Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Objawy ze strony serca w nerwicy. Kto tak ma?

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Kretu
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1180
Rejestracja: 14 października 2016, o 10:07

1 listopada 2016, o 18:46

Nigdy nie zaznasz spokoju związanego z pozbyciem się nerwicy, jeżeli ten człowiek będzie obecny w Twoim życiu bo on Twój stan napędza.
Żyj odgrodzony od przeszłości i przyszłości.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

1 listopada 2016, o 18:48

Tragikomedia mi mój kardiolog powiedzial,bze tez miewa takie skurcze po stresującym dniu. Ma je tez moja koleżanka w pracy, jej tata, znajomy w pracy, jedna znajoma, jej mąż. Sporo ludzi to ma. Ja przed nerwica miewalam je, ale dosyć rzadko, kilka razy do roku. Mam nadzieje wrócić do takiego stanu. ;)
Awatar użytkownika
Tragikomedia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 76
Rejestracja: 7 lipca 2016, o 23:22

1 listopada 2016, o 18:50

I niedawno po wizytach u psychiatry do mnie dotarło, że ja będę chorowac póki będę życ w takim środowisku jak w dzieciństwie, czyli z alkoholikiem. Mam teraz wszystko to, co miałam jako dziecko. I mimo tego że mam tę świadomość, nadal nie umiem nic z tym zrobić. Czuję się bezradna, schorowana, wystraszona, i na skraju załamania nerwowego przez to wszystko.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

1 listopada 2016, o 18:51

Kretu pisze:Nigdy nie zaznasz spokoju związanego z pozbyciem się nerwicy, jeżeli ten człowiek będzie obecny w Twoim życiu bo on Twój stan napędza.
No niestety ale mam podobne zdanie jak Kretu :/ Tragikomedia, bardzo mi Cie żal :/ ale dla dobra swojego powinnaś rozstać się z nim.
Awatar użytkownika
Kretu
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1180
Rejestracja: 14 października 2016, o 10:07

1 listopada 2016, o 18:51

Musisz się go pozbyć jak najszybciej i brać się za odburzanie, tylko tak zaznasz spokoju, wiem że strach przed samotnością jest u Ciebie duży ale musisz to zrobić. Nie będziesz do końca życia sama.
Żyj odgrodzony od przeszłości i przyszłości.
OLX
Zbanowany
Posty: 188
Rejestracja: 13 października 2016, o 13:36

1 listopada 2016, o 18:53

To jest tzw. Syndrom nie odcietej pepowiny... musisz powiedziec sobie dość
"Człowiek to taka maszyna, która potrafi znieść wszystko"
Awatar użytkownika
Tragikomedia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 76
Rejestracja: 7 lipca 2016, o 23:22

1 listopada 2016, o 18:53

Olalala tylko że u mnie są takie silne i częste że nie dają mi funkcjonować. I załamałam się tym że propranolol słabo na mnie działa, bo to był mój jedyny ratunek. Na Sorze powiedzieli mi że mój organizm uodpornił się na niego.

Kretu, ja doskonale sobie z tego zdaję sprawę, że taka toksyczna relacja niszczy mnie, ale jak mam z niej wyjść, panicznie bojąc się bycia samej? Że cos mi się stanie, że umrę, że serce mi będzie kołatać, tych "że" jest milion. Nie wiem skąd mam wziąć siłę na to by zostać sama.
Awatar użytkownika
Kretu
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1180
Rejestracja: 14 października 2016, o 10:07

1 listopada 2016, o 18:55

Nic Ci się nie stanie będąc samej, NIGDY. Wiem że ciężko Ci w to uwierzyć, ale taka jest prawda, stało Ci się coś od początku zaburzenia oprócz ataku paniki po którym chciałaś dzwonić po karetke?
Żyj odgrodzony od przeszłości i przyszłości.
Awatar użytkownika
Tragikomedia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 76
Rejestracja: 7 lipca 2016, o 23:22

1 listopada 2016, o 19:02

Ja już mówiłam sobie dość, i próbowałam, ale za kazdym razem, wycofywałam się z tego i dzwoniłam po niego żeby wrócił, bo czułam jakby to że jestem sama było jakąś mega katastrofą, nie umiałam funkcjonować, nic nie robiłam, bałam się moich dolegliwości i zawsze miękłam. On to doskonale wie, i to wykorzystuje, on wie że jestem słaba w tej kwestii i go nie wyrzucę, dlatego robi co chce. Ja wiem że to się leczy dlatego chodzę na terapię, ale dopiero zaczęłam tego nie przepracuje się w 2mc, tylko 2 lata.

-- 1 listopada 2016, o 20:02 --
Dziś odczułam jak to jest być sama, do szpiku kości to odczułam. Zostałam wyśmiana przez faceta, i pozostawiona sama sobie, bo on spał po imprezie i miał wyje...ne na moje serce czy cokolwiek. Sama pojechałam na SOR, i leżałam tam sama, z innymi pacjentami były rodziny, dzieci, mężowie, żony, ja byłam tam samiuteńka. Do faceta nawet się nie mogłam dodzwonić. I wtedy najbardziej to poczułam, przyszła mi taka myśl, no przeciez i tak jesteś sama, nawet będąc z nim, ale to jeszcze za mało by to przerwać. Wiem że się nad sobą użalam, wiem że powinnam wziąc się w garść, ja to wszystko wiem, tylko brak mi siły takiej wewnętrznej by to zrobić bo kieruje mną paniczny strach. Ale mam nadzieję że w trakcie terapii to minie, i będę mogła układać swoje życie tak, jak chcę a nie tak jak zmusza mnie do tego nerwica.
Mindfulgirl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 30 października 2016, o 22:06

1 listopada 2016, o 19:07

Kochana nie wyjdziesz z tego podtrzymując tą relację. Toksyczne więzi przerabiam obecnie. W mojej rodzinie to standard. Co prawda nie jestem w związku z alkoholikiem ale tez z człowiekiem z dda i ja sama tez dda. Tylko,że moj mąż ma gotowość do zmian i pracuje cieżko nad tym. Gdyby tego nie chciał odeszłabym... nawet z obecnym stanem nerwicy. A doszlismy do tego po 10 latach związku, ze jest w cholere toksyczny, a moja nerwica to wynik mojego dziecinstwa + związek. 10 lat czekałam by przyznac sie do tego w tym 7 z lękami. Ratuj się dziewczyno poki mozesz. Odejdziesz to zdrowie się Tobie poprawi.
Awatar użytkownika
Tragikomedia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 76
Rejestracja: 7 lipca 2016, o 23:22

1 listopada 2016, o 19:15

Mój facet nie chce się ani leczyć, ani w ogóle podjąc żadnych kroków, ani iść do psychiatry. Właściwie jak tak sobie teraz myślę to moje problemy zdrowotne zaczęły sie jak zamieszkalismy razem. Nerwicę miałam od dziecka ale nie tak nasiloną. Wszystko zaczęło się po naszym zamieszkaniu razem. Po kolei sypało się tarczyca, nasilenie nerwicy, serce, i milion innych dolegliwości zdrowotnych. I jak pomyślę że teraz mam z tym wszystkim zostać sama, z firmą, styranym zdrowiem, to ogarnia mnie przerażenie. Ale cieszę się że Wam się tu wyżaliłam, bo utwierdziliście mnie w przekonaniu, że nie mam i nie będę miec innego wyjścia, jest tylko jedno. Jutro mam wizytę u psychiatry i porozmawiam z nim o tym. On zna moja sytuację, ale na początku terapii powiedział abym się jeszcze wstrzymała z podjęciem decyzji o odejściu od faceta, bo potrzeba mi jeszcze trochę terapii i siły po to, by później nie zmięknąć jak to zwykle bywało. Dlatego jeszcze czekam. Ale jutro opowiem jak jest źle, i cos ustalimy.
Mindfulgirl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 30 października 2016, o 22:06

1 listopada 2016, o 19:24

Ja tez od dziecka prawdopodobnie mam nerwicę. Ten rodzaj napięcia towarzyszy mi od zawsze. W moim związku na początku nie raz było esktremalnie z emocjami i się rozchustało w koncu. pierwszy atak paniki dostałam kiedy stwierdzono u mnie Hashimoto, była podła zima bez dnia słonca i moj mąz wyjechal w delegacje, ja prowadzilam firme co tez było stresujace.... ruszyła machina. Sama nie wiem co z tego wyniknie, ale jestem pelna nadzieji, bo od czasu nazwania problemu sytuacja w domu jest cudowna, teraz praca z nawykami. Masz kogos kto Cie wesprze?
Awatar użytkownika
Tragikomedia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 76
Rejestracja: 7 lipca 2016, o 23:22

1 listopada 2016, o 19:34

Tu gdzie mieszkam nie mam nikogo. Przeprowadziłam się tu z małego miasta, nie mam tu rodziny tylko przyjaciół, ale dziś i oni nie mogli mi pomóc, jest święto zmarłych, każdy ma swoje sprawy rodzinne lub wyjechał. I tak to własnie wygląda. Do tej pory myślałam sobie, gdybym nie miała tych skurczy serca, to mogłabym wszystko, mogłabym bo byłabym odważna, nie bałabym się zostać sama, ale juz wiem ze to nieprawda oszukiwałam samą siebie, bo jesli nie skurcze, to znalazło by się cos innego czego bym się bała. I chyba sobie uświadamiam że to tak nie działa że gdyby nie dolegliwości to bym się nie bała, tylko działa tak, że gdybym się nie bała, lub umiała radzic sobie z lękiem, to tych dolegliwości by nie było. czy dobrze myślę? Bo ja chyba zagubiłam całkiem obraz rzeczywistości i sama siebie oszukiwałam.

-- 1 listopada 2016, o 20:34 --
ktoś z Was napisał o syndromie nieodciętej pępowiny... i nasuneła mi się taka myśl, że wszystko sie posypało, to znaczy ja stałam się taka bezradna i niesamodzielna w momencie kiedy wyprowadziłam sie od rodziców z domu rodzinnego, który był toksyczny przez alkoholizm taty. I zobaczcie, stworzyłam sobie taki sam dom tutaj, a przeciez od tego uciekłam. Czy to macie na mysli mówiąc o syndromie nieodciętej pępowiny? Drążę w koło te tematy, bo póki nie zrozumiem tego chorego mechanizmu, to nie będę umiala sobie z nim poradzić. Dużo przerabiam na terapii, ale kazda wskazówka jest dla mnie ważna i godna przemyslenia. Wy macie większe doświadczenie w nerwicy, ja dopiero zaczynam i to nie jest latwy początek.
Awatar użytkownika
LaStrada
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 11 czerwca 2016, o 19:45

1 listopada 2016, o 20:22

Tragikomedia przytulam Cię i z całego serca jestem z Tobą. Ja przez te skurcze też miesiąc temu zadzwoniłam po pogotowie. Nie chce zapeszać ale zauważyłam jeśli stan emocjonalny się wycisza to widzę ze jest ich mniej . Więc i ty musisz się wyciszyć ale nie pozwala ci na to twoja sytuacja w domu z toksycznym facetem. Skąd jesteś? Jestem z Warszawy, jeśli chciałabyś jakiegoś wsparcia na żywo to jestem do dyspozycji.
:cm :cm
Awatar użytkownika
Tragikomedia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 76
Rejestracja: 7 lipca 2016, o 23:22

1 listopada 2016, o 20:37

LaStrada dziękuję Ci z całego serducha za miłe słowa :) Ja jestem z Łodzi więc kawałek do siebie mamy, ale chętnie nawiążę z Toba kontakt np na fb jesli się zgodzisz, lub w innym komunikatorze. Zawsze lżej jak się z druga osoba pogada, która ma podobny problem, bo zdrowy chorego nie zrozumie. I Wam wszystkim też dziękuję serdecznie za pomoc i za wszystko co do mnie piszecie bo to dla mnie potężny zastrzyk wiedzy i wsparcia :) Trzymam mooocno kciuki za Was wszystkich żeby się udało odburzyć na 100%. Ja nie wiem co ja bym dziś zrobiła gdyby nie Wy i to forum, dalej bym się załamywała. A tak czuję że nie jestem tak do końca ama na tym świecie z takimi problemami, i jakoś lżej na sercu :)
ODPOWIEDZ