Mam identyczny problem, również bardzo boje się brać leki. Te psychiatry również się bałam, a miałam klasyczne skutki uboczne przez ok. 2 tygodnie. Powiedziałam sobie wtedy, że jeśli tego nie przetrzymam to i przecież lepiej nie będzie, dodatkowo bez nadziei na poprawę. Przetrzymam ten czas i później było już tylko lepiej.Pralkadoprania pisze: ↑15 czerwca 2022, o 09:59Pralkadoprania pisze: ↑15 czerwca 2022, o 00:39Witam
Mam problem z braniem leków. Strasznie boje się wziąć leku od psychiatry. Wzięłam kiedyś anafranil ale od innego psychiatry i po nim nastąpiła tachykardia i ogólnie czułam się jakbym była naćpana. Następnie inny psychiatra i setaloft po nim również czułam się fatalnie a wzięłam te dwa leki tylko raz w bardzo małej dawce. Pani psychiatra powiedziała że tutaj było bardziej placebo ale ja sama nie wiem. Aktualnie byłam u myślę że bardzo dobrego psychiatry któremu ufam i przepisał mi on escitil 10 mg w dawce 1/4 tabletki przez 4 dni potem 1/2 przez 10 dni i cała. Okropnie się boje zażyć ten gdy tylko o tym myślę już mi jest słabo. Czy może ktoś mi udzielić rady czy to w ogóle możliwe żeby lek tak zadziałał od razu czy tu musi jednak jakiś czas minąć? bo a czytałam się dużo rzeczy typu że antydepresanty ścinają z nóg po jednej tabletce że są jakieś zjazdy i ogólnie bardzo mnie to wystraszyło. Zaczynam pracę od przysięgi tygodnia i nie chce na pewno w pracy tak okropnie się czuć. Dodam że mam zdiagnozowaną nerwicę.
Wracam tu po jednym dniu i wzięłam właśnie lek i tak jak myślałam masa skutków ubocznych chyba w mojej głowie jedynie bo lek wzięłam z 10 minut temu 1/4 tabletki. Czy ktoś może mi pomóc bo ja nie daje rady brać tych leków ze względu na lęk żadnych zresztą nie daje rady brać jedynie to przeciwbólowe a i tak zawsze się boje.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
- jacobsen
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 149
- Rejestracja: 9 lutego 2022, o 19:24
Przede wszystkim PRZESTAĆ CZYTAĆ o skutkach ubocznych.Pralkadoprania pisze: ↑15 czerwca 2022, o 00:39bo a czytałam się dużo rzeczy typu że antydepresanty ścinają z nóg po jednej tabletce że są jakieś zjazdy i ogólnie bardzo mnie to wystraszyło
Również na początku "choroby" wpadłem w wir czytania i nakręcałem się tylko. Tez bałem się brac leków. Pierwsze 2 tygodnie od przyjmowania leków mogę być uciążliwe, ale nie muszą. Jesli już poczujesz się gorzej w tym okresie to MUSISZ to przetrwać. Minie to po kilku dniach i poczujesz znaczną ulgę

Pamiętaj, że wszystko to siedzi w naszej głowie!
Surfik.net - tu zarobię swój pierwszy milion.
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 71
- Rejestracja: 30 lipca 2018, o 11:12
Od tygodnia atak paniki za atakiem paniki. Bolą ręce, bolą nogi i przeciwciała strasznej choroby w wynikach moich badań. Tyle, że wynik z roku na rok jest coraz lepszy (od pozytywnych przeciwciał do granicznych). To dlaczego boli? Większość badań w normie. W niektórych lekkie odstępstwa. 5 lat zmagam się z różnymi zdrowotnymi problemami i z nerwicą. Jak już mi się wydawało, że ogarnęłam jedno, to dochodzą kolejne i kolejne problemy zdrowotne (niestety realne). Dla mnie to już czarna przepowiednia na przyszłość, że choroba, której mam przeciwciała się zaczyna i doprowadzi mnie do kalectwa. Dopiero co (3 lata temu) udało mi się ogarnąć zdrowotnie rodziców. A tu w marcu badania mamy i doagnoza rak w stopniu zaawansowanym, nieoperacyjny. Podłamałam się, ale walczę o mamę. Pojawiła się taka rutyna. W dzień działam, w nocy wypłakuję się w poduszkę. Pod koniec maja niestety sama zaczęłam czuć się fizycznie źle. Po pewnym czasie zaczęły się ataki paniki, problemy ze snem. Ataki mam kilka razy dziennie. Jest coś w rodzaju depresji. Pomaga mi Hydroksyzyna, ale powoduje u mnie senność (po kilku godzinach). Terapia odpada, antydepresanty odpadają. Macie może jakieś rady jak tu sobie z tym poradzić? Takimi aktywatorami tych ataków u mnie są różne rzeczy np. zdjęcia z czasów kiedy byłam zdrowa i szczęśliwa, widok ludzi, którzy siedzą sobie w kawiarnii i popijają beztrosko kawę (potrafi doprowadzić mnie do płaczu z żalu, że ja już tak nie mogę, że tak bardzo im zazdroszczę i lecą myśli, że dlaczego mnie to wszystko spotyka, że już mnie nie czeka szczęście w życiu, że czeka mnie już tylko samo cierpienie itd.), nawet widok miejsc do których chciałam pojechać... Nie mogę wspominać, nie mogę planować bo zaraz zaczynam płakać. Oczywiście wszelkiego rodzaju informacje o chorobach, cierpieniu itd. Jak tu wyjść z tej czarnej dupy...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 140
- Rejestracja: 15 listopada 2018, o 07:27
Cześć,
długo mnie nie było na forum ze względu na o wiele lepszy stan psychiczny po zakończeniu terapii w październiku. Nie potrafi to do mnie dojść, że po udanej terapii mam znowu kryzys i nawet ciężko mi z siebie to wyrzucić, ale w końcu muszę i będę wdzięczna za wsparcie.
Przez 1,5 roku chodziłam na terapię psychodynamiczną i ukończyłam ją z bardzo zadowalającym efektem- lęki zdarzały się rzadko, tak samo jak ataki paniki, które były o wiele słabsze i byłam w stanie z nimi sobie radzić bez wspomagania.
Miesiąc temu po 5 latach brania wenlafaksyny, wreszcie udało mi się ją odstawić. Wszystko wydawałoby się ok, ALE od kilku miesięcy wchodziłam w jakiś stan melancholii- nie lubię mojej pracy, ale nie robię nic w kierunku, żeby ją zmienić, mam żal, że nie mam kontaktu ze starymi przyjaciółmi, a ciężko mi zbudować nowe relacje. Czuję złość na siebie, że tkwie w takim stanie "nicości" i nie potrafię pójść do przodu.
W końcu przelamalam się i poszłam na spotkanie ze swoją poprzednią terapeutką. Nie potrafi to dalej do mnie dotrzeć, ale powiedziała mi, że wyleczenie jednej mojej "części" odsłoniło inne dylematy do rozwiązania. Powiedziała, że to moja decyzja, ale dobrze byłoby to przepracować, bo reaguje na pewne rzeczy postawą depresyjną.
Jestem załamana i czuję się w pewnym sensie bezsilnie. Myślałam, że jest już całkiem dobrze, bo udało mi się opanować lęk, a teraz wychodzą kolejne rzeczy. Jestem zrozpaczona, że jako młoda osoba nie mogę szczęśliwie czerpać z życia, tylko męczę się.
Czy ktoś z was też był w takiej sytuacji?
Dziękuję za wysłuchanie
długo mnie nie było na forum ze względu na o wiele lepszy stan psychiczny po zakończeniu terapii w październiku. Nie potrafi to do mnie dojść, że po udanej terapii mam znowu kryzys i nawet ciężko mi z siebie to wyrzucić, ale w końcu muszę i będę wdzięczna za wsparcie.
Przez 1,5 roku chodziłam na terapię psychodynamiczną i ukończyłam ją z bardzo zadowalającym efektem- lęki zdarzały się rzadko, tak samo jak ataki paniki, które były o wiele słabsze i byłam w stanie z nimi sobie radzić bez wspomagania.
Miesiąc temu po 5 latach brania wenlafaksyny, wreszcie udało mi się ją odstawić. Wszystko wydawałoby się ok, ALE od kilku miesięcy wchodziłam w jakiś stan melancholii- nie lubię mojej pracy, ale nie robię nic w kierunku, żeby ją zmienić, mam żal, że nie mam kontaktu ze starymi przyjaciółmi, a ciężko mi zbudować nowe relacje. Czuję złość na siebie, że tkwie w takim stanie "nicości" i nie potrafię pójść do przodu.
W końcu przelamalam się i poszłam na spotkanie ze swoją poprzednią terapeutką. Nie potrafi to dalej do mnie dotrzeć, ale powiedziała mi, że wyleczenie jednej mojej "części" odsłoniło inne dylematy do rozwiązania. Powiedziała, że to moja decyzja, ale dobrze byłoby to przepracować, bo reaguje na pewne rzeczy postawą depresyjną.
Jestem załamana i czuję się w pewnym sensie bezsilnie. Myślałam, że jest już całkiem dobrze, bo udało mi się opanować lęk, a teraz wychodzą kolejne rzeczy. Jestem zrozpaczona, że jako młoda osoba nie mogę szczęśliwie czerpać z życia, tylko męczę się.
Czy ktoś z was też był w takiej sytuacji?
Dziękuję za wysłuchanie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 140
- Rejestracja: 15 listopada 2018, o 07:27
dlaczego terapia odpada? Ja też przez 4 lata nie po drodze miałam z terapią ze względu na brak stałego miejsca zamieszkania. Doprowadziłam się do takiego stanu, że też miałam kilka ataków paniki, w nocy nie spałam w cale + nie działała już nawet na mnie podwójna dawka hydroksyzyny. Musiałam osiągnąć moment dość krytyczny, żeby wziąć się za siebie.Nagisa pisze: ↑15 czerwca 2022, o 16:03Od tygodnia atak paniki za atakiem paniki. Bolą ręce, bolą nogi i przeciwciała strasznej choroby w wynikach moich badań. Tyle, że wynik z roku na rok jest coraz lepszy (od pozytywnych przeciwciał do granicznych). To dlaczego boli? Większość badań w normie. W niektórych lekkie odstępstwa. 5 lat zmagam się z różnymi zdrowotnymi problemami i z nerwicą. Jak już mi się wydawało, że ogarnęłam jedno, to dochodzą kolejne i kolejne problemy zdrowotne (niestety realne). Dla mnie to już czarna przepowiednia na przyszłość, że choroba, której mam przeciwciała się zaczyna i doprowadzi mnie do kalectwa. Dopiero co (3 lata temu) udało mi się ogarnąć zdrowotnie rodziców. A tu w marcu badania mamy i doagnoza rak w stopniu zaawansowanym, nieoperacyjny. Podłamałam się, ale walczę o mamę. Pojawiła się taka rutyna. W dzień działam, w nocy wypłakuję się w poduszkę. Pod koniec maja niestety sama zaczęłam czuć się fizycznie źle. Po pewnym czasie zaczęły się ataki paniki, problemy ze snem. Ataki mam kilka razy dziennie. Jest coś w rodzaju depresji. Pomaga mi Hydroksyzyna, ale powoduje u mnie senność (po kilku godzinach). Terapia odpada, antydepresanty odpadają. Macie może jakieś rady jak tu sobie z tym poradzić? Takimi aktywatorami tych ataków u mnie są różne rzeczy np. zdjęcia z czasów kiedy byłam zdrowa i szczęśliwa, widok ludzi, którzy siedzą sobie w kawiarnii i popijają beztrosko kawę (potrafi doprowadzić mnie do płaczu z żalu, że ja już tak nie mogę, że tak bardzo im zazdroszczę i lecą myśli, że dlaczego mnie to wszystko spotyka, że już mnie nie czeka szczęście w życiu, że czeka mnie już tylko samo cierpienie itd.), nawet widok miejsc do których chciałam pojechać... Nie mogę wspominać, nie mogę planować bo zaraz zaczynam płakać. Oczywiście wszelkiego rodzaju informacje o chorobach, cierpieniu itd. Jak tu wyjść z tej czarnej dupy...
Po 1,5 roku praktycznie rzadko kiedy odczuwam lęk, jeśli mam jakiś atak to rzadko i potrafię sobie z nim poradzić bez hydro.
A propos jeszcze twojego pytania" dlaczego boli": nawet nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, do czego jest nasz umysł zdolny. Ja miałam pewien okres czasu, że prowokowałam podswiadomie wymioty+ w przelomowych momentach w terapii i po niej dostaje zapalenia zatok.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 149
- Rejestracja: 9 lutego 2022, o 19:24
I wydaje mi się, że to właśnie ona (praca) może mieć negatywny wpływ na Twój stan psychiczny....
Warto było by pomyśleć (przełamać się) o zmianie jej.
Surfik.net - tu zarobię swój pierwszy milion.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 140
- Rejestracja: 15 listopada 2018, o 07:27
masz rację, chcę ją zmienić, tylko problem w tym, że właśnie czuję się zablokowana. Moja praca nie ma sensu ani celu, pracuję w instytucji publicznej, gdzie Grażyny piją kawę pół dnia i tak cały dzień leci. Nawet jakbym chciała coś robić, to nie mam po prostu co. To jest bardziej męczące niż faktycznie miałabym zajęty czymś umysł...
Dodatkowo jeszcze dochodzą do mnie nawroty zapalenia zatok i ucha... Czuję się słabo przez co najchętniej lezalabym w łóżku...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 251
- Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55
a czy ta terapeutka nie mówiła Ci i nie uprzedzała ze po wyjsciu z nerwicy czeka cie poprostu normalne życie - gorki, dołki, kryzysy , zachwyty. To ze sie nudzisz w pracy i sie nie spełniasz to nie znaczy ze to jakis nawrót czy coś.to poprostu zycie 
i dobrze ze czujesz siebie, swoje potrzeby i to co ci nie pasuje. Przykre emocje są wskazówkami ! nie wyeliminujesz ich zupełnie ze swpjego zycia

i dobrze ze czujesz siebie, swoje potrzeby i to co ci nie pasuje. Przykre emocje są wskazówkami ! nie wyeliminujesz ich zupełnie ze swpjego zycia

og220 pisze: ↑17 czerwca 2022, o 17:08Cześć,
długo mnie nie było na forum ze względu na o wiele lepszy stan psychiczny po zakończeniu terapii w październiku. Nie potrafi to do mnie dojść, że po udanej terapii mam znowu kryzys i nawet ciężko mi z siebie to wyrzucić, ale w końcu muszę i będę wdzięczna za wsparcie.
Przez 1,5 roku chodziłam na terapię psychodynamiczną i ukończyłam ją z bardzo zadowalającym efektem- lęki zdarzały się rzadko, tak samo jak ataki paniki, które były o wiele słabsze i byłam w stanie z nimi sobie radzić bez wspomagania.
Miesiąc temu po 5 latach brania wenlafaksyny, wreszcie udało mi się ją odstawić. Wszystko wydawałoby się ok, ALE od kilku miesięcy wchodziłam w jakiś stan melancholii- nie lubię mojej pracy, ale nie robię nic w kierunku, żeby ją zmienić, mam żal, że nie mam kontaktu ze starymi przyjaciółmi, a ciężko mi zbudować nowe relacje. Czuję złość na siebie, że tkwie w takim stanie "nicości" i nie potrafię pójść do przodu.
W końcu przelamalam się i poszłam na spotkanie ze swoją poprzednią terapeutką. Nie potrafi to dalej do mnie dotrzeć, ale powiedziała mi, że wyleczenie jednej mojej "części" odsłoniło inne dylematy do rozwiązania. Powiedziała, że to moja decyzja, ale dobrze byłoby to przepracować, bo reaguje na pewne rzeczy postawą depresyjną.
Jestem załamana i czuję się w pewnym sensie bezsilnie. Myślałam, że jest już całkiem dobrze, bo udało mi się opanować lęk, a teraz wychodzą kolejne rzeczy. Jestem zrozpaczona, że jako młoda osoba nie mogę szczęśliwie czerpać z życia, tylko męczę się.
Czy ktoś z was też był w takiej sytuacji?
Dziękuję za wysłuchanie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 140
- Rejestracja: 15 listopada 2018, o 07:27
tak, powiedziała, że zawsze w życiu może wystąpić jakiś trigger,który znowu wywoła objawy. Tylko w moim wypadku teraz nie jest to zwyczajna reakcja na trudniejszą sytuację życiową- wycofuje się społecznie, bo nie nawiązuje relacji z ludźmi, nie podejmuje całkiem wyzwań, zamykam się w czterech ścianach.maggie2223 pisze: ↑18 czerwca 2022, o 17:51a czy ta terapeutka nie mówiła Ci i nie uprzedzała ze po wyjsciu z nerwicy czeka cie poprostu normalne życie - gorki, dołki, kryzysy , zachwyty. To ze sie nudzisz w pracy i sie nie spełniasz to nie znaczy ze to jakis nawrót czy coś.to poprostu zycie
i dobrze ze czujesz siebie, swoje potrzeby i to co ci nie pasuje. Przykre emocje są wskazówkami ! nie wyeliminujesz ich zupełnie ze swpjego zycia
og220 pisze: ↑17 czerwca 2022, o 17:08Cześć,
długo mnie nie było na forum ze względu na o wiele lepszy stan psychiczny po zakończeniu terapii w październiku. Nie potrafi to do mnie dojść, że po udanej terapii mam znowu kryzys i nawet ciężko mi z siebie to wyrzucić, ale w końcu muszę i będę wdzięczna za wsparcie.
Przez 1,5 roku chodziłam na terapię psychodynamiczną i ukończyłam ją z bardzo zadowalającym efektem- lęki zdarzały się rzadko, tak samo jak ataki paniki, które były o wiele słabsze i byłam w stanie z nimi sobie radzić bez wspomagania.
Miesiąc temu po 5 latach brania wenlafaksyny, wreszcie udało mi się ją odstawić. Wszystko wydawałoby się ok, ALE od kilku miesięcy wchodziłam w jakiś stan melancholii- nie lubię mojej pracy, ale nie robię nic w kierunku, żeby ją zmienić, mam żal, że nie mam kontaktu ze starymi przyjaciółmi, a ciężko mi zbudować nowe relacje. Czuję złość na siebie, że tkwie w takim stanie "nicości" i nie potrafię pójść do przodu.
W końcu przelamalam się i poszłam na spotkanie ze swoją poprzednią terapeutką. Nie potrafi to dalej do mnie dotrzeć, ale powiedziała mi, że wyleczenie jednej mojej "części" odsłoniło inne dylematy do rozwiązania. Powiedziała, że to moja decyzja, ale dobrze byłoby to przepracować, bo reaguje na pewne rzeczy postawą depresyjną.
Jestem załamana i czuję się w pewnym sensie bezsilnie. Myślałam, że jest już całkiem dobrze, bo udało mi się opanować lęk, a teraz wychodzą kolejne rzeczy. Jestem zrozpaczona, że jako młoda osoba nie mogę szczęśliwie czerpać z życia, tylko męczę się.
Czy ktoś z was też był w takiej sytuacji?
Dziękuję za wysłuchanie
Miesiąc temu odstawiłam całkowicie leki, co też prawdopodobnie odsłoniło moją "depresyjną" stronę, która byla zatuszowana. I też ufam terapeutce, że nie wymyśliła mi nowej "przypadłości" byle na mnie zarobić, tylko jest to faktycznie bardzo doświadczona osoba, która naprawdę mi pomogła z nerwicą i atakami paniki.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 251
- Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55
Jeżeli nie pracowałaś nad swoja "depresyjną stroną' bez wspomagaczy - czyli leków , to tak to może szybko wrócić , dlatego się tak o tym mówi żeby ćwiczyć zmiane nawyków na "sucho" - żeby wyczuć kiedy się wchodzi w stare schematy i zawierza myslom lękowym badz depresyjnym. Zmiana boli i nie jest szybka. A już na pewno nie mozna wierzyć w same leki... i tak masz racje leki tuszowały twoją depresyjna naturę, z którą się tak naprawdę nie "zaprzyjazniłaś", nie poznałaś i nie rozłożyłas na czynniki pierwsze. teraz , bez ssri dopiero zaczyna sie prawdziwa robota
Może jesteś tez osobą wysoko wrażliwą , a u takich jakiekolwiek zmiany w życiu - czy to zawodowe, poznwanie nowych ludzi etc jest naznaczone większym poziomem lęku - najważniejsze to byc tego swiadomym i swojej natury również. i to wcale nie musi byc jakiś nawrót.

Może jesteś tez osobą wysoko wrażliwą , a u takich jakiekolwiek zmiany w życiu - czy to zawodowe, poznwanie nowych ludzi etc jest naznaczone większym poziomem lęku - najważniejsze to byc tego swiadomym i swojej natury również. i to wcale nie musi byc jakiś nawrót.
og220 pisze: ↑18 czerwca 2022, o 19:40tak, powiedziała, że zawsze w życiu może wystąpić jakiś trigger,który znowu wywoła objawy. Tylko w moim wypadku teraz nie jest to zwyczajna reakcja na trudniejszą sytuację życiową- wycofuje się społecznie, bo nie nawiązuje relacji z ludźmi, nie podejmuje całkiem wyzwań, zamykam się w czterech ścianach.maggie2223 pisze: ↑18 czerwca 2022, o 17:51a czy ta terapeutka nie mówiła Ci i nie uprzedzała ze po wyjsciu z nerwicy czeka cie poprostu normalne życie - gorki, dołki, kryzysy , zachwyty. To ze sie nudzisz w pracy i sie nie spełniasz to nie znaczy ze to jakis nawrót czy coś.to poprostu zycie
i dobrze ze czujesz siebie, swoje potrzeby i to co ci nie pasuje. Przykre emocje są wskazówkami ! nie wyeliminujesz ich zupełnie ze swpjego zycia
og220 pisze: ↑17 czerwca 2022, o 17:08Cześć,
długo mnie nie było na forum ze względu na o wiele lepszy stan psychiczny po zakończeniu terapii w październiku. Nie potrafi to do mnie dojść, że po udanej terapii mam znowu kryzys i nawet ciężko mi z siebie to wyrzucić, ale w końcu muszę i będę wdzięczna za wsparcie.
Przez 1,5 roku chodziłam na terapię psychodynamiczną i ukończyłam ją z bardzo zadowalającym efektem- lęki zdarzały się rzadko, tak samo jak ataki paniki, które były o wiele słabsze i byłam w stanie z nimi sobie radzić bez wspomagania.
Miesiąc temu po 5 latach brania wenlafaksyny, wreszcie udało mi się ją odstawić. Wszystko wydawałoby się ok, ALE od kilku miesięcy wchodziłam w jakiś stan melancholii- nie lubię mojej pracy, ale nie robię nic w kierunku, żeby ją zmienić, mam żal, że nie mam kontaktu ze starymi przyjaciółmi, a ciężko mi zbudować nowe relacje. Czuję złość na siebie, że tkwie w takim stanie "nicości" i nie potrafię pójść do przodu.
W końcu przelamalam się i poszłam na spotkanie ze swoją poprzednią terapeutką. Nie potrafi to dalej do mnie dotrzeć, ale powiedziała mi, że wyleczenie jednej mojej "części" odsłoniło inne dylematy do rozwiązania. Powiedziała, że to moja decyzja, ale dobrze byłoby to przepracować, bo reaguje na pewne rzeczy postawą depresyjną.
Jestem załamana i czuję się w pewnym sensie bezsilnie. Myślałam, że jest już całkiem dobrze, bo udało mi się opanować lęk, a teraz wychodzą kolejne rzeczy. Jestem zrozpaczona, że jako młoda osoba nie mogę szczęśliwie czerpać z życia, tylko męczę się.
Czy ktoś z was też był w takiej sytuacji?
Dziękuję za wysłuchanie
Miesiąc temu odstawiłam całkowicie leki, co też prawdopodobnie odsłoniło moją "depresyjną" stronę, która byla zatuszowana. I też ufam terapeutce, że nie wymyśliła mi nowej "przypadłości" byle na mnie zarobić, tylko jest to faktycznie bardzo doświadczona osoba, która naprawdę mi pomogła z nerwicą i atakami paniki.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 331
- Rejestracja: 20 grudnia 2021, o 13:30
Ludzie nie bieżcie tego sziiiitu co wam wciskają u psychiatrów . xD ja nie biorę i wie m że nie potrzebuje nic xD proponuje powiedzieć pseudo lekarzom żeby se sami to brali xD nie wiem czy wiecie ale psychiatrzy sami chodzą do psychiatrów xD a jedyne co oni potrafią to wciskać wam kit xD
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 140
- Rejestracja: 15 listopada 2018, o 07:27
Nie mówię, że mam nawroty nerwicy, a raczej wyłania się coś nowego, czego faktycznie wcześniej nie było widać.maggie2223 pisze: ↑18 czerwca 2022, o 21:46Jeżeli nie pracowałaś nad swoja "depresyjną stroną' bez wspomagaczy - czyli leków , to tak to może szybko wrócić , dlatego się tak o tym mówi żeby ćwiczyć zmiane nawyków na "sucho" - żeby wyczuć kiedy się wchodzi w stare schematy i zawierza myslom lękowym badz depresyjnym. Zmiana boli i nie jest szybka. A już na pewno nie mozna wierzyć w same leki... i tak masz racje leki tuszowały twoją depresyjna naturę, z którą się tak naprawdę nie "zaprzyjazniłaś", nie poznałaś i nie rozłożyłas na czynniki pierwsze. teraz , bez ssri dopiero zaczyna sie prawdziwa robota![]()
Może jesteś tez osobą wysoko wrażliwą , a u takich jakiekolwiek zmiany w życiu - czy to zawodowe, poznwanie nowych ludzi etc jest naznaczone większym poziomem lęku - najważniejsze to byc tego swiadomym i swojej natury również. i to wcale nie musi byc jakiś nawrót.
og220 pisze: ↑18 czerwca 2022, o 19:40tak, powiedziała, że zawsze w życiu może wystąpić jakiś trigger,który znowu wywoła objawy. Tylko w moim wypadku teraz nie jest to zwyczajna reakcja na trudniejszą sytuację życiową- wycofuje się społecznie, bo nie nawiązuje relacji z ludźmi, nie podejmuje całkiem wyzwań, zamykam się w czterech ścianach.maggie2223 pisze: ↑18 czerwca 2022, o 17:51a czy ta terapeutka nie mówiła Ci i nie uprzedzała ze po wyjsciu z nerwicy czeka cie poprostu normalne życie - gorki, dołki, kryzysy , zachwyty. To ze sie nudzisz w pracy i sie nie spełniasz to nie znaczy ze to jakis nawrót czy coś.to poprostu zycie
i dobrze ze czujesz siebie, swoje potrzeby i to co ci nie pasuje. Przykre emocje są wskazówkami ! nie wyeliminujesz ich zupełnie ze swpjego zycia
Miesiąc temu odstawiłam całkowicie leki, co też prawdopodobnie odsłoniło moją "depresyjną" stronę, która byla zatuszowana. I też ufam terapeutce, że nie wymyśliła mi nowej "przypadłości" byle na mnie zarobić, tylko jest to faktycznie bardzo doświadczona osoba, która naprawdę mi pomogła z nerwicą i atakami paniki.
Jest mi po prostu ciężko, bo kolejną specyficzną rzeczą, która pojawia się już kolejny raz, jest nawrót zapalenia zatok i to znowu w jakimś przełomowym momencie życia. Nie mam w ogóle energii funkcjonować, nie mam siły robić to co lubię. Mam wrażenie, że przez jakiś czas jak czuję się lepiej mentalnie, to dopada mnie choroba "fizyczna", która też mnie blokuje w życiu. Wcześniej stopował mnie lęk, a teraz czysto objawy somatyczne choroby
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 331
- Rejestracja: 20 grudnia 2021, o 13:30
Ludzie nie bieżcie tego sziiiitu co wam wciskają u psychiatrów . xD ja nie biorę i wie m że nie potrzebuje nic xD proponuje powiedzieć pseudo lekarzom żeby se sami to brali xD nie wiem czy wiecie ale psychiatrzy sami chodzą do psychiatrów xD a jedyne co oni potrafią to wciskać wam kit xD
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 251
- Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55
całkiem możliwe...u mnie np pojawiają sie choroby jak sie przeciaze - a to zazwyczaj wiaże się z długotrwały stresem lub wlasnie momentem przełomowym w zyciu. tez organizm reaguje chorobą jak tłumimy emocje i uczucia i "przemy do przodu" nie metabolizujac ich... ale wiem również ze mają to moje "zdrowe" kolezanki...to czasem normalna reakcja organizmu,
ale jezeli ci ciężej niż zwykle i czujesz ze twoje zdrowie psychiczne sie pogarsza to zrób cos co na ogól pomaga (oczywiscie oprócz terapii) - ja np wiem ze musze zwiekszyc dawke aktywnosci fizycznej, porozmawiac z kims o moim samopoczuciu i pozwolic sobie na nie poprostu... ale własnie tak jak piszesz tez zrozumiec ze ciało tak jakby sabotuje moje działania - aby nie chronić - aby nikt mnie nie odrzucił, nie wysmiał, abym się nie upokorzyła. Ja mam schemat bycia nie dosc dobrą co jest dosc powszechne i jezeli to wystepuje tez w twojej podswiadomosci to organizm cię "ratuje" zapaleniem zatok.
ale jezeli ci ciężej niż zwykle i czujesz ze twoje zdrowie psychiczne sie pogarsza to zrób cos co na ogól pomaga (oczywiscie oprócz terapii) - ja np wiem ze musze zwiekszyc dawke aktywnosci fizycznej, porozmawiac z kims o moim samopoczuciu i pozwolic sobie na nie poprostu... ale własnie tak jak piszesz tez zrozumiec ze ciało tak jakby sabotuje moje działania - aby nie chronić - aby nikt mnie nie odrzucił, nie wysmiał, abym się nie upokorzyła. Ja mam schemat bycia nie dosc dobrą co jest dosc powszechne i jezeli to wystepuje tez w twojej podswiadomosci to organizm cię "ratuje" zapaleniem zatok.
og220 pisze: ↑18 czerwca 2022, o 22:29Nie mówię, że mam nawroty nerwicy, a raczej wyłania się coś nowego, czego faktycznie wcześniej nie było widać.maggie2223 pisze: ↑18 czerwca 2022, o 21:46Jeżeli nie pracowałaś nad swoja "depresyjną stroną' bez wspomagaczy - czyli leków , to tak to może szybko wrócić , dlatego się tak o tym mówi żeby ćwiczyć zmiane nawyków na "sucho" - żeby wyczuć kiedy się wchodzi w stare schematy i zawierza myslom lękowym badz depresyjnym. Zmiana boli i nie jest szybka. A już na pewno nie mozna wierzyć w same leki... i tak masz racje leki tuszowały twoją depresyjna naturę, z którą się tak naprawdę nie "zaprzyjazniłaś", nie poznałaś i nie rozłożyłas na czynniki pierwsze. teraz , bez ssri dopiero zaczyna sie prawdziwa robota![]()
Może jesteś tez osobą wysoko wrażliwą , a u takich jakiekolwiek zmiany w życiu - czy to zawodowe, poznwanie nowych ludzi etc jest naznaczone większym poziomem lęku - najważniejsze to byc tego swiadomym i swojej natury również. i to wcale nie musi byc jakiś nawrót.
og220 pisze: ↑18 czerwca 2022, o 19:40
tak, powiedziała, że zawsze w życiu może wystąpić jakiś trigger,który znowu wywoła objawy. Tylko w moim wypadku teraz nie jest to zwyczajna reakcja na trudniejszą sytuację życiową- wycofuje się społecznie, bo nie nawiązuje relacji z ludźmi, nie podejmuje całkiem wyzwań, zamykam się w czterech ścianach.
Miesiąc temu odstawiłam całkowicie leki, co też prawdopodobnie odsłoniło moją "depresyjną" stronę, która byla zatuszowana. I też ufam terapeutce, że nie wymyśliła mi nowej "przypadłości" byle na mnie zarobić, tylko jest to faktycznie bardzo doświadczona osoba, która naprawdę mi pomogła z nerwicą i atakami paniki.
Jest mi po prostu ciężko, bo kolejną specyficzną rzeczą, która pojawia się już kolejny raz, jest nawrót zapalenia zatok i to znowu w jakimś przełomowym momencie życia. Nie mam w ogóle energii funkcjonować, nie mam siły robić to co lubię. Mam wrażenie, że przez jakiś czas jak czuję się lepiej mentalnie, to dopada mnie choroba "fizyczna", która też mnie blokuje w życiu. Wcześniej stopował mnie lęk, a teraz czysto objawy somatyczne chorobyMam wrażenie, że mój umysł sam sobie znalazł element blokujący w zastępstwo lęku .-.