Dzień dobry!
Od dłuższego czasu (najintensywniej przez ostatnie 4 miesiące) zmagam się z nerwicą, która owocuje stanami derealizacji/depersonalizacji, a także uczuciem ciągłego przemęczenia.
Nerwica ta ma jedną bardzo ciekawą cechę - znika. Ale tylko pod jednym warunkiem. W okolicy musi być ta jedyna osoba (lub chociaż spotkanie z nią w perspektywie). Gdy spędzam z nią czas, wszystkie objawy ustają KOMPLETNIE, a moje samopoczucie i dyspozycja są fantastyczne, energia mnie rozpiera. Jednak na następny dzień po takim spotkaniu dostaję ogromnego "kaca", a objawy zaczynają znów mocno doskwierać. W takich momentach często pojawiają się natrętne myśli o obiekcie westchnień i strach o to, czy nie zmarnowałem/marnuję swoich szans przez wszelkiej maści zaburzenia.
Zaznaczę tutaj, że zakochanie jest bardzo silne i obecnie wydaje mi się, że owa wybranka jest jedyną interesującą osobą stąpającą po obliczu tej ziemi, (co oczywiście jest nieprawdą), że związek z żadną inną nie jest możliwy i nie ma sensu.
Uczucie to pozostaje nieodwzajemnione, (normalne, nie trzeba się każdemu podobać), nie przytłaczam "wybranki" ciężarem moich problemów, zachowuję się po prostu jak kolega.
Jestem ciekaw, czy ktoś z was doświadczył czegoś podobnego i ew. zna odpowiedzi na poniższe pytania:
Czy samo zakochanie (przeważnie nieszczęśliwe) i związane z nim wizje, wyobrażenia i emocje mogą doprowadzać do stanów depresyjnych, DD i natrętnych myśli?
A może jest to zjawisko wtórne wobec nerwicy, którą miałem już wcześniej i przypadkiem jest to, że obrała ona taką, a nie inną pożywkę?
Co powoduje znikanie objawów podczas "spotkań pierwszego stopnia"?
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Zakochanie a nerwica
- różyczka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 126
- Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 18:17
"Czy samo zakochanie (przeważnie nieszczęśliwe) i związane z nim wizje, wyobrażenia i emocje mogą doprowadzać do stanów depresyjnych, DD i natrętnych myśli?"
Może nie doprowadzić, ale u mnie na pewno potęgują.
Chociaż w sumie to o czym mówisz, czyt. friendzone może przy dłuższym czasie przynieść sporo negatywnych emocji. I tak może się przyczynić do nasilenia negatywnych emocji.
Z doświadczenia własnego i obserwacji powiem Ci, ze to może bardzo niszczyć, wiec może warto zastanowić się co zrobić z tą relacja ?
"Co powoduje znikanie objawów podczas "spotkań pierwszego stopnia"?"
Hmm.. .może te wszystkie pozytywne emocje związane z zakochaniem ? I to,ze po prostu ciągle masz nadzieję na wspólną przyszłość? Takie moje podejrzenia.
Może nie doprowadzić, ale u mnie na pewno potęgują.
Chociaż w sumie to o czym mówisz, czyt. friendzone może przy dłuższym czasie przynieść sporo negatywnych emocji. I tak może się przyczynić do nasilenia negatywnych emocji.
Z doświadczenia własnego i obserwacji powiem Ci, ze to może bardzo niszczyć, wiec może warto zastanowić się co zrobić z tą relacja ?
"Co powoduje znikanie objawów podczas "spotkań pierwszego stopnia"?"
Hmm.. .może te wszystkie pozytywne emocje związane z zakochaniem ? I to,ze po prostu ciągle masz nadzieję na wspólną przyszłość? Takie moje podejrzenia.
Gdybyśmy traktowali innych tak, jak traktujemy siebie samych - poszlibyśmy do więzienia.
- elala73
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 439
- Rejestracja: 5 listopada 2014, o 09:44
też tak to widzę . Pozytywne emocje podczas spotkanie przekładają się na Twój stan psychiczny .Potem są myśli ,silne emocje ,niezaspokojone pragnienia , które mogą przekładać się na Twoje emocje, a te na stan zaburzenia .
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 19
- Rejestracja: 20 czerwca 2014, o 21:15
Witam,
Zastanawia mnie tez to samo wlasnie co autora postu powyzej. Ostra nerwice przechodzilam ca 3 lata temu. Potem trafilam na zaburzeni.pl i bylo dobrze, czasami niepokoje ale ogolnie dalo sie zyc.
Do momentu, w ktorym sie zakochalam. To sa poczatki i nie jestem pewna nawet do konca jego uczuc. Nieustannie analizuje w glowie co powiedzial i czy to znaczy ze mnie lubi czy jestem mu obojetna. Slucham muzyki i analizuje. Bo nie mam odwagi zapytac wprost. Ktos moglby powiedziec, ze no tak, tak jest jak sie ktos zakocha. Ale u mnie problem jest taki, ze od tego myslenia dostaje derealizacji, ktora mnie meczy. Nie mam z kim o tym porozmawiac bo jestem zona i mam dzieci. Zmagam sie tez z dylematem moralnym wobec meza. No bo sie zakochalam w innym. Dobija mnie ta sytuacja. Powiedzcie czy derealizacja moze sie brac wlasnie stad? Anna
Zastanawia mnie tez to samo wlasnie co autora postu powyzej. Ostra nerwice przechodzilam ca 3 lata temu. Potem trafilam na zaburzeni.pl i bylo dobrze, czasami niepokoje ale ogolnie dalo sie zyc.
Do momentu, w ktorym sie zakochalam. To sa poczatki i nie jestem pewna nawet do konca jego uczuc. Nieustannie analizuje w glowie co powiedzial i czy to znaczy ze mnie lubi czy jestem mu obojetna. Slucham muzyki i analizuje. Bo nie mam odwagi zapytac wprost. Ktos moglby powiedziec, ze no tak, tak jest jak sie ktos zakocha. Ale u mnie problem jest taki, ze od tego myslenia dostaje derealizacji, ktora mnie meczy. Nie mam z kim o tym porozmawiac bo jestem zona i mam dzieci. Zmagam sie tez z dylematem moralnym wobec meza. No bo sie zakochalam w innym. Dobija mnie ta sytuacja. Powiedzcie czy derealizacja moze sie brac wlasnie stad? Anna