Siemka, myślałeś o terapii? Jak samemu ciężko, może popełniasz jakieś błędy?
Każdy z nas cierpi i ma takie myśli, ale nerwica to naprawdę tylko epizod w życiu, jestem pewny, że trafisz na dobrą drogę.
Siemka, myślałeś o terapii? Jak samemu ciężko, może popełniasz jakieś błędy?
Myśli myślami, ale najbardziej dowalają mi somaty. Na terapii byłem trochę, za bardzo nie pomogła, oprócz chwilowej ulgi. A teraz nawet nie ma kasy za bardzo na nią. Wiem, że każdy tu na forum cierpi, większość sobie jakoś radzi I bardzo dobrze każdemu życzę żeby z tego dziadostwa wyszedł. Ale Ja po prostu nie daje rady, nwm gdzie popełniam błędy jak somaty same przychodzą, a się staram. A do tego to wszystko co pisałem, rozkojarzenie, dziwne zachowywanie się i niemożność przez to wszystko robienia co chcę, a w zasadzie nawet juz sam nie wiem czego chcę. Nie jestem niczym dobry, ludzie traktują mnie jak dziwaka. Czuję się jak chodząca beznadzieja. Mam ochotę uciec nawet gdzieś zdała od tego wszystkiego, do jakiejś innej rzeczywistości.lubieplacki13 pisze: ↑28 stycznia 2020, o 16:41Siemka, myślałeś o terapii? Jak samemu ciężko, może popełniasz jakieś błędy?
Każdy z nas cierpi i ma takie myśli, ale nerwica to naprawdę tylko epizod w życiu, jestem pewny, że trafisz na dobrą drogę.
Myślałeś o mindfulnesie, relaksacji ciała? Jest tu artykuł o tym napisany chyba przez Divina. Z somatami jest tak, że trzeba je zlewać, ja wiem, że ciężko ale cóż. Ty też możesz z tego wyjść. Może zapisz się do Divina na konsultację? Rozkojarzenie to normalka. Na pewno jesteś w czymś dobry, tylko zaburzony umysł cię trzyma w iluzji, że nie jesteś. A ludzi w dupie, odburzysz się z tego i będziesz silniejszy niż oni.poszukujacysensu pisze: ↑28 stycznia 2020, o 18:39Myśli myślami, ale najbardziej dowalają mi somaty. Co miałbym się do szpitala położyć jak ciężko chory tyle tego jest. Na terapii byłem trochę, za bardzo nie pomogła, oprócz chwilowej ulgi. A teraz nawet nie ma kasy za bardzo na nią. Wiem, że każdy tu na forum cierpi, większość sobie jakoś radzi I bardzo dobrze każdemu życzę żeby z tego dziadostwa wyszedł. Ale Ja po prostu nie daje rady, nwm gdzie popełniam błędy jak somaty same przychodzą, a się staram. A do tego to wszystko co pisałem, rozkojarzenie, dziwne zachowywanie się i niemożność przez to wszystko robienia co chcę, a w zasadzie nawet juz sam nie wiem czego chcę. Nie jestem niczym dobry, ludzie traktują mnie jak dziwaka. Czuję się jak chodząca beznadzieja. Mam ochotę uciec nawet gdzieś zdała od tego wszystkiegolubieplacki13 pisze: ↑28 stycznia 2020, o 16:41Siemka, myślałeś o terapii? Jak samemu ciężko, może popełniasz jakieś błędy?
Każdy z nas cierpi i ma takie myśli, ale nerwica to naprawdę tylko epizod w życiu, jestem pewny, że trafisz na dobrą drogę.
Dzięki za słowa wsparcia, ale padam dosłownie padam i już chcę skończyć żyć tak jak żyję, ale z drugiej strony nie chcę nie żyć. Teraz mam straszną dd chyba i wrażenie, że zemdleję, bo takie napięcie, jeszcze problemy, bo piesek którego mam kilka lat umiera na nowotwór. Chyba to ta depresja nerwicowa mi się pojawiła o której mówili chłopaki. Że chcę po prostu dać sobie ulgę od tego cierpienia stąd takie myśli, ale jak przychodzi jakiś objaw dd to panika, bo chcę normalnie czuć i żyć tak jak kiedyś gdy byłem małym dzieckiem. Może się zapiszę do Divina, ciekawe jak to wygląda tylko narazie muszę jeść, pić i nie zemdleć haha jak to śmiesznie brzmi, ale to jest jakiś koszmar.lubieplacki13 pisze: ↑28 stycznia 2020, o 18:42Myślałeś o mindfulnesie, relaksacji ciała? Jest tu artykuł o tym napisany chyba przez Divina. Z somatami jest tak, że trzeba je zlewać, ja wiem, że ciężko ale cóż. Ty też możesz z tego wyjść. Może zapisz się do Divina na konsultację? Rozkojarzenie to normalka. Na pewno jesteś w czymś dobry, tylko zaburzony umysł cię trzyma w iluzji, że nie jesteś. A ludzi w dupie, odburzysz się z tego i będziesz silniejszy niż oni.poszukujacysensu pisze: ↑28 stycznia 2020, o 18:39Myśli myślami, ale najbardziej dowalają mi somaty. Co miałbym się do szpitala położyć jak ciężko chory tyle tego jest. Na terapii byłem trochę, za bardzo nie pomogła, oprócz chwilowej ulgi. A teraz nawet nie ma kasy za bardzo na nią. Wiem, że każdy tu na forum cierpi, większość sobie jakoś radzi I bardzo dobrze każdemu życzę żeby z tego dziadostwa wyszedł. Ale Ja po prostu nie daje rady, nwm gdzie popełniam błędy jak somaty same przychodzą, a się staram. A do tego to wszystko co pisałem, rozkojarzenie, dziwne zachowywanie się i niemożność przez to wszystko robienia co chcę, a w zasadzie nawet juz sam nie wiem czego chcę. Nie jestem niczym dobry, ludzie traktują mnie jak dziwaka. Czuję się jak chodząca beznadzieja. Mam ochotę uciec nawet gdzieś zdała od tego wszystkiegolubieplacki13 pisze: ↑28 stycznia 2020, o 16:41
Siemka, myślałeś o terapii? Jak samemu ciężko, może popełniasz jakieś błędy?
Każdy z nas cierpi i ma takie myśli, ale nerwica to naprawdę tylko epizod w życiu, jestem pewny, że trafisz na dobrą drogę.
Jednym słowem nerwica leci z tobą w chu*a i robi z ciebie debila, oczywiście bez obrazy Bo z jednej strony straszy cię śmiercią, że teraz już tylko to, a z drugiej strony się tego boisz i tego nie chcesz, spójrz jakie to absurdalneposzukujacysensu pisze: ↑28 stycznia 2020, o 21:21Dzięki za słowa wsparcia, ale padam dosłownie padam i już chcę skończyć żyć tak jak żyję, ale z drugiej strony nie chcę nie żyć. Teraz mam straszną dd chyba i wrażenie, że zemdleję, bo takie napięcie, jeszcze problemy, bo piesek którego mam kilka lat umiera na nowotwór. Chyba to ta depresja nerwicowa mi się pojawiła o której mówili chłopaki. Że chcę po prostu dać sobie ulgę od tego cierpienia stąd takie myśli, ale jak przychodzi jakiś objaw dd to panika, bo chcę normalnie czuć i żyć tak jak kiedyś gdy byłem małym dzieckiem. Może się zapiszę do Divina, ciekawe jak to wygląda tylko narazie muszę jeść, pić i nie zemdleć haha jak to śmiesznie brzmi, ale to jest jakiś koszmar.lubieplacki13 pisze: ↑28 stycznia 2020, o 18:42Myślałeś o mindfulnesie, relaksacji ciała? Jest tu artykuł o tym napisany chyba przez Divina. Z somatami jest tak, że trzeba je zlewać, ja wiem, że ciężko ale cóż. Ty też możesz z tego wyjść. Może zapisz się do Divina na konsultację? Rozkojarzenie to normalka. Na pewno jesteś w czymś dobry, tylko zaburzony umysł cię trzyma w iluzji, że nie jesteś. A ludzi w dupie, odburzysz się z tego i będziesz silniejszy niż oni.poszukujacysensu pisze: ↑28 stycznia 2020, o 18:39
Myśli myślami, ale najbardziej dowalają mi somaty. Co miałbym się do szpitala położyć jak ciężko chory tyle tego jest. Na terapii byłem trochę, za bardzo nie pomogła, oprócz chwilowej ulgi. A teraz nawet nie ma kasy za bardzo na nią. Wiem, że każdy tu na forum cierpi, większość sobie jakoś radzi I bardzo dobrze każdemu życzę żeby z tego dziadostwa wyszedł. Ale Ja po prostu nie daje rady, nwm gdzie popełniam błędy jak somaty same przychodzą, a się staram. A do tego to wszystko co pisałem, rozkojarzenie, dziwne zachowywanie się i niemożność przez to wszystko robienia co chcę, a w zasadzie nawet juz sam nie wiem czego chcę. Nie jestem niczym dobry, ludzie traktują mnie jak dziwaka. Czuję się jak chodząca beznadzieja. Mam ochotę uciec nawet gdzieś zdała od tego wszystkiego
Hej!Karola87 pisze: ↑3 lutego 2020, o 11:27Witajcie, mam mały problem...Z dusznością A właściwie z nabraniem głębokiego oddechu...wiem objaw bardzo charakterystyczny dla nerwicy...Czuje że zaczynam to kontrolować nawet nie już świadomie A myślę o tym jak oddycham...moja logika wie że to nerwy, wezmę krople na nerwy i puszcza...za chwilę znowu to łapie i tak w kółko...od początku wiedziałam że to będzie po prostu kolejny somat...więc co zrobiłam zle że to się rozwija...najlepsze jest to że przestałam zwracać uwagę na bol głowy, na kołatanie serca...to jakby miało 2 plan...teraz jest problem z nabraniem powietrza. Myślę ok...nie udusze się no bo i jak...nie chce isc z tym do lekarza no bo co mu powiem że wydaje mi się że dusze...Czuje że będzie panika...myślę ok wytrzymam i jest spokój i się Franca mną bawi. Już nawet nie próbuje nabierać głęboko powietrza żeby mój głupi mózg nie myślał że cis jest nie halo...Ale ścisk jest ciągle...Tak jakbym miała obręcz czy ciężar na klatce....A jak to ignoruje i myślę że minęło...to pojawia się zawrót głowy....I tak codziennie...wychodzenie z nerwicy jest trudnym procesem Ale ona ciągle cis dokłada...
Nerwica zmienia objawy jak w kalejdoskopie. Gdy dany somat przestaje wywoływać w nas lęk, przeskakuje na coś innego itd. Trzeba się poprostu uzbroić w cierpliwość i nie nakręcać. Każdą przypadłość od razu wrzucać do wora nerwicy. Skupianie się na tym nie wróży nic dobrego.Karola87 pisze: ↑3 lutego 2020, o 13:32Ćwiczenia oddechowe mnie ratują...Ale kurczę wiem że to nerwica...I wiem że to kolejny somat...A mam wrażenie że to znowu utrwalam....ciągle czuje jak mój organizm domaga się tego głębokiego oddechu...A jak ignoruje...to wiesz wszystko się nakłada...walenie serca...drżą ręce, bol w klatce...ja sobie wtedy dalej rysuje na kompie i pracuje dalej...I mija...za godzinę znowu...każdy dzień niestety nerwica daje o sobie znać...nie wiem co zrobic żeby somaty odpuściły...mysle sobie że gdyby to była jakaś choroba to relaks by nie wiele pomógł i ignorowanie...Ale liczyłam że nerwica będzie odpuszczać A nie dokładać nowości
Niczym się nie przejmuj. Na pocieszenie dodam, że u mnie też nastąpiła najpierw poprawa psychiczna a potem somaty zaczęły swoją zabawę aż pewnego dnia wszystko ustało. Wydaje mi się, że "zabawa" z nerwicą już długo u Ciebie nie potrwaKarola87 pisze: ↑3 lutego 2020, o 14:01Dzięki ci bardzo...dusznosci mam tak od 2 tygodni...przemyka mi myśl że to może być jakaś niewydolność...Ale nie wchodzę w to za mocno...ciesze się że mam pracę...bo wtedy nie mam czasu na analizę...jest lepiej psychicznie u mnie tyle że wskakuje nowe somaty dusznosci i zawroty...
Nie zamawiaj się nimi - ja miałam duszności w momencie kiedy stres ze mnie już schodził czy kiedy było już po sytuacji stresowej...taka opóźniona reakcja :/Karola87 pisze: ↑3 lutego 2020, o 14:01Dzięki ci bardzo...dusznosci mam tak od 2 tygodni...przemyka mi myśl że to może być jakaś niewydolność...Ale nie wchodzę w to za mocno...ciesze się że mam pracę...bo wtedy nie mam czasu na analizę...jest lepiej psychicznie u mnie tyle że wskakuje nowe somaty dusznosci i zawroty...