Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Zbior naszych natretnych myśli i obrazow myslowych

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
JestemNadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22

24 listopada 2017, o 11:24

mateusz90 pisze:
9 listopada 2017, o 08:52
Postanowiłem się trochę poudzielać, bo razem raźniej, nie :D? Ostatnio mam trochę gorszych dni. Zauważyłem, że pojawiają się, gdy siedzę sam w domu, a akurat teraz jestem na L4, bo byłem przeziębiony :). Zbiór natrętnych myśli, który mnie prześladuje składa się przede wszystkim z lęku przed schizofrenią, ale to chyba dotyczy większość z nas. Łapię się na nasłuchiwaniu, myślach typu: zaraz wywołam te głosy, na pewno do mnie przyjdą, przecież cały czas o nich myślę.- Wtedy najgorsze jest to, że podświadomie przekształcam ciszę w jakieś pojedyncze, zniekształcone dźwięki i zaczyna się nakręcanie :). Poza tym chyba zaczynam dostrzegać genezę swojej nerwicy. Odkąd pamiętam moi rodzice zawsze wymagali ode mnie zbyt dużo, a ojciec był surowy. Później zacząłem olewać szkołę i chodzić własnymi ścieżkami, obracając się jak wielu młodych ludzi w szemranym towarzystwie. Przez palenie trawy nabawiłem się ataków paniki, które zalewałem alkoholem i tak później w to brnąłem. Miałem kilka nieudanych związków, które bardzo przeżyłem, a teraz będą w mega szczęśliwej relacji z kobietą, którą naprawdę kocham i która jest mega dobra, zaczynam się bać, że się popsuje. Robię w zawodzie, który nie daje mi żadnej satysfakcji i nieustannie myślę o pracy, w której naprawdę chcę pracować, a wiem, że jest to trudne do osiągnięcia. Zauważyłem, że stało się to moją obsesją. A więc to są moje natręty: obsesja na punkcie pracy (uwierzcie mi, że śnię o niej), pesymizm co do mojego związku, strach przed schizofrenią, przed tym, że pojawią się głosy i to będzie koniec zdrowego rozsądku. Teraz myślę o szumach, piskach w głowie i podświadomie do nich wracam. Był spokój, aż do momentu, kiedy zacząłem oglądać serial Mr Robot :D. Monologi głównego bohatera zrobiły robotę, gdyż zacząłem się z nim utożsamiać :D. Cholernie mi trudno z tym wszystkim, ale jakoś staram się z tym walczyć. Strach przed schizą najgorszy :). Nawet teraz, pisząc ten post zasstanawiam się czy nie jest to nieskładne i czy nie jest chaotyczne, jak wypowiedź schizofrenika :P.Pozdrawiam.
Ja mam podobnie. Od dawna walcze z lekiem przed schiza. Nie boje sie raka ,zawalu itp. Boje sie schizy. Na sile przywolywalam jakies pseudo glosy w glowie. Jak sie naczytalam co slyszy schizofrenik to pozniej sama w glowie sobie to gadalam. Wsluchiwalam sie w cisze. Pytalam co chwile chlopaka czy uslyszal te stukniecie ,pukniecie. Mam taki zeszyt i zapisuje w nim od czasu do czasu moje przeżycia z nerwica i nawet napisalam tam list do rodziny w ktorym pisze ze ich kocham bo mozliwe ze juz niedługo strace zmysly i bede miala schize i bedewszystko kims innym. 1 grudnia mam, spotkanie z psychologiem mam nadzieję ze mi pomoze
:lov:
Patryk2
Świeżak na forum
Posty: 16
Rejestracja: 28 października 2017, o 08:59

18 stycznia 2018, o 13:49

Ja mam bardzo dużo tych natrętnych myśli, czasem sąsilniejsza, czasem słabsze. Trudno je odganiać najgorsze są:

-strach, że jestem pedofilem gdy patrze na dzieci, albo jak ktoś daje mi jakieś do potrzymania, najgorzej jak widać im jakąś część ciała. Wiem, że nie jestem pedofilem bo moje ciało nie reaguje podnieceniem a strachem, ale ciężko z tym żyć
-z w/w wiąże sięuczucie, żę jestem zwyrodnialcem i powinienem odejść od dziewczyny, bo nie powinna być z kimś takim
- przy odrealnieniu, które już zaczynam umieć znosić na spokojnie najgorsze były brak emocji, myśli, że nie kocham mojej dziewczyny, że jestem robotem i już nie będę umiał okazać uczuc. Sątakie chwile gdy to wszystko puszcza! Po prostu i czuję się świetnie i kocham Ukochaną, zachwycam sięnią, wiem, żę chce się z nią ożenić! Tylko, że potem przychodzi znów spadek i błędne koło... nie umiem zatrzymać tego efektu normalnosci
- strach, żę jestem gejem, bo jakiś facet był ,zadbany, przystojny itp
- że sięw kimśzakochałme - gdy z kimśżartuje, dobrze mi sięrozmawia, jesteśmy mili dla siebie
za w/w idzie strach żę zdradzam moją dziewczynęlub, że mógłbym to zrobić, włącz mi sięto też gdy słyszę historię o zdradach
- żę mam jakąś chorobę a nie nerwicę, ale nikt nie wie co to i będę sięz tym męczył już zawsze albo ze to guz mozgu
-żę mam aids, wzw albo inne okropieństwoś
-na poczatku (juz prawie rok walki z tym) balem sie ze mnie zamkna w psychiatryku, ze zwariuje
-ze jestem psychopata i bede mordowac ludzi, najblizszych
-ze Bóg mnie opuścił (wiem, ze jest przy mnie, ta mysl tez juz lepiej zwalczam)
-ciagle tez obwiniam sie za wszystko
= w kazdej wypowiedzi szukam klamstwa
Margola245
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 12 lipca 2017, o 20:08

21 lutego 2018, o 11:59

To temat o natręctwach ale u mnie się to miesza:
Agorafobia
- Lęk przed wyjściem, uczucie ssania w żołądku, słabości w głowie, uczucie omdlewania, zawrotów głowy i poczucie sztywnienia nóg. W trakcie wyjścia dodatkowo ciemno przed oczami i panika.
Psychiczne lęki i codzienne objawy:
- Strach, ze nigdy nie przejdzie, że zawsze tak będzie, że dostanę zawał. Kołatania serca i uczucie pękających bąbli w sercu, tachykardia, słabość mięśni i brak chęci do życia.
Z natręctw myśli:
- Myśli, że dom jest straszny i muszę z niego uciekać...impuls, że zaraz to zrobię.
- Umieram i nie wiem gdzie jestem.
- Uczucia i myśli, że trzeba uciekać, ale nie mogę tego zrobić bo bym musiała uciekać od siebie, powoduje to takie dziwne uczucie paraliżu w środku ciała i przerażenie.
- Dziwne wkręty, że będę się bała ręki albo swoich nóg...nie śmiejcie się :) albo siebie samej i nie będę miała wtedy co zrobić i zamkną mnie gdzieś.
- Myśli, że będę się bała ludzi ale do tego stopnia, że nie będę w stanie opanować krzyku.
- Jestem do niczego i z niczym sobie nie radzę.
Jeśli chodzi o myśli to wypisałam takie najczęstsze ostatnio, ale potrafi mi przychodzić do głowy wiele różnych i dziwacznych myśli, taki nagły strach przed głupotą jakąś ale lęk jest bardzo silny i impulsy myślenia o tym bądź zrobienia tego.
Kassel
Świeżak na forum
Posty: 2
Rejestracja: 24 lutego 2018, o 09:46

25 lutego 2018, o 12:18

To i ja się podłączę :)
Moje natrętne myśli :
-Rozjeżdżanie ludzi autem.
-Wyjechanie na czołówkę pod tira lub osobówkę.
-Strach przed zwariowaniem lub utratą kontroli nad sobą i pozabijanie rodziny lub przypadkowej osoby.
-Wylądowanie w psychiatryku .
-Gdy patrzę na nóż lub jakiś ostry przedmiot mam wizję , że go biorę do ręki i komuś robię krzywdę.
-Gdy parkuję autem , mimo iż bardzo dobrze jeżdżę , mam w głowie że zaraz kogoś przerysuje :D
I wiele innych :)
Awatar użytkownika
dziwny123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 994
Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56

7 marca 2018, o 11:49

A czy ktoś ma "tiki myślowe"?

Chodzi o to, że np. siedzę sobie spokojnie i nagle myśli "abłebłebłebłebłe" "abububububu" "plepleplepleple" itp. Albo np. idę gdzieś i przechodząc koło ludzi mam niekontrolowane tiki w myślach wobec tych osób, często z wulgaryzmami np. myśl "ty idiotko" gdy przechodzi jakaś kobieta, albo np. myśl "ty ch* pie*", gdy przechodzi jakiś mężczyzna.
Pojawiają się także w różnych momentach myśli o konkretnej, ale bezsensownej treści, na przykład: "jest takie sysy co się przysysy i odsysy", "kuwziu" "chrupciuś" "żąpisło" "kufniak" "zobysyby"
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

7 marca 2018, o 11:51

A przeszkadza Ci to?
Awatar użytkownika
dziwny123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 994
Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56

7 marca 2018, o 12:17

Gdy jestem sam, to nie bardzo. Natomiast gdy jestem wśród ludzi, to pojawia się obawa że coś wypowiem z tych rzeczy albo, że zacznę się śmiać. No a te myśli wyzywające, które miewam, gdy koło kogoś przechodzę, powodują poczucie niezręczności, wstyd, że przechodziłem i tak pomyślałem.
wiktor008
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 75
Rejestracja: 31 października 2017, o 21:16

11 marca 2018, o 01:12

Wynika mi z tego ze się skupiasz za mocno na tych myślach i poczuciu winy. W jakimś sensie myślę że mam podobnie jak i wszyscy my cierpiący na nn i lękowe. Też miewam myśl w której kogoś wyzywam lub krytykuje znanego mi lub nie jednym obraźliwym słowem choć nie mam powodów ale natychmiast ignoruje tę myśl i nie nadaje jej wartości - bynajmniej próbuje tak robić i szybko myślę o czym innym. Wydaje mi się że myśli te są lękowe ponieważ nadajemy im znaczenie a wszyscy ludzie w tym niezaburzeni mają naturalnie taka cechę że kogoś oceniają i wydają błyskawiczne wyroki określające te osoby w myślach choćby z pozorów ale nie nadają im żadnej mocy. Myśli nie da się zatrzymać i kontrolować. Można się nią przejmować jak ty lub szybko zapominać jak wszyscy inni i żyć dalej. Są ważniejsze rzeczy do rozkminy dla ciebie niż myśl i poczucie winy za nią. Jak się nad tym zastanowisz to marnujesz na takie rzeczy tylko czas. Mam nadzieję że to ułatwi ci wyjście z tego rodzaju leku i pozbędziesz się tiku. Jeśli można to tak nazwać. Raczej leku bym to nazwał. Mi się to udalo i mniej lub bardziej żyje już bez tego. Czasem coś się pojawia ale jak pisałem - ingor i myślę o czymś innym. Pomaga nie gapienie się na innych ludzi ostentacyjnie. Po pierwszym spojrzeniu zmieniam mój obiekt zainteresowania itd.
Awatar użytkownika
Pershing577
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 16 października 2017, o 19:48

11 marca 2018, o 05:50

Jak pozbyć sie tych,myśli niż ignorowanie?
Sidorka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 26 marca 2018, o 18:56

27 marca 2018, o 13:38

Czy ktoś ma tak jak ja natrectwo muzyki w głowie, i bezsenność spowodowana natlokiem myśli dnia codziennego? Mógłby że mną pogadać jak sobie radzi z tym?
mariposa26
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 28 kwietnia 2016, o 12:42

28 marca 2018, o 22:36

Cześć Sidorka! Nie jestem ekspertem, ale powiem Ci, co mi pomogło. Na bezsenność - dobrze zadbać o higienę snu, czyli cisza, nikt nie przeszkadza, wywietrzony pokój, wygodne posłanie, nie objadać się przed snem, na kilka godzin przed pójściem spać zapewnić sobie wyciszenie czyli jak muzyka to spokojna, nie prowadzić stresujących rozmów, jak ćwiczenia to relaksujące. Relaksacja Jakobsona jest bardzo pomocna przed snem. Pomocniczo nie zaszkodzi jakieś ziółko, np Waleriana w kroplach. Ja też biorę ostatnio kropelki homeopatyczne na lepszy sen i pomagają. Także poprobuj co na Ciebie działa i spróbuj pomyśleć, że to jest Twój czas na odpoczynek i niech wszystkie myśli dnia codziennego poczekają sobie do jutra pod łóżkiem albo w szafie :)
Co do natręctwa muzyki, too nie miałam tego w takiej negatywnej formie, czasem jakąś głupią piosenka mi utknęła w myślach, ale tak ma chyba każdy. Ale może na takie natręctwa pomogłoby właśnie słuchanie muzyki i śpiewanie do tego aż się znudzi :)
Sidorka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 26 marca 2018, o 18:56

29 marca 2018, o 11:42

mariposa26 pisze:
28 marca 2018, o 22:36
Cześć Sidorka! Nie jestem ekspertem, ale powiem Ci, co mi pomogło. Na bezsenność - dobrze zadbać o higienę snu, czyli cisza, nikt nie przeszkadza, wywietrzony pokój, wygodne posłanie, nie objadać się przed snem, na kilka godzin przed pójściem spać zapewnić sobie wyciszenie czyli jak muzyka to spokojna, nie prowadzić stresujących rozmów, jak ćwiczenia to relaksujące. Relaksacja Jakobsona jest bardzo pomocna przed snem. Pomocniczo nie zaszkodzi jakieś ziółko, np Waleriana w kroplach. Ja też biorę ostatnio kropelki homeopatyczne na lepszy sen i pomagają. Także poprobuj co na Ciebie działa i spróbuj pomyśleć, że to jest Twój czas na odpoczynek i niech wszystkie myśli dnia codziennego poczekają sobie do jutra pod łóżkiem albo w szafie :)
Co do natręctwa muzyki, too nie miałam tego w takiej negatywnej formie, czasem jakąś głupią piosenka mi utknęła w myślach, ale tak ma chyba każdy. Ale może na takie natręctwa pomogłoby właśnie słuchanie muzyki i śpiewanie do tego aż się znudzi :)
Cześć mariposa26. Dziekuje za odp. Co do snu to problem mam od dwóch miesięcy, stosuje melantonine i kalms i melisse, jak już mi sen zaczął się poprawiać to wkręcila mi się muzyka, o ile bezsenność czy somaty to pikuś to muzyka to prawdziwy natret, jest w głowie od ponad dwóch tygodni, ale nauczyłam się ją wyciszyć, na tyle, że jest ledwo uslyszalna przeze mnie, i zaczynam pokonywać ją ignorancja,jednak chciałabym żeby wogle jej nie było, i tego lęku że znowu się pojawi... To są różne piosenki, nawet z reklamy... Spróbuję odwrotnie słuchać muzyki a nawet podspiewywac sobie, dzięki za podpowiedź, zawsze warto posłuchać czyjej rady, może dzięki temu całkowicie zniknie mi z głowy. Pozdrawiam
beautiful_kate
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 464
Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22

3 maja 2018, o 08:14

mariposa26 pisze:
14 maja 2016, o 16:24
Moje natręty lękowe:
- że wyleję wrzątek na kogoś, albo na komputer
- że osoba, z którą mijam się na ulicy popchnie mnie lub mi coś innego zrobi w momencie, kiedy będziemy blisko
- że skrzywdzę kogoś nożem,
- że rzucę szklaną butelką o podłogę np w supermarkecie
- że się zakrztuszę/udławię przy połykaniu
- że coś na mnie spadnie z czyjegoś balkonu
- że komuś się coś stało (jeśli np usłyszę jakiś nienaturalny, głośniejszy dźwięk z pokoju obok)
- że ktoś kogoś krzywdzi
Bardzo Cię przepraszam, ale you made my day z tą butelką w supermarkecie :hehe:
A z tym, że ktoś mnie nagle popchnie, to ja też tak mam :DD
No i głupie myśli, że obleję wrzątkiem, ale z tych akurat się śmieje :))
Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
Geosmina
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 6 kwietnia 2017, o 21:24

11 maja 2018, o 01:05

Hej!
Po pierwsze to jaki czad że można być anonimowym i wyrzucić z siebie cały syf jaki ma się w głowie!
cierpię na nerwicę natręctw już jakoś od jakiś 8 lat z przerwami...szok! Mam 21 lat
Ten post będzie dość długi ale po pierwsze muszę się wygadać a po drugie liczę na jakiś odzew, komentarz,wsparcie? :)
Nie wiem co wywołało u mnie nerwicę .... wiem że od małego byłam córeczką mamusi i byłam dość lękliwym dzieckiem.
Kiedyś jak byłam w 2 klasie to pamiętam okres w którym strasznie płakałam i nie chciałam chodzić do szkoły, nie pamiętam powodu i mam wrażenie że powodu nie było...miałamm chyba lęk wolnopłynący? Nie pamiętam żeby działa mi się tam jakaś krzywda. Moja mama nie raz potem się mnie pytała czy pamiętam dlaczego tak było....niestety nie mam pojęcia. Może bałam się rozstawania z mamą?
Pierwsze uderzenie nerwicy natręctw miałam jakoś na przełomie 6 klasy podstawówki a 1gimnazjum. Miałam takie coś , że musiałam zabierać powietrze ze sobą np. jak schodziłam z chodnika to musiałam wiąć głęboki oddech żeby zabrać tamto powietrze i w tym samym czasie musiałam chyba pomyśleć coś konkretnego. Pamiętam moment w którym byłam u cioci i męczyło mnie żeby wyjść póżnym wieczorem na dwór i zabrać powietrze z chodnika przed blokiem. Poszłam i byłam am z godzinę....nie mogłam się skupić , musiałam pomyśleć o jakiejś konkretnej rzeczy a stres i sam fakt że musze o czymś myśleć konkretnym mnie rozpraszał i nie wychodziło. Po wielu próbach chyba się udało albo się poddałamm i wróciłam , spotkałam mame na klatce która szła mnie szukac bo długo mnie nie było...rozpłakałam się i powiedziałam jej wszystko. Postanowiła zabrać mnie doo lekarza.
Pierwsza wizyta u psychiatry, diagnoza-nerwica natręctw , przepisane leki (nie pamiętam jakieale nie psychotropy)
Leki brałam pomagały mniej lub bardziej do kolejnego wielkiego buum.
2-3 gimnazjum sierpień jakoś dzień przed moimi urodzinami.
Tym razem natrętne myśli przerzucily się na tematykę religijną. Z powodu że jestem osobą wierzącą tak szczerze a jednocześnie wrażliwą no to wiadomo ze nie trudno było sobie coś wkręcic w tej kwestii.
Męczyło mnie że powinnam jeszcze raz oddaż życie Jezusowi ponieważ tamten się nie liczył bo zgrzeszyłam czy cośtam. Dla niepoinformowanych oddanie życia Jezusowi to nie zabicie się dla Jezusa tylko powiedzenie w modlitwie słów w że chce się z nim żyć do końca życia że chce się żeby zamieszkał on w naszym sercu i że przeprasza się za grzechy . Strasznie mnie to obciążało bo nie potrafiłam ja sobie sama ani ludzie przemówić mi że tak to nie działa że jak raz to zrobiłam to to jest ważne i wgl... ja sobie wkręciłam że skoro ja tak czuje to to Duch Święty porusza mnie żeby to zrobić właśnie.
Noi w dzień przed moimi urodzinami był moment kulminacyjny miałam dość wszystkiego , nałożyły się też natrectwa związane z występem tanecznym na który nie chciałam iść ale męczyło mnie że będę żałować jak nie pójde blabla. Nie chciałm się zabić ale chciałam odpocząć...wyłączyć myśli ...głupia ja nałykałam się tabletek. Ibuprom cały listek plus doprawiłam mieszanką jaką tylko znalazłam w apteczce ( co zabawne niektóre były witaminami ).
Zaczęło mi walić serducho poszłam powiedziałam mamie która widziała że coś jest nie tak , zawieźli mnie na pogotowie, płukanie żołądka, kroplówka noi wypuscili mnie bo widzieli że nie chce się zabić.
Potem kolejne wizyty u psychiatry, leki, raz lepiej raz gorzej.
Kolejne nasilenie na studiach pielęgniarskich. Koleżanka z roku popełniła samobójstwo a ja oskarżam się ze mogłam temu zapobiec. Natręctwo że musze ją dotknąc i pomodlić się o jej wskrzeszenie że Bóg chce przeze mnie ją ożywić. Na pogrzebie to mnie roznosiło. Nie zrobiłam tego to przeniosło się na to że mam ją odkopać i się pomodlić o jej wskrzeszenie. Nie docierają żadne argumenty że to jest głupota że Bóg by mnie tak nie męczył że blablabla. Mi mo ze na rozsądek widze że to nie normalne. W międzyczasie natręctwa związane z bakteriami, Jak wiadomo na pielęgniarstwie dużo się mówi o antyseptyce i bakteriach. Mycie rąk pranie ciuchów. Miałam jakiś stan zapalny w pochwie , bynajmniej tak mi się zdawało i męczyło mnie że jak gdzieś siadam to muszę zdezynfekować siedzenie bo kooś zaraże. Latanie z husteczkami antbakteryjnymi...masakra. Poszłam w końcu do ginekolog to sprawdzić, było okej noi ten argument faktycznie na mnie podziałał. Zrezygnowałam jednak z pielęgniarstwa bo mnie to wszytsko przerosło.
Natręctwo odnośnie wykopania koleżanki tymczasowo ucichło , dałam sobie czas że okej odkopie ją ale za pół roku. Bakteryjne trwają.
Dochodzi nowe natręctwo- czyszczenie z śluzu wydzielanego przez pochwę podczas gdy doznaję uczucia podniecenia (jej jak ciężko się o tym pisze...)
Jest o natręctwo które trwa nadal....
Wygląda to tak że pewne przedmioty , głównie w moim pokoju są zabrudzone niby tym śluzem i ja potem analizuje każdy ruch czego się dotknęłam np. biore do ręki telefon a w głowie myśli - dotykałaś przed chwila drzwi w pokoju które są pewnie zabrudzonebo leżałaś na łóżku na którym pewnie był śluz więc telefon jest brudny. Czyscze to wtedy żelem czy husteczkami antybakteryjnymi a później jeszcze mszę umyć ręce co zajmuje troche. dąże do momentu w którym wysprzątam cały dom każdy " brudny" element żeby zacząć z czystą kartką ALE.... zawsze coś wypadnie, np raz wszytko wysprzątałam pomyłam a na końcu zapomniałam wytrzeć stóp którymi położyłam się na kanapę noi potem to rozniiosłam i wszytko od nowa..
było parę wielkich sprzątań ale to zajmuje po pierwsze mi mnóstwo czasu bo muszę wyprać wszytskie ubrania , wtrzeć żelem meble , książki nawet kartki czasami...
jestem na dobrej drodze bo już część ciuchów jest w szafce (tak to od paru miesięcy trzymam rzeczy w workach a codziennie piore rzeczy do ubrania )
męczy mnie że jak ten śluz przeniose na kogoś bo zapomne umyć rąk czy coś to że to będzie nie wiem sama... grzech czy że będę musiala powiezieć o tymw kościele wszystkim...straszny niepokój i poczucie winy. Jestem wymęczona tym! Chamuje to mnie w wielu kwestiach , często odpuszczam sobie jakieś wyjścia b wiem ile stresu i czasu zajmie mi wyszykowanie się! Mam wspaniałą przyjaciółkę która zna 90% moich natręctw ale z tym śluzem jej nie powiedziałam bo czuje się śmiesznie i żałośnie a zawsze mi jednak pomagało troche jak ktoś mi mówił logicznie że to jest głupota że nawet jeśli kogoś tym zabrudze to co i wgl.
marze o tym żeby pozbyć się tego gówna w 100% a nie tylko to ujarzmić czy wyciszyć! przepraszam za wyrażenie ale tego nie da się inaczej nazwać.
Wybaczcie mi jak pisałam nieskładnie, chaotycznie czy z błędami.
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

11 maja 2018, o 02:11

Wykopanie martwej koleżanki i ubrudzenie wszystkiego śluzem z pochwy miażdży system :pp Wiesz,ten śluz to chyba nie leci Ci codziennie co?Noś wkładki, a co do sprzątania też mam pierdolca ale ja muszę myć podłogi ,robię to od wielu lat niestety i końca nie widać :!!!: Dla nas jest to tragedia te natręctwa ale jak popatrzeć na to z boku to jest chore,serio :hehe:
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
ODPOWIEDZ