Byłem indywidualnie, w moim przypadku była to strata pieniędzy i czasu. Może źle trafiłem nie mam pojęcia, ale u mnie strasznie był wałkowany temat przeszłości. Zrezygnowałem i zacząłem oglądać materiały na Yt (głównie chłopaków), sporo o tym czytałem i uważam, że zrobiłem o wiele większy krok niż na terapii, objawy stały się znikome, potrafię normalnie funkcjonować i cieszyć się życiem. Nie zniechęcam, bo warto przekonać się na Sobie czy to działa.Nagisa pisze: ↑20 sierpnia 2018, o 22:13Dzień dobry, cześć i czołem. Mam kilka pytań dotyczących terapii. Jestem nieco zielona w tych sprawach. Napiszcie mi proszę ile czekaliście na terapię z NFZ , czy była to terapia indywidualna, czy grupowa, która jest lepsza. Czy Wam w ogóle pomogła i warto? Będę wdzięczna za info. Pozdr
![]()
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 84
- Rejestracja: 16 lipca 2018, o 23:18
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 71
- Rejestracja: 30 lipca 2018, o 11:12
Dzięki za info. Ja też słucham DivoViców. Bardzo pomagają. Sama też zrobiłam już sporo. Właściwie normalnie funkcjonuję, ale nie do końca. Czasami mam słabsze dni i wtedy potrafi być bardzo ciężko. Zresztą czuję, że nie jest jeszcze ok, nie tak jak bym chciała żeby było. Przyznam szczerze, że jestem nastawiona sceptycznie do takiej grupowej terapii (oczywiście nie chcę nikogo urazić). Jak już wspomniałam nie mam tutaj doświadczenia, to są tylko moje pewne wyobrażenia o takich terapiach oraz kilka opinii z netu.ChuckiexO pisze: ↑20 sierpnia 2018, o 22:21Byłem indywidualnie, w moim przypadku była to strata pieniędzy i czasu. Może źle trafiłem nie mam pojęcia, ale u mnie strasznie był wałkowany temat przeszłości. Zrezygnowałem i zacząłem oglądać materiały na Yt (głównie chłopaków), sporo o tym czytałem i uważam, że zrobiłem o wiele większy krok niż na terapii, objawy stały się znikome, potrafię normalnie funkcjonować i cieszyć się życiem. Nie zniechęcam, bo warto przekonać się na Sobie czy to działa.Nagisa pisze: ↑20 sierpnia 2018, o 22:13Dzień dobry, cześć i czołem. Mam kilka pytań dotyczących terapii. Jestem nieco zielona w tych sprawach. Napiszcie mi proszę ile czekaliście na terapię z NFZ , czy była to terapia indywidualna, czy grupowa, która jest lepsza. Czy Wam w ogóle pomogła i warto? Będę wdzięczna za info. Pozdr
![]()
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 373
- Rejestracja: 12 kwietnia 2016, o 19:24
Nagisa ja czekałam 4 miesiące.Uważam ,że jest pomocna, byłam na indywidualnej.Kolega pisze ,że u niego był wałkowany temat z przeszłości i był niezadowolony, nie bardzo to rozumiem ,bo przecież to pacjent decyduje o czym się rozmawia.
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 574
- Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51
Najpierw musiałam iść do psychiatry żeby móc zapisać się do psychologa, takie wymogi ma poradnia. Do psychiatry czekałam tydzień, a do psychologa jakoś miesiąc. Terapia indywidualna. Na nfz można 2x w miesiącu iść do psychologa.Nagisa pisze: ↑20 sierpnia 2018, o 22:13Dzień dobry, cześć i czołem. Mam kilka pytań dotyczących terapii. Jestem nieco zielona w tych sprawach. Napiszcie mi proszę ile czekaliście na terapię z NFZ , czy była to terapia indywidualna, czy grupowa, która jest lepsza. Czy Wam w ogóle pomogła i warto? Będę wdzięczna za info. Pozdr
![]()
you infected my blood
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 36
- Rejestracja: 31 marca 2017, o 10:13
Potrzebuje lekkiego wsparcia... wczoraj urodzila mi sie córka... ta na ktora tyle czekalem i ktorej chce dac tyle milosci. Niespodziewanie bo zonie odeszly wody w 36tyg czyli 4tyg wczesniej. W mojej walce z nerwica postanowilem ze bede uczestniczyl w porodzie chodzbym mial umrzec.Stres i emocje byly wielkie myslalem ze zemdleje dostane zawalu ale nie odpuscilem. Mysli wrocily ze zabije moja corke jak sie urodzi. Ze rzuce ja o ziemie i inne wstretne mysli kolataly mi glowe. Ale wyszla na swiat- malenstwo 2.7kg emocje puscily sie rozplakalem i nie moglem sie opanowac. Wzruszenie i radosc w jednym! Myslalem dalem rade tej nerwicy... ale jednak noc w szpitalu w sali 6 innymi rodzicami. Placz swiatla stuki karmienie i nic nie spalem. Rano ze zmeczenia wrocily natretne mysli. Dodam ze mieszkam w anglii i mam tu teraz tylko żonę ktora jest w szpitalu i musimy tam byc pare dni az mala nie zacznie jesc samodzielnie. Wiem ze musze ja wspierac a ucieklem do domu sie przespac zjadlem hydroksyzyne zeby stres puscil i mogl zasnac i czuc sie lepiej.a tu gorzej ppty chore mysli... zona wysyla zdjecie coreczki ze czekaja w szpotalu a ja sie boje ze nie dam rady dostane depresji albo wroci caly ten syf ktory przezylem rok temu z terapia i lekami. Wiem ze to mysli ze nikogo nie skrzywdze ale to wraca, brak akceptacji i złość na siebie ze nie moge z tym wygrac...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1566
- Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41
No ale przecież nie zabiłeś nikogo w tym szpitalu więc czego się bać?
- Renata213
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 21
- Rejestracja: 11 czerwca 2018, o 09:44
Przede wszystkim GRATULACJEnarab9891 pisze: ↑21 sierpnia 2018, o 15:49Potrzebuje lekkiego wsparcia... wczoraj urodzila mi sie córka... ta na ktora tyle czekalem i ktorej chce dac tyle milosci. Niespodziewanie bo zonie odeszly wody w 36tyg czyli 4tyg wczesniej. W mojej walce z nerwica postanowilem ze bede uczestniczyl w porodzie chodzbym mial umrzec.Stres i emocje byly wielkie myslalem ze zemdleje dostane zawalu ale nie odpuscilem. Mysli wrocily ze zabije moja corke jak sie urodzi. Ze rzuce ja o ziemie i inne wstretne mysli kolataly mi glowe. Ale wyszla na swiat- malenstwo 2.7kg emocje puscily sie rozplakalem i nie moglem sie opanowac. Wzruszenie i radosc w jednym! Myslalem dalem rade tej nerwicy... ale jednak noc w szpitalu w sali 6 innymi rodzicami. Placz swiatla stuki karmienie i nic nie spalem. Rano ze zmeczenia wrocily natretne mysli. Dodam ze mieszkam w anglii i mam tu teraz tylko żonę ktora jest w szpitalu i musimy tam byc pare dni az mala nie zacznie jesc samodzielnie. Wiem ze musze ja wspierac a ucieklem do domu sie przespac zjadlem hydroksyzyne zeby stres puscil i mogl zasnac i czuc sie lepiej.a tu gorzej ppty chore mysli... zona wysyla zdjecie coreczki ze czekaja w szpotalu a ja sie boje ze nie dam rady dostane depresji albo wroci caly ten syf ktory przezylem rok temu z terapia i lekami. Wiem ze to mysli ze nikogo nie skrzywdze ale to wraca, brak akceptacji i złość na siebie ze nie moge z tym wygrac...

Nie chodzi tak chyba do końca o wygranie na siłę z nerwą nie szarp się z nią. Złość i flustracja tylko Ci dodatkowo dokopią. Myśl pozytywnie /wiem łatwo powiedzieć/ ale masz dla kogo żyć nie daj się zwieść tej francy nerwicy kochasz dziecko i żonę nic się nie stanie myśli to tylko myśli nie nadawaj im wartości korzystaj z tego pięknego czasu przecież zostałeś tatą a to wyjątkowy czas ciesz się tym a resztę zostaw w tyle bo czasu się nie da cofnąć, a nie co dzień rodzi Ci się dziecko to daj sobie na pierwszy plan!!! RADOŚĆ

-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 574
- Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51
Gratki <razy> chciałabym ci napisać, że nie martw się, że wszystko będzie dobrze, ale nie wiem przecież czy będzie. Nie oszukujmy się, nerwica łapie znienacka, a im bardziej chcemy żeby poszła tym bardziej ta sucz się przyczepia. Mi zabrała wiele miesięcy z rodzicielstwa, do tej pory żałuję że nie byłam taka mamą dla córki jaką bym chciała być, wiele razy nie miałam siły nawet z łóżka się podnieść, pobawić z nią czy pójść na spacer. Najgorzej wspominam okres dd kiedy skupiałam się na tym żeby tylko się nie zabić, żeby kolejny dzień przetrzymać. Ale mam nadzieję że u ciebie będzie lepiej, że nie dasz się tak łatwo wkręcić nerwicynarab9891 pisze: ↑21 sierpnia 2018, o 15:49Potrzebuje lekkiego wsparcia... wczoraj urodzila mi sie córka... ta na ktora tyle czekalem i ktorej chce dac tyle milosci. Niespodziewanie bo zonie odeszly wody w 36tyg czyli 4tyg wczesniej. W mojej walce z nerwica postanowilem ze bede uczestniczyl w porodzie chodzbym mial umrzec.Stres i emocje byly wielkie myslalem ze zemdleje dostane zawalu ale nie odpuscilem. Mysli wrocily ze zabije moja corke jak sie urodzi. Ze rzuce ja o ziemie i inne wstretne mysli kolataly mi glowe. Ale wyszla na swiat- malenstwo 2.7kg emocje puscily sie rozplakalem i nie moglem sie opanowac. Wzruszenie i radosc w jednym! Myslalem dalem rade tej nerwicy... ale jednak noc w szpitalu w sali 6 innymi rodzicami. Placz swiatla stuki karmienie i nic nie spalem. Rano ze zmeczenia wrocily natretne mysli. Dodam ze mieszkam w anglii i mam tu teraz tylko żonę ktora jest w szpitalu i musimy tam byc pare dni az mala nie zacznie jesc samodzielnie. Wiem ze musze ja wspierac a ucieklem do domu sie przespac zjadlem hydroksyzyne zeby stres puscil i mogl zasnac i czuc sie lepiej.a tu gorzej ppty chore mysli... zona wysyla zdjecie coreczki ze czekaja w szpotalu a ja sie boje ze nie dam rady dostane depresji albo wroci caly ten syf ktory przezylem rok temu z terapia i lekami. Wiem ze to mysli ze nikogo nie skrzywdze ale to wraca, brak akceptacji i złość na siebie ze nie moge z tym wygrac...

you infected my blood
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 71
- Rejestracja: 30 lipca 2018, o 11:12
Gratuluję narodzin córeczki
. Kochasz żonę i córkę, a miłość ma wielką moc. Te bzdurne myśli, to tylko zagrywka nerwiczki. Puste i bez znaczenia. Wygrasz z nią jak odpuścisz. Emocje, zmęczenie, obawy, to w takich sytuacjach normalna sprawa. Sama mam córkę
. Poza tym nie zostawiłeś żony i nie uciekłeś do domu. Byłeś przy narodzinach i potem całą noc. Na co komu wykończony tatuś przy boku
. Wyśpij się, odpocznij i zregeneruj trochę, a potem wróć do tego szpitala. Żona i córka są tam na pewno pod dobrą opieką. A natrętne myśli niech sobie płyną, spłyną i wypierdzielają. Na pewno dasz radę. Wszystko będzie ok
.




- znerwicowana85
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 268
- Rejestracja: 24 maja 2018, o 10:16
Moj jadłowstręt opieral sie na leku, ze jak cos zjem to sie zatruje i bede wymiotowac i jeszcze, ze mnie uczuli i dostane biegunki. No i czego sie balam to powodowalam symulacje, bo m innymi albo mnie zanudzalo albo latalo mi po jelitach. W najgorszej fazie wcinałam głównie czarne oliwki . W końcu pomogło regularne picie mięty i melisy oraz przyjmowanie probiotyków, które polecił mi gastro i z czasem wszystko sie normuje. Nawet przy sporym stresie ibjawy sa łagodniejsze.tapurka pisze: ↑20 sierpnia 2018, o 21:21Problemy z jedzeniem są typowe w nerwicy. Agresywne nastawienie do nerwicy nie pomoże, trzeba zaakceptować ten stan, że teraz się źle czujesz. Podczas odburzania wiele razy będziesz się źle czuła, myślała że znowu powrót do początku, ale to tylko krok w tył, a jak poradzisz sobie teraz, to zrobisz dwa kroki w przód. U mnie jak miałam okres jadłowstrętu to chociaż jajko w siebie rano wmuszałam albo banana żeby nie jeść leków na pusty żołądek. W ciągu dnia łykałam witaminy i dużo piłam, żeby się nie odwodnić.leppi pisze: ↑20 sierpnia 2018, o 20:03Ostatnio mam słabsze już prawie dwa tygodnie. Nerwicy nabawiłam się dobre 20 lat temu, potem było lepiej, potem gorzej, lepiej, itp. Trzy lata temu potworny kryzys po operacji - zmiana leków i rozpoczęcie terapii. Pomału pomału miałam wrażenie, że już zmierzam ku końcowi a tu klops.
Ataki lęku - dziwny lęk związany z jedzeniem - patrzę na jedzenie i boję się, że nie dam rady zjeść. Czasem przeraża mnie nawet rozmowa o jedzeniu. Ataki przyspieszonego bicia serca. Dni z ciągłym napięciem. Na początku sierpnia zaczęłam czytać forum, słuchać nagrań, i już miałam wrażenie, że wchodzę a akceptację, ale to jeszcze iluzja. Dziś na terapii krzyczałam "dlaczego znowu lęk? mogę czuć wszystko, tylko nie głupi lęk przed jedzeniem!" - sama się złapałam na tym, że na akceptację to nie brzmi.
„Tylko rozsadek mnie dzis uratuje” 
- natretnapaula
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 173
- Rejestracja: 6 października 2016, o 19:29
Ja chodziłam na NFZ. Czekałam chyba 2 m-ce na pierwszą wizytę a potem przez rok chodziłam co tydzień. Miałam terapię indywidualną. Powiem szczerze że babka wyprowadziła mnie na prostą. W momencie gdy przyszłam pierwszy raz to byłam totalna zahukana kulką która trzęsła się że strachu i brzydzila się wszystkich i wszystkiego. Kiedy już był koniec to już byłam nowym człowiekiem. Dla mnie gra warta świeczki. Teraz mam problem bo nie mam czasu udać się na terapięNagisa pisze: ↑20 sierpnia 2018, o 22:13Dzień dobry, cześć i czołem. Mam kilka pytań dotyczących terapii. Jestem nieco zielona w tych sprawach. Napiszcie mi proszę ile czekaliście na terapię z NFZ , czy była to terapia indywidualna, czy grupowa, która jest lepsza. Czy Wam w ogóle pomogła i warto? Będę wdzięczna za info. Pozdr
![]()
Jestem sobie prawdą, fałszem i zagadką też...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 36
- Rejestracja: 31 marca 2017, o 10:13
Dzieki za dobre slowa, zwlaszcza nagisa*, wczorwaj bylem nie do zycia ale zrobiłem jak radziliscie wrocilem w nocy do domu spalem 6godzin i czuje sie znaczne lepiej. Przy braku snu dochodzi somatyka ktorej nie lubie. Z samymi myslami jakos sobie poradzę. Lece do szpitala do mojej coreczki. Walic nerwice. Nie dam sie. 2 lata temu balem sie wyjsc z domu. Nie zamierzam wrocic do tej sytuacji. Wsiadam w auto i zasuwam pomimo ze*! Chcesz to chodz- Sram na cIEBIE lęku!
- natretnapaula
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 173
- Rejestracja: 6 października 2016, o 19:29
Gratulacje z okazji narodzin dzidzinarab9891 pisze: ↑22 sierpnia 2018, o 08:39Dzieki za dobre slowa, zwlaszcza nagisa*, wczorwaj bylem nie do zycia ale zrobiłem jak radziliscie wrocilem w nocy do domu spalem 6godzin i czuje sie znaczne lepiej. Przy braku snu dochodzi somatyka ktorej nie lubie. Z samymi myslami jakos sobie poradzę. Lece do szpitala do mojej coreczki. Walic nerwice. Nie dam sie. 2 lata temu balem sie wyjsc z domu. Nie zamierzam wrocic do tej sytuacji. Wsiadam w auto i zasuwam pomimo ze*! Chcesz to chodz- Sram na cIEBIE lęku!
Jestem sobie prawdą, fałszem i zagadką też...