Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Zoloft, Asentra, Asertin ( SERTRALINA )

Tutaj wpisujemy nasze wrażenia i odczucia odnośnie leków jakie zostały nam przepisane przez lekarza.
Leki antydepresyjne, benzodiazepiny, neuroleptyki, (SSRI, SNRI) itp.
Opisujemy efekty działania danego leku oraz ewentualne objawy uboczne.
Możesz dopisać się do istniejącego tematu lub stworzyć swój własny.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

25 marca 2019, o 01:39

Nerwowy pisze:
24 marca 2019, o 21:50
Celine Marie pisze:
24 marca 2019, o 15:16
Nerwowy pisze:
24 marca 2019, o 14:48


Nie zniechęcaj się. 50 mg to najmniejsza terapeutyczna dawka, a ty dopiero zaczynasz ją brać.

Asertin maksymalnie chyba można brać 200 mg.
Tak,wiem ale ja nie chciałam brać tyle tego,chcę walczyć możliwie sama,a leków w ostateczności brać jak najmniej ale jest jak jest ;puk
Też tak uważam :) Ja biorę właśnie Asertin 50 mg, choć lekarz cały czas chce zwiększać dawkę, bo to podobno jedyne sensowne wyjście... ;)
A ta dawka na Ciebie działa?
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

25 marca 2019, o 23:30

Branie małych dawek nie ma sensu według mnie leków o tym działaniu. To już lepiej jakieś leki na nerwicę somatyczną aby objawy zniosły albo okresowo benzodiazepiny. A nie ssri. Jak brać ssri to w normalnych dawkach a nie jakieś połówki i tak dalej. Bo to ani nie działa a tylko zamieszanie robi, że coś bierzemy. Co to Wam daje? Poczucie bezpieczeństwa? Czy, że sami wychodzicie z zaburzenia? I tak nie wychodzicie sami jeśli bierzecie to z takiego powodu.
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

26 marca 2019, o 12:34

martinsonetto pisze:
25 marca 2019, o 23:30
Branie małych dawek nie ma sensu według mnie leków o tym działaniu. To już lepiej jakieś leki na nerwicę somatyczną aby objawy zniosły albo okresowo benzodiazepiny. A nie ssri. Jak brać ssri to w normalnych dawkach a nie jakieś połówki i tak dalej. Bo to ani nie działa a tylko zamieszanie robi, że coś bierzemy. Co to Wam daje? Poczucie bezpieczeństwa? Czy, że sami wychodzicie z zaburzenia? I tak nie wychodzicie sami jeśli bierzecie to z takiego powodu.
No nie do końca bo jeśli tabletki usuną 100% objawów to to nie będzie żadne odburzanie, a jeśli tylko pomogą tyle o ile żeby ruszyć cokolwiek z miejsca (ja nie mogę przez 4 lata iść do przodu właśnie przez kilka rzeczy których nijak działaniem nie mogę wyeliminować ) to wtedy jest sens w odburzaniu .Nie chcę iść na łatwiznę i lekami załatwić wszytko chociaż jasne,że bym z jednej strony chciała,żeby w końcu to piekło się skończyło.
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

26 marca 2019, o 15:09

Celine Marie pisze:
26 marca 2019, o 12:34
martinsonetto pisze:
25 marca 2019, o 23:30
Branie małych dawek nie ma sensu według mnie leków o tym działaniu. To już lepiej jakieś leki na nerwicę somatyczną aby objawy zniosły albo okresowo benzodiazepiny. A nie ssri. Jak brać ssri to w normalnych dawkach a nie jakieś połówki i tak dalej. Bo to ani nie działa a tylko zamieszanie robi, że coś bierzemy. Co to Wam daje? Poczucie bezpieczeństwa? Czy, że sami wychodzicie z zaburzenia? I tak nie wychodzicie sami jeśli bierzecie to z takiego powodu.
No nie do końca bo jeśli tabletki usuną 100% objawów to to nie będzie żadne odburzanie, a jeśli tylko pomogą tyle o ile żeby ruszyć cokolwiek z miejsca (ja nie mogę przez 4 lata iść do przodu właśnie przez kilka rzeczy których nijak działaniem nie mogę wyeliminować ) to wtedy jest sens w odburzaniu .Nie chcę iść na łatwiznę i lekami załatwić wszytko chociaż jasne,że bym z jednej strony chciała,żeby w końcu to piekło się skończyło.
Jednak jeśli bierzesz mała dawkę tylko z powodu takiego że chcesz odburzac się sama i nie czuć znaczącego udziału leku to to faktycznie nie ma sensu. Leki w silnych przypadkach nie leczą a powodują odciążenie, aby w końcu zacząć działać i dopiero wtedy zmieniać myślenie i wychodzić z zaburzenia. Ciężko zmienić podejście do somatow i fizycznego cierpienia gdy towarzyszą one nam cały czas. A tutaj o zmianę podejścia się właśnie rozchodzi. O zrozumienie że da się z tego wyjść i działanie. Ja wielokrotnie musiałam się odciażać lekami bo podobnie jak Ty byłam zasypana somatami i według mnie przeżywanie fizycznego cierpienia dla samej rzeczy nie ma żadnego sensu, bo odburzyc się nie odburzysz przez sam fakt że cierpisz a zmiany Twoim myśleniu ani rusz.

Jak dla mnie w niektórych przypadkach leki są konieczne dla jakiejkolwiek zmiany. Sorry. Może to jest niezgodne z filozofia tego forum, ale sama to przeszlam i nie wyobrażam sobie odburzania bez leków. Zwłaszcza gdy człowiek nie mierzy się tylko z atakami paniki i lękami które można wyeliminować zmiana podejścia i doświadczaniem ich, a z somatami, przykrymi emocjami i codziennym nerwicowym piekłem który uniemożliwia jakiekolwiek funkcjonowanie. Co powoduje błędne koło bo człowiek zaczyna myśleć że nigdy z tego nie wyjdzie i nic dziwnego przy takich objawach. A dwa że każdy jest inny, niektórzy są bardziej zaparci i w normalnym życiu i w nerwicy a inni się szybko poddają i mają tendencję do myślenia negatywnego, zerojedynkowego itp. I nie jest to zdeterminowane nerwicą a cechami osobowości. A jak wiadomo żeby się odburzyć potrzeba zaparcia, ciężkiej pracy, systematyczności i nie wrażliwości na porażki. To tak jak w normalnym życiu, gdy chcemy coś osiągnąć. Gorzej gdy ktoś nie ma tych cech.
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

26 marca 2019, o 16:01

sennajawie pisze:
26 marca 2019, o 15:09
Celine Marie pisze:
26 marca 2019, o 12:34
martinsonetto pisze:
25 marca 2019, o 23:30
Branie małych dawek nie ma sensu według mnie leków o tym działaniu. To już lepiej jakieś leki na nerwicę somatyczną aby objawy zniosły albo okresowo benzodiazepiny. A nie ssri. Jak brać ssri to w normalnych dawkach a nie jakieś połówki i tak dalej. Bo to ani nie działa a tylko zamieszanie robi, że coś bierzemy. Co to Wam daje? Poczucie bezpieczeństwa? Czy, że sami wychodzicie z zaburzenia? I tak nie wychodzicie sami jeśli bierzecie to z takiego powodu.
No nie do końca bo jeśli tabletki usuną 100% objawów to to nie będzie żadne odburzanie, a jeśli tylko pomogą tyle o ile żeby ruszyć cokolwiek z miejsca (ja nie mogę przez 4 lata iść do przodu właśnie przez kilka rzeczy których nijak działaniem nie mogę wyeliminować ) to wtedy jest sens w odburzaniu .Nie chcę iść na łatwiznę i lekami załatwić wszytko chociaż jasne,że bym z jednej strony chciała,żeby w końcu to piekło się skończyło.
Jednak jeśli bierzesz mała dawkę tylko z powodu takiego że chcesz odburzac się sama i nie czuć znaczącego udziału leku to to faktycznie nie ma sensu. Leki w silnych przypadkach nie leczą a powodują odciążenie, aby w końcu zacząć działać i dopiero wtedy zmieniać myślenie i wychodzić z zaburzenia. Ciężko zmienić podejście do somatow i fizycznego cierpienia gdy towarzyszą one nam cały czas. A tutaj o zmianę podejścia się właśnie rozchodzi. O zrozumienie że da się z tego wyjść i działanie. Ja wielokrotnie musiałam się odciażać lekami bo podobnie jak Ty byłam zasypana somatami i według mnie przeżywanie fizycznego cierpienia dla samej rzeczy nie ma żadnego sensu, bo odburzyc się nie odburzysz przez sam fakt że cierpisz a zmiany Twoim myśleniu ani rusz.

Jak dla mnie w niektórych przypadkach leki są konieczne dla jakiejkolwiek zmiany. Sorry. Może to jest niezgodne z filozofia tego forum, ale sama to przeszlam i nie wyobrażam sobie odburzania bez leków. Zwłaszcza gdy człowiek nie mierzy się tylko z atakami paniki i lękami które można wyeliminować zmiana podejścia i doświadczaniem ich, a z somatami, przykrymi emocjami i codziennym nerwicowym piekłem który uniemożliwia jakiekolwiek funkcjonowanie. Co powoduje błędne koło bo człowiek zaczyna myśleć że nigdy z tego nie wyjdzie i nic dziwnego przy takich objawach. A dwa że każdy jest inny, niektórzy są bardziej zaparci i w normalnym życiu i w nerwicy a inni się szybko poddają i mają tendencję do myślenia negatywnego, zerojedynkowego itp. I nie jest to zdeterminowane nerwicą a cechami osobowości. A jak wiadomo żeby się odburzyć potrzeba zaparcia, ciężkiej pracy, systematyczności i nie wrażliwości na porażki. To tak jak w normalnym życiu, gdy chcemy coś osiągnąć. Gorzej gdy ktoś nie ma tych cech.
Z jednej strony jest w tym dużo racji co piszesz, z drugiej ogromna pułapka. Ja też miałam mnóstwo objawów i nerwicę która ciągnęła się latami. Branie leków powodowało u mnie (przy niektórych) lepsze samopoczucie. W tym czasie pracowałam nad podejściem, terapeutycznie, poprzez poprawianie życia, sport, jednym słowem wszystko. Zawsze ale to zawsze po odstawieniu leków miałam totalny nawrót zaburzenia. Żebym nie wiem jak na lekach pracowała nad sobą.
Mało tego brane ssri latami (z przerwami) spowodowało u mnie szereg objawów ubocznych trwałych a nawet doprowadziły do trwałego uszkodzenia nerwów, w wyniku połączenia działania ssri na serce i sportu co mam potwierdzone w końcu badaniami.
Szczerze dzisiaj wolałabym się jednak męczyć z objawami somatycznymi, gdybym miała tą wiedzę co teraz. Co do cech osobowości też prawda ale jak możemy podrasować cechy nie za wiele robiąc z tym na czysto? Tu nie chodzi o filozofię forum tylko też jasne przedstawienie sprawy czym są w ogóle leki antydepresyjne, jakie mają naprawdę skutki jak się je długo bierze. Ja dopiero jak zaczęłam miec z tym problemy to poznałam jak wielu ludzi te leki uszkodziły. I to nie poprzez hipochondryczne gadanie ale prawdziwe trwałe skutki. Oraz czy można mając nerwicę całe lata i zaburzone cechy osobowości zmienić mocno jakiekolwiek podejście biorąc je. Mnie się nigdy to nie udało i dziś żałuję bardzo że kiedykolwiek wzięłam to do ust. Wolałabym już brać benzodiazepiny.
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

26 marca 2019, o 20:25

Ja myślę,że każdy jest inny,ma różne objawy,myśli i stany .Moja depresja (i nerwica zresztą też) osiągnęły taki pułap ,że nie mogę często wstać z łóżka ,po prostu nie mam siły na cokolwiek innego niż wc.Długo się wzbraniałam przed lekami ale widocznie moja chemia w mózgu jest tak zmieniona,że bez pomocy farmakologicznej nie widzę po prostu szansy na poprawę.Nie jestem typem idącym na łatwiznę,sporo ogarnęłam już i tak działaniem ale są takie rzeczy,że choćbym się zesrała za przeproszeniem to nie idzie.Tego jest za dużo,za długo i za bardzo nasilone.Przesłuchałam wiele tez na temat leków i jedna wypowiedz psychiatry do mnie dotarła.Powiedział coś takiego,że skoro leczymy chore serce,wątrobę czy nie wiem zęba to tak samo musimy leczyć chory mózg bo depresja tak ciężka jak moja to choroba,czy chorując na cukrzycę siłą woli ja wyleczymy? No nie,wiem,że leki nie leczą ale pomóc mogą w codziennym funkcjonowaniu jak np.insulina
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

26 marca 2019, o 21:01

Ogólnie ten dział jest działem dotyczącym farmakologii.
O ile ja sam prywatnie mam własne zdanie o lekach typu SSRI I SNRI i opieram to niestety o zauważalne, że tak powiem może dziwnie "ludzkie statystyki" to ogólnie uważam, że czasem branie leków może być pomocne. Ale powinno to być dobrze zaplanowane, przemyślane i skonsultowane to z kimś, kto nie wali w drzwiach gabinetu stałej formułki - no 2 lata leków, 2 lata terapii. Bo to są frazesy książkowe i niestety robią często dużo krzywdy.
Szkodliwość leków tego typu jest coraz częściej poruszana, bo mija coraz więcej lat, podczas których ludzie te leki zażywają. Wiele osób latami. I chociaż nie jest to ogólnie poruszane, to leki te to nie są cukierki.
Sama misja forum, czyli wychodzenie z zaburzenia bez leków, nie powstała z niczego, a mimo wszystko z takiej potrzeby. Inaczej nikomu by się jej nie chciało tworzyć ;p

Natomiast każdy z Nas jest dorosły, dlatego z uwagi, iż dział ten jest dla farmakologii to próbujmy się w nim wspierać pod tym kątem :) Inne działy są o czym innym ;p
Tak więc branie leków? Jeśli jest plan - okey. Byle nie trwało to mega długo i było to stale redukowane do planu zmian samego siebie.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

26 marca 2019, o 21:25

Victor pisze:
26 marca 2019, o 21:01
Ogólnie ten dział jest działem dotyczącym farmakologii.
O ile ja sam prywatnie mam własne zdanie o lekach typu SSRI I SNRI i opieram to niestety o zauważalne, że tak powiem może dziwnie "ludzkie statystyki" to ogólnie uważam, że czasem branie leków może być pomocne. Ale powinno to być dobrze zaplanowane, przemyślane i skonsultowane to z kimś, kto nie wali w drzwiach gabinetu stałej formułki - no 2 lata leków, 2 lata terapii. Bo to są frazesy książkowe i niestety robią często dużo krzywdy.
Szkodliwość leków tego typu jest coraz częściej poruszana, bo mija coraz więcej lat, podczas których ludzie te leki zażywają. Wiele osób latami. I chociaż nie jest to ogólnie poruszane, to leki te to nie są cukierki.
Sama misja forum, czyli wychodzenie z zaburzenia bez leków, nie powstała z niczego, a mimo wszystko z takiej potrzeby. Inaczej nikomu by się jej nie chciało tworzyć ;p

Natomiast każdy z Nas jest dorosły, dlatego z uwagi, iż dział ten jest dla farmakologii to próbujmy się w nim wspierać pod tym kątem :) Inne działy są o czym innym ;p
Tak więc branie leków? Jeśli jest plan - okey. Byle nie trwało to mega długo i było to stale redukowane do planu zmian samego siebie.
Tak ale z drugiej strony kiedy ja odniosłam poważny uszczerbek na zdrowiu z uwagi na sertralinę to też nie chcę tego zostawiać dla siebie...
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

26 marca 2019, o 21:30

era49 pisze:
26 marca 2019, o 21:25
Victor pisze:
26 marca 2019, o 21:01
Ogólnie ten dział jest działem dotyczącym farmakologii.
O ile ja sam prywatnie mam własne zdanie o lekach typu SSRI I SNRI i opieram to niestety o zauważalne, że tak powiem może dziwnie "ludzkie statystyki" to ogólnie uważam, że czasem branie leków może być pomocne. Ale powinno to być dobrze zaplanowane, przemyślane i skonsultowane to z kimś, kto nie wali w drzwiach gabinetu stałej formułki - no 2 lata leków, 2 lata terapii. Bo to są frazesy książkowe i niestety robią często dużo krzywdy.
Szkodliwość leków tego typu jest coraz częściej poruszana, bo mija coraz więcej lat, podczas których ludzie te leki zażywają. Wiele osób latami. I chociaż nie jest to ogólnie poruszane, to leki te to nie są cukierki.
Sama misja forum, czyli wychodzenie z zaburzenia bez leków, nie powstała z niczego, a mimo wszystko z takiej potrzeby. Inaczej nikomu by się jej nie chciało tworzyć ;p

Natomiast każdy z Nas jest dorosły, dlatego z uwagi, iż dział ten jest dla farmakologii to próbujmy się w nim wspierać pod tym kątem :) Inne działy są o czym innym ;p
Tak więc branie leków? Jeśli jest plan - okey. Byle nie trwało to mega długo i było to stale redukowane do planu zmian samego siebie.
Tak ale z drugiej strony kiedy ja odniosłam poważny uszczerbek na zdrowiu z uwagi na sertralinę to też nie chcę tego zostawiać dla siebie...
Nie każę Ci tego zostawiać dla siebie ale to może po prostu opisz posta z konkretami jak Ci to zaszkodziło i już :) A Ty co 2, 3 post piszesz, że Ci to coś złego zrobiło i tak średnio coś z tego wynika. A jednak spora liczba ludzi jest tu na początku brania SSRI i być może mają dobry plan brania, zgodny z terapią i takie posty średnio coś pomogą - rozumiesz? :)
Ludzie i tak będą brali leki, żebyś nawet napisała, że głowa Ci eksplodowała. Bo tak już jest.
Dlatego jak masz potrzebę to podziel się tym w poście, natomiast zostawmy dział farmakologii dla osób, które zdecydowały się je brać na obecny moment. Każdy musi jakąś swoją drogę przejść i wyciągnąć własne wnioski.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

26 marca 2019, o 22:50

era49 pisze:
26 marca 2019, o 21:25
Victor pisze:
26 marca 2019, o 21:01
Ogólnie ten dział jest działem dotyczącym farmakologii.
O ile ja sam prywatnie mam własne zdanie o lekach typu SSRI I SNRI i opieram to niestety o zauważalne, że tak powiem może dziwnie "ludzkie statystyki" to ogólnie uważam, że czasem branie leków może być pomocne. Ale powinno to być dobrze zaplanowane, przemyślane i skonsultowane to z kimś, kto nie wali w drzwiach gabinetu stałej formułki - no 2 lata leków, 2 lata terapii. Bo to są frazesy książkowe i niestety robią często dużo krzywdy.
Szkodliwość leków tego typu jest coraz częściej poruszana, bo mija coraz więcej lat, podczas których ludzie te leki zażywają. Wiele osób latami. I chociaż nie jest to ogólnie poruszane, to leki te to nie są cukierki.
Sama misja forum, czyli wychodzenie z zaburzenia bez leków, nie powstała z niczego, a mimo wszystko z takiej potrzeby. Inaczej nikomu by się jej nie chciało tworzyć ;p

Natomiast każdy z Nas jest dorosły, dlatego z uwagi, iż dział ten jest dla farmakologii to próbujmy się w nim wspierać pod tym kątem :) Inne działy są o czym innym ;p
Tak więc branie leków? Jeśli jest plan - okey. Byle nie trwało to mega długo i było to stale redukowane do planu zmian samego siebie.
Tak ale z drugiej strony kiedy ja odniosłam poważny uszczerbek na zdrowiu z uwagi na sertralinę to też nie chcę tego zostawiać dla siebie...
właśnie ja też jestem ciekawa o jaki uszczerbek chodzi?
generalnie napisałam posta w odpowiedzi na poprzedniego ale się nie dodał. w dużym skrócie mam całkiem inne podejście do leków niż Ty, i myślę że sam argument, że po odstawieniu leków następował nawrót jeszcze nic nie znaczy gdyż wiadomym jest, że po odstawieniu mamy rozregulowany układ nerwowy i organizm potrzebuje czasu żeby dość do siebie, a okres kiedy było wszystko ok, i człowiek czuł się dobrze i robił różne produktywne rzeczy - nie poszedł na marne, a może nawet dołożył się do końcowego efektu. uważam też tak jak napisała Celine że człowiek niejednokrotnie nie jest w stanie normalnie funkcjonować, więc jest to dla niego priorytet żeby cokolwiek na tym podłożu zdziałać, a nie np. na podłożu jakichś cech osobowości, czy innych nieprzepracowanych emocji. ciężko jest pracować nad sobą, gdy ktoś ma problem ze wstaniem z łóżka. sama miałam ten problem, że tylko leki były ostatnią deską ratunku, i się sprawdzały, bo nieraz nie mogłam sobie "pozwolić" na nerwice, leżenie i umieranie itp. jak dla mnie leki bardzo się dołożyły do mojego całego odburzania i myślę że każdy okres, gdzie leki wyciągały mnie z dołka można dołożyć do końcowego pozytywnego efektu. ale oczywiście każdy jest inny i każdy ma inne doświadczenia i inną nerwice ( :) ) ja tylko mówię że moim zdaniem należy dać szanse lekom. a nóż widelec to będzie to.
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

27 marca 2019, o 12:55

Celine Marie pisze:
25 marca 2019, o 01:39
Nerwowy pisze:
24 marca 2019, o 21:50
Celine Marie pisze:
24 marca 2019, o 15:16


Tak,wiem ale ja nie chciałam brać tyle tego,chcę walczyć możliwie sama,a leków w ostateczności brać jak najmniej ale jest jak jest ;puk
Też tak uważam :) Ja biorę właśnie Asertin 50 mg, choć lekarz cały czas chce zwiększać dawkę, bo to podobno jedyne sensowne wyjście... ;)
A ta dawka na Ciebie działa?
Powiem szczerze, że totalnie nie wiem ;) Biorę to 8 miesięcy. Czuje się o wiele lepiej, ale przyszło to z czasem po kilku miesiącach. Zrobiłem badania, poznałem czym jest nerwica, wiele problemów, które generowały stres się rozwiązało, ćwiczę medytacje, chodzę na terapię DDA, przeczytałem sporo książek o zaburzeniach lękowych, ćwiczę uważność. Objawy największe zniknęły, ale nie wiem czy nie wyleczył tego sam czas i ja sam... W moim przypadku leki chyba traktuje jak zabezpieczenie, bo jak zacząłem brać 1/4 tabletki na 2 dzień od razu zniknęło sporo jazd ;D

Nadal bywają słabsze i gorsze dni, czasem głupie myśli (ale już na nie nie reaguje atakiem paniki, nie uciekam w drugą stronę i nie zapętlam się w nie jak 3-4 miesiące temu). Po prostu je przepuszczam i są dni w których całkowicie zapominam o nerwicy :)

Teraz największym stresem jest dla mnie właśnie odstawienie leków. Umówiłem dzisiaj wizytę u psychiatry w połowie kwietnia i chce rozpocząć schodzenie z nich. Na 100% będzie mnie do tego zniechęcać jak się da i mówić, że mi może wszystko wrócić. Od razu napadł mnie lęk czy dam radę z tego zejść i co ze mną będzie. Czy nie wrócą straszne jazdy z początku.

Pierwsze 2 tygodnie to była rzeźnia - panika, hipochondria, wysoki puls, strach przed zwariowaniem, lęk wolnopłynący, brak apetytu, zawroty głowy, drgawki. Wchodzenie w lek to były koleje znacznie większe jazdy niż na początku (lekarz twierdzi, że to nie wina leków, tylko pogarszające się zaburzenie). Doszło sporo objawów straszne myśli, strach przed popełnieniem samobójstwa, jeszcze większy lęk, etc.. Wcześniej tego zupełnie nie miałem i pojawiło się dopiero po wejściu na 50 mg. Po około 2 miesiącach się ustabilizowało i znikło, ale w pamięci ciągle mam ten okres, gdy np. bałem się opakowania Kreta, że nagle będę chciał je połknąć, z niewiadomych mi przyczyn :D Przez to teraz się boje zejścia z nich - bo nie wiem czy opanował to czas i ja czy chemia i lekarstwa. Muszę jednak spróbować z nich zejść, bo albo będę je ciągle brać, albo zejdę z nich i zobaczę co będzie.
Victor pisze:
26 marca 2019, o 21:01
Ogólnie ten dział jest działem dotyczącym farmakologii.
O ile ja sam prywatnie mam własne zdanie o lekach typu SSRI I SNRI i opieram to niestety o zauważalne, że tak powiem może dziwnie "ludzkie statystyki" to ogólnie uważam, że czasem branie leków może być pomocne. Ale powinno to być dobrze zaplanowane, przemyślane i skonsultowane to z kimś, kto nie wali w drzwiach gabinetu stałej formułki - no 2 lata leków, 2 lata terapii. Bo to są frazesy książkowe i niestety robią często dużo krzywdy.
Szkodliwość leków tego typu jest coraz częściej poruszana, bo mija coraz więcej lat, podczas których ludzie te leki zażywają. Wiele osób latami. I chociaż nie jest to ogólnie poruszane, to leki te to nie są cukierki.
Sama misja forum, czyli wychodzenie z zaburzenia bez leków, nie powstała z niczego, a mimo wszystko z takiej potrzeby. Inaczej nikomu by się jej nie chciało tworzyć ;p

Natomiast każdy z Nas jest dorosły, dlatego z uwagi, iż dział ten jest dla farmakologii to próbujmy się w nim wspierać pod tym kątem :) Inne działy są o czym innym ;p
Tak więc branie leków? Jeśli jest plan - okey. Byle nie trwało to mega długo i było to stale redukowane do planu zmian samego siebie.
U mnie wydaje mi się właśnie, że psychiatra od razu zastosował z góry sprawdzoną formułkę. Od razu powiedziała mi, że minimum rok brania po pełnym zniknięciu objawów. No i miks 3 lekarstw - 1 na sen, sertralina i coś mocniejszego czasowo. Trochę boli, że nic nie wyjaśnił na początku, bo myślę, że gdyby lekarz mi wyłożył wszystkie najważniejsze fakty sporo mi by to dało. Mam jednak coś w głowie, że czuje do takich opinii silne zaufanie. Działa to też w drugą stronę, gdy lekarz mi gada, że muszę brać ciągle SSRI i to w znacznie większej dawce to mam zrąbane kilka dni ;D
era49 pisze:
26 marca 2019, o 16:01

Z jednej strony jest w tym dużo racji co piszesz, z drugiej ogromna pułapka. Ja też miałam mnóstwo objawów i nerwicę która ciągnęła się latami. Branie leków powodowało u mnie (przy niektórych) lepsze samopoczucie. W tym czasie pracowałam nad podejściem, terapeutycznie, poprzez poprawianie życia, sport, jednym słowem wszystko. Zawsze ale to zawsze po odstawieniu leków miałam totalny nawrót zaburzenia. Żebym nie wiem jak na lekach pracowała nad sobą.
Mało tego brane ssri latami (z przerwami) spowodowało u mnie szereg objawów ubocznych trwałych a nawet doprowadziły do trwałego uszkodzenia nerwów, w wyniku połączenia działania ssri na serce i sportu co mam potwierdzone w końcu badaniami.
Szczerze dzisiaj wolałabym się jednak męczyć z objawami somatycznymi, gdybym miała tą wiedzę co teraz. Co do cech osobowości też prawda ale jak możemy podrasować cechy nie za wiele robiąc z tym na czysto? Tu nie chodzi o filozofię forum tylko też jasne przedstawienie sprawy czym są w ogóle leki antydepresyjne, jakie mają naprawdę skutki jak się je długo bierze. Ja dopiero jak zaczęłam miec z tym problemy to poznałam jak wielu ludzi te leki uszkodziły. I to nie poprzez hipochondryczne gadanie ale prawdziwe trwałe skutki. Oraz czy można mając nerwicę całe lata i zaburzone cechy osobowości zmienić mocno jakiekolwiek podejście biorąc je. Mnie się nigdy to nie udało i dziś żałuję bardzo że kiedykolwiek wzięłam to do ust. Wolałabym już brać benzodiazepiny.
SSRI i sport szkodzą na serce? Co się stało? Ile brałaś te leki i jakie dawki? Ja mam zamiar teraz wrócić do biegania. Przez nerwice zaprzestałem biegać, a kiedyś to uwielbiałem.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

27 marca 2019, o 18:54

Celine Marie pisze:
26 marca 2019, o 12:34
martinsonetto pisze:
25 marca 2019, o 23:30
Branie małych dawek nie ma sensu według mnie leków o tym działaniu. To już lepiej jakieś leki na nerwicę somatyczną aby objawy zniosły albo okresowo benzodiazepiny. A nie ssri. Jak brać ssri to w normalnych dawkach a nie jakieś połówki i tak dalej. Bo to ani nie działa a tylko zamieszanie robi, że coś bierzemy. Co to Wam daje? Poczucie bezpieczeństwa? Czy, że sami wychodzicie z zaburzenia? I tak nie wychodzicie sami jeśli bierzecie to z takiego powodu.
No nie do końca bo jeśli tabletki usuną 100% objawów to to nie będzie żadne odburzanie, a jeśli tylko pomogą tyle o ile żeby ruszyć cokolwiek z miejsca (ja nie mogę przez 4 lata iść do przodu właśnie przez kilka rzeczy których nijak działaniem nie mogę wyeliminować ) to wtedy jest sens w odburzaniu .Nie chcę iść na łatwiznę i lekami załatwić wszytko chociaż jasne,że bym z jednej strony chciała,żeby w końcu to piekło się skończyło.
Wiem co masz na myśli tylko skąd potem wiesz czy leki zadziałały mocno czy nie. To taka trochę sprawa potem do rozkmin.
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

27 marca 2019, o 22:45

Czy możliwe,że po zwiększeniu tej połówki tabletki na całą znowu będę bujać się ze skutkami ubocznymi? Dzisiaj jestem 3 dzień na całości i mam takie poty,że szok,palą mnie mięśnie jeszcze bardziej niż zwykle :(
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

28 marca 2019, o 21:09

Celine Marie pisze:
27 marca 2019, o 22:45
Czy możliwe,że po zwiększeniu tej połówki tabletki na całą znowu będę bujać się ze skutkami ubocznymi? Dzisiaj jestem 3 dzień na całości i mam takie poty,że szok,palą mnie mięśnie jeszcze bardziej niż zwykle :(
Możliwe. Ja po wejściu na całą tabletkę miałem najgorsze jazdy. Każdorazowo przy zwiększaniu dawki to może być. Trzeba przeczekać
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
Awatar użytkownika
kamil89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 110
Rejestracja: 13 stycznia 2019, o 16:33

29 marca 2019, o 09:06

Ja sobię po dłuższym czasie chwalę Zoloft. Nie wiem jak długo będę go musiał jeszcze brać, ale dawka 100mg na pewno pomaga. Zredukowały mi się natręctwa myślowe. Jeszcze czasem są, ale na pewno dużo mniejsze.
100 mg Zoloft
30 mg Mirzaten
50 mg Ketrel
ODPOWIEDZ