Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Zbior naszych natretnych myśli i obrazow myslowych

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
natretnapaula
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 6 października 2016, o 19:29

5 października 2018, o 12:47

A zapomniałam natręctwa przymusu miałam w pierwszym epizodzie z którego teraz sama się śmieje: przymus mycia rąk, przymus mycia wszystkiego co przyniosłam do domu, magia- chowałam np coś do szafy jak polezy tam z tydzień to już nie będzie groźne. Przymus noszenia rękawiczek, szalika nasunietego na usta i nos. Przymus pilnowania siebie i swoich rzeczy aby nikt w domu ich nie dotykał. Przymus nie dotykania klamek. Przymus aby to ktoś przede mną czegoś dotknął.
Do dziś mam liczenie. Pracuje w sklepie i przekładając towar w myślach go liczę ale nie przeszkadza mi to w niczym 😁
Jestem sobie prawdą, fałszem i zagadką też...
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

18 października 2018, o 14:31

Tego chyba jeszcze nikt nie miał. Gdy piję wodę z butelki mam jakby ochotę włożyć korek do buzi ;D Boje się, że przez to się udławię, bo będę chciał go połknąć. Oczywiście nie wkładam go do buzi i nawet się nie testuję. Jak zwykle w nerwicy się przez to nakręcam, że co będzie jak zrobię to przez sen, albo rzeczywiście będę chciał go połknąć.

Nie wiem skąd się w głowie pojawiają takie chore wkręty. Rozmyślam nad tym i myślę, że może to jest związane z przyjściem dziecka na świat? Wiadomo trzeba chować wtedy drobne przedmioty, etc. Wchodzicie w taką analizę?
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
Awatar użytkownika
Whispers_
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 20 października 2018, o 12:01

27 października 2018, o 15:32

Moje główne natręctwa myślowe to:

- myśl, że jak pójdę spać, to już się nie obudzę,
- kiedy już umrę we śnie to pochowają mnie i obudzę się w trumnie, albo że zapadnę w letarg i ktoś uzna, że umarłam i pochowają mnie żywcem - tutaj obrazy i wyobrażenia, jak się w tej trumnie budzę, jak krzyczę, jak popełniam samobójstwo w tej trumnie i milion innych wyobrażeń (mam to od kilku lat, więc mogłabym stworzyć ilustrowaną księgę na podstawie tego, co moja głowa wymyśliła)
- zginę w wypadku, idąc do sklepu, siedząc w domu, w pracy (tutaj również wiele wyobrażeń, jak mogłoby do tego dojść)
- myśl, że połknę język i się uduszę
- że jestem chora na jakąś śmiertelną chorobę, o której nie mam pojęcia
- że zapadnę w śpiączkę, albo w jakiś taki stan, że będę wszystko słyszała, ale nie będę mogła nic powiedzieć ani się poruszyć
- że to, co kupiłam do jedzenia w sklepie jest zatrute i że jak to zjem, to umrę
- że ktoś mnie zabije z jakiegoś powodu, bo na przykład zrobiłam coś wbrew temu komuś, albo że ktoś zabije mnie zupełnie bez powodu, bo jest chory psychicznie
- że mój partner umrze, zginie w wypadku lub zaśnie i się nie obudzi
- że wszystko dookoła mnie okłamują i wszystko przede mną zatajają
- będąc na cmentarzu myślę o tych ludziach, którzy leżą w trumnach pod ziemią i o tym, że to niehumanitarne, że tam leżą
- natręctwa związane z zamykaniem lub otwieraniem szafek - zależy co akurat sobie ubzduram
- natręctwa związane z jazdą samochodem, że mam niedokręcone koło, że układ kierowniczy nie działa, że hamulce nie działają. Często potrafię zatrzymywać się wiele razy i sprawdzać koła, czy się nie odkręcają.
- boję się, że zrobię coś złego i pójdę do więzienia
- boję się, że ktoś z moich bliskich okaże się osobą chorą psychicznie i zrobi mi krzywdę
- natrętna myśli, żeby poprosić kogoś, żeby powtórzył to, co mówił przed chwilą - i tutaj czasami to robię. Nie to, że nie słuchałam, ale muszę zapytać, bo... nie wiem co. Myśl mi każe, to pytam.



Na pewno nie wymieniłam tu wszystkiego, bo na dobrą sprawę, to mogłabym co chwilę coś dopisywać.
Agata25
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 127
Rejestracja: 30 października 2018, o 16:12

18 listopada 2018, o 18:34

U mnie natręctwa przymusu :
Sprawdzenie drzwi, gazu, okna przed wyjściem lub spaniem, nawet sprawdzałam lodówkę czy jest zamknięta. . Taki rytuał. Już nie wspomnę ile razy wyrwałam klamkę w drzwiach.. Sama się do tej pory dziwię jak ja to zrobiłam. Wiecznie się spóźniałam bo nie miałam pewności czy wszystko zamknęłam, wyłączyłam.

Obrazy myślowe,natrętne myśli :
Podczas ataku, obraz jak umieram, jestem sama w mieszkaniu i nikt nawet się nie domyślił, że umarłam.
Podczas wychodzenia z mieszkania pojawiała się myśl, że jednak tego gazu nie zakręciłam i cały blok w powietrze wyleci .
Bałam się wiecznie, że jednak nie zamknęłam tych drzwi i wyniosą z mieszkania wszystko
Aktualnie boję się utraty kontroli, choroby psychicznej. Co z tym idzie pojawia się obraz, szpitala psychiatrycznego a w nim ja w kaftanach. To i tak nie wszystko 😉 przez lata się tego uzbierało
Ryo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 224
Rejestracja: 6 sierpnia 2018, o 20:47

1 grudnia 2018, o 07:38

Ja mam takie natręty że jak mi się coś kojarzy ze złymi wspomnieniami to unikam tego bo boje się że to przywołam tysiące obracanych klamek i kontaktów bo jak nie dotknęła to się coś stanie xD wiem że to głupie zaczęło się u mnie od przeżegnania po przeklęstwie walczę z tym już długo silny stress u mnie to zapoczątkował.
Jeśli nie ma wyzwania nie ma zmiany.
Ryo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 224
Rejestracja: 6 sierpnia 2018, o 20:47

27 grudnia 2018, o 17:11

Mam teraz takie natręty że jak gram w jakąś grę i jak pujde w ten sposób czy ten sposób wkręcam sobie że stanie się coś złego nosz kocham mamę.
Jeśli nie ma wyzwania nie ma zmiany.
wiktor008
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 75
Rejestracja: 31 października 2017, o 21:16

29 grudnia 2018, o 21:32

Wow to grubo. Ale przeczytałem prawie calosc. Z tym śluzem też. Nie marte się tym - to nielogiczne że mógł gdzieś zostać bo niby jak? Co do religijności to dobrze że jesteś wierząca to moze Ci wiele pomoc jeśli jest to prawdziwe tylko źle to ukirunkowalas. Ja wracam tu po roku na forum i by oznajmić że moj stan oprawił się od kiedy olsnilo mnie w życiu i znalazłem inny sens życia i wiarę i myślę że mogę mówić o nawróceniu. Zamierzam przeczytać całą Biblię pierwszy raz w życiu i to tym razem ze zrozumieniem nie negacja. Nagle wszystkie słowa Jezusa Chrystusa stały się dla mnie mądre jasne i zrozumiałe i wluwierz mi że to na prawdę pomaga. Są specjalne modlitwy. Znajdź info o modlitwie 5 kluczy ta właśnie potrafi człowieka uleczyć z wszystkiego włącznie z nerwica. Nie mówię że juz mam to za sobą ale jestem o połowę bliższy lepszemu stanowi psychicznemu i życiu myślę. Dzięki właśnie odnowieniu wiary i zaufaniu sile wyższej jaka jest Bóg. Zrozumienie że to życie i świat jest kompletnie od niego oderwane - poszło swoją drogą i właśnie dlatego ludzie tak bardzo cierpią. Gdy wracasz do wiary ale tak na prawdę czujesz moc boskiej łaski i nagle wiele rzeczy przechodzi i można zasnąć spokojnie bez tabletek czy sesji u psychologa.
wiktor008
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 75
Rejestracja: 31 października 2017, o 21:16

8 stycznia 2019, o 23:37

Czy przyszło wam kiedyś do głowy ze dziwne jest to iż u tylu różnych ludzi te natręctwa potrafią być przejściowo identyczne jeśli nie conajmniej bardzo podobne a potem przeobrażają się w inne itd. Czy to by znaczyło że wszyscy mamy taki sam umysł?? Że działa e identyczny sposób? Czy może też przyszło wam kiedyś do głowy że z racji tego iż to wszystko co nas spotyka jest zlem dla nas samych i cierpieniem i najczęściej kręci się wokół złych rzeczy/myśli czy wyimaginowanych wydarzeń które potencjalnie miałby by się wydarzyć i czy to nie jest czasem sprawka złego ducha?? Demonów które krążą po tym świecie i nas "wrazlliwych" w ten sposób atakują (całkiem podobny jeśli nie dokładnie taki sam) nękają nas latami by zawładnąć maszymi umysłami i duszami? Mi się takie wnioski ostatnio pojawiły w głowie. Tym bardziej skłania mnie to ku Religii i większemu zaangażowaniu się w nią. Nie wiem - może nie potragie sobie tego wytłumaczyć do końca. Bo skąd te mysli mogą mieć nad nami taka kontrolę przez ten najgorszych okres życia. U mnie wiele natrcect przeszło i zostało zastąpione innymi to samo kompulsje. Tak jakbym chciał to zwalczyć całe życie ale nie mógł. Jakby jakiś zly duch ciągle mnie nękał. Moje aktualne kompulsje to oglądanie się za lewe bądź prawe ramię po kilka razy idąc, siedząc - czasem to liczę do konkretnej cyfry jak 2 lub 3 a potem jak dalej wchodzi lek to do 5 i do 7 ale tu już następuje apogeum - zenit leku i staram się to wytrzymać bez ponownego liczenia. Czasem się nie udaje. Debilizm na maksa i chyba sąsiad mnie na tym raz przyłapał i było mi łyso jak chej..!! :-/ czsem myślę czy dam radę to kiedykolwiek pokonać. Inne durne kompulsje to patrzenie na palca u ręki w oddaleniu więc głupie ruchy rekami i liczenie analogicznie. Kolejne to dotykanie się gdy w różnych miejscach na głowie czy klatce brzuchu nodze gdy w przypływie leku gdzieś mnie tam zakuje zaboli zapisz itd. Tu nie mogę dojść czy to wynika z tej myśli lękowej ta percepcja czy momentalnie się pojawia gdy coś faktycznie poczułem i skąd te odczucia fizyczne się do licha biorą? Mam tych rytualnych ruchów dość sporo i są dni że marnuje na to w sumie godziny odczyniajac w ciągu całego dnia niedorzeczne myśli kompulsjami które mają zaklinać rzeczywistość. Jesetem zgubiony i tracę znow nadzieję... Czasem przychodzi myśl że nie powinienem żyć.. ludzie traktują mnie jak dziwaka i nie mam praktycznie przyjaciół. Nie wiem co będzie dalej..
Awatar użytkownika
boniasky
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 214
Rejestracja: 14 lutego 2016, o 16:36

8 stycznia 2019, o 23:55

wiktor008 pisze:
8 stycznia 2019, o 23:37
Czasem przychodzi myśl że nie powinienem żyć.. ludzie traktują mnie jak dziwaka i nie mam praktycznie przyjaciół. Nie wiem co będzie dalej..
Jak to powiedział pewien Pan zwany Jon Kabat-Zinn, założyciel i dyrektor Kliniki redukcji stresu: "Dopóki oddychasz, jest z Tobą lepiej niż gorzej". Także niech prowadzi Cię ten cytat ;ok . Nigdy nie wiesz, kiedy i gdzie może się coś zmienić. A i dla nas jesteś takim samym dziwakiem jak my, czyli zupełnie normalny :DD
wiktor008
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 75
Rejestracja: 31 października 2017, o 21:16

9 stycznia 2019, o 15:16

Mam co raz większą huśtawkę nastrojów w związku z moim obecnym stanem i popadaniem w skrajności swojego charakteru. To jest dzień że jestem do rany przyłóż, wszystkich kocham i wszystkim wybaczam w tym i sobie - jestem zyczliwy, mnóstwo potrafię znieść i załagodzić kłótni oraz czyichś żali czy pretensji obrócić je w żart. A są zaraz po nich takie że nie widzę sensu niczego wlacznie z istenieniem siebie i tego świata - wszystkich wyklinam i zamykam się nawet na najbliższych i nie potrafię wyjść poza skorupę nie mogę sobie poradzić z tymi emocjami. Odczuwam kompletny marazm i beznadzieję swojej niedoli obarczony OCD. I nic nie pomaga.. myślę wtedy że chciałbym uciec od wszystkiego od swojego życia i problemów nawet najmniejszych. Uciec od kobiety i zostawić tylko pożegnalny list. Zniknąć z jedną torba najpotrzebniejszych rzeczy nie mówiąc nic nikomu - zaszyć się gdzieś i wegoletowac z dnia na dzień żyjąc skromnie bez cywilizacji i mediów. Wsłuchując się w głosy świata i szukajac Boga oraz siebie samego. Swojej zgubionej tożsamości i równowagi - pełni zdrowia psychicznego i szczęścia. Za którymi tak bardzo tęsknię. Nie wiem czy dane było mi kiedykolwiek je mieć i mogę tylko zazdrościć innym zwykłym ludziom. Ja jako ten napiętnowany muszę tylko ciągle z tym walczyc udając kogoś innego kim nie jestem. Czy ktoś tak czuje??
karoolpl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 408
Rejestracja: 9 października 2018, o 21:22

9 stycznia 2019, o 20:29

wiktor008 pisze:
9 stycznia 2019, o 15:16
Mam co raz większą huśtawkę nastrojów w związku z moim obecnym stanem i popadaniem w skrajności swojego charakteru. To jest dzień że jestem do rany przyłóż, wszystkich kocham i wszystkim wybaczam w tym i sobie - jestem zyczliwy, mnóstwo potrafię znieść i załagodzić kłótni oraz czyichś żali czy pretensji obrócić je w żart. A są zaraz po nich takie że nie widzę sensu niczego wlacznie z istenieniem siebie i tego świata - wszystkich wyklinam i zamykam się nawet na najbliższych i nie potrafię wyjść poza skorupę nie mogę sobie poradzić z tymi emocjami. Odczuwam kompletny marazm i beznadzieję swojej niedoli obarczony OCD. I nic nie pomaga.. myślę wtedy że chciałbym uciec od wszystkiego od swojego życia i problemów nawet najmniejszych. Uciec od kobiety i zostawić tylko pożegnalny list. Zniknąć z jedną torba najpotrzebniejszych rzeczy nie mówiąc nic nikomu - zaszyć się gdzieś i wegoletowac z dnia na dzień żyjąc skromnie bez cywilizacji i mediów. Wsłuchując się w głosy świata i szukajac Boga oraz siebie samego. Swojej zgubionej tożsamości i równowagi - pełni zdrowia psychicznego i szczęścia. Za którymi tak bardzo tęsknię. Nie wiem czy dane było mi kiedykolwiek je mieć i mogę tylko zazdrościć innym zwykłym ludziom. Ja jako ten napiętnowany muszę tylko ciągle z tym walczyc udając kogoś innego kim nie jestem. Czy ktoś tak czuje??

Jak pojawiają Ci się te myśli o odchodzeniu etc. to czujesz lęk? Chodzisz na jakąś terapie, do jakiegoś specjalisty, ale kogoś dobrego? Może nie tylko zburzenie lękowe, może też zaburzenia osobowości jakieś masz? Masz tak że kochasz i nienawidzisz zaraz, rzeczy są dla Ciebie albo tylko czarne, albo tylko białe?.
Jeżeli nie chodzisz na terapię to dobrze żebyś odbył beh-poz i z pomocą psychologa/psychiatry przełamywał kompulsje kontrolowanie, może potrzebujesz kogoś kto Ci pomoże, wskaże drogę, kompulsje możesz mieć na tyle silne, że Samemu może być Ci po prostu cięzko. To samo z analizą, widzę że mocno wkręcasz się w analizy tak samo z wiarą, jak Mnie zaatakowała nerwica, to też przeżyłem odnowę religijną, to chyba była taka rozpacz i szukanie pomocy, poszedłem do kościoła, ale później przypomniałem Sobie dlaczego nie za bardzo lubie tam chodzić, i owszem nie neguje istnienia Boga, nie jestem też taką osobą która nie wierzy, być może i jest jakaś siła nad Nami wyższa, ale w życiu chodzi bardziej oto żeby być dobrym człowiekiem. Co z ludźmi którzy nie wierzą totalnie? albo ludźmi którzy wierzą bardzo mocno? Nikt nie może oceniać przekonań drugiej osoby i negować ich, każdy ma prawo do własnego zdania i szcześcia. Jeżeli Ci wiara i nawrócenie super pomaga to fajnie, ale pamiętaj że to Ty musisz nad Sobą popracować, i póki nie uwierzysz w to i nie poddasz wszystkiego czego się obawiasz, to nie zrobisz kroku do przodu. Musisz uwierzyć w Siebie, a to wcale nie oznacz odrzucenia Boga, zbyt duża Bogobojność może podtrzymywać Ci lęki, tak samo wiara w demony etc. bo będziesz bał się opętania i złych mocy, a to nie o to w tym chodzi. Nie masz w realnym życiu postaci demona, ani czegokolwiek, to są wymysły i straszenie. Owszem istnieje zło jako zło, ale jeżeli prawdą jest że po śmierci zostaniemy osądzeni, to dopiero wtedy dusza powędruje tam gdzie ma powędrować :) Jeżeli człowiek jest stworzony na obraz Boga, to tak Samo Bóg jak my popełnia błędy, nie ocenia. Reasumując, chodzi wyłącznie o to żeby być dobrym człowiek, a to w co wierzysz to już indywidualna sprawa.

Wkręciłeś się mocno w analizę, a to dowód na nerwicę, masz analityczny mózg, zamiast analizować objawy i wkręcać się, wykorzystaj moc do wyjścia z zaburzenia i postawieniu się nerwicy. Masz jakieś wewnętrzne konflikty? albo nie żyjesz tak jak chciałbyś? to tak samo może podkręcać mocno zaburzenie. Upór, akceptacja, przyzwolenie na wszystko to jest to co Ci pomoże, a najważniejsze to wiara w to że TY Sam jesteś w stanie się naprawić :)
wiktor008
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 75
Rejestracja: 31 października 2017, o 21:16

10 stycznia 2019, o 17:05

No i to jest najmądrzejsza rada i odpowiedz oraz najbystrzejsza analiza mojej osoby jaka kiedykolwiek przeczytalem karoolpl. Powiem Ci są szczerze a raczej napiszę że kiedyś się bałem oblicza śmierci. Od kiedy się jakoś zacząłem nawracać trochę i zrozumiałem cala idee tego świata i życia jak mi się bynajmniej wydaje to jakoś łatwiej mi zaakceptować to że poprostu mogło by mie któregoś dnia już nie być. Nie boje się tego już chyba tak bardzo a raczej widzę w tym wielkie szczęście dla siebie samego. Boje się jedynie sądu ostatecznego bo myślę że zbyt zabłądziłem przez całe życie i nie zrobiłem w nim nic dobrego. Złego pewnie więcej tylko nie świadomie przez swoją głupotę i młodość z czego wiele rzeczy było zupełnie nie chcący ale niestety nie można zaliczyć tego do dobra a czasu nie cofniesz. Więc malo w swoim życiu się wykazałem w którąkolwiek ze stron stąd może też jeszcze ciągle żyje by mieć szansę naprawy. Jednak nie wiem już jak żyć. Czasem myślę że to moje ziemskie życie tutaj to jedno wielkie nie porozumienie i strata czasu. Nie mogę się w nim nawet odnalesc czy zaakceptować siebie. I jest dokładnie jak piszesz z tymi uczyciami wobec innych. Nie mogę sobie pozwolić na terapię raczej bo mam dom na utrzymaniu i nie mogę przestać pracować. Czasem myślę że kiedyś nie wytrzymam już tego pędu życia i presji - ciśnienia i woła bym to zakonczyc. Tak byłoby łatwiej. Uciec od życia. Bo nie umiem sobie w nim poradzić i już straciłem nadzieję ze kiedys coś jeszcze się w nim zmieni. Szkoda by mi było tylko mojej matki - tak mocno przeżyła ostatnio śmierć jej młodszego brata który również odszedł na własne życzenie z tego świata bo chyba już nie widział więcej sensu. Nie mógł bym tego zrobić jej. Ale dla samego siebie nie widzę już większego sensu egzystencji. Bardziej ciekawi mnie to co po drugiej stronie. O tym częściej rozmyślam i jeśli jest jak napisane w pismach to ten świat na którym żyje to kompletny dol. Ciemny zimy zły padol w którym tkwimy tych kilkadziesiąt lat - nic o co warto by walczyć. Stad zrezygnowałem z dzieci bo już sobie nie wyobrażam bym miał na taki okropny świat jakieś potomstwo wydawać na ich zgubę i pewnie też gorycz życia jaka ja odczuwałem przez jego większość. To nie jest moje czarnowidztwo w przypływie chwili to co teraz piszę ale to co myślę i już tego nie zmienię. Nie potrafię dostrzec pozytywów w doczesności. Wszystko jest brudne, syfiaste, śmierdzi - jak nasze ciała i cały ten świat. Nie ważne jak bardzo to chcemy zamaskować ile razy się umyjemy i wszystko posprzątamy. Ten świat jest zgniły i brudny i dziwię się że ktokolwiek na nim planuje rodzine. Nie wiem skąd w ludziach ta ufność w celowość takich rzeczy. Nie ważne to jednak. Czas oczekiwania na psychiatrow to rok + czasem nawet dwa. I to nie wiadomo czy się uda. I co potem rezygnacja z części etatu by móc chodzić na sesję wyznaczone przez nich w czasie ? Prywatnie mnie nie stać mam dom i wszystkie oplaty na głowie wiec spędzam cale dnie w pracy która już rzygam ale nie mam innych opcji. Czuje że to więzienie. Życie na dolnej warstwie społecznej jest jak więzienie.
I nic nie mogę na to już poradzić. To są moje wewnętrzne konflikty i życie jakie bym chciał mogę już tylko pozostawić w sferze marzeń. Pocieszam się że nie wielu może powiedzieć że żyje jak wybrał czy chce i tu wracamy do punktu wyjścia. Sens egzystencji w tym świecie w tym ciele żyjąc do śmierci nie swoim życiem. Gdzie tu sens? I najlepsze na koniec. I tak wszyscy musimy umrzeć i kiedys to nastąpi. Jedni szybciej drudzy później ale wszyscy staniemy przed tym obliczem. Nie zabierzemy niczego do zaświatów nic co znamy i czego się tu dorobimy jaki więc sens tego wszystkiego? A na rozwój duchowy nie pozostawionu już w tym świecie w ogóle miejsca. Jako boskie stworzenie jesteśmy zgubieni na tym świecie. Bóg czy popełnia błędy? Jeśli tak, to tylko jeden - był nim sam człowiek od początku jego stworzenia. Oto mój ostateczny osad ludzkości. Popatrz na świat globalnie - do czego doprowadzilismy odwracajac się od Niego myśląc dokładnie jak szatan - że przecież potrafimy lepiej - pysznie sądząc ze jesteśmy mądrzejsi od Boga. To wszystko tłumaczy. Czyż nie?
Ania7964
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 23 stycznia 2019, o 15:50

31 stycznia 2019, o 11:01

Hej jestem tu nowa i właśnie przeglądam forum . Jestem już na skraju wyczerpania i nie wiem co mam robić :( . Moje lęki są takie dziwne i niespotykane że wydaje mi się że to jest dla mnie źrödłem lęku. W mojej głowie są następujące lęki że już zawsze będe skupiać sie na własnych lękach i nic nnego mnie nie zainteresuje, lęk z pytaniem a co jeśli będę: powtarzała to co inni powiedzą, ciągle analizowała i przypominała co się zdarzylo przed chwilą . Najgorsze jest to ciąłe skanoowanie umysłu i myślenie o myśleniu. W sensie w mojej głowie jest taka natrętna myśl : czy już przestałam
Ania7964
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 23 stycznia 2019, o 15:50

31 stycznia 2019, o 11:18

Hej
Jestem tu nowa i chce podzielić się z wami moimi problemami. Mam wrażenie że nikt mni nie rozumie i wy jeseście moją ostatnią deską ratunku. Moje lęki są bardzo dziwne i nie spotkalan się jak dotąd z takimi. Boję się tego że już nigdy nie przestane próbować kontrolowac swoich myśli. Mam taką fazę że w mojej glowie cały czas siedzi myśl a czy myślałaś o swoich natrętnych myślach, a może już ci przeszło. Mam też tak jakby strach przed nerwicą a co jesli np. bede w myślach powtarzac slowa innych ludzi,przyominac sobie co zdarzyło się przed chwilą i z automatu ja to robie bo sparwdzam siebie sama czy ja to pamiętam . Moim lękiem z którym zmagam się od 6 lat jest lęk przed tym, że nie będe mogła zasnąć, choć śpie nie najgorzej. I pojawia się myśl jak ja będe funkcjonowac skoro nie bede wypoczęta . Oczywiscie przerabialammyslii ze skrzywdze kogos czy mysli o Bogu, ale sa one dla mnie zbyt powszechne cskoro inni je maja to na pewno nerwica i nie ma sie czego bac . Mam wrazenie , że najbardziej przeraza mnie inność moich nerwicowych myśli, że skoro nikt tak nie ma to moze to nie nerwica ? Nie mam też żadnych somatów oprucz szybkiego bicia serca. Prosze o pomoc i rade co mam robić
karoolpl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 408
Rejestracja: 9 października 2018, o 21:22

31 stycznia 2019, o 11:27

Ania7964 pisze:
31 stycznia 2019, o 11:01
Hej jestem tu nowa i właśnie przeglądam forum . Jestem już na skraju wyczerpania i nie wiem co mam robić :( . Moje lęki są takie dziwne i niespotykane że wydaje mi się że to jest dla mnie źrödłem lęku. W mojej głowie są następujące lęki że już zawsze będe skupiać sie na własnych lękach i nic nnego mnie nie zainteresuje, lęk z pytaniem a co jeśli będę: powtarzała to co inni powiedzą, ciągle analizowała i przypominała co się zdarzylo przed chwilą . Najgorsze jest to ciąłe skanoowanie umysłu i myślenie o myśleniu. W sensie w mojej głowie jest taka natrętna myśl : czy już przestałam
Najgorsze to co możesz zrobić to właśnie doszukiwać się wyjątkowości w objawach, tego że Twoja nerwica jest inna. Tak nie jest, nerwicy nie rozgraniczasz na objawy i doszukiwanie się tego, że oo ja mam tak a ktoś inny nie i to napewno jest gorsze etc. bo to tylko iluzja nerwicy, poczytaj materiały, jak to wszystko działa, to co opisujesz to podejrzewam że z połowa ludzi tu na forum miała. Skanowanie miał każdy, wynika ze skierowanej uwagi do wewnątrz. Ja sam miałem tak że właśnie ten wkręt z myśleniem o myśleniu etc. Działanie logiką i zgłębienie wiedzy na tematy nerwicowe da Ci dużo i w końcu przestaniesz ten cykl, i uwierz że się da :)
Masz bardziej natręctwa myślowe, ja sam szukałem też przez pewien czas czy faktucznie u mnie to nerwica czy grom wie co, bo miałem głównie myśli, a somatyka to było tylko nstepstwo, głównie film rozgrywał się w głowie. Musisz podejść do tego jak do każdego zaburzenia lękowego, poczytaj materiały o myślach, o akceptacji, o budowaniu wiary w nerwcie etc.
ODPOWIEDZ