Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Chialam sie podzielic ze doszlam do siebie. Wyleczylam sie

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Ewcia
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 19 stycznia 2011, o 11:09

16 listopada 2013, o 15:25

Hej wszystkim, uzytkownicy ze starszym stazem mnie troszke znaja :)) Ogolnie wpadlam podzielic sie nowina ze w swoim zyciu chorowalam raz na depresje, a potem na nerwice i mam ze wszystkim w koncu swiety spokoj.

Na depresje zachorowalam 2 lata przed nerwica i czulam sie jak przybita do krzyza.
Depresja u mnie to byl stan calkowitej obojetnosci polaczona z derealizacja i stanem ktory polozyl mnie do lozka, nie chcialo mi sie wstawac nawet do lazienki, i to nie bylo tylko uczucie ze nie moge, naprawde nie moglam.
Czulam wielka pustke w sobie i tak wielki bezsens ze nawet plakac sie nie dalo. Jak tylko wstawalam z lozka czulam wielkie zawroty glowy, bylo mi niedobrze i mialam odruchy wymiotne, non stop bolala mnie glowa do tego stopnia ze nie moglam patrzec na wprost.
Tak sobie lezalam i wegetowalam przy krzykach rodzicow i ojca szczegolnie ze to tylko slabosc i musze wstac i mi przejdzie. Wtedy to byl pierwszy raz kiedy mialam doczynienia z zaburzeniem tego typu wiec mozliwe ze moglam sie sila podnosci ale z drugiej strony do dzis nie wiem czy faktycznie bym dala rade.
U mnie to nie był wtedy nawet lek tylko depresja, mialam tak obnizony nastroj ze nie bylo mnie w stanie nic poruszyc.

Dopiero wezwany zostal do mnie psychiatra kiedy wymiotowalam w lozku nie robiac nic, dostalam lek o nazwie Cital i po 8 tygnidniach w dawkach 20 mg a potem 40 mg wyzdrowialam z tego. Z dnia na dzien bylo lepiej, dostalam werwy i obnizony nastroj zniknal.
Objawy utrzymywaly sie jeszcze 2 miesiace jak zawroty i zamulenie ale mi przeszlo. Po roku jakos odstawilam lek i zapomnialam co mi bylo.

Niestety 2 lata jakos pozniej dostalam ataku paniki, i nerwicy lekowej, dostalam lęku wolnoplynacego i zaczelo sie kolejne dla mnie pieklo. Stany depresyjne tez wtedy mialam ale to bylo co innego niz moja wczesniejsza depresja.
Dla mnie w nerwicy bylo najgorsze to ze o ile w depresji nie mialam mysli to w nerwicy mialam ich za duzo, ciagle mialam wizje swoich chorob, stalam sie chipohondryczka szukajaca tak wielu chorob i z taka pewnoscia jakbym byla przekonana ze naprawde te choroby mam.
Mnie nie przekonywaly badania ani zapewnienia ludzi, ze to tylko nerwica. Mysle ze za ten stan rzeczy odpowiadalo to ze czulam sie zle co chwila, codziennie, nawet w nocy.

Bylam slaba, ospala, zmeczona wiecznie nic nie robiac, mialam sztywne miesnie, uderzenia do glowy ciepla polaczone z laskotaniem, bole stawow, uczucie ze mam goraczke, suchosc w ustach, uczucie ze sie dusze albo gardlo mi sie zweza, mialam gule w gardle, czulam ze serce mi stanie bo tak slaba jestem, balam sie wykonywac jakikolwiek wysilek.
Pocilam sie bardzo, dretwialy mi usta i lewa reka jak przy zawale, chcialo mi sie ciagle plakac, balam sie ze jestem umierajaca a moj stan to agonia.
Strach przed smiercia i ciezka choroba i cierpieniem byl obezwladniajacy. Nie mialam sily myslec o niczym tylko o swoim stanie. Nie moglam rozmawiac o niczym tylko o tym jak sie czuje.
Mialam klopoty z uszami i zatykaniem sie ich oraz ze wzrokiem bo wszystko widzialam rozmazanie jakbym miala wade wzroku a nie mialam.
Czeste klopoty z zoladkiem oraz jelitami.

To tylko czesc objawow do tego czesto czulam odrealnienie a nawet mysle ze caly czas bylam w odrealnieniu bo czulam sie nie swojo oraz do tego stany depresyjne, brak radosci z czegokolwiek i przybicie ze niedlugo umre albo zawsze bede tak cierpiala.
Ataki paniki byly jakos na poczatku potem zostal ciagly lęk i strach o te wszystkie choroby i objawy.

Dla mnie problemem bylo to ze leki mi w tym wypadku nie pomagaly, w depresji bylo z nimi dobrze ale na nerwice i stany depresyjne pomogly mi troche albo wcale.

Wielu wspanialych ludzi pisze na forum ze zycie objawami, analizowanie ich to jest problem a to jest znowu rzeczywiscie prawda. Nie mozemy wyjsc z opresji nerwicowej bo tak naprawde w kazdej minucie myslimy o tym, a jak nawet nie myslimy i pojawi sie objaw to zaczynamy po chwili myslenie o tym na nowo.
Pomoglo mi to gdy sobie to uswiadomilam, oczywiscie nie samo to ze to sobie uswiadomilam, tylko to i pare innych rzeczy sklonilo mnie do innego odbierania tej calej nerwicy.

Leki poszly w odstawke bo nie widzialam sensu, zaczelam uczeszczac na psychoterapie, nie kazdy niestety psycholog sie wedlug mnie nadaje do tego wiec dopiero po 4 podejsciu znalazlam swietna babke, ktora nie tyle co mi od razu pomogla ale potrafila mowic a nie tylko sluchac, wyjasniac, argumentowac i to bylo potrzebne.

Do czego mnie tak naprawde przydala sie psychoterapia?
Do pewnego uswiadomienia mi ze mimo mojego zycia bez wielkich trosk jestem zakompleksiona, bez pewnosci siebie i bez odpowiedzialnosci w zyciu.
I tak naprawde psychoterapia jest dla kazdego troche inna, bo kazdy czlowiek moze miec wlasne kompleksy.
Uniwersalnym natomiast lekiem na nerwice wszelkie jest wedlug mnie przelamywanie strachu. I chociaz nie odkrylam tym nowego ladu, czesto rozmawialam z osobami z nerwicami, i wiem ze gubia sie oni w tym, ze chca wyzdrowiec ale nie chca przelamywac strachu liczac ze psychoaterapia to zalatwia.
A ja po swojej osobie widze ze to troche dwie oddzielne sprawy.

Mnie nie brakowalo niczego w zyciu, odwalony dom rodzinny, w miare bogaty ojciec, samochody, fajne perspektywy i co? Depresja, nerwica, strachy, lęki bo po pierwsze nie bylam przystosowana do pracy i zycia bez pempowiny (nawet jesli ta pempowina jest zla to nadal pempowina), jak mialam isc do pracy i mialam trudnosci w niej wtedy nabawilam sie depresji, nie czulam sie samodzielna za bardzo, choc nie bylam jakims rozpieszczanym tez bachorem to jednak samodzielnosci mi brakowalo. Gubilam sie wsrod obowiazkow i tego wyscigu szczurow, wolalam domek, studia i swiety spokoj.
Przez zycie sie tak nie przejdzie.
Za bardzo przejmowalam sie wygladem, poprawialam go, liczylam sie tylko z tym co inni powiedza, nie to ze mialam fobie czy cos, bo nie, bylam towarzyska ale zbytnio sie przejmowalam po prostu uznaniem innych. Jak cos bylo na rzeczy to przezywalam to za bardzo.
Zycie latami w taki sposob odbilo mi sie na moich nerwach i dostalam depresji jak musialam zyc na wlasna reke mimo dostepnych zasobow finansowych. Milionerka tez nie bylam zeby obyc sie bez pracy.

Zylam studiami, dobra zabawa a potem sie zdziwilam ze zycie moze byc szare i ponure i to mnie zdusilo mocno.

Depresje wyleczylam lekami, wiec kiedy po niej przyszla nerwica z tych samych powodow nie bylam gotowa na to.

I to wszystko mi psychoterapia pokazala, omowila i razem ze mna cwiczyla, bo cwiczenie to podstawa, bo jesli zbytnio liczymy sie z opiniami i uznaniem innych nic tu nie pomoze jak cwiczenie nabrania do tego odpowiedniej postawy.
Teraz tez chce zeby mnie polubiano itp bo to jest bardzo ludzkie. Ale jak cos komu sie nie podoba to nie czuje z tego powodu emocji tak szarpiacych jak wczesniej, wrogosci, zlosci, smutku i rozmyslania cale dnie czemu ta osoba tak powiedziala i czemu mnie nie lubi itp.
To wlasnie psychoterapia pokazuje i pomaga nam nabrac postawy z podniesiana glowa pomimo wielkich trudnosci.
Balam sie ze psychoterapia polega na tym ze mam sie usmiechac i udawac ze wszystko dobrze, wielu tak pewnie mysli ale psychoterapia polega na postawie przyjmowania codziennosci jako prawdy bez tej otoczki ze my jestesmy winni i to nasza wina ze ktos nas nie lubi nie akceptuje, ze jestesmy slabi itd. Polega na nauczeniu sie patrzenia na zycie jakim jest i wyciagania plusow z tego ze zyjemy i mamy prawa jak inni a do tego mozemy ksztaltowac nasza przyszlosc.
W glowie sobie nalezy po prostu poukladac aby emocje nie skakaly nam za bardzo z byle powodu bo wlasnie to odpowiada za nerwice.

Ale to jest terapia, druga opcja to po terapii ja i tak balam sie chorob, i tak sie codziennie fatalnie czulam i zloscilam sie ze nie widze zwiazku pomiedzy terapia a tym ze mi cos jest lepiej, bo nie bylo lepiej.
Bo terapia ma ukladac nam emocje a lęki jakie juz mamy sa to rozwiniete stany strachu przed tym co nam nerwica podaje na talerzu. Czyli na psychoterapi mozesz rozwiazywac kwestie a w domu i tak myslisz czy nie jestes na cos chory.
I dlatego to sa dwie rozne sprawy i czesto przez to sie rezygnuje z terapii.

Bo jak juz nerwice mamy to aby wyjsc z niej nie trzeba robic wiele jak tylko wyjsc z tego zycia naszymi wymyslonymi chorobami i tym jak sie czujemy.
Ja mialam dwa klopoty, najpierw probowalam nie martwic sie tymi myslami co chwila, ze umieram, jak to mi wychodzilo nawet i bylo lepiej przychodzil objaw i zle sie czulam nagle, i znowu myslenie bylo na nowo. I to klopot w nerwicy, ze my po nowym objawie albo jak sie nam nasili nie widzimy tego ze to stara i ta sama sztuczka nerwicy.
Ze my dzieki temu znowy zaczynamy o tym myslec.

Dzieki rozmowa z kolezanka z tego forum Nerwicy (taki nick :)) ) zrozumialam ta pulapke, ze to nie objawy sa winne ale to ze ja od razu na nowo zaczynam sie bac.
Powiedzmy np. w koncu oswoilam sie z mysla ze umieram i jakby to oslablo ale moment pozniej dostalam scisku w klatce piersiowej i na nowo robilam to samo co wczesniej. To jest jak dobrze naoliwiona machina nerwicowa.

Dlatego jak wiele osob pisze ze przelamywanie strachu polega na wyjsciu mu naprzeciw tak wielu z nich ma swieta racje.

W nerwicy tak wbijamy gleboko swiadomosc tego ze cos nam jest i zle sie czujemy ze w ciagu dnia wkolo do tego wracamy, Te mysli same przyjda i przychodza.
Nie moglan na poczatku zrozumiec jak, bo nie mialam atakow paniki zeby je przelamywac, ale mialam po prostu ciagla grype i wiele innych objawow ktore byly nie do zniesienia.

Ale na poczatek nie dawalam sie juz motac na wyobrazeniom, bo kazdy objaw i mysl niesie wyobrazenie o tym co nam moze byc, ja sobie darowalam to.
I zaznaczam to nie jest kwestia 3 dni...tylko kwestia paru nawet miesiecy aby przetworzyc te dane z nowego podejscia.

Nastepnie nie rozumialam kwesti jak np. Jak nie mam nie martwic? Jak mam sie przestac bac?
Samo z siebie sie nie da tego zrobic, martwic sie bedziesz bac tez ale to nic dziwnego.
Mysli bedzie pelno, wyobrazen tez, strachu tak wiele ze bedzie wydawalo sie niemozliwe, ale to na celu ma nerwica aby wpedzic nas w obsesyjne martwienie sie o zdrowie, stajemy sie staruszkami zyjacymi soba i tym jak sie czujemy i jakie mamy cisnienie. Mlodosc przepada.
Dlatwego ja przez kilka miesiecy nie robilam cudow ale kazda mysl i wyobrazenie kwitowalam slowami jestem zdrowa mam nerwice, jak mialam ochote robic badanie ponowne czy mierzyc cisnienie, czy myslec o tym czy dojde na rog do sklepu bo mam slabe nogi i mi zle, mowilam sobie MAM NERWICE NIC MI NIE JEST.
Nie przestalam sie bac, balam sie jak cholera! Ale powtarzalam to miliardy razy, a po to aby to utrwalic w glowie, i samo powtarzanie nie ma sensu jesli i tak nie robimy czegos z powodu strachu.
Jak masz wyjsc do sklepu a strach cie wycofa to samo mowienie nic nie da, trzeba polaczyc i mowienie, czyli hamowanie rozwoju nerwicowych mysli i wyobrazen oraz dzialanie pomimo strachu, powoduje ze to sie utrwala w nas.

Dzieki temu oraz terapii i spojrzenia na swoje zycie z boku, komleksow i przezywania kazdego slowa krytyki, pozbylam sie nerwicy. Bo nerwice moze dostac kazdy, to nie jest choroba, to jest efekt powalonych emocji, rozchwianych przez zycie i nasze kompleksy i przejmowani sie kazdym szczegolem zycia i opinii i zachowan innych ludzi.
Ci ktorzy zwiazki opieraja na zazdrosci, nie do konca slusznych podejrzeniach, wybuchach agresji, juz maja wglad ze maja problemy z komplekasmi, tego dowiedzialam sie na terapi i to jest prawda. Samo to oznacza ze nie mamy odpowiedniej postawy i mozemy dostac nerwicy.
Nerwice kazdy czlowiek ma w sobie, ale zalezne od emocji i mysli nie u kazdego wychodzi na wierzch. Pracujcie nad soba, laczcie psychoterapie (ona nie gryzie) z terapia wlasna czyli wychodzcie naprzeciw lękom i strachom, nie dajcie sie z kazdym nowym czy nasilonym objawem wpedzac w to samo.
Powtarzajcie sobie nic mi nie jest to nerwica, i ukladajcie w glowach swoje zycie i plany bez zamartwiania sie o innych ludzi i naprawiajcie swoje kompleksy.
W tym wypadku komnpleksy to nie tylko pryszcze ;) Tylko ogolne podejscie do ludzi ich opinii i podejscie wlasne do naszej osoby.
Nie kazdy jest gwiazda mtv i piekna anielska postacia, nie kazdy moze miec zycie jakie koniecznie chce, i tu trzeba brac zycie jakie jest i byc szczesliwym ze w ogole zostalo nam dane ;)

Powodzenia i powtarzam z nerwicy wyleczylam sie, z depresji i derealizacji rozniez. Nie mam objawow bo jestem zdrowsza emocjonalnie, raz dzieki psychoterapii a dwa dzieki temu ze nie wpadam w obsesyjne myslenie co mi jest i czy na pewno to tylko nerwica.
Powtarzalam tak dlugo ze to tylko nerwica ze weszlo mi w krew i objawow nie ma :) Nie mam objawow zadnych od dlugiego juz czasu, i wiem ze to nie jest kwestia ze mi to wroci, bo jak czuje ze moglabym dostac ataku paniki nie robi to na mnie wrazenia. Mysle ze wtedy mowimy o tym ze nerwica sie u nas nie pojawi. Byc moze w zyiu czeka mnie jeszcze cos co spowoduje nawrot, ale jestem gotowa.
Jeśli masz inne mysli nie o umieraniu czy chorowaniu, rob to samo, TO TYLKO NERWICOWE MYSLI NIC SIE NIE STANIE.
Jak wchodzisz w glab mysli i pozwalasz wyobraznenia plynac, przegrywasz w danej chwili z nerwica. Bo objawy sie utrzymuja a ty na drugi dzien bedziesz robil/a to samo.

Wiec to ze czujesz straszne objawy nie znaczy ze masz czekac na zbawienie albo na to ze slowa psychologa zadzialaja, zadzialaj samoistnie a samoistnie nerwica zniknie.
Dla mnie znaczaca sprawa bylo pojscie do pracy, po pierwsze dobrze miec zajecie a po drugie dla mnie to byla konfrontacja z nowym zyciem i strachem, bo jak mialam te wszystkie objawy to mialam wrazenie ze do pracy niemozliwe isc w takim stanie, bylam przekonana ze nie da sie z powodu koncentracji i tego jak sie zle czuje, mialam uczucie ze to jest nierealne. Jednak poszlam, i po paru dniach ciezkiej aklimatyzacji bylo tylko lepiej, objawy mialam, ale jakos dalo sie pracowac bo w trakcie pracy i zajecia sie wiele objawow schodzi na dalszy plan.
Wiec jesli macie uczucie ze nie mozna bo sobie tego nie wyobrazacie, macie racje wyobrazic sobie nie mozna, ale isc i pracowac owszem. Nic sie i tak nie dzieje orpocz tego ze troche trzeba z poczatku sie pomeczyc ale siedzac w domu i tak sie meczysz.

Pozdrawiam wszystkich i wielu osoba dziekuje za wsparcie, ci ktorzy piomagali wiedza ze to do nich. Dziekuje tym ktorych mialam okazje spotkac osobiscie, oni a w zasadzie on tez bedzie wiedzial ze to do niego :))

Znerwicy jest wyjscie nie zalamujcie sie, nerwica to tylko wasze schorowane emocje, ktore nie potrafia utrzymwac sie na wodzy przez lata treningu kiedy byly rozchwiewane za bardzo. Albo przez traume jakas rozchwialy sie teraz.
Bo nasze emocje sa nieadekwatne do realnosci.
Uporzadkujecie je i wyjdziedzie z obsesji nerwicy i zycia objawami i bedzie dobrze.!


Niektore zdania i slowa sa zaczerpniete z innych historii o wyleczeniu bo nie wiedzialam zawsze jakis slow uzyc ( i w tym momencie kiedys bym przezywala co inni o mnie pomysla, ze jestem gupia? :) dzis mnie to nie obchodzi, regulaminu nie zlamalam ;) ) aby opisac dosadnie to co chcialam i tez bym za dlugo to robila :) A zalezalo mi zeby to napisac.
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

16 listopada 2013, o 22:33

Ewunia kochana gratuluje Ci ;***
Czyli co Nerwica, Ja, Ty juz zdrowe, jeszcze pare osob sie wpisza i ta stara pierwsza gwardia z forum w sumie cala uleczona :))
Podziwiam cie ze tyle napisalas, ja sie za to biore i sama nie wiem co napisac bo powtorze to co wielu juz napisalo :)
Daj znac na gg :)
Awatar użytkownika
bareten
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 187
Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37

18 listopada 2013, o 09:42

Hej. My sie osobiscie nie znamy, bo za mlody na tym forum jestem! Aczkolwiek bardzo fajna i zarazem ciezka historia. Jestem pelen podziwu dla Twojej postawy. Depresja, a potem nerwica, to na prawde dobry wycisk od zycia. Dzieki Twojemu opowiadaniu wiem i odpowiedzialem sobie na moje rozmyslania o pracy. Sam mam nerwice, uciazliwe 24 godzinne DD i meczy mnie ogromny marazm. Siedze w domu, bo wszystko wydaje mi sie niemozliwe. Wyjscie na impreze? Gdzie tam, zasnalbym, zgubil sie w nocy, nie poznal znajomych. Pojscie do pracy? Gdzie tam! Z moaj koncentracja, sennoscia, poczuciem nierealnosci? Jak widac na Twoim przykladzie mozna. Sam sie przelamuje, wychodze sam, zostaje w domu sam, ale lęki sa dalej. Wlasnie przed takimi powazniejszymi decyzjami jak ta, o podjeciu jakiejs pracy.

Gratuluje i aby wiecej to cholerstwo sie do Ciebie nie przypaletalo!
beetii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 15 listopada 2013, o 19:54

18 listopada 2013, o 10:55

Dziekuje ci za wiadomosc Ewo. Mnie podobnie jak baretena dalo to do myslenia w sprawie tej NIEMOZLIWOSCI. Ja w tym stanie co teraz jestem nie wyobrazam sobie zupelnie jakbym miala isc do pracy czy gdzies do jakij obowiazkow skoro mnie rozmowa z innymi meczy i jest ponad sily. Bo widze dziwnie, slysze dziwnie, nie tak jak kiedys, mysle dziwnie, i mozg moj jest zamulony. A do tego boje sie z tymi stanami zyc. Ale ty jak piszesz to sie wydaje ale jak sie pojdzie to sie to zmienia. mam taka nadzieje i trzymam sie tego co piszesz ty i inni :) Zaczynam dopiero ukladac sobie w glowie i wiem ze to prosto nie bedzie ale chodzi o nadzieje i tak troche sie odbudowala.
mood_sarenka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 18 listopada 2013, o 18:57

24 listopada 2013, o 18:20

Dzięki za tego posta :) Fajnie, że sobie z tym poradziłaś. Gratuluję wytrwałości :)
Awatar użytkownika
Mavis
Świeżak na forum
Posty: 6
Rejestracja: 17 sierpnia 2015, o 11:46

10 kwietnia 2016, o 10:25

Bardzo Ci dziękuję, Ewciu, za tą historię. Upewniła mnie, że jestem na właściwym kursie.
svenf
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 222
Rejestracja: 13 listopada 2015, o 10:32

10 kwietnia 2016, o 11:00

Ewcia gratuluję. Cenna rada bo mnie się kiedyś wydawało ze w takie mówienie sobie człowiek i tak nie uwierzy ale jesteś przykładem ze jednak tak.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

21 kwietnia 2016, o 14:15

svenf pisze:Ewcia gratuluję. Cenna rada bo mnie się kiedyś wydawało ze w takie mówienie sobie człowiek i tak nie uwierzy ale jesteś przykładem ze jednak tak.
svenf, bo tu chodzi o mówienie I działanie, czyli nie podążanie za myślami lękowymi. Samo mówienie nic nie da. Mówienie to taki drogowskaz dla myśli, wyobrażeń, Twoja decyzja - czy wierzysz im czy nie.

Ewa to napisała:
i samo powtarzanie nie ma sensu jesli i tak nie robimy czegos z powodu strachu.
ODPOWIEDZ