18 lutego 2024, o 16:41
Hej, jestem tu nowa, chciałabym podzielić się z wami moimi dolegliwościami. Wszystko spadło na mnie bardzo niespodziewanie. Pewnego dnia bardzo źle się poczułam, miałam wrażenie że zemdleje, było mi bardzo słabo. Nie miałam siły ustać na nogach, stało się to w pracy, zabrało mnie pogotowie. Na SOR wszystkie wyniki ok łącznie z TK głowy. Przebadano mnie neurologicznie i laryngologiczne. Od tamtego czasu minął miesiąc, cały czas źle się czuję, jestem mocno osłabiona, najgorsze są momenty kiedy właśnie mam uczucie jakbym miała zemdleć, głowa robi mi się „dziwna” mam wrażenie że nie dam rady utrzymać się na nogach,praktycznie cały czas nie mam na nic siły. Wcześniej zdażyło mi się mieć dwa razy takie momenty jakbym miała stracić przytomność ale szybko samo przechodziło. Od silnego ataku po którym wylądowałam w szpitalu cały czas jest naprawdę kiepsko. Dwa dni po tym zdarzeniu znowu wzywałam karetkę, było mi bardzo słabo i dodatkowo miałam bardzo ciężką, zdrętwiałą głowę, jakby mi ktoś betonu do głowy nalał albo jakbym miała „kask” na głowie - ciężko to opisać. Wtedy lekarz z karetki stwierdził że to prawdopodobnie nerwy, stan depresyjny. Przepisał leki zalecił konsultację z psychiatrą. Po lekach czułam się gorzej, pierwszy tydzień był tragiczny, miałam stany lękowe których wcześniej nigdy nie miałam. Teraz tych napadów uczucia omdlenia mam mniej ale jednak się zdarzają. Bałam się wyjść z domu z myślami że znowu zrobi mi się tak słabo. Zrobiłam się „dzika” mam problem żeby odebrać dziecko ze szkoły. Psychiatra stwierdziła że skoro byłam przebadana od stóp do głów to jest to stan depresyjno lękowy. Mam wątpliwości czy napewno zostałam dobrze zdiagnozowana, Internista powiedzial ze nie ma sensu pogłębiać diagnostyki i również twierdzi ze to nerwy. Od zawsze byłam dużym wrażliwcem, wszystkim się przejmuje i zamartwiam choć podświadomie wiem że dana sytuacja jest nieadekwatna do mojej reakcji. Często miewałam sztywną głowę, kołatania serca, gole w gardle, bardzo często nieprzespane noce, natłok myśli. Ale nigdy nie miałam ataków lękowych ani takich zasłabnięć. Czuję że zwariuję od tego wszystkiego. Nadmienię że mam hasihimoto, kiedyś miałam podejrzenie tezyczki, teraz internistka również zasugerowała że może to właśnie tezyczka. Kardiologiczne echo i EKG ok. Mam niskie ciśnienie i napadowo bardzo wysoki puls do 110, mimo spoczynku, myślę że ten puls taki wysoki jest po lekach - biorę citabax 10 mg. Nadmienię że ostatnio tych nerwów było więcej, postanowiłam odejść z pracy, dużo stresu, słaba atmosfera. Dajcie proszę znać co tym myślicie, czy ktoś z Was ma podobne objawy, czy to rzeczywiście może być jakaś depresja? Lęki? Czy nerwy mogą tak nagle i niespodziewanie wywrócić życie do góry nogami?