Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

30 czerwca 2022, o 11:12

Zaczęłam brać Asentrę od b małych dawek - już o tygodnia i zaczelam gorzej się czuć - napięcie wzrosło, biegunki i mdłości - biorę na razie pół tabletki czyli 25 mg - czy to normalne ? i przejdzie? moze ktos sie podzielić własnym doświadczeniem? pozdrawiam :)
zrezygnowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 576
Rejestracja: 14 lipca 2015, o 11:46

30 czerwca 2022, o 11:34

maggie2223 pisze:
30 czerwca 2022, o 11:12
Zaczęłam brać Asentrę od b małych dawek - już o tygodnia i zaczelam gorzej się czuć - napięcie wzrosło, biegunki i mdłości - biorę na razie pół tabletki czyli 25 mg - czy to normalne ? i przejdzie? moze ktos sie podzielić własnym doświadczeniem? pozdrawiam :)
Hej,tak powinno przejść tak bynajmniej było w moim przypadku. Z racji tego, że kiepsko na początku się czułam biorąc asentre,to brałam ją na noc żeby w dzień lepiej funkcjonować i przeczekać aż minie. W moim przypadku doszłam do 200mg na dobę to chyba max,przez natręctwa myślowe.
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

30 czerwca 2022, o 11:46

zrezygnowana pisze:
30 czerwca 2022, o 11:34
maggie2223 pisze:
30 czerwca 2022, o 11:12
Zaczęłam brać Asentrę od b małych dawek - już o tygodnia i zaczelam gorzej się czuć - napięcie wzrosło, biegunki i mdłości - biorę na razie pół tabletki czyli 25 mg - czy to normalne ? i przejdzie? moze ktos sie podzielić własnym doświadczeniem? pozdrawiam :)
Hej,tak powinno przejść tak bynajmniej było w moim przypadku. Z racji tego, że kiepsko na początku się czułam biorąc asentre,to brałam ją na noc żeby w dzień lepiej funkcjonować i przeczekać aż minie. W moim przypadku doszłam do 200mg na dobę to chyba max,przez natręctwa myślowe.

Dziękuję, no ja mam narazie przepisane 50 mg przez miesiąc...Ile u Ciebie trwało to pogorszenie? I czy jak schodziłaś z leku to efekt się utrzymał?
zrezygnowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 576
Rejestracja: 14 lipca 2015, o 11:46

30 czerwca 2022, o 14:47

maggie2223 pisze:
30 czerwca 2022, o 11:46
zrezygnowana pisze:
30 czerwca 2022, o 11:34
maggie2223 pisze:
30 czerwca 2022, o 11:12
Zaczęłam brać Asentrę od b małych dawek - już o tygodnia i zaczelam gorzej się czuć - napięcie wzrosło, biegunki i mdłości - biorę na razie pół tabletki czyli 25 mg - czy to normalne ? i przejdzie? moze ktos sie podzielić własnym doświadczeniem? pozdrawiam :)
Hej,tak powinno przejść tak bynajmniej było w moim przypadku. Z racji tego, że kiepsko na początku się czułam biorąc asentre,to brałam ją na noc żeby w dzień lepiej funkcjonować i przeczekać aż minie. W moim przypadku doszłam do 200mg na dobę to chyba max,przez natręctwa myślowe.

Dziękuję, no ja mam narazie przepisane 50 mg przez miesiąc...Ile u Ciebie trwało to pogorszenie? I czy jak schodziłaś z leku to efekt się utrzymał?
Ciężko mi powiedzieć, ponieważ ja stopniowo zwiększałam dawkę to i czas się dłużył, ale ogólnie nie były to objawy których nie dało się przetrwać,zresztą nie moglam sobie na to pozwolić ponieważ miałam małe dziecko które potrzebowało uwagi matki😊będzie dobrze,powolutku do przodu
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

1 lipca 2022, o 07:40

Cześć Wam! Temat nerwicy nie jest mi obcy, ponieważ kiedyś cierpiałam na wszelkiego rodzaje somaty. W 90% wszystko przeszło, jednak ostatnio zdecydowałam się na duży krok - zrobić prawo jazdy. Z jednej strony mega tego chce i bardzo się cieszę, a z drugiej... No właśnie 😬😁 moja podświadomosc chyba zaczęła działać na moja niekorzyść, bo zaczęły doskwierac mi somaty. I jestem niemalże przekonana że to jest stres związany z prawkiem.
Słuchajcie, jak sobie pomóc? Nie chce rezygnować, nie chce przekładać, choć się boje. Rzućcie jakimś dobrym słowkiem, bo drugi dzień się budzę z bólem brzucha i mdlosciami..
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
Zumba
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 377
Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09

2 lipca 2022, o 12:57

natalia93 pisze:
1 lipca 2022, o 07:40
Cześć Wam! Temat nerwicy nie jest mi obcy, ponieważ kiedyś cierpiałam na wszelkiego rodzaje somaty. W 90% wszystko przeszło, jednak ostatnio zdecydowałam się na duży krok - zrobić prawo jazdy. Z jednej strony mega tego chce i bardzo się cieszę, a z drugiej... No właśnie 😬😁 moja podświadomosc chyba zaczęła działać na moja niekorzyść, bo zaczęły doskwierac mi somaty. I jestem niemalże przekonana że to jest stres związany z prawkiem.
Słuchajcie, jak sobie pomóc? Nie chce rezygnować, nie chce przekładać, choć się boje. Rzućcie jakimś dobrym słowkiem, bo drugi dzień się budzę z bólem brzucha i mdlosciami..
Potraktuj to może jak przygodę, spróbuje i zobaczę jak mi pójdzie a potem zadecyduje czy robię to teraz czy za jakiś czas. Pierwszy krok już zrobiłaś więc brawo! Postaraj się zrobić kolejny ale bez presji. W najgorszym razie nie zrobisz teraz prawka. Może jak tak zaczniesz myśleć to będzie odrobinę łatwiej! Trzymam mocno kciuki za Ciebie!
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

2 lipca 2022, o 22:47

Mam problem. Może ktoś wspomoże dobrym słowem.

Dostałem z pracy skierowanie na badania okresowe, które muszę wykonać do końca miesiąca. Spodziewałem się tego, bo wiedziałem, że po pandemii badania ruszyły na nowo i to jest kwestia czasu kiedy mnie wyślą. No i mnie wysłali.

Na początku podszedłem do tego całkowicie na luzie. Zacząłem od rozpytania jak to te badania tam w chwili obecną wyglądają (bo ostatni raz miałem w 2016). Wychodzi, że jest to plan minimum - morfologia, mocz, okulista i tyle. Opracowałem plan, że morfologię zrobię na swój koszt pod domem, żeby nie jechać na czczo. Zazwyczaj jeździ się tam na godz. 8.00 a o 11.00-12.00 wychodzi z orzeczeniem. Bułka z masłem. Uniknąć się tego nie da (chyba, że bym się zwolnił), samych badań niespecjalnie się boję (raczej wyjdą ok, a jeśli nie to przynajmniej będę wiedział), nie znam też przypadku by ktoś nie został orzeczenia. Krótko mówiąc - nie ma się czym stresować, trzeba podejść zadaniowo, pojechać, zrobić i kilka lat spokoju.

Tyle w teorii. W praktyce znikąd i bez wyraźnego powodu pojawił się lęk. W poniedziałek będę dzwonił by się zapisać i już analizuję co lepsze - jak najszybciej by mieć to za sobą czy pod koniec miesiąca, by odwlec ten moment. Cała masa myśli co może pójść nie tak - że będzie upał, że będę tam siedział nie wiadomo ile, że będzie tłum, duszno, ciasno. Że nie dam rady.

Moje "zdroworozsądkowe ja" wie, że to bzdura. No co mam nie dać rady. Co się takiego może stać. Ale moje "zaburzone ja" podsyca te bezsensowne lęki i one zaczynają mnie przytłaczać.

Macie jakieś sposoby by wyciszyć taki lęk przed niczym? Jakieś techniki, triki by oszukać zaburzony mózg? Samo powiedzenie sobie, że "wszystko będzie dobrze" niewiele daje :(
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

3 lipca 2022, o 11:07

zaburzony86 pisze:
2 lipca 2022, o 22:47
Mam problem. Może ktoś wspomoże dobrym słowem.

Dostałem z pracy skierowanie na badania okresowe, które muszę wykonać do końca miesiąca. Spodziewałem się tego, bo wiedziałem, że po pandemii badania ruszyły na nowo i to jest kwestia czasu kiedy mnie wyślą. No i mnie wysłali.

Na początku podszedłem do tego całkowicie na luzie. Zacząłem od rozpytania jak to te badania tam w chwili obecną wyglądają (bo ostatni raz miałem w 2016). Wychodzi, że jest to plan minimum - morfologia, mocz, okulista i tyle. Opracowałem plan, że morfologię zrobię na swój koszt pod domem, żeby nie jechać na czczo. Zazwyczaj jeździ się tam na godz. 8.00 a o 11.00-12.00 wychodzi z orzeczeniem. Bułka z masłem. Uniknąć się tego nie da (chyba, że bym się zwolnił), samych badań niespecjalnie się boję (raczej wyjdą ok, a jeśli nie to przynajmniej będę wiedział), nie znam też przypadku by ktoś nie został orzeczenia. Krótko mówiąc - nie ma się czym stresować, trzeba podejść zadaniowo, pojechać, zrobić i kilka lat spokoju.

Tyle w teorii. W praktyce znikąd i bez wyraźnego powodu pojawił się lęk. W poniedziałek będę dzwonił by się zapisać i już analizuję co lepsze - jak najszybciej by mieć to za sobą czy pod koniec miesiąca, by odwlec ten moment. Cała masa myśli co może pójść nie tak - że będzie upał, że będę tam siedział nie wiadomo ile, że będzie tłum, duszno, ciasno. Że nie dam rady.

Moje "zdroworozsądkowe ja" wie, że to bzdura. No co mam nie dać rady. Co się takiego może stać. Ale moje "zaburzone ja" podsyca te bezsensowne lęki i one zaczynają mnie przytłaczać.

Macie jakieś sposoby by wyciszyć taki lęk przed niczym? Jakieś techniki, triki by oszukać zaburzony mózg? Samo powiedzenie sobie, że "wszystko będzie dobrze" niewiele daje :(

Myślę, że niestety twoje swiadome ja musi przekonywac zaburzone ja ze bedzie ok , az do skutku. Poza tym to normalne ze sie stresujemy troche przed badaniem - kazdy tak ma , także skontenerowac ten stres , może łyknąc jakies kropelki walerianowe i pojechac. A po wszytskim bedzie satysfakcja :)
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

3 lipca 2022, o 19:03

Ale ja się nie stresuję samym badaniem. Bardziej sytuacją. Wyjściem z mojej bezpiecznej bańki.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

3 lipca 2022, o 22:22

zaburzony86 pisze:
2 lipca 2022, o 22:47
Mam problem. Może ktoś wspomoże dobrym słowem.

Dostałem z pracy skierowanie na badania okresowe, które muszę wykonać do końca miesiąca. Spodziewałem się tego, bo wiedziałem, że po pandemii badania ruszyły na nowo i to jest kwestia czasu kiedy mnie wyślą. No i mnie wysłali.

Na początku podszedłem do tego całkowicie na luzie. Zacząłem od rozpytania jak to te badania tam w chwili obecną wyglądają (bo ostatni raz miałem w 2016). Wychodzi, że jest to plan minimum - morfologia, mocz, okulista i tyle. Opracowałem plan, że morfologię zrobię na swój koszt pod domem, żeby nie jechać na czczo. Zazwyczaj jeździ się tam na godz. 8.00 a o 11.00-12.00 wychodzi z orzeczeniem. Bułka z masłem. Uniknąć się tego nie da (chyba, że bym się zwolnił), samych badań niespecjalnie się boję (raczej wyjdą ok, a jeśli nie to przynajmniej będę wiedział), nie znam też przypadku by ktoś nie został orzeczenia. Krótko mówiąc - nie ma się czym stresować, trzeba podejść zadaniowo, pojechać, zrobić i kilka lat spokoju.

Tyle w teorii. W praktyce znikąd i bez wyraźnego powodu pojawił się lęk. W poniedziałek będę dzwonił by się zapisać i już analizuję co lepsze - jak najszybciej by mieć to za sobą czy pod koniec miesiąca, by odwlec ten moment. Cała masa myśli co może pójść nie tak - że będzie upał, że będę tam siedział nie wiadomo ile, że będzie tłum, duszno, ciasno. Że nie dam rady.

Moje "zdroworozsądkowe ja" wie, że to bzdura. No co mam nie dać rady. Co się takiego może stać. Ale moje "zaburzone ja" podsyca te bezsensowne lęki i one zaczynają mnie przytłaczać.

Macie jakieś sposoby by wyciszyć taki lęk przed niczym? Jakieś techniki, triki by oszukać zaburzony mózg? Samo powiedzenie sobie, że "wszystko będzie dobrze" niewiele daje :(
To trzeba się ostatecznie zgodzić z tym zaburzonym "ja", że tak cH*w*wo będzie i w ogóle istny dramat, może nawet Rosjanie akurat zrobią nalot, albo Marsjanie, kije wie, ale co zrobisz, no nic nie zrobisz. Więc jak nic nie zrobisz, to na co Ci się tym zajmować?
Cała nerwicowa "zabawa" w takich momentach polega na zapobieganiu, które trzeba odpuścić. Jak najmniej analizować, robić na spontanie, co ma być to będzie, co ma wisieć nie utonie.

I jeszcze jedno szukanie sposobów na lęk również tworzy problem i jest częścią zapobiegania. Im bardziej chcesz wyciszyć lęk i szukasz na niego sposobów, tym więcej go dostajesz. To szukanie sposobu tworzy problem (i napięcie). A jakby tak nic nie robić z lękiem i nic sobie nie robić z lęku i potraktować go jak należy tj. że może być.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

3 lipca 2022, o 22:31

słuchajcie ...mi tak serducho bije bo asentrze ze nie wiem czy dam rade te 2-3- tyg pierwsze tak wytrzymac ... biorę od tygodnia 0,25 mg - pół tabletki. wali jak młotem i taki ciezar czuje na nim , nie wiem czy odstawiac...
olaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 141
Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28

4 lipca 2022, o 01:27

Ciężkość w klatce piersiowej, skaczące ciśnienie, kilka razy pokazał mi ciśnieniomierz arytmię. Miesiąc temu ekg i echo serca w normie, mam duża niedoczynnosc tarczycy po covidzie- biorę letrox 50 i pol tabletki nebilet na nadciśnienie. Dzisiaj w nocy jakiś koszmar. Jakby mi słoń na klate nadepnął, znowu raz pokazało się migotanie i ciśnienie skacze jak chce. Nie wiem czy jechać na sor, czy to panika czy już udar albo zawał. Jak zadzwoniłam do swojego lekarza o tym migotaniu (jakiś czas temu kiedy pierwszy raz to zobaczyłam), to powiedział, ze zignorować, to tylko maszyna (badał mnie dwa tyg przed moim telefonem).

Nie wiem co robić. Kumpela, która tez cierpi na nerwice, ale w większości z niej wyszła przekonuje mnie ze to nie nerwica, ze to od tarczycy.
Ale ona ma inne podejście- nie wrzuca wszystkiego do jednego wora nerwicowego, tylko szuka przyczyn w innej postaci. I jeszcze mi wmawia, ze my nie mamy nerwicy sensu stricte bo wychodzimy z domu i funkcjonujemy 🫣😳

Jak ja wrzucałam wszystko do jednego wora, to dużo lepiej funkcjonowałam. Ale przez to przegapiłam niedoczynnosc tarczycy i otyłość, która nadeszła dość szybko.

Boje się. Boje się, ze tym razem w końcu będę miała ten udar albo zawał.

Mój partner ciagle mi powtarza, ze mam znaleźć dobrego lekarza i zacząć leczyc nerwice, bo jak widać terapia średnio działa sama w sobie- a chodzę od lat z różnymi przerwami i odstępami.

Sorry, musiałam się wyżalić, bo leżę i ledwo dyszę. Paradoksalnie ja się tego soru boje jeszcze bardziej 😅

Jak ktoś będzie chciał poratować dobrym słowem, to będzie mi miło.

Pozdrawiam wszystkich
olaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 141
Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28

4 lipca 2022, o 01:58

zrezygnowana pisze:
28 czerwca 2022, o 11:52
Hejka,dzisiaj sobie wkręciłam,że mam na pewno borderline, bo objawy do mnie pasują ale to co znowu wywołało lęk to myśl,czy nawet jeżeli mam boderline to mając myśli natretne o zrobieniu krzywdy,mogę to zrobić?!
Nie. Bo boisz się tej myśli- to wkręta nerwicowa a nie zamiar. Jeden z typowych objawów nerwicy. A bordera diagnozuje lekarz psychiatra i psychoterapeuta, a nie sam pacjent. Cechy pewnych zaburzeń ma każdy człowiek- cechy, a nie cały zespół, który się na nie składa. I trzeba z tym żyć i pracować nad sobą na terapii :) ciężka i żmudna praca.
magda10
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 330
Rejestracja: 3 sierpnia 2020, o 13:16

4 lipca 2022, o 10:59

Po śmierci mamy zostałam sama z chorobami pod opieką gopsu. Nie wiem czy da się tak żyć...
lukaszz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 170
Rejestracja: 2 kwietnia 2021, o 11:25

4 lipca 2022, o 13:20

olaa pisze:
4 lipca 2022, o 01:27
Ciężkość w klatce piersiowej, skaczące ciśnienie, kilka razy pokazał mi ciśnieniomierz arytmię. Miesiąc temu ekg i echo serca w normie, mam duża niedoczynnosc tarczycy po covidzie- biorę letrox 50 i pol tabletki nebilet na nadciśnienie. Dzisiaj w nocy jakiś koszmar. Jakby mi słoń na klate nadepnął, znowu raz pokazało się migotanie i ciśnienie skacze jak chce. Nie wiem czy jechać na sor, czy to panika czy już udar albo zawał. Jak zadzwoniłam do swojego lekarza o tym migotaniu (jakiś czas temu kiedy pierwszy raz to zobaczyłam), to powiedział, ze zignorować, to tylko maszyna (badał mnie dwa tyg przed moim telefonem).

Nie wiem co robić. Kumpela, która tez cierpi na nerwice, ale w większości z niej wyszła przekonuje mnie ze to nie nerwica, ze to od tarczycy.
Ale ona ma inne podejście- nie wrzuca wszystkiego do jednego wora nerwicowego, tylko szuka przyczyn w innej postaci. I jeszcze mi wmawia, ze my nie mamy nerwicy sensu stricte bo wychodzimy z domu i funkcjonujemy 🫣😳

Jak ja wrzucałam wszystko do jednego wora, to dużo lepiej funkcjonowałam. Ale przez to przegapiłam niedoczynnosc tarczycy i otyłość, która nadeszła dość szybko.

Boje się. Boje się, ze tym razem w końcu będę miała ten udar albo zawał.

Mój partner ciagle mi powtarza, ze mam znaleźć dobrego lekarza i zacząć leczyc nerwice, bo jak widać terapia średnio działa sama w sobie- a chodzę od lat z różnymi przerwami i odstępami.

Sorry, musiałam się wyżalić, bo leżę i ledwo dyszę. Paradoksalnie ja się tego soru boje jeszcze bardziej 😅

Jak ktoś będzie chciał poratować dobrym słowem, to będzie mi miło.

Pozdrawiam wszystkich
Po pierwsze, nie daj sobie wmówić, że po covidzie.

Po drugie, ostaw te wszystkie pomiary. To tylko pogłębia problem. Wiem po sobie. Odkąd odstawiłem, wychodzę na prostą.
ODPOWIEDZ