Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
mata119
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 19 kwietnia 2017, o 11:52

15 września 2017, o 10:50

^^
JestemNadzieja pisze:
15 września 2017, o 09:56
Tak Nerwuski☺ Dzialamy i olewamy☺
^^
:friend:
"Odwaga jest najpiękniejszym rodzajem szaleństwa"
<boks>
Zawsze może byc gorzej... Ale może też byc lepiej... :))
Nerwica to jedna wielka ściema,przestajesz jej wierzyc=stajesz się wolny/a ^^
Man_of_Mayhem
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 19 stycznia 2017, o 11:21

15 września 2017, o 13:07

Hej,
Słabszy dzień?... Nie... bardziej utrzymujący się kryzys. Lęk. Wolnopłynący z przebitkami na ataki paniki z lekkimi okresami "względnego" spokoju. Lęki zwłaszcza przed wychodzeniem z domu w tym wyjazd do miasta albo spotkanie ze znajomymi wydają się czymś niesamowicie trudnym do zrealizowania. Jazda samochodem... brrr. Mam prawko od paru lat i zawsze jeździłem moim zdaniem co najmniej dobrze, jednakże w wyniku dostania paru ataków paniki w aucie mam uraz do tego i też jest to dla mnie czynność, która na samą myśl wywołuje u mnie paraliżujący lęk. Lęk... i ta pieprzona niemożność wysiedzenia w miejscu, takie pobudzenie psychoruchowe... plus do tego objawy. Nie będę o nich pisał bo to w sumie nieistotne. Najgorszy jest ten lęk. Wiem... akceptacja, działanie mimo lęku, zachowanie spokoju, przetrzymanie tych stanów i nienadawanie im uwagi. Easy peasy lemon squeezy.... w teorii. W praktyce przeraża mnie to, jak czasami nie mogę wysiedzieć na miejscu, bo mnie aż roznosi od środka, mam ochotę uciekać, biec gdzieś hen daleko. Ataki paniki nasilają się mi jak... jestem w spoczynku poza domem. Np. przy kasie w sklepie (prawie zawsze) albo.. na skrzyżowaniu na światłach. Wkurza mnie to i zdaję sobie sprawę z tego jak bardzo irracjonalne to jest, naprawdę. Wczoraj nie mogłem już wytrzymać, za dużo emocji. Łzy, smutek, przygnębienie... potem wściekłość, frustracja. Przypieprzyłem pięścią we framugę dwa razy. :grr: Na szczęścia jest cała. Framuga. :dres: Staram się mimo wszystko wychodzić, nawet przy tym lęku... ale tak cholernie ciężko jest mi sobie z tym poradzić. ;brr Nikt nie mówił, że będzie łatwo, jestem tego świadomy, jednakże coraz częściej rozważam wzięcie jakiś leków na uspokojenie. Nie mówię tu o psychotropach itp... tylko coś co uśmierzy w jakimś stopniu lęki. Mam benzo (afobam), ale przez ostatnie 5 miesięcy wziąłem dokładnie tylko 3 tabletki (najmniejszej możliwej dawki 0,25 mg). Wiem, że leki same w sobie nie "wyleczą" przyczyny tego wszystkiego i nie zmienią same z siebie mojego myślenia i nawyków. Jednakże....wypala mnie ten pieprzony stres i niemiłosiernie mnie to wpienia :D No... generalnie to tyle, tak się chciałem wyżalić. Aaaa i odłączyli mi kutafony ciepłą wodę do 25 września bo jakieś roboty wodno-kanalizacyjne są, więc... :grr: Męczy Was też takie pobudzenie i... wręcz rozszarpujące uczucie lęku od środka *wiem, kochacie te pytania w stylu czy Wy też tak macie itp... ale jestem w sumie tutaj od niedawna więc cicho, poprawię się :P*.
"Miałem zły dzień. Tydzień. Miesiąc. Rok. Życie. Cholera jasna." - Charles Bukowski
"Idź więc, są światy inne niż ten." - S. King
"I know I was born and I know that I'll die. The in between is mine. I am mine…" - Pearl Jam

"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła." - Dmitry Glukhvosky

"You can spend your time alone redigesting past regrets, oh
or you can come to terms and realize
you're the only one who cannot forgive yourself, oh
makes much more sense to live in the present tense." - Pearl Jam
Awatar użytkownika
JestemNadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22

15 września 2017, o 18:33

Man_of_Mayhem pisze:
15 września 2017, o 13:07
Hej,
Słabszy dzień?... Nie... bardziej utrzymujący się kryzys. Lęk. Wolnopłynący z przebitkami na ataki paniki z lekkimi okresami "względnego" spokoju. Lęki zwłaszcza przed wychodzeniem z domu w tym wyjazd do miasta albo spotkanie ze znajomymi wydają się czymś niesamowicie trudnym do zrealizowania. Jazda samochodem... brrr. Mam prawko od paru lat i zawsze jeździłem moim zdaniem co najmniej dobrze, jednakże w wyniku dostania paru ataków paniki w aucie mam uraz do tego i też jest to dla mnie czynność, która na samą myśl wywołuje u mnie paraliżujący lęk. Lęk... i ta pieprzona niemożność wysiedzenia w miejscu, takie pobudzenie psychoruchowe... plus do tego objawy. Nie będę o nich pisał bo to w sumie nieistotne. Najgorszy jest ten lęk. Wiem... akceptacja, działanie mimo lęku, zachowanie spokoju, przetrzymanie tych stanów i nienadawanie im uwagi. Easy peasy lemon squeezy.... w teorii. W praktyce przeraża mnie to, jak czasami nie mogę wysiedzieć na miejscu, bo mnie aż roznosi od środka, mam ochotę uciekać, biec gdzieś hen daleko. Ataki paniki nasilają się mi jak... jestem w spoczynku poza domem. Np. przy kasie w sklepie (prawie zawsze) albo.. na skrzyżowaniu na światłach. Wkurza mnie to i zdaję sobie sprawę z tego jak bardzo irracjonalne to jest, naprawdę. Wczoraj nie mogłem już wytrzymać, za dużo emocji. Łzy, smutek, przygnębienie... potem wściekłość, frustracja. Przypieprzyłem pięścią we framugę dwa razy. :grr: Na szczęścia jest cała. Framuga. :dres: Staram się mimo wszystko wychodzić, nawet przy tym lęku... ale tak cholernie ciężko jest mi sobie z tym poradzić. ;brr Nikt nie mówił, że będzie łatwo, jestem tego świadomy, jednakże coraz częściej rozważam wzięcie jakiś leków na uspokojenie. Nie mówię tu o psychotropach itp... tylko coś co uśmierzy w jakimś stopniu lęki. Mam benzo (afobam), ale przez ostatnie 5 miesięcy wziąłem dokładnie tylko 3 tabletki (najmniejszej możliwej dawki 0,25 mg). Wiem, że leki same w sobie nie "wyleczą" przyczyny tego wszystkiego i nie zmienią same z siebie mojego myślenia i nawyków. Jednakże....wypala mnie ten pieprzony stres i niemiłosiernie mnie to wpienia :D No... generalnie to tyle, tak się chciałem wyżalić. Aaaa i odłączyli mi kutafony ciepłą wodę do 25 września bo jakieś roboty wodno-kanalizacyjne są, więc... :grr: Męczy Was też takie pobudzenie i... wręcz rozszarpujące uczucie lęku od środka *wiem, kochacie te pytania w stylu czy Wy też tak macie itp... ale jestem w sumie tutaj od niedawna więc cicho, poprawię się :P*.

Fajnie sie to czyta. Tak ortograficznie poprawnie☺ Ja przy atakach mam takie jazdy ze o 7 rano robie kolka w okolo podworka. Wracam do domu siadam na kanapie mija 40 sekund a ja znow na dwor i znow kolka krece. I tak caly czas az sie nie uspokoje. Od dwoch miesięcy nie polezalam sobie tak jak za dawnych czasow. Czasem telepie noga ,wiesz tak jakby miesien sam nia telepie a ja nie chce przestać bo mi to pomaga.. to przy atakach mam takie psuchoruchowe akcje. Jak jest dobrze to nie latam jak ze sraczka☺
:lov:
Man_of_Mayhem
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 19 stycznia 2017, o 11:21

16 września 2017, o 02:21

JestemNadzieja pisze:
15 września 2017, o 18:33
Man_of_Mayhem pisze:
15 września 2017, o 13:07
Hej,
Słabszy dzień?... Nie... bardziej utrzymujący się kryzys. Lęk. Wolnopłynący z przebitkami na ataki paniki z lekkimi okresami "względnego" spokoju. Lęki zwłaszcza przed wychodzeniem z domu w tym wyjazd do miasta albo spotkanie ze znajomymi wydają się czymś niesamowicie trudnym do zrealizowania. Jazda samochodem... brrr. Mam prawko od paru lat i zawsze jeździłem moim zdaniem co najmniej dobrze, jednakże w wyniku dostania paru ataków paniki w aucie mam uraz do tego i też jest to dla mnie czynność, która na samą myśl wywołuje u mnie paraliżujący lęk. Lęk... i ta pieprzona niemożność wysiedzenia w miejscu, takie pobudzenie psychoruchowe... plus do tego objawy. Nie będę o nich pisał bo to w sumie nieistotne. Najgorszy jest ten lęk. Wiem... akceptacja, działanie mimo lęku, zachowanie spokoju, przetrzymanie tych stanów i nienadawanie im uwagi. Easy peasy lemon squeezy.... w teorii. W praktyce przeraża mnie to, jak czasami nie mogę wysiedzieć na miejscu, bo mnie aż roznosi od środka, mam ochotę uciekać, biec gdzieś hen daleko. Ataki paniki nasilają się mi jak... jestem w spoczynku poza domem. Np. przy kasie w sklepie (prawie zawsze) albo.. na skrzyżowaniu na światłach. Wkurza mnie to i zdaję sobie sprawę z tego jak bardzo irracjonalne to jest, naprawdę. Wczoraj nie mogłem już wytrzymać, za dużo emocji. Łzy, smutek, przygnębienie... potem wściekłość, frustracja. Przypieprzyłem pięścią we framugę dwa razy. :grr: Na szczęścia jest cała. Framuga. :dres: Staram się mimo wszystko wychodzić, nawet przy tym lęku... ale tak cholernie ciężko jest mi sobie z tym poradzić. ;brr Nikt nie mówił, że będzie łatwo, jestem tego świadomy, jednakże coraz częściej rozważam wzięcie jakiś leków na uspokojenie. Nie mówię tu o psychotropach itp... tylko coś co uśmierzy w jakimś stopniu lęki. Mam benzo (afobam), ale przez ostatnie 5 miesięcy wziąłem dokładnie tylko 3 tabletki (najmniejszej możliwej dawki 0,25 mg). Wiem, że leki same w sobie nie "wyleczą" przyczyny tego wszystkiego i nie zmienią same z siebie mojego myślenia i nawyków. Jednakże....wypala mnie ten pieprzony stres i niemiłosiernie mnie to wpienia :D No... generalnie to tyle, tak się chciałem wyżalić. Aaaa i odłączyli mi kutafony ciepłą wodę do 25 września bo jakieś roboty wodno-kanalizacyjne są, więc... :grr: Męczy Was też takie pobudzenie i... wręcz rozszarpujące uczucie lęku od środka *wiem, kochacie te pytania w stylu czy Wy też tak macie itp... ale jestem w sumie tutaj od niedawna więc cicho, poprawię się :P*.

Fajnie sie to czyta. Tak ortograficznie poprawnie☺ Ja przy atakach mam takie jazdy ze o 7 rano robie kolka w okolo podworka. Wracam do domu siadam na kanapie mija 40 sekund a ja znow na dwor i znow kolka krece. I tak caly czas az sie nie uspokoje. Od dwoch miesięcy nie polezalam sobie tak jak za dawnych czasow. Czasem telepie noga ,wiesz tak jakby miesien sam nia telepie a ja nie chce przestać bo mi to pomaga.. to przy atakach mam takie psuchoruchowe akcje. Jak jest dobrze to nie latam jak ze sraczka☺
Wierz mi, wiem co czujesz. ;) Niesamowite to jest... jakby człowiek był na narkotykach albo jakichś dopalaczach. Sam niejednokrotnie jak nad tym się zastanawiałem to dochodziłem do wniosku, że w momencie, gdy też zaczynam się trząść (i podobnie jak Ty mogę nad tym zapanować, ale nie chcę.. bo to się wydaje takie naturalne wtedy i ciężkie do powstrzymania) to wygląda to pewnie, jakbym był ostro naćpany. Ty latasz po podwórku, ja miałem akcję, że wyleciałem z samochodu, mrówki na całym ciele, urywanie kontaktu z rzeczywistością, panika niesamowita... i zacząłem kręcić bączki wokół drzewa... haha musiało to zajebiście wyglądać. :pp Nie muszę chyba mówić, że w tamtym momencie nie było mi do śmiechu. Ba! Chciałem wzywać karetkę nawet... ale potem stwierdziłem, że w sumie to nie chcę, bo mnie zamkną w pokoju bez klamek i dostanę zbyt obcisłe białe wdzianko. Stwierdziłem - nie, kobieta luźna w udach! Jestem zbyt młody i przystojny, żeby trafić do wariatkowa. :D A tak całkiem serio to wiem co czujesz. Nie znoszę tych akcji i wiem, że ciężko jest się uspokoić. Człowiek nie jest w stanie wyciszyć się i w spokoju poleżeć i odpocząć. Kolejny właśnie aspekt - problem z relaksowaniem się. Cały czas napięcie, jakbyś była na szpilkach. Niemożność wyluzowania się... Popieprzone akcje. :D Masz jakieś zajęcia, która pozwalają Ci się trochę oderwać od tych myśli i stanów? Mi pomaga ostre naparzanie na gitarze albo na konsoli, albo generalnie głośna muzyka w domu. Wtedy mogę się wyszaleć. ;)
"Miałem zły dzień. Tydzień. Miesiąc. Rok. Życie. Cholera jasna." - Charles Bukowski
"Idź więc, są światy inne niż ten." - S. King
"I know I was born and I know that I'll die. The in between is mine. I am mine…" - Pearl Jam

"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła." - Dmitry Glukhvosky

"You can spend your time alone redigesting past regrets, oh
or you can come to terms and realize
you're the only one who cannot forgive yourself, oh
makes much more sense to live in the present tense." - Pearl Jam
Awatar użytkownika
JestemNadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22

16 września 2017, o 07:40

Man_of_Mayhem pisze:
16 września 2017, o 02:21
JestemNadzieja pisze:
15 września 2017, o 18:33
Man_of_Mayhem pisze:
15 września 2017, o 13:07
Hej,
Słabszy dzień?... Nie... bardziej utrzymujący się kryzys. Lęk. Wolnopłynący z przebitkami na ataki paniki z lekkimi okresami "względnego" spokoju. Lęki zwłaszcza przed wychodzeniem z domu w tym wyjazd do miasta albo spotkanie ze znajomymi wydają się czymś niesamowicie trudnym do zrealizowania. Jazda samochodem... brrr. Mam prawko od paru lat i zawsze jeździłem moim zdaniem co najmniej dobrze, jednakże w wyniku dostania paru ataków paniki w aucie mam uraz do tego i też jest to dla mnie czynność, która na samą myśl wywołuje u mnie paraliżujący lęk. Lęk... i ta pieprzona niemożność wysiedzenia w miejscu, takie pobudzenie psychoruchowe... plus do tego objawy. Nie będę o nich pisał bo to w sumie nieistotne. Najgorszy jest ten lęk. Wiem... akceptacja, działanie mimo lęku, zachowanie spokoju, przetrzymanie tych stanów i nienadawanie im uwagi. Easy peasy lemon squeezy.... w teorii. W praktyce przeraża mnie to, jak czasami nie mogę wysiedzieć na miejscu, bo mnie aż roznosi od środka, mam ochotę uciekać, biec gdzieś hen daleko. Ataki paniki nasilają się mi jak... jestem w spoczynku poza domem. Np. przy kasie w sklepie (prawie zawsze) albo.. na skrzyżowaniu na światłach. Wkurza mnie to i zdaję sobie sprawę z tego jak bardzo irracjonalne to jest, naprawdę. Wczoraj nie mogłem już wytrzymać, za dużo emocji. Łzy, smutek, przygnębienie... potem wściekłość, frustracja. Przypieprzyłem pięścią we framugę dwa razy. :grr: Na szczęścia jest cała. Framuga. :dres: Staram się mimo wszystko wychodzić, nawet przy tym lęku... ale tak cholernie ciężko jest mi sobie z tym poradzić. ;brr Nikt nie mówił, że będzie łatwo, jestem tego świadomy, jednakże coraz częściej rozważam wzięcie jakiś leków na uspokojenie. Nie mówię tu o psychotropach itp... tylko coś co uśmierzy w jakimś stopniu lęki. Mam benzo (afobam), ale przez ostatnie 5 miesięcy wziąłem dokładnie tylko 3 tabletki (najmniejszej możliwej dawki 0,25 mg). Wiem, że leki same w sobie nie "wyleczą" przyczyny tego wszystkiego i nie zmienią same z siebie mojego myślenia i nawyków. Jednakże....wypala mnie ten pieprzony stres i niemiłosiernie mnie to wpienia :D No... generalnie to tyle, tak się chciałem wyżalić. Aaaa i odłączyli mi kutafony ciepłą wodę do 25 września bo jakieś roboty wodno-kanalizacyjne są, więc... :grr: Męczy Was też takie pobudzenie i... wręcz rozszarpujące uczucie lęku od środka *wiem, kochacie te pytania w stylu czy Wy też tak macie itp... ale jestem w sumie tutaj od niedawna więc cicho, poprawię się :P*.

Fajnie sie to czyta. Tak ortograficznie poprawnie☺ Ja przy atakach mam takie jazdy ze o 7 rano robie kolka w okolo podworka. Wracam do domu siadam na kanapie mija 40 sekund a ja znow na dwor i znow kolka krece. I tak caly czas az sie nie uspokoje. Od dwoch miesięcy nie polezalam sobie tak jak za dawnych czasow. Czasem telepie noga ,wiesz tak jakby miesien sam nia telepie a ja nie chce przestać bo mi to pomaga.. to przy atakach mam takie psuchoruchowe akcje. Jak jest dobrze to nie latam jak ze sraczka☺
Wierz mi, wiem co czujesz. ;) Niesamowite to jest... jakby człowiek był na narkotykach albo jakichś dopalaczach. Sam niejednokrotnie jak nad tym się zastanawiałem to dochodziłem do wniosku, że w momencie, gdy też zaczynam się trząść (i podobnie jak Ty mogę nad tym zapanować, ale nie chcę.. bo to się wydaje takie naturalne wtedy i ciężkie do powstrzymania) to wygląda to pewnie, jakbym był ostro naćpany. Ty latasz po podwórku, ja miałem akcję, że wyleciałem z samochodu, mrówki na całym ciele, urywanie kontaktu z rzeczywistością, panika niesamowita... i zacząłem kręcić bączki wokół drzewa... haha musiało to zajebiście wyglądać. :pp Nie muszę chyba mówić, że w tamtym momencie nie było mi do śmiechu. Ba! Chciałem wzywać karetkę nawet... ale potem stwierdziłem, że w sumie to nie chcę, bo mnie zamkną w pokoju bez klamek i dostanę zbyt obcisłe białe wdzianko. Stwierdziłem - nie, kobieta luźna w udach! Jestem zbyt młody i przystojny, żeby trafić do wariatkowa. :D A tak całkiem serio to wiem co czujesz. Nie znoszę tych akcji i wiem, że ciężko jest się uspokoić. Człowiek nie jest w stanie wyciszyć się i w spokoju poleżeć i odpocząć. Kolejny właśnie aspekt - problem z relaksowaniem się. Cały czas napięcie, jakbyś była na szpilkach. Niemożność wyluzowania się... Popieprzone akcje. :D Masz jakieś zajęcia, która pozwalają Ci się trochę oderwać od tych myśli i stanów? Mi pomaga ostre naparzanie na gitarze albo na konsoli, albo generalnie głośna muzyka w domu. Wtedy mogę się wyszaleć. ;)
A no mam takie zajecia. Spacer ,spacer i jeszcze raz spacer. Ogolnie to bycie na swiezym powietrzu duzo mi pomaga. Zas najgorzej dziala na mnie leżenie. Mieszkam na wsi wiec mam od groma zajec. Koszenie,dzialka itd. Porzadki na podworku i te sprawy. Acha i duzo mi pomaga np myslenie ze cos mnie czeka milego np zle sie czuje i nagle sobie przypominam ze przyjezdza moj narzeczony (od kiedy mam merwice mieszkamy osobno) i wtedy czuje takie szczescie albo np zle sie czuje ale przypomni mi sie ze mama mowila ze wieczorem zrobimy grilla i będzie miło itd i wtedy tez sie uspokajam albo mam jakis atak ale przyjezdza rodzina w gosci wtedy poprzez rozmowe z nimi tez mi przychodzi. Ja nie moge lezec i myslec. Ciagle latam i schudlam juz 7 kg☺. U mnie nerwica karmi sie lekiem przed schiza i mimo ze psychiatra juz jest zly ze o to pytam to ja i tak mam mysli ze moge miec schize mimo brakow objawow (tak wiem bez sensu?) Zas jak juz wierze ze nie mam schizy to boje sie ze mam jakas paranoje na temat schizy. Wczoraj zaczrlam sobie tlumaczyc ze na temat schizy powstalo duzo mitow i tak naprawde czlowiek ze schiza moze normalnie zyc jesli bedzie sie leczyl. W ogole w kolejce u psychiatry poznalam faceta i byl super sympatyczny miły i grzeczny i pelen radości a takze madrze sie wypowiadal itd a mial prawdopodobnie schize z tego co opowiadał i o ile dobrze go zrozumialam. Tak wiec nie jest to takie straszne. A co do tych Twoich bączkow to na pewno fajnie to wygladalo☺☺ wgl fajnie ze mozesz pograc na konsoli ja od czasu nerwicy nie moge obejrzec ulubionych filmikow na YT ☺
:lov:
Awatar użytkownika
Erni_k
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 4 września 2017, o 18:52

16 września 2017, o 09:20

Man_of_Mayhem pisze:
15 września 2017, o 13:07
Hej,
Słabszy dzień?... Nie... bardziej utrzymujący się kryzys. Lęk. Wolnopłynący z przebitkami na ataki paniki z lekkimi okresami "względnego" spokoju. Lęki zwłaszcza przed wychodzeniem z domu w tym wyjazd do miasta albo spotkanie ze znajomymi wydają się czymś niesamowicie trudnym do zrealizowania. Jazda samochodem... brrr. Mam prawko od paru lat i zawsze jeździłem moim zdaniem co najmniej dobrze, jednakże w wyniku dostania paru ataków paniki w aucie mam uraz do tego i też jest to dla mnie czynność, która na samą myśl wywołuje u mnie paraliżujący lęk. Lęk... i ta pieprzona niemożność wysiedzenia w miejscu, takie pobudzenie psychoruchowe... plus do tego objawy. Nie będę o nich pisał bo to w sumie nieistotne. Najgorszy jest ten lęk. Wiem... akceptacja, działanie mimo lęku, zachowanie spokoju, przetrzymanie tych stanów i nienadawanie im uwagi. Easy peasy lemon squeezy.... w teorii. W praktyce przeraża mnie to, jak czasami nie mogę wysiedzieć na miejscu, bo mnie aż roznosi od środka, mam ochotę uciekać, biec gdzieś hen daleko. Ataki paniki nasilają się mi jak... jestem w spoczynku poza domem. Np. przy kasie w sklepie (prawie zawsze) albo.. na skrzyżowaniu na światłach. Wkurza mnie to i zdaję sobie sprawę z tego jak bardzo irracjonalne to jest, naprawdę. Wczoraj nie mogłem już wytrzymać, za dużo emocji. Łzy, smutek, przygnębienie... potem wściekłość, frustracja. Przypieprzyłem pięścią we framugę dwa razy. :grr: Na szczęścia jest cała. Framuga. :dres: Staram się mimo wszystko wychodzić, nawet przy tym lęku... ale tak cholernie ciężko jest mi sobie z tym poradzić. ;brr Nikt nie mówił, że będzie łatwo, jestem tego świadomy, jednakże coraz częściej rozważam wzięcie jakiś leków na uspokojenie. Nie mówię tu o psychotropach itp... tylko coś co uśmierzy w jakimś stopniu lęki. Mam benzo (afobam), ale przez ostatnie 5 miesięcy wziąłem dokładnie tylko 3 tabletki (najmniejszej możliwej dawki 0,25 mg). Wiem, że leki same w sobie nie "wyleczą" przyczyny tego wszystkiego i nie zmienią same z siebie mojego myślenia i nawyków. Jednakże....wypala mnie ten pieprzony stres i niemiłosiernie mnie to wpienia :D No... generalnie to tyle, tak się chciałem wyżalić. Aaaa i odłączyli mi kutafony ciepłą wodę do 25 września bo jakieś roboty wodno-kanalizacyjne są, więc... :grr: Męczy Was też takie pobudzenie i... wręcz rozszarpujące uczucie lęku od środka *wiem, kochacie te pytania w stylu czy Wy też tak macie itp... ale jestem w sumie tutaj od niedawna więc cicho, poprawię się :P*.
Siema, u mnie się robi praktycznie to samo. Tyle, że mnie łapie zazwyczaj jak odpoczywam w domu. Też zawsze w momentach względnego spokoju. W pracy czasami czuje lekkie ataki, ale chyba z braku czasu im czasu nie poświęcam więc moment i ich nie ma. Podczas ataku, też mam tak, że aktywność ruchowa mi pomaga, chodzę po domu, chodzę po dworze. Jak już minie trochę czasu przychodzi okres wkur...ienia i moja pięść ostatnio zatrzymałą się na ścianie kilka razy. Tak samo jak Ty stronię od leków i farmakologicznych uspokajaczy. Odkąd mi się to dzieje, a będzie 3 tygodnie wziąłem 3x hydroksyzynę 10mg i to po namowie. Mnie wypala strasznie, wczoraj miałem takie zmęczenie, że zasnąłem o 21:30 (od kilku lat tak wczesnie nie zasnąłem), wstałem o 8:00 przespałem całą noc... w końcu :). No i muzyka pomaga mi też pomaga, tak samo jak naparzanie na gitarze. Na szczęście jeszcze tydzień i urlop ^^
ewelinka1200
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1050
Rejestracja: 27 listopada 2016, o 15:21

16 września 2017, o 09:23

Ano właśnie...mądrze tu poruszylas temat ze jest duzo mitow na temat schizy i ogolnie schizofrenii
Bo prawda jest taka ze,,osoba chora np na psychoze czy schizofrenie,, nie jest psychopatom...
Psychopata to zupełnie ktoś inny...to.czlowiek bez uczuc bez serca bez litości...
Ludzie ze schizofreniom nie chodzom z nozami po ulicach...
Jak to sie utarło...
Ogólnie...odsetek przestepczosci spośród ludzi chorych jest taki sam jak u ludzi zdrowych...
Takze sama schizofrenia nie jest zła...
Po prostu są ludzie na swiecie źli z natury
I takich ludzi jak złapie schiza to jest połączenie wybuchowe..i wtedy ewentualnie moze czlowiekowi odbic palma...ze tak powiem...
Ale oczywiscie u nas w nerwicy to nie bierzemy pod uwage tego ze schizofrenik to nie morderca
Ale nasza glowa bierze wlasnie te mity pod uwage ze to czlowiek ktory nie wie co robi...
...Także nie wiem czy nie lepiej miec schizofreniie od nerwicy hehe...
Awatar użytkownika
JestemNadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22

16 września 2017, o 09:45

ewelinka1200 pisze:
16 września 2017, o 09:23
Ano właśnie...mądrze tu poruszylas temat ze jest duzo mitow na temat schizy i ogolnie schizofrenii
Bo prawda jest taka ze,,osoba chora np na psychoze czy schizofrenie,, nie jest psychopatom...
Psychopata to zupełnie ktoś inny...to.czlowiek bez uczuc bez serca bez litości...
Ludzie ze schizofreniom nie chodzom z nozami po ulicach...
Jak to sie utarło...
Ogólnie...odsetek przestepczosci spośród ludzi chorych jest taki sam jak u ludzi zdrowych...
Takze sama schizofrenia nie jest zła...
Po prostu są ludzie na swiecie źli z natury
I takich ludzi jak złapie schiza to jest połączenie wybuchowe..i wtedy ewentualnie moze czlowiekowi odbic palma...ze tak powiem...
Ale oczywiscie u nas w nerwicy to nie bierzemy pod uwage tego ze schizofrenik to nie morderca
Ale nasza glowa bierze wlasnie te mity pod uwage ze to czlowiek ktory nie wie co robi...
...Także nie wiem czy nie lepiej miec schizofreniie od nerwicy hehe...

No właśnie może zatrzemy stereotypowe myslenie o schizie?? Mozna by zamienic schize w cos w miare względnego. Wtedy przestalibysmy sie jej bac a nasza nerwica troche by sie uspokoila??? Hm. Z tego co wiem to wielu uczonych mialo schize.
:lov:
Awatar użytkownika
JestemNadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22

16 września 2017, o 09:45

ewelinka1200 pisze:
16 września 2017, o 09:23
Ano właśnie...mądrze tu poruszylas temat ze jest duzo mitow na temat schizy i ogolnie schizofrenii
Bo prawda jest taka ze,,osoba chora np na psychoze czy schizofrenie,, nie jest psychopatom...
Psychopata to zupełnie ktoś inny...to.czlowiek bez uczuc bez serca bez litości...
Ludzie ze schizofreniom nie chodzom z nozami po ulicach...
Jak to sie utarło...
Ogólnie...odsetek przestepczosci spośród ludzi chorych jest taki sam jak u ludzi zdrowych...
Takze sama schizofrenia nie jest zła...
Po prostu są ludzie na swiecie źli z natury
I takich ludzi jak złapie schiza to jest połączenie wybuchowe..i wtedy ewentualnie moze czlowiekowi odbic palma...ze tak powiem...
Ale oczywiscie u nas w nerwicy to nie bierzemy pod uwage tego ze schizofrenik to nie morderca
Ale nasza glowa bierze wlasnie te mity pod uwage ze to czlowiek ktory nie wie co robi...
...Także nie wiem czy nie lepiej miec schizofreniie od nerwicy hehe...

No właśnie może zatrzemy stereotypowe myslenie o schizie?? Mozna by zamienic schize w cos w miare względnego. Wtedy przestalibysmy sie jej bac a nasza nerwica troche by sie uspokoila??? Hm. Z tego co wiem to wielu uczonych mialo schize.
:lov:
ewelinka1200
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1050
Rejestracja: 27 listopada 2016, o 15:21

16 września 2017, o 10:19

Kazdy polityk ma mowią co innego myślą co innego i robią co innego hehe...a patrz jacy są zadowoleni :hehe:
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

16 września 2017, o 10:23

Dobre spostrzeżenie Ewelina hehe
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

16 września 2017, o 10:36

Kurde znowu dzisiaj kryzys :/ pełny leku i strachu :/ wymyślam sobie pierdoly ze nigdy z tego nie wyjdę ze wpadnę w jeszcze gorsza jakaś chorobę i tak w kółko :/ jak tam u Was ?
Awatar użytkownika
Erni_k
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 4 września 2017, o 18:52

16 września 2017, o 10:43

U mnie jak narazie gitara, wczoraj byłem tak zmęczony, że położyłem się o 21 o 21:30 spałem już jak niemowle, wstałem o 8:00 nie pamiętam kiedy ostatnio tyle spałem i jak na razie jest ^^ Czego i Wam nerwuski życzę :)
Awatar użytkownika
dziwny123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 994
Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56

16 września 2017, o 10:45

ewelinka1200 pisze:
16 września 2017, o 09:23
Ano właśnie...mądrze tu poruszylas temat ze jest duzo mitow na temat schizy i ogolnie schizofrenii
Bo prawda jest taka ze,,osoba chora np na psychoze czy schizofrenie,, nie jest psychopatom...
Psychopata to zupełnie ktoś inny...to.czlowiek bez uczuc bez serca bez litości...
Ludzie ze schizofreniom nie chodzom z nozami po ulicach...
Jak to sie utarło...
Ogólnie...odsetek przestepczosci spośród ludzi chorych jest taki sam jak u ludzi zdrowych...
Takze sama schizofrenia nie jest zła...
Schizofrenia schizofrenii nie równa
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

16 września 2017, o 11:07

Erni_k pisze:
16 września 2017, o 10:43
U mnie jak narazie gitara, wczoraj byłem tak zmęczony, że położyłem się o 21 o 21:30 spałem już jak niemowle, wstałem o 8:00 nie pamiętam kiedy ostatnio tyle spałem i jak na razie jest ^^ Czego i Wam nerwuski życzę :)
To Ci dobrze.Ja dzisiaj niby wyspalem,ale samopoczucie nie za dobre.Wczoraj kurczę naprawdę było super :) a dzisiaj .... :/ dlatego taka droga do odburzenia jest taka ciężka ?czy naprawdę jest ona osiągalna ?chwilami mam naprawdę ten nerwicy dość.Mam lek nie wiadomo przed czym...zamiast cieszyć się z tego co mam :/
ODPOWIEDZ