszego doświdczenia co jest dobre ?! może jakies inne rady ?!
mackajg
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 57
Rejestracja: 9 listopada 2015, o 09:26

25 stycznia 2017, o 22:27

Wiesz nie ma czym się sugerować mi pomaga escitalopram niewielka dawkę biorę lęki trochę przy nim czuje ale nie chce zwiększyć bo na terapię chodzę i chciałabym nauczyć się samej sobie radzić ale wróciła mi po nim radość życia motywacja do działania sen się urwgulowal i żadnych skutków ubocznych. Ale to tak pisze jak u mnie
olus77@vp.pl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 90
Rejestracja: 1 stycznia 2016, o 13:30

25 stycznia 2017, o 22:43

aha ja biore pram, to chyba podobny skład ma .., ale dzieki za odpowiedz.
Awatar użytkownika
Szembek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 83
Rejestracja: 4 stycznia 2017, o 21:20

25 stycznia 2017, o 22:44

olus77@vp.pl pisze:Więc napiszcie mi z waszego doświdczenia co jest dobre ?! może jakies inne rady ?!
Jedyna rada przychodzi mi na myśl - nie sugerować się doświadczeniami z lekami innych osób. Nie każdemu dany lek pomoże, nie każdemu przyniesie ulgę, u jednego zadziała szybciej, u innego później, a jeszcze u innego wcale, jeden będzie miał skutki uboczne, a inny nie. Czasem (zwykle częściej niż rzadziej) z pomocą lekarza trzeba "poeksperymentować" z doborem leku, nie raz nie dwa okaże się, że działa skutecznie, a potem nagle już takich efektów nie przynosi. Sugerowanie się efektami działania leku u innych może być trochę jak placebo, na początku efektywne, bo łączy się z nadzieją i wiarą w skuteczność leku, w dalszej perspektywie okazuje się bolesnym rozczarowaniem - bo ktoś pisał, że dany lek mu pomógł, a mi nie pomaga.

Są natomiast sprawy uniwersalne przy lekach - że na efekty ich działania trzeba trochę poczekać (nie mówię o jakichś doraźnych przy atakach paniki), zwykle kilka tygodni, że rozpoczęcie ich brania może (bo to jest stwierdzone empirycznie) wiązać się z czasowym pogorszeniem stanu i zwiększeniem lęku/objawów, że dawki zwiększa się stopniowo (jeśli trzeba), a potem stopniowo zmniejsza przy odstawieniu. Że rozpoczęcie przyjmowania lekarstw, jak również ich odstawianie to także powód do kolejnych lęków.

No i prawda kolejna - leki nie uleczą przyczyn nerwicy, łagodzą tylko jej skutki. Bo leki wpływają na pewne procesy chemiczne w naszym mózgu.
mlodanerwica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 315
Rejestracja: 13 stycznia 2017, o 22:22

26 stycznia 2017, o 16:14

Wybaczcie, że znowu pytam, ale chcę się powoli pozbywać wszelkich wątpliwości i uspokoić się trochę. Od kilku miesięcy mam taki mocniejszy epizod nerwicy i od samego jej początku miewam coś dziwnego. Otóż na początku zaczęły się takie symboliczne sny, jakby prorocze. Śniły (i śnią do dziś) mi się wypadające zęby, labirynty, trumny, kościoły, umieranie i wchodzenie do nieba po śmierci i inne różne takie dziwactwa. Czytałam oczywiście senniki i to co tam wyczytałam doprowadziło mnie do istnej histerii. Same choroby, śmierć, nieszczęścia, nierozwiązane sprawy, konflikty. Od tamtej pory popadłam w straszną hipochondrię i obawę przed wszystkim. Zauważyłam, że zaczyna się już u mnie agorafobia. Nie wiem, czy to była jakaś serio przepowiednia, czy samymi sennikami tak się nakręciłam. Nigdy raczej te sny się nie sprawdzały, ale teraz podczas nerwicy boję się takich rzeczy. Ciągle też mam jakieś dziwne przeczucia. Nie wiem nawet jak to wyrazić słowami. To jest takie coś jak natręctwo, jeśli się nie pomodlę to coś się stanie. Cyfry 3, 7 i 13 są dla mnie tragiczne. Jeśli zrobiłam coś 3 razy to na pewno coś złego się stanie i aby to się nie stało to muszę zrobić jeszcze raz, żeby była liczba 4. No absurdalne, ale potem męczy mnie ta myśl. Mam czasami też takie wrażenie, że moje słowa mają jakieś znaczenie. Chodzi o takie zwroty jak "na razie" na pożegnanie. Potem tak sobie myślę, że może ja mam wewnętrzne przeczucie, że niedługo umrę i dlatego tak powiedziałam. Bo nie powiedziałam np. "do zobaczenia", więc to by oznaczało że ja mam wewnętrzne przeczucie że już nigdy się nie zobaczymy. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi, bo serio ciężko mi to wytłumaczyć. Czasami mam przeczucie, że widzę jakąś osobę ostatni raz i jak się żegnamy to muszę spojrzeć na nią jeszcze raz, ostatni raz. W lipcu moja mama była w szpitalu. W sumie to takie przeczucia zapoczątkowały się już wtedy, a może tylko od tego momentu to pamiętam. Miałam ciągle przeczucie, że mama umrze i chwilę przed samym zabiegiem dzwoniłam kilka razy, to było dla mnie takie coś jak pożegnanie. I oczywiście nic się nie stało. Przed wyjściem z domu chociażby na pół godziny muszę pożegnać się z rodzicami, bo jak wrócę to może ich już nie być i będzie za późno i będę żałować, że się nie pożegnałam. A wiecie od czego to się zaczęło? Teraz wszystko sobie przypominam. Raz moja sąsiadka mi powiedziała, że zawsze przed wyjściem całowała swoją mamę na pożegnanie. I raz tego nie zrobiła i jak wróciła, to mama miała jakiś wypadek czy coś. I od tamtej pory chyba tak się przejęłam. Cały czas mam wrażenie, że śmierć jest blisko, że ja mam jakieś wewnętrzne przeczucia i serio na coś choruję. Boję się, że to moje sny się sprawdzają. Boję się, po prostu się boję, że coś się nagle stanie, że nie zdążę się z kimś pożegnać, że będę miała wypadek. Te przeczucia czasami są nie do zniesienia, to zaprząta mi głowę i nie mogę normalnie funkcjonować. Czy Wy też tak macie w nerwicy i nie tylko? Czy w ogóle jest możliwe, że te sny się sprawdzą i że ja coś serio przeczuwam? Czy to znowu tylko głupia zagrywka moich nadwyrężonych emocji i lęków?
Awatar użytkownika
zlekniona
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 217
Rejestracja: 18 września 2015, o 22:53

26 stycznia 2017, o 16:37

mlodanerwica, sny się nie sprawdzają, ani żadne z rzeczy o których piszesz. Sny oczywiście coś tam znaczą, symbolizują coś konkretnego, ale raczej bardzo metaforycznie. Mnie się często śnią wypadające zęby. Kiedyś gdzieś przeczytałam, że takie sny oznaczają, że podświadomie boisz się, że stracisz kogoś bliskiego. Zostało mi to w pamięci, i wtedy, kiedy faktycznie się obawiam straty na sen przychodzą mi wypadające zęby. I raczej taki jest ich mechanizm - coś metaforycznie symbolizują, ale na pewno nie działa to tak, że jeśli śni Ci się śmierć to znaczy że umrzesz, to bardzo magiczne myślenie, niezgodne z prawdą.
Wszystko z resztą co opisujesz to objawy klasycznej nerwicy natręctw - wyliczanie, nadmierna kontrola (jeśli się nie pożegnam to już nie zobaczę).
Ja jeszcze w czasach szkolnych miałam coś takiego, że jak szłam do szkoły i miałam np. Jakaś kartkówke mówiłam sobie "jeśli w ciągu minuty uda mi się dojść do tego drzewa (które widziałam daleko przed sobą) to znaczy że zaliczę tę kartkówke. Nic bardziej mylnego, takie zależności przecież nie istnieją, popatrz na to logicznie.
Masz wrażenie, że to jakieś przeczucia, ponieważ jesteś w lęku, masz mega wzmożoną czujność, i przez to wyłapujesz każdy najmniejszy sygnał, że coś jest nie tak.
Nie przejmuj się i nie dziw. To tylko nerwica i wzmożone emocje. Przyjmij do siebie te informacje, ze masz nerwice, ze obecnie masz taki epizod, że bardziej reagujesz na różne bodźce a to manifestuje się konkretnymi zachowaniami/objawami. Ale jak tylko się z tym oswoisz i ispokoisz wszystkie one mina, a Ty będziesz bogatsza w doświadczenia i dużą porcję samoświadomości.
Trzymaj się! I powodzenia :-) :friend:
Matką wolności jest dyscyplina - Leonardo Da Vinci
mlodanerwica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 315
Rejestracja: 13 stycznia 2017, o 22:22

26 stycznia 2017, o 16:47

Ogromnie dziękuję za odpowiedź! Popadłam już w jakąś paranoję i błędne koło, potrzebowałam takiego uspokojenia. To co piszę jest nielogiczne i ja gdzieś w środku wiem, że to się nie sprawdzi, ale jednak ten lęk jest. Dziękuję jeszcze raz! :))
Awatar użytkownika
Szembek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 83
Rejestracja: 4 stycznia 2017, o 21:20

26 stycznia 2017, o 21:47

Po pierwsze jest tak, jak pisze Zalękniona - Twoje sny się nie sprawdzają.
Po drugie w tych złych przeczuciach i nerwicy natręctw musisz kiedyś powiedzieć "sprawdzam". Więc kiedy następnym razem pomyślisz, że zrobiłaś coś 3 razy i jak nie zmienisz tej liczby stanie się coś złego, powiedz - ok nerwico, zobaczymy, nie robię tej rzeczy p raz kolejny, zostaję na tej nieszczęśliwej (w Twoim jedynie mniemaniu) liczbie, a teraz jest Twój ruch. Skoro tak mnie straszysz jakimiś konsekwencjami, to czekam, do it!
olus77@vp.pl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 90
Rejestracja: 1 stycznia 2016, o 13:30

26 stycznia 2017, o 22:28

Szembek pisze:
olus77@vp.pl pisze:Więc napiszcie mi z waszego doświdczenia co jest dobre ?! może jakies inne rady ?!
Jedyna rada przychodzi mi na myśl - nie sugerować się doświadczeniami z lekami innych osób. Nie każdemu dany lek pomoże, nie każdemu przyniesie ulgę, u jednego zadziała szybciej, u innego później, a jeszcze u innego wcale, jeden będzie miał skutki uboczne, a inny nie. Czasem (zwykle częściej niż rzadziej) z pomocą lekarza trzeba "poeksperymentować" z doborem leku, nie raz nie dwa okaże się, że działa skutecznie, a potem nagle już takich efektów nie przynosi. Sugerowanie się efektami działania leku u innych może być trochę jak placebo, na początku efektywne, bo łączy się z nadzieją i wiarą w skuteczność leku, w dalszej perspektywie okazuje się bolesnym rozczarowaniem - bo ktoś pisał, że dany lek mu pomógł, a mi nie pomaga.

Są natomiast sprawy uniwersalne przy lekach - że na efekty ich działania trzeba trochę poczekać (nie mówię o jakichś doraźnych przy atakach paniki), zwykle kilka tygodni, że rozpoczęcie ich brania może (bo to jest stwierdzone empirycznie) wiązać się z czasowym pogorszeniem stanu i zwiększeniem lęku/objawów, że dawki zwiększa się stopniowo (jeśli trzeba), a potem stopniowo zmniejsza przy odstawieniu. Że rozpoczęcie przyjmowania lekarstw, jak również ich odstawianie to także powód do kolejnych lęków.

No i prawda kolejna - leki nie uleczą przyczyn nerwicy, łagodzą tylko jej skutki. Bo leki wpływają na pewne procesy chemiczne w naszym mózgu.
Super!, dzieki za odpowiedź, powiedziałes mi wszystko to co mój lekarz mi dziś powiedział:). Generalnie zmienił mi lek, stwierdził że jesli się mecze już ze snami ponad 2 miesiace, to nie powinnam tak mieć, Generalnie zaproponował odstawienie, bo uważa że radze sobie super, że leki pomogły, ale to to dalej ja powinnam walczyc sama o sibiebie. Poprosiłam zeby nie odstawiac teraz , wiec zmienił mi lek, i jesli zaczne go brac to go pobiore, a jakoś mi trzeba tego-tak uważam. A co do moich stanów bezsensu itp, stwierdził ze sama sie nakrecam na to, za duzo mysle, za duzo czytam, nie odwracam swojej uwagi, tylko tkwie w tym cały czas. i stwarzam sobie błedne koło, :) Moj lekarz jest naprawde cudownym człowiekiem..oby wszyscy tacy byli.
SylwiaM1988
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 21 stycznia 2017, o 11:18

27 stycznia 2017, o 14:32

Witam,
Potrzebuje porady...moje nerwice poglebily szumy uszne, ciezko mi sie do nich przyzwyczaic bo uwielbialam.cisze, lekarze mowia ze przyczyna ich pojawienia moglbyc stres.
I nie wiem jak z nimi walczyc. Jak juz mysle ze sie w miare z nimi.oswoilam to za jakis czas znow przychodzi zalamanie i leki.
Wiem ze moga mi nie minac, dlatego zastanawiam sie jaka metoda z nimi walczyc. Jak ich nie szulac i nie slyszec skorp to taki dzwiek w glowie, wiec np jak czytam ksiazke i sie skupiam to slysze je w tle. Wiem ze niektorym udaje sie o nich nie myslec i przez to nie slyszec, ale jak to zrobi zeby o nich nie myslec, przeciez do tego tez potrzeba skupienia mysli, a to tez powoduje ze je slysze, a nie jestem w stanie caly czas otaczac sie dzwiekami.z zewnatrz, chociaz czasem nawet to nie pomaga. Takie bledne kolo...
Awatar użytkownika
monika98
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 245
Rejestracja: 26 października 2014, o 14:26

27 stycznia 2017, o 17:28

szumiło, dzwoniło nie raz mnie w panikę wprowadziło :huh jak jużnie mogłam wytrzymać to zakładałam słuchawki i głośno słuchałam muzyki ale zazwyczaj udawało mi się to lekceważyć
Awatar użytkownika
Solitude
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 14 października 2015, o 12:11

27 stycznia 2017, o 19:21

a ja mam teraz zatkane ucho i ucisk w glowie, jestem oslabiona i zastanawiam sie czy mnie przewialo... wkrecam sobie najgorsze :( pocieszam sie ze to zapalenie ucha.. a boli jak cholera
SylwiaM1988
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 21 stycznia 2017, o 11:18

27 stycznia 2017, o 23:07

Monika, a minelo dzwonienie? Mialas je 24h?
zrezygnowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 576
Rejestracja: 14 lipca 2015, o 11:46

28 stycznia 2017, o 09:00

Witam jakiś czas miałam trochę lepsze dni,ale czar prał.Wieczorem zaczęła się jazda jak przenosilam córeczkę do łóżeczka i ja chciałam przykryć to dopadła mnie myśl,że za chwilę znowu przyłoże jej do twarzy poduszkę i będę trzymała Tak długo aż się ockne i zdam sobie sprawę co zrobiłam,że chciałam tylko siebie sprawdzić,ale ja skrzywdziłam na dobre,że przyjedzie policja i mnie zamkną.Najgorsza to ta myśl,że specjalnie będę trzymała poduszkę czy kołderką przy buzi a raczej przyciskala Tak długo aby sprawdzić ile czasu jestem w stanie Tak przyciskac.To jest jakiś koszmar,dodatkowo to czego się boję wyobrażam sobie Tak długo aż się w pewien sposób uspokoje czy przeraze(takie kompulsje,sprawdzanie siebie w myslach)jestem już wykończona.
Awatar użytkownika
Kretu
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1180
Rejestracja: 14 października 2016, o 10:07

28 stycznia 2017, o 09:26

Więc tego nie rób i nie sprawdzaj, to napięcie zmusza się do tego by to sprawdzić - nie różnisz się od osoby która sprawdza np. gaz w mieszkaniu.. również musi naciskać te kurki mimo że wie iż są zakręcone, czasami nawet sprawdza czy byłby zdolny żeby odkręcić kurek z gazem więc to robi po czym reaguje lękiem że jednak jest wstanie to zrobić, prawda jest taka że zrobić można wszystko tylko czy to jest zgodne z naszym charakterem i naszym ja? Na pewno nie, dlatego też ten kurek zakręca a Ty odkładasz poduszkę. Musisz zacząć konfrontować się z lękiem, gdy nadejdzie taka ochota mówić sobie "Nie, nie zrobię tego" i odchodzić - napięcie wtedy jest ogromne ale po czasie mija.. jeżeli będziesz nadal tak sprawdzać to nic z tego nie będzie, musisz w końcu to przerwać i przeciwstawić się nerwicy. Zacznij czytać artykuły i oglądać materiały DivoVic żeby poznać lęk - zrozumienie go jest kluczowe w podejściu do odburzania.
Żyj odgrodzony od przeszłości i przyszłości.
ODPOWIEDZ