Pytanko mam "czy ktoś tak ma" 🥲 Mianowicie. Sprawa wygląda tak, że jeśli jem coś dość rzadko lub dany produkt jest znanym alergenem +od lat nie jem orzechów sezamu migdałów) to zaraz po zjedzeniu wydaje mi się, że puchnie mi gardło i zaraz będzie koniec. Poza jedzeniem mam tak również z lekami, nie biorę nic oprócz paracetamolu, który zażywać muszę ze względu na bóle miesiączkowe i głowy, więc nawet się nim nie duszę
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
- jacobsen
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20
Hejka wszystkim,
Pytanko mam "czy ktoś tak ma" 🥲 Mianowicie. Sprawa wygląda tak, że jeśli jem coś dość rzadko lub dany produkt jest znanym alergenem +od lat nie jem orzechów sezamu migdałów) to zaraz po zjedzeniu wydaje mi się, że puchnie mi gardło i zaraz będzie koniec. Poza jedzeniem mam tak również z lekami, nie biorę nic oprócz paracetamolu, który zażywać muszę ze względu na bóle miesiączkowe i głowy, więc nawet się nim nie duszę
problem teraz dotyczy mnie jeszcze bardziej ponieważ zdecydowałam, że od poniedziałku zaczynam brać asentre. Jest to powrot po kilku latach przerwy. I mimo tego, że go brałam i jakiś przetrwałam początkowe skutki uboczne to mój umysł tego nie przyswaja. Lęk jest taki jak za pierwszym razem. Moje myśli, że może jestem uczulona albo padnę na zawał po niej. Na zawał głównie dlatego, że ostatnio miałam medycynę pracy, a moje ciśnienie wyniosło 150/100. Po pół godziny był już 138/80, no ale kto wie. Może z tym sercem coś jest, a asentre doprowadzi mnie do zawału czy coś 🥲 czy ktoś ma podobnie ?
Pytanko mam "czy ktoś tak ma" 🥲 Mianowicie. Sprawa wygląda tak, że jeśli jem coś dość rzadko lub dany produkt jest znanym alergenem +od lat nie jem orzechów sezamu migdałów) to zaraz po zjedzeniu wydaje mi się, że puchnie mi gardło i zaraz będzie koniec. Poza jedzeniem mam tak również z lekami, nie biorę nic oprócz paracetamolu, który zażywać muszę ze względu na bóle miesiączkowe i głowy, więc nawet się nim nie duszę
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 37
- Rejestracja: 2 listopada 2022, o 15:47
Magda trzymam kciukimagda10 pisze: ↑10 lutego 2023, o 19:09Znowu jestem w szpitalu z powodu ataku kolki nerkowej, usuna mi kamienie i wprowadza cewnik, ostatnio chociaż miałam wsparcie mamy, teraz musiałem sama w tym bolu zadzwonić po karetkę, wiedziałam ze to się w końcu stanie i znowu wyladuje w szpitalu, boję się o kota, sąsiedzi mają mu dawać jeść, ale on też ciągle choruje i potrzebuje opieki, a nie wiem ile dni tu będę
-
- Gość
Nie znam się na alergiach ale jak wydaje ci się że masz jakieś objawy, a naprawdę ich nie masz, to nie ma za bardzo podstaw by podejrzewać. Alergie wywołują jakieś objawy, od lekkich do ciężkich, jak się bada to robią chyba te koszmarne wkłucia.jacobsen pisze: ↑11 lutego 2023, o 15:33Hejka wszystkim,
Pytanko mam "czy ktoś tak ma" 🥲 Mianowicie. Sprawa wygląda tak, że jeśli jem coś dość rzadko lub dany produkt jest znanym alergenem +od lat nie jem orzechów sezamu migdałów) to zaraz po zjedzeniu wydaje mi się, że puchnie mi gardło i zaraz będzie koniec. Poza jedzeniem mam tak również z lekami, nie biorę nic oprócz paracetamolu, który zażywać muszę ze względu na bóle miesiączkowe i głowy, więc nawet się nim nie duszęproblem teraz dotyczy mnie jeszcze bardziej ponieważ zdecydowałam, że od poniedziałku zaczynam brać asentre. Jest to powrot po kilku latach przerwy. I mimo tego, że go brałam i jakiś przetrwałam początkowe skutki uboczne to mój umysł tego nie przyswaja. Lęk jest taki jak za pierwszym razem. Moje myśli, że może jestem uczulona albo padnę na zawał po niej. Na zawał głównie dlatego, że ostatnio miałam medycynę pracy, a moje ciśnienie wyniosło 150/100. Po pół godziny był już 138/80, no ale kto wie. Może z tym sercem coś jest, a asentre doprowadzi mnie do zawału czy coś 🥲 czy ktoś ma podobnie ?
Badania ciśnienia jednorazowe niewiele wnoszą, muszą być powtarzalne, nie jest to też jakiś ekstremalny wynik. Tak samo jest z pulsem, mi dochodzi do 180 a kardiolodzy się tym nie przejmują. Zawał jest nieprawdopodobny, do niego musiałaby doprowadzić jakaś wada serca ewentualnie. Warto sobie zrobić podstawowe ekg przynajmniej jak się martwisz sercem bo do tego jest najłatwiejszy dostęp a i tak ogólnie warto profilaktycznie sobie zrobić badania podstawowe.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 3 maja 2021, o 15:22
Czy jest tu ktoś, kto przejmował się za bardzo tym, że jest przygnębiony? Coś ostatnio mam bardzo ponury nastrój, prawie nic mnie nie cieszy, jestem strasznie przygnębiona, nie mam na nic ochoty, nic mnie jakby nie obchodziło. Martwię się tym, ponieważ jest to połączone z myślami dotyczącymi samobójstwa. Przychodzą mi różne myśli, że mogłabym się zabić, że mam na pewno ciężką depresję itd. Kiedyś miałam lęk przed nożami, oknami, ale wtedy ten lęk bardzo mocno czułam. A teraz jest tak, że martwię się, ale nie aż tak jak kiedyś. Moja głowa generuje myśli, że może ja naprawdę chcę to zrobić i już sama nie wiem czy chcę czy nie. Czy ktoś miał podobnie? Czy to nadal są natręty myślowe czy raczej już myśli samobójcze? Przeczytałam ostatnio artykuł o chłopaku, który popełnił samobójstwo i od wtedy tak mam. Nie wiem czy ja się nakręciłam za bardzo.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 24 stycznia 2023, o 13:37
Kurcze prośba o radę?
Czekam na badania:
Cieśń nadgarstka - 25.02.2023 - bóle nadgarstka, przedramienia, sztywnienie palca wskazującego, mimowolne ruchy palca wskazującego, nasila się przy pisaniu na klawiaturze, (skierowanie od neurologa - podejrzewa cieśń),
08.03.2023 - Próba tężyczkowa, parestezje, mrówki, fascykulacje mięśniowe (nawet języka) - skierowanie od neurologa po badaniu (młotek, próby, odruchy - w normie) z dopiskiem GAD (czyli Zespół lęku uogólnionego - kochana kobieta
.
Suple:
2x 60 mg magnez (cytrynian chyba) + d3 2000 jednostek dawki podzielone co kilka godzin
Z psycho, mozarin (SSRI) - 6 tydzień - 10 mg
lorzepan (benzo) - 1 mg (objawowo przy napadach paniki) - w ciągu 16 dni wziąłem 8 tabletek (wychodzi pi razy drzwi co drugi dzień).
Psychoterapia:
1 raz co 2 tygodnie - czekam na termin żeby zwiększyć częstotliwość - pomaga - przynajmniej w dzień wizyty.
Objawy utrzymujące się i ustępujące w większości po lorzepanie (fizyczne):
Słabość nóg i skurcze w łydkach, wrażenie prądów, kopnięcia mięśni, widoczne przez skórę fascykulacje w spoczyku, mrowienia - czasem skurcze w kończynach górnych mam wrażenie że nasilają się jak o nich myślę. Ból i napięcie w nogach (bóle stawowe) - im dłużej o tym myślę tym bardziej dochodzę do wniosku że sporo tutaj winy - siedzącego trybu pracy i zawsze u mnie to występowało.
Ustąpiły krucze i parestezje powieki i twarzy, uspokoiła się cześć skurczów, parestezji i fascykulacji, osłabł nieco lęk.
Mam wrażenie że na tygodniu jest gorzej (praca).
Nałogi: papieroski i kawusia.
Alko - 0 (od 2 mcy).
Problem:
Uporczywe myśli o SLA (stwardnienie zanikowe boczne - mój umysł zdiagnozował wstępną wczesną fazę tej choroby) nie odpuszczają, lęk płynący obecny codziennie - średnie natężenie z wybiciami, zmniejsza się po benzo (jednak nie ustępuje). Wczoraj po lorzepanie z tego wszystkiego zrobiłem rundkę po lesie. Poskakałem, pobiegałem, ponosiłem dzieciaki na barana - różnicy w sprawności nie zauważyłem.
Nieustannie analizuje swoje chodzenie i mój głupi mózg ma wrażenie że nie mam siły, że się potykam. A jednocześnie jestem w stanie wbiec na 4 piętro po 2 schody na raz (w ramach testu). Jak czegoś nie złapię to od razu schiza, że koordynacja zaburzona, jakoś inaczej odczuwam siłę mięśniową.
Więc logicznie sam sobie jestem w stanie udowodnić brak ubytku siły mięśniowej (3 siaty z zakupami na 4 piętro, 50 dodatkowych Kg na plecach, przysiady itd...), a jak zaczynam o tym myśleć to mi nogi robią się jak z waty i mam wrażenie że zaraz się wyjebie (bo SLA). Autentycznie mam siebie dosyć, i nie wiem jak z tego wyleźć, zaprzeczanie i mówienie że to tylko nerwica trochę na chwilę pomaga, po czym występują skurcze i powrót głupich myśli. ... Ataki lęku są średnio co dziennie i powodują nagły przypływ strachu. Takie k...wa kółko graniaste.
Idę we środę rano (15.02) do mojej psychiatrki - myślę o prośbie o zwiększenie dawki mozarinu (podobno można do 20 mg). Ta psychiatra jest autentycznie bierna, nic mi nie wyjaśni jak zwykle i każe się nie przejmować i czekać (a tu trzeba działać nie czekać).
Więc nie wiem czy to dobry pomysł. Skoro SSRI nie działają (tzn nie ma oczywistego efektu terapeutycznego), żeby zmienić coś. Może nie wiem silniejsza dawka, inne SSRI / benzo, mysle o prywatnie próbie miastenicznej.....
Diabli wiedzą. co robić.... myśli pozbyć się nie mogę i pomimo tego, że wiem to jednak prawdopodobnie tylko nerwica. Somaty co dzień od miesiąca.
Dodam tylko, że nerwica jest ze mną od 2019 i na mozarinie byłem już 2 razy łącznie pewnie ponad 2 lata, zawsze dział, teraz nie.
Czekam na badania:
Cieśń nadgarstka - 25.02.2023 - bóle nadgarstka, przedramienia, sztywnienie palca wskazującego, mimowolne ruchy palca wskazującego, nasila się przy pisaniu na klawiaturze, (skierowanie od neurologa - podejrzewa cieśń),
08.03.2023 - Próba tężyczkowa, parestezje, mrówki, fascykulacje mięśniowe (nawet języka) - skierowanie od neurologa po badaniu (młotek, próby, odruchy - w normie) z dopiskiem GAD (czyli Zespół lęku uogólnionego - kochana kobieta

Suple:
2x 60 mg magnez (cytrynian chyba) + d3 2000 jednostek dawki podzielone co kilka godzin
Z psycho, mozarin (SSRI) - 6 tydzień - 10 mg
lorzepan (benzo) - 1 mg (objawowo przy napadach paniki) - w ciągu 16 dni wziąłem 8 tabletek (wychodzi pi razy drzwi co drugi dzień).
Psychoterapia:
1 raz co 2 tygodnie - czekam na termin żeby zwiększyć częstotliwość - pomaga - przynajmniej w dzień wizyty.
Objawy utrzymujące się i ustępujące w większości po lorzepanie (fizyczne):
Słabość nóg i skurcze w łydkach, wrażenie prądów, kopnięcia mięśni, widoczne przez skórę fascykulacje w spoczyku, mrowienia - czasem skurcze w kończynach górnych mam wrażenie że nasilają się jak o nich myślę. Ból i napięcie w nogach (bóle stawowe) - im dłużej o tym myślę tym bardziej dochodzę do wniosku że sporo tutaj winy - siedzącego trybu pracy i zawsze u mnie to występowało.
Ustąpiły krucze i parestezje powieki i twarzy, uspokoiła się cześć skurczów, parestezji i fascykulacji, osłabł nieco lęk.
Mam wrażenie że na tygodniu jest gorzej (praca).
Nałogi: papieroski i kawusia.
Alko - 0 (od 2 mcy).
Problem:
Uporczywe myśli o SLA (stwardnienie zanikowe boczne - mój umysł zdiagnozował wstępną wczesną fazę tej choroby) nie odpuszczają, lęk płynący obecny codziennie - średnie natężenie z wybiciami, zmniejsza się po benzo (jednak nie ustępuje). Wczoraj po lorzepanie z tego wszystkiego zrobiłem rundkę po lesie. Poskakałem, pobiegałem, ponosiłem dzieciaki na barana - różnicy w sprawności nie zauważyłem.
Nieustannie analizuje swoje chodzenie i mój głupi mózg ma wrażenie że nie mam siły, że się potykam. A jednocześnie jestem w stanie wbiec na 4 piętro po 2 schody na raz (w ramach testu). Jak czegoś nie złapię to od razu schiza, że koordynacja zaburzona, jakoś inaczej odczuwam siłę mięśniową.
Więc logicznie sam sobie jestem w stanie udowodnić brak ubytku siły mięśniowej (3 siaty z zakupami na 4 piętro, 50 dodatkowych Kg na plecach, przysiady itd...), a jak zaczynam o tym myśleć to mi nogi robią się jak z waty i mam wrażenie że zaraz się wyjebie (bo SLA). Autentycznie mam siebie dosyć, i nie wiem jak z tego wyleźć, zaprzeczanie i mówienie że to tylko nerwica trochę na chwilę pomaga, po czym występują skurcze i powrót głupich myśli. ... Ataki lęku są średnio co dziennie i powodują nagły przypływ strachu. Takie k...wa kółko graniaste.
Idę we środę rano (15.02) do mojej psychiatrki - myślę o prośbie o zwiększenie dawki mozarinu (podobno można do 20 mg). Ta psychiatra jest autentycznie bierna, nic mi nie wyjaśni jak zwykle i każe się nie przejmować i czekać (a tu trzeba działać nie czekać).
Więc nie wiem czy to dobry pomysł. Skoro SSRI nie działają (tzn nie ma oczywistego efektu terapeutycznego), żeby zmienić coś. Może nie wiem silniejsza dawka, inne SSRI / benzo, mysle o prywatnie próbie miastenicznej.....
Diabli wiedzą. co robić.... myśli pozbyć się nie mogę i pomimo tego, że wiem to jednak prawdopodobnie tylko nerwica. Somaty co dzień od miesiąca.
Dodam tylko, że nerwica jest ze mną od 2019 i na mozarinie byłem już 2 razy łącznie pewnie ponad 2 lata, zawsze dział, teraz nie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 193
- Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07
Dzień z gatunku masakra.
Obudziłem się o 7 i nawet nie było źle. Wiadomo, jak to w poniedziałek niewyspany i trochę rozbity, ale bywało gorzej.
O 8 byłem w pracy. No i od samego początku zaczęło się odrealnianie. Najpierw tak tylko troszkę, minimalnie, ale z każdą minutą coraz gorzej. Przed 9 już nie wiedziałem co się dzieje. Postanowiłem wziąć moje ziołowe tabletki, którymi oszukuje mój mózg, że są taką ostatnią deską ratunku. Zazwyczaj pomagają. Dziś nie tylko nie pomogły, ale 20 minut później zaliczyłem atak paniki. Ponieważ siedzę już w tym zaburzeniu trochę czasu to atak paniki olałem, zamiast się nakręcać po prostu poczekałem aż minie. No i minął.
No i od tamtego momentu od strony lęku czy emocji nie jest już tak źle. Może czuję się lekko rozbity, ale to nic takiego. Gorzej, że po tych przygodach z rana puls nie chce mi się uspokoić. Normalnie w pracy mam tak 70-90. Dziś pomiędzy 90 a 110. Wiem, że taki puls nie może zrobić mi żadnej krzywdy, natomiast dobija mnie to, że nie mogę jakoś nie tak dojść do siebie. Mam tak zawsze po ataku paniki, pewnie będzie lepiej wieczorem albo dopiero jutro.
Najbardziej wkurza mnie to, że cała ta dzisiejsza akcja jest bez powodu. Nie obawiałem się niczego, nie byłem zestresowany, nikt mi żadnej krzywdy nie zrobił. A tu takie coś.
Obudziłem się o 7 i nawet nie było źle. Wiadomo, jak to w poniedziałek niewyspany i trochę rozbity, ale bywało gorzej.
O 8 byłem w pracy. No i od samego początku zaczęło się odrealnianie. Najpierw tak tylko troszkę, minimalnie, ale z każdą minutą coraz gorzej. Przed 9 już nie wiedziałem co się dzieje. Postanowiłem wziąć moje ziołowe tabletki, którymi oszukuje mój mózg, że są taką ostatnią deską ratunku. Zazwyczaj pomagają. Dziś nie tylko nie pomogły, ale 20 minut później zaliczyłem atak paniki. Ponieważ siedzę już w tym zaburzeniu trochę czasu to atak paniki olałem, zamiast się nakręcać po prostu poczekałem aż minie. No i minął.
No i od tamtego momentu od strony lęku czy emocji nie jest już tak źle. Może czuję się lekko rozbity, ale to nic takiego. Gorzej, że po tych przygodach z rana puls nie chce mi się uspokoić. Normalnie w pracy mam tak 70-90. Dziś pomiędzy 90 a 110. Wiem, że taki puls nie może zrobić mi żadnej krzywdy, natomiast dobija mnie to, że nie mogę jakoś nie tak dojść do siebie. Mam tak zawsze po ataku paniki, pewnie będzie lepiej wieczorem albo dopiero jutro.
Najbardziej wkurza mnie to, że cała ta dzisiejsza akcja jest bez powodu. Nie obawiałem się niczego, nie byłem zestresowany, nikt mi żadnej krzywdy nie zrobił. A tu takie coś.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 12 stycznia 2023, o 21:41
Polecam leki na depresje. Też tak miałem i mi pomaga:)NatkaA pisze: ↑13 lutego 2023, o 12:31Czy jest tu ktoś, kto przejmował się za bardzo tym, że jest przygnębiony? Coś ostatnio mam bardzo ponury nastrój, prawie nic mnie nie cieszy, jestem strasznie przygnębiona, nie mam na nic ochoty, nic mnie jakby nie obchodziło. Martwię się tym, ponieważ jest to połączone z myślami dotyczącymi samobójstwa. Przychodzą mi różne myśli, że mogłabym się zabić, że mam na pewno ciężką depresję itd. Kiedyś miałam lęk przed nożami, oknami, ale wtedy ten lęk bardzo mocno czułam. A teraz jest tak, że martwię się, ale nie aż tak jak kiedyś. Moja głowa generuje myśli, że może ja naprawdę chcę to zrobić i już sama nie wiem czy chcę czy nie. Czy ktoś miał podobnie? Czy to nadal są natręty myślowe czy raczej już myśli samobójcze? Przeczytałam ostatnio artykuł o chłopaku, który popełnił samobójstwo i od wtedy tak mam. Nie wiem czy ja się nakręciłam za bardzo.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 3 maja 2021, o 15:22
Właśnie biorę leki. Od piątku mam zwiększoną dawkę, ale wiadomo zanim zacznie działać ta większa dawka to trochę minie. Dziwne jest dla mnie to, że wcześniej panicznie się tych myśli samobójczych bałam. Miałam takie typowe natręty. A teraz czuję jakbym naprawdę chciała to zrobić, ale niby raczej nie chcę. Ciężko mi ten mój stan wytłumaczyć.Daro31 pisze: ↑13 lutego 2023, o 18:08Polecam leki na depresje. Też tak miałem i mi pomaga:)NatkaA pisze: ↑13 lutego 2023, o 12:31Czy jest tu ktoś, kto przejmował się za bardzo tym, że jest przygnębiony? Coś ostatnio mam bardzo ponury nastrój, prawie nic mnie nie cieszy, jestem strasznie przygnębiona, nie mam na nic ochoty, nic mnie jakby nie obchodziło. Martwię się tym, ponieważ jest to połączone z myślami dotyczącymi samobójstwa. Przychodzą mi różne myśli, że mogłabym się zabić, że mam na pewno ciężką depresję itd. Kiedyś miałam lęk przed nożami, oknami, ale wtedy ten lęk bardzo mocno czułam. A teraz jest tak, że martwię się, ale nie aż tak jak kiedyś. Moja głowa generuje myśli, że może ja naprawdę chcę to zrobić i już sama nie wiem czy chcę czy nie. Czy ktoś miał podobnie? Czy to nadal są natręty myślowe czy raczej już myśli samobójcze? Przeczytałam ostatnio artykuł o chłopaku, który popełnił samobójstwo i od wtedy tak mam. Nie wiem czy ja się nakręciłam za bardzo.
-
- Gość
Czytam pobieżnie ale 'dobre' jest to że raczej nie wygląda to na jakieś sprawy neurologiczne, tylko psychiatryczne. Co do SLA to sam się kiedyś tego bałem, wydaje mi się że EMG ostatecznie potwierdza lub wyklucza diagnozę. Lorazepam z tego co się orientuję ma jakieś tam działanie miorelaksacyjne jak wszystkie prawie benzo, ale lekkie, i to mała dawka. Jak ci pomaga to raczej w większym stopniu uspokajająco, wg mnie to tzw 'zimne' benzo typowo na lęk. Psychiatrzy działają różnie, i to że lek kiedyś działał a teraz nie działa to raczej nie jest nic niecodziennego. Ja przez 2 lata i pobyt w szpitalu przerobiłem kilkadziesiąt leków i kombinacji, nie na wszystkich te leki działają. Ja prób tężyczkowych ani miastenicznych nigdy nie miałem robionych, nie wiedziałem nawet że coś takiego jest. Miastenia to chyba najczęśtsza z tych wszystkich poważnych chorób, ale jakbym się czegoś bał to bardziej SM które chyba trudniej wykluczyć. W Twoim przypadku zalecałbym nie fiksować się na jednej chorobie/sferze tylko kontrolował ewentualnie symptomy które ci dokuczają z różnych sfer jeśli się pojawią, żeby nie przegapić jakiegoś prawdziwego problemu jeśli się pojawi. Co do benzo to sam jestem lekomanem więc nie wypowiadałbym się tutaj obiektywnie, ale każdy ci raczej odradzi i każe uważać na branie tego. Jak chcesz być w 99% bezpieczny to 2 tygodnie codziennego brania 1 benzodiazepiny max, miesiąc nie powinno być też problemu, ale jak będziesz długi okres brał co 2 dni to też wejdzie ci uzależnienie przynajmniej psychiczne. Ogólnie 'leczenie' benzodiazepinami jest dla ludzi którzy nie planują tego odstawiać bo jest to koszmarem dla człowieka, i tylko w skrajnych przypadkach gdzie nie ma już innego sposobu by przetrwać.Magnez pisze: ↑13 lutego 2023, o 15:19Kurcze prośba o radę?
Czekam na badania:
Cieśń nadgarstka - 25.02.2023 - bóle nadgarstka, przedramienia, sztywnienie palca wskazującego, mimowolne ruchy palca wskazującego, nasila się przy pisaniu na klawiaturze, (skierowanie od neurologa - podejrzewa cieśń),
08.03.2023 - Próba tężyczkowa, parestezje, mrówki, fascykulacje mięśniowe (nawet języka) - skierowanie od neurologa po badaniu (młotek, próby, odruchy - w normie) z dopiskiem GAD (czyli Zespół lęku uogólnionego - kochana kobieta.
Suple:
2x 60 mg magnez (cytrynian chyba) + d3 2000 jednostek dawki podzielone co kilka godzin
Z psycho, mozarin (SSRI) - 6 tydzień - 10 mg
lorzepan (benzo) - 1 mg (objawowo przy napadach paniki) - w ciągu 16 dni wziąłem 8 tabletek (wychodzi pi razy drzwi co drugi dzień).
Psychoterapia:
1 raz co 2 tygodnie - czekam na termin żeby zwiększyć częstotliwość - pomaga - przynajmniej w dzień wizyty.
Objawy utrzymujące się i ustępujące w większości po lorzepanie (fizyczne):
Słabość nóg i skurcze w łydkach, wrażenie prądów, kopnięcia mięśni, widoczne przez skórę fascykulacje w spoczyku, mrowienia - czasem skurcze w kończynach górnych mam wrażenie że nasilają się jak o nich myślę. Ból i napięcie w nogach (bóle stawowe) - im dłużej o tym myślę tym bardziej dochodzę do wniosku że sporo tutaj winy - siedzącego trybu pracy i zawsze u mnie to występowało.
Ustąpiły krucze i parestezje powieki i twarzy, uspokoiła się cześć skurczów, parestezji i fascykulacji, osłabł nieco lęk.
Mam wrażenie że na tygodniu jest gorzej (praca).
Nałogi: papieroski i kawusia.
Alko - 0 (od 2 mcy).
Problem:
Uporczywe myśli o SLA (stwardnienie zanikowe boczne - mój umysł zdiagnozował wstępną wczesną fazę tej choroby) nie odpuszczają, lęk płynący obecny codziennie - średnie natężenie z wybiciami, zmniejsza się po benzo (jednak nie ustępuje). Wczoraj po lorzepanie z tego wszystkiego zrobiłem rundkę po lesie. Poskakałem, pobiegałem, ponosiłem dzieciaki na barana - różnicy w sprawności nie zauważyłem.
Nieustannie analizuje swoje chodzenie i mój głupi mózg ma wrażenie że nie mam siły, że się potykam. A jednocześnie jestem w stanie wbiec na 4 piętro po 2 schody na raz (w ramach testu). Jak czegoś nie złapię to od razu schiza, że koordynacja zaburzona, jakoś inaczej odczuwam siłę mięśniową.
Więc logicznie sam sobie jestem w stanie udowodnić brak ubytku siły mięśniowej (3 siaty z zakupami na 4 piętro, 50 dodatkowych Kg na plecach, przysiady itd...), a jak zaczynam o tym myśleć to mi nogi robią się jak z waty i mam wrażenie że zaraz się wyjebie (bo SLA). Autentycznie mam siebie dosyć, i nie wiem jak z tego wyleźć, zaprzeczanie i mówienie że to tylko nerwica trochę na chwilę pomaga, po czym występują skurcze i powrót głupich myśli. ... Ataki lęku są średnio co dziennie i powodują nagły przypływ strachu. Takie k...wa kółko graniaste.
Idę we środę rano (15.02) do mojej psychiatrki - myślę o prośbie o zwiększenie dawki mozarinu (podobno można do 20 mg). Ta psychiatra jest autentycznie bierna, nic mi nie wyjaśni jak zwykle i każe się nie przejmować i czekać (a tu trzeba działać nie czekać).
Więc nie wiem czy to dobry pomysł. Skoro SSRI nie działają (tzn nie ma oczywistego efektu terapeutycznego), żeby zmienić coś. Może nie wiem silniejsza dawka, inne SSRI / benzo, mysle o prywatnie próbie miastenicznej.....
Diabli wiedzą. co robić.... myśli pozbyć się nie mogę i pomimo tego, że wiem to jednak prawdopodobnie tylko nerwica. Somaty co dzień od miesiąca.
Dodam tylko, że nerwica jest ze mną od 2019 i na mozarinie byłem już 2 razy łącznie pewnie ponad 2 lata, zawsze dział, teraz nie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 24 stycznia 2023, o 13:37
Dzięki za wsparcie.nimbus pisze: ↑14 lutego 2023, o 20:30
Czytam pobieżnie ale 'dobre' jest to że raczej nie wygląda to na jakieś sprawy neurologiczne, tylko psychiatryczne. Co do SLA to sam się kiedyś tego bałem, wydaje mi się że EMG ostatecznie potwierdza lub wyklucza diagnozę. Lorazepam z tego co się orientuję ma jakieś tam działanie miorelaksacyjne jak wszystkie prawie benzo, ale lekkie, i to mała dawka. Jak ci pomaga to raczej w większym stopniu uspokajająco, wg mnie to tzw 'zimne' benzo typowo na lęk. Psychiatrzy działają różnie, i to że lek kiedyś działał a teraz nie działa to raczej nie jest nic niecodziennego. Ja przez 2 lata i pobyt w szpitalu przerobiłem kilkadziesiąt leków i kombinacji, nie na wszystkich te leki działają. Ja prób tężyczkowych ani miastenicznych nigdy nie miałem robionych, nie wiedziałem nawet że coś takiego jest. Miastenia to chyba najczęśtsza z tych wszystkich poważnych chorób, ale jakbym się czegoś bał to bardziej SM które chyba trudniej wykluczyć. W Twoim przypadku zalecałbym nie fiksować się na jednej chorobie/sferze tylko kontrolował ewentualnie symptomy które ci dokuczają z różnych sfer jeśli się pojawią, żeby nie przegapić jakiegoś prawdziwego problemu jeśli się pojawi. Co do benzo to sam jestem lekomanem więc nie wypowiadałbym się tutaj obiektywnie, ale każdy ci raczej odradzi i każe uważać na branie tego. Jak chcesz być w 99% bezpieczny to 2 tygodnie codziennego brania 1 benzodiazepiny max, miesiąc nie powinno być też problemu, ale jak będziesz długi okres brał co 2 dni to też wejdzie ci uzależnienie przynajmniej psychiczne. Ogólnie 'leczenie' benzodiazepinami jest dla ludzi którzy nie planują tego odstawiać bo jest to koszmarem dla człowieka, i tylko w skrajnych przypadkach gdzie nie ma już innego sposobu by przetrwać.
Też tak to identyfikuje, w szczególności, że są dni bez jakiś szczególnych objawów a drżenia wydają się być powiązane z lękiem.
Na pewno musze to EMG zrobić prywatnie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 12 stycznia 2023, o 21:41
Rozumie jakbyś chciała pogadać tak o bele czym to daj znać może Ci poprawie humorNatkaA pisze: ↑13 lutego 2023, o 19:08Właśnie biorę leki. Od piątku mam zwiększoną dawkę, ale wiadomo zanim zacznie działać ta większa dawka to trochę minie. Dziwne jest dla mnie to, że wcześniej panicznie się tych myśli samobójczych bałam. Miałam takie typowe natręty. A teraz czuję jakbym naprawdę chciała to zrobić, ale niby raczej nie chcę. Ciężko mi ten mój stan wytłumaczyć.Daro31 pisze: ↑13 lutego 2023, o 18:08Polecam leki na depresje. Też tak miałem i mi pomaga:)NatkaA pisze: ↑13 lutego 2023, o 12:31Czy jest tu ktoś, kto przejmował się za bardzo tym, że jest przygnębiony? Coś ostatnio mam bardzo ponury nastrój, prawie nic mnie nie cieszy, jestem strasznie przygnębiona, nie mam na nic ochoty, nic mnie jakby nie obchodziło. Martwię się tym, ponieważ jest to połączone z myślami dotyczącymi samobójstwa. Przychodzą mi różne myśli, że mogłabym się zabić, że mam na pewno ciężką depresję itd. Kiedyś miałam lęk przed nożami, oknami, ale wtedy ten lęk bardzo mocno czułam. A teraz jest tak, że martwię się, ale nie aż tak jak kiedyś. Moja głowa generuje myśli, że może ja naprawdę chcę to zrobić i już sama nie wiem czy chcę czy nie. Czy ktoś miał podobnie? Czy to nadal są natręty myślowe czy raczej już myśli samobójcze? Przeczytałam ostatnio artykuł o chłopaku, który popełnił samobójstwo i od wtedy tak mam. Nie wiem czy ja się nakręciłam za bardzo.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 17 lutego 2023, o 21:33
Nie radzę sobie z pewnym problemem. Gdy tylko chce gdzieś wyjsc skręca mnie w brzuchu jak na biegunkę. Nie dostaje jej tak faktycznie. Jednak tak strasznie boje się tego uczucia ze w końcu jej z nerwów mige dostać, ze prawie nie wychodzę z domu. Tylko wtedy kiedy muszę. Zawsze czuje parcie na kupkę, idę do toalety i nic.. boje się ze poza domem dopadnie mnie to uczucie i zrobię w majtki .. mam przez to problem z jedzeniem bo zaczelam bac się jeść, jem tylko jak wiem ze już nigdzie nie misze wyjsc, schudłam już 5 kg i mam niedowagę.. nie da się tak żyć. Mam psychoterapię ale szczerze mówiac gowno daje 🫣
-
- Gość
Ciężko coś takiego leczyć chyba. Ja mam tak że często czuję potrzebe wysikania się i w połowie przypadków jest prawdziwa a w połowie nie, i nie da się tego nawet odróżnić od nerwicowego uczucia. U ciebie lęk jest zaawansowany a objawy fizyczne niewspółmierne. Toalety też są w różnych miejscach więc nawet gdyby coś się stało to nie jest koniec świata. Ale argumenty logiczne raczej średnio tutaj pomogą. Sam mam z tym trochę problem bo boję się że gdzieś nie dojadę np autobusem.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 24 stycznia 2023, o 13:37
Joł
Dzień koszmarek....
mam od dwu miesięcy fasykulacje i drętwienia - fakt.
Łagodnieją po benzo fakt.
Zaostrzają sie w wyniku stresu - fakt.
Przed badaniem na tzw. próbę tężyczkową, którą za radą Hightowera miałem zrobić, pojechałem na konsultacje do kobitki, która będzie to badanie wykonywać, próbę tężyczkową. Kobitka zleciła: parathormon, FT4, FT3, TSH. witaminę d3, b12.
Udało jej się podczas badania fizykalnego wywołać fascykulacje na plecach - i to jest problem bo o takim przypadku nie słyszałem przy nerwicy.
A było już tak dobrze.... prawie zero drżeń, fascykulacji, napięcia - lajt.
No i przyszedł strach.
Choć neurolog powiedziała że ona tu potencjału na SLA nie widzi bo to może by wszystko a najprawdopodobniej tężyczka utajona.
Ale powiedziała też jedno:
"Widzę że lubi mieć Pan czarno na białym że to nie SLA. Więc jakby próba tężyczkowa wyszła ujemna to wtedy można np. skierowanie do szpitalu w celu pogłębionej diagnostyki - SLA."
No i mnie rozwaliło... Przecież tak mówi lekarz który przygotowuje człowieka na najgorsze.
Od razu napływ stresu, zwiększenie skurczów drżeń itd...
Masakra.
Zdruzgotała mnie ta wizyta, bo zamiast uspokoić zaogniła objawy.
A badanie 8 marca.
Nie wiem chyba wezmę wolne, poziom paniki poza skalą.
Dzień koszmarek....
mam od dwu miesięcy fasykulacje i drętwienia - fakt.
Łagodnieją po benzo fakt.
Zaostrzają sie w wyniku stresu - fakt.
Przed badaniem na tzw. próbę tężyczkową, którą za radą Hightowera miałem zrobić, pojechałem na konsultacje do kobitki, która będzie to badanie wykonywać, próbę tężyczkową. Kobitka zleciła: parathormon, FT4, FT3, TSH. witaminę d3, b12.
Udało jej się podczas badania fizykalnego wywołać fascykulacje na plecach - i to jest problem bo o takim przypadku nie słyszałem przy nerwicy.
A było już tak dobrze.... prawie zero drżeń, fascykulacji, napięcia - lajt.
No i przyszedł strach.
Choć neurolog powiedziała że ona tu potencjału na SLA nie widzi bo to może by wszystko a najprawdopodobniej tężyczka utajona.
Ale powiedziała też jedno:
"Widzę że lubi mieć Pan czarno na białym że to nie SLA. Więc jakby próba tężyczkowa wyszła ujemna to wtedy można np. skierowanie do szpitalu w celu pogłębionej diagnostyki - SLA."
No i mnie rozwaliło... Przecież tak mówi lekarz który przygotowuje człowieka na najgorsze.
Od razu napływ stresu, zwiększenie skurczów drżeń itd...
Masakra.
Zdruzgotała mnie ta wizyta, bo zamiast uspokoić zaogniła objawy.
A badanie 8 marca.
Nie wiem chyba wezmę wolne, poziom paniki poza skalą.