gosiap pisze:Za dwie godziny musze wstawac do pracy, ale podobnie jak w poprzednia niedziele, nie moge zasnac, bo jak tylko sie poloze, to zaraz budza mnie jakies trzesawki, w sercu strach, ucisk, wrazenie w glowie jakbym zaraz miala miec wylew.
Polozylam sie normalnie po 22, ale zaraz strach, niemile uczucie w calym ciele i zaraz potem uczucie jakby mi sie cos gotowalo w brzuchu i glowie.
Mam siebie totalnie dosc. W pracy znow ledwo bede stala na nogach.
Robilam wszystko co trzeba: cwiczylam, wykapalam sie, wypilam herbatke ziolowa na sen...i nic..
Wypilam dwie szklanki mleka majac nadzieje, ze mnie to jakos ukoi -nic.
Wlaczylam muzyke - dalej strach i to okropne uczucie w sercu jakby cos bardzo zlego sie dzialo
-- 1 czerwca 2015, o 11:02 --
Przepraszam, ze tak narzekam ale temat "Wyzal sie swobodnie" brzmi zapraszajaco
To temat do żalenia się. Zaczęłaś świetnie i teraz musisz tylko utrzymać ten reżim

To nie jest tak, że jak pójdziesz rano na zumbę, a wieczorem zrobisz sobie bed time jogę i wypijesz melisę to od razu przejdzie. Nic tu nie jest złotym środkiem

Wiem, że to może brzmieć okropnie bo przecież "robisz wszystko co trzeba".
Tak - robisz to co trzeba, żeby Twój organizm miał więcej siły na walkę z lękiem i stresem, jaki zapewne Ci towarzyszy. Ruch i melisa pomagają redukować napięcie (poza tym ruch to zdrowie i pomyśl ile dobrego robisz dla siebie - wzmacniasz odporność, redukujesz zagrożenie cukrzycy, miażdżycy, chorób zwyrodnieniowych kręgosłupa, itd.

). Ja bym do tego dołożył treningi oddechowe i relaksacyjne w chwilach największego lęku (zajebiście odwracają uwagę i pomagają się rozluźnić) oraz medytacje. Mnie (i wielu innym osobom z zaburzeniami lękowymi) bardzo to pomogło. Medytacja pomaga Ci nabrać dystansu do swoich myśli. Zaczynasz widzieć, że jest to strumień, zazwyczaj zupełnie niezależny od Ciebie, który w nerwicy przybiera formę fali powodziowej. Można nauczyć się, a przynajmniej zwiększyć swoją obojętność na ten myślowy bullshit i temu sprzyja medytacja.
Kolejna sprawa to zredukowanie istniejącego lęku przez akceptację tegoż (wiem, że brzmi to głupio, ale przychodzi taki moment, kiedy musisz sobie powiedzieć - kuźwa, co mnie ten lęk obchodzi? Jest to jest, trudno, mogę sobie z nim żyć). Jak zaczniesz go akceptować, a wręcz witać z uśmiechem (serio - przychodzi to uśmiechaj się szeroko i mów mu "cześć, cieszę się że wpadłeś") to nawet nie zauważysz jak szybko przestanie on być dla Ciebie przeszkodą. O ile nie bierzesz jakichś leków to uporanie się z lękiem przy właściwym nastawieniu nie jest aż takim wyzwaniem. Tylko musi przyjść taki moment przełamania/objawienia/zwał jak zwał, kiedy zdajesz sobie sprawę, że lęk to nie kajdanki przypięte do kaloryfera, ale uczucie, tylko nie aż. Działaj wbrew niemu i udowadniaj sobie, że nic Ci nie jest.
Idąc dalej musisz sięgnąć głębiej - od czego się to wszystko zaczęło? Skąd przyplątał się ten lęk? Czy to stresująca praca (sorry, nie miałem jeszcze czasu zerknąć czy napisałaś jakiś list powitalny i przedstawiłaś swoją sytuację) czy jakieś problemy rodzinne, konflikty, tłumienie emocji, perfekcjonizm, itd. Zrozumienie swojej sytuacji będzie kluczem do uzdrowienia Twoich stosunków z samą sobą, do odkrycia co jest dla Ciebie w życiu ważne, a co Ci przeszkadza i jak to możesz zmienić.
No i tyle

Nowa dostawa kozich racic z hodowli ekologicznej na Podkarpaciu. Kilogram świeżych, całych - 19 zł/kg. Kilogram świeżych, drobno mielonych - 23 zł/kg.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.