DamianZ1984 pisze: ↑6 stycznia 2021, o 19:41Witam kolejny kryzys leżę sobie oglądam skoki na chwilę usypia 10 minut budzę się i czuję że chce mi się spać i próbuje dalej ale nie potrafię coraz szybsze bicie serca i oczywiście myśl że coś jest nie tak, Oki teraz może zawał, w głowie pustka i uczucie odrealnienie, panika gotowa, teraz leżę w wannie i się uspokajam dziewczyn mówi że już tego nie wytrzyma że z blachych spraw robię nie wiadomo co a ja czuję jakbym umierał, oczywiście tłumaczę sobie i mojej nerwicy ze nic się nie dzieje piszemy teraz post i wszystko się uspokoiji, ale w środku nadal jest jak jest. Czy to musi takie być czy człowiek musi aż tak cierpieć, za co? Wyjdę z wanny pójdę na spacer, wiem że ludzie myślą że a to tylko panika i może faktycznie tak jest więc czemu my nerwic owcy aldoproeadzamy siebie do takich rozmiarów tragicznych katastrofalnych.
Wspolczuje Ci. Wiem doskonale jak to jest, jak czujesz, ze za chwile umrzesz. I nikt, kto tego nie doświadczył nie wie jak to jest. Uspokój się... jakoś. Przetrzymaj to. Najgorsze, ze w tym ferworze zapomina się o racjonalnym myśleniu i zapomina się, ze to panika. A boli czasem jak cholera.
Ja dzisiaj rozmawiałam z osoba, która tez walczy z nerwica i idzie jej chyba lepiej niż mi, i polecała leki po rac przez rok. Ja wiem, ze to nie jest wyjście, ale tez już rozważam, bo tyle lat, ciagle nawroty, wyczerpana jestem.
Zycze Ci powodzenia w wyciszeniu się. Nie daj się!