Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Neuroticbitch
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 25 września 2022, o 13:24

26 września 2022, o 12:10

olaa pisze:
25 września 2022, o 23:38
Neuroticbitch pisze:
25 września 2022, o 13:59
Hejka,


Mam nadzieje, ze niedziela mija większości z Was dobrze i bez większych nerwicowych ekscesów :)

Potrzebuję się wygadać przed osobami, które mnie zapewne zrozumieją. Przestałam śledzić forum jakieś 7 lat temu, bo wyleczyłam się z nerwicy. Wracały jakieś pojedyncze napady paniki albo uczucia niepokoju, ale nie na tyle silne, żebym nie dała rady nad nimi zapanować. Teraz niestety nerwica znowu zaczęła kontrolować moje życie, a ja nie daje rady tej sytuacji odwrócić.


Wszystko zaczęło się jakieś 2 tygodnie temu, kiedy zaczęło mi się kręcić w głowie w galerii handlowej. Miałam wrażenie, jakbym zaraz miała się przewrócić. Na początku starałam się to ignorować i jakoś samo przechodziło. Potem poszłam zjeść fast fooda. Po jedzeniu poszłam do rossmanna, a tam myślałam, ze się przewróce. Kręciło mi się w głowie, czułam się osłabiona, myślałam, że zaraz zemdleje. Oblał mnie zimny pot, serce zaczęło kolotac. Teraz myśle, ze mogl to być klasyczny napad paniki, ale w tamtym momencie, po takiej nerwicowej przerwie, byłam przekonana, że coś się dzieje z moim zdrowiem. Tym bardziej, ze nie miałam w ostatnim czasie żadnej mocno stresującej sytuacji. Zadzwoniłam do koleżanki, opowiedziałam jej jak się czuje i poprosilam żeby porozmawiała ze mną aż dotrę do domu, bo bałam się, ze się przewroce. Dotarłam do domu, napiłam się wody i położyłam na kanapie. Serce waliło mi jak opętane, czułam duszność i znowu to wrażenie jakbym miała zemdleć. Wzięłam pulsoksymetr żeby zobaczyć saturacje. Położyłam się, saturacja była idealna, ale tętno cały czas rosło. Przeraziłam się, tętno rosło coraz wyżej, aż mierzyło 180. Nie mogłam złapać powietrza, myślałam, ze umieram. Zadzwoniłam po pogotowie. Tętno zeszło. Spędziłam na sorze 10h. Zrobili mi przeróżne badania, stwierdzili, ze wszystko ok, dali mi metocard na ten puls i hydroksyzyne na uspokojenie z zaleceniem żebym zgłosiła się do kardiologa. Na badaniu krwi na sorze cukier wyszedł 182 (jakieś 4 h po posiłku). Przestraszyłam się, ze mam cukrzyce lub jakiś stan przed. Zawroty głowy nie ustawały. Bałam się przez to wychodzić z domu. Oprócz tego miałam często mroczki przed oczami. Zaczęłam zwracać większa uwagę na swoje żywienie (wcześniej tez starałam się jeść w miarę zdrowo, z czasowymi odstępstwami od normy i piciem niskoporocentowych alkoholi w weekendy), ale martwiłam się tym cukrem na tyle, ze zwracałam uwagę na indeks glikemiczny wszystkiego, co jadłam. Zgłosiłam się do internisty po skierowanie do kardiologa, lekarz zaleciła dodatkowe badanie glukozy i tsh. Badania wyszły w normie. Podobno tsh dość wysokie, ale nadal w normie (3.13). Gdzieś wyczytałam, ze prawidłowa glukoza na czczo nie oznacza, ze nie mamy problemu z jej metabolizmem i należy zmierzyć cukier po posiłku. Kupiłam glukometr - paranoja, wiem. Tam tez po 2h od posiłku poziom cukru był w normie. Lekarz mówiła, ze ten wyskok cukru mógł być spowodowany stresem. Mimo tych wszystkich badan, nadal czułam stres jak miałam zjeść coś z wysokim indeksem IG, bo bałam się, ze znowu skoczy mi cukier i sytuacja się powtórzy. Wiem, ze taki poziom cukru nie mógł spowodować tych objawów, ale jakoś mój mozg podświadomie to chyba łączy. Przedwczoraj byłam w restauracji. Jednym z elementów obiady były ziemniaki puree. Bardzo chciałam je zjeść, ale czułam lekkie napięcie jakbym robiła coś złego, bałam się, ze sytuacja się powtórzy. Zjadłam i oczywiście zaraz po jedzeniu zaczęły się kolotania serca. Próbowałam je ignorować ale były nieznośne i dręczyły mnie przez resztę dnia. Wzięłam hydroksyzyne i jakoś przeszło.

Ostatnio mecze się codziennością, wycofałam się z życia towarzyskiego, boje się spotkać ze znajomymi (boje się, ze dostanę jakieś objawy, a nie chce żeby widzieli mnie panikujaca albo sprawdzająca tętno, wstydzę się swojej nerwicy i nie lubię okazywać słabości). Czasami mam ochotę napić się kieliszka wina albo zjeść coś słodkiego, ale nie robie tego, bo się boje. Nie umiem z tej pułapki wyjść, staram się ignorować te wszystkie objawy, skupiać na pracy (pracuje zdalnie) albo codziennych czynnościach, jednak to nie za bardzo działa. Próbowałam ćwiczyć jogę, technik relaksacyjnych czy metody „fake it until you make it”. I wszystko to jak krew w piach. Zwłaszcza jak mam coś zjeść. Jem zbilansowane posiłki, jednak czuje stres przed zjedzeniem np. makaronu albo czegoś innego z wysokim Ig. Wiem, ze prawdopodobnie czeka mnie powrót na terapie, ale jakoś musiałam się z tego wyżalić. Obwiniam
się tez o to, ze przez ten nawrot nerwicy jestem mocno skoncentrowana na sobie w ostatnim czasie. Chciałabym to zmienić.

No nic, pozdrawiam wszystkich znerwicowanych, trzymajcie się

Te normy tsh są trochę fake. Dobry endokrynolog by Ci powiedzial, ze to za wysokie tsh i może zmierzać ku niedocYnnosci/ hashimoto. Ja tak miałam, w końcu urosło do 10. Musiałam wziąć leki. Ale jestem prawie przekonana, ze hashi wynika z nerwicy i odwrotnie- to jak koło zębate. Bardzo Ci wspolczuje, ze Ci to wróciło. I rozumiem Ciebie- do mnie tez wraca co chwila- rylko dużo częściej. A zwroty głowy to typowy objaw- tez się z nim bujam od kilku tygodni, chociaż ost mam nowy konik- oddech i duszenie się….

Mam nadzieje, ze szybko wrócisz do normy i nie będziesz musiała ru zaglądać :)

Dzięki za odopowiedź :) kurde, myślałam, ze jak jest w normie, to jest w porządku i wystarczy monitorować. Tym bardziej, ze mam objawy zupełnie odwrotne, które sugerowałyby raczej, ze będę mieć niskie TSH - schudłam, a i tak zawsze miałam problem z niedowagą, i jeszcze ta tachykardia.
Przykro mi, że masz problem z tarczycą, to jakaś zmora dzisiejszych czasów. Ale właśnie czytałam, że hormony stresu podwyższają poziom TSH, a nerwicowcy maja ich raczej sporo, więc tak jak mówisz, to ma na pewno duży wpływ.

A jak wyglada u Ciebie leczenie? Bierzesz jakieś leki?


Z oddechem i duszeniem się tez miałam kiedyś swoje przeboje. Pewnie już czytałaś na forum jak można sobie z tym radzić. Ja mam pulsoksymetr, bo lekarz kazał kupić mojemu chłopakowi jak miał covid, i czasami jak mam takie psychogenne duszności to sobie sprawdzam i widzę, ze saturacja jest git. To mnie uspokaja, ale może czasami tez doprowadzić do ciągłego sprawdzania, każdy ma trochę inaczej, wiec ciężko
olaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 141
Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28

26 września 2022, o 12:40

Neuroticbitch pisze:
26 września 2022, o 12:10
olaa pisze:
25 września 2022, o 23:38
Neuroticbitch pisze:
25 września 2022, o 13:59
Hejka,


Mam nadzieje, ze niedziela mija większości z Was dobrze i bez większych nerwicowych ekscesów :)

Potrzebuję się wygadać przed osobami, które mnie zapewne zrozumieją. Przestałam śledzić forum jakieś 7 lat temu, bo wyleczyłam się z nerwicy. Wracały jakieś pojedyncze napady paniki albo uczucia niepokoju, ale nie na tyle silne, żebym nie dała rady nad nimi zapanować. Teraz niestety nerwica znowu zaczęła kontrolować moje życie, a ja nie daje rady tej sytuacji odwrócić.


Wszystko zaczęło się jakieś 2 tygodnie temu, kiedy zaczęło mi się kręcić w głowie w galerii handlowej. Miałam wrażenie, jakbym zaraz miała się przewrócić. Na początku starałam się to ignorować i jakoś samo przechodziło. Potem poszłam zjeść fast fooda. Po jedzeniu poszłam do rossmanna, a tam myślałam, ze się przewróce. Kręciło mi się w głowie, czułam się osłabiona, myślałam, że zaraz zemdleje. Oblał mnie zimny pot, serce zaczęło kolotac. Teraz myśle, ze mogl to być klasyczny napad paniki, ale w tamtym momencie, po takiej nerwicowej przerwie, byłam przekonana, że coś się dzieje z moim zdrowiem. Tym bardziej, ze nie miałam w ostatnim czasie żadnej mocno stresującej sytuacji. Zadzwoniłam do koleżanki, opowiedziałam jej jak się czuje i poprosilam żeby porozmawiała ze mną aż dotrę do domu, bo bałam się, ze się przewroce. Dotarłam do domu, napiłam się wody i położyłam na kanapie. Serce waliło mi jak opętane, czułam duszność i znowu to wrażenie jakbym miała zemdleć. Wzięłam pulsoksymetr żeby zobaczyć saturacje. Położyłam się, saturacja była idealna, ale tętno cały czas rosło. Przeraziłam się, tętno rosło coraz wyżej, aż mierzyło 180. Nie mogłam złapać powietrza, myślałam, ze umieram. Zadzwoniłam po pogotowie. Tętno zeszło. Spędziłam na sorze 10h. Zrobili mi przeróżne badania, stwierdzili, ze wszystko ok, dali mi metocard na ten puls i hydroksyzyne na uspokojenie z zaleceniem żebym zgłosiła się do kardiologa. Na badaniu krwi na sorze cukier wyszedł 182 (jakieś 4 h po posiłku). Przestraszyłam się, ze mam cukrzyce lub jakiś stan przed. Zawroty głowy nie ustawały. Bałam się przez to wychodzić z domu. Oprócz tego miałam często mroczki przed oczami. Zaczęłam zwracać większa uwagę na swoje żywienie (wcześniej tez starałam się jeść w miarę zdrowo, z czasowymi odstępstwami od normy i piciem niskoporocentowych alkoholi w weekendy), ale martwiłam się tym cukrem na tyle, ze zwracałam uwagę na indeks glikemiczny wszystkiego, co jadłam. Zgłosiłam się do internisty po skierowanie do kardiologa, lekarz zaleciła dodatkowe badanie glukozy i tsh. Badania wyszły w normie. Podobno tsh dość wysokie, ale nadal w normie (3.13). Gdzieś wyczytałam, ze prawidłowa glukoza na czczo nie oznacza, ze nie mamy problemu z jej metabolizmem i należy zmierzyć cukier po posiłku. Kupiłam glukometr - paranoja, wiem. Tam tez po 2h od posiłku poziom cukru był w normie. Lekarz mówiła, ze ten wyskok cukru mógł być spowodowany stresem. Mimo tych wszystkich badan, nadal czułam stres jak miałam zjeść coś z wysokim indeksem IG, bo bałam się, ze znowu skoczy mi cukier i sytuacja się powtórzy. Wiem, ze taki poziom cukru nie mógł spowodować tych objawów, ale jakoś mój mozg podświadomie to chyba łączy. Przedwczoraj byłam w restauracji. Jednym z elementów obiady były ziemniaki puree. Bardzo chciałam je zjeść, ale czułam lekkie napięcie jakbym robiła coś złego, bałam się, ze sytuacja się powtórzy. Zjadłam i oczywiście zaraz po jedzeniu zaczęły się kolotania serca. Próbowałam je ignorować ale były nieznośne i dręczyły mnie przez resztę dnia. Wzięłam hydroksyzyne i jakoś przeszło.

Ostatnio mecze się codziennością, wycofałam się z życia towarzyskiego, boje się spotkać ze znajomymi (boje się, ze dostanę jakieś objawy, a nie chce żeby widzieli mnie panikujaca albo sprawdzająca tętno, wstydzę się swojej nerwicy i nie lubię okazywać słabości). Czasami mam ochotę napić się kieliszka wina albo zjeść coś słodkiego, ale nie robie tego, bo się boje. Nie umiem z tej pułapki wyjść, staram się ignorować te wszystkie objawy, skupiać na pracy (pracuje zdalnie) albo codziennych czynnościach, jednak to nie za bardzo działa. Próbowałam ćwiczyć jogę, technik relaksacyjnych czy metody „fake it until you make it”. I wszystko to jak krew w piach. Zwłaszcza jak mam coś zjeść. Jem zbilansowane posiłki, jednak czuje stres przed zjedzeniem np. makaronu albo czegoś innego z wysokim Ig. Wiem, ze prawdopodobnie czeka mnie powrót na terapie, ale jakoś musiałam się z tego wyżalić. Obwiniam
się tez o to, ze przez ten nawrot nerwicy jestem mocno skoncentrowana na sobie w ostatnim czasie. Chciałabym to zmienić.

No nic, pozdrawiam wszystkich znerwicowanych, trzymajcie się

Te normy tsh są trochę fake. Dobry endokrynolog by Ci powiedzial, ze to za wysokie tsh i może zmierzać ku niedocYnnosci/ hashimoto. Ja tak miałam, w końcu urosło do 10. Musiałam wziąć leki. Ale jestem prawie przekonana, ze hashi wynika z nerwicy i odwrotnie- to jak koło zębate. Bardzo Ci wspolczuje, ze Ci to wróciło. I rozumiem Ciebie- do mnie tez wraca co chwila- rylko dużo częściej. A zwroty głowy to typowy objaw- tez się z nim bujam od kilku tygodni, chociaż ost mam nowy konik- oddech i duszenie się….

Mam nadzieje, ze szybko wrócisz do normy i nie będziesz musiała ru zaglądać :)

Dzięki za odopowiedź :) kurde, myślałam, ze jak jest w normie, to jest w porządku i wystarczy monitorować. Tym bardziej, ze mam objawy zupełnie odwrotne, które sugerowałyby raczej, ze będę mieć niskie TSH - schudłam, a i tak zawsze miałam problem z niedowagą, i jeszcze ta tachykardia.
Przykro mi, że masz problem z tarczycą, to jakaś zmora dzisiejszych czasów. Ale właśnie czytałam, że hormony stresu podwyższają poziom TSH, a nerwicowcy maja ich raczej sporo, więc tak jak mówisz, to ma na pewno duży wpływ.

A jak wyglada u Ciebie leczenie? Bierzesz jakieś leki?


Z oddechem i duszeniem się tez miałam kiedyś swoje przeboje. Pewnie już czytałaś na forum jak można sobie z tym radzić. Ja mam pulsoksymetr, bo lekarz kazał kupić mojemu chłopakowi jak miał covid, i czasami jak mam takie psychogenne duszności to sobie sprawdzam i widzę, ze saturacja jest git. To mnie uspokaja, ale może czasami tez doprowadzić do ciągłego sprawdzania, każdy ma trochę inaczej, wiec ciężko

Wiesz co, co do tsh to polecam Ci blog i konto na insta @doktormagda ona ma na blogu wszystkie normy wypisane. Powinnaś sobie zbadać ewentualnie jeszcze ft2 ft4 peroksydaze tarczycowa i zrobić usg- to tak jeśli chcesz tarczyce spr tip top. Ja choruje na hashi od lat, a dowiedziałam się o tym dopiero jak już było w wielkim rozkwicie- ono bardzo tez wpływa na moje samopoczucie- a ta lekarka dużo o tym pisze na insta i na blogu.
To ciekawe ze masz wręcz utratę wagi itd, to pewnie nie hashimoto. Zreszta z tarczyca u większości i dywidualnie.

Obecnie mam leki od psychiatry, ale nie zaczęłam brać, bo się boje ze przytyje i chodzę na terapie raz lub czasem dwa razy w tyg. Od miesiąca mam silny nawrot nerwicy, tez związany z obciążeniem w pracy.
Do tego jestem chora teraz i już panikuje, ze to pewnie znowu covid (jeszcze nie zrobiłam testu) i się bardzo nakręcam, a układ nerwowy wysiada, czuje to w nocy właśnie jak nie mogę spać i monitoruje oddech. Pulsoksymetr mam, tylko mam słabe baterie i mi pokazuje raz saturacje w normie a raz 83 xd myślałam, ze zejdę jak to zobaczyłam.

Generalnie powiem Ci tak- ja już straciłam nadzieje, ze kiedyś z tego wyjdę. Bujam się z tym 6 lat z kilkoma miesiącami przerwy w roku.teraz tez słabość i zawroty głowy cholerne. Masaże trochę pomagają.
Zobaczymy.

Zycze Ci dużo zdrówka.
Alicjusz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 27 września 2022, o 18:58

27 września 2022, o 19:04

Hej.

Też macie tak, że kiedy przychodzi cholernie mocny atak paniki, z którym nie potraficie sobie poradzić, to łapiecie dodatkowo takie dołujące myśli, że nic, ani nikt nie jest w stanie Wam pomóc, co tylko dodatkowo nakręca lęk? Mam problem z zaufaniem - nie ufam mojemu psychiatrze, nie ufam psychoterapeutce, która właściwie sama powiedziała mi, że widzi, że się męczę, nie robię postępów i może marnuję u niej swój czas ;) Myślę, że oni sami nie wiedzą jak mi pomóc. Czy to ja tak myślę, czy to moja nerwica tak myśli?

I teraz jestem właśnie w tym stanie. Że nie ma dla mnie nadziei. Że próbowałam tylu leków i od dwóch lat jest bez zmian. Pomimo terapii. Czy ja za bardzo chcę, żeby było mi lepiej? Czy za mało daje?

Przepraszam, że tak chaotycznie. Moja rodzina jest już znudzona tym tematem, dodatkowo nie potrafią wczuć się w moje myśli.
Awatar użytkownika
maciek1985
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 368
Rejestracja: 5 lutego 2018, o 07:01

27 września 2022, o 19:54

Alicjusz oglądasz materiały Divoviki Hewada na YT? Próbujesz w ten sposób podejść ?
Alicjusz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 27 września 2022, o 18:58

27 września 2022, o 20:07

Nie, nie znam tego. Chętnie spróbuję, widzę dużo materiału, aż nie wiem od czego zacząć
Awatar użytkownika
maciek1985
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 368
Rejestracja: 5 lutego 2018, o 07:01

27 września 2022, o 20:13

Spróbuj wejść na YouTube na stronę Stowarzyszenie Psychologiczne Zaburzeni&Odburzeni i oglądaj filmy od najstarszego (istota lęku). Są też materiały na forum w temacie organizacja działu z materiałami. Ja też nie mogłem się połapać , terapie nie pomagały dopiero tutaj zrozumiałem jak to działa i z czym to się je :) . I że to przede wszystkim jest do ogarnięcia ☀️
Też miałem nietrafione psychoterapię wcześniej, co mnie zniechęcało. Terapeuta musi prowadzić terapię poznawczo-behawioralną najlepiej.
Palina
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 35
Rejestracja: 25 września 2022, o 09:43

27 września 2022, o 23:17

maciek1985 pisze:
27 września 2022, o 20:13
Spróbuj wejść na YouTube na stronę Stowarzyszenie Psychologiczne Zaburzeni&Odburzeni i oglądaj filmy od najstarszego (istota lęku). Są też materiały na forum w temacie organizacja działu z materiałami. Ja też nie mogłem się połapać , terapie nie pomagały dopiero tutaj zrozumiałem jak to działa i z czym to się je :) . I że to przede wszystkim jest do ogarnięcia ☀️
Też miałem nietrafione psychoterapię wcześniej, co mnie zniechęcało. Terapeuta musi prowadzić terapię poznawczo-behawioralną najlepiej.
Po czym poznać że terapia nie pomaga. ?
Ja chodzę raz jest lepiej raz gorzej. Czasami wracam i płacze całą drogę powrotną a czasami skacze pod sufit.


I mam do was pytanie czy wasz psychiatra też mówił że leki przy nerwicy to często bierze się już na stałe?
malutenki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 109
Rejestracja: 5 września 2022, o 14:50

28 września 2022, o 06:11

Palina pisze:
27 września 2022, o 23:17
maciek1985 pisze:
27 września 2022, o 20:13
Spróbuj wejść na YouTube na stronę Stowarzyszenie Psychologiczne Zaburzeni&Odburzeni i oglądaj filmy od najstarszego (istota lęku). Są też materiały na forum w temacie organizacja działu z materiałami. Ja też nie mogłem się połapać , terapie nie pomagały dopiero tutaj zrozumiałem jak to działa i z czym to się je :) . I że to przede wszystkim jest do ogarnięcia ☀️
Też miałem nietrafione psychoterapię wcześniej, co mnie zniechęcało. Terapeuta musi prowadzić terapię poznawczo-behawioralną najlepiej.
Po czym poznać że terapia nie pomaga. ?
Ja chodzę raz jest lepiej raz gorzej. Czasami wracam i płacze całą drogę powrotną a czasami skacze pod sufit.


I mam do was pytanie czy wasz psychiatra też mówił że leki przy nerwicy to często bierze się już na stałe?
Tak, mówił tak. W większości przypadków oni tylko wypisują receptę i mówią, żeby brać tabletki, nie tłumacząc nawet, czym jest zaburzenie i co można z tym zrobić. Większość z nich właśnie w taki sposób działa, co nie polepsza sytuacji osoby zaburzonej, bo później taka osoba myśli, że będzie mieć to przez całe życie, co jest oczywiście nieprawdą.
Awatar użytkownika
maciek1985
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 368
Rejestracja: 5 lutego 2018, o 07:01

28 września 2022, o 07:37

Po czym poznać? Hmm... Może źle powiedziałem , że nie pomaga. Po prostu czujesz, czy nadajesz "na tych samych falach" co terapeuta. Nie wiem w jakim kontekście powedział Ci ,że już nic więcej nie może zrobić może chodziło mu o to, że teraz musisz sama pracować nad swoim zaburzeniem a nie oczekiwać gotowego rozwiązania z "zewnątrz"?

Co do psychiatry.. Ooo tu mogę opowiadać trzy godziny. U mnie w 2010 roku jak to wszystko się "zaczęło" to od razu był psychiatra i leki. Nikt nie mówił o żadnych terapiach, o emocjach a odburzania to chyba nawet w planach nie było jeszcze . I tak jedynym wyjściem był tu lek. Jeden, drugi bo "trzeba dopasować ". I jedynie cierpiałem i robiłem sobie presję "no kiedy ten lek w końcu się wkręci". A zaburzenie podawało swoją myśl "A co jeśli się nie wkręci i znów zmiana leku". I tak przez lata z tym się "bujałem".

Pamiętam też jak mój psychiatra stwierdził że zaburzenie lękowe z jego doświadczenia mija wraz z wiekiem co było moją jedyną nadzieją przez cały czas. Tylko na podstawie doświadczenia ... Że jak??🤔
Alicjusz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 27 września 2022, o 18:58

28 września 2022, o 10:15

maciek1985 pisze:
28 września 2022, o 07:37
Nie wiem w jakim kontekście powedział Ci ,że już nic więcej nie może zrobić może chodziło mu o to, że teraz musisz sama pracować nad swoim zaburzeniem a nie oczekiwać gotowego rozwiązania z "zewnątrz"?
Siedzę na filmikami DivoVita od wczoraj i już wiem, w jak błędnym przekonaniu co do terapii byłam. Jak za mało wkładałam od siebie. Szłam tam "na gotowe", w sensie "pani psychoterapeutko, proszę, masz 50 minut, 120 zł i naprawiaj mnie". O nie, nie.

Od wczoraj mam totalny rollercoaster, jestem mega wdzięczna, że trafiłam na te forum, chce mi się płakać, kiedy słucham filmów, które są o mnie i dają nadzieję. Dziękuję!!!

A co do psychiatry... U mojego obecnego: wizyta 5 minut. Recepta. Brak wyjaśnienia, brak odpowiedzi na moje wątpliwości. Po powrocie lęk tylko większy. Brak zaufania do tego lekarza, bo jak można zaufać, kiedy ktoś odprawia pacjentów jak na taśmie produkcyjnej. No do mnie to nie trafia niestety.
Awatar użytkownika
maciek1985
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 368
Rejestracja: 5 lutego 2018, o 07:01

28 września 2022, o 10:43

Alicjusz u mnie nie mogę powiedzieć, bo mieszkam w małej miejscowości i jest dwóch psychiatrów, jest jedna taka dość empatyczna, zdarzały mi się wizyty blisko godzinne, ale nigdy nie słyszałem o czymś takim ja na filmach czy na forum .
Ja też od zawsze miałem przekonanie jak Ty, że chciałem mieć gotowe rozwiązanie, że daje kasę na terapii i proszę mnie wyleczyć. Idę do psychiatry i proszę mnie wyleczyć. Tabletki niech mnie wyleczą, a wiadomo że one długo się "wkręcają" to raz, a dwa nie rozwiązują problemu z emocjami i myślami, w których to tak naprawdę tkwi problem. Dlatego też u mnie są "nawroty" albo "kryzysy"- bo nie potrafię tego przepracować jak należy na spokojnie.
Ja masz chęć to zajrzyj też na grupę stowarzyszenia na FB. I musisz wiedzieć , że "odburzanie" też nie przyjdzie od razu.
Alicjusz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 27 września 2022, o 18:58

28 września 2022, o 11:05

Dołączyłam też do grupy, czuję w końcu wsparcie i zrozumienie.

A teraz jestem w poczekalni u mojego psychiatry, przyszłam sama, pieszo i powiem mu o swoich wątpliwościach, poproszę o wytłumaczenie wszystkiego. Jestem mega dumna z siebie, dziękuję za motywację 🥰
Awatar użytkownika
maciek1985
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 368
Rejestracja: 5 lutego 2018, o 07:01

28 września 2022, o 11:14

Daj znać jak poszło.A co Ci stwierdził lekarz? Moja o tyle była chyba mądra, że nawet jak przychodziłem z totalnym odrealnieniem, osłabieniem (bo nie mogłem jeść), wyłem jak bóbr i nie dawałem rady z niczym (według mnie), to ona i tak mi mówiła że to zaburzenie depresyjno-lękowe, a nie depresja ani żadna straszna choroba. Ja i tak jej nie wierzyłem, ale ona twardo mówiła swoje. I w tym akurat miała rację. Dawaj znać
Alicjusz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 27 września 2022, o 18:58

28 września 2022, o 12:38

Ja się leczę u psychiatry od 5 lat z sukcesami, raz było tak dobrze, że odstawiłam leki na 3 miesiące, ale niestety trzeba było wrócić. Teraz od kilku miesięcy jestem u innego psychiatry ze względów lokalizacji - nie byłam już w stanie jeździć do innego miasta na wizyty. Mam zaburzenia lękowe z atakami paniki. Bardzo dużo ataków paniki. Do tego stany depresyjne. Wczoraj byłam u psychiatry i zdecydowaliśmy zmienić mi leki, ale nie rozpisał mi tego tak, jak robił to poprzedni lekarz: stopniowe zejście z jednych, stopniowe wprowadzanie drugich, tylko jednego dnia miałam odstawić całkowicie maksymalną dawkę jednego leku i zacząć brać drugi.


Niestety moja nerwica jest o tyle cwana, że nie chce posłuchać lekarza, wie lepiej! Do tego po tej wizycie rozkręciłam sobie taką lawinę lęku, że pojawiłam się tu na forum. Ale racjonalna Alicja też całkiem głośno dobija się do głosu, dlatego postanowiłam dzisiaj iść, zapytać, czy przyjmie mnie bez wcześniejszego umówienia, opowiedzieć o swoich wątpliwościach i porozmawiać. Lekarz okazał się na tyle dużym zrozumieniem, że mnie przyjął i rozpisał schodzenie i wchodzenie na nowe leki na 3 tygodnie. Jestem uspokojona. Nadal boję się jak cholera, ale taka stopniowa zmiana wydaje mi się bardziej łagodnym doświadczeniem. Trochę poszłam na kompromis z lękowym unikaczem. Nie jest to pełne zwycięstwo, ale jestem z siebie dumna, że poszłam i powiedziałam o moich obawach.

Fun fact: (a może nie fun, ale dla mnie to bardzo cenne przeżycie) poszłam tam dziś świeżo po obejrzeniu filmu DivoVica "Czym są NATRĘTNE MYŚLI W NERWICY?". I w poczekalni, kiedy pojawił się lęk i atak paniki był u progu, zaczęłam przypominać sobie o czym panowie mówili w tym nagraniu. To pomogło mi bardziej, niż wszystko, co wynoszę z terapii. Widzę dla siebie duże światełko w tunelu i mam motywację do działania.
Awatar użytkownika
maciek1985
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 368
Rejestracja: 5 lutego 2018, o 07:01

28 września 2022, o 12:48

Zdecydowanie fun fact. Tylko sie cieszyć! Uważam, że to dla nas mega super radosna informacja, że skoro tyle osób się odburzyło i wielu osobom to pomogło czerpanie wiedzy stąd i filmów to i nam to bardzo "grozi" :).

Ja jeszcze zawsze patrzyłem u psychiatry czy dużo ludzi też tak ma , czy jest dużo młodych ludzi, raz nawet spotkałem znajomą, ale uciekała ode mnie bo akurat się mijaliśmy . W sumie takie miejsce lekarz jak każdy inny.

Z innej beczki : kiedyś postanowiłem sobie , że jak będę miał córkę to dam jej na imię Alicja. Niestety z żoną długo się staramy i leczymy i narazie nie mam córeczki. Ale może kiedyś sie uda.
ODPOWIEDZ