Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Zapiski terapeutyczne Emila

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Emiliano
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 22 kwietnia 2022, o 12:11

8 maja 2022, o 11:15

Cześć,
postanowiłem założyć ten temat żeby dzielić się z wami efektami mojej pracy nad sobą i przemyśleniami. Od niedawna zacząłem terapie w nurcie poznawczo behawioralnym. Moje wstępne rozponanie to stany lękowe a w zasadzie lęk uogólniony ze stanami depresyjnymi :D

Podczas ostatniej sesji jak zawsze, zostałem zapytany jak minął mi ostatni tydzień. Odpowiedziałem więc, że widziałem się z dawnym znajomym. Rozmawialiśmy o tym co u mnie, co u niego. Opowiadał, że zaczął pracować w sklepie, zakończył związek z dziewczyną, myśli o powrocie na uczelnie. Wspominał też, że czasami dorabia sobie w weekendy wykonując jakieś drobne prace. Po powrocie ze spotkania pomyślałem, że też poszukam sobie jakiegoś weekendowego zajęcia. Ostatnio tak narzekałem, że nie mam co ze sobą zrobić, że tyle rozmyślam więc jeśli miałbym chociaż trochę się od tego uwolnić a dodatkowo zarobić to czemu nie :) Idąc za ciosem napisałem ogłoszenie, że poszukuje pracy w gastronomi. Mam doświadczenie jako kelner i barista a gotować potrafię nie najgorzej. No i tutaj się zaczęło :DD Dostałem dużo odpowiedzi bezpośrednio pod moim postem i drugie tyle w odpowiedzi prywatnej. PANIKA. Co wybrać? Do kogo napisać? Do kogo zadzwonić a jeśli tak , co powiedzieć? Jaka będzie ta praca? Czy dam radę? Generalnie pytania w tym stylu, rozbijające się o przyszłość. Pamiętam, że wybrałem sobie kilka ofert, sprawdziłem co to za miejsca a z jedną kobietą umówiłem się, że dam jej wiadomość odnośnie spotkania po majówce (zostawiłem sobie furtke bezpieczeństwa :D ). Po kilku godzinach odezwał się znajomy ze studiów. Mówi, że ma firmę, zajmują się cateringami kawowymi i żebyśmy się spotkali. Wiecie co się działo? PANIKA. Dogadaliśmy się że przyjadę do niego, obgadamy temat no i napijemy się kawki. Do czasu spotkania było całkiem znośnie za to, co zaczęło się jeszcze w jego trakcie przekroczyło moje oczekiwania. Opowiadam więc terapeutce, że poczułem jakbym był gdzieś poza ciałem, że mi gorąco, że gula w gardle, że ciało sztywne mi się zrobiło, że kręgosłup napieprza, barki spęte. Ustaliłem ze znajomym, że 21 maja jedziemy na pomorze i będziemy robić event a w ogóle to chętnie zacząłby ze mną stałą wpółpracę. Pomimo tego co się ze mną działo, wróciłem do domu samochodem. Pokręciłem się chwilę, zapaliłem papierosa i pojechałem na rowerze do biblioteki. Oddałem książkę, wypożyczyłem "Wprowadzenie do buddyzmu" Dalajlamy i czytałem a w zasadzie to strałem się akceptować to, że nic z niej nie rozumiem bo za cholerę nie mogłem się skupić :shock:

Po mojej skończonej opowieści, przeszliśmy z terapeutką do ćwiczenia bo mamy ich robić dużo. Na dużej kartce formatu a4 był prosty schemat z którego wynikało, iż:
MYŚLI, EMOCJE, OBJAWY FIZJOLOGICZNE i ZACHOWANIA są ze sobą ściśle powiązane.
Na górze kartki był podpis: CZYNNIK WYZWALAJĄCY.
Jeśli ktoś z was chciałby sobie zobaczyć jak to wygląda wystarczy wpisać hasło w google :D
Na podstawie powyższego, razem z terapeutką postanowiliśmy się przyjżeć sytuacji którą opisałem powyżej. Napisałem coś takiego:
CZYNNIK WARUNKUJĄCY propozycja pracy, podjęcie decyzji o rozpoczęciu pracy
MYŚLI to bez sensu, nie poradzę sobie, to mnie przytłoczy, wyjdę na niepoważną osobę
EMOCJE obawa, lęk 80%, niepewność, złość 40%
OBJAWY FIZJOLOGICZNE gorąco na twarzy, ścisk w gardle, spocone ręce, ból głowy, sztywność w ciele, przeskakiwane w mięsniach
ZACHOWANIE pojechałem na rowerze do biblioteki, paliłem papierosy

Na początku trudno było mi zrozumieć, że moje myśli stały przed objawami fizjologicznymi. Na pytanie terapeutki o to co pojawiło się najpierw w tej sytuacji zacząłem mówić o przyspieszonym sercu i całej reszcie objawów z ciała. Zauważyłem też, że moje myśli nie pojawiły się bez powodu. Wywołała je konkretna sytuacja którą była tutaj propozycja pracy i co ważne w moim wypadku podjęcie decyzji o jej rozpoczęciu. Kolejnym spostrzeżeniem było to, że między MYŚLAMI a EMOCJĄ jest bardzo niewielki dystans. Na skutek stresora po prostu to wszystko się miesza i wydaje się chaosem ale jak poświęcimy chwilkę żeby to rozpisać jest logiczne. Dodatkowo przy lęku i złości napisałem w procentach na ile były one u mnie silne.

Mamy więc juz podgląd tego co faktycznie się wydarzyło więc teraz należało by coś z tym uczynić. Rozwiązaniem jest, szukanie myśli alternatywnych do tych, pojawiających się automatycznie ale co istotne, mysli opartych o rzeczywistość. Wracając do moich myśli, zostałem poproszony o przypomnienie sobie sytuacji w której sobie nie poradziłem. Po chwli namysłu odpowiedziałem nie pamiętam. Prawda jest taka, że nie potrafiłem sobie przypomnieć sytuacji w pracy, kiedy mógłbym powiedzieć że sobie nie poradziłem. Wprost przeciwnie w firmie w której byłem ostatnio zatrudniony, dostawałem pochwały za swoją pracę a wreszcie awans, który ostatecznie skończył sie zwolnieniem lekarskim i złożeniem wypowiedzenia. Można by było powiedzieć No właśnie poszedłeś na zwolnienie i złożyłeś wypowiedzenie więc nie dałeś rady. Ja uzmysłowiłem sobie jednak to, że dałem radę bo po pierwsze dostawałem informacje zwrotne o tym, że moja praca podoba się przełożonej, po drugie dostałem awans, po trzecie faktycznie uważam teraz, że pracowałem sumiennie i dobrze. Do momentu gdy się nie zwolniłem, czyli też po awansie również starałem się wykonywać swoją pracę najlepiej jak potrafię. Po miesiącu czasu, poszedłem jednak na zwolnienie dlatego, że spodziewałem się, iż nie dam rady. Wolałem więc opuścić pokład w obawie przed tym, że ktoś naprawdę mógłby mnie skrytykować, zwrócić uwagę na jakość wykonywanej przeze mnie pracy albo po prostu powiedzieć, że powinieniem robić coś inaczej. Nie dałem sobie szansy. Ostatecznym dowodem była rozmowa z przełożoną, gdy składałem wypowiedzenie. Po pierwsze była bardzo zdziwiona moją decyzją bo powiedziała, że świetnie sobie radziłem, po drugie zaproponowała powrót na poprzednie stanowisko mimo, iż było już obsadzone więc faktycznie im zależało. Opuściłem jednak pokład. Zrobiłem to bo chciałem zachować po sobie idealne wrażenie. Nie chciałem splamić swojego wizerunku. Zastanawiałem się jeszcze chwilę nad powrotem ale zbyt bałem się opini innych. Wolałem by myśleli No tak dostał awans, potem poszedł na zwolnienie bo pewnie sobie szukał lepszej roboty i w końcu znalazł. Tylko ludzie mogli pomyśleć zupełnie inne rzeczy ale to już inna sprawa.

Chcąc zatem sformułować myśl alternatywną do myśli Nie poradzę sobie mogę powiedzieć Dlaczego miałbym sobie teraz nie poradzić, skoro poprzednio zawsze sobie radziłem? Nie jest to myśl urwana z choinki tylko fakt, który ma pokrycie w rzeczywistości a nie w mojej głowie :D Oczywiście nie jestem teraz mistrzem kontrowania myśli automatycznych alternatywnymi ale poznałem mechanizm i mogę zacząć go stosować. W tym tygodniu przyglądam sie więc swoim myślom bo takie dostałem zadanie a jeśli się uda szukam myśli alternatywnej. Kiedy wczoraj widziałem się ze znajomym i zaczął mówić, że jest zadowolony ze swojej pracy i sporo zaoszczędził udało mi się zauważyć moje myśli, które jak się domyślacie były negatywne. Poczułem też konkretne emocje a dokładnie lęk, obawę i zazdrość, smutek. Pojawiło się też konkretne zachowanie a więc porzucenie tematu pracy. W tamtej konkretnej chwili nie udało mi się powiedzieć No tak, w tym momencie może nie masz pracy ale niedługo ją zaczynasz więc też będziesz miał pieniądze. Być może oprócz emocji, które wymieniłem wystapiła by wtedy nadzieja a co za tym idzie zamiast zakończyc temat, pociągnał bym go dalej a więc i zachowanie było by inne :)

Kończąc, muszę powiedzieć, że coraz bardziej podoba mi się mechanizm , który poznałem na ostatniej sesji. Wcześniej miałem jakies ogólne pojęcie o myślach i emocjach ale nie wiedziałem co z tym mogę zrobić dalej.

Jeśli macie jakieś osobiste przemyslenia to zapraszam Was do dyskusji :D

Pozdrawiam Emil
Emiliano
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 22 kwietnia 2022, o 12:11

15 maja 2022, o 22:13

Hej :)

Powracam z drugim wpisem po ostatniej czwartkowej sesji.
Na początku jak zawsze zostałem zapytany jak minął mi tydzień. Zacząłem od tego co pozytywne a tak mógłbym określić ostatni weekend. Dobry nastrój utrzymywał się jeszcze przez Poniedziałek no więc mamy już 2 dni z rzędu gdzie swoje samopoczucie mogłem określić jako satysfakcjonujące jeśli nie dobre :) Sobota nie zaczęła się idealnie. Pamiętam, że obudziłem się z dość szybko bijącym sercem i jeszcze tym uczuciem gorąca na policzkach, które towarzyszy mi niezwykle często. Nie za bardzo małem ochotę by zacząć ten dzień chyba też dlatego, że rzadnych konkretnych planów na jego wypełnienie nie miałem. Pogramoliłem się jakąś chwilę w łóżku i wstałem zachęcony przez promienie słońca. Zauważyłem, że im jaśniejsze i cieplejsze stają się dni tym lepiej mi się funkcjonuje. Ma to napewno związek z witaminą D, która może być wtedy wytwarzana przez organizm. Jeśli miałbym wybierać strefę klimatyczną w której chciałbym mieszkać napewno nie byłby to klimat umiarkowany :DD Wracając do moich planów, napisałem do dobrego znajomego z którym jakiś już czas się nie widziałem i zaproponowałem wyjście na rower. Odpisał, że idzie co prawda do fryzjera a potem na bazarek ale potem jak najbardziej możemy się zobaczyć. W momencie pojawienia się u mnie zaburzenia stopniowo zacząłem tracić ludzi którzy byli mi bliscy z zasięgu wzroku więc teraz pora by te kontakty odnowić. Nie jest to na początku proste. Są przecież obawy jak będe się czuł albo czy inni będą się ze mną dobrze czuli. Grunt to zacząć działać. Oglądałem dzisiaj kilka nagrań Hevada, moim zdaniem świetnych traktujących o zależności między nerwicą i depresją. W jednym z nich padło takie zdanie, że wiedza to jakieś 10 procent a pozostałe 90 stanowi działanie. Jako, że jakąś już świadomość o swoim zaburzeniu mam to kolejnym jest właśnie to działanie. Jestem coraz bardziej świadomy swoich myśli, emocji i wiem, że są one dla mnie wskazówką. Uczę się żeby nie traktować ich jak wroga. Teraz kiedy czuję przykładowo lęk zastanawiam się jakie zdarzenie w moim życiu go spowodowało. Nie nadaje tej konkretnej emocji takiej ogromej wartości tylko ją akceptuję (co wymaga dużo praktyki) i szukam głębiej bo nie wzięła się z kosmosu. Jeśli miałem niewiele spotkań ze znajomymi to naturalne jest to, że będe odczuwać takie emocje jak niepokój, lęk czy obawę. Normalne jest to, że skoro będe czuł to mogę mieć choć wcale nie muszę mieć myśli pod tytułem: po co to robię, ale kiepsko się czuje, pewnie będzie jak zawsze. Różnica polega na przeniesieniu balansu z tego jak się czujemy na to dlaczego tak się czujemy. Tak jak już wspominałem w poprzednim wpisie warto rozpisać sobie wszystko na kartce. Wracając do mojej Soboty to spotkałem się z kolegą nad Wisłą gdzie ruszyliśmy razem na przejażdżkę. Zatrzymaliśmy się by zjeść coś w piekarni a potem usiedliśmy przy piwie w pobliskim parku. W międzyczasie zadzwonił do mnie drugi kolega i zapytał czy chciałbym się spotkać. Miejsce i czas mi odpowiadał więc odpowiedziałem że chętnie. Łaziliśmy po starych uliczkach warszawskiego Żoliborza i podziwialiśmy architekturę, przyrodę, ludzi i samochody do których mam słabość. Po jakimś czasie zrobiło się pozno więc się pożegnaliśmy i wróciliśmy do domów. Kiedy byłem już u siebie czułem radość z minionego dnia i z tego że spędziłem go aktywnie z ludzmi. Byłem taki pozytywnie naładowany. Poza tym pojawiły się plany na niedzielę o czym poniżej :)

Niedzielny ranek rozpoczał się chyba niezle bo nie potrafię sobie przypomnieć nic złego :pp Zjadłem śniadanie i niedługo potem ruszyłem znowu na rower by odwiedzić targ śniadaniowy. Miałem trochę drogi przed sobą co bardzo mnie cieszyło i zarazem ciekawiło bo nigdy nie byłem w tamtym miejscu na dwóch kółkach. Pogoda była jeszcze lepsza niż wczoraj więc po prostu czułem, że to będzie dobry dzień :D Po dojechaniu na miejsce okazało się, że targ jest całkiem spory a zamiast dwóch kolegów o których wiedziałem, że będą było trzech. Na początku trochę mnie to zniechęciło. Po prostu nie mam z nim jakiejś mega relacji no ale czy to powód żebym miał sobie przez to popsuć dzień? Zaakceptowałem więc ten fakt. Kiedy tak staliśmy na tym targu a w około ludzie śmiali się, kupowali jedzenie zdałem sobie sprawę, że czuje radość. Radość, która przyszła do mnie spontanicznie. Byłem szczęśliwy, że mogę zwyczajnie rozmawiać, obserwować to co się wokół dzieje i pić dobrą kawę. Jednocześnie obok radości pojawił się spokój, że nie muszę z niczym walczyć, niczego zmieniać. Cieszyłem się. Potem pojechałem jeszcze rowerem z jednym ze znajomych nad Wisłę a potem do parku znowu na piwo :DD :haha:

Po weekendowych rewelacjach przyszedł czas na Poniedziałek i rzeczy które były dla mnie trudne. Posłużę się tutaj ustalonym schematem z poprzedniej sesji i przejdę do rzeczy:
czynnik wyzwalący - rozmowa o pracy z kolegą, znajomy dzielił się jak dobrze mu idzie i że zaoszczędził trochę pieniędzy
myśli - ja nie mam takiej dobrej pracy jak on i tylu pieniędzy, on to ma szczęście
emocje - zazdrość, niepewność, smutek
objawy fizjologiczne - tutaj właściwie nie było nic co zwróciło by moją uwagę
zachowania - porzucenie tematu
konsekwencje - to nowy podpunkt. Konsekwencje mogą być krótkotrwałe w tym przypadku było to chwilowe zdjęcie nieprzyjemnych emocji i długotrwałe, tutaj może to być kształtowanie się postawy unikającej.

Tego dnia wykonaliśmy razem z z terapeutką jeszcze jedno takie zadanie razem bazując na innym wydarzeniu. Tutaj nie było już jednak tak prosto. Nie potrafiłem określić jaka sytuacja spowodowała, że któregoś dnia obudziłem się z myślą, że nie chce mi się pracować. Tamtego tygodnia zacząłem staż, który realizuję zdalnie a moim zadaniem jest stworzenie projektu strony internetowej. Siedziałem tak i dumałem i w końcu wymyśliłem, że czynnikiem wyzwalającym było wspomnienie dotyczące pracy w restauracji kiedy odczuwałem satysfakcje z wykonywanej pracy. Nie jestem tego do końca pewien ale przecież dopiero się uczę :D Dalej poszło już z górki bo muszę powiedzieć, że rozpoznawanie myśli i emocji idzie mi coraz lepiej. Z określaniem objawów fizjologicznych, zachowań i konsekwencjami też idzie mi nie najgorzej ;)
Otrzymałem także do domu pracę, by opisać dwa inne wydarzenia na takiej samej zasadzie.

Co do reszty tygodnia miewałem dni kiedy czułem się lepiej i gorzej jednak nie myślę już teraz, że skoro poniedziałek był słabszy to wtorek też taki będzie. Zauważyłem, że dostrzegam coraz lepiej co dzieje się wokół mnie a przez to jak wpływa to na to co jest we mnie. To z kolei powoduje większy kontakt z sobą samym. Coraz częsciej gości u mnie spokój i uśmiech :)

Emil
Emiliano
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 22 kwietnia 2022, o 12:11

29 maja 2022, o 13:15

Cześć wszystkim :)
Dzisiaj powracam do moich zapisków po nieco dłuższej przerwie. Muszę się przyznać przed sobą samym, że po prostu nie miałem ochoty na pisanie. Nie było to spowodowane jakimś złym samopoczuciem czy brakiem czasu. Moje dni stają sie co prawda coraz bardziej wypełnione jednak nie jest też tak, że czasu wolnego nie mam w ogóle. Myślałem o tym czym mógłbym się z Wami podzielić, no ale jakoś nic godnego uwagi (tak przynajmniej sądze :-P ) nie przychodziło mi do głowy dlatego zwyczajnie do tego się nie zmuszałem. Teraz nadszedł taki czas i w zwiazku z tym chciałbym napisać o cierpliwości. Zaczęło się od tego, że któregoś wieczoru trafiłem na youtubie na wywiad z Mariuszem Pudzianowskim. Myślę, że wszyscy z nas tego gościa przynajmniej kojarzą a pewnie spora część nie jeden raz oglądała Strongmanów z jego udziałem. Pudzian dosyć wcześnie rozpoczął swoją karierę bo zdaje się, że już w szkole średniej został zauważony przez jednego ze sponsorów zawodów ciężarowych. Z tego co pamietam był to browar Warka, który brał udział w organizacji tego typu wydarzeń. Niedługo potem na początku dwudziestego pierwszego wieku rozpoczęła się dominacja Pudzianowskiego, uznawanego za najsilniejszego człowieka świata, która trwała aż do roku 2010 gdy dobrowolnie zakończył karierę pozostawiając za sobą nieprzerwane pasmo sukcesów. Potem przyszła pora na rozpoczęcie przygody z mieszanymi sztukami walki i tutaj nie było już tak prosto jak z ciężarami(chociaż prosto nie było nigdy bo jak mówi Mariusz samo sie nic nie zrobi). Ogromne mięśnie i siła która pozwalala dźwigać przepotężne ciężary okazywała się bezużyteczna w oktagonie gdzie liczyła się mobilność. W efekcie jak opawiada sam Pudzianowski przez pierwszych kilka lat walk w MMA przed każdym wejściem do klatki towarzyszyła mu myśl "Czy dam radę wytrzymać 3 rundy po 5 minut". Jeśli w ciągu 1-2 minut nie zmusił przeciwnika do poddania albo sędzia nie przerwał bitki, odcinało mu zasilanie. Na skutek wysiłku mięśnie wręcz wołały o tlen. Podczas takiego ogromnego zmęczenia trudno człowiekowi jest się ruszać nie mówiąc już o aktywnej obronie czy ataku. Pudzianowski w mieszanych sztukach walki jest już blisko 13 lat jednak przyznał, że dopiero po 8 jeśli dobrze pamiętam nie przejmuje się o kondycje. Jego organizm potrzebował tyle czasu by się zmienić, przestawić z jednego na drugie. Wszystko to wymagało ogromnej cierpliwości , bo jak sam wspomina do ciężarów talent raczej miał(chociaż minął bym się z prawdą mówiąc, że to załatwiło sprawę), tak do MMA już raczej nie. Pudzian mówił, że często był obiektem drwin albo co najmniej głupich usmieszków posyłanych w jego stronę za każdym razem gdy mówiło się o walce z jego udziałem. A jednak codziennie robił swoje. Poranna zaprawa o 5 rano, potem posiłek, normalna praca na ciągniku, znowu trening, posiłek itd...Uparcie dążył do wyznaczonego celu pomimo przeszkód i przeciwności. Określił siebie "rzemieślnikiem", co bardzo mi się spodobało w odniesieniu do tego o czym napisałem. Pokazuje, że jeśli masz jakiś plan i się go trzymasz wcale nie musisz być urodzonym mistrzem świata w danej rzeczy. Nie musisz robić czegoś odrazu perfekcyjnie a nawet w ogóle możesz o tym nie mieć zielonego pojęcia. Ale jeśli rzeczywiście Ci na czymś zależy, tak chodzi mi po głowie m. in. wyjście z zaburzenia możesz być rzemieślnikiem i każdy dzień przeżyć tak byś na wieczór mógł sobie powiedzieć "Dzisiaj zrobiłem tak. Cieszę się, że się odważyłem. To może była jedna rzecz ale zrobiłem ją w taki sposób jak chciałem i jestem z siebie teraz dumny". Cierpliwość rozumiem jako mierzenie się z tym co przynosi życie ale nie tylko gdy sprawy idą po naszej myśli ale też wtedy gdy przybierają zupełnie inny obrót od tego czego oczekiwaliśmy. Osobiście uważam się za człowieka mądrego i pracowitego jednak w niektórych sytuacjach dość szybko popadam w niechęć i katastrofizacje (na co zwróciła ostatnio moja terapeutka). Kiedy pewnego dnia wróciłem do domu po całym dniu pracy byłem zły. Zły dlatego, że bolał mnie kręgosłup a to znaczyło dla mnie jedno. "PORA ZAWIJAĆ MANATKI. Jak tak dalej pójdzie nie będziesz mógł się ruszyć" To była pierwsza rzecz która przyszła mi do głowy jednak chwile potem pojawiła się druga "HEJ! Może wcale nie jest tak kiepsko jak sądzisz. Kręgosłup Cię trochę napieprza ale prawda jest taka, że dawno tak się nie ruszałeś więc nie oczekuj cudów. Masz znajomego fizjoterapeutę więc napisz do niego i spytaj się co możesz zrobić żeby poprawić swój stan". Napisałem. Dostałem w ciagu kilku godzin zestaw ćwiczeń które mam wykonywać żeby wzmocnić niektóre partie mięśniowe a ból na ten moment pozwala mi na 40 kilometrowe jazdy rowerem więc jestem zadowolony :) Ta sytuacja pokazuje mi, że zaczynam inaczej myśleć. Zamiast popadać w smutek, lęk czy katastrofizacje mówię sobie tak " Teraz Cię boli ten kręgosłup. Co mogę zrobić by zmniejszyć ten ból. Czy rzeczywiście odrazu muszę rzucać to, co zacząłem czy jednak da się coś zrobić?" Wymaga to oczywiście sporo pracy bo taki sposób myślenia jest dla mnie nowy ale staram się go stosować do najmniejszych rzeczy. Nie muszę chyba mówić że takie działanie ukierunkowane na ROZWIĄZYWANIE PROBLEMÓW, powtarzane konsekwentnie i CIERPLIWIE buduje coś w rodzaju wewnętrznej mocy. Należy jednak odpowiednio ocenić w jakim punkcie startujemy i przyjąć rezultat adekwatny do niego czyli przykładowo jeśli dawno nie spotykałem się z ludźmi to jako sukces mogę określić samo wyjście do miejsca gdzie oni są. Być może kolejnym krokiem będzie spotkanie się z przyjaciółką z dawnych lat aż za pól roku spojrzymy wstecz i zobaczymy co udało nam się zrobić.
Ważne by jeśli się na coś zdecydujemy(warto próbować bo to nowe doświadczenie) CIERPLIWIE tak jak ten wspomniany przeze mnie rzemieślnik robić swoje i nie oglądać się na innych.

Dobrego tygodnia!
Emil
ODPOWIEDZ