Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

25 października 2018, o 11:47

TheNiczi pisze:
25 października 2018, o 11:15
Chciałam się swobodnie wyżalić jeśli można.
Wróciłam na terapię bo wszystko mi się powoli życiu waliło, trochę praca, trochę związek i nie chciałam doprowadzić do tego, żeby nerwica mnie znowu pochłonęła. Ogólnie od kilku miesięcy jest mi ciężko rano wstać, w ogóle nie czuję radości mam wrażenie, że jakiś dementor sobie koło mnie łazi.
No i więc wczoraj poszłam na kontrolne USG piersi i okazało się, że mam jakiegoś guzka, podobno jest łagodny ale muszę iść do onkologa. Słowo ONKOLOG od zawsze mnie przerażało (od strachu przed chorobami wszystko się u mnie zaczęło jeśli chodzi o nerwicę) i jestem totalnie przerażona. Nie wiem nawet co czuję... jak kurde żyć ? i czemu ciągle jest coś nie tak. Przepraszam za te żale ale chyba tylko tutaj mogę coś takiego napisać
Wesz,że każdy człowiek ma multum guzków?Najczęściej to jakieś tłuszczaki ,gruczolaki ,ja jak się myję to wyczuwam zgrubień od liku ale nie będę każdego badała,co będzie to będzie. :friend:
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

25 października 2018, o 13:34

TheNiczi pisze:
25 października 2018, o 11:15
Chciałam się swobodnie wyżalić jeśli można.
Wróciłam na terapię bo wszystko mi się powoli życiu waliło, trochę praca, trochę związek i nie chciałam doprowadzić do tego, żeby nerwica mnie znowu pochłonęła. Ogólnie od kilku miesięcy jest mi ciężko rano wstać, w ogóle nie czuję radości mam wrażenie, że jakiś dementor sobie koło mnie łazi.
No i więc wczoraj poszłam na kontrolne USG piersi i okazało się, że mam jakiegoś guzka, podobno jest łagodny ale muszę iść do onkologa. Słowo ONKOLOG od zawsze mnie przerażało (od strachu przed chorobami wszystko się u mnie zaczęło jeśli chodzi o nerwicę) i jestem totalnie przerażona. Nie wiem nawet co czuję... jak kurde żyć ? i czemu ciągle jest coś nie tak. Przepraszam za te żale ale chyba tylko tutaj mogę coś takiego napisać
Wyluzuj. Ja od 10 lat mam różne torbiele w piersiach. Jednego wyczuwam od około 8 lat. Badam regularnie piersi (raz w roku). Może onkolog da Ci na biopsję, też kiedyś miałam. I o dziwo, nawet się nie bałam...Daj znać jak będzie po! Trzymaj się, będzie ok😊
xAga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 126
Rejestracja: 26 września 2018, o 14:28

25 października 2018, o 13:43

cynamon pisze:
25 października 2018, o 10:54
xAga pisze:
25 października 2018, o 09:55
karolina1998 pisze:
24 października 2018, o 11:35
Dzisiaj na zajęciach na studiach podczas pracy w exelu zaczęły mi się rozmazywac krawędzie tabelki i mam tez tak ze jak długo patrzę najczęściej właśnie na komputerze ale może byc tez od długiego czytania książki to tez mi się coś robi ze wzrokiem patrząc na normalne obiekty. Myślicie ze to od nerwicy czy to już wkręcanie i wrzucanie wszystkiego do jednego worka ?
Nie wiem czy od nerwicy czy po prostu słaby wzrok, ja tak mam i przez to nie za bardzo mogę prowadzić samochód, bo jak długo patrzę w jedno miejsce to mi się zaczyna wszystko rozjeżdżać :P Ale mam wadę wzroku a nie noszę okularów
Mam podobnie z tym, że mam wadę wzroku i asygmatyzm, ale jak się zdenerwuję to mam totalny rozjazd liter, konturów.
Dokładnie, też tak mam. Też mam astygmatyzm ;)
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

25 października 2018, o 14:25

Musze sie eyzaluc i prosic o rade.Obecnie jedtem w cisxy i czuje sie coraz bardziej zesyredowana i rozfrazniona.Przez ostatnie 8 miesiecy przrd ciaza bylo bardzo ok.Odkad zadzlam w ciaze stres zaczal wzrastac poprzez to ze ciagle musze robic jakies badania a od zawsze mial z tym problem.kazde badanie krwi to byl dla mnie ogromny stres a tu bafanie za bafaniem.do tego jeszcze bafania genetyczne a zdazylo sie tez powtarzac wynik bo wyszrdl nie taki.czuje sie tym bardzo zestresowana.Hitem jedt tu jefnak mierzenie cisnienia a ja od zawsze mam fobie na tym punkcie.w gabinecie zazwyczaj lekki skok cisnienia stad lekarz pozwolil mi mierzyc w domu.Z tym ze w moim przypafku w domu tez jest zle bo na sam widok cisnieniomierza serce mi lomocze i dostaje paniki.Pomiar jest przewaznie ok ale ile mnie to nerwow kosztuje to wie chyba tylko ten co ma z tym problem.czasem zdaza sie lekko podwyzszone np.120/85 ale jak zobacze ze niewiele to zaraz za drugim trzecim razem spada przewaznie do ok 105/70.Wiem ze nie mam cisnienia tylko problem z jego mierzeniem.raz tylko w bardzo duzej panice bylo grsniczne tj.127/90 ale jak sie wkurzylam i zaczelam mierzyc raz za razem ze lzami w oczach ze niech sie dzieje co chce to po najgorszej panice zaraz spadlo do 122/84 i zaraz do wartosci znow 100/ 72.Najgorszy jedt pierwdxy pomiar bo potem za kaxfym raxem spada.Jestem juz wykonczona i czuje sie jak w pulapce.Ktos ma jakis sposob na oswojenie sie z cisnieniomierzem.Normalnie bym go walnela w kat ale w tej sytuacji nie moge.jesyem juz wykonczona i zestresowana a musze mierzyc co 2,3 dni.do tego inne bafania krei i usg i robi sie horror.pomocy
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Awatar użytkownika
TheNiczi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 18 lipca 2014, o 21:24

25 października 2018, o 19:14

Celine Marie pisze:
25 października 2018, o 11:47
TheNiczi pisze:
25 października 2018, o 11:15
Chciałam się swobodnie wyżalić jeśli można.
Wróciłam na terapię bo wszystko mi się powoli życiu waliło, trochę praca, trochę związek i nie chciałam doprowadzić do tego, żeby nerwica mnie znowu pochłonęła. Ogólnie od kilku miesięcy jest mi ciężko rano wstać, w ogóle nie czuję radości mam wrażenie, że jakiś dementor sobie koło mnie łazi.
No i więc wczoraj poszłam na kontrolne USG piersi i okazało się, że mam jakiegoś guzka, podobno jest łagodny ale muszę iść do onkologa. Słowo ONKOLOG od zawsze mnie przerażało (od strachu przed chorobami wszystko się u mnie zaczęło jeśli chodzi o nerwicę) i jestem totalnie przerażona. Nie wiem nawet co czuję... jak kurde żyć ? i czemu ciągle jest coś nie tak. Przepraszam za te żale ale chyba tylko tutaj mogę coś takiego napisać
Wesz,że każdy człowiek ma multum guzków?Najczęściej to jakieś tłuszczaki ,gruczolaki ,ja jak się myję to wyczuwam zgrubień od liku ale nie będę każdego badała,co będzie to będzie. :friend:
zdaję sobie sprawę bo wcześniej miałam jakieś torbiele. Teraz mam gruczolakowłókniaka ponoć. Mam nadzieję, że nie zwariuję do wizyty :)
" Tylko ludzie ogarnięci obsesją przejmują się obsesjami "
Awatar użytkownika
sadfaceemoji
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 30 sierpnia 2018, o 21:04

25 października 2018, o 19:50

Wróciłam ze szpitala, w którym byłam z przyczyn niezwiązanych z nerwą (chociaż tak naprawdę ogólny stan organizmu jest w tej chwili przez tę nerwę sabotowany, wiadomo), badania wyszły dobrze, właściwie wszystko jest okej, a od dwóch dni mam cały czas silne napady paniki i okropną dd, chociaż było już lepiej :((( czy to może być reakcja na skumulowany przez ostatni tydzień stres? Dodam, że w międzyczasie miałam też drobną stłuczkę samochodową i strasznie to przeżyłam, mimo że nie było tak naprawdę powodu...
Czuję się obrzydliwie i chyba po prostu potrzebuję usłyszeć, że to normalne i cały postęp, który zrobiłam dzięki lekom i terapii się nie anuluje w parę dni :(
izka
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 190
Rejestracja: 15 września 2018, o 16:51

25 października 2018, o 19:53

sadfaceemoji pisze:
25 października 2018, o 19:50
Wróciłam ze szpitala, w którym byłam z przyczyn niezwiązanych z nerwą (chociaż tak naprawdę ogólny stan organizmu jest w tej chwili przez tę nerwę sabotowany, wiadomo), badania wyszły dobrze, właściwie wszystko jest okej, a od dwóch dni mam cały czas silne napady paniki i okropną dd, chociaż było już lepiej :((( czy to może być reakcja na skumulowany przez ostatni tydzień stres? Dodam, że w międzyczasie miałam też drobną stłuczkę samochodową i strasznie to przeżyłam, mimo że nie było tak naprawdę powodu...
Czuję się obrzydliwie i chyba po prostu potrzebuję usłyszeć, że to normalne i cały postęp, który zrobiłam dzięki lekom i terapii się nie anuluje w parę dni :(
No wiadomka że to może bym przez stres, ja mam tak ze kumuluje go w sobie duzo i wybucha pozniej po czasie..... i wlasnie wtedy sie dzieje :twisted: musisz to przeczekac , pogodzic sie ze sa gorsze dni przezyc je normalnie tak po prostu i starac sie nie panikowac :D
Życiowe wyzwania nie powinny Cię paraliżować. Powinny pomóc Ci odkryć, kim naprawdę jesteś.  
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

25 października 2018, o 20:58

agnefka28 pisze:
25 października 2018, o 13:34
TheNiczi pisze:
25 października 2018, o 11:15
Chciałam się swobodnie wyżalić jeśli można.
Wróciłam na terapię bo wszystko mi się powoli życiu waliło, trochę praca, trochę związek i nie chciałam doprowadzić do tego, żeby nerwica mnie znowu pochłonęła. Ogólnie od kilku miesięcy jest mi ciężko rano wstać, w ogóle nie czuję radości mam wrażenie, że jakiś dementor sobie koło mnie łazi.
No i więc wczoraj poszłam na kontrolne USG piersi i okazało się, że mam jakiegoś guzka, podobno jest łagodny ale muszę iść do onkologa. Słowo ONKOLOG od zawsze mnie przerażało (od strachu przed chorobami wszystko się u mnie zaczęło jeśli chodzi o nerwicę) i jestem totalnie przerażona. Nie wiem nawet co czuję... jak kurde żyć ? i czemu ciągle jest coś nie tak. Przepraszam za te żale ale chyba tylko tutaj mogę coś takiego napisać
Wyluzuj. Ja od 10 lat mam różne torbiele w piersiach. Jednego wyczuwam od około 8 lat. Badam regularnie piersi (raz w roku). Może onkolog da Ci na biopsję, też kiedyś miałam. I o dziwo, nawet się nie bałam...Daj znać jak będzie po! Trzymaj się, będzie ok😊
Spokojnie tez mam to dziadostwo od 7 lat i wiem przez co ptzechodzisz.Gdy wykrylam pierwszy raz to tez bylam przerazona i bylam u onkologa i byla biopsja.Nawet usunelam yen guzek bo byl dosc spory ok 2,5 cm.niestety po wyciecìu tego zrobily sie nowe 4 a potem jeszcze 2.yeraz juz nie wycinam bo tp nie ma sensu.gruvzolakowloknoaki sa niegrozne takze spokojnie.teraz tylko konytoluje na usg.befzie dobrze
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Awatar użytkownika
TheNiczi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 18 lipca 2014, o 21:24

25 października 2018, o 21:45

betii pisze:
25 października 2018, o 20:58
agnefka28 pisze:
25 października 2018, o 13:34
TheNiczi pisze:
25 października 2018, o 11:15
Chciałam się swobodnie wyżalić jeśli można.
Wróciłam na terapię bo wszystko mi się powoli życiu waliło, trochę praca, trochę związek i nie chciałam doprowadzić do tego, żeby nerwica mnie znowu pochłonęła. Ogólnie od kilku miesięcy jest mi ciężko rano wstać, w ogóle nie czuję radości mam wrażenie, że jakiś dementor sobie koło mnie łazi.
No i więc wczoraj poszłam na kontrolne USG piersi i okazało się, że mam jakiegoś guzka, podobno jest łagodny ale muszę iść do onkologa. Słowo ONKOLOG od zawsze mnie przerażało (od strachu przed chorobami wszystko się u mnie zaczęło jeśli chodzi o nerwicę) i jestem totalnie przerażona. Nie wiem nawet co czuję... jak kurde żyć ? i czemu ciągle jest coś nie tak. Przepraszam za te żale ale chyba tylko tutaj mogę coś takiego napisać
Wyluzuj. Ja od 10 lat mam różne torbiele w piersiach. Jednego wyczuwam od około 8 lat. Badam regularnie piersi (raz w roku). Może onkolog da Ci na biopsję, też kiedyś miałam. I o dziwo, nawet się nie bałam...Daj znać jak będzie po! Trzymaj się, będzie ok😊
Spokojnie tez mam to dziadostwo od 7 lat i wiem przez co ptzechodzisz.Gdy wykrylam pierwszy raz to tez bylam przerazona i bylam u onkologa i byla biopsja.Nawet usunelam yen guzek bo byl dosc spory ok 2,5 cm.niestety po wyciecìu tego zrobily sie nowe 4 a potem jeszcze 2.yeraz juz nie wycinam bo tp nie ma sensu.gruvzolakowloknoaki sa niegrozne takze spokojnie.teraz tylko konytoluje na usg.befzie dobrze
Mój jest mały 8,5 mm ale straciłam wiarę w lekarkę bo miałam USG w styczniu tego roku, bo właśnie wyczułam sobie coś przy samobadaniu. Ona powiedziała, że nic tam nie ma, jest tyko jakaś torbiel niżej do kontroli, a teraz wyszło, że jednak jest i to tam gdzie właśnie czułam, że coś mam.. A poszłam do Pani radiolog, którą całe miasto poleca.. Dlatego mam już wkręty, że może to coś gorszego..
Ale nie chcę sobie wkręcać bo wiem jak to się skończy. Pójdę do onkologa, niech specjalista się wypowie.
" Tylko ludzie ogarnięci obsesją przejmują się obsesjami "
Przemo500
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 217
Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00

25 października 2018, o 23:18

Przyszedł czas i na moje żale. Zaczął się 3 rok studiów, ja widzę że mało co ogarniam, bo spać po nocach nie mogę, a jak już zasypiam to i tak śni mi się jakieś gówno co noc. Dochodzi do tego obcość osobowości, całego ciała, brak emocji i ogólne zagubienie życiowe. Na uczelni śmieją się czasem, o to, czy przyjdę na zajęcia, czy znowu coś mi się pomyli, a jak komuś próbuję wytłumaczyć co ze mną nie tak to i tak mają to w dupie. Przykład znajomego, który stwierdził, że on nie mówi o swoich problemach, to i ja nie powinienem. To już nawet nie chodzi o to, że mi się nie chce robić nic, bo normalnie żyję itd, ale tracę w tym wszystkim sens. Ciężko mi się przestawić z myśleniem, jak widzę pijanych uśmiechniętych studenciaków, albo słyszę, że teraz to mało kto ma czas bo przecież uczelnia/ druga połówka. Nawet jakbym chciał kogoś znaleźć to tak sobie myślę co mi to da? I tak nie odczuwam emocji, a nawet jakby szło z kimś chociaż zasnąć to jeszcze obudziłbym lubą jakby jakiś koszmar znowu mnie męczył. W ogóle jakoś tak w tym wszystkim zaczęły mnie śmieszyć ludzkie problemy, że oni to są nieszczęśliwi bo to to i tamto nie wyszło. U mnie średnio co dwa-trzy lata w życiu dzieją się niemiłe rzeczy, ale teraz to jest absolutny hardkor. Jak żyć?
marzenkuś
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 10 października 2017, o 23:33

26 października 2018, o 01:19

TheNiczi pisze:
25 października 2018, o 11:15
Chciałam się swobodnie wyżalić jeśli można.
Wróciłam na terapię bo wszystko mi się powoli życiu waliło, trochę praca, trochę związek i nie chciałam doprowadzić do tego, żeby nerwica mnie znowu pochłonęła. Ogólnie od kilku miesięcy jest mi ciężko rano wstać, w ogóle nie czuję radości mam wrażenie, że jakiś dementor sobie koło mnie łazi.
No i więc wczoraj poszłam na kontrolne USG piersi i okazało się, że mam jakiegoś guzka, podobno jest łagodny ale muszę iść do onkologa. Słowo ONKOLOG od zawsze mnie przerażało (od strachu przed chorobami wszystko się u mnie zaczęło jeśli chodzi o nerwicę) i jestem totalnie przerażona. Nie wiem nawet co czuję... jak kurde żyć ? i czemu ciągle jest coś nie tak. Przepraszam za te żale ale chyba tylko tutaj mogę coś takiego napisać
Wiem co czujesz, ja czekam na tomografie nadnerczy, ponieważ na usg coś wyszło, lecz tylko tomografia odpowie co to za guz. Ogromny strach, bo co jak to rąk. Niestety ciężko myśleć racjonalnie. Trzymam za Ciebie kciuki, będzie dobrze.
dolcevita
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 90
Rejestracja: 3 czerwca 2018, o 19:30

26 października 2018, o 09:25

Przemo500 pisze:
25 października 2018, o 23:18
Przyszedł czas i na moje żale. Zaczął się 3 rok studiów, ja widzę że mało co ogarniam, bo spać po nocach nie mogę, a jak już zasypiam to i tak śni mi się jakieś gówno co noc. Dochodzi do tego obcość osobowości, całego ciała, brak emocji i ogólne zagubienie życiowe. Na uczelni śmieją się czasem, o to, czy przyjdę na zajęcia, czy znowu coś mi się pomyli, a jak komuś próbuję wytłumaczyć co ze mną nie tak to i tak mają to w dupie. Przykład znajomego, który stwierdził, że on nie mówi o swoich problemach, to i ja nie powinienem. To już nawet nie chodzi o to, że mi się nie chce robić nic, bo normalnie żyję itd, ale tracę w tym wszystkim sens. Ciężko mi się przestawić z myśleniem, jak widzę pijanych uśmiechniętych studenciaków, albo słyszę, że teraz to mało kto ma czas bo przecież uczelnia/ druga połówka. Nawet jakbym chciał kogoś znaleźć to tak sobie myślę co mi to da? I tak nie odczuwam emocji, a nawet jakby szło z kimś chociaż zasnąć to jeszcze obudziłbym lubą jakby jakiś koszmar znowu mnie męczył. W ogóle jakoś tak w tym wszystkim zaczęły mnie śmieszyć ludzkie problemy, że oni to są nieszczęśliwi bo to to i tamto nie wyszło. U mnie średnio co dwa-trzy lata w życiu dzieją się niemiłe rzeczy, ale teraz to jest absolutny hardkor. Jak żyć?
Po pierwsze to nie licz na to, że ludzie zrozumieją to co odczuwasz i że wykażą się empatią, bo masz zaburzenie. To, co odczuwamy rozumiemy tylko my, dla ludzi zdrowych emocjonalnie jest to raczej abstrakcja, więc moja rada jest taka żebyś odpuścil, bo opinia innych na ten temat nie jest nic warta - na zaburzenie i na wyjście z niego to Ty sam masz wpływ. To, nad czym musisz popracować na początek to akceptacja stanu w jakim obecnie się znajdujesz, zobaczysz, że z czasem będzie łatwiej :) polecam Ci przesłuchać wszystkie nagrania Divina i Victora i przeczytać artykuły na forum.
Ile niewypowiedzianych słów przepadło na zawsze. A może ważniejsze były od tych wszystkich wypowiedzianych.
xAga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 126
Rejestracja: 26 września 2018, o 14:28

26 października 2018, o 09:47

sadfaceemoji pisze:
25 października 2018, o 19:50
Wróciłam ze szpitala, w którym byłam z przyczyn niezwiązanych z nerwą (chociaż tak naprawdę ogólny stan organizmu jest w tej chwili przez tę nerwę sabotowany, wiadomo), badania wyszły dobrze, właściwie wszystko jest okej, a od dwóch dni mam cały czas silne napady paniki i okropną dd, chociaż było już lepiej :((( czy to może być reakcja na skumulowany przez ostatni tydzień stres? Dodam, że w międzyczasie miałam też drobną stłuczkę samochodową i strasznie to przeżyłam, mimo że nie było tak naprawdę powodu...
Czuję się obrzydliwie i chyba po prostu potrzebuję usłyszeć, że to normalne i cały postęp, który zrobiłam dzięki lekom i terapii się nie anuluje w parę dni :(
Ja często tak mam, że dostaję lęków już po fakcie, po paru dniach jakiegoś większego stresu. Tak jakby w trakcie mnie trzymała adrenalina czy świadomość, że muszę działać, a już jak jest po sprawie to nagle ataki paniki przez kilka dni. Zawsze się w końcu uspokaja. Będzie dobrze :)
Awatar użytkownika
miniper
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 113
Rejestracja: 24 października 2017, o 21:33

26 października 2018, o 13:38

A ja potrafię wpaść w takie nerwicowe rozchwianie jak mam mocne pozytywne emocje. Po prostu ten stan emocjonalny jest rozhuśtany i nawet megaradosne wydarzenie go wytrąca z równowagi.
Przemo500
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 217
Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00

26 października 2018, o 15:23

Sprawa wiadoma, że ludzie Cię nie zrozumieją, ale to przestaje mi się to podobać, kiedy ktoś traktuje Cię jak jakiegoś nieroba, albo życiowego nieogara.
ODPOWIEDZ