Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

4 września 2019, o 15:30

U mnie to samo od kilku dni strasznie kiepsko a było już dobrze myślicie że to pogoda
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

4 września 2019, o 17:55

Jednym słowem nas trują :pp
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
menago49
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 398
Rejestracja: 26 lutego 2018, o 11:32

4 września 2019, o 18:26

A tam pogoda przecież jest już chłodniej. Nerwa?😁
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 852
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

5 września 2019, o 10:27

menago49 pisze:
4 września 2019, o 18:26
A tam pogoda przecież jest już chłodniej. Nerwa?😁
U mnie wszystko pogoda, owulacja, hormony, facet, dziecko haha
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

10 września 2019, o 11:19

Nowy7 pisze:
31 sierpnia 2019, o 11:58
natalia93 pisze:
30 sierpnia 2019, o 21:08
Może chociaż troche ktoś pocieszy..
Dzis mam słaby dzień, ogólnie lepsze dni przeplatają się z gorszymi.
3 miesiące temu poklocilam się ze swoim chłopakiem z ważnego powodu, mianowicie podczas jednego wyjazdu przesadził z alkoholem i w sekundzie zobaczyłam w nim swojego ojca alkoholika, który zniszczył życie mi i mojej matce, z którym nie mam kontaktu już z 7 lat I szczerze go nie chce znać I nie chce mieć z nim nic wspólnego.

Po tym co zrobił mój chłopak nie widziałam dalej związku z nim, byłam przerażona, zagubiona. Podczas tej sytuacji poczułam jakby coś we mnie umarło w środku. Przeżywałam to mocno, bo chłopaka zawsze kochałam nad życie, był moim przyjacielem, kotwica, miłością mojego życia. W związku jesteśmy ponad 3.5 roku.

On przepraszal, płakał, oboje plakalismy, ja byłam gotowa w sekundzie go wtedy zostawić.
Ale koniec końców, myślę że głęboko w sercu tego nie chciałam i powoli, powoli, próbowałam normalnie funkcjonować. To był początek czerwca.

Po tym doszło wiele stresu, zmiana pracy, przeprowadzka z akademika do mieszkania, zmiana że studenckiego życia na dorosłe (na to wszystko nie mogłam się już doczekać, z pracy się cieszyłam, ze wspólnej przeprowadzki również). Po drodze wspólni znajomi którzy mieli się żenić, odwołali ślub. To był szok dla wszystkich, nikt nie wiedział co się stało, okazało się że pan młody miał wątpliwości i nie chciał ślubu. Strasznie się ta sytuacja przejelam, mimo że to nie moi bliscy znajomi. Myślalam, że takie rzrxzy tylko w filmach, bo przecież oni się tak kochali. Zamieszanie wokół tego było spore, wśród znajomych przez jakiś czas był to jedyny temat do rozmów.
Pewnego razu zaczęłam myśleć czy aby ją nie mam wątpliwości co do swojego chłopaka, czy kocham go. Nie wiem czemu nie uzyskałam jednoznacznej odpowiedzi od siebie i wtedy zaczęło się. Okropne ataki paniki, histeryczny płacz. Miałam wrażenie że duszę rozrywa mi od środka. Ból nie do opisania.
Mimo, że nerwuca lekowo depresyjna nie była mi wtedy obca, to jednak takich objawów (o ile to nerwica) to nie miałam. Wcześniej dokuczaly mi tylko somaty, nic więcej. Nie wiedziałam co mi się dzieje. Panikowalam, dzwoniłam po rodzinie, pytać czy to normalne mieć takie wątpliwości..

Ucieklam od chłopaka nawet na 3 dni, ale to było fatalne wyjście z sytuacji, no trafiłam do koleżanki, do której nie chciałam trafić, alr nie miałam nikogo innego kogo mogę prosić o pomoc. Nie czułam się tsm dobrze, czułam że robię źle.. Dlatego po 3 dnisch wróciłam do chłopaka i naszego nowego wspólnego mieszkania.

Od tamtych zdarzeń minęły 3 miesiące. Szukałam odpowiedzi na forum, co mi jest, jak sobie pomóc, z czego to wynika.. Myśli moje mnie wykanczaly. Raz kochałam, raz nie. A jak kochałam to i tak było jakoś dziwnie. A mimo wszystko, często chciałam go całować, pragnęłam przytulenia i bliskości.
Na forum znalazłam informacje, że moga to być myśli natretne, że jest to nerwica, i że to wszystko jest normalne i że tak może być.
Niektóre myśli się uspokoiły. Ale niektóre dni mam tak depresyjne, że cały dzień płaczę, bo nie wierzę że kiedyś się ułoży i że jedynym wyjściem jest rozlaka.

W dodatku inaczej na niego patrzę czasami, mam wrażenie że nie patrzę na niego jak kiedyś.. Często czuje ze go kocham, ale za chwilę boje się tego wszystkiego. Jestem zagubiona.. Nie wiem czy będę w stanie ułożyć sobie z nim życie, czy tego chce.. A dawniej bardzo tego chciałam. Niektóre jego zachowania i cechy przypominają mi mojego ojca (są to cechy pozytywne, takie np jak poczucie humoru, sport jako hobby). Wcześniej też byłam świadoma tdgo, że przez to jest podobny do mojego ojca i nie przeszkadzało mi to. Teraz jest mi z tym dziwnie.
Martwię się, że może skończę z nim źle, że on okaże się taki sam jak mój ojciec, że nie będę z nim szczęśliwa... A ja będę sama i zgorzkniala jak moja matka.
Czuje jakby mi serce krwawilo, czuję jakby mi ktoś umarł..

W dodatku jestem bardzo samotna. Odkąd zaczęliśmy się spotykać przerzucilam jakoś swoje życie na niego i na jego znajomych. Byłam szczęśliwa, ale W takiej sytuacji nawet nie mam do kogo zadzwonić i pogadać o tym..
Trudno cokolwiek nowego napisać. To jest nadal nerwica natręctw. Niestety słabo stosujesz się do tego co Ci piszemy. Powinnaś czytać nasze posty po kilka razy, a zawsze kiedy pojawiają się u Ciebie bardzo nasilone obawy i wątpliwości. Bez akceptacji ani rusz, której u Ciebie nie ma. Dalej zastanów się, czy takich sytuacji niepokojących z chłopakiem było więcej aby cokolwiek stwierdzić. To znaczy czy było dużo, często różnych sytuacji które zasiały u Ciebie takie wątpliwości czy raczej jedna z tym przesadzeniem z alkoholem. Jeśli więcej no to faktycznie można zacząć się zastanawiać czy jestem z nim dalej, czy nie. Nerwica Ci nie odpuści tematu chłopaka, do tej pory aż nie pokażesz jej że nie ma to dla Ciebie takiego ogromnego znaczenia (nie nadawanie wartości). Dopóki gryziesz się z tym i analizujesz, cały czas pokazujesz jaką ta myśl dla Ciebie ogromną wartość - nerwica to "widzi" i Ci na tym osiadła. Jak nie odpuścisz tego tematu to nadal tak będzie jak jest, nie zmieni się nic. Trudne do zrobienia oczywiście, ale da się to zrobić. Tak na prawdę czy to zaakceptujesz czy nie to nadal tak będzie, lecz akceptacja Cie wyzwala z sideł nerwicy, ale po długim czasie. Nic się nie zmieni jak ackeptujesz pare godzin, dni czy kilka tygodni. Tu będzie potrzeba dużo więcej czasu o którym cały czas wspominam. Zastanów się jeszcze tak jak napisałem wcześniej czy te sytuacje występowały często, czy jego cechy są na prawdę podobne do Twojego ojca, oraz ile ich jest. Jak dużo ich łączy a ile dzieli. Przeanalizuj to, bo to jest też ważne. Dlaczego też przerzuciłaś się na jego znajomych ? Ty też masz prawo do szczęścia jak każdy, Twoi znajomi też są ważni, możecie przecież pójść na kompromis i spotykać się raz z jego znajomymi raz z Twoimi. Jaki jest też kontakt z Twoją mamą ? Czy mama jest dla Ciebie ważna, czy była dla Ciebie dobra ? Trochę też jest dziwne że mimo chłopaka i mamy jesteś jak piszesz samotna. Masz zawsze forum, ludzi którzy zawsze pocieszą , odpiszą i rozumieją :) Nie jesteś sama z takimi problemami, jak widzisz ilu ludzi jest na forum i każdy boryka się ze swoimi kłopotami. Nie jesteś inna, dziwna czy w jakimś wypadku gorsza od innych. Widać że jest bardzo wrażliwą, delikatną osobą którą dopadło to wszystko i jest Ci z tym ciężko. Jednak praktycznie każdy kto dostaje nerwic właśnie jest bardzo wrażliwy, boi się opinii innych ludzi itp. Dlatego ta wiedza na forum jest po to, aby każdy z tego wyszedł. Mimo naszych charakterów, trudności jak widać po wielu ludziach udaje się to, każdemu może się to udać tylko trzeba mieć siłę na zmianę swojego życia. Każdy ją ma, niektórzy mają ją gdzieś głęboko ukrytą, ale ona jest u każdego. Każdy z tego może wyjść, i da się to zrobić - niech ta myśl zawsze będzie Ci obecna bo to jest prawda a nie tylko puste słowa. Jesteśmy z Tobą, w tych trudnych chwilach, pokonasz to mimo teraz słabej wiary w to. Każdy musi swoje przecierpieć, ale tylko po to aby potem żyć w pełni :)
Przez okres studiów nie nawiązałam dużo swoich własnych, głębszych znajomości. Odkąd zaczęłam się spotykać z chłopakiem jakoś tak wsiaklam w jego towarzystwo.

Z mamą jest bardzo różnie, w większości źle, nie dogadujemy się od bardzo długiego czasu. Ale tak jest na prawdę już od kilku lat, więc to nic nowego..
Do waszych postów wracam, jak nadal mam wątpliwości. Bo to jest tak, że przez godzinę, dwie je mam, a potem godzinę, dwie nie mam wątpliwości i wierzę że to nerwica.

Jednak ciężko jest, bo mam stany depresyjne już przez to wszystko.. Czuję czasami ta okropna pustkę w środku.
Łapie się na tym, że sprawdzam nadal miłość do chłopaka, w różny sposób, zadając sobie pytania, patrząc na niego i próbuje się wsłuchaćw siebie.
Wylapuje jakieś jego głupie wady, które nigdy wcześniej mi nie przeszkadzały..

I chyba najgorsze są te rozkminy dotyczące wspólnej przyszłości.
Nie wiem czy chce za niego wyjść, a nawet w stanie jakim jestem teraz wiem, że nie odwazylabym się na to.. I chyba się nigdy nie odwaze, jeśli będę się tak czuć. Bo nie będę robić nic wbrew sobie.

A jak to ma nie być ciężkie, jak jescze wcześniej serce mi rosło na myśl, że mi się pewnego dnia oświadczy na przykład.

Można się pogubić.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 852
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

11 września 2019, o 12:54

Słuchajcie było juz ze mna naprawdę bardzo dobrze, funkcjonowalam mozna powiedzieć jak przed zaburzeniem. I od paru dni z dnia na dzień znow dół. Znow silne zawroty glowy, słaba jestem Fizycznie, serce mi wali, czuję wewnątrz silne napięcie takie jakbym musiała się wyplakac. Mysle ze spowodowane jest to tym ze dowiedziałam sie ze mój facet zostal zwolniony z pracy (ma problem z alko, zapil i facet go zwolnił, poszedl juz do nowej pracy ale boje sie ze sytuacja sie powtórzy), do tego znow naczytalam się o końcu świata o III wojnie ktora jest nieunikniona i o innych katastrofach ktora ponoc czekaja ludzkosc. Wiem ze to brzmi smiesznie ale mnie to paraliżuje dosłownie. Nie wiem juz jak przestac sie przejmowwc i zaczac zyc normlanie 🙄🙄
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
dolcevita
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 90
Rejestracja: 3 czerwca 2018, o 19:30

11 września 2019, o 19:51

znerwicowana_ja pisze:
11 września 2019, o 12:54
Słuchajcie było juz ze mna naprawdę bardzo dobrze, funkcjonowalam mozna powiedzieć jak przed zaburzeniem. I od paru dni z dnia na dzień znow dół. Znow silne zawroty glowy, słaba jestem Fizycznie, serce mi wali, czuję wewnątrz silne napięcie takie jakbym musiała się wyplakac. Mysle ze spowodowane jest to tym ze dowiedziałam sie ze mój facet zostal zwolniony z pracy (ma problem z alko, zapil i facet go zwolnił, poszedl juz do nowej pracy ale boje sie ze sytuacja sie powtórzy), do tego znow naczytalam się o końcu świata o III wojnie ktora jest nieunikniona i o innych katastrofach ktora ponoc czekaja ludzkosc. Wiem ze to brzmi smiesznie ale mnie to paraliżuje dosłownie. Nie wiem juz jak przestac sie przejmowwc i zaczac zyc normlanie 🙄🙄
Po pierwsze kryzysy są w nerwicy sprawą zupełnie normalną i trzeba je zaakceptować tak jak całą resztę. Na wszelkie nasilające się objawy próbuj sobie mówić, że to tylko kolejna zagrywka nerwicy, dialoguj. I postaraj się nie skupiać na tym, tylko zajmować umysł czymś innym. I tutaj czytanie o mającej niby nadejść III wojnie światowej nie jest naprawdę dobrym pomysłem. Obracanie się wśród takich tematów jeszcze gorzej na Ciebie wpływa i tylko nakręca zły stan. Jeśli czytasz, to czytaj o czymś przyjemnym lub zajmuj się byle czym, ale nie stwarzaj sobie sama okazji do rozkminiania niepotrzebnych tematów.
Ile niewypowiedzianych słów przepadło na zawsze. A może ważniejsze były od tych wszystkich wypowiedzianych.
sebastian86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1485
Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02

14 września 2019, o 23:41

znerwicowana_ja pisze:
4 września 2019, o 14:05
sebastian86 pisze:
2 września 2019, o 20:30
coraz czesciej mam mysli ze juz nie bede nigdy zdrowy, ze nie bede mial normalnego zycia i ze trzeba sie z tym pogodzic...w kontaktach z ludzmi czuje jakis mur i poczucie niedopasowania. czuje sie cofniety w rozwoju ogolnym. wciąz walczę ale zmeczenie ta walką juz sie daje we znaki...
Nie marwt się trochę mam podobnie. Ale jak się ta nie czuć kiedy widzisz wokół siebie bande idiotów? Jak mam się dopasować do ludzi jeśli sa fałszywi, nie szczerzy? To pewnie z otaczającymi Cię ludźmi jest coś nie tak
dla takiej osoby jak ja to duzo osob moze byc toksycznymi...dzis uslyszalem od jednej znajomej ze nie moglaby byc z takim jak ja bo by ją to przytlaczalo...
Mistrz 2021 (L)
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

15 września 2019, o 11:51

sebastian86 pisze:
14 września 2019, o 23:41
znerwicowana_ja pisze:
4 września 2019, o 14:05
sebastian86 pisze:
2 września 2019, o 20:30
coraz czesciej mam mysli ze juz nie bede nigdy zdrowy, ze nie bede mial normalnego zycia i ze trzeba sie z tym pogodzic...w kontaktach z ludzmi czuje jakis mur i poczucie niedopasowania. czuje sie cofniety w rozwoju ogolnym. wciąz walczę ale zmeczenie ta walką juz sie daje we znaki...
Nie marwt się trochę mam podobnie. Ale jak się ta nie czuć kiedy widzisz wokół siebie bande idiotów? Jak mam się dopasować do ludzi jeśli sa fałszywi, nie szczerzy? To pewnie z otaczającymi Cię ludźmi jest coś nie tak
dla takiej osoby jak ja to duzo osob moze byc toksycznymi...dzis uslyszalem od jednej znajomej ze nie moglaby byc z takim jak ja bo by ją to przytlaczalo...
Co się dziwisz,nikt nie lubi wiecznie stękających ponurasów,sam też byś wolał zadawać się z uśmiechniętymi optymistami niż z negatywnymi ponurakami
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Awatar użytkownika
dziwny123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 994
Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56

15 września 2019, o 15:55

Ja z kolei wolę ponuraków, uśmiechnięci mnie drażnią.
Gdybym chciał zrezygnować ze swojej aspołeczności i znaleźć jakieś towarzystwo, to gdybym miał do wyboru ponuraków i uśmiechniętych, to wybrałbym towarzystwo ponuraków.
Awatar użytkownika
monika98
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 245
Rejestracja: 26 października 2014, o 14:26

16 września 2019, o 21:45

O mamuniu ostatni mój post był w styczniu 2018 roku nooo nieźle. I tak sobie żyłam od czasu do czasu przez chwilunie czuć nerwe. Ale było mi dobrze. Taaaa aż nie postanowiłam iść na prawo jazdy. Od zawsze bałam się jeździć nawet przed nerwą. No i ok pierwsza druga jazda lęk i stres ogromny. Na dodatek nie z mojej winy miałam stłuczkę. To wszystko doprowadziło, że od kilku dni mam dp. Z początku luz olewałam ale dzisiaj już mam dosyć. Dp to chyba jedyby objaw którego nigdy nie miałam. Źle mi z nim pogubiłam się. Dzisiaj muszę się wyżalić a od jutra postaram się dalej walczyć.
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 852
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

17 września 2019, o 06:48

monika98 pisze:
16 września 2019, o 21:45
O mamuniu ostatni mój post był w styczniu 2018 roku nooo nieźle. I tak sobie żyłam od czasu do czasu przez chwilunie czuć nerwe. Ale było mi dobrze. Taaaa aż nie postanowiłam iść na prawo jazdy. Od zawsze bałam się jeździć nawet przed nerwą. No i ok pierwsza druga jazda lęk i stres ogromny. Na dodatek nie z mojej winy miałam stłuczkę. To wszystko doprowadziło, że od kilku dni mam dp. Z początku luz olewałam ale dzisiaj już mam dosyć. Dp to chyba jedyby objaw którego nigdy nie miałam. Źle mi z nim pogubiłam się. Dzisiaj muszę się wyżalić a od jutra postaram się dalej walczyć.
DD to fatalne odczucie, na początku mialqm bardzo duże i strasznie się tego balam, ale jak juz zrozumiałam co to, to po jakims czasie zaczęło się zmniejszać aż całkowicie odeszło. Teraz pojawia się czasem na krótko jak np jestem mocno niewyspana albo po silnych nerwach np jakies kłótni z facetem itp. Przeżylas silny stres, robienie prawka to nie takie proste. Ja robiłam bez nerwicy i pamiątam jak sie stresowalam strasznie. Postaraj sie teraz na maxa odpocząć zregenerować, uspokoić myśli i mozg.łykaj magnez bo pod wpływem stresu bardzo szybko go tracimy a jego brak jeszcze bardziej pogarsza nerwice. I posłuchaj na youtube muzyki solfezowej. Nic chyba nie daje takiego ukojenia. 😁Jesteśmy z Tobą.
Ps. Polecam ten utwór, zobaczysz odpłyniesz

https://youtu.be/l5WVtZJUr_0
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
martab1993
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 4 września 2019, o 02:57

18 września 2019, o 18:11

Witam wszystkich :)

U mnie pare dni było naprawdę dobrze, racjonalizowanie, praktyczny brak lęku a wczoraj w pracy masakra, znów wszystko wróciło. Dodam ze czuje paniczny lęk przed skrzywdzeniem kogokolwiek, szczególnie mojej Babci ale i ogólnie o to ze stracę świadomość i zrobię coś strasznego, obudzę się i nie będę pamietała ze coś zrobiłam :(
Biorę Mozarin 3 tydzień i doraźnie hydroxyzyne, pomóżcie :(((
Awatar użytkownika
Estersis
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 198
Rejestracja: 5 lutego 2018, o 09:39

19 września 2019, o 13:11

Nerwa jest kreatywna. Po dluuuuuuugiej przerwie wlazla mi w jelita. Mam ucisk na zwieracz i scisk w brzuchu. Ot taki myk. I myśli już podłapują temat...
Awatar użytkownika
Sasuke
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 481
Rejestracja: 5 marca 2014, o 15:11

20 września 2019, o 10:24

Ostatnie dni to piekło, na trzeźwo czuje sie jak 90 letni kaleka, caly czas sie dusze i musze sam brać powietrze do płuc. Sciska mnie w mostku, piecze , nie potrafie oddychać, pali , boli. Marzę tylko o łagodnej śmierci czym prędzej. Chcialbym już wyzbyć sie tego cierpienia, tyłe bólu co doświadczyłem przez tydzień, nie życzę wrogowi, na prawde . Mam tydzien poślubny ,ale cierpię katusze jak za milion ludzi. Non stop duszności ból w klatce, ostatnio nawet doszły myśli natrętne, ze jestem chory psychicznie, zaraz cos zrobie zonie ,a mnie zamknął w więzieniu lub w kawtanie. Ciągłe lęki, ciągle objawy i obawy. Czy dane mi bedzie ujrzeć świt?
Tylko śmierć może przynieść ukojenie..
ODPOWIEDZ