Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Estersis
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 198
Rejestracja: 5 lutego 2018, o 09:39

7 października 2019, o 16:26

Pierwsza rzecz jaką należy zrobić to zablokować wujka Google! Bezapelacyjnie! Nie wolno czytać o objawach, a tym bardziej interpretować wyników badań! Tam zwykła pierdoła jak katar jest nieuleczalna....kurdesz...ile ja raków miałam...a ile kasy poszło na lekarzy zanim trafiłam na kardiologa, który powiedział, że nie zrobi mi echa serca bo jest niepotrzebne bo dla niego to nerwica lękowa😁 Rok się badałam!
Nerwica daje takie somaty, że nikt by się nie spodziewał, że organizm tak może reagować na stres. I sobie je zmienia. Jak lata powieka i się okaze, że to brak magnezu to za chwile przerzuci się na strzykanie pod żebrami i....oj źle....i do lekarza i badanko...i nic....to ona a to teraz przywalę bólem głowy albo drętwieniem ręki albo i jedno i drugie....a co tam....😛
A my jak te pajace sramy ze strachu za każdym razem tak samo bo objaw nowy.....
A zatrzymać się i pomyśleć. Powodzenia😊
Awatar użytkownika
Sasuke
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 481
Rejestracja: 5 marca 2014, o 15:11

7 października 2019, o 17:30

Tym razem przesadziłem, to już jest mój koniec. Nie potrafię oddychać A w mostku boli mnie I pali jak nigdy. Teraz to już jest zawał, jak się nie odezwę wieczorem to znaczy że już po mnie lub jestem w psychiatryku.
Tylko śmierć może przynieść ukojenie..
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 572
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

7 października 2019, o 19:22

Sasuke pisze:
7 października 2019, o 17:30
Tym razem przesadziłem, to już jest mój koniec. Nie potrafię oddychać A w mostku boli mnie I pali jak nigdy. Teraz to już jest zawał, jak się nie odezwę wieczorem to znaczy że już po mnie lub jestem w psychiatryku.
Chłopie, a żeś się ponakrecal że hej. Gwarantuje Ci ze nie umrzesz a jedynie masz ciągle ataki paniki bo się sam nakręcasz.
Albo weźmiesz się porządnie za odburzanie i za akceptujesz stan i dasz tym atakom być i mówić sobie uj najwyżej umrzesz albo będziesz się nakręcal dalej.

Jak już serio nie możesz to idź do psychiatry bo leki to cie choć trochę wycisza.
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

7 października 2019, o 19:23

Sasuke pisze:
7 października 2019, o 17:30
Tym razem przesadziłem, to już jest mój koniec. Nie potrafię oddychać A w mostku boli mnie I pali jak nigdy. Teraz to już jest zawał, jak się nie odezwę wieczorem to znaczy że już po mnie lub jestem w psychiatryku.
A to nie refluks czasem? Mnie też boli i piecze ale to nie jest moim konikiem i staram się zlewać,skoro do tej pory nie umarłeś to nie umrzesz od tego ;)
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 572
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

7 października 2019, o 19:25

Celine Marie pisze:
7 października 2019, o 19:23
Sasuke pisze:
7 października 2019, o 17:30
Tym razem przesadziłem, to już jest mój koniec. Nie potrafię oddychać A w mostku boli mnie I pali jak nigdy. Teraz to już jest zawał, jak się nie odezwę wieczorem to znaczy że już po mnie lub jestem w psychiatryku.
A to nie refluks czasem? Mnie też boli i piecze ale to nie jest moim konikiem i staram się zlewać,skoro do tej pory nie umarłeś to nie umrzesz od tego ;)
Refulks pewnie też może być, ale będzie miał on głównie podłoże nerwowe czyli klasycznie nerwica :)
Awatar użytkownika
Sasuke
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 481
Rejestracja: 5 marca 2014, o 15:11

8 października 2019, o 12:32

Juliaaa78569 pisze:
7 października 2019, o 19:25
Celine Marie pisze:
7 października 2019, o 19:23
Sasuke pisze:
7 października 2019, o 17:30
Tym razem przesadziłem, to już jest mój koniec. Nie potrafię oddychać A w mostku boli mnie I pali jak nigdy. Teraz to już jest zawał, jak się nie odezwę wieczorem to znaczy że już po mnie lub jestem w psychiatryku.
A to nie refluks czasem? Mnie też boli i piecze ale to nie jest moim konikiem i staram się zlewać,skoro do tej pory nie umarłeś to nie umrzesz od tego ;)
Refulks pewnie też może być, ale będzie miał on głównie podłoże nerwowe czyli klasycznie nerwica :)
Dobra przeżyłem, ale ledwo, co do refluksu to męczę się z nim jakieś 3 lata, nerwica jest straszna, ale nerwica z chorobami współistniejacymi takimi jak astma i refluks jest nie do pokonania, przykre, ale prawdziwe, mozna ewentualnie trochę poprawić sobie komfort życia.
Szkoda, że lekarze nie mają takiej wiedzy jak opisywane są w Internecie na stronach medycznych i ja sam musiałem dojść co powoduje to błędne koło:
http://www.pimr.pl/index.php/wydawnictw ... wa?aid=507
Tylko śmierć może przynieść ukojenie..
emek16
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 344
Rejestracja: 17 listopada 2015, o 11:37

8 października 2019, o 13:16

Sasuke pisze:
8 października 2019, o 12:32
Juliaaa78569 pisze:
7 października 2019, o 19:25
Celine Marie pisze:
7 października 2019, o 19:23


A to nie refluks czasem? Mnie też boli i piecze ale to nie jest moim konikiem i staram się zlewać,skoro do tej pory nie umarłeś to nie umrzesz od tego ;)
Refulks pewnie też może być, ale będzie miał on głównie podłoże nerwowe czyli klasycznie nerwica :)
Dobra przeżyłem, ale ledwo, co do refluksu to męczę się z nim jakieś 3 lata, nerwica jest straszna, ale nerwica z chorobami współistniejacymi takimi jak astma i refluks jest nie do pokonania, przykre, ale prawdziwe, mozna ewentualnie trochę poprawić sobie komfort życia.
Szkoda, że lekarze nie mają takiej wiedzy jak opisywane są w Internecie na stronach medycznych i ja sam musiałem dojść co powoduje to błędne koło:
http://www.pimr.pl/index.php/wydawnictw ... wa?aid=507
Witaj wśród żywych a teraz tak szczerze na pewno słuchałeś materiałów i czytałeś porady z tej strony? Jeżeli tak to czemu się do nich nie stosujesz? Co było mówione o wujku google nie czytać ja mam refluks już 8 lat i na początku zaburzenia też dawał mi ostro popalić miałem problemy z oddychaniem musiałem cały czas się na nim skupiać, a jeszcze na dodatek jak przeczytałem że refluks powoduje raka to już całkiem załamka. Ale jak zacząłem stosować rady z tej strony o akceptacji i ignorowaniu że zamiast na objawach skupiałem się na życiu to niespodzianka objawy zniknęły.Wróciłem do sportu chociaż myślałem że już nigdy do niego nie wrócę z powodu tych duszności.I owszem od czasu do czasu kwasy podejdą mi do przełyku i klata zapiecze i mnie zatka mówiąc to kolokwialnie ale olewam to robię swoje a to znika nawet nie wiadomo kiedy.
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 572
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

8 października 2019, o 15:43

Sasuke pisze:
8 października 2019, o 12:32
Juliaaa78569 pisze:
7 października 2019, o 19:25
Celine Marie pisze:
7 października 2019, o 19:23


A to nie refluks czasem? Mnie też boli i piecze ale to nie jest moim konikiem i staram się zlewać,skoro do tej pory nie umarłeś to nie umrzesz od tego ;)
Refulks pewnie też może być, ale będzie miał on głównie podłoże nerwowe czyli klasycznie nerwica :)
Dobra przeżyłem, ale ledwo, co do refluksu to męczę się z nim jakieś 3 lata, nerwica jest straszna, ale nerwica z chorobami współistniejacymi takimi jak astma i refluks jest nie do pokonania, przykre, ale prawdziwe, mozna ewentualnie trochę poprawić sobie komfort życia.
Szkoda, że lekarze nie mają takiej wiedzy jak opisywane są w Internecie na stronach medycznych i ja sam musiałem dojść co powoduje to błędne koło:
http://www.pimr.pl/index.php/wydawnictw ... wa?aid=507
Ale człowieku co Ty wygadujesz :)
Jeżeli myślisz, że z nerwicy nie da się wyjść ze względu na jakieś drobne choroby fizyczne to ja się nie dziwię, że nie idziesz do przodu.

Prawie większość nerwicowcow ma jakieś drobne choroby fizyczne typu np astma, czy refluks, migreny, problemy np z biodrem, nogą, zatoki chore etc. i nadal żyją :)
Wszak, nie tylko nerwicowcy, prawie każdy człowiek ma jakis uszczerbek na zdrowiu, nie wszyscy ale dużo ludzi i nie mają nerwicy :)

To co ty robisz źle to masz okropne podejście do tego. Traktujesz swoje "przypadłości" jakby były końcem świata. Od refluksu czy astmy się nie umiera, trzeba stosować leki i poprawić dietę jeśli chodzi o to pierwsze. Wielu ludzi ma coś nie tak ze zdrowiem, nie coś poważnego i są szczęśliwi bo mają dobre podejście do tego.

Podam Ci przykład. Mam 16 lat a oprócz nerwicy wiele jakis tam drobnych uszczerbkow na zdrowiu. Miałam duże problemy z gardłem w skutek czego musieli mi wyciąć migdałki. To było pół roku temu w trakcie nerwicy, "kroili" mnie na stole. Wyobrażasz to sobie? Nerwicowiec na sali operacyjnej a w głowie czarne myśli?
Ja jednak wiedziałam jak do tego podejść i dałam radę, nawet się nie bałam zabiegu. Po było okropnie bo gardło bolało niemiłosiernie ale opłacało się bo teraz już nie mam z nim problemu takiego fizycznego :)
Również mam alergie na coś tam i wiecznie zakatarzony nos, dodatkowe wystajace kostki w stopach, w skutek czego po dłuższym chodzeniu mnie bolą i problem z plecami, który jak się ostatnio dowiedziałam jest spowodowany promieniowaniem od miednicy (nic poważnego, drobna wada) oraz niegroźny guzek w piersi, który wymaga na razie tylko obserwacji.

Dużo prawda? :D
A widzisz żebym ostatnio stękała jaka to ja jestem poszkodowana i że nigdy nie wyjdę z nerwicy bo mam tyyyyyle chorób?
No nie.
A dlaczego?
Bo mam inne podejście do tego. I nerwica mi aż tak nie dokucza w tych sprawach. Nerwica nadal daje się we znaki ale już jest ciutek lepiej niż np kilka miesięcy temu w trakcie mega kryzysu, gdzie myślałam, że się posram z lęku :)

No ale co mam innego zrobić? Mam się użalać nad sobą, że mam tyle chorób i nie robić nic tylko płakać? Mam zrezygnować z życia bo nerwica mi tak każe?
No kurna nie!
Mogę brać życie garściami tylko w pewnych kwestiach będę ciutek ograniczona tymczasowo! Ale to nie znaczy, że zawsze tak będzie bo choroby się leczy i można z nimi żyć, będąc szczęśliwym.

Wyobraź sobie, że jako dzieciak kiedy miałam przeogromna wadę wymowy nie wyobrażałam sobie życia jako dorosły człowiek. Mówienie do kogokolwiek było super stresujące bo się bardzo jąkałam i zacinałam, przez co obniżyła mi się bardzo samoocena. Chodziłam do logopedy i ciężką pracą udało mi się zniwelować tę wadę. I teraz tylko zacinam się jak się stresuję, ale już rzadko. Mogę rozmawiać swobodnie do kogo chce. To super uczucie być komunikatywnym haha.

Ale do rzego zmierzam? To, że można zaakceptować swoje ułomności i próbować je naprawiać w miarę możliwości i być szczęśliwym nie sądzisz?
Jeszcze dobije, że nie mam taty, kiepska sytuacja rodzinna od jego strony, kilka miesięcy temu rzucił mnie chłopak i wiesz jak się teraz coraz częściej czuję mimo to? :)
Dobrze, serio.
Czuję się od dłuższego czasu dobrze i jestem szczęśliwa, że zrobiłam to sama bez leków, że dałam radę i Ty też dasz ale musisz się przyłożyć. Wóz albo przewóz, nie ma nic po środku. Albo się starasz albo nie.

Haha ja się tak mędrkuje a z wieloma rzeczami nadal nie daje rady i czasem daje się zastraszyc nerwicy, ale wciąż idę do przodu.
Pozdrawiam i do roboty! ❤️
menago49
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 398
Rejestracja: 26 lutego 2018, o 11:32

8 października 2019, o 15:50

Pięknie napisane.I tak mamy właśnie do tego podchodzić!!!!!.Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

8 października 2019, o 15:57

mam kryzys bo facet mnie rzucił, nie, nie nerwicowy, po prostu zwykły życiowy dołek. Dziękuję wszystkim, którzy ze mną tak cierpliwie rozmawiają na czacie.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

8 października 2019, o 20:35

Kataraka pisze:
8 października 2019, o 15:57
mam kryzys bo facet mnie rzucił, nie, nie nerwicowy, po prostu zwykły życiowy dołek. Dziękuję wszystkim, którzy ze mną tak cierpliwie rozmawiają na czacie.
Ściskam mocno Klaudi :friend:

Wiadomo, że boli. Wypłacz się, wykrzycz, wygadaj jeśli potrzebujesz. Daj sobie czas na przeżycie tego bólu, trzym się dzielnie :cm
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Hermes
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 5 stycznia 2018, o 14:59

9 października 2019, o 00:02

Kataraka pisze:
8 października 2019, o 15:57
mam kryzys bo facet mnie rzucił, nie, nie nerwicowy, po prostu zwykły życiowy dołek. Dziękuję wszystkim, którzy ze mną tak cierpliwie rozmawiają na czacie.
Najlepszym lekarstwem na miłość jest...nowa miłośc. :friend:
Awatar użytkownika
Anushka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 90
Rejestracja: 27 marca 2019, o 07:09

9 października 2019, o 13:51

Cześć!

Bardzo Was proszę o wsparcie!
Nie było mnie tutaj jakiś czas. Miałam dni słabsze, ale i bardzo dobre. Aktualnie uważam, że nie jest najgorzej, że całkiem dobrze sobie radzę, ale jednak... Mam też za sobą kilka sesji psychoterapeutycznych, które na ten moment odpuściłam z uwagi na mój budżet i sformułowanie psycholog, że "świetnie sobie radzę i powinnam bardziej uwierzyć w siebie, zaufać sobie". Do sedna, jestem na macierzyńskim i cały mój czas praktycznie wypełnia siedzenie z córką w domu. Mimo to dd chyba już mnie opuściło. Chyba, bo jestem też na etapie, że niczego nie jestem pewna na 100% ;) Generalnie zdarza mi się wpadać w jakiś dziwny nastrój... Przykładowo, oglądam TV, gdy córka zaśnie, i nagle odczuwam jakąś pustkę, niepokój, zagubienie. Od razu włączają mi się myśli: "po co to wszystko? po co żyjemy? po co mi w ogóle ten telewizor?" To są tylko takie przykłady, chciałam to zobrazować. I jak tylko pomyślę w ten sposób, to za chwilę pojawia się większe napięcie, jakiś stres, poczucie, że tracę sens życia, radość. Nie wiem, czy to nie wynika z tego, że ja od początku boję się depresji...? I cały czas zastanawiam się, na ile dam radę, ile wytrzymam i czy nie skończy się to ostrą depresją, gdzie będę tylko leżała w łóżku i nie będzie ze mną kontaktu. Dodam, że nie sądzę jakobym miała depresję, bo wstaję codziennie rano, ogarniam się, robię, co powinnam, jeśli jest powód, to uśmiecham się, żartuję, rozmawiam z bliskimi itd. Ale znów gdzieś przeczytałam, że ludzie z depresją często ją wypierają, zakładają maski itd, i pojawiła się myśl, że może ja właśnie działam w taki sposób. Co sądzicie? Poradźcie coś, pocieszcie! <3
"Dziś jest jutrem, o które martwiłeś się wczoraj" [Gandhi]

"Nie bój się, bo wielkie oczy ma ten strach,
to tylko złudzenie, więc
uwierz w siebie tak pokonasz lęk
to, co chcesz tu i teraz dzieje się
śmiało płyń pod prąd
na nieodkryty ląd" [Nieodkryty ląd, M. Podulka]
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

9 października 2019, o 15:29

Anushka pisze:
9 października 2019, o 13:51
Cześć!

Bardzo Was proszę o wsparcie!
Nie było mnie tutaj jakiś czas. Miałam dni słabsze, ale i bardzo dobre. Aktualnie uważam, że nie jest najgorzej, że całkiem dobrze sobie radzę, ale jednak... Mam też za sobą kilka sesji psychoterapeutycznych, które na ten moment odpuściłam z uwagi na mój budżet i sformułowanie psycholog, że "świetnie sobie radzę i powinnam bardziej uwierzyć w siebie, zaufać sobie". Do sedna, jestem na macierzyńskim i cały mój czas praktycznie wypełnia siedzenie z córką w domu. Mimo to dd chyba już mnie opuściło. Chyba, bo jestem też na etapie, że niczego nie jestem pewna na 100% ;) Generalnie zdarza mi się wpadać w jakiś dziwny nastrój... Przykładowo, oglądam TV, gdy córka zaśnie, i nagle odczuwam jakąś pustkę, niepokój, zagubienie. Od razu włączają mi się myśli: "po co to wszystko? po co żyjemy? po co mi w ogóle ten telewizor?" To są tylko takie przykłady, chciałam to zobrazować. I jak tylko pomyślę w ten sposób, to za chwilę pojawia się większe napięcie, jakiś stres, poczucie, że tracę sens życia, radość. Nie wiem, czy to nie wynika z tego, że ja od początku boję się depresji...? I cały czas zastanawiam się, na ile dam radę, ile wytrzymam i czy nie skończy się to ostrą depresją, gdzie będę tylko leżała w łóżku i nie będzie ze mną kontaktu. Dodam, że nie sądzę jakobym miała depresję, bo wstaję codziennie rano, ogarniam się, robię, co powinnam, jeśli jest powód, to uśmiecham się, żartuję, rozmawiam z bliskimi itd. Ale znów gdzieś przeczytałam, że ludzie z depresją często ją wypierają, zakładają maski itd, i pojawiła się myśl, że może ja właśnie działam w taki sposób. Co sądzicie? Poradźcie coś, pocieszcie! <3
Gdybyś miała dostać depresji to byś już dostała.. Tzn tej poporodowej bo pamiętam Twoje posty.. A to co piszesz to tylko myśli.. A że wyczytałas że ludzie wypierają depresje to myślisz że to Ciebie dotyczy.. Nerwica jest cwana, w ten sposób chce straszyć i to po okresach względnego spokoju.. A sek w tym że zwróciła uwagę na te myśli no gdy od początku się olewa idą precz.. Rada, olewaj i jeszcze raz olewaj..
Awatar użytkownika
Anushka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 90
Rejestracja: 27 marca 2019, o 07:09

9 października 2019, o 19:07

zagrody123456 pisze:
9 października 2019, o 15:29
Anushka pisze:
9 października 2019, o 13:51
Cześć!

Bardzo Was proszę o wsparcie!
Nie było mnie tutaj jakiś czas. Miałam dni słabsze, ale i bardzo dobre. Aktualnie uważam, że nie jest najgorzej, że całkiem dobrze sobie radzę, ale jednak... Mam też za sobą kilka sesji psychoterapeutycznych, które na ten moment odpuściłam z uwagi na mój budżet i sformułowanie psycholog, że "świetnie sobie radzę i powinnam bardziej uwierzyć w siebie, zaufać sobie". Do sedna, jestem na macierzyńskim i cały mój czas praktycznie wypełnia siedzenie z córką w domu. Mimo to dd chyba już mnie opuściło. Chyba, bo jestem też na etapie, że niczego nie jestem pewna na 100% ;) Generalnie zdarza mi się wpadać w jakiś dziwny nastrój... Przykładowo, oglądam TV, gdy córka zaśnie, i nagle odczuwam jakąś pustkę, niepokój, zagubienie. Od razu włączają mi się myśli: "po co to wszystko? po co żyjemy? po co mi w ogóle ten telewizor?" To są tylko takie przykłady, chciałam to zobrazować. I jak tylko pomyślę w ten sposób, to za chwilę pojawia się większe napięcie, jakiś stres, poczucie, że tracę sens życia, radość. Nie wiem, czy to nie wynika z tego, że ja od początku boję się depresji...? I cały czas zastanawiam się, na ile dam radę, ile wytrzymam i czy nie skończy się to ostrą depresją, gdzie będę tylko leżała w łóżku i nie będzie ze mną kontaktu. Dodam, że nie sądzę jakobym miała depresję, bo wstaję codziennie rano, ogarniam się, robię, co powinnam, jeśli jest powód, to uśmiecham się, żartuję, rozmawiam z bliskimi itd. Ale znów gdzieś przeczytałam, że ludzie z depresją często ją wypierają, zakładają maski itd, i pojawiła się myśl, że może ja właśnie działam w taki sposób. Co sądzicie? Poradźcie coś, pocieszcie! <3
Gdybyś miała dostać depresji to byś już dostała.. Tzn tej poporodowej bo pamiętam Twoje posty.. A to co piszesz to tylko myśli.. A że wyczytałas że ludzie wypierają depresje to myślisz że to Ciebie dotyczy.. Nerwica jest cwana, w ten sposób chce straszyć i to po okresach względnego spokoju.. A sek w tym że zwróciła uwagę na te myśli no gdy od początku się olewa idą precz.. Rada, olewaj i jeszcze raz olewaj..
Dziękuję Ci bardzo :) Masz dużo racji. Cały czas sobie też to racjonalizuję mówiąc, że gdyby to depresja to nie skakałabym z radości przy córce, nie wygłupiałabym się, nie mówiłabym sto razy dziennie, że ją kocham... I tak jestem zmęczona, bywam rozdrażniona, zdenerwowana, zrezygnowana, ale kto by nie był będąc non stop z ośmiomiesięcznym, wymagającym dzieckiem? ;) Nerwica jest podstępna, bardzo.
"Dziś jest jutrem, o które martwiłeś się wczoraj" [Gandhi]

"Nie bój się, bo wielkie oczy ma ten strach,
to tylko złudzenie, więc
uwierz w siebie tak pokonasz lęk
to, co chcesz tu i teraz dzieje się
śmiało płyń pod prąd
na nieodkryty ląd" [Nieodkryty ląd, M. Podulka]
ODPOWIEDZ