Powiększony węzeł chłonnych może być od zwykłego przeziębienia lub chorego gardla. Ale na pewno nie od HIV takze nie bój się. Skanujesz cialo i dlatego te węzły czujesz. Zrób badania i na pewno będą ok a wtedy się uspokisz. Będzie dobrze!toczka pisze: ↑5 czerwca 2019, o 21:49Już było tak dobrze! Czułam radość, wdzięczność że jest tak fajnie. Od około miesiąca mam powiększony węzeł chłonny na szyi- byłam z nim u dwóch lekarzy, do obserwacji. Badania krwi wychodzą ok.
Albo sobie wmówilam albo on faktycznie lekko się powiększył i już zaczynam panikować.
Z racji że mam jeszcze dwa wyczuwalne węzły na ciele to już sobie wkrecilam że to HIV :/ i zaczynam czuć ten cholerny lęk i przerażenie o swoje zdrowie :/
Czy nie może być dobrze!?
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 906
- Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
Jim Morrison
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 328
- Rejestracja: 10 sierpnia 2018, o 09:31
Chcialam zapytac czy ktos walczyl z Was z bardzo silnymi lękami, myslami natretnymi,wrecz posranymi na punkcie schizofreni i z tego wyszedl ? Ja mam juz tak ze moj umysl wszystko wywleka z podświadomości co wiem o schizo i to wykorzystuje przeciwko mnie.. moze ktos mial rownie silne natrectwa i z tego wyszedl ? Przydała by sie jakas motywacja
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36
Hejka.
Ja od wczoraj słabo się czuje.. A szkoda, bo wczoraj były moje urodziny i zamiast cieszyć się z dnia i hyc szczęśliwa, to przez pół dnia ból głowy, mdłości, uczucie miękkich nóg.. Dopiero pod wieczór trochę przeszło.
Dziś podobnie, ból głowy plus doszedł ból w dolnej części pleców.
Ogólnie nie biorę leków od listopada. Chodzę na terapię. Ale takie. Dni jak te mnie doluja.. Czuję jakbym cofala się o dwa kroki.. Że moje życie już zawsze będzie tak wyglądało, że np tydzień - dwa czuje się ok, a potem musi przyjść kryzys i dwa trzy dni są z banki...
Nie wiem już co mam o tym sądzić. Triche się gubię, jest mi przykro.. Moja samoocena spada przez takie dni.
Nie wiem co mam robić dalej. Czy że mną nadal coś jest nie tak, czy powinnam wrócić do brania leków, czy terapia nie pomaga... A czy może po prostu tak ma być.
Ja od wczoraj słabo się czuje.. A szkoda, bo wczoraj były moje urodziny i zamiast cieszyć się z dnia i hyc szczęśliwa, to przez pół dnia ból głowy, mdłości, uczucie miękkich nóg.. Dopiero pod wieczór trochę przeszło.
Dziś podobnie, ból głowy plus doszedł ból w dolnej części pleców.
Ogólnie nie biorę leków od listopada. Chodzę na terapię. Ale takie. Dni jak te mnie doluja.. Czuję jakbym cofala się o dwa kroki.. Że moje życie już zawsze będzie tak wyglądało, że np tydzień - dwa czuje się ok, a potem musi przyjść kryzys i dwa trzy dni są z banki...
Nie wiem już co mam o tym sądzić. Triche się gubię, jest mi przykro.. Moja samoocena spada przez takie dni.
Nie wiem co mam robić dalej. Czy że mną nadal coś jest nie tak, czy powinnam wrócić do brania leków, czy terapia nie pomaga... A czy może po prostu tak ma być.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
- Celine Marie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1983
- Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22
Poczytaj sobie temat "sukces ,wyzdrowiałem z nerwicy", a zobaczysz ile ludzi miała wkrętki na schizo i z tego wyszliKlaudia55 pisze: ↑9 czerwca 2019, o 17:54Chcialam zapytac czy ktos walczyl z Was z bardzo silnymi lękami, myslami natretnymi,wrecz posranymi na punkcie schizofreni i z tego wyszedl ? Ja mam juz tak ze moj umysl wszystko wywleka z podświadomości co wiem o schizo i to wykorzystuje przeciwko mnie.. moze ktos mial rownie silne natrectwa i z tego wyszedl ? Przydała by sie jakas motywacja
Skup się na tych dobrych tygodniach,te dwa/trzy dni kiepskie muszą teraz być,żeby później dobre tygodnie zmieniły się w lata.Zobacz jak wielu ludzi tu cierpi ale i jak wielu z tego wyszło mimo beznadziejnego stanu.Ja mam to od 4 lat,przez te lata nie miałam nawet jednego dnia bez cierpienia,bólu,wkrętek,dd ,depresja żre mnie od 20 kilku lat ale widzę światełko w tunelu bo wstaję z łóżka i mam trochę lepsze dni,skoro ja daję radę jakoś ciągnąć ten wózek to każdy danatalia93 pisze: ↑9 czerwca 2019, o 23:03Hejka.
Ja od wczoraj słabo się czuje.. A szkoda, bo wczoraj były moje urodziny i zamiast cieszyć się z dnia i hyc szczęśliwa, to przez pół dnia ból głowy, mdłości, uczucie miękkich nóg.. Dopiero pod wieczór trochę przeszło.
Dziś podobnie, ból głowy plus doszedł ból w dolnej części pleców.
Ogólnie nie biorę leków od listopada. Chodzę na terapię. Ale takie. Dni jak te mnie doluja.. Czuję jakbym cofala się o dwa kroki.. Że moje życie już zawsze będzie tak wyglądało, że np tydzień - dwa czuje się ok, a potem musi przyjść kryzys i dwa trzy dni są z banki...
Nie wiem już co mam o tym sądzić. Triche się gubię, jest mi przykro.. Moja samoocena spada przez takie dni.
Nie wiem co mam robić dalej. Czy że mną nadal coś jest nie tak, czy powinnam wrócić do brania leków, czy terapia nie pomaga... A czy może po prostu tak ma być.

"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36
Celine Marie, ja mam to od 3 lat. Strasznie jestem niecierpliwa I czasami po prostu uważam że ponad dwa lata brania anty, 1.5 roku terapii I pracy nad sobą powinno już pomoc na tyle, żeby mieć same dobre dni, a nie jak w kratkę.Celine Marie pisze: ↑10 czerwca 2019, o 00:59Poczytaj sobie temat "sukces ,wyzdrowiałem z nerwicy", a zobaczysz ile ludzi miała wkrętki na schizo i z tego wyszliKlaudia55 pisze: ↑9 czerwca 2019, o 17:54Chcialam zapytac czy ktos walczyl z Was z bardzo silnymi lękami, myslami natretnymi,wrecz posranymi na punkcie schizofreni i z tego wyszedl ? Ja mam juz tak ze moj umysl wszystko wywleka z podświadomości co wiem o schizo i to wykorzystuje przeciwko mnie.. moze ktos mial rownie silne natrectwa i z tego wyszedl ? Przydała by sie jakas motywacjaSkup się na tych dobrych tygodniach,te dwa/trzy dni kiepskie muszą teraz być,żeby później dobre tygodnie zmieniły się w lata.Zobacz jak wielu ludzi tu cierpi ale i jak wielu z tego wyszło mimo beznadziejnego stanu.Ja mam to od 4 lat,przez te lata nie miałam nawet jednego dnia bez cierpienia,bólu,wkrętek,dd ,depresja żre mnie od 20 kilku lat ale widzę światełko w tunelu bo wstaję z łóżka i mam trochę lepsze dni,skoro ja daję radę jakoś ciągnąć ten wózek to każdy danatalia93 pisze: ↑9 czerwca 2019, o 23:03Hejka.
Ja od wczoraj słabo się czuje.. A szkoda, bo wczoraj były moje urodziny i zamiast cieszyć się z dnia i hyc szczęśliwa, to przez pół dnia ból głowy, mdłości, uczucie miękkich nóg.. Dopiero pod wieczór trochę przeszło.
Dziś podobnie, ból głowy plus doszedł ból w dolnej części pleców.
Ogólnie nie biorę leków od listopada. Chodzę na terapię. Ale takie. Dni jak te mnie doluja.. Czuję jakbym cofala się o dwa kroki.. Że moje życie już zawsze będzie tak wyglądało, że np tydzień - dwa czuje się ok, a potem musi przyjść kryzys i dwa trzy dni są z banki...
Nie wiem już co mam o tym sądzić. Triche się gubię, jest mi przykro.. Moja samoocena spada przez takie dni.
Nie wiem co mam robić dalej. Czy że mną nadal coś jest nie tak, czy powinnam wrócić do brania leków, czy terapia nie pomaga... A czy może po prostu tak ma być.![]()
W dodatku strasznie denerwuje mnie to, że dużo rzeczy mnie omija przez nerwe, bo po prostu boję się czasami, że wtedy mnie dopadnie i będzie dzień zjebany.. Boję się wybrać gdzieś na wakacje z chłopakiem, bo czuję, że nie będę się gdzieś cuzla bezpiecznie, daleko od domu.. I dostanę ataku paniki.. Albo będę się na tyle źle czuła, że z wyjazdu nici, będę miała tylko wyrzuty sumienia, że z wakacji to tyle, że słabo się czułam I nic nie zwiedziliśmy, a tylko męka że mną...
Teraz tak mam przed nadchodzącym weselem znajomych. Chcę się czuć dobrze, dobrze się bawić, a mam strach, że dupa z tego...
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1543
- Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08
Brak działania w wypadku straszaków popychającym Cię do działań, które nie są poparte niczym więcej, niż tylko lękiem o zagrożenie, które z kolei nie są poparte faktycznymi oznakami do zmartwień, to jeden z kroków do wyjścia z tego.kaldunia18 pisze: ↑9 czerwca 2019, o 12:39Wiesz, właśnie tu jest taka sytuacja, ze moja nerwica sobie obrała ta głowę tego mojego dziecka bo tak naprawdę nie mogę tego kontrolować i sprawdzić bo przecież przez swoje zaburzone widzi mi się nie będę dziecku serwować tomografii! Dziś już jest lepiej. Dokładanie tak staram się postępować. Jak tylko przychodzi myśl to sobie ja tłumacze, ze wynika ona z nerwicy, z mojego stanu emocjonalnego, ze to tylko straszak. A wszystkiego i tak nie jestem w stanie kontrolować. Nawet gdybym prześwietliła całe ciało to i tak bym znalazła jakieś ,,ale” bo mój umysł jest w tym momencie pod wpływem ostatniego stresu przeczulony i szuka zagrożenia. Chyba dobrze do tego podchodzę?witorrr98 pisze: ↑9 czerwca 2019, o 12:05Nie sprawdzaj w internecie o guzach czy czymkolwiek, skoro i tak to nic nie da poza stresem.Pomyśl, że nie da się po prostu unikać wszystkich zagrożeń, a szukanie ich poza realnymi domysłami to już szaleństwo.Zastosuj wyciszenie poprzez konfrontację z lękiem, moim zdaniem to chyba najlepsze rozwiązanie.Kiedy pojawia Ci się myśl o jakimś guzie to po prostu ją zostaw, przyjrzyj się jej, kiedy ona nawołuje sytuacje stresową w Twoim organizmie i bądź z nią.Jeśli faktycznie nie masz realnych odniesień poza irracjonalnym lękiem, to ciało się wyciszy.![]()
- Celine Marie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1983
- Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22
Sama widzisz ,że z akceptacją u Cb słabo,każdy chce się dobrze czuć,już ,teraz ale nie mam tak dobrze,musisz zaakceptować,że może tak być u Cb jeszcze długo i będą gorsze dni,w dodatku już wcześniej boisz się,że będziesz się źle czuć,to następny błąd bo się nakręcasz,musisz to przepracowaćnatalia93 pisze: ↑10 czerwca 2019, o 07:57Celine Marie, ja mam to od 3 lat. Strasznie jestem niecierpliwa I czasami po prostu uważam że ponad dwa lata brania anty, 1.5 roku terapii I pracy nad sobą powinno już pomoc na tyle, żeby mieć same dobre dni, a nie jak w kratkę.Celine Marie pisze: ↑10 czerwca 2019, o 00:59Poczytaj sobie temat "sukces ,wyzdrowiałem z nerwicy", a zobaczysz ile ludzi miała wkrętki na schizo i z tego wyszliKlaudia55 pisze: ↑9 czerwca 2019, o 17:54Chcialam zapytac czy ktos walczyl z Was z bardzo silnymi lękami, myslami natretnymi,wrecz posranymi na punkcie schizofreni i z tego wyszedl ? Ja mam juz tak ze moj umysl wszystko wywleka z podświadomości co wiem o schizo i to wykorzystuje przeciwko mnie.. moze ktos mial rownie silne natrectwa i z tego wyszedl ? Przydała by sie jakas motywacjaSkup się na tych dobrych tygodniach,te dwa/trzy dni kiepskie muszą teraz być,żeby później dobre tygodnie zmieniły się w lata.Zobacz jak wielu ludzi tu cierpi ale i jak wielu z tego wyszło mimo beznadziejnego stanu.Ja mam to od 4 lat,przez te lata nie miałam nawet jednego dnia bez cierpienia,bólu,wkrętek,dd ,depresja żre mnie od 20 kilku lat ale widzę światełko w tunelu bo wstaję z łóżka i mam trochę lepsze dni,skoro ja daję radę jakoś ciągnąć ten wózek to każdy danatalia93 pisze: ↑9 czerwca 2019, o 23:03Hejka.
Ja od wczoraj słabo się czuje.. A szkoda, bo wczoraj były moje urodziny i zamiast cieszyć się z dnia i hyc szczęśliwa, to przez pół dnia ból głowy, mdłości, uczucie miękkich nóg.. Dopiero pod wieczór trochę przeszło.
Dziś podobnie, ból głowy plus doszedł ból w dolnej części pleców.
Ogólnie nie biorę leków od listopada. Chodzę na terapię. Ale takie. Dni jak te mnie doluja.. Czuję jakbym cofala się o dwa kroki.. Że moje życie już zawsze będzie tak wyglądało, że np tydzień - dwa czuje się ok, a potem musi przyjść kryzys i dwa trzy dni są z banki...
Nie wiem już co mam o tym sądzić. Triche się gubię, jest mi przykro.. Moja samoocena spada przez takie dni.
Nie wiem co mam robić dalej. Czy że mną nadal coś jest nie tak, czy powinnam wrócić do brania leków, czy terapia nie pomaga... A czy może po prostu tak ma być.![]()
W dodatku strasznie denerwuje mnie to, że dużo rzeczy mnie omija przez nerwe, bo po prostu boję się czasami, że wtedy mnie dopadnie i będzie dzień zjebany.. Boję się wybrać gdzieś na wakacje z chłopakiem, bo czuję, że nie będę się gdzieś cuzla bezpiecznie, daleko od domu.. I dostanę ataku paniki.. Albo będę się na tyle źle czuła, że z wyjazdu nici, będę miała tylko wyrzuty sumienia, że z wakacji to tyle, że słabo się czułam I nic nie zwiedziliśmy, a tylko męka że mną...
Teraz tak mam przed nadchodzącym weselem znajomych. Chcę się czuć dobrze, dobrze się bawić, a mam strach, że dupa z tego...
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36
Tak, z akceptacja mam jeszcze problem. Ciężko jest mi to zrobić, kiedy w głowie negatywne podejście i wkretki, że jaka to ja beznadziejna jestem bo sobie nie umiem że sobą poradzić.Celine Marie pisze: ↑10 czerwca 2019, o 13:12Sama widzisz ,że z akceptacją u Cb słabo,każdy chce się dobrze czuć,już ,teraz ale nie mam tak dobrze,musisz zaakceptować,że może tak być u Cb jeszcze długo i będą gorsze dni,w dodatku już wcześniej boisz się,że będziesz się źle czuć,to następny błąd bo się nakręcasz,musisz to przepracowaćnatalia93 pisze: ↑10 czerwca 2019, o 07:57Celine Marie, ja mam to od 3 lat. Strasznie jestem niecierpliwa I czasami po prostu uważam że ponad dwa lata brania anty, 1.5 roku terapii I pracy nad sobą powinno już pomoc na tyle, żeby mieć same dobre dni, a nie jak w kratkę.Celine Marie pisze: ↑10 czerwca 2019, o 00:59
Poczytaj sobie temat "sukces ,wyzdrowiałem z nerwicy", a zobaczysz ile ludzi miała wkrętki na schizo i z tego wyszli
Skup się na tych dobrych tygodniach,te dwa/trzy dni kiepskie muszą teraz być,żeby później dobre tygodnie zmieniły się w lata.Zobacz jak wielu ludzi tu cierpi ale i jak wielu z tego wyszło mimo beznadziejnego stanu.Ja mam to od 4 lat,przez te lata nie miałam nawet jednego dnia bez cierpienia,bólu,wkrętek,dd ,depresja żre mnie od 20 kilku lat ale widzę światełko w tunelu bo wstaję z łóżka i mam trochę lepsze dni,skoro ja daję radę jakoś ciągnąć ten wózek to każdy da![]()
W dodatku strasznie denerwuje mnie to, że dużo rzeczy mnie omija przez nerwe, bo po prostu boję się czasami, że wtedy mnie dopadnie i będzie dzień zjebany.. Boję się wybrać gdzieś na wakacje z chłopakiem, bo czuję, że nie będę się gdzieś cuzla bezpiecznie, daleko od domu.. I dostanę ataku paniki.. Albo będę się na tyle źle czuła, że z wyjazdu nici, będę miała tylko wyrzuty sumienia, że z wakacji to tyle, że słabo się czułam I nic nie zwiedziliśmy, a tylko męka że mną...
Teraz tak mam przed nadchodzącym weselem znajomych. Chcę się czuć dobrze, dobrze się bawić, a mam strach, że dupa z tego...
Ale musi być lepiej.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
- nerveless
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 19
- Rejestracja: 13 października 2017, o 09:49
Ostatnio mam troche wiecej stresow z racji nadgodzin i tego, ze nianie musimy zmienic dla malego dziecka i przez to tez z zona jestesmy od 4 prawie tygodni non stop z babciami.
Czlowiek ma mniej czasu na odpoczynek i na sluchanie wlasnych mysli lub nawet pobyt z zona, nie mowiac o rozmowie, na ktora tez praktycznie nie ma ostantio czasu...
Najgorzej to sie dogadajuje z tesciowa, gdyz ona ma tez jest bardzo mocno zaburzona i przejmuje sie zbyt wieloma rzeczami, szczegolnie jezeli chodzi o malego. Czyli ma duzo wizji w stylu, ze jak maly sie przewroci do tylu, to rozwali sobie glowke i wyleje sie mozg
I wiele podobnych, choc niekoniecznie az tak makabrycznych wizji. Ogolnie fajnie, ze sie martwi o malego, ale nie dajmy sie zwariowac... Czy jednak nie mam racji i ze mna cos nie tak...
No i zauwazylem w tym okresie, ze moj poziom stresu bardzo mocno sie podniosl... ale to jest tez naturalne, z przyczyn o ktorych pisalem powyzej. Z drugiej strony tez zaczynam coraz bardziej sobie zdawac sprawe, z tego, co dzieje sie w mojej glowie teraz. Przy w miare unormowanym trybie, tak az tego nie widzialem... Zaczynam coraz bardziej widziec swoje bledy... Ale chcialem sie was tez upewnic, czy to jest dobry poczatek z mojej strony. Bo ogolnie, to juz przeczytalem pare ksiazke, posluchalem sporo Divovicow, generalnie rozumiem juz zaburzenie, ale brakuje mi wiary w siebie niestety
Nie ulatwia mi tego zona, ktora tez jest mocno zaburzona, i ktora podobnie jak tesciowa, przejmuje sie na wyrost zbyt wieloma i jest perfekcjonistka, szczegolnie przy sprzataniu. Nie uznaje specjalnie bledow. Ja staram sie temu sprostac, ale wiadomo, ze z gory jestem na straconej pozycji, bo nie da wszystkiego zrobic, a trzeba tez czasm odsapnac.
Widze tez, ze caly slabo u mnie z akceptacja siebie... Jestem zbyt ambitny i zbyt duzo wymagam od siebie. Potrafie odpuscic, ale to wychodzi tak w 50% przypadkow.
Poza tym wszedzie sie spiesze, bo mam w glowie, ze zona zawsze wszystko szybko. Wiem, ze to robie zle, ale chce jej tez ulzyc troche w wielu rzeczach w domu. Wiec staram sie jej pomagac, jak moge. Ale tez za bardzo sie spinam wtedy
Bo wiadomo, zawsze cos bedzie do roboty. Poza tym, tez bym chcial czasem sobie odsapnac.
Czasem po prostu nie wiem, o czym myslec w wolnym czasie... Bo chce sie zrelaksowac troche, ale tez bym chcial pomyslec o tym, o czym moge z innymi pogadac.
No i najwazniejsze, caly czas uwazam siebie, za kogos gorszego od innych. W chwilach stresu lub zmeczenia podswiadomie nie wierze, ze uda mi sie z tego wyjsc. Bo funkcjonuje z tym calkiem dobrze, ale jednak i tak ogranicza mnie to zaburzenie dosyc mocno i chcialbym z tego w koncu wyjsc.
Czlowiek ma mniej czasu na odpoczynek i na sluchanie wlasnych mysli lub nawet pobyt z zona, nie mowiac o rozmowie, na ktora tez praktycznie nie ma ostantio czasu...
Najgorzej to sie dogadajuje z tesciowa, gdyz ona ma tez jest bardzo mocno zaburzona i przejmuje sie zbyt wieloma rzeczami, szczegolnie jezeli chodzi o malego. Czyli ma duzo wizji w stylu, ze jak maly sie przewroci do tylu, to rozwali sobie glowke i wyleje sie mozg

No i zauwazylem w tym okresie, ze moj poziom stresu bardzo mocno sie podniosl... ale to jest tez naturalne, z przyczyn o ktorych pisalem powyzej. Z drugiej strony tez zaczynam coraz bardziej sobie zdawac sprawe, z tego, co dzieje sie w mojej glowie teraz. Przy w miare unormowanym trybie, tak az tego nie widzialem... Zaczynam coraz bardziej widziec swoje bledy... Ale chcialem sie was tez upewnic, czy to jest dobry poczatek z mojej strony. Bo ogolnie, to juz przeczytalem pare ksiazke, posluchalem sporo Divovicow, generalnie rozumiem juz zaburzenie, ale brakuje mi wiary w siebie niestety

Nie ulatwia mi tego zona, ktora tez jest mocno zaburzona, i ktora podobnie jak tesciowa, przejmuje sie na wyrost zbyt wieloma i jest perfekcjonistka, szczegolnie przy sprzataniu. Nie uznaje specjalnie bledow. Ja staram sie temu sprostac, ale wiadomo, ze z gory jestem na straconej pozycji, bo nie da wszystkiego zrobic, a trzeba tez czasm odsapnac.
Widze tez, ze caly slabo u mnie z akceptacja siebie... Jestem zbyt ambitny i zbyt duzo wymagam od siebie. Potrafie odpuscic, ale to wychodzi tak w 50% przypadkow.
Poza tym wszedzie sie spiesze, bo mam w glowie, ze zona zawsze wszystko szybko. Wiem, ze to robie zle, ale chce jej tez ulzyc troche w wielu rzeczach w domu. Wiec staram sie jej pomagac, jak moge. Ale tez za bardzo sie spinam wtedy

Czasem po prostu nie wiem, o czym myslec w wolnym czasie... Bo chce sie zrelaksowac troche, ale tez bym chcial pomyslec o tym, o czym moge z innymi pogadac.
No i najwazniejsze, caly czas uwazam siebie, za kogos gorszego od innych. W chwilach stresu lub zmeczenia podswiadomie nie wierze, ze uda mi sie z tego wyjsc. Bo funkcjonuje z tym calkiem dobrze, ale jednak i tak ogranicza mnie to zaburzenie dosyc mocno i chcialbym z tego w koncu wyjsc.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 596
- Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26
Musicie nauczyć się odpuszczać i zrozumieć, że świat się nie zawali jak czegoś nie zrobicie. Mnie nerwica dużo nauczyła i często z mężem rozmawiałam i rozmawiam o odpuszczaniu i o tym jak zostaliśmy wychowani. Jak nauczono nas się bać i z mrówki robić słonia.nerveless pisze: ↑12 czerwca 2019, o 13:55Ostatnio mam troche wiecej stresow z racji nadgodzin i tego, ze nianie musimy zmienic dla malego dziecka i przez to tez z zona jestesmy od 4 prawie tygodni non stop z babciami.
Czlowiek ma mniej czasu na odpoczynek i na sluchanie wlasnych mysli lub nawet pobyt z zona, nie mowiac o rozmowie, na ktora tez praktycznie nie ma ostantio czasu...
Najgorzej to sie dogadajuje z tesciowa, gdyz ona ma tez jest bardzo mocno zaburzona i przejmuje sie zbyt wieloma rzeczami, szczegolnie jezeli chodzi o malego. Czyli ma duzo wizji w stylu, ze jak maly sie przewroci do tylu, to rozwali sobie glowke i wyleje sie mozgI wiele podobnych, choc niekoniecznie az tak makabrycznych wizji. Ogolnie fajnie, ze sie martwi o malego, ale nie dajmy sie zwariowac... Czy jednak nie mam racji i ze mna cos nie tak...
No i zauwazylem w tym okresie, ze moj poziom stresu bardzo mocno sie podniosl... ale to jest tez naturalne, z przyczyn o ktorych pisalem powyzej. Z drugiej strony tez zaczynam coraz bardziej sobie zdawac sprawe, z tego, co dzieje sie w mojej glowie teraz. Przy w miare unormowanym trybie, tak az tego nie widzialem... Zaczynam coraz bardziej widziec swoje bledy... Ale chcialem sie was tez upewnic, czy to jest dobry poczatek z mojej strony. Bo ogolnie, to juz przeczytalem pare ksiazke, posluchalem sporo Divovicow, generalnie rozumiem juz zaburzenie, ale brakuje mi wiary w siebie niestety
Nie ulatwia mi tego zona, ktora tez jest mocno zaburzona, i ktora podobnie jak tesciowa, przejmuje sie na wyrost zbyt wieloma i jest perfekcjonistka, szczegolnie przy sprzataniu. Nie uznaje specjalnie bledow. Ja staram sie temu sprostac, ale wiadomo, ze z gory jestem na straconej pozycji, bo nie da wszystkiego zrobic, a trzeba tez czasm odsapnac.
Widze tez, ze caly slabo u mnie z akceptacja siebie... Jestem zbyt ambitny i zbyt duzo wymagam od siebie. Potrafie odpuscic, ale to wychodzi tak w 50% przypadkow.
Poza tym wszedzie sie spiesze, bo mam w glowie, ze zona zawsze wszystko szybko. Wiem, ze to robie zle, ale chce jej tez ulzyc troche w wielu rzeczach w domu. Wiec staram sie jej pomagac, jak moge. Ale tez za bardzo sie spinam wtedyBo wiadomo, zawsze cos bedzie do roboty. Poza tym, tez bym chcial czasem sobie odsapnac.
Czasem po prostu nie wiem, o czym myslec w wolnym czasie... Bo chce sie zrelaksowac troche, ale tez bym chcial pomyslec o tym, o czym moge z innymi pogadac.
No i najwazniejsze, caly czas uwazam siebie, za kogos gorszego od innych. W chwilach stresu lub zmeczenia podswiadomie nie wierze, ze uda mi sie z tego wyjsc. Bo funkcjonuje z tym calkiem dobrze, ale jednak i tak ogranicza mnie to zaburzenie dosyc mocno i chcialbym z tego w koncu wyjsc.
Duzo mi pomogły wykłady na YT Ajahn Brahm. Myślę, że warto posłuchać.
Warto na nowo nauczyć się podejścia do życia.
- Celine Marie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1983
- Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22
Od 3 dni jest znowu tragicznie źle,nie śpię prawie w ogóle ,jedynie drzemię ,boli mnie wszystko,oczy pieką,łeb pęka,mięśnie mam tak napięte,że najdrobniejszy ruch sprawia niewyobrażalny ból,staram się to przetrzymać,nie googlować znowu ani nie brać żadnych wspomagaczy ale przez takie dni człowiek znowu się załamuje,wątpi i w ogóle chce już umrzeć,jeszcze te upały,leżę a ze mnie leci -MA SA KRA
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
- Celine Marie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1983
- Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 70
- Rejestracja: 8 maja 2019, o 09:35
Dziekuje kochana. Pytam bo jakies glupoty znow przychodza do glowy a czytanie tych artykulow buduje we mnie pewnosc siebie I motywuje. Kochana dzis masz jeden ze slabszych dni, to jest naturalne, ale nie zrazaj sie , bo: najwazniejsze sa te dni ktorych jeszcze nie znamy:) fajnie by bylo jak bysmy mogli wszyscy sie spotkac , ile ubawu by bylo juz potrafie sobie wyobrazic. Wysylam Ci wirtualnego przytulaska I na rozchmurzenie obejzyj sobie komedie posmiejesz sie. A tak na zakonczenie powiem, ze pamietaj jestes osoba silna I kto da rade jak nie TY:)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 51
- Rejestracja: 26 stycznia 2017, o 18:24
Nie jesteś gorszy wręcz nie jedna by powiedziała że można pozazdrościć takiego męża jak Ty głowa do góry i więcej wiary w siebie!!!:-)życie pisze: ↑12 czerwca 2019, o 14:30Musicie nauczyć się odpuszczać i zrozumieć, że świat się nie zawali jak czegoś nie zrobicie. Mnie nerwica dużo nauczyła i często z mężem rozmawiałam i rozmawiam o odpuszczaniu i o tym jak zostaliśmy wychowani. Jak nauczono nas się bać i z mrówki robić słonia.nerveless pisze: ↑12 czerwca 2019, o 13:55Ostatnio mam troche wiecej stresow z racji nadgodzin i tego, ze nianie musimy zmienic dla malego dziecka i przez to tez z zona jestesmy od 4 prawie tygodni non stop z babciami.
Czlowiek ma mniej czasu na odpoczynek i na sluchanie wlasnych mysli lub nawet pobyt z zona, nie mowiac o rozmowie, na ktora tez praktycznie nie ma ostantio czasu...
Najgorzej to sie dogadajuje z tesciowa, gdyz ona ma tez jest bardzo mocno zaburzona i przejmuje sie zbyt wieloma rzeczami, szczegolnie jezeli chodzi o malego. Czyli ma duzo wizji w stylu, ze jak maly sie przewroci do tylu, to rozwali sobie glowke i wyleje sie mozgI wiele podobnych, choc niekoniecznie az tak makabrycznych wizji. Ogolnie fajnie, ze sie martwi o malego, ale nie dajmy sie zwariowac... Czy jednak nie mam racji i ze mna cos nie tak...
No i zauwazylem w tym okresie, ze moj poziom stresu bardzo mocno sie podniosl... ale to jest tez naturalne, z przyczyn o ktorych pisalem powyzej. Z drugiej strony tez zaczynam coraz bardziej sobie zdawac sprawe, z tego, co dzieje sie w mojej glowie teraz. Przy w miare unormowanym trybie, tak az tego nie widzialem... Zaczynam coraz bardziej widziec swoje bledy... Ale chcialem sie was tez upewnic, czy to jest dobry poczatek z mojej strony. Bo ogolnie, to juz przeczytalem pare ksiazke, posluchalem sporo Divovicow, generalnie rozumiem juz zaburzenie, ale brakuje mi wiary w siebie niestety
Nie ulatwia mi tego zona, ktora tez jest mocno zaburzona, i ktora podobnie jak tesciowa, przejmuje sie na wyrost zbyt wieloma i jest perfekcjonistka, szczegolnie przy sprzataniu. Nie uznaje specjalnie bledow. Ja staram sie temu sprostac, ale wiadomo, ze z gory jestem na straconej pozycji, bo nie da wszystkiego zrobic, a trzeba tez czasm odsapnac.
Widze tez, ze caly slabo u mnie z akceptacja siebie... Jestem zbyt ambitny i zbyt duzo wymagam od siebie. Potrafie odpuscic, ale to wychodzi tak w 50% przypadkow.
Poza tym wszedzie sie spiesze, bo mam w glowie, ze zona zawsze wszystko szybko. Wiem, ze to robie zle, ale chce jej tez ulzyc troche w wielu rzeczach w domu. Wiec staram sie jej pomagac, jak moge. Ale tez za bardzo sie spinam wtedyBo wiadomo, zawsze cos bedzie do roboty. Poza tym, tez bym chcial czasem sobie odsapnac.
Czasem po prostu nie wiem, o czym myslec w wolnym czasie... Bo chce sie zrelaksowac troche, ale tez bym chcial pomyslec o tym, o czym moge z innymi pogadac.
No i najwazniejsze, caly czas uwazam siebie, za kogos gorszego od innych. W chwilach stresu lub zmeczenia podswiadomie nie wierze, ze uda mi sie z tego wyjsc. Bo funkcjonuje z tym calkiem dobrze, ale jednak i tak ogranicza mnie to zaburzenie dosyc mocno i chcialbym z tego w koncu wyjsc.
Duzo mi pomogły wykłady na YT Ajahn Brahm. Myślę, że warto posłuchać.
Warto na nowo nauczyć się podejścia do życia.