Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
- MaksiaKasia
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 248
- Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23
Zaczelam terapie u powoli sama zaczynam wychodzic z domu (o metr, dwa, ale wychodze). Z narzeczonym staram sie robic wiecej. Wychodzimy na spacery (poki co codziennie o jakies 10m wiecej). Jest trudno. Mam najwieksze problemy z tym, by chodzic. Boje sie wlasnie ze zemdleje, albo upadne, zwariuje, szybko nie wroce do domu itp. A to na nogach chce moc najwiecej. Pfff
Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
- MaksiaKasia
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 248
- Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23
Do kobitki zajmujacej sie terapia poznawczo-behawioralna. Poki co mialam 2 rozmowy na skype (nie bylam w stanie wychodzic z domu) a w sobote mam juz ,,na zywo", bo oczywiscie ze wzgledu na konoecznosc jazdy samochodem w char pasazera (boje sie ze wyskocze), bardzo mi nie odpowiada. No ale coz... Pozniej, jak juz (mam nadzieje) sie troche ogarne, planuje isc na oddzial dzienny od 8 rano do 14 na Dolna w Wawie. Tam moze mnie nareperuja po 12 latach wahan. A moze nie bedzie trzeba dziennego oddzialu? Zobacze 

Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 289
- Rejestracja: 13 marca 2015, o 19:36
MaksiaKasia pisze:Do kobitki zajmujacej sie terapia poznawczo-behawioralna. Poki co mialam 2 rozmowy na skype (nie bylam w stanie wychodzic z domu) a w sobote mam juz ,,na zywo", bo oczywiscie ze wzgledu na konoecznosc jazdy samochodem w char pasazera (boje sie ze wyskocze), bardzo mi nie odpowiada. No ale coz... Pozniej, jak juz (mam nadzieje) sie troche ogarne, planuje isc na oddzial dzienny od 8 rano do 14 na Dolna w Wawie. Tam moze mnie nareperuja po 12 latach wahan. A moze nie bedzie trzeba dziennego oddzialu? Zobacze
Super MaksiaKasia!

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 18
- Rejestracja: 6 czerwca 2015, o 09:34
Napiszę zupełnie szczerze i z pełna odpowiedzialnością.
Nerwica lękowa towarzyszy mi nie od dziś.
Postanowiłam,że uporam się z nią:słuchałam i starałam się wykonywać wszystkie wskazówki z forum.
Zawzięłam się i stwierdziłam:niech się dzieje co chcę-dam radę i jak pomyślałam tak zrobiłam i wiesz co się stało:mało nie wylądowałam w szpitalu.
Są takie objawy,których nie da się zignorować:ja bardzo szybko odwadniam się,mój żołądek w stanie stresu jest tak ściśnięty,że nie przełknę niczego,do tego brak snu,biegunki i nawet wspomaganie smectą i elektrolitami nie pomaga.
W moim życiu był już epizod pobytu w szpitalu z powodu odwodnienia i zapalenia przewodu i żołądka.Odwodnienie zresztą często mi dokucza-taki mam organizm i jaki z tego morał:gybym posłuchała rad i wspomagała się tylko tym,że miałaby sobie tłumaczyć,akceptować,ryzykować nie wiem jak skończyłaby się ta próba.
Na szczęście moja terapeutaka niepokoiła się moim ostatnim zachowaniem i tą próbą odburzenia i zadz.do mnie we wlaściwym momencie.
Totalnie wyczerpana trafiłąm pod opiekę najpierw siostry a następnie specjalisty.
Gdy mnie zapytano co za głupota mną kierowała,żeby się doprowadzać do takiego stanu odpowiedziałam:odburzanie.
Teraz myślę tak:żeby zmienić swoje życie potrzebna jest profesjonalna pomoc.
Są osoby takie jak jak,których organizm może nie wytrzymać prób ryzykowania.
Jeśli masz ochotę popisać-śmiało.Będzie mi miło,jeśli będę mogła jakoś pomóc,choćby pisząc i dzieląc się swoją opinię.
A co do drżenia i objawów-wiem co przeżywasz.Dwa tygodnie mało ducha nie wyzionełam,na szczęście tylko się odwodniłam...a teraz pomału wrazcam do siebie pod okiem ludzi którzy wiedzą jak naprawdę pomagać....
-- 9 czerwca 2015, o 21:45 --
Do Gocha079
Nerwica lękowa towarzyszy mi nie od dziś.
Postanowiłam,że uporam się z nią:słuchałam i starałam się wykonywać wszystkie wskazówki z forum.
Zawzięłam się i stwierdziłam:niech się dzieje co chcę-dam radę i jak pomyślałam tak zrobiłam i wiesz co się stało:mało nie wylądowałam w szpitalu.
Są takie objawy,których nie da się zignorować:ja bardzo szybko odwadniam się,mój żołądek w stanie stresu jest tak ściśnięty,że nie przełknę niczego,do tego brak snu,biegunki i nawet wspomaganie smectą i elektrolitami nie pomaga.
W moim życiu był już epizod pobytu w szpitalu z powodu odwodnienia i zapalenia przewodu i żołądka.Odwodnienie zresztą często mi dokucza-taki mam organizm i jaki z tego morał:gybym posłuchała rad i wspomagała się tylko tym,że miałaby sobie tłumaczyć,akceptować,ryzykować nie wiem jak skończyłaby się ta próba.
Na szczęście moja terapeutaka niepokoiła się moim ostatnim zachowaniem i tą próbą odburzenia i zadz.do mnie we wlaściwym momencie.
Totalnie wyczerpana trafiłąm pod opiekę najpierw siostry a następnie specjalisty.
Gdy mnie zapytano co za głupota mną kierowała,żeby się doprowadzać do takiego stanu odpowiedziałam:odburzanie.
Teraz myślę tak:żeby zmienić swoje życie potrzebna jest profesjonalna pomoc.
Są osoby takie jak jak,których organizm może nie wytrzymać prób ryzykowania.
Jeśli masz ochotę popisać-śmiało.Będzie mi miło,jeśli będę mogła jakoś pomóc,choćby pisząc i dzieląc się swoją opinię.
A co do drżenia i objawów-wiem co przeżywasz.Dwa tygodnie mało ducha nie wyzionełam,na szczęście tylko się odwodniłam...a teraz pomału wrazcam do siebie pod okiem ludzi którzy wiedzą jak naprawdę pomagać....
-- 9 czerwca 2015, o 21:45 --
Do Gocha079
- MaksiaKasia
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 248
- Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23
Stokrotka, chetnie z Toba porozmawiam. Maksiakasia@gmail.com
W moim przypadku terapeutka powiedziala ze NIC na sile, bo tylko pogarszam. Tylko i wylacznie mozolny proces malych kroczkow.
Babeczka do ktorej chodze, to mgr Aneta Bilko. Jest z polecenia mojej psychiatry i wielu terapeutow. Mloda, ale bardzo dobrze sobie radzi. A jak sobie poradzi ze mna, to sie okaze. Pracuje pod superwizja.
W moim przypadku terapeutka powiedziala ze NIC na sile, bo tylko pogarszam. Tylko i wylacznie mozolny proces malych kroczkow.
Babeczka do ktorej chodze, to mgr Aneta Bilko. Jest z polecenia mojej psychiatry i wielu terapeutow. Mloda, ale bardzo dobrze sobie radzi. A jak sobie poradzi ze mna, to sie okaze. Pracuje pod superwizja.
Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 148
- Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 18:23
Wiesz stokrotka aby nauczyc sie ryzyka trzeba przede wszystkim myslec a nie robic wszystko na lapu capu przez miesiac...
Spojrz na swoj pierwszy post
Wiesz czemu?
Bo ty za szybko rezygnujesz i chcesz obejsc rzeczy ktorych nie obejdziesz.
Ale nie doluj innych ze akceptujac zaburzenie trafia sie do szpitala bo to sa bzdury, a to niby chodzac na terapie sie nie odwodnisz jak objawy cie zlapia? Pani psycholog poda ci kroplowke?
Nie wydruniaj sie, rozumiem frustracje ale nie wyzywaj sie na innych.
Spojrz na swoj pierwszy post
Czemu od tych paru lat te osoby na terapii nie wyciagnely cie z nerwicy?stokrotka1510 pisze:Witam
Od lat cierpię na nerwicę lękową.
Psychiatrzy,leki,terapia - niby wszystko wiem,że to ode mnie samej zależy czy z tego wyjdę.
Podjęłam walkę o siebie i od roku nie biorę leków.W zasadzie odejście od nich przeszło bez większych problemów ale jak widać podstępna nerwica wyciągnęła swoje największe działa i za wszelką cenę chcę mnie przy sobie zatrzymać...
Wiesz czemu?
Bo ty za szybko rezygnujesz i chcesz obejsc rzeczy ktorych nie obejdziesz.
Ale nie doluj innych ze akceptujac zaburzenie trafia sie do szpitala bo to sa bzdury, a to niby chodzac na terapie sie nie odwodnisz jak objawy cie zlapia? Pani psycholog poda ci kroplowke?
Nie wydruniaj sie, rozumiem frustracje ale nie wyzywaj sie na innych.
-
- Gość
@stokrotka1510
Niestety to jedyna możliwość wyjścia z nerwicy, Ty nie zaakceptowałaś objawów ONE CIE ZJADŁY, to nie jest akceptacja Ty próbowałaś to "przetrzymać" i niech się dzieje co chce, to nie na tym polega niestety i źle zrozumiałaś całe żałożenie tego forum. Niestety psychiatrów i psychologów którzy potrafią wyciągnąć człowieka z nerwicy jest bardzo mało. A co do koleżanki wyżej, te małe kroczki to kolejne 5 lat wyjęte z Twojego życiorysu a i tak z powrotem wpadniesz w to samo bo nikt nie wytłumaczy Ci jak to działa, skoro przez tyle czasu nikt nie potrafił wytłumaczyć Tobie na czym to w ogóle polega, to już raczej nie wytłumaczy. Powiem tak, są pewne typy osób które z nerwicy nie wyjdą nigdy.. i to trzeba przyznać sobie otwarcie, to już nie chodzi o siłe objawów bo to w sumie jest bez znaczenia, jeżeli zrozumie się nerwice to kwestia tego czy czujemy się jak byśmy nie żyli i umierali co 5 minut czy mamy tylko jednego natręta schodzi na dalszy plan. Niestety ludzie w dalszym ciągu nie rozumieją co to znaczy akceptacja, ryzykowanie itd.. tak samo jak było z ignorowaniem, duża część osób myślała że trzeba przestawać na siłe myśleć o danym objawie i to miało być ignorowanie, no nic trudno.
Niestety to jedyna możliwość wyjścia z nerwicy, Ty nie zaakceptowałaś objawów ONE CIE ZJADŁY, to nie jest akceptacja Ty próbowałaś to "przetrzymać" i niech się dzieje co chce, to nie na tym polega niestety i źle zrozumiałaś całe żałożenie tego forum. Niestety psychiatrów i psychologów którzy potrafią wyciągnąć człowieka z nerwicy jest bardzo mało. A co do koleżanki wyżej, te małe kroczki to kolejne 5 lat wyjęte z Twojego życiorysu a i tak z powrotem wpadniesz w to samo bo nikt nie wytłumaczy Ci jak to działa, skoro przez tyle czasu nikt nie potrafił wytłumaczyć Tobie na czym to w ogóle polega, to już raczej nie wytłumaczy. Powiem tak, są pewne typy osób które z nerwicy nie wyjdą nigdy.. i to trzeba przyznać sobie otwarcie, to już nie chodzi o siłe objawów bo to w sumie jest bez znaczenia, jeżeli zrozumie się nerwice to kwestia tego czy czujemy się jak byśmy nie żyli i umierali co 5 minut czy mamy tylko jednego natręta schodzi na dalszy plan. Niestety ludzie w dalszym ciągu nie rozumieją co to znaczy akceptacja, ryzykowanie itd.. tak samo jak było z ignorowaniem, duża część osób myślała że trzeba przestawać na siłe myśleć o danym objawie i to miało być ignorowanie, no nic trudno.
Ostatnio zmieniony 9 czerwca 2015, o 22:06 przez Kretu20, łącznie zmieniany 1 raz.
- dankan
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 935
- Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11
Mnie sie wydaje ze zle wlasnie zalozenie zostalo zrozumiane, czyli posluchanie nagran i na hura wszystko a to nie tak wyglada i to nie jest takie proste ze objawy mijaja po 2 tygodniach.
Ja nie wiem naprawde z czym tu macie ludzie problem z rozumieniem tych nagran, to nie chiodzi o to aby wam to jak najszybciej minelo, bo jak tak chcecie to idzcie po leki antydepresyjne.
Uspokajanie stanu emocjonalnego trwa spory okres czasu, odkrecanie tego co zostalo wkrecone, to nie jest bah buh i tydzien i po sprawie, jesli ktos tak myslal sobie to znaczy ze nie lsuchal ani nie czytal uwaznie.
To sa mega obszerne tematy wyjasniane etapowo, to nie chodzi o rzucanie sie na gleboka wode natychmiast byle w tydzien przeszlo. Ale chodzi o konsekwentne traktowanie zaburzenia w taki sposob z dopuszczaniem kryzysow, gorszych dni i chwil.
A da sie, nie jestescie wyjatkami z silnymi objawami, moje objawy na poczatku powodowaly ze lezalem na podlodze i plakalem a dzis jest niebo wiec prosze tu nie mowic ze cos jest niemozliwe.
Bo jesli sprawa wychodzi od emocji to nie ma rzeczy niemozliwych dla czlowieka.
Ja nie wiem naprawde z czym tu macie ludzie problem z rozumieniem tych nagran, to nie chiodzi o to aby wam to jak najszybciej minelo, bo jak tak chcecie to idzcie po leki antydepresyjne.
Uspokajanie stanu emocjonalnego trwa spory okres czasu, odkrecanie tego co zostalo wkrecone, to nie jest bah buh i tydzien i po sprawie, jesli ktos tak myslal sobie to znaczy ze nie lsuchal ani nie czytal uwaznie.
To sa mega obszerne tematy wyjasniane etapowo, to nie chodzi o rzucanie sie na gleboka wode natychmiast byle w tydzien przeszlo. Ale chodzi o konsekwentne traktowanie zaburzenia w taki sposob z dopuszczaniem kryzysow, gorszych dni i chwil.
A da sie, nie jestescie wyjatkami z silnymi objawami, moje objawy na poczatku powodowaly ze lezalem na podlodze i plakalem a dzis jest niebo wiec prosze tu nie mowic ze cos jest niemozliwe.
Bo jesli sprawa wychodzi od emocji to nie ma rzeczy niemozliwych dla czlowieka.
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014
spis-tresci-autorami-t4728.html
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014
spis-tresci-autorami-t4728.html
- MaksiaKasia
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 248
- Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23
Szczerze powiedziawszy, zaczyna mnie draznic ton niektorych osob. Ja rozumiem, ze sa osoby ktore daly rade wyjsc z tego syfu tylko i wylacznie dzieki nagraniom, ale wezcie pod uwage, ze kazdy jest inny. Ja np nigdy nie pracowal na dluzsza mete z psychologiem. Maksymalnie 4 spotkania i konoec. Do czego mnie to doprowadzilo? Do totalnego syfu. Teraz wiec chodze do terapeuty, bo potrEbna mo dachowa pomoc.
Kolejna sprawa - leki. Jest tu jakas nagonka na lekarzy i terapeutow. Warto niektorym uzmyslowic, ze czasem leki sa konieczne zeby w ogole przetrwac. To samo tyczy sie terapii.
Kolejna sprawa - leki. Jest tu jakas nagonka na lekarzy i terapeutow. Warto niektorym uzmyslowic, ze czasem leki sa konieczne zeby w ogole przetrwac. To samo tyczy sie terapii.
Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
-
- Gość
Leki są potrzebne owszem w trudnych i początkowych stanach, nie po czasie X gdzie nic się nie zmienia a osoba dalej jest przestraszona swojego stanu, co do typu osobowości to właśnie powiedziałem że nie każdy jest w stanie wyjść z nerwicy i nie każdy wyjdzie, jeżeli Ty robisz 2 metry i boisz się że zwariujesz, umrzesz, upadniesz i stracisz świadomość to jesteś na początku swojej drogi z odburzaniem mimo że tyle czasu się z nią już męczysz i na prawde wątpie że kiedykolwiek uda Ci się żyć bez proszków, smutne ale prawdziwe dlaczego? a no dlatego że nerwica to "choroba" emocji i nie jest w stanie człowiekowi nic fizycznie zrobić oprócz dwóch rzeczy, dostania biegunki jeżeli ktoś ma zespół jelita drażliwego, dwa odruchów wymiotnych, trzy zawrotów głowy i ewentualnego ataku paniki, cztery wrzodów,nadcisnienia. To w sumie wszystkie możliwe skutki jakie może dać nerwica, jeżeli ktoś wciąż boi się że zemdleje i umrze albo zwariuje to znaczy że nic z tego forum nie wyciągnął bo chłopaki co robili nagrania i artykuły wyjaśnili to 100 krotnie i w dodatku tak dokładnie że bardziej się nie da i nawet ja gdy byłem mocno zaburzony oglądając powtarzałem sobie "znowu, ile można o tym samym" odwalili kawał dobrej roboty, pokazali czym jest nerwica a jest niczym, i dali rade.. nie twierdze że wychodzenie z zaburzenia emocjonalnego jest sprawą łatwą, nie jest.. ale jest to możliwe dla KAŻDEGO jeżeli będzie tego chciał, niektórzy po prostu tego nie chcą, nie porzucą kontroli, nie zaakceptują zaburzenia i do końca życia będą się z nim męczyć, co do akceptacji to do stokrotki, nie chodziło o to byś leżała na łóżku w stanie agonalnym, nie jadła nie piła i czekała na śmierc bo to nie jest akceptacja tylko głupota i niestety przykro mi że piszesz na forum coś co nie jest w ogóle współmierne do założonego celu. Akceptacja to stan AKCEPTACJI do objawów i obaw, do siebie SAMEJ że możesz mieć te objawy i obawy bo są TWOJE z zaburzonego umysłu a żeby mieć akceptacje trzeba poznać mechanizm nerwicy CZYLI DLACZEGO OWE OBJAWY I OWE OBAWY SIĘ POJAWIAJĄ D L A C Z E G O, Z JAKIEGO POWODU, gdy poznamy ten mechanizm będziemy mogli nabywać akceptacje a polega ona jak już mówiłem na zaakceptowaniu swoich objawów i obaw które (jak się pozna mechanizm nerwicy) jak wiemy płyną ze stanu emocjonalnego i FIZYCZNIE nic nie są w stanie nam zrobić i o to w tym wszystkim chodzi, nigdy nic w nerwicy się nikomu nie stało i nie stanie bo jak od choroby emocjonalnej może się to stać skoro są to emocje ? co do ryzykowania to trzeba to robić jeżeli ma się już jakiekolwiek pojęcie o nerwicy czyli zaznajomi się z mechanizmem powstawania lęków i zaakceptuje to co tam jest powiedziane bo jest to prawda, wtedy można ryzykować i zobaczyć że za tą granicą lęku i obaw |||| Nie ma nic, nie ma zwariowania, schizofrenii, zwału serca itd. Wtedy też przekonujemy swój stan emocjonalny że nie ma się czego bać ALE ma to sens jedynie wtedy gdy chcemy z nerwicy wyjść na prawde, jeżeli działamy w stylu "Wyjde, zaryzykuje, zobaczymy co z tego będzie" po czym dostajemy ataku paniki, przetrwamy go ale dalej się boimy i nasze myśli są typu "Może spróbuje jeszcze jutro, nie wiem, zobaczymy" a po 2 tygodniach twierdzimy że to nic nie daje i znowu się załamujemy to niestety to nie droga do odburzania i polecam takim osobom leki, w sumie już dożywotnio bo nerwica to zaburzenie nawracające jeżeli nie pojmie się tego z czym to sie je.
- anita
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 115
- Rejestracja: 15 maja 2015, o 14:44
To moze ja wtrace swoje 3 grosze... chodzilam na terapie bez mala 3 lata i bralam do tego leki. Oczywiscie nastapila poprawa (nerwica lekowa, ataki paniki, agorafobia itd) psychoterapeutka zapewniala mnie ze to poprawa poprzez terapie.
I tak minelo 3 lata w sielskiej atmosferze, dowiadywaniu sie o sobie, dochodzeniu do przyczyny.
Po 3 latach padla decyzja o koncu terapii i odstawieniu lekow bo pokonalam to!
Po paru miesiacach bylam w totalnej rozsypce, nerwica mi wrocila z mega sila, a pani psycholog jedyne co mogla mi na nowo zaproponowac to powrot do lekow i dalsza terapie podtrzymujaca tyle ze juz nie ma nawet tematow ktore by mozna na niej omawiac.
A prawda jest traka ze strach przed atakami, zlym samopoczuciem, objawami jest sednem raczej mojego zaburzenia, bo w swoim zyciu to juz zmiany poczynialam, teraz zostalo czyste zaburzenie.
Tak chcialam to dodac bo to wszystko nie jest takie czarnobiale jak to niektorzy maluja. Terapia czy leki to tez nie jest rozwiazanie idealne, bo w ktoryms momencie uslyszymy od psychologa, ze - no coz u niektorych nerwica bedzie zawsze trwac (ja uslyszalam, choc przez 3 lata mowila ze mozna wyjsc calkiem).
Bo psycholodzy sa bezradni w obliczu objawow, bo nie moga mowic sobie o akceptacji aby potem ich chocby stokrotka do sadu nie podala
Do tego kobiety kochane, egocentryzm w nerwicy jest najgorszy. Jesli czujemy sie bardzo chorzy, tak gorzej niz inni, z wielkimi objawami to nigdy z nerwicy sie nie wyjdzie (wiem po sobie).
Obecnie nie chce lekow juz, i chociaz trzese sie codziennie, nie chce do nich wracac bo za pare lat bede miala znowu powtorke z rozrywki.
Chce sie przestac bac tego, a zeby przestac sie bac trzeba sobie to i owo udowodnic - nie oszukujmy sie.
I tak minelo 3 lata w sielskiej atmosferze, dowiadywaniu sie o sobie, dochodzeniu do przyczyny.
Po 3 latach padla decyzja o koncu terapii i odstawieniu lekow bo pokonalam to!
Po paru miesiacach bylam w totalnej rozsypce, nerwica mi wrocila z mega sila, a pani psycholog jedyne co mogla mi na nowo zaproponowac to powrot do lekow i dalsza terapie podtrzymujaca tyle ze juz nie ma nawet tematow ktore by mozna na niej omawiac.
A prawda jest traka ze strach przed atakami, zlym samopoczuciem, objawami jest sednem raczej mojego zaburzenia, bo w swoim zyciu to juz zmiany poczynialam, teraz zostalo czyste zaburzenie.
Tak chcialam to dodac bo to wszystko nie jest takie czarnobiale jak to niektorzy maluja. Terapia czy leki to tez nie jest rozwiazanie idealne, bo w ktoryms momencie uslyszymy od psychologa, ze - no coz u niektorych nerwica bedzie zawsze trwac (ja uslyszalam, choc przez 3 lata mowila ze mozna wyjsc calkiem).
Bo psycholodzy sa bezradni w obliczu objawow, bo nie moga mowic sobie o akceptacji aby potem ich chocby stokrotka do sadu nie podala

Do tego kobiety kochane, egocentryzm w nerwicy jest najgorszy. Jesli czujemy sie bardzo chorzy, tak gorzej niz inni, z wielkimi objawami to nigdy z nerwicy sie nie wyjdzie (wiem po sobie).
Obecnie nie chce lekow juz, i chociaz trzese sie codziennie, nie chce do nich wracac bo za pare lat bede miala znowu powtorke z rozrywki.
Chce sie przestac bac tego, a zeby przestac sie bac trzeba sobie to i owo udowodnic - nie oszukujmy sie.
Ostatnio zmieniony 9 czerwca 2015, o 22:35 przez anita, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Gość
Anito, bo nerwica utrzymuje się poprzez IRRACJONALNE OBAWY. I tylko dla tego, jak można mieć nerwice i niczego się nie bać? w dodatku... przed czymś co nigdy nie nastąpi, jeszcze jak by to było realne zagrożenie to bym zrozumiał.