Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

19 kwietnia 2021, o 13:33

Teorie mam, praktyka w trakcie ale nie jest łatwo, tym bardziej że już tak bardzo chciałbym wrócić do ludzi, to właściwie czemu nie wracam no właśnie przecież jak jestem zdrowy to nic mi się nie stanie, i tu jest chyba problem ze wciąż jednak głową podpowiada jesteś chory, jestem beznadziejny, nie idź tam nie rób tego, uważaj na to, to jest Clay problem, zaburzony umysł. Wjebałem się w ten automatyzm, trzeba go przerywać.
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

19 kwietnia 2021, o 13:42

SONTAGEN MASZ JAKIEŚ stresy presja, czy już poprostu tak jak u mnie presją i stres. To lek przed lękiem i chęć wyjścia z tego. I jak praca?
Awatar użytkownika
NerwowaSzeregowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 1 marca 2017, o 18:58

19 kwietnia 2021, o 14:01

Znowu pisze bo znowu czuje się gorzej jak tragicznie 😩 jestem na takim momencie życia, że pierwszy raz 24h myślę o samobójstwie ponieważ nie daje już rady. Nie żyje tylko wegetuje i ciągnę resztkami sił nie widząc żadnego sensu i celu. Nie śpię już którąś noc mimo przyjmowania melatoniny. A jak zasypiam na godzinę to budzi mnie tak niewyobrażalna panika i lęk, że nie wiem jak się nazywam i gdzie jestem. Nie mam nawet pół h godziny spokoju od tego co czuje i co przeżywam. W nocy głowa mi wariuje, nie mogę się położyć i zamknąć oczu bo w głowie, duszy dzieją się dziwne rzeczy, których nie potrafię opisać. Potrafię leżeć i przez pół h gadać sama do siebie w głowie, tłumaczyć to ale nic nie pomaga. Nic nie sprawia, że czuje się lepiej czy że jestem w stanie choć na chwilę się uspokoić. Jestem wściekła na lekarza, który przepisał mi leki, które 2 razy bardziej pogorszyły mój stan i mimo, że nie biorę ich od grudnia nie mogę wyjść z tego co po sobie zostawiły. Skutki uboczne zostały i nie chcą odejść. Nie działają na mnie słowa, nagrania ani żadne tabletki. Pierwszy raz tak bardzo chcę umrzeć, nie wiem jak sobie pomóc i gdzie już szukać pomocy
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

19 kwietnia 2021, o 14:06

DamianZ1984 pisze:
19 kwietnia 2021, o 13:27
Sontagen przyjacielu mam to samo już trochę somaty odpuściły to nie potrafię znieść myśli że coś mi jest wczoraj to już dziewczyna powiedziała że mam jakieś psychozy, na spacerze pomyślałem serce mi stanęło oczywiście wyśmiałem to, gadałem z kolegą po 7 latach bo zacząłem się od, ywac do ludzi żeby nie tkwić w tym gownie, to przypomniał mi jaki byłem fajny, odważny normalny, to do 4 00 nie mogłem zasnąć z myślą jaii teraz jestem beznadziejny, że nie potrafię nic zrobić, Oki mimo nie wyspania nie jęczę cały dzień, ale czuję takie silne napięcie w klatce, w ciele nie potrafię wyjść na zewnątrz!!!! A libido szkoda gadać, nie wiem po co tyle cierpieć i dlaczego, właściwie nie mam powodów do cierpienia od roku , a wcześniejszy czas, Oki mnóstwo stresu i lęku tylko czemu to nie chce odejść samo, dlaczego wciąż wierzę że mimo badań jestem na coś chory, dlaczego moje wnętrze tak boli, moja wrażliwość na zdania typu ten umarł ją myślę ja też umrę oczywiście wszyscy umrzemy,(kiedyś)
Dlatego Sontagen rozumiem Cię jako facet, wiem że staliśmy się cienie i odległym samych Siebie, d, is mam mniej siły ale są dni gdzie wracam do normalnego myślenia i życia tyle że po dniu 2 nie potrafię tego utrzymać. ☹️ Jak zwykle życzę wszystkim żebysmy mogli pracować nad sobą i żyć bo życie i ludzie są cudowni, nikt nie zasługuje na takie cierpienia jak my, na żadne cierpienie.
https://besty.pl/4066497


Dopóki nie zrozumiesz mechanizmu utrzymywania tego stanu i nie zaczniesz działać dokładnie na odwrót to niestety będziesz tkwił w błędnym kole gdzie jednen nawyk będzie nakręcał kolejny i utrzymywał ten stan.
To co opisujesz czyli że najpierw nakręcałeś się bo coś tam z sercem niby było i umysł Cię przekonywał, że serce zaraz stanie, potem pół nocy rozmyślałeś jaki fajny byłeś kiedyś a jak beznadziejny jesteś teraz to są właśnie dokładnie te mechznizmy, którym się ciągle poddajesz utrzymując w ten sposób ten stan. Ludzie czasem myślą, że zaburzenie to tylko urojone zawały itp a to nieprawda umysł łapie się każdej rzeczy żeby utrzymywać stan gotowości, to mogą być jakieś wpomnienia z przeszłości, które teraz będą Ci zapodawane jako niebezpieczne i wymagające natychmiastowego zajęcia się nimi, to mogą być jakieś smuty z dupy w rodzaju chyba jestem jakiś dziwny/a, to może być nadmierny odbiór bodźców,że byle pierdoła będzie Cie doprowadzać na skraj rozpaczy ( ja ryczałam na niemal wszystkim co było chociaż trochę smutne i wczuwałam się w los postaci w bajkach :? ). To trzeba zrozumieć, w stanie w którym jesteś a więc stanie lękowym Twój mózg będzie zalany wręcz przez smutne obrazy i wizje ( co jest zrozumiałe ), a Ty poddając się temu będziesz tylko to wzmacniał. Zacznij działać w przeciwnym kierunku, ale najpierw zaakceptuj, że na większość rzeczy i tak nie masz wpływu i żadne dumanie po nocach tego nie zmieni ( pogod-yciem-t16375.html )
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

19 kwietnia 2021, o 14:27

songoten pisze:
18 kwietnia 2021, o 23:17
Przez ten rok nerwica praktycznie do zera zmniejszyła moje libido. Gardzę sobą. Brakuje mi pewności siebie stanowczości itd itp. Był czas gdy myślałem że zaczynam już ją kontrolować, ale gówno prawda. Nie wspomnę już o somatach i popieprzonych myślach egzystencjalnych. To wszystko sprawia że jestem wrakiem człowieka sprzed roku. Raczej napewno doszła też depresja. Straciłem już nadzieję że z tego wyjdę.
Masz gorszy czas, zdarza się w życiu człowieka, ja wiem, że zaburzenie zapodaje Ci to teraz jako dramat, ale bez przesady z gorszymi dramatami ludzie się mierzą. Ja o libido to zapomniałam rok temu, ze stanowczością też bywa różnie, ale do głowy mi nie przyjdzie żeby nawet pomyśleć o sobie w ten sposób, chociaż wywaliło mi się w życiu wiele.
Wszystko można sobie w życiu wyprostować jak się chcę i jak się o siebie dba i troszczy. A nie może się zatroszczyć o innych ten kto nie troszczy się o siebie. Pamiętam jak pisałeś, że chciałbyś dla syna dobrze, no to jeśli chcesz dobrze dla syna to zajmij się swoją samooceną, bo dzieci uczą się nie poprzez nasze chęci, to co do nich mówimy, ale głównie poprzez to co widzą, doświadczają.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

19 kwietnia 2021, o 15:16

Katja jak zwykle twoja pomoc jest nieoceniona, w sumie ja ją oceniam na 10 😁
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

19 kwietnia 2021, o 17:04

DamianZ1984 pisze:
19 kwietnia 2021, o 15:16
Katja jak zwykle twoja pomoc jest nieoceniona, w sumie ja ją oceniam na 10 😁
:lov:

To trzeba sobie gdzieś na łóżkiem dużymi literami napisać, że tworzymy i zmieniamy nasze życie poprzez działanie, nie przez same chęci, zrozumienie, myślenie czy mówienie o czymś. Nie przez rozmowy z terapeutą po których nic nie zmieniamy, terapeuta daje nam narzędzia, ale to my musimy zrobić z nich użytek. To przez nasze reakcje/działanie i konskwentne trzymanie się pewnych postaw (pomimo objawów, myśli czy cierpienia ) powstają nowe drogi neuronowe które zapisują się w naszej podświadomości. I to trzeba zrozumieć inaczej cały czas będziemy urwalać lękowe nawyki i żalić się, że nic na nas nie działa.
Zrozumienie jest owszem bardzo potrzebne jako punkt wyjścia, ale jest mnóstwo osób, które coś teoretycznie rozumie, ale w praktyce gdy pojawiają się jakieś sytuacje i związane z nimi myśli i emocje to załącza się im się schemat działania, znany schemat dzialania, urwalony w podświadmości ( a lęk jest bardzo silnym utrwalaczem ) w który idą jak śliwka w kompot. I to trzeba zmieniać pomimo dyskomfortu psychicznego, pomimo, że te schematy wchodzą z automatu, to trzeba sobie zdać z nich sprawę i robić na odwrót, przecierać nowe szlaki, które z czasem się utrwalą jako nawykowa reakcja.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

19 kwietnia 2021, o 17:37

Kurcze katja masz rację i jest parę dni że daje rade i nagle klops ścina mnie czuje się jakbym miał wszystko wewnątrz zatkane, mega słaby jestem jak chory, potem noc nie przespana i pewnie od jutra znów będę miał siły na świadome działanie, ale mam DOWÓD TY ŻYJESZ JUŻ NIE CIERPISZ PLUS WIELE OSÓB JA jeszczeam w głowie słowa psychiatry niech Pan weźmie leki bez nich nie da radę, takoe sytuację podcinają skrzydła, wogole jak się układa to nagle zewsząd źle wiadomości ale wiem świat nie jest idealny i trzeba sobie uświadomić że zawsze będzie COŚ. 😁 jak ja już na krowie kopytko mam dość tej mojej główki. Ale od dziecka miałem dużo błędnych przekona i już wtedy trzeba btlao zacząć pracować.
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

19 kwietnia 2021, o 18:26

Najlepsze katja ze ja to 7 lat temu przerabiałem, był moment że w wieku 30 lat ja nie umiałem dość do lekarza 500 m bo byłem pewny że umieram po czym mnie uspokoil i pojechałem z Katowic do Warszawy na małej tabletce xanaxu bo tam była moja dziewczyna 8 ujebalem sobie ze musze tam dotrzeć, stając co 15 minut i wydajc dźwięki jakiegos wymiotowania czy coś, ale człowiek jest jebnięty, a teraz się wkrecam w to samo, rexetin naprawdę dawał radę może gdybym nie pił przy nim i dawał sobie mega więcej stresu to by się udało, a z drugiej strony ten kamuflazyk w postaci leków nie jest potrzebny bo jak jestem zdrowy to czemu boję się żyć i że umrę oczywiście to pytanie retoryczne 😁 no cóż od już zaczynamy żyć w końcu głowy nie wymienie. Mogę ją naprawić tylko i aż.
Livi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 60
Rejestracja: 24 marca 2021, o 14:00

19 kwietnia 2021, o 18:39

Katja pisze:
19 kwietnia 2021, o 17:04
DamianZ1984 pisze:
19 kwietnia 2021, o 15:16
Katja jak zwykle twoja pomoc jest nieoceniona, w sumie ja ją oceniam na 10 😁
:lov:

To trzeba sobie gdzieś na łóżkiem dużymi literami napisać, że tworzymy i zmieniamy nasze życie poprzez działanie, nie przez same chęci, zrozumienie, myślenie czy mówienie o czymś. Nie przez rozmowy z terapeutą po których nic nie zmieniamy, terapeuta daje nam narzędzia, ale to my musimy zrobić z nich użytek. To przez nasze reakcje/działanie i konskwentne trzymanie się pewnych postaw (pomimo objawów, myśli czy cierpienia ) powstają nowe drogi neuronowe które zapisują się w naszej podświadomości. I to trzeba zrozumieć inaczej cały czas będziemy urwalać lękowe nawyki i żalić się, że nic na nas nie działa.
Zrozumienie jest owszem bardzo potrzebne jako punkt wyjścia, ale jest mnóstwo osób, które coś teoretycznie rozumie, ale w praktyce gdy pojawiają się jakieś sytuacje i związane z nimi myśli i emocje to załącza się im się schemat działania, znany schemat dzialania, urwalony w podświadmości ( a lęk jest bardzo silnym utrwalaczem ) w który idą jak śliwka w kompot. I to trzeba zmieniać pomimo dyskomfortu psychicznego, pomimo, że te schematy wchodzą z automatu, to trzeba sobie zdać z nich sprawę i robić na odwrót, przecierać nowe szlaki, które z czasem się utrwalą jako nawykowa reakcja.
Katja ja przez 1,5 miesiąca praktycznie 24h żyłam w lęku, dochodziły nowe objawy somatyczne (w sumie nadal żyję tylko więcej śpię po lekach). Nie wiedziałam, że to tylko nerwy, biegałam po lekarzach. Potem trafiłam jakoś w Google na trop, że mój drgający (ruszający) obraz, kłopoty z pamięcią, koncentracją, odcięcie od tego, co robiłam wcześniej, zanik uczuć i emocji, i to co mi się przytrafiło na samym początku może być od nerwów. Wylądowałam na tym forum chyba dzięki Youtube. Spałam po parę minut na dobę do 2-3 h, kilka razy 4h.
Dostałam leki od psychiatry, początki były kiepskie, ogromne napięcie i dół. Od jakichś 2 tygodni jest poprawa, ale szału nie ma. Głowa boli od ok. 23 stycznia codziennie - teraz już nie wiem czy od nerwów czy od leków. Obraz nadal drga, wczoraj popłakałam wieczorem, to jeszcze jakieś paski zrobiły się przed oczamini mgła na chwilę.
Całymi dniami jestem senna i zmęczona odkąd biorę leki.
Najgorsze chyba są szumy uszne. Miałaś może? Masz jakiś sposób jak z tym żyć? Ignorować? Miałam pisk od kilku lat taki cichy - nie wiem od czego, wraz z rozwijaniem się stanu lękowego (ok. połowy stycznia) zaczął narastać - potem gwizd, pisk jak hamujący pociąg. Dudnienia, buczenia, strzelanie przy połykaniu śliny. Teraz to już słyszę to wszędzie plus 2 lub 3 różne dzwonienia, które doszły wraz z rozpoczeciem zażywania leków. Aż głowa pęka, jakby drży wewnątrz. Nie mam sekundy spokoju od połowy stycznia.
Psychiatra mówiła, żeby nie myśleć o przeszłości. Wiem, ze o przyszłości lepiej też nie, ale trochę martwię się, że ten gwizd-pisk (okropnie głośny) i dzwonienia nie przejdą.
Chętnie rzuciłabym leki, ale wpaść w dół i rozkminiać, że jest tylko jedno wyjście nie chcę, bo mam małe dzieci, które i tak już przeżywają mój stan. Mam taki stan oszołomienia przez tą głowę, ruszający obraz i dźwięki, że ciężko opisać, ból karku, pleców nóg, rąk, szczękę mi ściska, aż zęby bolą, jeszcze problemy z pamięcią i taka mgła na przeszłość. Dzień w dzień 4 miesiąc się zaczyna. Wiem, że nie ja jedna.
To straszne, co może się stać z człowiekiem i powiedzą jak jedna psychiatra, u której byłam "na szczeście to tylko nerwy". Choć potem dodała "mocno panią złapało".

Pewnie powinnam już teraz przestać o tym myśleć, zacząć żyć jak dawniej. Mam takie momenty, że już teraz zaczynam, a za chwilę boom - a jak nie przestanie wyć w głowie? Jak głowa nie przestanie boleć? Jak rozchoruje się na coś innego po lekach?
Nie zamknęłam się w domu, porzuciłam dużo obowiązków domowych, ale mimo bólu i przerażenia chodziłam i chodzę do pracy. Staram się coś robić np. kolorowanki antystresowe, rolki jak pogoda pozwoli.
Znowu chciałabym się cieszyć życiem i uśmiechać jak dawniej.
Widzę, że umiesz podtrzymać na duchu :)
Może coś mi doradzisz.
Awatar użytkownika
JestemNadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22

20 kwietnia 2021, o 14:15

ziutek pisze:
17 kwietnia 2021, o 07:48
Cześć po latach nerwica moja wróciła z potworna siłą ,nie wiem czy jest tu taki przypadek ale muszę napisać bo nie wiem gdzie szukać pomocy.zawsze się bałem raka i co mi los ofiarował w zamian ? Właśnie raka. W październiku dowiedziałem się o nowotworze ,przyjmuje chemię,będzie operacja. Mam potworne lęki ,uniemożliwiają mi funkcjonowanie,mam lęki że umrę w cierpieniach,blagam pomóżcie jak mam żyć , podobno efectin dobry , proszę co robić,nie mam siły .... Napiszcie czy ten efectin wyciąga z najcięższych lęków???

Hej napisałeś ten post w moje urodziny.. Przeczytałam i pierwszy raz poczułam czyjeś ciepienie na własnej skórze. Uronialm nawet łzę. Jesteś z Tobą mimo że się nie znamy. Mi też wróciła nerwica właśnie dzisiaj ,mam za miękka dupę. Przejelam się losem mojej niepelnosprawnej biednej rodziny . Dodatkowe w styczniu postawiono mi diagnozę stwardnienia rozsianego ponieważ będąc w szpitalu na zapalenie opon mózgowych właśnie przy okazji wykryli Stwardnienie. Gdy usłyszałam te diagnozę na szpitalnym łóżku ,zaczełam płakać ,byłam po kilku punkcjach ,miałam straszne bóle pleców a do tego ta diagnoza cholerna i wizja że będę niepełnosprawna. Ja mam 29 lat i chce żyć ale moje życie od 2015(wtedy dostałam nerwicy) to ciągły ból fizyczny jak i emocjonalny. I nie jesteś sam bo oboje walczymy z naszymi chorobami i z naszą nerwica. Moja nerwica jest gorsza niż 100 stwardnien do kupy wziętych. Ścina mnie z nóg a jednocześnie nie pozwala odpocząć, poleżeć. Czuje silne dreszcze i zimno,mam drgawki i okropny strach przed życiem i przed tym że znów będę miała zapalenie opon. Dzisiaj płaczę cały dzień i drżę od środka . Głowa boli mnie 3 dobę,oblewają mnie poty,boje się być sama w domu i ten kurewski lęk. Ale wiem że gdzieś jesteś Ty i ta myśl daje mi siłę. Wiem że walczysz ze mną.
:lov:
Awatar użytkownika
songoten
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 200
Rejestracja: 25 maja 2020, o 23:17

20 kwietnia 2021, o 18:22

Hej. Kiedyś pisałem że odcina mnie czasami ale nie mam na myśli odrealnienia tylko bardziej osłabienie ogromne uczucie zmęczenia ospałość itp, dziś to znów miałem i............
zmiarzylem ciśnienie, było najniższe jakie odnotowałem w życiu. 106/69. Z tad moje pytanie, czy nerwica może mieć wpływ na obniżenie ciśnienia, do tej pory myślałem że nerwica może powodować skoki ciśnienia tylko do góry.
najlepszymi rzeczami w życiu nie są rzeczy
Awatar użytkownika
JestemNadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22

20 kwietnia 2021, o 20:05

songoten pisze:
20 kwietnia 2021, o 18:22
Hej. Kiedyś pisałem że odcina mnie czasami ale nie mam na myśli odrealnienia tylko bardziej osłabienie ogromne uczucie zmęczenia ospałość itp, dziś to znów miałem i............
zmiarzylem ciśnienie, było najniższe jakie odnotowałem w życiu. 106/69. Z tad moje pytanie, czy nerwica może mieć wpływ na obniżenie ciśnienia, do tej pory myślałem że nerwica może powodować skoki ciśnienia tylko do góry.

Często miewam takie ciśnienie a nawet niższe . I nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Też będę wdzięczna jak ktoś się wypowie
:lov:
Awatar użytkownika
songoten
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 200
Rejestracja: 25 maja 2020, o 23:17

20 kwietnia 2021, o 22:16

JestemNadzieja pisze:
20 kwietnia 2021, o 20:05
songoten pisze:
20 kwietnia 2021, o 18:22
Hej. Kiedyś pisałem że odcina mnie czasami ale nie mam na myśli odrealnienia tylko bardziej osłabienie ogromne uczucie zmęczenia ospałość itp, dziś to znów miałem i............
zmiarzylem ciśnienie, było najniższe jakie odnotowałem w życiu. 106/69. Z tad moje pytanie, czy nerwica może mieć wpływ na obniżenie ciśnienia, do tej pory myślałem że nerwica może powodować skoki ciśnienia tylko do góry.

Często miewam takie ciśnienie a nawet niższe . I nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Też będę wdzięczna jak ktoś się wypowie
Sa ludzie którzy mają niskie średnie lub wyższe ciśnienie z natury. Ja zazwyczaj mam lekko powyżej średniej dlatego te które napisałem było jak dla mnie jakieś bardzo niskie. Zawsze dotychczas miałem podwyższone co najwyżej średnie.
najlepszymi rzeczami w życiu nie są rzeczy
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

21 kwietnia 2021, o 00:15

Livi pisze:
19 kwietnia 2021, o 18:39
Katja pisze:
19 kwietnia 2021, o 17:04
DamianZ1984 pisze:
19 kwietnia 2021, o 15:16
Katja jak zwykle twoja pomoc jest nieoceniona, w sumie ja ją oceniam na 10 😁
:lov:

To trzeba sobie gdzieś na łóżkiem dużymi literami napisać, że tworzymy i zmieniamy nasze życie poprzez działanie, nie przez same chęci, zrozumienie, myślenie czy mówienie o czymś. Nie przez rozmowy z terapeutą po których nic nie zmieniamy, terapeuta daje nam narzędzia, ale to my musimy zrobić z nich użytek. To przez nasze reakcje/działanie i konskwentne trzymanie się pewnych postaw (pomimo objawów, myśli czy cierpienia ) powstają nowe drogi neuronowe które zapisują się w naszej podświadomości. I to trzeba zrozumieć inaczej cały czas będziemy urwalać lękowe nawyki i żalić się, że nic na nas nie działa.
Zrozumienie jest owszem bardzo potrzebne jako punkt wyjścia, ale jest mnóstwo osób, które coś teoretycznie rozumie, ale w praktyce gdy pojawiają się jakieś sytuacje i związane z nimi myśli i emocje to załącza się im się schemat działania, znany schemat dzialania, urwalony w podświadmości ( a lęk jest bardzo silnym utrwalaczem ) w który idą jak śliwka w kompot. I to trzeba zmieniać pomimo dyskomfortu psychicznego, pomimo, że te schematy wchodzą z automatu, to trzeba sobie zdać z nich sprawę i robić na odwrót, przecierać nowe szlaki, które z czasem się utrwalą jako nawykowa reakcja.
Katja ja przez 1,5 miesiąca praktycznie 24h żyłam w lęku, dochodziły nowe objawy somatyczne (w sumie nadal żyję tylko więcej śpię po lekach). Nie wiedziałam, że to tylko nerwy, biegałam po lekarzach. Potem trafiłam jakoś w Google na trop, że mój drgający (ruszający) obraz, kłopoty z pamięcią, koncentracją, odcięcie od tego, co robiłam wcześniej, zanik uczuć i emocji, i to co mi się przytrafiło na samym początku może być od nerwów. Wylądowałam na tym forum chyba dzięki Youtube. Spałam po parę minut na dobę do 2-3 h, kilka razy 4h.
Dostałam leki od psychiatry, początki były kiepskie, ogromne napięcie i dół. Od jakichś 2 tygodni jest poprawa, ale szału nie ma. Głowa boli od ok. 23 stycznia codziennie - teraz już nie wiem czy od nerwów czy od leków. Obraz nadal drga, wczoraj popłakałam wieczorem, to jeszcze jakieś paski zrobiły się przed oczamini mgła na chwilę.
Całymi dniami jestem senna i zmęczona odkąd biorę leki.
Najgorsze chyba są szumy uszne. Miałaś może? Masz jakiś sposób jak z tym żyć? Ignorować? Miałam pisk od kilku lat taki cichy - nie wiem od czego, wraz z rozwijaniem się stanu lękowego (ok. połowy stycznia) zaczął narastać - potem gwizd, pisk jak hamujący pociąg. Dudnienia, buczenia, strzelanie przy połykaniu śliny. Teraz to już słyszę to wszędzie plus 2 lub 3 różne dzwonienia, które doszły wraz z rozpoczeciem zażywania leków. Aż głowa pęka, jakby drży wewnątrz. Nie mam sekundy spokoju od połowy stycznia.
Psychiatra mówiła, żeby nie myśleć o przeszłości. Wiem, ze o przyszłości lepiej też nie, ale trochę martwię się, że ten gwizd-pisk (okropnie głośny) i dzwonienia nie przejdą.
Chętnie rzuciłabym leki, ale wpaść w dół i rozkminiać, że jest tylko jedno wyjście nie chcę, bo mam małe dzieci, które i tak już przeżywają mój stan. Mam taki stan oszołomienia przez tą głowę, ruszający obraz i dźwięki, że ciężko opisać, ból karku, pleców nóg, rąk, szczękę mi ściska, aż zęby bolą, jeszcze problemy z pamięcią i taka mgła na przeszłość. Dzień w dzień 4 miesiąc się zaczyna. Wiem, że nie ja jedna.
To straszne, co może się stać z człowiekiem i powiedzą jak jedna psychiatra, u której byłam "na szczeście to tylko nerwy". Choć potem dodała "mocno panią złapało".

Pewnie powinnam już teraz przestać o tym myśleć, zacząć żyć jak dawniej. Mam takie momenty, że już teraz zaczynam, a za chwilę boom - a jak nie przestanie wyć w głowie? Jak głowa nie przestanie boleć? Jak rozchoruje się na coś innego po lekach?
Nie zamknęłam się w domu, porzuciłam dużo obowiązków domowych, ale mimo bólu i przerażenia chodziłam i chodzę do pracy. Staram się coś robić np. kolorowanki antystresowe, rolki jak pogoda pozwoli.
Znowu chciałabym się cieszyć życiem i uśmiechać jak dawniej.
Widzę, że umiesz podtrzymać na duchu :)
Może coś mi doradzisz.
Nie ma znaczenia, że nie zamknęłaś się w domu i nie porzuciłaś swoich obowiązków tzn dobrze, że tego nie zrobiłaś, ale nie to jest kluczowe, bo kluczowe jest to, że Ty wierzysz w zagrożenie i nie wierzysz w zmiane tego stanu , a wiara w zmianę prowadzi do zmiany. Masz dokładnie to w co wierzysz, bo zaburzenie lękowe jest stanem mentalnym, w którym popadamy w iluzje zagrożenia i tkwiąc w nim nakręcamy sobie reakcje stresową, która skutkuje ciągłymi objawami stresu i tym, że nasz organizm jest nieustanie zaagażowany w nieistniejącą walkę z zagrożeniem przez co czujemy się coraz gorzej z jednej strony właśnie z uwagi na objawy stresu, a z drugiej dlatego, że organizm zaagażowany w walkę odpuszcza sobie inne sprawy. Stąd np osoby, które mają zaburzenie lękowe często mają problemy z trawieniem, bo organizm nie będzie się zajmował trawieniem gdy szykuje się do walki. Dlatego lepiej nie jeść w silnym stresie.
Miałam różne stukania i wrażenie huku, wybuchu zaraz po przebudzeniu, co wynika z napięć ( wrażenie wybuchów, hamujących pociągów wynika m.in. z zaciskania się i rozlużniania mięśni głowy, jak gorzej spałam to miałam sporo taki objawów, teraz nie mam ich w ogóle ) , u każdego z nas kumulują się one w innych częściach ciała, u mnie akurat nie jest to głowa, aczkolwiek miałam taki czas po zdjęciu aparatu, że codziennie bolała mnie łepetyna, ale nie zajmowałam się tym i sam nie wiem kiedy przeszło.
Negatywne rozmyślanie w kierunku co to będzie jak coś tam powinnaś porzucić, tak nie myślimy i koniec kropka. Wiem, że gdy takie myśli przychodzą do głowy to ciężko się powstrzymać żeby nie podążać za nimi, ale trzeba konskwentnie odrzucac ten tok myślenia mówiąc sobie, będzie co będzie, pożyjemy zobaczymy, ja zakładam, że będzie ok. I to nie są żadne motywacyjne frazesy, tylko coś co wiele osób nijak nie może zrozumieć, że z pewnym tokiem myślenia trzeba się pożegnać. I nie ma znaczenia jak źle się przy tym będziesz czuć, jak mocne będą podstawy do obaw, jeśli cenisz sobie swoje zdrowie psychiczne to nie podążaj za obawami i nie czytasz w necie o chorobach. Jeżeli nie rozumiesz, że to Ci szkodzi to wiedz , że jest coś takiego jak "choroba" studentów medycyny którzy przez to, że muszą czytać o objawach chorób to zaczynają dostrzegać je u siebie i latać po lekarzach. Naprawdę sporo studentów medycyny przechodzi przez etap nieprzespanych nocy i urojonych chorób po ciągłej lekturze objawów.
Będziesz się cieszyć życiem, uśmiechać się i wszystko wróci do normy, ale musisz teraz trochę się przemęczyć, no bo stało się co stało, mleko się rozlało i wpadłaś w zaburzenie lękowe i nie ma co dumać nad przeszłością trzeba się skupic teraz nad tym żeby uspokoić stan emocjonalny żeby nie być w ciągłej reakcji walcz lub uciekaj. Co za tym dobrze że działasz, organizujesz sobie jakoś czas, jak najbardziej jak najwięcej śmiechu, relaksu, sportu ( ale bez przeciążania organizmu ), ale co najważniejsz to właściwa postawa, właściwe nastawienie i reakcje, odkręcanie lękowych nawyków, tu jest klucz do wyjścia ze stanu który jest iluzją wynikającą z przeciążenia układu nerwowego.

Pozdrawiam Cię serdecznie :friend:
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
ODPOWIEDZ