Dodatkowo schizofrenia powstała nagle może mieć takie objawy jak: silne podniecenie z dominującym uczuciem lęku ( tak własnie się czuję) Tym bardziej się boję, bo mój brat od jakiegos roku robił ciągle badania sobie, bo się bał o swoje zdrowie (hipochondria) i czytam, że taki początek też jest możliwy... Czym więcej czytam o schizofreni tym bardziej jestem zdania, że ją mam, tylko jest w wstępnej fazie... Będę musiał to psychiatrze powiedzieć "zmiany są ciężkie do zaobserwowania, gdyż najczęściej rozpoczynają się od częstych pustych wybuchów śmiechem, poszukiwanie samotności, zaniedbywanie czynności higieny, nadmierna pobożność, porzucenie zainteresowań, obniżenie krytycyzmu - To do mnie pasuje jak ulał" I też już pomału przestaję rozumieć tej choroby... Jedni piszą, że normalnie da się z nią żyć przy braniu lekarstw, drudzy, że to niemożliwe, trzeci, że samobójstwo to prawie pewnosć u takich osób( wcale się nie dziwię, bo to życie w 2 różnych swiatach, to tak jakby mi teraz wmawiali, że wymyslilem sobie rodziców) itd itd itd... Ja ze schizofrenią na pewno bym nie żył i jestem tego pewien tak, jak tego, że jest 2017, jeżeli kiedys okaże się, że mam schizofrenię (dowiem się to od lekarzy lub rodziny) to pierwsze co zrobię to strzelę sobie w łeb. To jak ktos pisze, że z tym da sie żyć normalnie, to mnie to tylko wkurza... Czy to jest normalne życie, żyć jak roslinka, w dwuch swiatach? Nie wiedziec, który prawdziwy, żeby rodzina się opiekowała i srać pod siebie? Jak tak miałoby wyglądać życie, to jak bardzo trzeba być tchurzem, żeby w takiej sytuacji nie pociągnąć za spust. I modlę się tylko, żeby Brat tego nie zrobił.
Mam za dużo pytań, a spotkań nie mam codziennie, także jak cos to sory za taki zasyp i ogólnie order jak ktos to wgl przeczyta
Ahhh te boty spamujące
-- 21 lutego 2017, o 04:16 --
"Według Rosenthal’a jeżeli dziecko choruje na schizofrenię ryzyko zachorowania przez rodziców wynosi do 12 %, u rodzeństwa do 14 %" Także ten... Super! Teraz tak szczerze się zapytam, jak po przeczytaniu tych statystyk, jak wgl lęk może opaść, czy jest to możliwe? Bo prawdopodobieństwo zachorowania nie jest z palca wyssane i nie jest zmyslone... Jak człowiek ma się tego nie bać? Ciężko mi to zrozumieć jakimi metodami, co mam liczyć na farta? Dawniej to ryzyko wynosiło 1%(przynajmniej w mojej wiadomosci a teraz zwiększyło się 14 razy. Ja rozumiem stosowanie technik itd, niereaktywnosć, ale też nie można udawać, że problemu nie ma, bo nawet w przyszłosci trzeba żonę poinformować o takich i takich rzeczach... Na pewno nie będę imbecylem i nie zrobię dziecka, które będzie cierpiało.
Itd itd itd.
-- 21 lutego 2017, o 04:55 --
Do dupy jest też to, że człowiek nie może sobie pozwolić na odpoczynek od tematu schizofrenii. Bo trzeba się dokształcać, żeby pomóc, spotkania z lekarzami itd... A w przyszłości pewnie dużo lepiej nie będzie
/// Traktujcie to bardziej jako dziennik moich żali i rozpisek ( bo nie sądzę, aby ktoś do końca czytał )
-- 21 lutego 2017, o 05:11 --
Boję się, że gdybym stracił świadomość i popadł w chorobę, to nie będę mógł wspierać rodziny, co mnie mocno wkurza, sama ta myśl mnie tak wkur... że aż mi się ciśnienie podnosi Nie wyobrażam sobie tego. Dobrze, że chociaż wszyscy jesteśmy wychowani, tak aby sobie pomagać. denerwuje mnie strasznie bezsilnosc. To jest jedno z rzeczy, których boję się bardzo, brak jakiejkolwiek mocy sprawczej/ świadomości sytuacji i działania. Czasem zdaje mi się, że ratuje mnie jeszcze tylko moje olbrzymie ego, które zresztą nie raz mi pomogło.
-- 21 lutego 2017, o 05:13 --
Ale to jest cześć mojego życia. Będę musiał się raczej oswoić z ta chorobą, poznać wroga. Bo tutaj mi nic nie da, nie czytanie artykułów na ten temat itd.schanis22 pisze:aleks1723 ogólnie to sądzimy