Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Zagubiona

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
Olala123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 3 września 2018, o 11:28

4 września 2018, o 17:18

Hej, jestem Ola, mam 23 lata i od 10 lat cierpię na nerwicę i wszystko to co z nią związane.
Jestem DDA, ale na szczęście ten problem udało mi się przepracować na terapii. Chodziłam zresztą na trzy terapie, każdą przerwałam, bo nie widziałam żadnych efektów. Brałam przez kilka lat różne leki, ale one też nie dawały mi jakichś spektakularnych rezultatów, więc teraz jestem "czysta".
Co mi dolega? Sama nie wiem, mam wrażenie że wszystko, choć moje problemy są raczej ściśle związane z fobią społeczną. Zaczęły się w gimnazjum. Wcześniej byłam bardzo pewną siebie dziewczyną, miałam mnóstwo znajomych, zawsze najlepsze oceny i byłam pierwsza do wystąpień publicznych. Nagle wszystko się zmieniło. Podczas prezentacji dostałam pierwszego ataku paniki i od tej pory zaczęłam bać się wystąpień. Potem obawiałam się już każdej sytuacji, w której miałam coś zrobić przed większą grupą osób - np. rozwiązaniem zadania przed tablicą. Jakimś cudem zdałam maturę, ale studia przerwałam po dwóch dniach, uciekając z zajęć ze strachu przed wyjściem do tablicy. Aktualnie znalazłam dla siebie pracę w domu, ale wiem, że nie jest to coś, czym chciałabym się zajmować. Gdybym mogła wybierać, poszłabym na studia, uczęszczałabym na kursy i rozwijałabym się. A tak tkwię w domu.
Na ten moment panicznie boję się po prostu ataków paniki. Wielokrotnie widziałam zdziwione spojrzenia innych osób, gdy nie mogłam wyciągnąć monet z portfela podczas płacenia przy kasie czy zaciął mi się głos, gdy musiałam przeczytać coś na lekcji. Jak o tym wszystkim myślę, cały czas mnie to przeraża. Nauczyłam się tak reagować i nie umiem tego zwalczyć. Ostatnio zaczęłam słuchać nagrań o odburzaniu i pomyślałam sobie, że muszę coś rzeczywiście robić. Ale nie wiem jak. O ile już dawno nie miałam ataku paniki w sklepie spożywczym, tak wczoraj znowu było to samo. Nagłe walenie serca, brak oddechu, płaczliwy i niewyraźny głos. Nie mam pojęcia jak mam zaakceptować to, że w takim stanie widzą mnie inni ludzie. Moje ataki są naprawdę silne. Uginają mi się nogi, nie mogę ustać w miejscu, nie jestem w stanie wypowiedzieć z siebie słowa. I mam w takim stanie iść na studia?

Mimo wszystko mam gdzieś tam jeszcze ten zalążek nadziei, że może kiedyś uda mi się chociaż trochę zmienić. Oczywiście ze względu na nerwicę dotykają mnie czasem epizody depresji. Mam ograniczone kontakty ze znajomymi i choć lubię się z nimi spotykać, nawet podczas takich spotkań zawsze towarzyszy mi stres. Jestem już tym wszystkim zmęczona i zrezygnowana.

Wiem, że napisałam trochę chaotycznie, ale ciężko streścić całe 10 lat życia w jednym poście. Mam nadzieję, że ktoś coś z tego zrozumie. Pozdrawiam Was wszystkich :)
Awatar użytkownika
Halka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 457
Rejestracja: 18 czerwca 2017, o 21:29

4 września 2018, o 18:00

Heja. Wyrobiłas już w sobie pewnie takie unikanie sytuacji gdzie boisz sie ze ktos zobaczy ze masz np atak paniki i dodatkowo tym nakręcasz. Sprubuj znaleść moze takiego terapeute który Ci pokaże co robić kiedy sie ma atak czy jakieś walenie serca. Jak pomału odczulać. Jeśli sama umiesz natyle zdyscyplinować i zrozumieć co Tu napisane to też dobrze, jeśli niedokońca to mieć kogoś kto wesprze, zmotywuje podpowie. Niejest łatwo ale czy łatwo tak żyć? Dasz rade , małymi krokami, masz życie do przeżycia, naucz cieszyć tym co jest , tego czego możesz nauczyć np z forum , akceptacji , zmiany myślenia , ...
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

4 września 2018, o 18:10

Witaj na forum kochana Olala123 .

Wiadomo od ataku paniki nikt nie umrze , nie zamdleje ani nic mu się nie stanie , to tylko nasza wobraznia panikuje , i podsyła nam takie obrazy , trzeba nad tym zapanować świadomie . To początek mojego wpisu jak poradziłam sobie z atakami panik a to link do dalszej części post173321.html#p173321 .
Pamiętaj z zaburzenia wyjdziesz tylko i wyłącznie działaniem nie unikaniem :friend:
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Olala123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 3 września 2018, o 11:28

4 września 2018, o 18:16

Dzięki za odpowiedzi :) Tak właśnie myślę, że bez terapii niestety sobie nie poradzę... Wiem, że muszę działać, uświadomiłam to sobie ostatnio i przez to czuję się jeszcze bardziej przerażona... A w atakach paniki nie boję się zemdlenia czy nawet śmierci. Wolałabym naprawdę umrzeć niż żeby w takim stanie mieli mnie zobaczyć inni ludzie i pomyśleć o tym, że jestem dziwna i nienormalna. To jest właśnie mój największy problem.
miniu89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 9 listopada 2013, o 17:49

19 września 2018, o 14:34

Witaj Olu:)

Wiem, jak musi być Ci trudno z przeżywanym przez Ciebie lękiem. Ja takiego silnego lęku nie mam, żeby mieć takie objawy jak Ty, ale od wielu lat mam silny stres, który rujnuje mi życie. Obecnie przeżywam go inaczej pod wpływem działania leków jakie zacząłem nie tak dawno brać.
Mogę dzięki temu tłumić stres wynikający głównie z urazu psychicznego z dzieciństwa. Myślę że z lękiem, czy stresem, trzeba się nauczyć żyć.
Nie ma jednej metody na tak silny lęk paniczny, czy stres. Ja w chwilach silnego stresu, uspokajam się tym, że mówię do siebie pozytywnie w bezgłosie( takiej świadomej afonii), która działa na mnie kojąco i obniża stres, który jeszcze nie tak dawno spowodował u mnie objawy psychotyczne i całkowitą blokadę przed wypowiadaniem się nawet w kręgu rodziny. Było mi bardzo ciężko więc wiem jak to jest u Ciebie.
Postarałem się sam o to, żeby zmienić dotychczasowy schemat myślenia i życia. Mniej śpię w dzień, o jednej porze kładę się spać, nie leżę w łóżku, co wpłynęło pozytywnie na moją motywację. jednak silny stres nakręcający mnie jest, jest euforia, przed którą miałem stany wielomiesięcznej dysforii z towarzyszącą pustką i brakiem jakiejkolwiek ekspresji uczuć. Byłem obojętny na wszystko. Można by było pisać...
Ale nie oto chodzi Olu. Chodzi o Ciebie:) Jeśli chciałabyś się ze mną skontaktować, to pisz śmiało na priv.
Pozdrawiam Cię mocno:)
ODPOWIEDZ