Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Yayatoure
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 266
Rejestracja: 12 lutego 2014, o 15:29

28 maja 2015, o 11:11

Kochani te skoki ze świetnego samopoczucia do gorszego to normalna rzecz. Też miałem z tym problem, ale to jak się okazuje normalny etap. Utrwalaliście zachowania nerwicowe przez pewien okres czasu to teraz dajcie sobie też czas na odburzenie. Nie przejmujcie się tym, wiecie już przecież, że to jest przejściowe i trzeba czekać w spokoju na lepszy czas, bo że on przyjdzie to wiecie na pewno.
Awatar użytkownika
Jerry
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 835
Rejestracja: 14 stycznia 2015, o 17:12

28 maja 2015, o 15:02

No widzisz, specjalista potwierdza :) i o to chodzi - cierpliwość :) też chciałbym jej więcej...
Nowa dostawa kozich racic z hodowli ekologicznej na Podkarpaciu. Kilogram świeżych, całych - 19 zł/kg. Kilogram świeżych, drobno mielonych - 23 zł/kg.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

28 maja 2015, o 20:50

betii pisze:No tak Jerry chyba musimy dac sobie więcej czasu i być bardziej cierpliwym.U mnie już niedługo minie rok od mojej walki.Żyje i staram się nie ograniczać ale to wciąż nie to.Może zaczęłam się frustrowac że po roku powinno już być ok a nie jest.Jeszcze nie umiem chyba dobrze podchodzić do myśli i objawów i to ciągle powoduje bujanke a może trzeba jeszcze więcej czasu?
Dlaczego pomimo całej wiedzy wciaz moja nerwica wygrywa?Są dni kiedy to wszystko wydaje się śmieszne i sama sie sobie dziwię a potem przychodzi dzień I nieźle dodali.Gdyby nie to forum to pewnie już byłabym powrotem na lekach a tak już o miesięcy po odstąpieniu i ani nie zemdlalam.'nie zwariowalam i sie nie zabilam ale czasem ciężko uwierzyć że to tylko myśli eh

-- 28 maja 2015, o 11:05 --
Czy ja ogóle kiedyś napiszę swojego odburzeniowego posta?
Ja z napadami lęku walczę ok. 15 lat. Tyle, że są to napady lęku wiem na dobrą sprawę od kilku miesięcy. Wcześniej myślałem, że jest to "coś" co mnie czasem łapie, "co ś" przez co czuję się dziwnie, "coś" błahego. I dlatego funkcjonowałem bez większego problemu. Byłem np. na wakacjach za granicą (w tym raz autokarem, 4 dni w drodze), skończyłem studia, zmieniłem kilka razy pracę, byłem w kilku związkach itp. I moje życie nie było wolne od tego paskudnego uczucia odrealnienia i dziwności. Ale to po prostu przychodziło i odchodziło, a ja nie analizowałem. Po prostu myślałem, że "czasem tak mam". I tyle. Niestety jednak zacząłem zgłębiać temat w internecie, doczytałem co trzeba i jest gorzej. Bo o ile kiedyś te napady miałem powiedzmy 2-3 razy w roku, tak teraz cały czas jest coś. Jak nie wysoki puls to trzęsące się nogi. Jak nie dziwność otaczającego świata to budzenie się co noc bez sensu. Tak naprawdę to żałuję, że tu jestem i zacząłem się tym wszystkim interesować. Gdyby dało się niczym w Facetach w czerni błysnąć i zapomnieć to byłbym szczęśliwym człowiekiem. Nie dlatego, że nie miałbym tych napadów dziwności. Pewnie bym miał. Ale zlewałbym je, przez co nie stanowiłyby dla mnie żadnego ograniczenia. A teraz niestety stanowią, choć staram się jak najczęściej "ryzykować" przebywając jak najczęściej na otwartej przestrzeni.
Podsumowując - czy da się mieć napady lęku i je całkowicie zlewać, co zrywa pętlę lęku i pozwala normalnie żyć? Da się jak najbardziej. To jest możliwe. A jak to osiągnąć? To już cięższa sprawa. W głowie nie da się zrobić resetu.
Awatar użytkownika
dankan
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 935
Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11

28 maja 2015, o 21:00

W sumie takie troche bezsensu zyc z atakami lęku i do tego w nieswiadomosci wlasnych emocji. Ja np wolalbym sie dowiedziec, przecierpiec a w koncu zmienic ta nadwrazliwosc na swoim punkcie spowodowana po prostu wyuczonym juz nawykiem lękowym.
W zasadzie nadal mozesz wrocic do tego samego, olac temat i zdecydowac sie osiac z tym jak bylo do tej pory raz na jakis czas.
15 lat czasu to szmat czasu a do tego to nie tylko ataki sadze sa twoim problemem ale na pewno wiele nawykowych juz reakcji. I to bedzie ciebie kosztowalo wiele czasu i cierpliwosci aby to zmienic.
Wiec tak naprawde to jest troche kwestia wyboru czy odpuszczasz i zostawiasz jak jest, bo jeszcze na pewno mozesz, czy tez sprobujesz to zmienic.
Bo nie wierze ze od 15 lat jedynym twoim probllemem byly czasem ataki paniki, na pewno wiele i wiele reakcji podszytych nadmiernymi obawami.

I teraz te obawy sadze tez przekladasz na wychodzenie z tego i komplikujesz to sobie, a to wszystko jest proste, zmiana nastawiania do "zlych rzeczy" i zycie dzieki temu innym trybem niz dotychczas, bardziej pewnym.
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014

spis-tresci-autorami-t4728.html
Awatar użytkownika
Maadziak
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 280
Rejestracja: 23 lutego 2015, o 11:49

28 maja 2015, o 21:04

Naprawdę można mieć je aż tak długo... :shock:
15 lat..
Mi się jednak wydaje, że ze świadomością (mam na myśli zainteresowanie tym, wiedzę) to łatwiej jest ten napad przeczekać. Bo wiem, że to tylko lęk i nic się nie może teraz stać. Wtedy szybciej mija, mniej myśli o tym.
Awatar użytkownika
dankan
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 935
Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11

28 maja 2015, o 21:13

Ja sobie nie wyobrazam bez wiedzy o tym jak zahcowywac sie wobec mojej depersonalizacji, natretow dalszego swojego zycia, to byla masakra i jazda bez trzymanki.
Mnie sie wydaje po prostu ze zaburzony mial same jakie sataki co jakis czas wiec moze tez mu bylo latwiej zyc na codzien i nie musial sie jakos wysilac w tym temacie do tego momentu az mu sie pogorszylo i trafil na forum, teskni pewnie za tymi czasami gdzie go czasem cos lapalo.
Mnie jak zlapalo to trzymalo non stop przez caly czas wiec dla mnie to jest dziwne nie chciec sie o tym dowiadywac bo dla mnie by to oznaczal koniec.
Wiec kazdy w sumie ma swoja historie i swoje objawy i czestotliwosc wystepowania.
Jakbym mial napady raz na jakis czas to tez bym pewnie nie chcial az tak sie tym interesowac.
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014

spis-tresci-autorami-t4728.html
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

28 maja 2015, o 21:21

Moim jedynym "nawykiem lękowym" przez ten czas było unikanie miejsc naprawdę zatłoczonych. Nie miałem żadnych problemów z przemieszczaniem się po otwartej przestrzeni, jazdy zatłoczonymi autobusami, czy pójściem do teatru, kina czy supermarketu. Ale unikałem kościoła, nigdy w życiu nie poszedłbym na koncert itp. Ogólnie dało się z tym żyć, szczególnie że nigdy nie byłem osobą szczególnie rozrywkową i unikanie tłumu nie powodowało żadnych ujemnych konsekwencji dla mojego samopoczucia. Bardzo chętnie bym do tego wrócił by mieć tylko takie problemy.
A co do wiedzy - plusem na pewno jest świadomość, że nic mi się nie stanie. To pozwala przetrwać atak. Z drugiej jednak strony częściej o tym myślę, przez co ataki są czestsze. Słabsze, ale częstsze. Sam nie wiem co gorsze. Nie wiem właśnie jak wykasować to myślenie. Złości mnie to, że nie umiem. Prawie co wieczór mam mocne postanowienie, że od jutra koniec - zero analiz, zero myślenia, zero zamartwiania się. Będzie co będzie, przeżyję to i tyle. A potem się budzę i już to znajome poddenerwowanie. A potem wyjście z domu, gdzie po 100 metrach już wszystko się zaczyna. Kiedyś, zanim się dowiedziałem co to jest, tak nie było. Bo wiedziałem, że po prostu "czasem tak mam" i nie jest to coś czym należy się przejmować.
weronia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 16 sierpnia 2013, o 16:45

28 maja 2015, o 21:26

Co prawda to prawda, tez bym w sumie chciala sie od poczatku borykac z atakami i strachem oprzed nimi a to mi w sumie jako pierwsze udalo sie calkiem wyperswadowac w swojej glowie.
Zaburzony bo byc moze jest tak ze ryzykujesz, ryzykujesz a tu ryzyko to jest jeden z elementow aby nie zamknac sie z atakami w domu (mialam taki okres ze sie zamknelam)
Ale tu chodzi o akceptacje ze ataki sa, ataki beda wystepowaly ale ide, bo przetrwam je i sie ich nie chce bac. Po czasie takiego solidnego podejscia zawsze dzieje sie tak ze naprawde ten strach przed atakiem i zyciem teraz z tym mija a on same minimalizuja sie.
Nawet jak by sie zdarzyl to co z tego? przeczekasz, przezyjesz jak zawsze, strach przed nimi nie moze istniec, wtedy nawet jak sie atak pojawia trwa 3 sekundy.
Nie wiem mnie tez z uwagi na ta moja depersone i natrety i calosc innych objawow to sam strach przed atakami jakos latwo mi przyszedl ale kazdy ma jakies swoje prywatne pieklo i swojego konika wiec tez nie ma co tak do tego podchodzic.
Tak jak dankan powiedzial nie komplikuj sobie tylko wyklucz strach przed tym, a strach przed tym wyklucza sie przyzwoleniem.

Teraz tez nie nie masz czym przejmowac bo lęk to nie jest jakas tragedia ani choroba, wiec nie rob sam z tego jakiegos dramatu w glowie.
Sorkiz a bledy ale to z telefonu.
Awatar użytkownika
MaksiaKasia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 248
Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23

28 maja 2015, o 21:53

Ja borykam się z lękami od 12 lat. Miło, że jest ktoś, kto ma to dłużej. Obecnie przechodzę załamanie nerwowe i nie jestem w stanie wyjść nawet z domu (mimo że dziś na siłę pojechałam z narzeczonym do rodziców kilkadziesiąt kilometrów). Tu czuję w końcu lekką ulgę. Było przez kilka dni tak źle, że nie życzyłabym tego największemu wrogowi. Depresja, łóżko, przerażenie, światłowstręt, brak apetytu, totalne odrealnienie, ,,to mi nie minie". Obecnie jest odrobinę lepiej, ale ciągle czuję, że nie umiem już normalnie funkcjonować. Jutro mam pierwszą terapię i nowej babeczki (SKYPE - konsultacja). Ale mam w planach pojechać do Lidla. Może się uda...?
Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

28 maja 2015, o 22:12

Nie zamykam się w domu ale też nie chodzę wszędzie tam gdzie bym chciał. Takie pół na pół. Generalnie funkcjonuję normalnie. A nerwica zmienia swój repertuar. Miesiąc temu były palpitacje serca + pot zalewający mnie od stóp do głów. Potem były derealizacje i poczucie dziwności wszystkiego dookoła. W tym tygodniu mam trochę DD + miękkie kolana. Daję radę, staram się chodzić z uśmiechem na twarzy i zlewać to wszystko. Czasami nawet udaje mi się powiedzieć samemu sobie: "ok, mam atak, no i co?". No i jak wszyscy wiemy nic. Bo mam, a potem nie mam i tyle :D
Większym problemem jest dla mnie blokada psychiczna przed odwiedzaniem pewnych miejsc. Np. do supermarketu jeszcze bym poszedł. Pewnie bym panikował ale bym poszedł. Dałbym radę. Ale np. basen? Tyle bodźców, odbicia światła od wody, krzyki ludzi (dodatkowo spotęgowane przez charakterystyczne echo jakie jest na basenie), do tego brak możliwości łatwej ewakuacji (trzeba wyjść, ubrać się itp) - autentycznie mnie to przeraża. Choć doskonale wiem, że nic by się nie stało, bo byłem na tym basenie nie raz i nie dwa i nie ma tam żadnych niebezpieczeństw. Ech. Kiedyś chodziłem bez problemu i czasami bywało tak, że czuję się dziwnie, ale nie przywiązywałem do tego wagi. A dziś sama świadomość, że to MOŻE się stać mnie paraliżuje. Masakra. I idiotyzm. Sam nie wiem jak człowiek może tak się nakręcać i sam nabierać na takie fałszywe sygnały swojego własnego umysłu.
Awatar użytkownika
MaksiaKasia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 248
Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23

28 maja 2015, o 22:23

Ja niestety tak długo izolowałam się w domu, że obecnie wyjście przed blok okazuje się być dramatem. Jak mam gdzieś blisko samochód (blisko oznacza około 10 metrów), może wejdę. Mam ogromny problem z chodzeniem - ciągle boję się, że zemdleję. Ale jak tak sobie dziś już na spokojniej pomyslałam, wiele ludzi nie mdleje nigdy w życiu. Dlaczego miałabym zemdleć akurat ja? No i 24h strach przed zemdleniem, pogotowiem i innymi. To chore! Cóż. Ale chwilę później zakręci mi się w głowie i ,,faza" gotowa.

Teraz jednak jak już wspomniałam, przechodzę załamanie nerwowe i poza lękami, czuję totalną depresję, ,,nie umiem żyć na świecie", czuję się źle wszędzie. Nie ma miejsca ,,bezpiecznego". Dom rodziców - jako tako, ale jak sobie pomyślę, że musze wrócić do wawy do tego miejsca cierpień ostatnich dni... robi mi się bardzo źle.
Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
Awatar użytkownika
Jerry
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 835
Rejestracja: 14 stycznia 2015, o 17:12

29 maja 2015, o 13:36

Rozumiem, że z psychoterapią jesteście nieco na bakier, ale próbowaliście poczytać jakieś książki, zwłaszcza te w nurcie psychoterapii beh-poz? Bardzo polecam, pomagają. Być może jeszcze bardziej pomagają nagrania Divovica (zwłaszcza, że mocno poprawiają humor).
MaksiaKasia - ile Ty już bierzesz swoje leki? Objawy, które masz wskazują, że to co bierzesz ewidentnie nie działa. Brałem leki antydep. i one działały, wyszedłem ze wszystkiego do czasu ich odstawienia, a potem wróciłem i skończyłem z załamaniem nerwowym. Bo tak to jest z lekami :) Natomiast Ty bierzesz i od 12 lat masz problem. Coś mi tu nie gra :)
Nowa dostawa kozich racic z hodowli ekologicznej na Podkarpaciu. Kilogram świeżych, całych - 19 zł/kg. Kilogram świeżych, drobno mielonych - 23 zł/kg.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.
Awatar użytkownika
stokrotka89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 314
Rejestracja: 27 kwietnia 2015, o 11:27

29 maja 2015, o 14:44

W naszym stanie występują tez objawy związane ze wzrokiem? Takie jak lekkie zaburzenie widzenia?
Kretu20
Gość

29 maja 2015, o 14:45

Jasne, rozmywanie obrazu, plamki, problemy z ostrością obrazu, falowanie, etc.
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

29 maja 2015, o 14:56

Pewnie, na tym głównie się opiera moje zaburzenie :P
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
ODPOWIEDZ