
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Wiem, że boli Kochana, ale dlatego, że tak bardzo je kochasz nerwica ma taką pożywkę. Masz dowód, że miałaś spokój pewien czas. Jeśli może się udać wyzwolić na dzień lub dwa to dlaczego nie na całe życie? Nie poddawaj się 

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 585
- Rejestracja: 14 lipca 2015, o 11:46
Nie poddaje,dla mnie każdy dzień jest walką.Są dni zajebiste,że aż boję sie cieszyc bo wiem,że kryzys nastapi nie.jeden nie dwa i jestem tego swiadoma.Jest też tak,że miewając gorsze dni nawet nie porusze tematu na forum staram się to sama ogarnąć,ale są też dni jak dzisiaj,że musialam napisać bo bym się zesrala gdybym nie napisala"przymus napisania"hahakatarzynka pisze: ↑26 sierpnia 2017, o 21:46Wiem, że boli Kochana, ale dlatego, że tak bardzo je kochasz nerwica ma taką pożywkę. Masz dowód, że miałaś spokój pewien czas. Jeśli może się udać wyzwolić na dzień lub dwa to dlaczego nie na całe życie? Nie poddawaj się![]()
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 585
- Rejestracja: 14 lipca 2015, o 11:46

zrezygnowana pisze: ↑26 sierpnia 2017, o 21:52Nie poddaje,dla mnie każdy dzień jest walką.Są dni zajebiste,że aż boję sie cieszyc bo wiem,że kryzys nastapi nie.jeden nie dwa i jestem tego swiadoma.Jest też tak,że miewając gorsze dni nawet nie porusze tematu na forum staram się to sama ogarnąć,ale są też dni jak dzisiaj,że musialam napisać bo bym się zesrala gdybym nie napisala"przymus napisania"hahakatarzynka pisze: ↑26 sierpnia 2017, o 21:46Wiem, że boli Kochana, ale dlatego, że tak bardzo je kochasz nerwica ma taką pożywkę. Masz dowód, że miałaś spokój pewien czas. Jeśli może się udać wyzwolić na dzień lub dwa to dlaczego nie na całe życie? Nie poddawaj się![]()
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1491
- Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02
u mnie dodatkowo utrudnia plakanie to ze mam suchosc oczu ogolnie...Piotrq pisze: ↑25 sierpnia 2017, o 07:15Każdy miewa dni zwątpienia. I w sumie Cię rozumiem z tym płaczem - strasznie mnie to wkur... że nasze społeczeństwo odmawia mężczyznom prawa do posiadania i wyrażania emocji innych niż radość i gniew. A płacz czasem naprawdę pomaga, ale jest taki 'niemęski'sebastian86 pisze: ↑24 sierpnia 2017, o 23:08mam dzien zwatpienia powaznego w te wszystkie terapie i leki...jestem terapiooporny chyba...lęku z miesiaca na miesiac mniej ale nastroj albo rozpaczliwy albo zaden...zeby chociaz czlowiek umial sobie poplakac...![]()
Mistrz 2021 (L)
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Zrezygnowana, tak trzymaj. Odburzanie to jest proces złożony z lepszych i gorszych chwil, ale zwieńczony sukcesem. Wierzę w Ciebie 

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 373
- Rejestracja: 12 kwietnia 2016, o 19:24
Nipo w odpowiedzi na Twoje pytanie: brałam tabletki ale niezbyt mi pomagały,bo się ich bałam a na terapie do chodzę i teraz tylko obecnie mam taką długą przerwę ponad 5 tyg z powodu urlopu terapeuty .Pozdrawiam
- unqnown
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 25
- Rejestracja: 23 listopada 2016, o 15:37
Witam,
Od kilku dni męczy mnie ból w pachwinie który mnie niepokoji. Pojawił się nagle i oczywiście strasznie sie tym denerwuje. Nie mogę przestać o tym myśleć, moje myśli odpływają nie mogę skupić się na niczym innym. Strasznie mnie to męczy.
Od kilku dni męczy mnie ból w pachwinie który mnie niepokoji. Pojawił się nagle i oczywiście strasznie sie tym denerwuje. Nie mogę przestać o tym myśleć, moje myśli odpływają nie mogę skupić się na niczym innym. Strasznie mnie to męczy.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 585
- Rejestracja: 14 lipca 2015, o 11:46
Nie martw się bez potrzeby.Ja dosyć często mam bóle oraz zgrubienie w pachwinie w sumie od kilku lat z przerwami.Pozdrawiam
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 315
- Rejestracja: 13 stycznia 2017, o 22:22
Powiem Ci, że rok temu miałam podobnie. Trzymało przez dobry miesiąc, sprawdzałam węzły chłonne, szukałam guzków itd, ale jakoś o tym zapomniałam i minęło. Póki ból nie trwa kilka tygodni i nie daje Ci spokoju, nie ma czym się przejmować. Być może to od krzywego siedzenia, od przeciążenia, czy tak po prostu. Przecież nie zawsze jak coś boli to od razu coś złego się dzieje, spokojnie.

- monika98
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 245
- Rejestracja: 26 października 2014, o 14:26
Dzisiaj po raz kolejny dostałam kubeł zimnej wody na glowe ..... Jak jestem zdrowa radzę sobie z nerwa rewelacyjnie i kiecy już mam super okres każdy objaw olewam akceptuję żyje cieszę się .... Przychodzi chorobsko ja nie wiem nigdy tyle nie chorowalam. Żeby nie było to tylko przeziebienie, grypa, angina aleeee ja nienawidzę leków a zazwyczaj kończy się antybiotykiem po którym źle się czuje. Dzisiaj wstałam z zatkanym nosem katarem i ogolnie dupnie się czuje każdy człowiek by to olal a mi sie ryczeć chce. Każdy objaw nerwy biorę na klatę ale wizja głupiego przeziębienia mnie wykańcza
-
- Gość
Mam to samo. Odporność przy nerwicy jest obniżona i jak tylko coś mnie chwyci, to też mnie to wykańcza. Mam wtedy 1000 myśli i podejrzeń. Ludzie piszą tu o jakimś bólu w pachwinie, zwariował bym. Ostatnio czułem się zajebiście, świetnie wśród ludzi i w ogóle. Wczoraj poszedłem że znajomymi na koncert i złapało mnie takie DD, że masakra. Nie wiedziałem co się dzieje, uczucie, że zaraz zemdleje i szumy w uszach. To było straszne, bo nie było jak stamtąd uciec. Muszę iść koniecznie na terapię behawioralno poznawczą, bo nie wiem jak sobie w takich sytuacjach radzić. Miałem to szczęście, że pogoda się popsuła i zaczęło lać więc trzeba było się zawijać do domu. Tzn.ja do domu, znajomi na piwo.... Ciężko mi z tym wszystkim, myślałem że jest juz dobrze a tu dalej lipa. Trochę podłamało mnie tomonika98 pisze: ↑27 sierpnia 2017, o 21:14Dzisiaj po raz kolejny dostałam kubeł zimnej wody na glowe ..... Jak jestem zdrowa radzę sobie z nerwa rewelacyjnie i kiecy już mam super okres każdy objaw olewam akceptuję żyje cieszę się .... Przychodzi chorobsko ja nie wiem nigdy tyle nie chorowalam. Żeby nie było to tylko przeziebienie, grypa, angina aleeee ja nienawidzę leków a zazwyczaj kończy się antybiotykiem po którym źle się czuje. Dzisiaj wstałam z zatkanym nosem katarem i ogolnie dupnie się czuje każdy człowiek by to olal a mi sie ryczeć chce. Każdy objaw nerwy biorę na klatę ale wizja głupiego przeziębienia mnie wykańcza.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 585
- Rejestracja: 14 lipca 2015, o 11:46
Podlamalo Cię bo cieszyłes się,że czujesz się dobrze a tu nagle bum znowu klapa.To są właśnie krysysy w odburzaniu i musisz się z tym liczyć,że będzie dobrze ale też będą gorsze dni i takie też a nawet przede wszystkim trzeba zaakceptować.Nikt Ci nie powiem nie napisze,że będzie lekko ale trzeba walczyć.Ja też ostatnio mam gorsze dni a było już w miarę ok,byłam świadoma,że ten kryzys nadejdzie ale nie chce mi się już o tym mówić,pisać dlatego wzięłam się za rozmrazanie lodówki żeby nie myśleć tzn starać się nie myslecbertlam pisze: ↑27 sierpnia 2017, o 22:46Mam to samo. Odporność przy nerwicy jest obniżona i jak tylko coś mnie chwyci, to też mnie to wykańcza. Mam wtedy 1000 myśli i podejrzeń. Ludzie piszą tu o jakimś bólu w pachwinie, zwariował bym. Ostatnio czułem się zajebiście, świetnie wśród ludzi i w ogóle. Wczoraj poszedłem że znajomymi na koncert i złapało mnie takie DD, że masakra. Nie wiedziałem co się dzieje, uczucie, że zaraz zemdleje i szumy w uszach. To było straszne, bo nie było jak stamtąd uciec. Muszę iść koniecznie na terapię behawioralno poznawczą, bo nie wiem jak sobie w takich sytuacjach radzić. Miałem to szczęście, że pogoda się popsuła i zaczęło lać więc trzeba było się zawijać do domu. Tzn.ja do domu, znajomi na piwo.... Ciężko mi z tym wszystkim, myślałem że jest juz dobrze a tu dalej lipa. Trochę podłamało mnie tomonika98 pisze: ↑27 sierpnia 2017, o 21:14Dzisiaj po raz kolejny dostałam kubeł zimnej wody na glowe ..... Jak jestem zdrowa radzę sobie z nerwa rewelacyjnie i kiecy już mam super okres każdy objaw olewam akceptuję żyje cieszę się .... Przychodzi chorobsko ja nie wiem nigdy tyle nie chorowalam. Żeby nie było to tylko przeziebienie, grypa, angina aleeee ja nienawidzę leków a zazwyczaj kończy się antybiotykiem po którym źle się czuje. Dzisiaj wstałam z zatkanym nosem katarem i ogolnie dupnie się czuje każdy człowiek by to olal a mi sie ryczeć chce. Każdy objaw nerwy biorę na klatę ale wizja głupiego przeziębienia mnie wykańcza.![]()

- JestemNadzieja
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 228
- Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22
Hey. Kochani powiedzcie mi jak sprecyzowac takie odczucie jakby pustki polaczonej z lekkim lękiem i migawkami roznych obrazow w glowie. Sa to obrazy np z filmow bajek czy tez np z mojego zycia terazniejszego lub przeszlosci. Ogolnie czuje sie tak jakbym byla gdzies indziej w miejscu ktorego nie lubie. O np podam taki przyklad. Mam fobie na pobyt w szpitalu i jak w nim bylam to zawsze zle sie czulam i wymiotowalam i mam musiala mnie wypisac na wlasne żądanie. Teraz czuje sie tak w domu. Jest to bardzo uciazliwe. Przy wczesniejszych atakach mialam imne odczucia. Poprostu mialam lęki silne oraz objawy fizyczne nerwicy. A teraz doszlo odczucie jakbym byla wlasnie w szpitalu. Czy to derealizacja moze sie tak u mnie objawiać?
- Brunko2013
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 50
- Rejestracja: 16 sierpnia 2015, o 20:36
Witam
Nie wiem co sie teraz ze mna dzieje ,ale chyba dopadła mnie depresja przez to ,ze tyle czasu miałem te nerwice to teraz czuje bezsens istnienia ,ze swiat jest bezsensu ,rozne mysli na temat ludzi ,wszystkie mysli lekowe ,a jak próbuje racjonalnie sobie wszystko tłumaczyć to czuje taki hamulec w sobie i strach od razu ,mam dla kogo życ ,a mimo to czuje bezsens ,ze niedługo mnie nie bedzie ,chociaż nie mam mysli samobójczych.
Jak mam sobie samemu to wmówić ze wszystko jest dobrze ,ze nie ma co tak myślec skoro sam do siebie nie potrafię dotrzeć ?
Sam siebie nie poznaje w takim stanie i obawiam sie ze jakos juz wariuje przez to wszystko.
Pozdrawiam.
Nie wiem co sie teraz ze mna dzieje ,ale chyba dopadła mnie depresja przez to ,ze tyle czasu miałem te nerwice to teraz czuje bezsens istnienia ,ze swiat jest bezsensu ,rozne mysli na temat ludzi ,wszystkie mysli lekowe ,a jak próbuje racjonalnie sobie wszystko tłumaczyć to czuje taki hamulec w sobie i strach od razu ,mam dla kogo życ ,a mimo to czuje bezsens ,ze niedługo mnie nie bedzie ,chociaż nie mam mysli samobójczych.
Jak mam sobie samemu to wmówić ze wszystko jest dobrze ,ze nie ma co tak myślec skoro sam do siebie nie potrafię dotrzeć ?
Sam siebie nie poznaje w takim stanie i obawiam sie ze jakos juz wariuje przez to wszystko.
Pozdrawiam.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1
- Rejestracja: 27 sierpnia 2017, o 22:04
Cześć. Chciałabym opowiedzieć Wam moją nerwicową historię, poprosić o radę. Mam dwadzieścia-parę lat i nerwica lękowa/natręctw towarzyszy mi od dzieciństwa. Początkowo problem dotyczył natręctw czynnościowych (sprawdzanie po kilka razy czy dane rzeczy są na swoich miejsach itp) oraz myślowych, skupionych głównie na moich bliskich (czy mnie kochają, czy ja ich kocham, czy mogłabym zrobić komuś coś złego). Natręctwa czynnościowe na szczeście ustały, lecz w wieku nastoletnim dalej towarzyszyły mi natręctwa myślowe, głównie dotyczące mojego narzeczonego (wtedy chłopaka), że możemy się rozstać i tak dalej, oraz że ktoś może zrobić mi coś złego albo ja komuś. Myśli i lęki utrzymywały się praktycznie przez cały czas, w międzyczasie byłam na wizycie u psychologa, który zdiagnozował u mnie nerwicę natręctw. Od jakiś 3-4 lat intensywnie nad sobą pracuję, staram się nie nadawać ważności moim natrętnym myślom (chociaż cały czas mam wrażenie, że nie są one moje, jakby wysyłała je do mnie jakaś inna, wredna osoba), generalnie zrobiłam wielki krok naprzód. Ataki paniki pojawiają się raz na miesiąc, dwa, i jeśli już wystąpią to potrafię je w spokoju przeczekać i nie towarzyszom temu wyrzuty sumienia, które występowały wcześniej. Myślałam, że już jestem na prostej drodze ku normalności, a tu bach- wystapiły całkiem nowe natrętne, lękowe myśli... dotyczące pracy. Pod koniec czerwca skończyłam studia magisterskie, których bardzo mi brakuje bo studiowałam ciekawy kierunek i związałam się z moją uczelnią. No ale cóż, jedno się skończyło, to musiałam zacząć drugie. Po miesiącu wakacji, jak grom z jasnego nieba dostałam informację o propozycji stażu. Z jednej strony cieszyłam się, że udało się coś znaleźć na początek, ale z drugiej strony wiedziałam, że mogę mieć problem, ponieważ praca ta nie jest wcale związana ani z moimi zainteresowaniami, ani z kierunkiem studiów. No ale cóż, zgodziłam się. Już od pierwszego dnia pracy pojawiły się u mnie obawy, lęki i objawy somatyczne (ściskanie w brzuchu, utracony apetyt). Myślałam, że to z nadmiaru emocji i zmęczenia, lecz niestety lęk związany z pracą utrzymuje się cały czas (dzisiaj jest mniejszy, bo wczoraj z nadmiaru emocji rozkleiłam się i wysłuchałam jednej z pogadanek DivoVica na YT na temat dystansu (pogadanki są dla mnie formą terapii)). Sama nie wiem, czego się boję. Ludzie pracujący tam są bardzo mili, pomocni, a poza tym jestem tylko stażystką, generalnie nie powinnam brać odpowiedzialności, jeśli coś popsuję/zrobię źle (chociaż staram się robić wszystko tak dobrze jak tylko umiem). Lecz cały czas mam lęk, że dostanę do zrobienia coś, z czym sobie nie poradzę, albo zgubię jakieś papierki, czy cokolwiek... Praca ta związana jest z kontaktem z ludźmi (jestem typem introwertyka, nie czuje się komfortowo w otoczeniu dużej liczby obcych ludzi) oraz, tak jak wspomniałam, z tematem którego nigdy nie ogarniałam, uważam że nie jest ciekawy i mnie nie interesuje. Jedynie myśl o tym, że chce w bliskiej przyszłosci znaleźć coś odpowiedniego dla siebie jakoś mnie tam trzyma. Wiem, że może przesadzam, że powinnam się cieszyć, że gdzieś się załapałam, ale na samą myśl o tej pracy, budynku, wszystkim związanym czuję taki jakiś dyskomfort... Tak się cieszyłam, że praktycznie pożegnałam się z nerwicą natręctw, i nie spodziewałam się, że wróci i skupi się na nowej pracy... Na studiach pod koniec miałam bardzo mało zajęć, miałam bardzo dużo czasu dla siebie, swoich zainteresowań. Myśl o codziennym 8-godzinnym siedzeniu w jednym miejscu mnie przytłacza, chociaż wiem, że tak wygląda dorosłość i trzeba się z tym pogodzić. Czuję, że to wszystko jest przez połączenie mojej nerwicy i nagłej zmiany trybu życia. Czy ktoś miał może podobny przypadek, myśli lękowe związane z pracą? Najgorsza jest myśl o tym, czy za miesiąc również będę się tak czuć, czy uda mi się wyjść z tego w co weszłam przez te ostatnie kilka tygodni... Z góry dziękuję za każdą radę. Pozdrawiam.