Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

21 sierpnia 2017, o 15:41

jestemjakajestem pisze:
21 sierpnia 2017, o 13:57
Halina skąd ty masz tyle sił.....daj mi recepte na to heheh.....zazdrszcze....ja czasem mam dobre tygodnine ale bardzo cięzko mi zaakceptowac to że jestem chora. boje sie ze mi sie nerwica rozwnie w cos gorszego, najsmiesniejsze jest to ze mój stan pogorszyła sie po wdrozeniu tabletek ehhhhh
Kochana nie jestes chora masz tylko popieprzone emocje ;)
Po lekach można sie gorzej czuć do 14 tygodni wiec głowa do góry.
Dziękuje ze piszesz o tym ze Mam siły to dodaje mi mega sił szczególnie teraz podczas robienia porządków ;);)
Opieram sie na fakcie ze już miesiąc było super wiesz ? I to mnie trzyma przy walce ....
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
katarina666
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 172
Rejestracja: 15 lipca 2015, o 07:03

21 sierpnia 2017, o 16:21

Kochani czy wiecie jak nauczyc sie dystansu do nerwicy?? bo mysle ze to jest klucz do tego :)
Bozenazinha
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 5 lipca 2016, o 16:00

21 sierpnia 2017, o 16:52

Hej,
Dawno mnie tu nie było i niekoniecznie dlatego, że było cudnie, chociaż od początku marca do połowy czerwca było super. Jakbym nigdy nie miała nerwicy... A tu od połowy czerwca wróciło, na początku delikatnie (przyszło po mysli, że w Polsce, w trakcie urlopu znowu mnie ta bestia dopadnie, jakby na mnie właśnie w domu w Polsce czekała). Od tej myśli zaczęłam się denerwować a po powrocie do Polski faktycznie poszło!!! Samospełniająca się przeprowiednia..Znowu natrętne myśli, lęki, zawroty głowy... Nic bardzo ciężkiego, ale jednak nerwica trwa... Napiszcie mi, jak ja mam się w końcu przestać bać własnego domu w Polsce? Chociaż w domu w Portugalii tez miewam marne okresy, ale chyba tam nerwica jest słabsza... Wiem, że znowu mi przejdzie i będę się fajnie czuć, tylko szkoda, że okresy poprawy nigdy nie trwają dłużej niż 3 miesiące... Jeszcze się tak nie zdarzyło. Ale te 3 miesiące normalności stawiaja mnie do pionu... A teraz mam lęki, że będzie mi się tylko pogarszać i nigdy z tego nie wyjdę...
Kisses,
B.
Awatar użytkownika
katarina666
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 172
Rejestracja: 15 lipca 2015, o 07:03

21 sierpnia 2017, o 17:17

Musisz zrozumieć ze to nie jest choroba tylko Twoje mysli które nic Ci nie zrobia, nie wkręcaj sie w nie tylko niech sobie płyna a Ty ich nie mozesz sie bac bo wtedy bedziesz sie nakręcac. Postaraj sie o tym nie myślec zajmij czyms głowe, wiem że wydaje sie to trudne ale uwież ze da rade nie mysleć o tym non stop ;)
Bozenazinha
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 5 lipca 2016, o 16:00

21 sierpnia 2017, o 17:33

No właśnie wiem, że tym razem (i chyba za każdym razem) sama się nakręciłam. Gdzieś tam mam podświadomy strach, że coś z tym domem jest nietak (tak na logikę to wiem, że to ciężka bzdura). Naczytałam sie dwa lata temu o opetaniach i demonach i od tego czasu, z przerwami wielotygodniowymi, ta tematyka najbardziej mnie nakręca, na zmianę ewentualnie z lękiem przed chorobą psychiczną. Potem wszystko się uspokaja i po jakimś czasie wraca. Czuję się winna i zła na siebie bo chyba to moja własna głupota z powrotem mnie wkręca w lęki. A kojarzy mi się to wszystko z domem w Polsce, bo tu to się zaczęło 2 lata temu... I ciągle nie potrafię zrozumieć, dlaczego wraca, skoro miewam po kilka miesięcy spokoju i normalnego życia bez żadnych objawów??????
krypi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 97
Rejestracja: 27 grudnia 2015, o 14:20

21 sierpnia 2017, o 17:47

Latał ktoś w nerwicy / z dd samolotem? Bo czeka mnie jutro 3 godzinny lot do norwegii i jestem juz sparalizowany ze strachu. Latalem juz kilka razy i czasami mnie wsumie przy starcie bralo na jakis lekki atak, taki skret w zoladku ale potem byl zawsze luzik, a teraz w nerwicy jak sb pomysle ze mam zaraz byc w zamknietym samolocie, parenascie km nad ziemia, ze moze stac sie milio rzeczy, ze zaczne odwalac jakis szajs w postaci atakow paniki ze ludzi tam duzo i wszyscy to zobacza itd, no to juz nie wyrabiam. Juz w aucie czesto mam jazdy jak gdzies autostrada jadziemy a co dopiero samolotem. Najbardziej mnie przeraza ze nie mam zadnego "jakby co" ze np jak jade autem pociagiem to ze spoko jak bd zle to na nastepnej stacji wyjde albo autem sie zatrzymam uspokoje sie i bedzie git, a tu za cholere nie moge znalezc takiego wlasnie jakby co ze jakby bylo zle to cos tam. Juz od tygodnia tak sie ty stresuje ze nic nie jem prawie i dd mi masakrycznie tez wzroslo. No i do tego jade do zupelnie obcego miejsca daleko od domu co od czasu nerwicy tez mnie mega przeraza. To latal ktos? Radziliscie sobie jakos? Jakies dobre slowo? ://
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

21 sierpnia 2017, o 18:09

Bozenazinha pisze:
21 sierpnia 2017, o 17:33
No właśnie wiem, że tym razem (i chyba za każdym razem) sama się nakręciłam. Gdzieś tam mam podświadomy strach, że coś z tym domem jest nietak (tak na logikę to wiem, że to ciężka bzdura). Naczytałam sie dwa lata temu o opetaniach i demonach i od tego czasu, z przerwami wielotygodniowymi, ta tematyka najbardziej mnie nakręca, na zmianę ewentualnie z lękiem przed chorobą psychiczną. Potem wszystko się uspokaja i po jakimś czasie wraca. Czuję się winna i zła na siebie bo chyba to moja własna głupota z powrotem mnie wkręca w lęki. A kojarzy mi się to wszystko z domem w Polsce, bo tu to się zaczęło 2 lata temu... I ciągle nie potrafię zrozumieć, dlaczego wraca, skoro miewam po kilka miesięcy spokoju i normalnego życia bez żadnych objawów??????
Posluchaj Bozena, u mnie jest podobnie. Chodzi o to, ze stan zagrozenia nie wygasa tak szybko, on sobie caly czas jest. Czujnie sobie czeka na jakis moment, blysk, by na nowo cie ogarnac obawami, watpliwosciami i natrectwami. Wystarczy jeden zapalnik, ktorego nie ogarniamy z jakiegos powodu (powrot do domu?) i wytarczy sekunda i wszystko wraca. Wraca najpierw powoli, stopniowo, ale jak dalej brniemy w te bwdury, zaczynamy wierzyc myslom i sie nakrecac z kryzysu robi sie na nowo mega stan. Trzeba bardzo uwazac, pilnowac sie. Jak polecisz dalej za emocjami, bedziesz trwac w tym dluzej i dluzej i dluzej, powrot do "normalnosci" przedluzy sie.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
katarina666
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 172
Rejestracja: 15 lipca 2015, o 07:03

21 sierpnia 2017, o 18:20

Dokładnie najważniejsze jest to żeby nie brnąc w te myśli nie wkręcać się w nie, pojawiła się jakaś głupia myśl i poszła sobie. Ja mam teraz tak z wieloma myślami z którymi kiedyś od razu panikowałam np ze wariuje lub ze serce mi bije teraz takich myśli w ogóle się nie boje bo wiem ze to jest niemożliwe żeby zwariować od myśli głupich 😊👍
Bozenazinha
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 5 lipca 2016, o 16:00

21 sierpnia 2017, o 18:22

Halina, strasznie Ci dziękuję za wsparcie. No właśnie dokładnie tak ze mną jest. Mam pełną świadomość, że sama się wkręciłam w ten kryzys bo nie zatrzymałam lękowych myśli na czas i znowu im uwierzylam. W grudniu, znowu w trakcie pobytu w Polsce, wystraszyłam się... krzyża na ścianie. I od razu strach, że skoro boje się krzyża, to... no wiadomo, co. Zamiast podejść do tego naukowo, że dwa lata temu sama się nakręciłam bo poczytałam, że akupunktura (której się poddawałam jeszcze na kilka miesięcy przed wystąpieniem nerwicy, na bóle stawów) jest formą okultyzmu i że ten sposób człowiek otwiera się na działanie złych duchów. Nawet znajomy ksiądz odradził mi akupunkturę. Jak sobie poczytałam, tak się pięknie wkręcilam i właśnie mi to wraca (chociaż sama nerwica zaczęłą się jeszcze przed moim studiowaniem tekstów o złych duchach). Ja wiem, że to ma zero sensu i jestem wobec tego wszystkiego krytyczna, ale zła jestem okrutnie na siebie, że przez 2 lata szarpię się sama z sobą i wpadam w te kryzysy, które potem trwają po 2, 3 czy 4 miesiące, zanim się skończą... I czy jest w ogóle normalne, żeby mieć przez dwa lata nerwicę zawsze na tym samym tle??? Czy umysł w końcu się nie męczy tymi samymi myslami i problemami? Bo ja już jestem zmęczona nimi i znudzona... :shock:
ewelinka1200
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1050
Rejestracja: 27 listopada 2016, o 15:21

21 sierpnia 2017, o 18:25

Dopóki nie przestaniesz sie owej rzeczy bać...
To nerwica będzie atakowała wlanie w ten temat...bo Twoja główka wie co wpedza Cie w stam lękowy...
Bozenazinha
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 5 lipca 2016, o 16:00

21 sierpnia 2017, o 18:30

No tak... Pamiętam, że w dziecinstwie też bałam się ciemności, duchów, itp., więc jest to mój słaby punkt. Tylko jak sie przestać się bać czegoś, czego nie możemy sprawdzić? Bo możemy sprawdzić i upewnić się, ze NIE mamy raka czy problemów kardiologicznych na podstawie badań. A czegoś natury duchowej, co na dodatek jest potwierdzone przez księży, więc nie jest moim wymysłem (mam na myśli istnienie zlych duchów)? Macie jakieś pomysły, bo ja przez dwa lata jeszcze na żaden mądry nie wpadłam...
Pozdrawiam wszystkich!
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

21 sierpnia 2017, o 18:39

Bozenazinha pisze:
21 sierpnia 2017, o 18:22
Halina, strasznie Ci dziękuję za wsparcie. No właśnie dokładnie tak ze mną jest. Mam pełną świadomość, że sama się wkręciłam w ten kryzys bo nie zatrzymałam lękowych myśli na czas i znowu im uwierzylam. W grudniu, znowu w trakcie pobytu w Polsce, wystraszyłam się... krzyża na ścianie. I od razu strach, że skoro boje się krzyża, to... no wiadomo, co. Zamiast podejść do tego naukowo, że dwa lata temu sama się nakręciłam bo poczytałam, że akupunktura (której się poddawałam jeszcze na kilka miesięcy przed wystąpieniem nerwicy, na bóle stawów) jest formą okultyzmu i że ten sposób człowiek otwiera się na działanie złych duchów. Nawet znajomy ksiądz odradził mi akupunkturę. Jak sobie poczytałam, tak się pięknie wkręcilam i właśnie mi to wraca (chociaż sama nerwica zaczęłą się jeszcze przed moim studiowaniem tekstów o złych duchach). Ja wiem, że to ma zero sensu i jestem wobec tego wszystkiego krytyczna, ale zła jestem okrutnie na siebie, że przez 2 lata szarpię się sama z sobą i wpadam w te kryzysy, które potem trwają po 2, 3 czy 4 miesiące, zanim się skończą... I czy jest w ogóle normalne, żeby mieć przez dwa lata nerwicę zawsze na tym samym tle??? Czy umysł w końcu się nie męczy tymi samymi myslami i problemami? Bo ja już jestem zmęczona nimi i znudzona... :shock:
co ty, niestety nie. Ja sie boje mysli juz 5 rok :) Mozesz sie jej bac cale zycie. Dopoki nie przekonamy podswiadomosci, to sie nie skonczy. Ale co dokladnie cie neka z tymi duchami ?
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
alicjac
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 12 maja 2017, o 17:21

21 sierpnia 2017, o 18:53

Bozenazinha pisze:
21 sierpnia 2017, o 18:30
No tak... Pamiętam, że w dziecinstwie też bałam się ciemności, duchów, itp., więc jest to mój słaby punkt. Tylko jak sie przestać się bać czegoś, czego nie możemy sprawdzić? Bo możemy sprawdzić i upewnić się, ze NIE mamy raka czy problemów kardiologicznych na podstawie badań. A czegoś natury duchowej, co na dodatek jest potwierdzone przez księży, więc nie jest moim wymysłem (mam na myśli istnienie zlych duchów)? Macie jakieś pomysły, bo ja przez dwa lata jeszcze na żaden mądry nie wpadłam...
Pozdrawiam wszystkich!
Bożena trzeba pamiętać ze nerwica atakuje nasze wartości to czego boimy się stracić. Jeśli chodzi o lęk przed chorobami psychicznymi i opetaniem to jest tak samo. Podejdź do tego logicznie. Po pierwsze myśli nie świadczą o chorobie psych. Świadczą o tym czyny czyli zaczyna się robić różne rzeczy w które się wierzy ze sa rzeczywistością. Przed opetaniem złymi duchami fakt nie sprawdzisz ale pomyśl jeśli jesteś osobą wierzaca to znowu jest Twoja wartość. Jeśli wierzysz to zaufaj ze nic takiego sie nie stanie.To nie jest samospelniajaca się przepowiednia.
"Walka" z lękami, to nauka zawierzenia sobie, poddania się. W momencie kiedy powiesz ok nie mogę przewidzieć tego co się stanie ale ufam ze bedziie dobrze lęk odpuszcza.
ewelinka1200
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1050
Rejestracja: 27 listopada 2016, o 15:21

21 sierpnia 2017, o 18:53

Tu cały czas chodzi o jednom rzecz....
O pogodzenie.się z tym...co może sie stać...
Nie mamy pewności w zadnej sprawie...
Ja sie boje chorob psychicznym Ty duchow...
Na dzien dzisiejszy ja jestem zdrowa a Ty nie jestes opentana...
Ale nie próbuj umyslu katowac...przyszloscią..
Bo ja za 10 lat moge miec schizofrenie..
A duchy? Hmmm.co cóż...nie wiem ja akurat nie wierze w takie rzeczy...ale olej to...jak cie ma opentac to trudno...nie mamy wplywu na to.co bedzie...
To jest tak samo...jakbys sie codziennie zamartwiala czy przypadkiem auto cie jutro nie rypnie?
Noi co ci da zamartwianie.sie i banie tego?
Jak ma rypnac to rypnie....
Patrz toooo co jest dzisiaj...
Bo inaczej nerwicy nie pokonasz...
Ja walcze kazdego dnia...i przekonuje wlasnom glowe do tego co Tobie piszę...
Jest ciężko...ale nie mozna sie bac tego co przed nami...booo nikt nie wie co bedzie...
Nie wiemy co bedzie za.godzine...a co dopiero w dlaekiej przyszłości...
Naucz sie zyc z minuty na minute potem z godziny na godzine...a potem z dnia na dzień...
Zawsze boimy sie tego co nieznane...
Ale jaka jest pewnosc ze te nieznane bedzie zle?
A moze tw nieznane okaze sie najlepsze co cie spotkalo...
Tym bardziej ze my w nerwicy boimy sie tego...
Czego na 99 procent nie dostaniemy...a ten 1 procent niszczy nam zycie...
alicjac
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 12 maja 2017, o 17:21

21 sierpnia 2017, o 18:56

ewelinka1200 pisze:
21 sierpnia 2017, o 18:53
Tu cały czas chodzi o jednom rzecz....
O pogodzenie.się z tym...co może sie stać...
Nie mamy pewności w zadnej sprawie...
Ja sie boje chorob psychicznym Ty duchow...
Na dzien dzisiejszy ja jestem zdrowa a Ty nie jestes opentana...
Ale nie próbuj umyslu katowac...przyszloscią..
Bo ja za 10 lat moge miec schizofrenie..
A duchy? Hmmm.co cóż...nie wiem ja akurat nie wierze w takie rzeczy...ale olej to...jak cie ma opentac to trudno...nie mamy wplywu na to.co bedzie...
To jest tak samo...jakbys sie codziennie zamartwiala czy przypadkiem auto cie jutro nie rypnie?
Noi co ci da zamartwianie.sie i banie tego?
Jak ma rypnac to rypnie....
Patrz toooo co jest dzisiaj...
Bo inaczej nerwicy nie pokonasz...
Ja walcze kazdego dnia...i przekonuje wlasnom glowe do tego co Tobie piszę...
Jest ciężko...ale nie mozna sie bac tego co przed nami...booo nikt nie wie co bedzie...
Nie wiemy co bedzie za.godzine...a co dopiero w dlaekiej przyszłości...
Naucz sie zyc z minuty na minute potem z godziny na godzine...a potem z dnia na dzień...
Zawsze boimy sie tego co nieznane...
Ale jaka jest pewnosc ze te nieznane bedzie zle?
A moze tw nieznane okaze sie najlepsze co cie spotkalo...
Tym bardziej ze my w nerwicy boimy sie tego...
Czego na 99 procent nie dostaniemy...a ten 1 procent niszczy nam zycie...
Ewelinka super napisane. Mas rację boimy się tego 1%i przez to rujnujemy to co jest tu i teraz
ODPOWIEDZ