Ja podobnie mam, zajebista pogoda.sebastian86 pisze: ↑10 października 2021, o 11:04pogoda jest mi obojetnaKatja pisze: ↑10 października 2021, o 10:58Ładna pogoda dziś za oknemsebastian86 pisze: ↑10 października 2021, o 10:50depresyjna niedziela , poczucie braku nadziei, pustka...![]()
post227993.html#p227993
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1159
- Rejestracja: 25 października 2018, o 23:15
- Juliaaa78569
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 589
- Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25
Z miłą chęcią wyżale się swobodnie. Nie robię tego prawie wcale tu od jakiegoś czasu, ale no potrzebuje rady cóż tu począć.
Zaczęłam od września kursy przygotowujące na ASP w innym mieście (więc dojeżdżam) i ogólnie mega mi się podobają i dużo się uczę i bardzo zależy mi na nich, żeby dostać się na wymarzoną uczelnię. Są płatne, więc zapisałam się na studia w moim mieście, żeby mieć znizki studenckie i co najważniejsze pobierać rentę rodzinną, żeby móc opłacać kursy.
Problem w tym, że zaczęłam teraz te studia i okazało się, że są o wiele cięższe niż myślałam. Profesorowie zaczęli zadawać dużo projektów, których nijak nie mam czasu robić, bo robię projekty na te kursy. I stanęłam w kropce, ponieważ jeśli zrezygnuje z tych studiów to prawdopodobnie nie będę mieć renty (prawdopodobnie, bo jeszcze spróbuję się ubiegać o rentę w ramach chodzenia na te kursy, bo to też forma kształcenia) i no będzie problem z opłacaniem tych kursów. Będzie moją rodzinę stać, ale no renta to jednak spore ułatwienie.
I sama nie wiem co robić. Bo z jednej strony zostając na tych studiach (studia graficzne w moim mieście ale o wiele niższy poziom niż inne uczelnie w kraju) skrobne coś tam grafiki, będę wśród ludzi i no będę częściej poza domem (nie lubię przebywać w domu z uwagi na złe relacje z mamą), ale z drugiej strony z powodu nadmiaru zajęć ja się rozlece psychicznie i zawalę i te studia i te kursy. Zaznaczę, że na zaliczeniu studiów mi nie zależy, podjęłam je by mieć tylko rentę, a na kursach mi zależy najbardziej, bo pozwolą mi dostać się na uczelnię w innym mieście i będę mogła w końcu się przeprowadzić.
Duży to problem dla mnie, który działa dość mocno na mój stan emocjonalny i czuję się strasznie spięta i nerwica sobie hula teraz że ho ho.
Myślałam jeszcze żeby rzucić te studia i iść do pracy w tygodniu, i być może nawet wypłata byłaby większa niż ta renta, ale pracy boje się niesamowicie, bo to coś nowego i sama nie wiem czy dałabym radę...
No nic tam. Skończyłam w sumie te 18 lat, ale czuję się w tej sytuacji jak dziecko we mgle. Nie mam za bardzo z kimś dorosłym pogadać, więc piszę o tutaj.
Zaczęłam od września kursy przygotowujące na ASP w innym mieście (więc dojeżdżam) i ogólnie mega mi się podobają i dużo się uczę i bardzo zależy mi na nich, żeby dostać się na wymarzoną uczelnię. Są płatne, więc zapisałam się na studia w moim mieście, żeby mieć znizki studenckie i co najważniejsze pobierać rentę rodzinną, żeby móc opłacać kursy.
Problem w tym, że zaczęłam teraz te studia i okazało się, że są o wiele cięższe niż myślałam. Profesorowie zaczęli zadawać dużo projektów, których nijak nie mam czasu robić, bo robię projekty na te kursy. I stanęłam w kropce, ponieważ jeśli zrezygnuje z tych studiów to prawdopodobnie nie będę mieć renty (prawdopodobnie, bo jeszcze spróbuję się ubiegać o rentę w ramach chodzenia na te kursy, bo to też forma kształcenia) i no będzie problem z opłacaniem tych kursów. Będzie moją rodzinę stać, ale no renta to jednak spore ułatwienie.
I sama nie wiem co robić. Bo z jednej strony zostając na tych studiach (studia graficzne w moim mieście ale o wiele niższy poziom niż inne uczelnie w kraju) skrobne coś tam grafiki, będę wśród ludzi i no będę częściej poza domem (nie lubię przebywać w domu z uwagi na złe relacje z mamą), ale z drugiej strony z powodu nadmiaru zajęć ja się rozlece psychicznie i zawalę i te studia i te kursy. Zaznaczę, że na zaliczeniu studiów mi nie zależy, podjęłam je by mieć tylko rentę, a na kursach mi zależy najbardziej, bo pozwolą mi dostać się na uczelnię w innym mieście i będę mogła w końcu się przeprowadzić.
Duży to problem dla mnie, który działa dość mocno na mój stan emocjonalny i czuję się strasznie spięta i nerwica sobie hula teraz że ho ho.
Myślałam jeszcze żeby rzucić te studia i iść do pracy w tygodniu, i być może nawet wypłata byłaby większa niż ta renta, ale pracy boje się niesamowicie, bo to coś nowego i sama nie wiem czy dałabym radę...
No nic tam. Skończyłam w sumie te 18 lat, ale czuję się w tej sytuacji jak dziecko we mgle. Nie mam za bardzo z kimś dorosłym pogadać, więc piszę o tutaj.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1159
- Rejestracja: 25 października 2018, o 23:15
Idź koniecznie na te kursy, oderwiesz się od myślenia od nerwicy, taka moja rada. Możesz iść też do pracy, nie bój się pracy ja chodzę do pracy co w moim stanie jest cud, wcześniej uwielbiałem pracować i spotykamy się w pracy z ludźmi. Wszystko siedzi w głowie.
-
- Gość
Rób tylko to, co faktycznie przybliży Cię do upragnionego celu (czyli wymarzona uczelnia i wyprowadzka z domu)... Te pozorne siatki bezpieczeństwa tylko sprawią, że się po drodze wypalisz i tak naprawdę nic nie będziesz robić dobrze... Idź za głosem serca a wszelkie trudności przestaną być trudnościami, jeśli coś się robi z pasji lżej się żyjeJuliaaa78569 pisze: ↑10 października 2021, o 19:06Z miłą chęcią wyżale się swobodnie. Nie robię tego prawie wcale tu od jakiegoś czasu, ale no potrzebuje rady cóż tu począć.
Zaczęłam od września kursy przygotowujące na ASP w innym mieście (więc dojeżdżam) i ogólnie mega mi się podobają i dużo się uczę i bardzo zależy mi na nich, żeby dostać się na wymarzoną uczelnię. Są płatne, więc zapisałam się na studia w moim mieście, żeby mieć znizki studenckie i co najważniejsze pobierać rentę rodzinną, żeby móc opłacać kursy.
Problem w tym, że zaczęłam teraz te studia i okazało się, że są o wiele cięższe niż myślałam. Profesorowie zaczęli zadawać dużo projektów, których nijak nie mam czasu robić, bo robię projekty na te kursy. I stanęłam w kropce, ponieważ jeśli zrezygnuje z tych studiów to prawdopodobnie nie będę mieć renty (prawdopodobnie, bo jeszcze spróbuję się ubiegać o rentę w ramach chodzenia na te kursy, bo to też forma kształcenia) i no będzie problem z opłacaniem tych kursów. Będzie moją rodzinę stać, ale no renta to jednak spore ułatwienie.
I sama nie wiem co robić. Bo z jednej strony zostając na tych studiach (studia graficzne w moim mieście ale o wiele niższy poziom niż inne uczelnie w kraju) skrobne coś tam grafiki, będę wśród ludzi i no będę częściej poza domem (nie lubię przebywać w domu z uwagi na złe relacje z mamą), ale z drugiej strony z powodu nadmiaru zajęć ja się rozlece psychicznie i zawalę i te studia i te kursy. Zaznaczę, że na zaliczeniu studiów mi nie zależy, podjęłam je by mieć tylko rentę, a na kursach mi zależy najbardziej, bo pozwolą mi dostać się na uczelnię w innym mieście i będę mogła w końcu się przeprowadzić.
Duży to problem dla mnie, który działa dość mocno na mój stan emocjonalny i czuję się strasznie spięta i nerwica sobie hula teraz że ho ho.
Myślałam jeszcze żeby rzucić te studia i iść do pracy w tygodniu, i być może nawet wypłata byłaby większa niż ta renta, ale pracy boje się niesamowicie, bo to coś nowego i sama nie wiem czy dałabym radę...
No nic tam. Skończyłam w sumie te 18 lat, ale czuję się w tej sytuacji jak dziecko we mgle. Nie mam za bardzo z kimś dorosłym pogadać, więc piszę o tutaj.


-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 431
- Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38
A ja nie mogę przestać analizować historii Dakara. Jaka była jego przeszłość czy miał dom, czy cierpiał bardzo, jak długo się tułał niezauważony, obojętny dla wszystkich, ze aż nie miał siły na łapach stać z powodu zagłodzenia . Czy w schronisku było mu dobrze, czy był szczęśliwy, na co umarł itp. Analiza non stop, a przecież ja się takich rzeczy nigdy nie dowiem masakra.
-
- Gość
Jak to się nie dowiesz? Napisz albo zadzwoń do tego schroniska, tam pracują dobrzy ludzie i napewno udzielą Ci informacji, jeśli to ma ukoić Twój bólkaldunia18 pisze: ↑11 października 2021, o 14:18A ja nie mogę przestać analizować historii Dakara. Jaka była jego przeszłość czy miał dom, czy cierpiał bardzo, jak długo się tułał niezauważony, obojętny dla wszystkich, ze aż nie miał siły na łapach stać z powodu zagłodzenia . Czy w schronisku było mu dobrze, czy był szczęśliwy, na co umarł itp. Analiza non stop, a przecież ja się takich rzeczy nigdy nie dowiem masakra.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 431
- Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38
Napisałam to mi powiedzieli ze w albumie są informacje ma jego temat. Ale tam było tylko, ze się tułał i był w strasznym stanie jął dotarł do schroniska. Później już doszedł do siebie i b dobrze wyglądał, szukali mi domu, ale zmarł nagle. Więcej wstydzę się wypytywać o już nieżyjącego psa. Wątpię żeby oni więcej wiedzieli. Zreszta po co mi wiedzieć jakie miał obrażenia i kto go znaleźli. Głupio mi tak wypytywać.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 431
- Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38
A kurczę napisałam. Najwyżej nie odpiszą bo uznają mnie za wariatkę
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 431
- Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38
Najlepsze jest to, ze jak nie chce o nim myśleć to mam takie wyrzuty sumienia. A przecież tego psa już nie ma, nic w jego historii nie zmienię. Po co ja się tak katuje???
-
- Gość
A nie wystarczy Ci myśl, że właśnie przyszedł na świat po to aby się tułać na świecie, aż w końcu doświadczy miłości? A jak już się to stało, jego misja na świecie się skończyła, i odszedł zaspokojony? Od zwierząt można się wiele nauczyć, mogą nawet przejąć nasze choroby... Teraz Ty weź z niego przykład i zacznij dawać miłość swoim bliskim, a oni jak otrząsną się z szoku, że w końcu ich zauważasz, zaczną odwzajemniać się taką samą miłością, jaką Ty wzbudzisz w sobie do nich.kaldunia18 pisze: ↑11 października 2021, o 15:48Najlepsze jest to, ze jak nie chce o nim myśleć to mam takie wyrzuty sumienia. A przecież tego psa już nie ma, nic w jego historii nie zmienię. Po co ja się tak katuje???
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1159
- Rejestracja: 25 października 2018, o 23:15
Ja też miałem żal że mój pies odszedł, to są automatyczne myśli. Zaakceptuj żal że masz teraz żal.kaldunia18 pisze: ↑11 października 2021, o 15:48Najlepsze jest to, ze jak nie chce o nim myśleć to mam takie wyrzuty sumienia. A przecież tego psa już nie ma, nic w jego historii nie zmienię. Po co ja się tak katuje???
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 431
- Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38
Jejku ale pięknie to napisałaś. Jakby kamień spadł mi z serca… wierze, ze tak było!madmag87 pisze: ↑11 października 2021, o 16:10A nie wystarczy Ci myśl, że właśnie przyszedł na świat po to aby się tułać na świecie, aż w końcu doświadczy miłości? A jak już się to stało, jego misja na świecie się skończyła, i odszedł zaspokojony? Od zwierząt można się wiele nauczyć, mogą nawet przejąć nasze choroby... Teraz Ty weź z niego przykład i zacznij dawać miłość swoim bliskim, a oni jak otrząsną się z szoku, że w końcu ich zauważasz, zaczną odwzajemniać się taką samą miłością, jaką Ty wzbudzisz w sobie do nich.kaldunia18 pisze: ↑11 października 2021, o 15:48Najlepsze jest to, ze jak nie chce o nim myśleć to mam takie wyrzuty sumienia. A przecież tego psa już nie ma, nic w jego historii nie zmienię. Po co ja się tak katuje???
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 431
- Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38
Teraz tak sobie będę to tłumaczyć. Nie umarł od razu, żył jeszcze te dwa miesiące w schronisku żeby właśnie zaznać miłości i gdy jej zaznał mógł już spokojnie odejść, czuł się kochany…