Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
- Sylwia86@
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 13 grudnia 2017, o 16:19
nie wiem czy dobrze umieszczam post bo dopiero się uczę forum. Z objawami nerwicy somatycznej zaczęłam sobie jakoś radzić, ogarniać mieć wyje...ne ale niestety od września jak tylko dzieci poszły do szkoły przedszkola złapałam mega doła ze zostałam sama , sama na 5/ 6 godzin dziennie, a przecież tak się cieszyłam ze w końcu odpocznę od dzieci . Moje emocje uczucia stały się dla mnie dramatem bo nerwica się pogłębiła, nie potrafię sobie poradzić z tym.A od kilku dni z objawów somatycznych najbardziej dokucza mi brak apetytu, no i te stany w których zawieszam się i mam ochotę, myśl nie istnieć przestać oddychać, sens gdzieś uleciał a przecież mam 3 cudownych dzieci.Wczoraj poszłam np do sklepu a tam koszmar !!!! nie mogłam się skupić i nie pamiętałam co mam kupić , ludzi od groma każdy coś gadał a ja jak otępiała plątałam się miedzy regalami nie wiedząc co ze sobą zrobić. jak z tamtad wyszłam zaczęłam płakać ze nie może tak być ze tak się nie da żyć. Później wszystko jakby zeszło,pojechałam po dzieci w jakimś dziwnym mega spokojnym stanie,nie wiem jak to nazwać. Po południu gdy maż wrócił z pracy znowu pękły emocje i zaczęłam zanosić się płaczem,pełna żalu i strachu ze coś się znowu ze mną dzieje. Dzis jest lepiej , wzięłam z rana połowę hydroksyzyny czyli 12,5 mg bo czeka mnie wyjście do urzędu, i wiecie co? i do tego samego sklepu , bo powiedziałam sobie ze nie dam się i będę stawiać temu uczuciu czoła.Tylko teraz pytanie czy naprawdę bez leków(hydro doraźnie) będę w stanie sama to ogarnąć?ten stan derealizacji i nie wiem czego jeszcze, deprechy?Miłego Dnia
- Zestresowana
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 457
- Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22
Sylwia, a proboWalasek chodzić na terapię?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 11 grudnia 2017, o 00:13
Wczoraj na to odpisałam ale chyba nie dodałam nie wiem, bo nie widzę tego. Wychodziłam do toalety ale starałam się jak najmniej zazwyczaj gdy się już zajęłam zapominałam o bólu brzuch i dolegliwościach chociaż czasem było trudno ale wtedy starałam się jak najdłużej to przetrzymywać i na siłę czytać robić coś innego i to pomagało.cyraneczka pisze: ↑14 grudnia 2017, o 22:00Ja pól roku na zwolnieniu chorobowym siedziałam - właśnie mi minęło zwolnienie, ale do tamtej firmy nie wracam, bo mi za bardzo dała w kość - mimo, że nie miałam wtedy nerwicy, a raczej depresję. Każda taka wypowiedź, jak np. twoja, dodaje mi więcej wiary, że się uda. Jak sobie radziłaś z napadami lęku? Wychodziłaś do toalety? Głupie pytanie, wiem, ale nie wyobrażam sobie co ja zrobię/zrobiłabym.usmiech pisze: ↑14 grudnia 2017, o 21:56Rok temu gdy czułam się o wiele gorzej też przez 2 miesiące siedziałam w domu i to był chyba najgorszy okres. Odkąd zaczęłam pracować poczułam się o wiele lepiej, bo przyszły nowe obowiązki, chciałam się też pokazać z jak najlepszej strony i chociaż często miałam napady lęku i problemy żołądkowe wiedziałam, że muszę iść do pracy i jak szłam wytrzymywałam te 8 godzin czułam się dumna z siebie, że dałam radę. Też na początku uczymy się dużo nowych rzeczy czy funkcjonowania firmy i na tym się skupiałam, a skupiając myśli nad obowiązkami zapominałam o lęku, więc dobrze, że chcesz iść do pracy zajmiesz myśli czymś innym.cyraneczka pisze: ↑14 grudnia 2017, o 21:42
Dzięki za dobre słowo mam bardzo nasilone objawy fizyczne, no i jestem ciekawa jak to będzie, czy uda mi się je ignorować w pracy, bo jestem ciągle zmęczona, duszno mi, w głowie się kręci, ale wiem, że siedzenie w domu mnie nie wyleczy
Pisząc to uświadomiłam sobie, że po co aż tak przejełam się dzisiejszym dniem, jak kiedyś każdy dzień tak wyglądał a nawet gorzej i dawałam radę to i teraz na pewno dam
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Kazdy z nas to przezywal.... kazdy jak dostal mega ataku lęku byl na tej samej drodze. Ja pamietam jak ja mialam tez jazdy mega bo mnie meczyly somatyczne objawy,ataki paniki spontaniczne i derealizacja. Ale to z czasem zawsze mija jesli nie mija w 100 prc to potem czlowiek przyzywycaja sie i najczesciej mija lęk czy ataki paniki,niekotrym dd i zycie staje sie calkiem znosne Niektorzy wychodza z tego calkowicie i nie mecza sie w ogole z analiza itpSylwia86@ pisze: ↑15 grudnia 2017, o 08:37nie wiem czy dobrze umieszczam post bo dopiero się uczę forum. Z objawami nerwicy somatycznej zaczęłam sobie jakoś radzić, ogarniać mieć wyje...ne ale niestety od września jak tylko dzieci poszły do szkoły przedszkola złapałam mega doła ze zostałam sama , sama na 5/ 6 godzin dziennie, a przecież tak się cieszyłam ze w końcu odpocznę od dzieci . Moje emocje uczucia stały się dla mnie dramatem bo nerwica się pogłębiła, nie potrafię sobie poradzić z tym.A od kilku dni z objawów somatycznych najbardziej dokucza mi brak apetytu, no i te stany w których zawieszam się i mam ochotę, myśl nie istnieć przestać oddychać, sens gdzieś uleciał a przecież mam 3 cudownych dzieci.Wczoraj poszłam np do sklepu a tam koszmar !!!! nie mogłam się skupić i nie pamiętałam co mam kupić , ludzi od groma każdy coś gadał a ja jak otępiała plątałam się miedzy regalami nie wiedząc co ze sobą zrobić. jak z tamtad wyszłam zaczęłam płakać ze nie może tak być ze tak się nie da żyć. Później wszystko jakby zeszło,pojechałam po dzieci w jakimś dziwnym mega spokojnym stanie,nie wiem jak to nazwać. Po południu gdy maż wrócił z pracy znowu pękły emocje i zaczęłam zanosić się płaczem,pełna żalu i strachu ze coś się znowu ze mną dzieje. Dzis jest lepiej , wzięłam z rana połowę hydroksyzyny czyli 12,5 mg bo czeka mnie wyjście do urzędu, i wiecie co? i do tego samego sklepu , bo powiedziałam sobie ze nie dam się i będę stawiać temu uczuciu czoła.Tylko teraz pytanie czy naprawdę bez leków(hydro doraźnie) będę w stanie sama to ogarnąć?ten stan derealizacji i nie wiem czego jeszcze, deprechy?Miłego Dnia
- Zestresowana
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 457
- Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22
Słuchajcie, mam kryzys i bardzo potrzebuję pomocy.
Dwa tygodnie temu udało mi się pięknie przejść przez kryzys, aż byłam z siebie dumna, że tak fanie poszło.
Ale teraz mi dosrało poczwórnie. Niby nie jest jakoś mega ciężko, objawy nie są jakieś nie wiadomo, jakie, ale psychicznie mi dowaliło. Mnóstwo myśli, że z tego nigdy nie wyjdę, że zawsze tak będzie, że jak odstawię leki (mam w lutym-marcu odstawiać), to będzie dokładnie tak samo, jak na początku, że może sobie zrobię krzywdę, że mam depresję, że nigdy nie będzie dobrze, żę jutro na egzaminie spanikuję i wybiegnę z sali. Wiem, że to wszystko to tylko straszaki, ale dowaliło mocno. Oczywiście somaty też są - bicie serca, trzęsące się ręce, chęć ucieczki, zmęczenie, nawet trochę derealizacji złapałam i zawrotów głowy. Dzisiaj aż się popłakałam chłopakowi, co rzadko mi się zdarza, normalnie się rozkleiłam.
Walczę już dzielnie świadomie 3 lata, niestety ze wsparciem leków i widzę efekty, ale za każdym razem, gdy myślę, że jest już ok i jestem na prostej drodze do odburzenia, to lęki mi dowalają. Myślę, że teraz jest gorzej, bo przez poprzedni kryzys przeszłam fajnie i nerwa próbuje walczyć i udowodnić, kto tu rzadzi. Jeszcze jak głupia zaczęłam czytać o depresji i zaczęłam analizować.
Dobrze kombinuję czy niedobrze?
Dwa tygodnie temu udało mi się pięknie przejść przez kryzys, aż byłam z siebie dumna, że tak fanie poszło.
Ale teraz mi dosrało poczwórnie. Niby nie jest jakoś mega ciężko, objawy nie są jakieś nie wiadomo, jakie, ale psychicznie mi dowaliło. Mnóstwo myśli, że z tego nigdy nie wyjdę, że zawsze tak będzie, że jak odstawię leki (mam w lutym-marcu odstawiać), to będzie dokładnie tak samo, jak na początku, że może sobie zrobię krzywdę, że mam depresję, że nigdy nie będzie dobrze, żę jutro na egzaminie spanikuję i wybiegnę z sali. Wiem, że to wszystko to tylko straszaki, ale dowaliło mocno. Oczywiście somaty też są - bicie serca, trzęsące się ręce, chęć ucieczki, zmęczenie, nawet trochę derealizacji złapałam i zawrotów głowy. Dzisiaj aż się popłakałam chłopakowi, co rzadko mi się zdarza, normalnie się rozkleiłam.
Walczę już dzielnie świadomie 3 lata, niestety ze wsparciem leków i widzę efekty, ale za każdym razem, gdy myślę, że jest już ok i jestem na prostej drodze do odburzenia, to lęki mi dowalają. Myślę, że teraz jest gorzej, bo przez poprzedni kryzys przeszłam fajnie i nerwa próbuje walczyć i udowodnić, kto tu rzadzi. Jeszcze jak głupia zaczęłam czytać o depresji i zaczęłam analizować.
Dobrze kombinuję czy niedobrze?
- Sylwia86@
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 13 grudnia 2017, o 16:19
Robiłam jedno podejscie ale jakos mi nie podpasowało, od stycznia sproboje na nowo
- Iwona29
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1899
- Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53
Niestety pokłóciłam się z mężem rano i cały dzień mnie trzęsie w środku z nerwa a teraz na moje utrapienie mam telepanie serca raz za razem aż boję się bo ciężko mi pracować
Wyszło mi po całym dniu i magnez nie pomaga.Na sama noc kuźwa no
Wyszło mi po całym dniu i magnez nie pomaga.Na sama noc kuźwa no
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"✌
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"✌
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
DobrzeZestresowana pisze: ↑15 grudnia 2017, o 16:03Słuchajcie, mam kryzys i bardzo potrzebuję pomocy.
Dwa tygodnie temu udało mi się pięknie przejść przez kryzys, aż byłam z siebie dumna, że tak fanie poszło.
Ale teraz mi dosrało poczwórnie. Niby nie jest jakoś mega ciężko, objawy nie są jakieś nie wiadomo, jakie, ale psychicznie mi dowaliło. Mnóstwo myśli, że z tego nigdy nie wyjdę, że zawsze tak będzie, że jak odstawię leki (mam w lutym-marcu odstawiać), to będzie dokładnie tak samo, jak na początku, że może sobie zrobię krzywdę, że mam depresję, że nigdy nie będzie dobrze, żę jutro na egzaminie spanikuję i wybiegnę z sali. Wiem, że to wszystko to tylko straszaki, ale dowaliło mocno. Oczywiście somaty też są - bicie serca, trzęsące się ręce, chęć ucieczki, zmęczenie, nawet trochę derealizacji złapałam i zawrotów głowy. Dzisiaj aż się popłakałam chłopakowi, co rzadko mi się zdarza, normalnie się rozkleiłam.
Walczę już dzielnie świadomie 3 lata, niestety ze wsparciem leków i widzę efekty, ale za każdym razem, gdy myślę, że jest już ok i jestem na prostej drodze do odburzenia, to lęki mi dowalają. Myślę, że teraz jest gorzej, bo przez poprzedni kryzys przeszłam fajnie i nerwa próbuje walczyć i udowodnić, kto tu rzadzi. Jeszcze jak głupia zaczęłam czytać o depresji i zaczęłam analizować.
Dobrze kombinuję czy niedobrze?
A no kryzysy są niestety nie jeden. Zazwyczaj kazdy kolejny jest slabszy aczkolwiek masz pewnie jakies stresy w zyciu realnym dlatego tak bardzo to się odzywa. Uspokoj się.
Depresja w telewizji ukazana jest zbyt derastycznie dlatego się jej boimy. Kojarzy nam sie z lezeniem w lozku i samobojstwem a jednak depresja depresji nierowna i mozemy bac sie jej latami a nic z tego nie wynika glowa do gory,wstań otrzep sie i idz do przodu
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 373
- Rejestracja: 12 kwietnia 2016, o 19:24
Hej, a ja się trochę podłamałam .Już ponad dwa lata chodzę na psychoterapię i to do naprawdę bardzo doświadczonego terapeuty, było już całkiem dobrze , myślałam ,że ze wszyskim już dam radę i powoli myślałam o końcu terapii.Niestety od jakiegoś czasu znowu czuję się gorzej.Wszystko zaczęło się od wyników badań z usg tarczycy ,które okazały się niezbyt dobre , zaczęłam się bardzo martwić .Od tego czasu ciągle martwie się zdrowiem czy to o serce czy żołądek ostatnio trochę pobolewa mnie głowa i już boję się wylewu a nie mam odwagi zmierzyć ciśnienia.Boję się tego ,że ta nerwica to takie dziadostwo ,które nawet jak się opanuje to w sprzyjających temu warunkach znowu wraca.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 11
- Rejestracja: 2 czerwca 2017, o 10:43
Dziś sobie uświadomiłam złość na kilka osób, które niegdyś mówiły, że są mi jak rodzina, a kiedy ja ośmieliłam się skrytykować ich sposób działania i odejść z grupy, nawet nie zapytają, co u mnie, choć deklarowały, że nadal będziemy się przyjaźnić. Złość i smutek. Somatyzacja: ospałość, jakbym po prostu była tylko częściowo wybudzona, takie odczucie, nudności, brak apetytu, sztywność karku.
- Zestresowana
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 457
- Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22
Eiviss, dziękuję za odpowiedź. Tak, mam trochę stresów w życiu realnym, wyolbrzymionych dodatkowo przez lęk i się nawarstwia. Jedno wpływa na drugie. o do depresji wiem, jak wygląda, moja mama choruje i przeraża mnie to,bo chcę kurde po prsotu sobie żyć i być szczęśliwa.eiviss1204 pisze: ↑15 grudnia 2017, o 19:33DobrzeZestresowana pisze: ↑15 grudnia 2017, o 16:03Słuchajcie, mam kryzys i bardzo potrzebuję pomocy.
Dwa tygodnie temu udało mi się pięknie przejść przez kryzys, aż byłam z siebie dumna, że tak fanie poszło.
Ale teraz mi dosrało poczwórnie. Niby nie jest jakoś mega ciężko, objawy nie są jakieś nie wiadomo, jakie, ale psychicznie mi dowaliło. Mnóstwo myśli, że z tego nigdy nie wyjdę, że zawsze tak będzie, że jak odstawię leki (mam w lutym-marcu odstawiać), to będzie dokładnie tak samo, jak na początku, że może sobie zrobię krzywdę, że mam depresję, że nigdy nie będzie dobrze, żę jutro na egzaminie spanikuję i wybiegnę z sali. Wiem, że to wszystko to tylko straszaki, ale dowaliło mocno. Oczywiście somaty też są - bicie serca, trzęsące się ręce, chęć ucieczki, zmęczenie, nawet trochę derealizacji złapałam i zawrotów głowy. Dzisiaj aż się popłakałam chłopakowi, co rzadko mi się zdarza, normalnie się rozkleiłam.
Walczę już dzielnie świadomie 3 lata, niestety ze wsparciem leków i widzę efekty, ale za każdym razem, gdy myślę, że jest już ok i jestem na prostej drodze do odburzenia, to lęki mi dowalają. Myślę, że teraz jest gorzej, bo przez poprzedni kryzys przeszłam fajnie i nerwa próbuje walczyć i udowodnić, kto tu rzadzi. Jeszcze jak głupia zaczęłam czytać o depresji i zaczęłam analizować.
Dobrze kombinuję czy niedobrze?
A no kryzysy są niestety nie jeden. Zazwyczaj kazdy kolejny jest slabszy aczkolwiek masz pewnie jakies stresy w zyciu realnym dlatego tak bardzo to się odzywa. Uspokoj się.
Depresja w telewizji ukazana jest zbyt derastycznie dlatego się jej boimy. Kojarzy nam sie z lezeniem w lozku i samobojstwem a jednak depresja depresji nierowna i mozemy bac sie jej latami a nic z tego nie wynika glowa do gory,wstań otrzep sie i idz do przodu
Dzisiaj jest dużo lepiej, ale nadal wątpię w trwałe wyzdrowienie, zwłaszcza bez leków, a nie chcę ich brać do końca życia:P Co mnie boli to to, że za każdym razem, gdy myślę, że jest już ok, to mi dowala gorzej. Są też takie momenty, że po dłuższym czasie bez objawów pomyślę o lęku, że przecież to tylko lęk i przez kolejny kryzys przejdę i sobie przecież poradzę, bo tyle razy mi się udało, a kolejna kryzysówka pokazuje co innego. Podejrzewam, że robię sobie za dużą presję.
- cyraneczka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 29 listopada 2017, o 08:44
tarczycę i jej leczenie zostaw lekarzom (mnie jako nerwicowcowi nawet by się to podobało - nareszcie jakaś choroba, którą da się wyleczyć bez pracy nad sobą haha), a ciśnienia nie mierz z pobudek lękowych (zmierz jak ci minie faza)ewagos pisze: ↑16 grudnia 2017, o 07:26Hej, a ja się trochę podłamałam .Już ponad dwa lata chodzę na psychoterapię i to do naprawdę bardzo doświadczonego terapeuty, było już całkiem dobrze , myślałam ,że ze wszyskim już dam radę i powoli myślałam o końcu terapii.Niestety od jakiegoś czasu znowu czuję się gorzej.Wszystko zaczęło się od wyników badań z usg tarczycy ,które okazały się niezbyt dobre , zaczęłam się bardzo martwić .Od tego czasu ciągle martwie się zdrowiem czy to o serce czy żołądek ostatnio trochę pobolewa mnie głowa i już boję się wylewu a nie mam odwagi zmierzyć ciśnienia.Boję się tego ,że ta nerwica to takie dziadostwo ,które nawet jak się opanuje to w sprzyjających temu warunkach znowu wraca.
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Presja jest jednym z bledow ktore popalniaja ludzie w stanie lekowym. Boisz sie ja wiem bo ja tez sie depresji balam. Moja babcia miala silna a ja z nia mieszkalam w dziecinstwie i zajmowalam się nia. Ale pamiętaj depresja to tez forma ucieczki Divin ja mial i wielu wielu innych i dali rade z niej wyjscZestresowana pisze: ↑16 grudnia 2017, o 15:01Eiviss, dziękuję za odpowiedź. Tak, mam trochę stresów w życiu realnym, wyolbrzymionych dodatkowo przez lęk i się nawarstwia. Jedno wpływa na drugie. o do depresji wiem, jak wygląda, moja mama choruje i przeraża mnie to,bo chcę kurde po prsotu sobie żyć i być szczęśliwa.eiviss1204 pisze: ↑15 grudnia 2017, o 19:33DobrzeZestresowana pisze: ↑15 grudnia 2017, o 16:03Słuchajcie, mam kryzys i bardzo potrzebuję pomocy.
Dwa tygodnie temu udało mi się pięknie przejść przez kryzys, aż byłam z siebie dumna, że tak fanie poszło.
Ale teraz mi dosrało poczwórnie. Niby nie jest jakoś mega ciężko, objawy nie są jakieś nie wiadomo, jakie, ale psychicznie mi dowaliło. Mnóstwo myśli, że z tego nigdy nie wyjdę, że zawsze tak będzie, że jak odstawię leki (mam w lutym-marcu odstawiać), to będzie dokładnie tak samo, jak na początku, że może sobie zrobię krzywdę, że mam depresję, że nigdy nie będzie dobrze, żę jutro na egzaminie spanikuję i wybiegnę z sali. Wiem, że to wszystko to tylko straszaki, ale dowaliło mocno. Oczywiście somaty też są - bicie serca, trzęsące się ręce, chęć ucieczki, zmęczenie, nawet trochę derealizacji złapałam i zawrotów głowy. Dzisiaj aż się popłakałam chłopakowi, co rzadko mi się zdarza, normalnie się rozkleiłam.
Walczę już dzielnie świadomie 3 lata, niestety ze wsparciem leków i widzę efekty, ale za każdym razem, gdy myślę, że jest już ok i jestem na prostej drodze do odburzenia, to lęki mi dowalają. Myślę, że teraz jest gorzej, bo przez poprzedni kryzys przeszłam fajnie i nerwa próbuje walczyć i udowodnić, kto tu rzadzi. Jeszcze jak głupia zaczęłam czytać o depresji i zaczęłam analizować.
Dobrze kombinuję czy niedobrze?
A no kryzysy są niestety nie jeden. Zazwyczaj kazdy kolejny jest slabszy aczkolwiek masz pewnie jakies stresy w zyciu realnym dlatego tak bardzo to się odzywa. Uspokoj się.
Depresja w telewizji ukazana jest zbyt derastycznie dlatego się jej boimy. Kojarzy nam sie z lezeniem w lozku i samobojstwem a jednak depresja depresji nierowna i mozemy bac sie jej latami a nic z tego nie wynika glowa do gory,wstań otrzep sie i idz do przodu
Dzisiaj jest dużo lepiej, ale nadal wątpię w trwałe wyzdrowienie, zwłaszcza bez leków, a nie chcę ich brać do końca życia:P Co mnie boli to to, że za każdym razem, gdy myślę, że jest już ok, to mi dowala gorzej. Są też takie momenty, że po dłuższym czasie bez objawów pomyślę o lęku, że przecież to tylko lęk i przez kolejny kryzys przejdę i sobie przecież poradzę, bo tyle razy mi się udało, a kolejna kryzysówka pokazuje co innego. Podejrzewam, że robię sobie za dużą presję.
Poczytaj sobie Beate Pawlikowska ja ja czytalam na samym poczatku jak nie znalam forum i ogarnęłam w miare swoj natret o bezsenność ona wyszla z depresji moze pomoze Ci to stanac na nogi
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Tak jesli nie przerobiles tematu odpowiednio.
Często widze tutaj takie rzeczy a wydaje mi się,że jesli nerwica byla odpowiednio potraktowana czyli rzeczywiście z ta akceptacja i dystansem to nie ma mowy o powrocie tego w tak mocnym wydaniu.
Mozliwe ze przez kilka mies nadal miałeś male wątpliwości a one powoduja ze mimo wszystko stan lekowy utrzymuje się.
Jeszcze rozumiem jak rzeczywiacie cos sie dzieje
My dowiadujemy się ze jesteśmy ciezko chorzy czy ktos z naszych bliskich i to zalamanie nastroju,lekka panika i słabość jaka mamy w takich okresach powlduje lekki wkrecanie - To jeszcze rozumiem
Ale jesli nagle spada Ci nastroj (co jest normalne w przypadku kazdego czlowieka bo każdemu czlowiekowi nawet niezaburzonemu to sie zdarza) czy występuje lęk,ktory tez jest normalna odpowiedzia organizmu na stres i zaczyna sie analiza. To uwazam osoboscie ze tamt nerwicy nie byl do konca przerobiony tak jak trzeba. Bo w takich okresach powinno stosowac sie taka sama akceptację i niereaktywnosc. A tu zaczyna się rozkminka "Nerwica wrocila" no ale jesli pogodziles sie z nia to czego sie bac ? A no wlasnie i to jest ten duzy blad ze te ost kroki zostaly pominiete.