Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Lęki związane z uczuciem głodu

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
kłapouszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 2 marca 2014, o 14:49

1 kwietnia 2014, o 15:44

Hej, mam ostatnio problem z uczuciem głodu/odżywaniem/spadkami poziomu cukru? Powiem tak: ogólnie mam teraz dużo stresów co kiepsko wpływa m.in. na mój żołądek, nie chce mi się za mocno jeść a rano to już w ogóle masakra. Jakoś wciskam w siebie śniadanie ale czegokolwiek bym nie zjadła (a niedożywiona raczej nie jestem, wręcz przeciwnie...) to po 2, max 3h dopada mnie nagle straszny głód i uczucie osłabienia, omdlenia, czasem mam mroczki przed oczami i tak jakby tężeje mi twarz Oo tzn. szcególnie czoło i skronie robią się takie jakby napięte i sztywne...Dodatkowo mam uczucie jakbym przestała myśleć, nie moge się w ogóle skupić i myślę tylko o tym że zaraz zasłabnę :/ dołożyło mi się to do wcześniejszych silnych zawrotów głowy i ucisku w głowie i szczerze mówiąc trochę mnie przygniotło. Kiedys przecztałam że tak się może objawiać niedocukrzenie (chyba hipoglikemia to się nazywa?) i mam nawet w domu glukometr ale chyba podświadomie boję się tego sprawdzić (na razie nie kupiłam pasków bo bez recepty trochę drogo). Z drugiej strony miałam okres w swoim życiu (nie jestem z niego dumna oczywiście) kiedy nic nie jadłam cały dzień (nawet ponad 24h) i też było mi tak słabo ale się tym nie przejmowałam i nigdy nie zdarzyło mi się zemdleć. Przez to uczucie w ogóle nie mogę się skupić a mam teraz masę obowiązków i jestem bardzo do tyłu z pracą licencjacką. Od pół roku próbuję walczyć z tym wszystkim bez leków i moja pani psychiatra cały czas mi powtarza że dam radę ale jestem już tym zmęczona, ciągle coś mi jest. Znowu wszystkiego się boję, boję się chodzić na zajęcia, boję się chodzić do pracy (udzielam korepetycji więc niestety łatwo mi jest je odwołać...). Dodam że czasem próbuję przetrzymać te momenty głodu ale nie więcej niż np. 4h i potem jak zjem to i tak mam dalej panikę że już za późno i i tak zaraz coś mi się stanie albo zwymiotuję (to też mój silny lęk). Chodzę na terapię poznawczo-behawioralną teraz ale chyba podświadomie to odciagam bo nawet nie mogę się zabrać za wykonywanie zadań domowych. Wiem, że pewnie piszę bardzo nieskładnie (taki już chyba mój urok jak się "uzewnętrzniam" :) ale czy tak się da żyć? Czy warto codziennie ze sobą walczyć, czy lepiej wrócić na leki...? Dodam że sama ta myśl wywołuje u mnie kolejne lęki związane z uczuciem porażki...Sama nie wiem, wkrada mi się tu jakaś rezygnacja a tego bardzo bym nie chciała :/ Czy ktos ma może jakies rady...?
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

2 kwietnia 2014, o 09:44

Kochana nie traktuj leków jako porazke, choc leki nie sa az tak konieczne, ale branie ich nie oznacza na pewno porazki. Po drugie ty jestes zmeczona wiecznym mysleniem nerwicowca, wszedzie strach sie czai a ty za nim idziesz i dajesz mu sie straszyc. Za kazdym razem powtarzaj sobie ze lek ci guzik zrobi i rob swoje, jezeli czegos sie boisz to wlasnie rob to, nie unikaj, jak masz objawy i zle sie czujesz rob co musisz z objawami i pierwsze co zobaczysz to to ze mozna, a potem ze skoro mozna mimo wszystko, to mozna isc dalej i calkiem odrzucic strach nerwicowy. Nie skupiaj sie na wszystkim naraz, po kolei sobie wyznaczaj zadania bez wliczania w to nerwicy i objawow, nie planuj zycia wedlug objawow.
Co do glodu to zaraz sobie bedziesz wkrecala spadki cukru i ze zemdlejesz, jak obaiwasz ie hipoglikemi to sobie ja zbadaj, robia krzywa cukrowa wporadni i wychodzi czy ja masz, po 2-3 godzinach mozna zaczynac odczuwac glod, i rozwiazaniem na to jest jedzenie mniejszych posilkow - czesciej. Jak odczuwasz glod zjedz sobie wczensiej naszykowane jakis pol kanapki. Niektorzy tak musza, ja tez co 4 godzinki cos przekaszam i energia mi nie spada.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

2 kwietnia 2014, o 17:42

Piszesz, że czasem próbujesz przetrzymać ten głód, po co? Nie warto. Zawsze noś w torbie coś do zjedzenia- jakiś owoc albo kanapkę i nie będzie problemu. Spadki cukru zdarzają się i osobom jak najbardziej zdrowym. Organizm sam reguluje kiedy porzebuje pożywienia i są takie okresy, kiedy chce mieć dużo więcej energii. Nie jesteś robotem i masz swoje potrzeby, więc zapewnij sobie regularne przekąski, tak jak radzi Aneta. Ja znam to uczucie, kiedy nagle spada cukier i jest to denerwujące, bo daje poczucie braku kontroli, ale zobaczysz, że podjadanie Cię nie zabije. A co do leków, to jeśli na prawdę nie dajesz rady to bierz- ich branie ma sens jeśli chodzisz jednoczesnie na terapię, bo one mają Cię na tyle ogarnąć, żebyś była w stanie się zająć wydobrzeniem. Pamiętaj żeby być dla siebie wyrozumiałą i wybaczać sobie pewne "niedoskonałości". :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
kłapouszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 2 marca 2014, o 14:49

3 kwietnia 2014, o 10:55

Hej, wielkie dzięki za odpowiedzi, aż mi się ciepło zrobiło na serduchu w ten pochmurny dzień...Myślę że u mnie nałożyło się sporo czynników stresogennych na raz (w ogóle mam ciężkawy rok) i znowu uciekam w choroby, już nie wiem która to z kolei...Tylko to jest takie nielogiczne, bo próbuję się zmierzać z moimi problemami a wtedy włącza mi się taka myśl że i tak nie warto bo pewnie jestem ciężko chora i umrę i tylko płakać mi się chce :/ Przez to wszystko zaczynam się zastanawiać czy może ja w ogóle nie chcę skończyć tego licencjatu (od 3h siedze i walczę i chyba cudem udało mi się jedną stronę wypocić :roll: ). W sumie jest to możliwe bo moja poprzednia terapeutka mowiła że być może ja się boję skończyć etapu bo to wejście w dorosłość i w ogóle...Co do leków...Ten temat mnie boli, nie ukrywam, bo byłam bardzo z siebie dumna jak z nich zeszłam ale z drugiej strony od tamtego czasu czuję jakby wisiała nade mną czarna chmura (pewnie bałam się nawrotu, to i mam :P). Byłam ostatnio u mojej psychiatry ale ona mi powtarza że nie muszę wracać na leki, że mam ciężki okres ale że dam radę...I teraz nie wiem, mam w domu jeszcze trochę mniejszej dawki ale trochę się boję brać na własną rękę :/ Z drugiej strony zostały mi 2 m-ce na napisanie pracy a bardzo się boję że to zawalę (jak nie obronię w tym roku to tak jakbym zawaliła 3 lata bo zmienia się u nas program nauczania zupełnie i chyba musiałabym zaczynać od początku...) Co do cukru to jęczałam mamie aż mi przyniosła od koleżanki glukometr i badałam na razie ze 3 razy i mam koło 70 (nawet po jedzeniu) a to trochę chyba niski więc też mnie to nakręca :/ Najgorsze jest to że jak się porównuję z tym jak się czułam rok temu to zupełnie inny człowiek, czuję się jakbym miała rozdwojenie jaźni :D
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

3 kwietnia 2014, o 18:41

Nawet jak jest się śmiertelnie chorym (choć dam sobie łapki uciąć, że to nie Twój przypadek), to i tak warto jest robić rzeczy dla siebie, bo trzeba wyrwać od życia ile się da i dopóki się budzisz dopóty korzystasz! Poza tym każdy kiedyś umrze i nikt nie wie kiedy, ale trzeba żyć tak jakby się zakładało istnienie jakiejś perspektywy na przyszłość! :)

A co do cukru, nie diagnozuj się sama, zwariujesz, jak Cię niepokoi idź na badania krwi, jak lubisz, to możesz na nie chodzić nawet co miesiąc :D I będziesz mieć spokój święty.

Wrócenie do leków, to Twój wybór, sama wiesz najlepiej jak się po nich czułaś, więc jeśli Ci pomagają, to możesz wziąć przez czas pisania pracy i obronę i później znów powoli odstawisz i będziesz mieć powody by być dumną podwójne - nie dość, że znów odstawisz leki, to jeszcze będziesz miała skończone studia. :)

Jeszcze taka moja rada- spróbuj rozplanować sobie czas na pisanie swojej pracy. Nie siadaj nad nią na cały dzień, tylko rób sobie przerwy, ustal co chcesz zrobić danego dnia. Jak pisałam swoją magisterkę, to miałam depresję i wiem jak ważny jest dobry plan i nie katowanie się spędzaniem całych dni z otwartym Wordem. To jest koszmarna tortura robić sobie ocean czasu sam na sam z kartką papieru... Dyscyplina na prawdę potrafi zdziałać cuda.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
kłapouszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 2 marca 2014, o 14:49

7 kwietnia 2014, o 14:48

Wielkie dzięki Ciasteczko :) Tak mi głupio jęczeć, ale rodzinie i znajomym już po prostu mi głupio, zresztą oni nie rozumieją do końca jak to jest się tak czuć :/ Badania sobie zrobię na pewno, chociaż mama wrzeszczy że "znów wymyślam coś nowego" ale wydaje mi się że to mnie może zachęcić do stabilnej diety a to by się przydało nawet na przyszłość :) Co do pracy to ja robiłam już chyba z milion planów ale ciągle mi brakuje chęci żeby usiąść codziennie np. na pół godziny...a potem mam mega spinę bo wszystko na raz heh. Jeszcze raz wielkie dzięki za słowa otuchy, zrobię kolejny plan i spróbuję go wdrożyć, może tym razem się uda? :)
Awatar użytkownika
aveno
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 262
Rejestracja: 18 sierpnia 2015, o 15:38

2 czerwca 2017, o 16:04

Mam obecnie to samo co autorka wątku. Czy ktoś ma podobnie? Czy może to być nerwicowe?
Chciałam być fit :D haha i gdy miałam nawrót nerwicy w zimie, zaczęłam w lutym ćwiczyć codziennie. Ponoć też jest polecana aktywność fizyczna na zbicie kortyzolu, ale u mnie coś chyba poszło nie tak. Zaczęłam strasznie szybko tyć i pojawił sie głód jak u autorki. Czasami muszę jeść co 2h, czasem wytrzymam 3h, rzadko 4h. Przy głodzie mam uczucie lęku i odrealnienia, do tego ssanie w żołądku. Jak tylko zaczynam jeść wszystko mija. Robiłam badania i glukoza na czczo lekko podniesiona 5.8 (norma 5.5, a przed ćwiczeniami zawsze mialam ok 5.0), insulina 9.90 (czyli na granicy od 10 w górę ponoć zaczyna się insulinoopornosc), kortyzol dużo podwyższony 819(norma 532). Zapisalam się do endokrynologa, czekam na wizytę, trochę poczytałam co to może być i jak zwykle same nowotwory w google trzuski itd ... szkoda nawet czytać.

Czy ktoś miał podobnie, może to być od wysokiego kortyzolu, lub na tle nerwowym? Muszę przyznać, ze cały dzień myślę o tym głodzie, czy nie jestem głodna, jak zjem to czekam za ile będę. Trochę sie z tym zakręciła, z domu nie wyjdę bez kanapki w razie czego ... Wiem, ze najlepiej iść na krzywa cukrowa i insulinowa, ale badanie trwa min 2h i to na czczo, nie wiem jak to zrobię, ale jakoś muszę. Jeszcze mam tak czasami, ze np jestem głodna zaczynam jeść i nagle tracę apetyt więc przestaje jeść a za jakąś chwilę znowu mnie ssie w żołądku jakby z głodu. Takie ssania w żołądku i nie możliwość zaspokojenia głodu miałam zawsze przed okresem, kilka dni przed, ale teraz po ćwiczeniach mam cały czas od lutego z różnym natężeniem.

Było naprawdę ok caly rok bez lęku i stresów a tu od tego roku wróciło i jeszcze takie coś dziwne
Awatar użytkownika
Lorena
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 3 maja 2017, o 11:52

8 czerwca 2017, o 13:32

Ja mam bardzo podobne objawy. Ciągle ssie mnie w żołądku, jakbym była cały czas głodna, najgorsze jest to, że budzi mnie to w nocy. Najgorzej jest rano i w nocy, w ciągu dnia muszę co jakiś czas zjeść cokolwiek, żeby to trochę złagodniało. Strasznie się denerwuję, co to może być, wiadomo: doktor google podpowiada wszystko co najgorsze ;) Robiłam test na Helicobacter i wyszedł ujemny. Na razie dostałam controloc i debretin, a we wtorek mam gastroskopię, mam nadzieję, że nie stchórzę i pójdę na to badanie, bo naprawdę mam stracha :cry:
Awatar użytkownika
zdravko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 665
Rejestracja: 10 lipca 2015, o 13:54

8 czerwca 2017, o 16:31

Najprawdopodobniej masz zapalenie żołądka albo coś w ten deseń, albo sobie to w głowie wytworzyłaś, po rurze się okaże co jest grane, ja miałem to i to, czułem się identycznie, czyli dokładnie jak Ty ;).
lamberth
Gość

9 czerwca 2017, o 10:24

Na to ssanie w żołądku dobry jest bioprazol 20 rano na czczo jedna kapsułka. Po kilku dniach przechodzi.
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

9 czerwca 2017, o 20:46

To i ja cos dostalam bo ta ssawka nie daje mi spokoju i musze cos zjesc ale zwykle 2 kromki mi nic nie dadza😳jak zjem porzadne jedzenie to ok ale jak zjem kotleta i mizerje np to bol niemilosierny bo mi zaraz smazone siada i koniec bo zaraz muli mnie i kreci sie w glowie.A zebym przytyla to ni w ząb. Az mnie szlak trafia.
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
Awatar użytkownika
Lorena
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 3 maja 2017, o 11:52

14 czerwca 2017, o 08:02

Ja już po gastroskopii. Robiłam bez znieczulenia, jakoś przeżyłam, chociaż fajne to nie było. Znaleźli u mnie jakąś zmianę wielkości 1 cm, lekarz mówi, że to nie rak, tylko jakiś gruczolak, ale pobrał na wszelki wypadek wycinek na histopatologię. Wyniki za około 2 tygodnie :( Strasznie się denerwuję, co to może być, już sam fakt, że zrobił tę biopsję i pobrał wycinek powoduje, że umieram ze strachu. Poza tym wszystko wyszło ok, usg brzucha też, węzły niepowiększone.
Awatar użytkownika
aveno
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 262
Rejestracja: 18 sierpnia 2015, o 15:38

15 czerwca 2017, o 22:36

O krucze czyli mowicie, ze to moze byc od zoladka tez?

A ja sie diagnozuje w inna strone.. Bylam ostatnio u endokrynologa po wykonaniu podstawowych badan i dostalam skierowanie na krzywe cukrowa i insulinowa, podejrzewa hipoglikemie reaktywna z tego co jej powiedzialam. Dostalam skierowanie, ale raczej na to nie pojde. 3 godziny na czczo trzeba siedziec w laboratorium plus wypicie 75g glukozy po ktorej ludzie czasem maja omdlenia i inne atrakcje. Czyli to czego najbardziej sie boje. Do tego w laboratorium mi powiedzieli, ze to badanie tylko ze skierowaniem bo potencjalnie moze zagrazac zyciu jak cukier spadnie ponizej normy po wypiciu glukozy. No to jak cos takiego usłyszalam to nie musze powiedziec jak zareagowalam :D Juz wolalabym gastroskopie. W zyciu nie dam rady byc 3h na czczo.. Odkad zaczela sie u mnie nerwica 2 lata temu musze miec posilki jak w zegarku bo przy glodzie dostaje jakby dd odrazu, takie uczucie jak przy dd, mija gdy zjem.

Aha i lekarz kazal mi pojsc na badanie tych krzywych dopiero jak sie uspokoje, wspominalam o nerwicy no, ale kiedy to nastapi to nie wiem. Samo to badanie jest stresujące.

Juz sama nie wiem czy sie tak nakrecilam na ten glod czy faktycznie mi cukier spada czy to moze od zoladka jak piszecie ... Najgorsze, ze zaczelam tyc, co nigdy mi sie nie zdarzało. Tak jeszcze mysle, ze moze od cwiczen podbilam sobie kortyzol bo mam ponad norme a wysoki kortyzol podbija insuline, ktora obniza cukier z kolei. Kupilam sobie ashwagandhe moze cos pomoze.

Czytalam na zagranicznych forach i dużo osob z nerwica ma objawy tego glodu, slabosci gdy sa glodni czy omdlen czyli teoretycznie objawy hipoglikemi, ale wyniki maja w normie ...

Lorena napewno bedzie ok, skoro lekarz tak mowi i wezly sa nie powiekszone ;) Moja mama tez czeka na biopsje ma guzka na tarczycy :/ A tez Ci sie robilo jakby slabo czy tylko mialas ssanie w zoladku? W sumie ssanie tez mi sie zdaza bez uczucia slabosci to zalezy. Dopoki mam pelny zoladek jest ok, gdy tylko jest pusty zaczyna sie ssanie przez to czesciej jem i pewnie dlatego zaczelam tyc .. Google tez niestety poczytalam jak ty i jak zwykle wszedzie raki ;)
Awatar użytkownika
aveno
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 262
Rejestracja: 18 sierpnia 2015, o 15:38

15 czerwca 2017, o 23:06

Np dzis o 20.00 zjadlam na kolacje 2 kromki i caly czas mam ssanie w zoladku jakbym byla glodna, potem zjadlam jeszcze jedna kromke na chwile spokój i znowu ssanie. Slabo np teraz mi sie nie robi. W sumie zjadlam 3 kromki z dodatkami plus duzo szpinaku duszonego wiec glodna nie powinnam być. No nie wiem co to moze byc ... Na poczatku w nocy tez mnie to wybudzalo jak Lorene, wiec jadlam najczesciej jakas kromke sama i przechodzilo, ale od jakiegos miesiaca w nocy jest juz ok teraz tylko w dzien takie atrakcje. Czasami do tego uczucia ssania dochodzi uczucie jak przy dd gdy mam przerwe od jedzenia ok 3/3.5 godzinna.

PS nie wiem czemu, ale nie mogłam edytowac poprzedniego postu. Brak ikony edycji.
Awatar użytkownika
Heimdall
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 384
Rejestracja: 23 lutego 2017, o 13:50

16 czerwca 2017, o 10:05

Hej, chyba 2 lata zmagałem się z tym samym objawem, naprawdę wpadałem już w rozpacz. Robiłem sobie badania pod tym kątem i nic nie wyszło. Gdy zacząłem się odburzać, to objaw praktycznie zniknął. Gdy mam kryzysy albo jestem przemęczony, to od razu w asyście lęków, straszaków, pojawia się też ten objaw. Wniosek nasuwa mi się sam: w stanie zagrożenia organizm jest non-stop gotowy do walki/ucieczki dlatego zużywa zasoby w ekspresowym tempie. Do tego przewlekły stres wyniszcza organizm-zwłaszcza układ pokarmowy. Co mi również pomogło: zero słodyczy, czipsów, unikanie żywności z wysokim indeksem glikemicznym, (nutelle, dżemy, masło orzechowe) z napojów tylko woda i herbaty. Już daaawno chciałem założyć temat o tym, bo wręcz nie dowierzałem, że nerwica może powodować taki meksyk i byłem przekonany, że mam cukrzycę. To tylko stres i lęk....3000% jego dopuszczalnej dla organizmu normy :P
ODPOWIEDZ