Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Żakuj1497
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 424
Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18

16 kwietnia 2021, o 14:30

Nie czuję już takiej potrzeby gdy czytam to co piszecie. Nie jestem empatą żeby podtrzymywać cię na duchu. A kim ty dla mnie jesteś? Pomogłaś mi kiedyś? To co napisałem pomoże innym naprawdę tego potrzebującym
Goń królika za ogon daje tyle szczęścia !
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
Livi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 24 marca 2021, o 14:00

16 kwietnia 2021, o 15:57

Żakuj pomagaj jak czujesz taką potrzebę.
Wiem, że najlepszym rozwiązaniem jest żyć jak dawniej, robić wszystko pomimo tego stanu w jakim się jest. Uwierz, że w najgorszych chwilach, dzień w dzień wstawałam po nocy, kiedy spałam parę minut i szłam do pracy. Pomimo zapalenia pęcherza itp., "otępienia" rano wstawałam przerażona nie wiedząc co mi dolega, myłam się, malowałam i szłam do pracy. Nie pracuję 8 godzin, mam blisko domu pracę i szłam do niej mimo bólu fizycznego i psychicznego. Szef zaproponował mi lepszą posadę, ale musiałam odmówić. Wiem, że przed zaburzeniem dałabym radę. Mimo, iż zawsze byłam bojaźliwa, ale w zeszlym roku pod wieloma względami srawiłam czoła wielu sprawom, kosztowało to wiele stresu.

A Ty Żakuj w jakiej teraz jesteś sytuacji? Wychodzisz z zaburzenia?
Po przeczytaniu postów łatwo Ci żyć z objawami? Masz DD?
Żakuj1497
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 424
Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18

16 kwietnia 2021, o 16:07

Nie masz przypadkiem mgły przed oczami? Napisałem że nie mam takiej potrzeby. A co mnie obchodzą twoje problemy wyraziłem się w poście wyżej wszystko co chciałem powiedzieć. Ja codziennie jestem w zajebistej sytuacji, poza tym co cię w ogóle to obchodzi jesteś hipokrytką? Jak chcesz jeszcze coś napisać to mnie to pisz priv bo szkoda zaśmiecać takiego forum.
Goń królika za ogon daje tyle szczęścia !
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

16 kwietnia 2021, o 16:20

Wszyscy tu cierpimy każdy ma swój ciężar więc nie kłócimy się po co dokładać sobie nerwa.
dosusniecia
Gość

16 kwietnia 2021, o 18:04

Livi pisze:
16 kwietnia 2021, o 13:47


Miałaś jakieś objawy DD za pierwszym razem? Problemy z pamięcią, koncentracją, zanik emocji i uczuć, oderwanie od pasji, dni zlewały się ze sobą, przeszłość za mgłą?
Tak, dokładnie przeszłam to wszystko o czym piszesz. Ja miałam "śmieszny" zwyczaj w tym okresie pytania się ciagle która godzina mojego partnera, żeby się osadzić w czasoprzestrzeni jakoś. Miałam wrażenie, że dryfuję...choć najtrafniej to ujmę, jak powiem, że czułam się jak za szybą..coś do mnie docierało, ale nie do końca. Trochę jak bycie pijanym ale na trzeźwo. Ciężko ująć, ogólnie odjazd. W tym czasie bardzo często miałam ataki płaczu, które spuszczały napięcie i troszke mi było lepiej. To trwało kilka tygodni, potem miałam natężenie somatów, ciało latało wręcz..tu ból, tu tik nerwowy i tak w kółko.. dopiero po 2 miesiącach byłam funkcjonująca na tyle, żeby za siebie odpowiadać.

Ale warto było to przetrwać i cieszę się, że nie zwątpiłam. Bez leków nie miałabym szans zacząć terapii, ciągle mając okrutne somaty i to duszenie..

Co do pomocy, to myślę że smutną prawdą jest to, że pomóc, to może nam jedynie terapia i my sami. Ludzie są fajnym drogowskazem, historie, że ktoś przeżywa to samo..czujemy, że nie jesteśmy sami. Natomiast w pewnym momencie robimy kółko, to czas by rozliczyć się z tym, co my dla siebie zrobiliśmy by siebie wesprzeć. Ja na przykład w ogóle siebie nie wspierałam, dokładałam sobie trudności, nie dałam sobie "chorować" i widzę duże braki, bo spychałam to wszystko w tył..
Livi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 24 marca 2021, o 14:00

16 kwietnia 2021, o 19:05

Bezsenność pisze:
16 kwietnia 2021, o 18:04
Livi pisze:
16 kwietnia 2021, o 13:47


Miałaś jakieś objawy DD za pierwszym razem? Problemy z pamięcią, koncentracją, zanik emocji i uczuć, oderwanie od pasji, dni zlewały się ze sobą, przeszłość za mgłą?
Tak, dokładnie przeszłam to wszystko o czym piszesz. Ja miałam "śmieszny" zwyczaj w tym okresie pytania się ciagle która godzina mojego partnera, żeby się osadzić w czasoprzestrzeni jakoś. Miałam wrażenie, że dryfuję...choć najtrafniej to ujmę, jak powiem, że czułam się jak za szybą..coś do mnie docierało, ale nie do końca. Trochę jak bycie pijanym ale na trzeźwo. Ciężko ująć, ogólnie odjazd. W tym czasie bardzo często miałam ataki płaczu, które spuszczały napięcie i troszke mi było lepiej. To trwało kilka tygodni, potem miałam natężenie somatów, ciało latało wręcz..tu ból, tu tik nerwowy i tak w kółko.. dopiero po 2 miesiącach byłam funkcjonująca na tyle, żeby za siebie odpowiadać.

Ale warto było to przetrwać i cieszę się, że nie zwątpiłam. Bez leków nie miałabym szans zacząć terapii, ciągle mając okrutne somaty i to duszenie..

Co do pomocy, to myślę że smutną prawdą jest to, że pomóc, to może nam jedynie terapia i my sami. Ludzie są fajnym drogowskazem, historie, że ktoś przeżywa to samo..czujemy, że nie jesteśmy sami. Natomiast w pewnym momencie robimy kółko, to czas by rozliczyć się z tym, co my dla siebie zrobiliśmy by siebie wesprzeć. Ja na przykład w ogóle siebie nie wspierałam, dokładałam sobie trudności, nie dałam sobie "chorować" i widzę duże braki, bo spychałam to wszystko w tył..
Też miałam uczucie bycia pod wpływem alkoholu. W sumie to nadal mam. Poszłam w leki żeby ogarnąć się i iść na terapię. Mam umówioną na 28 kwietnia. Wcześniej nie dałabym rady sama jechać samochodem. Pierwszy tydzień na lekach mąż był w domu, potem poszedł do pracy w zasadzie wracał na weekendy. Ciężko było. Trochę rodzice i jedna siostra pilnowali dzieci, ja po pracy leżałam w łóżku ledwo żywa z bólu i płakałam.
Chciałam sama zadbać o dzieci, bo z wtrącania się rodziny tylko stresu sobie narobiłam, ale niestety wyszło jak wyszło.

Mam chwile wiary, że dam rade, że wszystko posprzątam migiem, a zaraz zwątpienie. Dołuje się tym, że dałam się tak załatwić, przez zamartwianie się i przejmowanie opinią innych.
Dawniej myślałam, że nerwica polega na byciu nerwowym i wybuchowym. A ja jak wpadłam w koło lękowe, to byłam okrutnie wystraszona, w ogóle nie podnosiłam głosu.
Teraz może po lekach coraz cześciej jestem roztrzęsiona, drżę, głowa w środku drży. Obraz się buja. Jest to dobijające razem z tym hukiem w głowie. Muszę się pilnować, bo zaczynam denerwować się na meża i dzieci, a w tym roku postanowiłam zmienić się na lepsze. Teraz mam dużo trudniejsze zadanie do wykonania.
Zmowu się wyżaliłam.
dosusniecia
Gość

16 kwietnia 2021, o 19:48

Terapia pozwoli Ci przede wszystkim zrozumieć mechanizm lęku. To normalne, że na razie sobie z tym nie radzisz, po prostu tego nie rozumiesz..
Ja na przykład zrozumiałam, że somatyczne objawy i lęk uogólniony to są odpowiedzi na to, że do czegoś się w życiu zmuszam bądź z czymś zwlekam, coś odkładam na magiczne "potem". W moim przypadku niestety znowu nie trafiłam z pracą, jest dla mnie zbyt wymagająca i stresująca ale na siłę sobie chciałam pokazać że dam radę.. no i mam nawrót.

Do terapii się przymierzałam już 5 lat temu, gdzie objawów nerwicy nie miałam w ogóle, jedynie stany depresyjne.. ale wiecznie było, że dam radę, że tyle kasy to kosztuje, że nikt mnie nie zrozumie jak ja siebie sama... i tak zrobiłam sobie krzywdę, niestety jestem dowodem na to, że nie warto odkładać swojego zdrowia psychicznego na potem. To tak jakby mieć złamaną nogę i zamiast jechać do szpitala, przeczekać ból, wyjąc w łóżku i narzekając na zły los.
Aniaaa87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 300
Rejestracja: 18 maja 2020, o 19:38

16 kwietnia 2021, o 21:16

Żakuj1497 pisze:
16 kwietnia 2021, o 16:07
Nie masz przypadkiem mgły przed oczami? Napisałem że nie mam takiej potrzeby. A co mnie obchodzą twoje problemy wyraziłem się w poście wyżej wszystko co chciałem powiedzieć. Ja codziennie jestem w zajebistej sytuacji, poza tym co cię w ogóle to obchodzi jesteś hipokrytką? Jak chcesz jeszcze coś napisać to mnie to pisz priv bo szkoda zaśmiecać takiego forum.
Po co atakujesz Livi.Jest przyjaźnie nastawiona i to widać w przeciwieństwie do Ciebie.Jesteśmy tutaj żeby sobie pomagać a jak Ty nie masz takiej potrzeby to dlaczego tu jesteś?Dla rozrywki?
Aniaaa87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 300
Rejestracja: 18 maja 2020, o 19:38

16 kwietnia 2021, o 21:20

DamianZ1984 pisze:
16 kwietnia 2021, o 12:28
Ja leki odłożyłem na nich było tak jak teraz czyli od rana czuje się bardzo źle, czy można się czuć cały czas źle, Oki są chwilę normalne. Już poważnie ciężko człowiekowi.
Damianek niestety można :( Tez nad tym ubolewam...
Żakuj1497
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 424
Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18

16 kwietnia 2021, o 23:15

Tak jestem tu dał rozrywki ludzie się że mną zabawiają to ja zabawiam się z nimi, dobra to już mój ostatni post tutaj piepsze ciebie ciebie i was wszystkich
Goń królika za ogon daje tyle szczęścia !
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
ziutek
Świeżak na forum
Posty: 11
Rejestracja: 3 maja 2016, o 13:40

17 kwietnia 2021, o 07:48

Cześć po latach nerwica moja wróciła z potworna siłą ,nie wiem czy jest tu taki przypadek ale muszę napisać bo nie wiem gdzie szukać pomocy.zawsze się bałem raka i co mi los ofiarował w zamian ? Właśnie raka. W październiku dowiedziałem się o nowotworze ,przyjmuje chemię,będzie operacja. Mam potworne lęki ,uniemożliwiają mi funkcjonowanie,mam lęki że umrę w cierpieniach,blagam pomóżcie jak mam żyć , podobno efectin dobry , proszę co robić,nie mam siły .... Napiszcie czy ten efectin wyciąga z najcięższych lęków???
dosusniecia
Gość

17 kwietnia 2021, o 11:44

ziutek pisze:
17 kwietnia 2021, o 07:48
Cześć po latach nerwica moja wróciła z potworna siłą ,nie wiem czy jest tu taki przypadek ale muszę napisać bo nie wiem gdzie szukać pomocy.zawsze się bałem raka i co mi los ofiarował w zamian ? Właśnie raka. W październiku dowiedziałem się o nowotworze ,przyjmuje chemię,będzie operacja. Mam potworne lęki ,uniemożliwiają mi funkcjonowanie,mam lęki że umrę w cierpieniach,blagam pomóżcie jak mam żyć , podobno efectin dobry , proszę co robić,nie mam siły .... Napiszcie czy ten efectin wyciąga z najcięższych lęków???
Przede wszystkim terapia. Ona pomoże Ci w nerwicy i w ogóle w tym, aby przetrwać leczenie, nakierować myślenie na walkę.
Na pewno specjalista powinien się wypowiedzieć w twoim przypadku, co powinieneś zażywać i jak działać.
Co do leku, nie wypowiem się, może inni więcej coś wiedzą.
Nawrót nerwicy się zdarza, szczególnie przy stresujących wydarzeniach. Sama mam nawrót..

Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrowia i sił do walki.
EwaCh
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 22:23

18 kwietnia 2021, o 20:03

ziutek pisze:
17 kwietnia 2021, o 07:48
Cześć po latach nerwica moja wróciła z potworna siłą ,nie wiem czy jest tu taki przypadek ale muszę napisać bo nie wiem gdzie szukać pomocy.zawsze się bałem raka i co mi los ofiarował w zamian ? Właśnie raka. W październiku dowiedziałem się o nowotworze ,przyjmuje chemię,będzie operacja. Mam potworne lęki ,uniemożliwiają mi funkcjonowanie,mam lęki że umrę w cierpieniach,blagam pomóżcie jak mam żyć , podobno efectin dobry , proszę co robić,nie mam siły .... Napiszcie czy ten efectin wyciąga z najcięższych lęków???
Czesc. Mnie efectin pomogl ale nie wyleczyl zupelnie. Powodzenia
Awatar użytkownika
songoten
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 200
Rejestracja: 25 maja 2020, o 23:17

18 kwietnia 2021, o 23:17

Przez ten rok nerwica praktycznie do zera zmniejszyła moje libido. Gardzę sobą. Brakuje mi pewności siebie stanowczości itd itp. Był czas gdy myślałem że zaczynam już ją kontrolować, ale gówno prawda. Nie wspomnę już o somatach i popieprzonych myślach egzystencjalnych. To wszystko sprawia że jestem wrakiem człowieka sprzed roku. Raczej napewno doszła też depresja. Straciłem już nadzieję że z tego wyjdę.
najlepszymi rzeczami w życiu nie są rzeczy
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

19 kwietnia 2021, o 13:27

Sontagen przyjacielu mam to samo już trochę somaty odpuściły to nie potrafię znieść myśli że coś mi jest wczoraj to już dziewczyna powiedziała że mam jakieś psychozy, na spacerze pomyślałem serce mi stanęło oczywiście wyśmiałem to, gadałem z kolegą po 7 latach bo zacząłem się od, ywac do ludzi żeby nie tkwić w tym gownie, to przypomniał mi jaki byłem fajny, odważny normalny, to do 4 00 nie mogłem zasnąć z myślą jaii teraz jestem beznadziejny, że nie potrafię nic zrobić, Oki mimo nie wyspania nie jęczę cały dzień, ale czuję takie silne napięcie w klatce, w ciele nie potrafię wyjść na zewnątrz!!!! A libido szkoda gadać, nie wiem po co tyle cierpieć i dlaczego, właściwie nie mam powodów do cierpienia od roku , a wcześniejszy czas, Oki mnóstwo stresu i lęku tylko czemu to nie chce odejść samo, dlaczego wciąż wierzę że mimo badań jestem na coś chory, dlaczego moje wnętrze tak boli, moja wrażliwość na zdania typu ten umarł ją myślę ja też umrę oczywiście wszyscy umrzemy,(kiedyś)
Dlatego Sontagen rozumiem Cię jako facet, wiem że staliśmy się cienie i odległym samych Siebie, d, is mam mniej siły ale są dni gdzie wracam do normalnego myślenia i życia tyle że po dniu 2 nie potrafię tego utrzymać. ☹️ Jak zwykle życzę wszystkim żebysmy mogli pracować nad sobą i żyć bo życie i ludzie są cudowni, nikt nie zasługuje na takie cierpienia jak my, na żadne cierpienie.
ODPOWIEDZ