Ja mieszkałam na obrzeżach Dublina.Wróciłam na Mazury dwa lata temu z dziećmi.Mąż jeszcze dalej jest w Irlandii.Wzięliśmy sobie trochę na głowę ale już prawie jesteśmy na finiszuKatja pisze: ↑19 sierpnia 2021, o 22:05O proszę, jakie rejony?Aniaaa87 pisze: ↑19 sierpnia 2021, o 20:03Ja tez mieszkałam 11 lat w Irlandii i tam lekarze nie przepisują tak chętnie leków.A polscy lekarze to poprostu antydepresanty jak cukierki.Kiedyś dostalam od polskiej go escitalopram ale nie wzięłam bo przepisała mi go Ot tak pomimo ze jeszcze wtedy nie miałam atakow paniki tylko bolał mnie kręgosłup (pewnie tez od nerwicy ) ale jednak nie miałam do niej zaufania.Powiedziała ze pewnie mam depresje Ot tak bez namysłu.Katja pisze: ↑19 sierpnia 2021, o 18:17Gdy po raz pierwszy wylądowałam z atakiem paniki na SORze w Irlandii to spotkałam tam lekarza, którzy przebadał mnie jak tylko się da i na koniec jak wyszło mu, że to nerwica to usłyszałam od niego radę żebym się trzymała z dala od benzo i w ogóle najlepiej od leków. I cały czas nawet w najgorszych momentach trzymałam się tej rady. Potem zaczęłam dużo czytać, zainteresowałam się psychobiologią, działaniem leków, ziołami i wtedy juz utwierdziłam się na 100% że nie wezmę żadnego znieczulacza, bo chwilowo owszem czasem może pomóc, ale w dłuższej perspektywie wyrządza więcej szkód niż pożytku.szkoda że ja akurat wróciłam do Warszawy
![]()
A co do leczenia w Polsce to u nas jest niestety bardzo duża lekkość wypisywania recept często na oko, często bezzasadnie np nadużywany atenolol i często bez odpowiedzialności za to co będzie dalej.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
Aniaaa87
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 300
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 19:38
-
Żakuj1497
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 611
- Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18
Bo psychiatrów to mózg podnieca heheDamianZ1984 pisze: ↑19 sierpnia 2021, o 22:04Powiem wam myśli bardziej bolą niż ciało, somaty też jest jako tako zaakceptować puls skoczy i minie, a ta myśl że coś Ci jest i ona tak gnębi, ah jak jakąś obsesja, kurde boli to w cholere, najgorsze że od tego całego lęku sorry za szczerość ciężko sex co też nie pomagapartnerka nawet nie ma ochoty bo nie wie czy ja myślę o niej czy o tym jaki mam puls czy co mi jest
a lubiłem Sex, kiedyś psychiatra mi powiedział, miał z 85 lat, panie Damianie po co Panu Sex przecież to tylko służy do przedłużenia gatunku a ogólnie to ciągłe powtarzane te same śmieszne ruchy, on chyba nie lubił sexu
nic trzeba spadać spać i od jutra żyć
![]()
Goń królika za ogon daje tyle szczęścia !
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
-
Katja
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1179
- Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43
Ja GalwayAniaaa87 pisze: ↑19 sierpnia 2021, o 22:11Ja mieszkałam na obrzeżach Dublina.Wróciłam na Mazury dwa lata temu z dziećmi.Mąż jeszcze dalej jest w Irlandii.Wzięliśmy sobie trochę na głowę ale już prawie jesteśmy na finiszuKatja pisze: ↑19 sierpnia 2021, o 22:05O proszę, jakie rejony?Aniaaa87 pisze: ↑19 sierpnia 2021, o 20:03
Ja tez mieszkałam 11 lat w Irlandii i tam lekarze nie przepisują tak chętnie leków.A polscy lekarze to poprostu antydepresanty jak cukierki.Kiedyś dostalam od polskiej go escitalopram ale nie wzięłam bo przepisała mi go Ot tak pomimo ze jeszcze wtedy nie miałam atakow paniki tylko bolał mnie kręgosłup (pewnie tez od nerwicy ) ale jednak nie miałam do niej zaufania.Powiedziała ze pewnie mam depresje Ot tak bez namysłu.szkoda że ja akurat wróciłam do Warszawy
![]()
A co do leczenia w Polsce to u nas jest niestety bardzo duża lekkość wypisywania recept często na oko, często bezzasadnie np nadużywany atenolol i często bez odpowiedzialności za to co będzie dalej.![]()
Też wróciłam a mój facet póki co został, ale to dla mnie na tą chwilę git bo wreszcie mogę pomieszać trochę sama ( całe moje dorosłe życie zawsze byłam z kimś).
https://www.czlowiekczujacy.pl
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
-
DamianZ1984
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1036
- Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58
Nic nie mus, e robić nigdzie się nie spiesz a ciągle jestem nerwowy, somaty somatami, myśli natrętne bóle bólami, smutek emocje Oki wszyatko jest ale po co ta ciągle napięcie i nerwowosc, kto konstruktorem układu nerwowego że tak go nieumiejętnie zbudował. Nie łatwo wyjść na prostą po tylu zaliczonych rowach.
-
DamianZ1984
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1036
- Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58
Jeszcze jedno badania serca echo ekg zrobione a czuje cały czas niepokój w klatce piersiowej, dziwne przecież głową się boi to czemu na klatce to czuć
-
og220
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 140
- Rejestracja: 15 listopada 2018, o 07:27
Cześć,
nie było już mnie tutaj przez dłuższy czas, a to dlatego, że już o wiele lepiej się czułam.
Jestem w trakcie ponad rocznej terapii, którą we wrześniu planuję kończyć, a od końca czerwca schodzę z wenlafaksyny (bralam 75 i zeszlam do 37.5).
Moment decyzji o schodzeniu z leków zbiegł się z ostrym zapaleniem zatok i astmą,będących najprawdopodobniej wynikiem nieleczonej alergii... Mam za sobą dość traumatycznie doświadczenia z uwagi na to- zemdlalam raz i spadlam ze schodów, byłam totalnie wyczerpana przez 4 tygodnie i lezalam non stop,nie mając na nic kompletnie siły.
Mimo że mam znowu leki na alergie i wysiłkowo czuję się lepiej,to psychicznie podupadłam i czuję się strasznie przygnębiona, a ponadto lęk jest na większym poziomie i znowu hamuje moje aspiracje (w weekend wyjeżdżam za granicę do znajomych i już objawy, miałam w planach szukanie pracy i wyprowadzke z domu, ale też się z tym ociągam).
Nie wiem, co o tym myśleć. Z jednej strony czułam się już tak dobrze w terapii i przepracowałam różne rzeczy tak, że sama potrafiłam się uspokoić podczas ataku paniki, bez hydroksyzyny.
W zeszłym tygodniu lekarz zaproponował branie leku co drugi dzień, żeby dalej schodzić z dawki. Próbowałam przez ostatnie dni, ale jest to kolejne mocne obciążenie dla mnie i na razie odłożyłam ten krok na mój powrót z wakacji.
Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć- z jednej strony czułam,że już nerwica opanowana razem z atakami, a teraz zakopuje się w łóżku, nie mam na nic siły + trudno mi jest podejmować działania....
Czytałam różne historie ludzi odburzonych, którzy cieszą się życiem i robią to, na co mają ochotę, a lęk im praktycznie nie dokucza. Ja się aktualnie nie wpisuję w taki stan i zastanawiam się, czy z niego teraz wyjde... Wiem, ze umysł płata mi figle i próbuje wmówić, że nie dam rady itd., ale sama nie wiem, jak mam rozpoznać,że odzyskałam życie i mogę być szczęśliwa...
nie było już mnie tutaj przez dłuższy czas, a to dlatego, że już o wiele lepiej się czułam.
Jestem w trakcie ponad rocznej terapii, którą we wrześniu planuję kończyć, a od końca czerwca schodzę z wenlafaksyny (bralam 75 i zeszlam do 37.5).
Moment decyzji o schodzeniu z leków zbiegł się z ostrym zapaleniem zatok i astmą,będących najprawdopodobniej wynikiem nieleczonej alergii... Mam za sobą dość traumatycznie doświadczenia z uwagi na to- zemdlalam raz i spadlam ze schodów, byłam totalnie wyczerpana przez 4 tygodnie i lezalam non stop,nie mając na nic kompletnie siły.
Mimo że mam znowu leki na alergie i wysiłkowo czuję się lepiej,to psychicznie podupadłam i czuję się strasznie przygnębiona, a ponadto lęk jest na większym poziomie i znowu hamuje moje aspiracje (w weekend wyjeżdżam za granicę do znajomych i już objawy, miałam w planach szukanie pracy i wyprowadzke z domu, ale też się z tym ociągam).
Nie wiem, co o tym myśleć. Z jednej strony czułam się już tak dobrze w terapii i przepracowałam różne rzeczy tak, że sama potrafiłam się uspokoić podczas ataku paniki, bez hydroksyzyny.
W zeszłym tygodniu lekarz zaproponował branie leku co drugi dzień, żeby dalej schodzić z dawki. Próbowałam przez ostatnie dni, ale jest to kolejne mocne obciążenie dla mnie i na razie odłożyłam ten krok na mój powrót z wakacji.
Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć- z jednej strony czułam,że już nerwica opanowana razem z atakami, a teraz zakopuje się w łóżku, nie mam na nic siły + trudno mi jest podejmować działania....
Czytałam różne historie ludzi odburzonych, którzy cieszą się życiem i robią to, na co mają ochotę, a lęk im praktycznie nie dokucza. Ja się aktualnie nie wpisuję w taki stan i zastanawiam się, czy z niego teraz wyjde... Wiem, ze umysł płata mi figle i próbuje wmówić, że nie dam rady itd., ale sama nie wiem, jak mam rozpoznać,że odzyskałam życie i mogę być szczęśliwa...
-
sebastian86
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1501
- Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02
mialem dzis rozmowe o prace i odrzucilem ta oferte a teraz mam poczucie winy
Mistrz 2021 (L)
-
DamianZ1984
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1036
- Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58
Terapeuta mówi że to wina rodziców mam ich obwinić i zostawić, ciekawe kto mi wtedy pomoże jak od rana jak już z somatami sobie daje rade to czuje ze, zwariuje, plus mega napięcie i niemoc wyrzucenia emocji mumio walenia piesciami, wykrzykiwanie. Pojebana nerwica.
-
Polaa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 36
- Rejestracja: 9 listopada 2020, o 11:12
Hej, Opowiedz lekarzowi o tym co teraz się u Ciebie dzieje. Być może uzna, że trzeba przypauzować z tą redukcją leków. Schodzenie z leków (mam za sobą dwukrotne schodxenie z wenla) jest ogromną rewolucją dla organizmu. Ja schodziłam po ćwiartce tabletki. Może potrzebujesz jeszcze trochę czasu i stąd ten kiepski stan. Nie zostawiaj tego samemu sobie. Szkoda postępów, które zrobiłaś.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
og220 pisze: ↑23 sierpnia 2021, o 13:56Cześć,
nie było już mnie tutaj przez dłuższy czas, a to dlatego, że już o wiele lepiej się czułam.
Jestem w trakcie ponad rocznej terapii, którą we wrześniu planuję kończyć, a od końca czerwca schodzę z wenlafaksyny (bralam 75 i zeszlam do 37.5).
Moment decyzji o schodzeniu z leków zbiegł się z ostrym zapaleniem zatok i astmą,będących najprawdopodobniej wynikiem nieleczonej alergii... Mam za sobą dość traumatycznie doświadczenia z uwagi na to- zemdlalam raz i spadlam ze schodów, byłam totalnie wyczerpana przez 4 tygodnie i lezalam non stop,nie mając na nic kompletnie siły.
Mimo że mam znowu leki na alergie i wysiłkowo czuję się lepiej,to psychicznie podupadłam i czuję się strasznie przygnębiona, a ponadto lęk jest na większym poziomie i znowu hamuje moje aspiracje (w weekend wyjeżdżam za granicę do znajomych i już objawy, miałam w planach szukanie pracy i wyprowadzke z domu, ale też się z tym ociągam).
Nie wiem, co o tym myśleć. Z jednej strony czułam się już tak dobrze w terapii i przepracowałam różne rzeczy tak, że sama potrafiłam się uspokoić podczas ataku paniki, bez hydroksyzyny.
W zeszłym tygodniu lekarz zaproponował branie leku co drugi dzień, żeby dalej schodzić z dawki. Próbowałam przez ostatnie dni, ale jest to kolejne mocne obciążenie dla mnie i na razie odłożyłam ten krok na mój powrót z wakacji.
Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć- z jednej strony czułam,że już nerwica opanowana razem z atakami, a teraz zakopuje się w łóżku, nie mam na nic siły + trudno mi jest podejmować działania....
Czytałam różne historie ludzi odburzonych, którzy cieszą się życiem i robią to, na co mają ochotę, a lęk im praktycznie nie dokucza. Ja się aktualnie nie wpisuję w taki stan i zastanawiam się, czy z niego teraz wyjde... Wiem, ze umysł płata mi figle i próbuje wmówić, że nie dam rady itd., ale sama nie wiem, jak mam rozpoznać,że odzyskałam życie i mogę być szczęśliwa...
- tymbark92
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 346
- Rejestracja: 18 kwietnia 2015, o 05:40
Wkręcam sobie raka płuc znowu. Bo duszności, bo lekki kaszel. Kaszle 10x dziennie a pale e-papierosa heh to chyba nic dziwnego? ze czasem sie kaszlnie... Szansa na raka płuc w wieku 25-29 wynosi 0,6 osoby na 100 000.... ALE JEST! Dramat to myślenie.
Niesamowite jest to, ze kazdy objaw od razu interpretowany jest z rakiem. Mam straszną kancerofobię. Chodze na szczescie juz na terapie poznawczo-behawioralną, nie odpuszcze tym razem. Musze się odburzyć.
Palacze, e-papierosowi - jak często kaszlecie?
Niesamowite jest to, ze kazdy objaw od razu interpretowany jest z rakiem. Mam straszną kancerofobię. Chodze na szczescie juz na terapie poznawczo-behawioralną, nie odpuszcze tym razem. Musze się odburzyć.
Palacze, e-papierosowi - jak często kaszlecie?
-
mario546
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1159
- Rejestracja: 25 października 2018, o 23:15
Ja pale paczkę dziennie i mam problem z kaszlem. To jest od papierosów.tymbark92 pisze: ↑24 sierpnia 2021, o 14:57Wkręcam sobie raka płuc znowu. Bo duszności, bo lekki kaszel. Kaszle 10x dziennie a pale e-papierosa heh to chyba nic dziwnego? ze czasem sie kaszlnie... Szansa na raka płuc w wieku 25-29 wynosi 0,6 osoby na 100 000.... ALE JEST! Dramat to myślenie.
Niesamowite jest to, ze kazdy objaw od razu interpretowany jest z rakiem. Mam straszną kancerofobię. Chodze na szczescie juz na terapie poznawczo-behawioralną, nie odpuszcze tym razem. Musze się odburzyć.
Palacze, e-papierosowi - jak często kaszlecie?
-
og220
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 140
- Rejestracja: 15 listopada 2018, o 07:27
Dziękuję bardzo za odpowiedź. Ogólnie dużo zmian i wyzwań w moim życiu, a chyba dołożyłam sobie za dużo z tym schodzeniem z leków, rozpędziłam się... Z drugiej strony, jak moja terapeutka mówi, nigdy nie będzie "idealnego" momentu, żeby odstawiać leki, bo przecież nie da się zatrzymać życia na ten okres.Polaa pisze: ↑23 sierpnia 2021, o 23:17Hej, Opowiedz lekarzowi o tym co teraz się u Ciebie dzieje. Być może uzna, że trzeba przypauzować z tą redukcją leków. Schodzenie z leków (mam za sobą dwukrotne schodxenie z wenla) jest ogromną rewolucją dla organizmu. Ja schodziłam po ćwiartce tabletki. Może potrzebujesz jeszcze trochę czasu i stąd ten kiepski stan. Nie zostawiaj tego samemu sobie. Szkoda postępów, które zrobiłaś.
Pozdrawiam
og220 pisze: ↑23 sierpnia 2021, o 13:56Cześć,
nie było już mnie tutaj przez dłuższy czas, a to dlatego, że już o wiele lepiej się czułam.
Jestem w trakcie ponad rocznej terapii, którą we wrześniu planuję kończyć, a od końca czerwca schodzę z wenlafaksyny (bralam 75 i zeszlam do 37.5).
Moment decyzji o schodzeniu z leków zbiegł się z ostrym zapaleniem zatok i astmą,będących najprawdopodobniej wynikiem nieleczonej alergii... Mam za sobą dość traumatycznie doświadczenia z uwagi na to- zemdlalam raz i spadlam ze schodów, byłam totalnie wyczerpana przez 4 tygodnie i lezalam non stop,nie mając na nic kompletnie siły.
Mimo że mam znowu leki na alergie i wysiłkowo czuję się lepiej,to psychicznie podupadłam i czuję się strasznie przygnębiona, a ponadto lęk jest na większym poziomie i znowu hamuje moje aspiracje (w weekend wyjeżdżam za granicę do znajomych i już objawy, miałam w planach szukanie pracy i wyprowadzke z domu, ale też się z tym ociągam).
Nie wiem, co o tym myśleć. Z jednej strony czułam się już tak dobrze w terapii i przepracowałam różne rzeczy tak, że sama potrafiłam się uspokoić podczas ataku paniki, bez hydroksyzyny.
W zeszłym tygodniu lekarz zaproponował branie leku co drugi dzień, żeby dalej schodzić z dawki. Próbowałam przez ostatnie dni, ale jest to kolejne mocne obciążenie dla mnie i na razie odłożyłam ten krok na mój powrót z wakacji.
Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć- z jednej strony czułam,że już nerwica opanowana razem z atakami, a teraz zakopuje się w łóżku, nie mam na nic siły + trudno mi jest podejmować działania....
Czytałam różne historie ludzi odburzonych, którzy cieszą się życiem i robią to, na co mają ochotę, a lęk im praktycznie nie dokucza. Ja się aktualnie nie wpisuję w taki stan i zastanawiam się, czy z niego teraz wyjde... Wiem, ze umysł płata mi figle i próbuje wmówić, że nie dam rady itd., ale sama nie wiem, jak mam rozpoznać,że odzyskałam życie i mogę być szczęśliwa...
Właśnie jestem po ataku paniki i wymiotach, których nigdy nie miałam jako objaw, a pojawiły się pierwszy raz 2 tyg. temu.
Za pierwszym razem.l myślałam,że coś mi zaszkodziło,a przez to się zdenerwowałam i sprowokowałam atak. Teraz jestem prawie pewna, że to nie z żadnego jedzenia, a z ataku paniki...
Polaa, czy Ty też miałaś jakieś nowe objawy podczas schodzenia z wenfla, coś się działo ?
-
og220
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 140
- Rejestracja: 15 listopada 2018, o 07:27
odrzuciłeś przez lęki, że sobie nie poradzisz?sebastian86 pisze: ↑23 sierpnia 2021, o 19:16mialem dzis rozmowe o prace i odrzucilem ta oferte a teraz mam poczucie winy
Ja mam rozmowę kwalifikacyjną jutro 2h od domu, a dzisiaj już atak paniki i wymioty... Pojadę tak czy siak, ale boję się (wiem, że to głupie xD), że mnie wezmą.
A ja ostatnio obserwuje pogorszenie stanu i boję się że nie dam rady tam pracować... Jak życie byłoby prostsze bez tych katastroficznych myśli i lęku. Powinnam się cieszyć,że to pierwsza praca, na jaką aplikowalam po studiach i zapraszają mnie na rozmowę. A tu szereg niespodzianek w głowie
-
og220
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 140
- Rejestracja: 15 listopada 2018, o 07:27
I moze ma rację, na tym polega twój konflikt wewnętrzny. Na pewno terapeuta nie kazał Ci wprost ich obwiniać, a próbował może uświadomić, że robią Ci krzywdę emocjonalną. Nie znam twojej sytuacji, ale może rodzice toksycznie uzależnili Cię od siebie, a Ty jeszcze potęgujesz nieświadomie to,żeby przy nich byc, właśnie przez objawy nerwicy.DamianZ1984 pisze: ↑23 sierpnia 2021, o 20:49Terapeuta mówi że to wina rodziców mam ich obwinić i zostawić, ciekawe kto mi wtedy pomoże jak od rana jak już z somatami sobie daje rade to czuje ze, zwariuje, plus mega napięcie i niemoc wyrzucenia emocji mumio walenia piesciami, wykrzykiwanie. Pojebana nerwica.
Czemu wydaje Ci się, że akurat bez nich sobie nie poradzisz? Wiem, że somaty są nieprzyjemne, ale czy będziesz przy rodzicach czy nie, one Cię nie zabiją.
-
Polaa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 36
- Rejestracja: 9 listopada 2020, o 11:12
To prawda, że nigdy nie ma idealnego momentu na odstawianie leków. Na pewno nie można wyzerować się z leków i skończyć terapii w jednym momencie - popełniłam ten bład.og220 pisze: ↑24 sierpnia 2021, o 17:23Dziękuję bardzo za odpowiedź. Ogólnie dużo zmian i wyzwań w moim życiu, a chyba dołożyłam sobie za dużo z tym schodzeniem z leków, rozpędziłam się... Z drugiej strony, jak moja terapeutka mówi, nigdy nie będzie "idealnego" momentu, żeby odstawiać leki, bo przecież nie da się zatrzymać życia na ten okres.Polaa pisze: ↑23 sierpnia 2021, o 23:17Hej, Opowiedz lekarzowi o tym co teraz się u Ciebie dzieje. Być może uzna, że trzeba przypauzować z tą redukcją leków. Schodzenie z leków (mam za sobą dwukrotne schodxenie z wenla) jest ogromną rewolucją dla organizmu. Ja schodziłam po ćwiartce tabletki. Może potrzebujesz jeszcze trochę czasu i stąd ten kiepski stan. Nie zostawiaj tego samemu sobie. Szkoda postępów, które zrobiłaś.
Pozdrawiam
og220 pisze: ↑23 sierpnia 2021, o 13:56Cześć,
nie było już mnie tutaj przez dłuższy czas, a to dlatego, że już o wiele lepiej się czułam.
Jestem w trakcie ponad rocznej terapii, którą we wrześniu planuję kończyć, a od końca czerwca schodzę z wenlafaksyny (bralam 75 i zeszlam do 37.5).
Moment decyzji o schodzeniu z leków zbiegł się z ostrym zapaleniem zatok i astmą,będących najprawdopodobniej wynikiem nieleczonej alergii... Mam za sobą dość traumatycznie doświadczenia z uwagi na to- zemdlalam raz i spadlam ze schodów, byłam totalnie wyczerpana przez 4 tygodnie i lezalam non stop,nie mając na nic kompletnie siły.
Mimo że mam znowu leki na alergie i wysiłkowo czuję się lepiej,to psychicznie podupadłam i czuję się strasznie przygnębiona, a ponadto lęk jest na większym poziomie i znowu hamuje moje aspiracje (w weekend wyjeżdżam za granicę do znajomych i już objawy, miałam w planach szukanie pracy i wyprowadzke z domu, ale też się z tym ociągam).
Nie wiem, co o tym myśleć. Z jednej strony czułam się już tak dobrze w terapii i przepracowałam różne rzeczy tak, że sama potrafiłam się uspokoić podczas ataku paniki, bez hydroksyzyny.
W zeszłym tygodniu lekarz zaproponował branie leku co drugi dzień, żeby dalej schodzić z dawki. Próbowałam przez ostatnie dni, ale jest to kolejne mocne obciążenie dla mnie i na razie odłożyłam ten krok na mój powrót z wakacji.
Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć- z jednej strony czułam,że już nerwica opanowana razem z atakami, a teraz zakopuje się w łóżku, nie mam na nic siły + trudno mi jest podejmować działania....
Czytałam różne historie ludzi odburzonych, którzy cieszą się życiem i robią to, na co mają ochotę, a lęk im praktycznie nie dokucza. Ja się aktualnie nie wpisuję w taki stan i zastanawiam się, czy z niego teraz wyjde... Wiem, ze umysł płata mi figle i próbuje wmówić, że nie dam rady itd., ale sama nie wiem, jak mam rozpoznać,że odzyskałam życie i mogę być szczęśliwa...
Właśnie jestem po ataku paniki i wymiotach, których nigdy nie miałam jako objaw, a pojawiły się pierwszy raz 2 tyg. temu.
Za pierwszym razem.l myślałam,że coś mi zaszkodziło,a przez to się zdenerwowałam i sprowokowałam atak. Teraz jestem prawie pewna, że to nie z żadnego jedzenia, a z ataku paniki...
Polaa, czy Ty też miałaś jakieś nowe objawy podczas schodzenia z wenfla, coś się działo ?
Odpowiadając na Twoje pytanie: schodząc pierwszy raz wszystko poszło bez problemów. Po 10 latach zaburzenie wróciło i drugi raz zaprzyjaźniłam się z lekami. I tutaj odstawianie było ciężkie. Miałam duże zawroty głowy, senność, zawieszałam się. Minęło po około miesiącu od zupełnego odstawienia. Za drugim razem odstawiłam leki za szybko. Wydawało mi się, że dam radę. Terapia zaczęła być uciążliwa, brakowało mi czasu... po 1.5 roku od odstawienia zaburzenie dopadło mnie tak, jak jeszcze nigdy. Od listopada jestem znowu z wenla. Tym razem postanawiam się nie spieszyć. Dam sobie czas. Będę słuchać sygnałów.
Objawy, które opisujesz miewałam w atakach paniki, ale wtedy, gdy nie brałam leków. Fakt, że masz takie silne lęki powinien dać Ci do myślenia czy jesteś gotowa. Nie sztuka odstawić. To kwestia przyzwyczajenia organizmu do braku substancji. Sztuką jest dobre funkcjonowanie po leczeniu. Nie biegnij, spokojnie zatrzymaj się, przeczekaj, żeby potem ruszyć do przodu. Powodzenia!
