Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
magda10
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 330
Rejestracja: 3 sierpnia 2020, o 13:16

4 lipca 2022, o 14:45

Czy można nie żyć w stanie lękowym, będąc pacjentem onkologicznym? Tutaj chyba nikt oprócz mnie nie jest w takiej sytuacji
lukaszz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 170
Rejestracja: 2 kwietnia 2021, o 11:25

4 lipca 2022, o 15:13

magda10 pisze:
4 lipca 2022, o 14:45
Czy można nie żyć w stanie lękowym, będąc pacjentem onkologicznym? Tutaj chyba nikt oprócz mnie nie jest w takiej sytuacji
Myślę, że można, czego przykładem była moja Mama.
magda10
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 330
Rejestracja: 3 sierpnia 2020, o 13:16

4 lipca 2022, o 15:21

lukaszz pisze:
4 lipca 2022, o 15:13
magda10 pisze:
4 lipca 2022, o 14:45
Czy można nie żyć w stanie lękowym, będąc pacjentem onkologicznym? Tutaj chyba nikt oprócz mnie nie jest w takiej sytuacji
Myślę, że można, czego przykładem była moja Mama.
Wyleczyla się i nie bała się nawrotu?
lukaszz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 170
Rejestracja: 2 kwietnia 2021, o 11:25

4 lipca 2022, o 16:08

magda10 pisze:
4 lipca 2022, o 15:21
lukaszz pisze:
4 lipca 2022, o 15:13
magda10 pisze:
4 lipca 2022, o 14:45
Czy można nie żyć w stanie lękowym, będąc pacjentem onkologicznym? Tutaj chyba nikt oprócz mnie nie jest w takiej sytuacji
Myślę, że można, czego przykładem była moja Mama.
Wyleczyla się i nie bała się nawrotu?
Nie udało się jej, ale przez 3,5 roku od diagnozy żyła i nie bała się
magda10
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 330
Rejestracja: 3 sierpnia 2020, o 13:16

4 lipca 2022, o 16:40

Czy znajdę tu rady dla osób jednocześnie chorych fizycznie i zaburzonych?
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

5 lipca 2022, o 14:05

magda10 pisze:
4 lipca 2022, o 16:40
Czy znajdę tu rady dla osób jednocześnie chorych fizycznie i zaburzonych?
Jakie rady? Takie które nie będą od Ciebie wymagały zmiany podejścia, pracy nad pewnymi sprawami? Oczekujesz, że ktoś tutaj da Ci jakieś zapewnienie, że nigdy nie upadniesz, nie zrobi Ci się słabo, da Ci jakąś radę jak się nigdy nie bać? Dopóki nie zauważysz swojej odpowiedzialności (nie mylić w winą) i decyzyjności, to nic się nie zmieni, bo Ty chcesz tak trwać, w gruncie rzeczy to Twój wybór. Ja również mam problemy zdrowotne, ale bardzo mocno pracowałam nad zrozumieniem pewnych spraw i zmianą podejścia (i to była naprawdę żmudna praca), a Ty chcesz robić swoje i żeby Ci się wszystko odmieniło. W gruncie rzeczy to piszesz te posty jedynie po to by głębiej wejść w rolę ofiary.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
magda10
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 330
Rejestracja: 3 sierpnia 2020, o 13:16

5 lipca 2022, o 14:35

Katja pisze:
5 lipca 2022, o 14:05
magda10 pisze:
4 lipca 2022, o 16:40
Czy znajdę tu rady dla osób jednocześnie chorych fizycznie i zaburzonych?
Jakie rady? Takie które nie będą od Ciebie wymagały zmiany podejścia, pracy nad pewnymi sprawami? Oczekujesz, że ktoś tutaj da Ci jakieś zapewnienie, że nigdy nie upadniesz, nie zrobi Ci się słabo, da Ci jakąś radę jak się nigdy nie bać? Dopóki nie zauważysz swojej odpowiedzialności (nie mylić w winą) i decyzyjności, to nic się nie zmieni, bo Ty chcesz tak trwać, w gruncie rzeczy to Twój wybór. Ja również mam problemy zdrowotne, ale bardzo mocno pracowałam nad zrozumieniem pewnych spraw i zmianą podejścia (i to była naprawdę żmudna praca), a Ty chcesz robić swoje i żeby Ci się wszystko odmieniło. W gruncie rzeczy to piszesz te posty jedynie po to by głębiej wejść w rolę ofiary.
Pisze dlatego że po śmierci mamy już nikogo nie mam, tylko gops i sąsiedzi mi pomagają, a ofìarą może rzeczywiście się czuje bo jestem chora, sama i zaburzona i nie wiem jak sobie radzić z takim połączeniem.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

5 lipca 2022, o 14:59

magda10 pisze:
5 lipca 2022, o 14:35
Katja pisze:
5 lipca 2022, o 14:05
magda10 pisze:
4 lipca 2022, o 16:40
Czy znajdę tu rady dla osób jednocześnie chorych fizycznie i zaburzonych?
Jakie rady? Takie które nie będą od Ciebie wymagały zmiany podejścia, pracy nad pewnymi sprawami? Oczekujesz, że ktoś tutaj da Ci jakieś zapewnienie, że nigdy nie upadniesz, nie zrobi Ci się słabo, da Ci jakąś radę jak się nigdy nie bać? Dopóki nie zauważysz swojej odpowiedzialności (nie mylić w winą) i decyzyjności, to nic się nie zmieni, bo Ty chcesz tak trwać, w gruncie rzeczy to Twój wybór. Ja również mam problemy zdrowotne, ale bardzo mocno pracowałam nad zrozumieniem pewnych spraw i zmianą podejścia (i to była naprawdę żmudna praca), a Ty chcesz robić swoje i żeby Ci się wszystko odmieniło. W gruncie rzeczy to piszesz te posty jedynie po to by głębiej wejść w rolę ofiary.
Pisze dlatego że po śmierci mamy już nikogo nie mam, tylko gops i sąsiedzi mi pomagają, a ofìarą może rzeczywiście się czuje bo jestem chora, sama i zaburzona i nie wiem jak sobie radzić z takim połączeniem.
Pozycja ofiary to pozycja mentalna, z niej się nie da nic zrobić, bo człowiek odrzuca swoją sprawczości, bo jej nie chcę. Woli żyć w przekonaniu, że nic się nie da, bo w gruncie rzeczy tak mu lepiej (pomimo, że cierpi).
Są książki, doświadczenia innych osób (w necie) jak radzić sobie z chorobą, jak podchodzić do niej, większość ludzi przy ciężkich i przewlekłych chorobach ma stany lękowe czy depresyjne, wystarczy tylko chcieć się dowiadywać, a Ty tego nie chcesz, wolisz ciągle ruminować swoje krzywdy, użalać się na swój los, żyć czasem miniony (btw.jak już koniecznie chcesz zajmować się czasem przeszłym to rób to z głową, czyli zmień podejście do tego co było). Ciagle piszesz posty w których oczekujesz, że ktoś da Ci zapewnienie, że nic Ci nie grozi, że to wszystko tylko nerwica, a przecież nikt z nas takiego zapewnienia nie ma. Ogromna ilośc ludzi żyje bez żadnej gwarancji, że się nie przewróć, nie zasłabnie, a też może z różnych przyczyny. Tak naprawdę to jest Twój wybór, że ciągle tkwisz w tym samym punkcie, bo dostawałaś rady, tylko kompletnie je ignorowałaś i dalej robiłaś swoje, zadając wciąż te same pytania, które mają prowadzić o niczego, do pozycji ofiary, czyli nic się nie da. I chyba o to tylko chodzi.

Ja nie neguje Twojego trudnego położenia i cierpienia, ale każdy ma co ma i może Ci się to średnio podobać, ale to nie zmienia faktu, że to Twoje życie i jest jakie jest i albo weźmiesz za nie odpowiedzialność i dotrze do Ciebie, że nikt inny nie zajmie się nim, albo będziesz tkwiła w bezradności odrzucają oczywisty fakt, że tylko Ty możesz tutaj coś zmienić.
Ostatnio zmieniony 5 lipca 2022, o 15:12 przez Katja, łącznie zmieniany 1 raz.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
magda10
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 330
Rejestracja: 3 sierpnia 2020, o 13:16

5 lipca 2022, o 15:11

Katja pisze:
5 lipca 2022, o 14:59
magda10 pisze:
5 lipca 2022, o 14:35
Katja pisze:
5 lipca 2022, o 14:05


Jakie rady? Takie które nie będą od Ciebie wymagały zmiany podejścia, pracy nad pewnymi sprawami? Oczekujesz, że ktoś tutaj da Ci jakieś zapewnienie, że nigdy nie upadniesz, nie zrobi Ci się słabo, da Ci jakąś radę jak się nigdy nie bać? Dopóki nie zauważysz swojej odpowiedzialności (nie mylić w winą) i decyzyjności, to nic się nie zmieni, bo Ty chcesz tak trwać, w gruncie rzeczy to Twój wybór. Ja również mam problemy zdrowotne, ale bardzo mocno pracowałam nad zrozumieniem pewnych spraw i zmianą podejścia (i to była naprawdę żmudna praca), a Ty chcesz robić swoje i żeby Ci się wszystko odmieniło. W gruncie rzeczy to piszesz te posty jedynie po to by głębiej wejść w rolę ofiary.
Pisze dlatego że po śmierci mamy już nikogo nie mam, tylko gops i sąsiedzi mi pomagają, a ofìarą może rzeczywiście się czuje bo jestem chora, sama i zaburzona i nie wiem jak sobie radzić z takim połączeniem.
Pozycja ofiary to pozycja mentalna, z niej się nie da nic zrobić, bo człowiek odrzuca swoją sprawczości, bo jej nie chcę. Woli żyć w przekonaniu, że nic się nie da, bo w gruncie rzeczy tak mu lepiej (pomimo, że cierpi).
Są książki, doświadczenia innych osób (w necie) jak radzić sobie z chorobą, jak podchodzić do niej, większość ludzi przy ciężkich i przewlekłych chorobach ma stany lękowe czy depresyjne, wystarczy tylko chcieć się dowiadywać, a Ty tego nie chcesz, wolisz ciągle ruminować swoje krzywdy, użalać się na swój los, żyć czasem miniony (btw.jak już koniecznie chcesz zajmować się czasem przeszłym to rób to z głową, czyli zmień podejście do tego co było). Ciagle piszesz posty w których oczekujesz, że ktoś da Ci zapewnienie, że nic Ci nie grozi, że to wszystko tylko nerwica, a przecież nikt z nas takiego zapewnienia nie ma. Ogromna ilośc ludzi żyje bez żadnej gwarancji, że się nie przewróć, nie zasłabnie, a też może z różnych przyczyny. Tak naprawdę to jest Twój wybór, że ciągle tkwisz w tym samym punkcie, bo dostawałaś rady, tylko kompletnie je ignorowałaś i dalej robiłaś swoje, zadając wciąż te same pytania, które mają prowadzić o niczego, do pozycji ofiary, czyli nic się nie da. I chyba o to tylko chodzi.
Gdybym mogła to bym poprawiła swoje wyniki badań, byłam u wielu lekarzy wìęc coś robiłam. Poza tym prawdopodobieństwo zaslabniecia u pacjentów onkologicznych jest większe niż u zdrowych i to jest najgorsze
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

5 lipca 2022, o 15:19

magda10 pisze:
5 lipca 2022, o 15:11
Katja pisze:
5 lipca 2022, o 14:59
magda10 pisze:
5 lipca 2022, o 14:35


Pisze dlatego że po śmierci mamy już nikogo nie mam, tylko gops i sąsiedzi mi pomagają, a ofìarą może rzeczywiście się czuje bo jestem chora, sama i zaburzona i nie wiem jak sobie radzić z takim połączeniem.
Pozycja ofiary to pozycja mentalna, z niej się nie da nic zrobić, bo człowiek odrzuca swoją sprawczości, bo jej nie chcę. Woli żyć w przekonaniu, że nic się nie da, bo w gruncie rzeczy tak mu lepiej (pomimo, że cierpi).
Są książki, doświadczenia innych osób (w necie) jak radzić sobie z chorobą, jak podchodzić do niej, większość ludzi przy ciężkich i przewlekłych chorobach ma stany lękowe czy depresyjne, wystarczy tylko chcieć się dowiadywać, a Ty tego nie chcesz, wolisz ciągle ruminować swoje krzywdy, użalać się na swój los, żyć czasem miniony (btw.jak już koniecznie chcesz zajmować się czasem przeszłym to rób to z głową, czyli zmień podejście do tego co było). Ciagle piszesz posty w których oczekujesz, że ktoś da Ci zapewnienie, że nic Ci nie grozi, że to wszystko tylko nerwica, a przecież nikt z nas takiego zapewnienia nie ma. Ogromna ilośc ludzi żyje bez żadnej gwarancji, że się nie przewróć, nie zasłabnie, a też może z różnych przyczyny. Tak naprawdę to jest Twój wybór, że ciągle tkwisz w tym samym punkcie, bo dostawałaś rady, tylko kompletnie je ignorowałaś i dalej robiłaś swoje, zadając wciąż te same pytania, które mają prowadzić o niczego, do pozycji ofiary, czyli nic się nie da. I chyba o to tylko chodzi.
Gdybym mogła to bym poprawiła swoje wyniki badań, byłam u wielu lekarzy wìęc coś robiłam. Poza tym prawdopodobieństwo zaslabniecia u pacjentów onkologicznych jest większe niż u zdrowych i to jest najgorsze
Możesz poprawić swoje myślenie, przekonania, czemu się tym nie zajmujesz, tylko skupiasz się na tym czego akurat nie możesz na tą chwilę zmienić? Odpowiem Ci czemu, bo chcesz. Chcesz się skupiać na tym co w danej chwili jest nieosiągalne, po to by móc sobie mówić, nic się nie da, jest biedna, nieszczęśliwa, co ze mną będzie. Podejrzewam, że jako ofiara rozpaczliwie szukasz ratowników, co może powodować, że sporo ludzi zacznie Cię unikać. Zreszta ludzie w ogóle unikają ludzi chorych i użalających się nad sobą (czego sama doświadczyłam).
Ciało wpływa na psychikę i psychika wpływa na ciało (jest trochę książek na ten temat jak np stany emocjonalne wpływają na naszą florę bakteryjną itp). Nie możesz przeskoczyć póki co ograniczeń ciała, to zajmij się psychiką, bo gdy ona zacznie działać jak należy, to zapewniam Cię, że i ciało się podniesie (inne chemia mózgu, hormony, skład krwi, flora bakteryjna itd). Rób to co możesz, a nie zajmujesz się ciągle tym czego nie możesz (pozycja ofiary).

Mnóstwo ludzi z różnych przyczyn może zasłabnąć i to trzeba wziąć na klatę i tyle. Nie jesteś w stanie zapewnić siebie, że nigdy się to nie stanie, ale jesteś w stanie przestać się tym zadręczać. Co ma być to będzie. Koszty zapobiegania są zbyt wysokie i niszczące, by je ciągle ponosić.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
magda10
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 330
Rejestracja: 3 sierpnia 2020, o 13:16

5 lipca 2022, o 15:46

Katja pisze:
5 lipca 2022, o 15:19
magda10 pisze:
5 lipca 2022, o 15:11
Katja pisze:
5 lipca 2022, o 14:59


Pozycja ofiary to pozycja mentalna, z niej się nie da nic zrobić, bo człowiek odrzuca swoją sprawczości, bo jej nie chcę. Woli żyć w przekonaniu, że nic się nie da, bo w gruncie rzeczy tak mu lepiej (pomimo, że cierpi).
Są książki, doświadczenia innych osób (w necie) jak radzić sobie z chorobą, jak podchodzić do niej, większość ludzi przy ciężkich i przewlekłych chorobach ma stany lękowe czy depresyjne, wystarczy tylko chcieć się dowiadywać, a Ty tego nie chcesz, wolisz ciągle ruminować swoje krzywdy, użalać się na swój los, żyć czasem miniony (btw.jak już koniecznie chcesz zajmować się czasem przeszłym to rób to z głową, czyli zmień podejście do tego co było). Ciagle piszesz posty w których oczekujesz, że ktoś da Ci zapewnienie, że nic Ci nie grozi, że to wszystko tylko nerwica, a przecież nikt z nas takiego zapewnienia nie ma. Ogromna ilośc ludzi żyje bez żadnej gwarancji, że się nie przewróć, nie zasłabnie, a też może z różnych przyczyny. Tak naprawdę to jest Twój wybór, że ciągle tkwisz w tym samym punkcie, bo dostawałaś rady, tylko kompletnie je ignorowałaś i dalej robiłaś swoje, zadając wciąż te same pytania, które mają prowadzić o niczego, do pozycji ofiary, czyli nic się nie da. I chyba o to tylko chodzi.
Gdybym mogła to bym poprawiła swoje wyniki badań, byłam u wielu lekarzy wìęc coś robiłam. Poza tym prawdopodobieństwo zaslabniecia u pacjentów onkologicznych jest większe niż u zdrowych i to jest najgorsze
Możesz poprawić swoje myślenie, przekonania, czemu się tym nie zajmujesz, tylko skupiasz się na tym czego akurat nie możesz na tą chwilę zmienić? Odpowiem Ci czemu, bo chcesz. Chcesz się skupiać na tym co w danej chwili jest nieosiągalne, po to by móc sobie mówić, nic się nie da, jest biedna, nieszczęśliwa, co ze mną będzie. Podejrzewam, że jako ofiara rozpaczliwie szukasz ratowników, co może powodować, że sporo ludzi zacznie Cię unikać. Zreszta ludzie w ogóle unikają ludzi chorych i użalających się nad sobą (czego sama doświadczyłam).
Ciało wpływa na psychikę i psychika wpływa na ciało (jest trochę książek na ten temat jak np stany emocjonalne wpływają na naszą florę bakteryjną itp). Nie możesz przeskoczyć póki co ograniczeń ciała, to zajmij się psychiką, bo gdy ona zacznie działać jak należy, to zapewniam Cię, że i ciało się podniesie (inne chemia mózgu, hormony, skład krwi, flora bakteryjna itd). Rób to co możesz, a nie zajmujesz się ciągle tym czego nie możesz (pozycja ofiary).

Mnóstwo ludzi z różnych przyczyn może zasłabnąć i to trzeba wziąć na klatę i tyle. Nie jesteś w stanie zapewnić siebie, że nigdy się to nie stanie, ale jesteś w stanie przestać się tym zadręczać. Co ma być to będzie. Koszty zapobiegania są zbyt wysokie i niszczące, by je ciągle ponosić.
Co do ludzi to nie zaczną mnie unikać, bo nie ma kto, przez całe dnie w zasadzie nie mam się do kogo odezwać oprócz pań w sklepie i czasami sąsiadów przez siatkę. A jeśli chodzi o hormony to nie wiem czy da się je uregulować nie mając tarczycy
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

5 lipca 2022, o 16:49

magda10 pisze:
5 lipca 2022, o 15:46
Katja pisze:
5 lipca 2022, o 15:19
magda10 pisze:
5 lipca 2022, o 15:11


Gdybym mogła to bym poprawiła swoje wyniki badań, byłam u wielu lekarzy wìęc coś robiłam. Poza tym prawdopodobieństwo zaslabniecia u pacjentów onkologicznych jest większe niż u zdrowych i to jest najgorsze
Możesz poprawić swoje myślenie, przekonania, czemu się tym nie zajmujesz, tylko skupiasz się na tym czego akurat nie możesz na tą chwilę zmienić? Odpowiem Ci czemu, bo chcesz. Chcesz się skupiać na tym co w danej chwili jest nieosiągalne, po to by móc sobie mówić, nic się nie da, jest biedna, nieszczęśliwa, co ze mną będzie. Podejrzewam, że jako ofiara rozpaczliwie szukasz ratowników, co może powodować, że sporo ludzi zacznie Cię unikać. Zreszta ludzie w ogóle unikają ludzi chorych i użalających się nad sobą (czego sama doświadczyłam).
Ciało wpływa na psychikę i psychika wpływa na ciało (jest trochę książek na ten temat jak np stany emocjonalne wpływają na naszą florę bakteryjną itp). Nie możesz przeskoczyć póki co ograniczeń ciała, to zajmij się psychiką, bo gdy ona zacznie działać jak należy, to zapewniam Cię, że i ciało się podniesie (inne chemia mózgu, hormony, skład krwi, flora bakteryjna itd). Rób to co możesz, a nie zajmujesz się ciągle tym czego nie możesz (pozycja ofiary).

Mnóstwo ludzi z różnych przyczyn może zasłabnąć i to trzeba wziąć na klatę i tyle. Nie jesteś w stanie zapewnić siebie, że nigdy się to nie stanie, ale jesteś w stanie przestać się tym zadręczać. Co ma być to będzie. Koszty zapobiegania są zbyt wysokie i niszczące, by je ciągle ponosić.
Co do ludzi to nie zaczną mnie unikać, bo nie ma kto, przez całe dnie w zasadzie nie mam się do kogo odezwać oprócz pań w sklepie i czasami sąsiadów przez siatkę. A jeśli chodzi o hormony to nie wiem czy da się je uregulować nie mając tarczycy
Niestety, ale rozmowa z Tobą jest bezcelową stratą czasu i energii, ponieważ Ty chcesz tkwić w pozycji ofiary. Dobrze wiesz, że hormony nie zależą i nie są powiązane tylko z tarczycą. Poza tym bez idealnie działających hormonów też można żyć. Gdybyś czytała historie innych ludzi doświadczonych przez choroby, to byś wiedziała, że jest wiele osób, które czują się bardzo dobrze wbrew wynikom badań, co więcej czasem to psychika podnosi ciało. Miałam okazję poznać historie osób, które widzą choć nie powinny, zresztą cała metoda placebo (która bezsprzecznie działa) jest oparta o działanie psychiki. Rzecz jest jednak w tym, że jeśli ktoś jest nastawiony na "mogę" to wyłapuje z każdej wypowiedzi coś dzięki czemu może iść w górę, natomiast ofiara szuka tylko przeszkód i taki jest z Tobą. Mogłybyśmy tak jeszcze dyskutować, ale niestety z doświadczenia wiem, że tego typu trwonienia energii trzeba się wystrzegać.
Co do ludzi w naszym życiu. To nikt Ci nie broni zapisać się na jakiś wolontariat (zaraz oczywiście wystrzelisz, że nie możesz), poszukać jakiś grup dyskusyjnych, zacząć robić coś dla innych ludzi (cokolwiek), pisać bloga, założyć grupę wsparcia na FB dla ludzi z podobnymi problemami, słowem zacząć coś robić ze swoim życiem, żeby móc przyciągnąć do niego innych ludzi (chorobami i użalaniem się nad sobą nie przyciągniesz).

Choroba jest zawsze efektem końcowym (często pokoleniowym) wołania o pewne zmiany. Nie da się mieć zdrowego ciała, jeśli człowiek nie kocha i nie szanuje swojego ciała, tylko go odrzuca z uwagi, że przestało służyć. Tym bardziej, że ciało nigdy nam nie przestaje służyć, przeciwnie bierze wszystko na siebie.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Iza1982
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 25 listopada 2020, o 18:02

5 lipca 2022, o 19:48

Cześć Wam,
Postanowiłam napisać 🙈 jakoś od marca wróciłam na sertralinę. Kiedyś brałam ją już kilka lat. Doszłam do dawki 75mg z ewentualnością wejścia 100 jak będzie średnio. Czułam się mega dobrze, ustabilizowana. Ale przyszło rozstanie - dość burzliwe. Tak mnie to rozchwiało, że od dwóch tygodni mam wrażenie, że te leki nie działają. Nawet poszłam awaryjnie do innego lekarza (prowadzący urlop). Zmienił na snri dał coś na sen. Ale zastanawiam się czy znowu się pakować w zmianę leku. Mieliście takie pogorszenia w różnych kryzysowych sytuacjach? Czy jest szansa, że jak na sercie zostanę to wszystko wróci do normy z czasem?
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

5 lipca 2022, o 20:10

może spróbuj narazie nie zmieniać i sobie jakoś sama poradzić ze stresem... odczekaj troche , może stan emocjonalny sam się unormuje
aleksander133
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 7 czerwca 2022, o 18:12

8 lipca 2022, o 09:38

Siemka, nakręciłem się wczoraj na myśl o tym że obudzę się w trumnie, wyobrażam sobie ten atak paniki i śmierć kiedy się tam znajdę, teraz ten lęk i myśli mnie prześladują tym bardziej że taka sytuacja mogła by mieć miejsce, mało prawdopodobne ale jednak.. to już jest chyba tafefobia.. nie wiem jak sobie z tym poradzić..
ODPOWIEDZ