Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Pewność siebie na minusie, jak sobie poradzić?

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
różyczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 126
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 18:17

5 grudnia 2016, o 18:06

Witajcie,

Mój problem wydaje się być dość powszechnym i wałkowanym tematem. Napisałam w temacie, że chodzi o pewność siebie, jednak myślę że to jest bardziej złożone. Bardzo proszę o przeczytanie i opinię lub jakiekolwiek wskazówki, bo naprawdę nie wiem jak poradzić sobie sama ze sobą.

Mija dziś dokładnie rok od mojego pierwszego ataku paniki. Nie mam już od paru miesięcy natręctw, jednak okazuje się że nerwica to tylko wisienka na torcie. A to co się pod nią kryje, to nieprzepracowane problemy i wady charakteru które ostatnio nie dają mi żyć.

Pierwsza sprawa, to ciągłe poczucie że nie panuję nad swoim życiem. Studiuję bardzo ciężki kierunek, czasami nie daję rady, wiecznie jestem niewyspana i nieprzytomna.Zastanawiam się nad sensem tego, bo naprawdę nie wiem czy chcę to robić.
Moi rodzice zawsze byli przyzwyczajeni do tego, że ze wszystkim dawałam sobie świetnie radę a teraz tak nie jest. Czuję presję z ich strony a także ze swojej własnej, bo zawsze wybierałam to co trudniejsze. Czasami żałuję, że mogłam pójść na lżejsze studia, ale dla mnie ciekawsze i się w tym spełniać.
Zrezygnowałam prawie ze wszystkiego, co dotąd robiłam i lubiłam robić. Nie mam czasu na książki, hobby, planowanie itp. Rzadko wychodzę do ludzi. Nie wspomnę nawet o możliwości pracy.

Druga sprawa - wiecznie czarne scenariusze w głowie. Niemalże stale wyczekuję na tragedię, od rana czuję napięcie jak przy nerwicy. Boję się tego wszystkiego, co mnie czeka. Wyrzucam sobie ciągle błędy. W skrajnych momentach siedzę i płaczę i nie widzę możliwości, żeby było lepiej.

Trzecia sprawa - chłopak. Bardzo pragnęłam mieć kogoś bliskiego obok siebie, a jak już mam to najchętniej bym uciekła i żyła wyobrażeniami. Jesteśmy razem krótko, ale to poważniejsza relacja. Miałam na początku wątpliwości ale jakoś to się wszystko poukładało i aktualnie jest ok.
Cały czas atakują mnie myśli, że on zaraz mnie zostawi, że szybko mu się znudzę, że może ma kogoś innego itd. I mnóstwo ataków na siebie, że jestem brzydka, nie taka, że mam za nudną osobowość, charakter nie taki. To jest naprawdę męczące dla mnie :( Nie jestem dla niego pierwszą dziewczyną, jest też starszy prawie 5 lat, ale nie wiem czy to ma duże znaczenie. Staram się nie mówić mu o tym wszystkim, co napisałam, co siedzi w mojej głowie, bo to świadczy o naprawdę skrajnie niskim poczuciu wartości. I jest też dla niego męczące. Mówi mi, że mnie kocha, a ja mam w głowie, że to na pewno nieprawda.
Czasem mam wrażenie, że ja nie potrafię być w związku, tak bardzo boję się że zostanę odrzucona przez kogoś.

Nie umiem się pozbierać :( Próbowałam rozmawiać z psychologiem nie jednym na te tematy, ale potem nic z tego nie wychodziło, bo stale tylko brakowało mi wskazówki - jak to pokonać ? Jak się cieszyć?

Będę wdzięczna za jakiekolwiek odpowiedzi, to dla mnie bardzo ważne
Gdybyśmy traktowali innych tak, jak traktujemy siebie samych - poszlibyśmy do więzienia.
Optymistka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 145
Rejestracja: 26 czerwca 2015, o 12:47

5 grudnia 2016, o 18:39

Cześć :D bardzo dobrze Cię rozumiem. Też kiedyś ciężko mnie było zadowolić, dwa kierunki, ciągły zapiernicz, brak czasu na zainteresowania i luz, aż w końcu organizm nie wytrzymał i wszystko wybuchło :) i tutaj dało mi to dużo do myślenia. Niestety, życie takie jest, nie jest to wieczna sielanka i ciągłe poczucie pewności, że robimy to co powinniśmy robić, pojawiają się wątpliwości, trudniejsze wybory itd. i jest to całkowicie normalne. Dodatkowo w stanach lękowych, takie wahania są na porządku dziennym, bo jak zapewne wiesz nasze emocje są rozchwiane. To zależy, czego się od siebie oczekuje. Dla mnie podstawa to podejście do różnych spraw, jeżeli się nie da czegoś zmienić, to to akceptuję, pracuję nad moim podejściem, tak aby czuć się z czymś dobrze albo lepiej. Nie musisz być zawsze perfekt, może trochę więcej wyrozumiałość dla siebie? jak mówisz, studiujesz ciężki kierunek, może warto być z siebie chociaż trochę dumną, że Ci się udaje, widzieć więcej pozytywów? być może będzie to kiedyś możliwość lepszej pracy, nie musisz już teraz wszystkiego ogarniać. Co do rodziców, to ja swoich przyzwyczaiłam, że zawsze radziłam sobie świetnie, niekiedy czując wewnętrzne "rozwalenie", ale nie odpuściłam, bo "ja przecież musze", co inni powiedzą... warto tutaj zastanowić się nad tym, czego ty chcesz i z czym Ty czujesz się dobrze, bo to przecież Twoje życie, a nie rodziców czy innych ludzi. Z własnego doświadczenia wiem, że warto sobie zostawić, chociaż trochę wolnego czasu na pasję, zainteresowania , bo to rozluźnia, pozwala Ci sie skupić na czymś innym, odciąga od problemów dnia codziennego. Co więcej, jeśli jesteś nadal w stanie lekowym, to czy nie jest czasem tak, że te myśli występują trochę na zasadzie "myśli egzystencjalnych i rozkminek nerwicowych"? Takie rozmyślanie sprzyja pogarszaniu się nastroju, bo ciągle coś nam nie pasuje, a my dodatkowo w to włazimy i kółko się zamyka. Tak naprawdę, jak się chce to można wszystko stopniowo zmieniać, ale nie myśleniem o zmianach , tylko działaniem. Jesteś młodziutka, masz prawo do wątpliwości. Aczkolwiek, postawiłabym tutaj bardziej na znalezienie sobie odskoczni, chociażby trochę na siłę, może właśnie jakaś pasja, która Cie wkręci, pozwoli odpocząć. Wyrozumiałość do siebie- możesz popełniać błędy, nie musisz zawsze sobie ze wszystkim radzić perfekto i tak wiele od siebie wymagać, a będzie Ci lżej, zobaczysz. To trzeba ćwiczyć, aż w końcu zaskoczy :D
Fine
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43

5 grudnia 2016, o 19:47

Hej,
witam "bliźniaczkę" ;)
Jestem pewnie kilka lat starszy, więc mogę Ci powiedzieć jak sytuacja może wyglądać, jeśli nic nie będziesz próbowała zmienić w swoim podejściu. Otóż będzie tak samo, albo jeszcze bardziej się zagmatwasz.
Też poszedłem na trudny kierunek, dopiero go kończę. Nie przez brak umiejętności, ale właśnie przez presje w swojej głowie. Presję otrzymałem od rodzinki. I nawet dziś dostaję opierdziel, jeśli zrobię coś nie po ich myśli. I to dało mi do myślenia.
Bo najważniejsze, to żyć według siebie i być z tego dumnym. Obojętnie co się stanie. Brzmi jak banał, ale dla mnie to jedyna słuszna droga. Nie chcę tutaj prawić kazania, bo sam dopiero się tego uczę i potykam się.
Ja żyłem życiem mojej rodziny, potem przeniosło się to na znajomych, w końcu na każdego człowieka. Bóle brzucha, pustka w głowie, w końcu izolowanie się, same czarne myśli na swój temat. I nagle wybuch objawów, a potem straszna pustka, bo ja nie wiem co mam robić z życiem i zostałem sam. Też odstawiłem swoje zainteresowania na bok, nawet nie myślałem co może mi się podobać, tylko co może zrobić na kimś wrażenie, aby mnie zechciał. No i zawsze trzeba wziąć więcej na barki niż jest się w stanie. Teraz jak przeczytam, to co piszę, to widzę jakie to bezsensowne, dlaczego to sobie robić?
Nie zastanawiaj się, czy się znudzisz chłopakowi, czy jesteś wystarczająca. Jesteś, od A do Z, o ile jesteś sobą i nikogo nie udajesz.
Odpuść trochę, daj sobie swobodę, z dystansu więcej widać.
Pytasz jak to pokonać? Trzeba to zmieniać :) Łapać się na momentach, gdy chcemy pójść po utartym szlaku i zrobić coś zgodnego ze sobą. Ja tak próbuję i czasami wychodzi :)
No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
kucyki46
Gość

5 grudnia 2016, o 20:10

Powiem tak; zauważyłem że osoby o niskim poczuciu wartości i hardym charakterze ciągle lubią sobie brać kocioł na glowę by coś udowodnić, sobie i otoczeniu też. I sa pedantyczni przy czym masakrycznie się stresuja i to co masz w opisie.
Nie powiem co lepsze, bo nie wiem, ale jak nie dasz rady na studiach to rzucisz. Jak Cię chlopak zostawi "boś glupia" to cie inny weźmie "boś dobra" Jedni się bedą z Toba nudzić, z innymi ty. A ogółem mi się zdaje, że zbyt poważnie podchodzisz do swego istnienia - stety niestety też mi się zdarza i nie raz się łapie na tym, zwykli ludzie napotkani potrafia mnie rozczulić swoim spontanicznym i naturalnym stylem bycia. I wtedy czując się bardzo malutki w porównaniu do nich cieszę się, bo uświadamiam sobie że nie jestem tu sam. I że głupi jestem, a myślałem że jużcmam tylko monopol na mądrość :) No i wtedy mam ochote w dalszej częścidnia być zwykłym
ODPOWIEDZ