Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
olaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 141
Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28

6 stycznia 2021, o 20:32

DamianZ1984 pisze:
6 stycznia 2021, o 19:41
Witam kolejny kryzys leżę sobie oglądam skoki na chwilę usypia 10 minut budzę się i czuję że chce mi się spać i próbuje dalej ale nie potrafię coraz szybsze bicie serca i oczywiście myśl że coś jest nie tak, Oki teraz może zawał, w głowie pustka i uczucie odrealnienie, panika gotowa, teraz leżę w wannie i się uspokajam dziewczyn mówi że już tego nie wytrzyma że z blachych spraw robię nie wiadomo co a ja czuję jakbym umierał, oczywiście tłumaczę sobie i mojej nerwicy ze nic się nie dzieje piszemy teraz post i wszystko się uspokoiji, ale w środku nadal jest jak jest. Czy to musi takie być czy człowiek musi aż tak cierpieć, za co? Wyjdę z wanny pójdę na spacer, wiem że ludzie myślą że a to tylko panika i może faktycznie tak jest więc czemu my nerwic owcy aldoproeadzamy siebie do takich rozmiarów tragicznych katastrofalnych.

Wspolczuje Ci. Wiem doskonale jak to jest, jak czujesz, ze za chwile umrzesz. I nikt, kto tego nie doświadczył nie wie jak to jest. Uspokój się... jakoś. Przetrzymaj to. Najgorsze, ze w tym ferworze zapomina się o racjonalnym myśleniu i zapomina się, ze to panika. A boli czasem jak cholera.


Ja dzisiaj rozmawiałam z osoba, która tez walczy z nerwica i idzie jej chyba lepiej niż mi, i polecała leki po rac przez rok. Ja wiem, ze to nie jest wyjście, ale tez już rozważam, bo tyle lat, ciagle nawroty, wyczerpana jestem.
Zycze Ci powodzenia w wyciszeniu się. Nie daj się!
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 853
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

6 stycznia 2021, o 20:45

Piernick pisze:
6 stycznia 2021, o 18:38
znerwicowana_ja pisze:
6 stycznia 2021, o 18:32
Piernick pisze:
6 stycznia 2021, o 18:23
Tak. Fachowo taki lęk nazywa się partycypacyjny. Lęk przed lękiem
Wtórny do napadów paniki. Pojawia się, gdy obawiamy się, że złe samopoczucie, napad paniki i lęk powrócą. Jeden najczęstszych mechanizmów podtrzymujących lęk:
pacjent doznał napadu paniki -> obawia się, że znów będzie się tak źle czuł -> odczuwa lęk już teraz
-> skanuje ciało w poszukiwaniu objawów lęku -> lęk narasta -> objawy nasilają się -> interpretacja poznawcza -> napad paniki. Musisz przerwać ten lęk. Wyluzuj. Poprzedni napad paniki nic Ci nie zrobił i nigdy nie zrobi. To tylko myśli, nad którymi jesteś w stanie zapanować.
Ten lęk Chyba antycypacyjny 🤔😁
Zgadza się. Nastąpiła pomyłka. Dzięki za sprostowanie 😁
Nie ma sprawy. Ale reszta się zgadza. 💪
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

6 stycznia 2021, o 21:42

Ola ja brałem rexeti od roku zeszlem z dawki z 1 na pół i rok mam zjebany myślałem że sobie poradzę że wszystko w tym rozumiem a tu i tak nagle przychodzą myśli i pustka plus 3 lata terapii i tak się nie udaje mi tego ogarnąć.
olaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 141
Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28

6 stycznia 2021, o 23:30

DamianZ1984 pisze:
6 stycznia 2021, o 21:42
Ola ja brałem rexeti od roku zeszlem z dawki z 1 na pół i rok mam zjebany myślałem że sobie poradzę że wszystko w tym rozumiem a tu i tak nagle przychodzą myśli i pustka plus 3 lata terapii i tak się nie udaje mi tego ogarnąć.
A niektórym z pomocą leków łatwiej. Ale ja tez jestem zwolenniczka, ze bez leków. Ja z nerwica lekowa zmagam się relatywnie „niedawno” jakieś cztery lata temu pierwszy atak paniki, ale potrafi mi odpuścić na pół roku, a potem wrócić z nowymi objawami, dlatego zapominam, ze ja mam i nie wierze w nowe objawy, tylko już zawsze choroba jakaś. Niestety odnoszę tez wrażenie, ze co nawrot, tym silniejsza. Wcześniej depresje głównie miałam. I tak się zmagam od jakichś dziesięciu lat.

Do leków trzy razy podejście, ale odstawiałam, bo tyłam :/

Czytam materiały z forum i muszę się wziąć za siebie. Tez jestem w terapii od dawna, już trzecia terapeutka... jestem trochę na etapie zrezygnowania, ze nie da się, ze to nie minie i nie dowierzam, ze można z tego wyjść, z hipochondrii, ze można nie mieć objawów z ciała itd.
wla42
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 29 sierpnia 2018, o 22:14

7 stycznia 2021, o 16:56

Ogólnie ruina dzisiaj, się muszę wyżalić ostatnio pisałem że odiwedzilem Kardio i wszystko OK, ale za bardzo Covid wjechał na mózg i ogólnie lekko za duży strach. Tak samo Kardio wróciło i teraz mi się wydaje że za niskie tętno bo potrafi mi w spoczynku zjechać do 55/58... Więc chodzę biegać, dzisiaj 4km chociaż pogoda nie zachęca. A może to kwestia odstawienia kawy., lepszego snu a jak jeszcze bym odstawił iQOS'a to już w ogóle miałbym spoczynkowe 50... Trochę to wykańcza fizycznie i psychicznie, i nie tylko mnie... Już raz mi się udało przerwać to błędne koło nerwicowe jakieś 1.5 roku temu a teraz gówno wróciło z Covidem... Ch** by to strzelił...
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

7 stycznia 2021, o 18:32

wla42 pisze:
7 stycznia 2021, o 16:56
Ogólnie ruina dzisiaj, się muszę wyżalić ostatnio pisałem że odiwedzilem Kardio i wszystko OK, ale za bardzo Covid wjechał na mózg i ogólnie lekko za duży strach. Tak samo Kardio wróciło i teraz mi się wydaje że za niskie tętno bo potrafi mi w spoczynku zjechać do 55/58... Więc chodzę biegać, dzisiaj 4km chociaż pogoda nie zachęca. A może to kwestia odstawienia kawy., lepszego snu a jak jeszcze bym odstawił iQOS'a to już w ogóle miałbym spoczynkowe 50... Trochę to wykańcza fizycznie i psychicznie, i nie tylko mnie... Już raz mi się udało przerwać to błędne koło nerwicowe jakieś 1.5 roku temu a teraz gówno wróciło z Covidem... Ch** by to strzelił...
No dramat tętno 55/58 :roll: :D

Ja rozumiem, że nerwiczka działa, ale pomyśl logicznie, nic nazdzwyczajnego się nie dzieje. Mój facet ma niemal ciągle tętno w okolicach 55 i żyję, ma się dobrze. Byłeś/łaś u lekarza, jest ok, to się trzymaj tego co lekarz twierdzi, a nie tego co Ci Twoje myśli podpowiadają.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Awatar użytkownika
Lizzy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 30 stycznia 2018, o 08:36

7 stycznia 2021, o 18:44

Mam wkur*a. Od jakichś dwóch miesięcy mam nawrót, zaczęło się od kręcenia w głowie i uczucia słabości, głównie objawy somatyczne. Zwalczyłam to prawie w całości, dokonałam dużej zmiany w swoim życiu, zmieniłam otoczenie. Przyjechałam teraz do Polski na miesiąc i nie odpuszczają mnie natręty samobójcze. Przedwczoraj miałam tak duże napięcie, że wydawały się one bardzo realne, dodatkowo miałam myśli, żeby się pociąć, bo może mi wtedy to napięcie ulży, przeraziłam się. I teraz od dwóch dni mam myśli, że może się potnę, a co jak się potnę, dodatkowo takie jakby mrowienie przedramion. Potem jeszcze myśli typu, dobra, to sobie chociaż nożyczkami zadrap udo i znowu panika i nakręcanie się. Nie pomaga mi to, że kiedyś jako nastolatka miałam krótki epizod z cięciem się i jestem teraz w domu, w którym popełnił samobójstwo mój dziadek i moja prababcia, więc mam przez to dodatkowo straszne myśli. Wiem, że tego nie zrobię, nie chcę, wiem, że to tylko myśli, dlatego nie sprawdzam czy nie chowam noży przed sobą, ale k*rwa ile można. Nie mogę jakoś puścić tej kontroli. Kocham swoje życie (teraz myśl w głowie pt "tylko tak mówisz") i ogólnie ludzi, wiem, że nerwica kiedyś minie, ale no już siedzę i wyję.
Tibidi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 21 listopada 2020, o 21:48

7 stycznia 2021, o 19:37

Widzę, że wszyscy mają ostatnio podobny problem. To chyba ta cholerna pogoda. Ja mam spoczynkowe ledwo 50, a często nawet 45-46 i chodzę jak pijana i też się martwię trochę tym, ale czytam tutaj, że ciągle ktoś narzeka na objawy niskiego ciśnienia i związanych z tym dolegliwości...
ŁukaszŁukasz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 46
Rejestracja: 15 lutego 2016, o 17:11

8 stycznia 2021, o 01:10

Siema,

Chce tylko powiedzieć, że mam dość. Walczę z tym gównem od 10 lat. Miewałem sukcesy ale to zawsze wygrywa. Zawsze mnie dojedzie. Nie potrafię się podnieść i zwyczajnie się boję że mnie to zabije. Że te nerwy doprowadzą do katastrofy.

Brałem leki i było ok. Teraz jest okropnie. Ale Ja zwyczajnie jestem za cienki. Nie potrafię odpuścić i się nie bać. Ja się, kur... Boję że umrę i chyba nie wygram nigdy z tym gównem

Piszę do Was bo nie wiem co mam zrobić.
Ja zwyczajnie jestem za słaby.
I te wyrzuty sumienia - że sam sobie to robię tak naprawdę, że wymyślam to wszystko podświadomie.

Wiem, że nie pomożecie mi, ale pisze to zwyczajnie z rozpaczy.
wla42
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 29 sierpnia 2018, o 22:14

8 stycznia 2021, o 11:16

Katja pisze:
7 stycznia 2021, o 18:32

No dramat tętno 55/58 :roll: :D

Ja rozumiem, że nerwiczka działa, ale pomyśl logicznie, nic nazdzwyczajnego się nie dzieje. Mój facet ma niemal ciągle tętno w okolicach 55 i żyję, ma się dobrze. Byłeś/łaś u lekarza, jest ok, to się trzymaj tego co lekarz twierdzi, a nie tego co Ci Twoje myśli podpowiadają.
Tak w ramach walki z niskim ciśnieniem, żaden że mnie sportowiec... 41 na karku... Z bieganiem mam niewiele wspólnego i dzisiaj żeby się nie zabić..
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

8 stycznia 2021, o 13:10

ŁukaszŁukasz pisze:
8 stycznia 2021, o 01:10
Siema,

Chce tylko powiedzieć, że mam dość. Walczę z tym gównem od 10 lat. Miewałem sukcesy ale to zawsze wygrywa. Zawsze mnie dojedzie. Nie potrafię się podnieść i zwyczajnie się boję że mnie to zabije. Że te nerwy doprowadzą do katastrofy.

Brałem leki i było ok. Teraz jest okropnie. Ale Ja zwyczajnie jestem za cienki. Nie potrafię odpuścić i się nie bać. Ja się, kur... Boję że umrę i chyba nie wygram nigdy z tym gównem

Piszę do Was bo nie wiem co mam zrobić.
Ja zwyczajnie jestem za słaby.
I te wyrzuty sumienia - że sam sobie to robię tak naprawdę, że wymyślam to wszystko podświadomie.

Wiem, że nie pomożecie mi, ale pisze to zwyczajnie z rozpaczy.
Nie ma znaczenia to ile razy się nie udało, znaczenie ma to, że wciąż toczy się gra.
Każdy kolejny dzień może być tym pierwszym dniem zmiany.
Ja bym w ogóle na Twoim miejscu porzuciła myślenie o sobie jako kimś słabym, niezdolnym do pewnych zmian,
bo to nieprawda i to Cię ogranicza. Nie myśl, że Ci się nie uda, tylko, że JESZCZE Ci się nie udało, ale znajdziesz sposób. Swój sposób.
Ja np przez długi czas nie mogłam sobie poradzić z zaburzeniem, bo zwątpiłam w siebie, a uwierzyłam w potęge tego stanu.
Na te moje zwątpienie w siebie złożyło się dużo przyczyn, ale z perspektywy czasu widzę, że to było dość istotne w pogrążaniu się w zaburzeniu.
Drugim istotnym czynnkiem była wiara w potęgę zaburzenia, tutaj wiele zrobił nadmierne czytanie, bo im więcej czytałam o nerwicy tym bardziej nie wierzyłam, że ja mogę sobię tak po prostu wyjść z tego stanu, wydawało mi się to jakiś wyczynem porównywalnym do wejścia zimą na Mount Everest, wyczynem wymagającym nie wiem jakich poświęceń i dziś wiem, że takie myślenia bardzo ogaranicza.

Tak naprawdę to w mojej ocenie rzeczą kluczową w wyjściu z zaburzenia jest pewna dyscyplina czyli to żeby trzymać się swoich postanowień. A jak pierdykniesz na twarz to się podnieść i wracać na tory swoich postanowień. Tyle i aż tyle.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
olaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 141
Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28

8 stycznia 2021, o 14:55

Lizzy pisze:
7 stycznia 2021, o 18:44
Mam wkur*a. Od jakichś dwóch miesięcy mam nawrót, zaczęło się od kręcenia w głowie i uczucia słabości, głównie objawy somatyczne. Zwalczyłam to prawie w całości, dokonałam dużej zmiany w swoim życiu, zmieniłam otoczenie. Przyjechałam teraz do Polski na miesiąc i nie odpuszczają mnie natręty samobójcze. Przedwczoraj miałam tak duże napięcie, że wydawały się one bardzo realne, dodatkowo miałam myśli, żeby się pociąć, bo może mi wtedy to napięcie ulży, przeraziłam się. I teraz od dwóch dni mam myśli, że może się potnę, a co jak się potnę, dodatkowo takie jakby mrowienie przedramion. Potem jeszcze myśli typu, dobra, to sobie chociaż nożyczkami zadrap udo i znowu panika i nakręcanie się. Nie pomaga mi to, że kiedyś jako nastolatka miałam krótki epizod z cięciem się i jestem teraz w domu, w którym popełnił samobójstwo mój dziadek i moja prababcia, więc mam przez to dodatkowo straszne myśli. Wiem, że tego nie zrobię, nie chcę, wiem, że to tylko myśli, dlatego nie sprawdzam czy nie chowam noży przed sobą, ale k*rwa ile można. Nie mogę jakoś puścić tej kontroli. Kocham swoje życie (teraz myśl w głowie pt "tylko tak mówisz") i ogólnie ludzi, wiem, że nerwica kiedyś minie, ale no już siedzę i wyję.
Poczytaj jeszcze raz dział z materiałami, z ośmieszaniem i ryzykowaniem. Rozumiem Cię bardzo, to jest tak wyczerpujące fizycznie i psychicznie jak to gowno wraca i jest się w tym kole nerwicowym. Mam ostatnio to samo, ale to już chyba wszyscy na głowę dostają lekko od tej izolacji, straszliwa chorobami itd.

Ryzykuj, akceptuj i ośmieszaj te durne myśli jeśli czujesz wie na siłach. Nic Ci nie będzie nie potkniesz się, a ta wariatka niech sobie siedzi na ramieniu i gada, Ty rób swoje. (Tez szukam ciagle drogi).

Trzymam kciuki za Ciebie i przesyłam uściski!
olaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 141
Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28

8 stycznia 2021, o 14:58

ŁukaszŁukasz pisze:
8 stycznia 2021, o 01:10
Siema,

Chce tylko powiedzieć, że mam dość. Walczę z tym gównem od 10 lat. Miewałem sukcesy ale to zawsze wygrywa. Zawsze mnie dojedzie. Nie potrafię się podnieść i zwyczajnie się boję że mnie to zabije. Że te nerwy doprowadzą do katastrofy.

Brałem leki i było ok. Teraz jest okropnie. Ale Ja zwyczajnie jestem za cienki. Nie potrafię odpuścić i się nie bać. Ja się, kur... Boję że umrę i chyba nie wygram nigdy z tym gównem

Piszę do Was bo nie wiem co mam zrobić.
Ja zwyczajnie jestem za słaby.
I te wyrzuty sumienia - że sam sobie to robię tak naprawdę, że wymyślam to wszystko podświadomie.

Wiem, że nie pomożecie mi, ale pisze to zwyczajnie z rozpaczy.

Mam to samo. Nie jesteśmy słabi, tylko mamy rozchwiane emocje. I wszystko w naszych rękach. Ja podobnie już dziesięć lat a i w dzieciństwie epizody i tez już doszłam do ściany. Naprawdę. Ale może właśnie wtedy niech się dzieje już co chce. Nie mamy nic do stracenia, albo umrzemy od tego albo zmarnujemy kolejne lata życia w zaburzeniu. To jest smutne, ale prawdziwe. Co jakiś czas mam tez nowe objawy i wciąż nie mogę uwierzyć, ze to je**ana nerwica tylko ciagle myśle, ze tym razem umrę.

Ja co jakiś czas zaczęłam wracać do działów z materiałami, bo tak naprawdę nigdy się porządnie chyba za odbiegania nie wzięłam. Ale właśnie albo ona, albo ja i moje życie. Jesteśmy wściekła i mam dość.

Trzymaj się!
olaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 141
Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28

8 stycznia 2021, o 15:02

Katja pisze:
8 stycznia 2021, o 13:10
ŁukaszŁukasz pisze:
8 stycznia 2021, o 01:10
Siema,

Chce tylko powiedzieć, że mam dość. Walczę z tym gównem od 10 lat. Miewałem sukcesy ale to zawsze wygrywa. Zawsze mnie dojedzie. Nie potrafię się podnieść i zwyczajnie się boję że mnie to zabije. Że te nerwy doprowadzą do katastrofy.

Brałem leki i było ok. Teraz jest okropnie. Ale Ja zwyczajnie jestem za cienki. Nie potrafię odpuścić i się nie bać. Ja się, kur... Boję że umrę i chyba nie wygram nigdy z tym gównem

Piszę do Was bo nie wiem co mam zrobić.
Ja zwyczajnie jestem za słaby.
I te wyrzuty sumienia - że sam sobie to robię tak naprawdę, że wymyślam to wszystko podświadomie.

Wiem, że nie pomożecie mi, ale pisze to zwyczajnie z rozpaczy.
Nie ma znaczenia to ile razy się nie udało, znaczenie ma to, że wciąż toczy się gra.
Każdy kolejny dzień może być tym pierwszym dniem zmiany.
Ja bym w ogóle na Twoim miejscu porzuciła myślenie o sobie jako kimś słabym, niezdolnym do pewnych zmian,
bo to nieprawda i to Cię ogranicza. Nie myśl, że Ci się nie uda, tylko, że JESZCZE Ci się nie udało, ale znajdziesz sposób. Swój sposób.
Ja np przez długi czas nie mogłam sobie poradzić z zaburzeniem, bo zwątpiłam w siebie, a uwierzyłam w potęge tego stanu.
Na te moje zwątpienie w siebie złożyło się dużo przyczyn, ale z perspektywy czasu widzę, że to było dość istotne w pogrążaniu się w zaburzeniu.
Drugim istotnym czynnkiem była wiara w potęgę zaburzenia, tutaj wiele zrobił nadmierne czytanie, bo im więcej czytałam o nerwicy tym bardziej nie wierzyłam, że ja mogę sobię tak po prostu wyjść z tego stanu, wydawało mi się to jakiś wyczynem porównywalnym do wejścia zimą na Mount Everest, wyczynem wymagającym nie wiem jakich poświęceń i dziś wiem, że takie myślenia bardzo ogaranicza.

Tak naprawdę to w mojej ocenie rzeczą kluczową w wyjściu z zaburzenia jest pewna dyscyplina czyli to żeby trzymać się swoich postanowień. A jak pierdykniesz na twarz to się podnieść i wracać na tory swoich postanowień. Tyle i aż tyle.
Dzięki Katja. Bardzo pomocne to dla mnie co piszesz tez. Ja mam ciagle tylko jedno pytanie w głowie: jak, skoro jak zapomnę o nerwicy to co pół roku zdarza się nowy somat, a ja zapominam, ze to somat i już doszukuje się objawów choroby? Jak ignorować bole rwące w ciele i nie ość do lekarza? Nie umiem sobie tego wyobrazić:/
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

8 stycznia 2021, o 16:16

Witam mam tak samo jak jeden somat zniknie pojawia się kolejny jeszcze gorszy ale cóż nie mamy wyjścia trzeba z tym żyć że świadomością że to wyleczymy, przecież są ludzie z rakiem z tygodniem życia, i ja mam świadomość a i tak ta kobieta luźna w udach nerwica podpowiada mi ale ty masz gorzej, to jest dlatego że jest naszym priorytetem od rana do wieczora i po przebudzeniu w nocy. Mi też ciężko do wierzyć że ktoś z tego wyszedł ale właśnie z czego? Tu nie ma z czego to jesteśmy my nasz stan emocjonalny, niech się przekona że jest normalnie nic się już nie dzieje. Niestety jak nie daje rade biorę tabletki to jak u dentysty jak jest ropa nie wyrwiemy zęba dostajemy antybiotyk ropa schodzi i albo żyjemy i czekamy na kolejny atak albo przez te chwile bez bólu i ropy wyrywamy tego zęba.
ODPOWIEDZ