Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
- jestemjakajestem
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 169
- Rejestracja: 29 listopada 2016, o 15:35
dopadło i mni dzis....zastaawia się czy te moje natrętne , straszne mysli to już nie urojenia.....brak mi sił już do samej siebie
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1548
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Staraj się je oswoić zaakceptować i ignoruj je to tylko myśli.Jak dasz wciągnąć w analize to już ciężko z nimi sobie poradzić.Musisz je racjonalizować przecież wiesz ze to jest iluzja,nasz organizm który jest zalękniony boi się wszystkiego co może być dla niego zagrożeniem.My się kontrolujemy na 200%.
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1548
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Nerwice mam jakieś 3 lata.Oczywiscie zaczęło się od hipochondrii i derealizacji nie wiedziałem co to jest dopiero w tym roku się dowiedziałem ze to nerwica.Jakies 4 Miechy temu opanowałem hipohondrie i derealizacje ale 3 miechy temu pojawiły się myśli a raczej lek przed tym ze mogę coś sobie zrobić i na początku się przestraszyłem ale już co raz lepiej mi z nim się udaje postępować i przede wszystkim staram się je akceptować.Mialas takie myśli natretne ?jak sobie radzisz?Olalala pisze: ↑17 września 2017, o 15:17Nipo, staraj sie więcej akceptować, a mniej zadawać pytań
Sądząc po Twoich pytaniach Twoim podstawowym problemem jest brak akceptacji.
Dlugo masz nerwice?
- Iwona29
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1899
- Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53
Kochany z dziewuchami to gadka z wiatrakami....Erni_k pisze: ↑17 września 2017, o 08:41No tak, ehh chyba każdy z nas ma czarną plamę odcisniętą na emocjach :/ przykro mi to czytać. Ja już miałem taką pracę, że w weekendy pracowałem i jak zakończyłem ten etap, powiedziałem nigdy więcej. Szef zazwyczaj ma w dupie, za to czuje co ma w kieszeni. Nie koniecznie z szefem trzeba gadać. Zawsze jest jakieś wyjście, zmobilizować babki, napisać "anonima" od całej załogi, podrzucić szefowi, niech się głowi. U nas takie akcje przechodziły, a i nie raz wojne toczyliśmy np. o dodatek nocny bo stawka taka sama jak w dzień, a nie powinna. W razie czego pracę można zmienić.
Gadasz jak do słupa. One nie odezwą się a gadają.Ja chce iść ale sama?Nie mam siły tak pracować. biegam z gory na dół bo im musze pomagać.Jak juz jem to na kolanach za kasą i wychylam się czy nikt nie idzie na piętro bo zadna za mnie nie wejdzie Ja sucha to mogę kur.... mać.
Pracę tu znaleźć jest ciężko....jestem zmuszona 3mac sie tu bo mam dom do spłaty a boje sie ze nie znajdę szybko innej.
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"✌
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"✌
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1856
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Nipo takich nie miałam, mam z kolei inne ciekawe (o karze bożej i takie tam). Każdy ma inne, ale tu raczej nie o treść chodzi tylko sposób postępowania z myślami. Z tego co zauwazylam, to ze jak ktoś juz dluzej w tym siedzi to zaczyna sie utożsamiać z tym stanem i tu ciężko przeciąć pępowinę. Ja sie odburzam ponad półtora roku i mam jakies 5-10% nerwicy. Mysle, ze to czego bam brakuje to po prostu pożyć sobie dluzej w normalnym miare stanie i zacząć sie przyzwyczajać do normalności, czyli jak zwykle potrzebny jest czas. W sumie chyba najważniejsze to nie rozbijać nerwicy na czynniki pierwsze typu: Mialem somaty teraz mam natręctwa. Albo przeszlo mi cos to zaś mam to. Ja te robiłam taki błąd, ale spoko do wszystkiego trzeba dojść samemu nerwica to całość (somaty, natręctwa i cala ta jazda). Póki sie to dzieli na jakies części to tak jakby dalej nie rozumie sie nerwicyNipo pisze: ↑17 września 2017, o 18:39Nerwice mam jakieś 3 lata.Oczywiscie zaczęło się od hipochondrii i derealizacji nie wiedziałem co to jest dopiero w tym roku się dowiedziałem ze to nerwica.Jakies 4 Miechy temu opanowałem hipohondrie i derealizacje ale 3 miechy temu pojawiły się myśli a raczej lek przed tym ze mogę coś sobie zrobić i na początku się przestraszyłem ale już co raz lepiej mi z nim się udaje postępować i przede wszystkim staram się je akceptować.Mialas takie myśli natretne ?jak sobie radzisz?
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1548
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Olalala pisze: ↑17 września 2017, o 21:27Właśnie tak damy radę !!!to tylko nerwiczka !!Nipo pisze: ↑17 września 2017, o 18:39Nerwice mam jakieś 3 lata.Oczywiscie zaczęło się od hipochondrii i derealizacji nie wiedziałem co to jest dopiero w tym roku się dowiedziałem ze to nerwica.Jakies 4 Miechy temu opanowałem hipohondrie i derealizacje ale 3 miechy temu pojawiły się myśli a raczej lek przed tym ze mogę coś sobie zrobić i na początku się przestraszyłem ale już co raz lepiej mi z nim się udaje postępować i przede wszystkim staram się je akceptować.Mialas takie myśli natretne ?jak sobie radzisz?
Nipo takich nie miałam, mam z kolei inne ciekawe (o karze bożej i takie tam). Każdy ma inne, ale tu raczej nie o treść chodzi tylko sposób postępowania z myślami. Z tego co zauwazylam, to ze jak ktoś juz dluzej w tym siedzi to zaczyna sie utożsamiać z tym stanem i tu ciężko przeciąć pępowinę. Ja sie odburzam ponad półtora roku i mam jakies 5-10% nerwicy. Mysle, ze to czego bam brakuje to po prostu pożyć sobie dluzej w normalnym miare stanie i zacząć sie przyzwyczajać do normalności, czyli jak zwykle potrzebny jest czas. W sumie chyba najważniejsze to nie rozbijać nerwicy na czynniki pierwsze typu: Mialem somaty teraz mam natręctwa. Albo przeszlo mi cos to zaś mam to. Ja te robiłam taki błąd, ale spoko do wszystkiego trzeba dojść samemu nerwica to całość (somaty, natręctwa i cala ta jazda). Póki sie to dzieli na jakies części to tak jakby dalej nie rozumie sie nerwicy
- nierealna
- Ex Moderator
- Posty: 1184
- Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22
Hm, można powiedzieć, że chyba najgorsze za mną, miałam setki myśli samobójczych -to był właściwie mój konik ( w myślach nie raz widziałam siebie, że piszę testament, moich bliskich nad moim grobem, no pełno tego było, bałam się myć okna, bo myślałam, że wyskoczę, bałam się wyjść na balkon, ale nawet przy prostych sytuacjach były takie myśli, kiedy wyjechałam z narzeczonym na wakacje, on został w lobby,ja poszłam się załatwić, kibelek był akurat naprzeciwko prysznica - za każdym razem widziałam siebie w myślach że się wieszam, a mój luby mnie odnajduje....) no mnóstwo tego było. teraz się czasem pojawiają, ale nie nadaje im już takiej uwagi jak kiedyś.
kolejnym były myśli, że jestem homo, potem bi, też czasami się jeszcze przytrafią
u mnie ogólnie jak jest spokój powiedzmy bez żadnych zdarzeń to mysli sobie płyną i nie są takie natarczywe, dopiero kiedy zmieni się u mnie sytuacja życiowa to pojawiają się myśli po co itd.
a kiedyś były non stop także myślę, że dużo już za mną
ale oczywiście dąże do tego, aby żadna myśl nie wytrąciła mnie już z równowagi, a niestety jest to bardzo trudne
zapamiętaj, myśl to tylko myśl. Zawsze otuchy dodawały mnie takie posty, gdzie inni pisali np. a jeśli pomyślę o tym, ze jestem bogata to naprawdę jestem? albo że na drzewie rosną pieniądze to tak jest? no nie, to tylko myśli. oczywiście można powiedzieć, że te myśli są pozytywne itd. ale to takie same myśli jak myśli o samobójstwie.
powiesz że to szalone. ja też tak myślałam. ale my mamy nerwicę, chorują ( jeśli można nerwicę uznać za chorobę) myśli, jesteśmy ciągle w stanie zagrożenia, stąd one są i są straszne, bo od razu myślimy, że to co myślimy ( ale masło maślane ) jest prawdą.
a jest gówno prawdą
Tyle razy narzekał na normalność i nudę w jego życiu.
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1548
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Jak najbardziej się z Tobą zgadzam.Ja przez pewien czas miałem tez te myśli dosyć natarczywe ale w tym momencie sobie coraz to lepiej z nimi radzę.Jak pomyśle sobie na spokojnie to poprostu jest śmieszne ze ja się tych myśli boje jakikolwiek one maja treść to jest totalnie irracjonalne.Chodzisz na jakaś terapie?bierzesz jakieś leki?nierealna pisze: ↑17 września 2017, o 21:46Hm, można powiedzieć, że chyba najgorsze za mną, miałam setki myśli samobójczych -to był właściwie mój konik ( w myślach nie raz widziałam siebie, że piszę testament, moich bliskich nad moim grobem, no pełno tego było, bałam się myć okna, bo myślałam, że wyskoczę, bałam się wyjść na balkon, ale nawet przy prostych sytuacjach były takie myśli, kiedy wyjechałam z narzeczonym na wakacje, on został w lobby,ja poszłam się załatwić, kibelek był akurat naprzeciwko prysznica - za każdym razem widziałam siebie w myślach że się wieszam, a mój luby mnie odnajduje....) no mnóstwo tego było. teraz się czasem pojawiają, ale nie nadaje im już takiej uwagi jak kiedyś.
kolejnym były myśli, że jestem homo, potem bi, też czasami się jeszcze przytrafią
u mnie ogólnie jak jest spokój powiedzmy bez żadnych zdarzeń to mysli sobie płyną i nie są takie natarczywe, dopiero kiedy zmieni się u mnie sytuacja życiowa to pojawiają się myśli po co itd.
a kiedyś były non stop także myślę, że dużo już za mną
ale oczywiście dąże do tego, aby żadna myśl nie wytrąciła mnie już z równowagi, a niestety jest to bardzo trudne
zapamiętaj, myśl to tylko myśl. Zawsze otuchy dodawały mnie takie posty, gdzie inni pisali np. a jeśli pomyślę o tym, ze jestem bogata to naprawdę jestem? albo że na drzewie rosną pieniądze to tak jest? no nie, to tylko myśli. oczywiście można powiedzieć, że te myśli są pozytywne itd. ale to takie same myśli jak myśli o samobójstwie.
powiesz że to szalone. ja też tak myślałam. ale my mamy nerwicę, chorują ( jeśli można nerwicę uznać za chorobę) myśli, jesteśmy ciągle w stanie zagrożenia, stąd one są i są straszne, bo od razu myślimy, że to co myślimy ( ale masło maślane ) jest prawdą.
a jest gówno prawdą
- Iwona29
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1899
- Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53
Boze jak mnie bolą ramiona dzis i żebra. ...nie wieze ze to nerwica.
Chudne coraz bardziej
Chudne coraz bardziej
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"✌
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"✌
- JestemNadzieja
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 227
- Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22
Iwona mnie tez ostatnio bolaly zebra i nie wiem dlaczego. Ja juz -7 kg ale dla mnie to super bo akurat zawsze bylam gruba. Hehe czasem mysle ze przez nerwiczke osiagne upragnina wage
- weird_thoughts
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 300
- Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57
Chciałam stworzyć swój wątek, ale że nerwica odebrała mi koncentrację, piszę tutaj. Krótko, zwięźle i na temat
Zaczęło się od upalnego dnia, kiedy na spacerze dopadło mnie uczucie 'zaraz zemdleję, będę leżeć na środku ulicy i umrę'. Nie wiem jakim cudem przeszłam z tym uczuciem kilka kilometrów, a kiedy wróciłam do domu stwierdziłam, że to na pewno przez pogodę. Później były dni kiedy miałam wysokie ciśnienie, mdłości, ogólne osłabienie i milion wątpliwości w głowie - co to jest.
Dopiero ostatnie objawy doprowadziły mnie do tego forum i uświadomiły, że to nerwica. Choć myśli mówią - zwariowałaś! masz schizofrenię! Klasyka nerwicy, wiem; ale moje myśli już nie. Miałam dzień kiedy myślałam, że lepiej żebym wylądowała w psychiatryku, bo nic i nikt mi nie pomoże, w końcu na pewno tracę rozum. Ostatnio nie mogę siedzieć sama w domu (mam to szczęście, że zawsze ktoś jest), bo jak ktoś wyjdzie to myślę, że wyskoczę przez okno, dostanę jakiejś psychozy i wyjdę na idiotkę. Nie umiem sobie z tym poradzić. Kiedy jest lepiej to wiem, że to absurdalne, bo otwieram okno, wychodzę na balkon. Niestety kiedy przychodzi atak myślę, że zrobię zaraz coś głupiego. Boję się, że któregoś dnia obudzę się i całkiem stracę rozum, przez co codziennie wstaję z niepokojem.
Czytam forum, wiem, że Wasze objawy są i były podobne, ale kiedy jest trochę gorzej to dochodzę do wniosku, że u mnie to na pewno początek schizofrenii. Nie mam omamów, nie słyszę głosów, ale mam dziwne myśli, które sieją spustoszenie w mojej głowie i kiedy mają nade mną kontrolę to od razu stwierdzam - normalna już nie będziesz, to nie jest nerwica. Błędne koło
Zaczęło się od upalnego dnia, kiedy na spacerze dopadło mnie uczucie 'zaraz zemdleję, będę leżeć na środku ulicy i umrę'. Nie wiem jakim cudem przeszłam z tym uczuciem kilka kilometrów, a kiedy wróciłam do domu stwierdziłam, że to na pewno przez pogodę. Później były dni kiedy miałam wysokie ciśnienie, mdłości, ogólne osłabienie i milion wątpliwości w głowie - co to jest.
Dopiero ostatnie objawy doprowadziły mnie do tego forum i uświadomiły, że to nerwica. Choć myśli mówią - zwariowałaś! masz schizofrenię! Klasyka nerwicy, wiem; ale moje myśli już nie. Miałam dzień kiedy myślałam, że lepiej żebym wylądowała w psychiatryku, bo nic i nikt mi nie pomoże, w końcu na pewno tracę rozum. Ostatnio nie mogę siedzieć sama w domu (mam to szczęście, że zawsze ktoś jest), bo jak ktoś wyjdzie to myślę, że wyskoczę przez okno, dostanę jakiejś psychozy i wyjdę na idiotkę. Nie umiem sobie z tym poradzić. Kiedy jest lepiej to wiem, że to absurdalne, bo otwieram okno, wychodzę na balkon. Niestety kiedy przychodzi atak myślę, że zrobię zaraz coś głupiego. Boję się, że któregoś dnia obudzę się i całkiem stracę rozum, przez co codziennie wstaję z niepokojem.
Czytam forum, wiem, że Wasze objawy są i były podobne, ale kiedy jest trochę gorzej to dochodzę do wniosku, że u mnie to na pewno początek schizofrenii. Nie mam omamów, nie słyszę głosów, ale mam dziwne myśli, które sieją spustoszenie w mojej głowie i kiedy mają nade mną kontrolę to od razu stwierdzam - normalna już nie będziesz, to nie jest nerwica. Błędne koło
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1548
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Wpadłeś w koło nerwicowe.To są tylko lekowe myśli.Musisz je akceptować i ignorować i traktować jako myśl nic więcej.Ja tez mam problem w tym momencie z samymi myślami ze coś sobie zrobię i tego tez się boje.Ale staram się to akceptować i ignorować raz wychodzi mi lepiej raz gorzej.Zmiejiaj otoczenie myślowe,nie skupiaj się na tym tylko na czymś innym.Ja z hipohondrie wyszedłem można powiedzieć w 100%.Nie mam żadnych objawów somatycznych tylko te myśli.Racjonalizuj je,myśl to myśl i tyle.Nie bój się jej.Przeciez człowiek myśli o różnych rzeczach co się nie przekłada na rzeczywistość.Nie dawaj się wciągać w analizę tych myśli bo później już leci nakręcanie koła lekowego.Damy radęweird_thoughts pisze: ↑18 września 2017, o 13:55Chciałam stworzyć swój wątek, ale że nerwica odebrała mi koncentrację, piszę tutaj. Krótko, zwięźle i na temat
Zaczęło się od upalnego dnia, kiedy na spacerze dopadło mnie uczucie 'zaraz zemdleję, będę leżeć na środku ulicy i umrę'. Nie wiem jakim cudem przeszłam z tym uczuciem kilka kilometrów, a kiedy wróciłam do domu stwierdziłam, że to na pewno przez pogodę. Później były dni kiedy miałam wysokie ciśnienie, mdłości, ogólne osłabienie i milion wątpliwości w głowie - co to jest.
Dopiero ostatnie objawy doprowadziły mnie do tego forum i uświadomiły, że to nerwica. Choć myśli mówią - zwariowałaś! masz schizofrenię! Klasyka nerwicy, wiem; ale moje myśli już nie. Miałam dzień kiedy myślałam, że lepiej żebym wylądowała w psychiatryku, bo nic i nikt mi nie pomoże, w końcu na pewno tracę rozum. Ostatnio nie mogę siedzieć sama w domu (mam to szczęście, że zawsze ktoś jest), bo jak ktoś wyjdzie to myślę, że wyskoczę przez okno, dostanę jakiejś psychozy i wyjdę na idiotkę. Nie umiem sobie z tym poradzić. Kiedy jest lepiej to wiem, że to absurdalne, bo otwieram okno, wychodzę na balkon. Niestety kiedy przychodzi atak myślę, że zrobię zaraz coś głupiego. Boję się, że któregoś dnia obudzę się i całkiem stracę rozum, przez co codziennie wstaję z niepokojem.
Czytam forum, wiem, że Wasze objawy są i były podobne, ale kiedy jest trochę gorzej to dochodzę do wniosku, że u mnie to na pewno początek schizofrenii. Nie mam omamów, nie słyszę głosów, ale mam dziwne myśli, które sieją spustoszenie w mojej głowie i kiedy mają nade mną kontrolę to od razu stwierdzam - normalna już nie będziesz, to nie jest nerwica. Błędne koło
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 50
- Rejestracja: 20 marca 2017, o 20:23
Czy od ciągłego skupiania się i myślenia mogą się robić różne sprawy?mam Stany podgorączkowe w nocy nie od rana do nocy myślę co się robi temperatury zaczyna rosnąć robię się pobudzony spięty skurcze miesni drze cały płacz pobudzenie jak temperatura mija jest w miarę ok hormony rozlegulowane??czy inna choroba nie mam dnia bym nie myślał co mi jest boję się raka czy czegoś gorszego bo objawy sa dziwne nieraz naprawdę najwięcej sie to zaczęło dziać jak straciłem czucie w ciele czasu nie czuję brak snu nie czuję go kompletnie zmęczenia wszystko sztuczne jest jakieś prądy w ciele mrowienie w gardle nie umiem tego opisać bolą mnie żeby nawet wszystko dosłownie bez powodu robię się pobudzony i bardzo podniecony za wysokie libido mam czy to nerwica?dd?czy poważne uszkodzenia pomocy
- oleander
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 126
- Rejestracja: 30 października 2014, o 08:39
Heloł !
Uwaga, wyżalam się.
Od laaat mnie męczy lęk przed opetaniem. Wiekszy badz mniejszy. Ostatnio zmienilam mieszkanie oraz pracę. Pomyślałam, że mam juz dość tej zmuły po lekach i je odstawiłam (przy konsultacji z psychiatrą). No i trochę jeb. Lęki się nasiliły. Bardzo się boję, wręcz paraliżuje mnie myśl, że można coś powiedzieć/zrobić, co sprawi, że mnie opęta. Oczywiście tego nie chcę ale mam silne wrażenie, że niewiele trzeba aby coś takiego na siebie ściągnąć.. wobec czego sram (to dobre słowo!) ze strachu. Czuję, jakbym stała na krawędzi i jak stracę kontrolę, to coś okropnego sie wydarzy.
Dziś z pracy o mało nie uciekłam, bo taki lęk mnie złapał, że najchętniej zwinelabym się w kulkę.
Wciąż czuję, że wyczekuje na najgorsze albo że moge to w łatwy sposób na siebie/bliskich sprowadzić. Że jest to tak bardzo blisko.. to trochę jak życie z przystawioną lufą do skroni.
Mam nadzieję, że ktoś z Was mnie rozumie i wie jakie to kosmicznie okropne uczucie.
Tylko ja sobie nie umiem przegadac, że jest okej. Że tylko moja głowa to produkuje. Ja wierzę w to wszystko.
Jeśli macie jakieś rady, spostrzeżenia, to bardzo o nie proszę, bo życie w ciągłym lęku jest przewalone..
Ściskam Wszystkich
Uwaga, wyżalam się.
Od laaat mnie męczy lęk przed opetaniem. Wiekszy badz mniejszy. Ostatnio zmienilam mieszkanie oraz pracę. Pomyślałam, że mam juz dość tej zmuły po lekach i je odstawiłam (przy konsultacji z psychiatrą). No i trochę jeb. Lęki się nasiliły. Bardzo się boję, wręcz paraliżuje mnie myśl, że można coś powiedzieć/zrobić, co sprawi, że mnie opęta. Oczywiście tego nie chcę ale mam silne wrażenie, że niewiele trzeba aby coś takiego na siebie ściągnąć.. wobec czego sram (to dobre słowo!) ze strachu. Czuję, jakbym stała na krawędzi i jak stracę kontrolę, to coś okropnego sie wydarzy.
Dziś z pracy o mało nie uciekłam, bo taki lęk mnie złapał, że najchętniej zwinelabym się w kulkę.
Wciąż czuję, że wyczekuje na najgorsze albo że moge to w łatwy sposób na siebie/bliskich sprowadzić. Że jest to tak bardzo blisko.. to trochę jak życie z przystawioną lufą do skroni.
Mam nadzieję, że ktoś z Was mnie rozumie i wie jakie to kosmicznie okropne uczucie.
Tylko ja sobie nie umiem przegadac, że jest okej. Że tylko moja głowa to produkuje. Ja wierzę w to wszystko.
Jeśli macie jakieś rady, spostrzeżenia, to bardzo o nie proszę, bo życie w ciągłym lęku jest przewalone..
Ściskam Wszystkich
Śmierć nie jest smutna. Smutne jest to, że większość ludzi wcale nie żyje.
Umysł to tylko narząd, reaguje na wszystko.
Umysł to tylko narząd, reaguje na wszystko.
- eyeswithoutaface
- Moderator
- Posty: 1515
- Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44
Heloł, heloł A ile w życiu opętanych osób spotkałaś? Kochana, jakby to było tak proste do ściągniecia na siebie jak mówisz, to połowa ludzkości byłaby we władzy szatana Ty się boisz, po prostu się boisz. I nie mów, że w to wszystko wierzysz, bo gdyby tak było to w ogóle nie pisałabys tego posta. Nerwica potrafi symulować wszystko na tyle dobrze, że pewne rzeczy wydają się nam realne, ale... przecież Ty jesteś świadomą i racjonalną kobietą I nie dasz sobą manipulować. Bo jak na razie to manipulują Tobą emocje.oleander pisze: ↑18 września 2017, o 15:59Heloł !
Uwaga, wyżalam się.
Od laaat mnie męczy lęk przed opetaniem. Wiekszy badz mniejszy. Ostatnio zmienilam mieszkanie oraz pracę. Pomyślałam, że mam juz dość tej zmuły po lekach i je odstawiłam (przy konsultacji z psychiatrą). No i trochę jeb. Lęki się nasiliły. Bardzo się boję, wręcz paraliżuje mnie myśl, że można coś powiedzieć/zrobić, co sprawi, że mnie opęta. Oczywiście tego nie chcę ale mam silne wrażenie, że niewiele trzeba aby coś takiego na siebie ściągnąć.. wobec czego sram (to dobre słowo!) ze strachu. Czuję, jakbym stała na krawędzi i jak stracę kontrolę, to coś okropnego sie wydarzy.
Dziś z pracy o mało nie uciekłam, bo taki lęk mnie złapał, że najchętniej zwinelabym się w kulkę.
Wciąż czuję, że wyczekuje na najgorsze albo że moge to w łatwy sposób na siebie/bliskich sprowadzić. Że jest to tak bardzo blisko.. to trochę jak życie z przystawioną lufą do skroni.
Mam nadzieję, że ktoś z Was mnie rozumie i wie jakie to kosmicznie okropne uczucie.
Tylko ja sobie nie umiem przegadac, że jest okej. Że tylko moja głowa to produkuje. Ja wierzę w to wszystko.
Jeśli macie jakieś rady, spostrzeżenia, to bardzo o nie proszę, bo życie w ciągłym lęku jest przewalone..
Ściskam Wszystkich
Poczytaj sobie może o nerwicy eklezjogennej, moze Twój lęk ma jakieś zródło w niedobrym podejsciu do wiary jako takiej?
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."