Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Zaburzona - ja

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
trollingstone
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 25 października 2020, o 21:20

10 listopada 2020, o 11:58

Cześć,
piszę tego posta, żeby się przedstawić i trochę o sobie opowiedzieć. Mam nadzieję, że to trochę mi pomoże, bo sama już straciłam nadzieję na cokolwiek...
Wszystkie moje problemy zaczęły się w wieku nastu lat - na początku bulimia, samookaleczanie się, a potem stany lękowe z derealizacją pełną gębą. Trafiłam do psychiatry, dostałam SSRI i po miesiącu trochę się unormowało.
Bardzo powierzchownie jednak. Na psychoterapie nie miałam co liczyć - matka bagatelizowała moje problemy, stwierdzała, że wyolbrzymiam i powinnam się "w końcu za coś zabrać", a o ojcu lepiej nie wspominać.
Zaczęły się narkotyki, picie, pierwszy rok studiów. Jednak gdzieś w połowie się ogarnęłam, jakoś uwierzyłam w siebie, stwierdziłam, że tak dalej żyć nie mogę, że chcę coś osiągnąć.
Poszłam na medycynę, wyprowadziłam się z domu rodzinnego. Picie/narkotyki się skończyły, jednak patologiczny sposób tworzenia relacji damsko-męskich we mnie pozostał.
Wychodziłam od psychiatrów z wieloma diagnozami, jednak gdy bliżej się sobie przypatrzę czuję, że jedna jest prawdziwa - zaburzenia osobowości - borderline/histrioniczne.
Gdy uświadomiłam sobie co robię w relacjach, znów starałam się "ogarnąć". Wmówić sobie, że potrafię kochać i żyć normalnie.
Obecnie skończyłam studia, zaczęłam pracę w szpitalu. Mam stałego partnera od 2 lat z którym mieszkam. Czasem wydaje mi się, że kocham go nad życie, a czasem, że jestem zupełnie pusta w środku, niezdolna do żadnych uczuć, że jestem wampirem żerującym na jego dobroci i miłości.
Na 5tym roku studiów sytuacja w moim domu rodzinnym pogorszyła się. Skończyłam w sądzie, po drugiej stronie stał mój ojciec (osoba, która od zawsze stosowała wobec mnie przemoc fizyczną jak i psychiczną). Sprawę wygrałam. Ale to już nie cieszy. Żałuję, że w ogóle to zrobiłam.
W trakcie tych wydarzeń kompletnie nie potrafiłam sobie poradzić. Zaczęłam pić i łykać tabletki nasenne, byle tylko się zrelaksować.
Skończyłam studia, zaczęły się wakacje, przestałam pić, tabletki nasenne też poszły "w miare" w niepamięć. Brałam raz na dwa tygodnie pól tabletki. Jak się zdenerwowałam czymś czy coś.
Wydawało mi się, że jestem na dobrej drodze. Że już będzie spokojnie. Zamieszkałam z chłopakiem. Poszłam do pracy. Umówiłam się do psychiatry i na psychoterapie - bo wiem, że jej potrzebuję. Psychiatra odmówiła wypisania mi tabletek nasennych. Dostałam zestaw SSRI - ijakoś to będzie. Biorę je już 3 tygodnie. 3 tygodnie koszmarnych jazd. Jestem tak przerażona, że nie dostałam tych leków, że to wyeskalowało mój lęk i totalnie się zapętliłam. Przed wizytą u psychiatry brałam lek max raz na tydzień. Po wizycie - biorę codziennie. Bo nie potrafię się uspokoić. Bo następnego dnia idę do pracy i muszę być przytomna. W psychoterapii jestem po 3 wstępnych spotkaniach. I dziś mam pierwszą wizytę w ramach już psychoterapii.
Mam wrazenie, że im bardziej walczę z tym, żeby nie brać tych leków, że wmawiam sobie że przez nie jestem złym lekarzem, że jestem uzależniona, że już nikt mi nie pomoże - to eskaluje mój lęk i powoduje, że spać nie mogę w ogóle, budzę się po 2h kompletnie przerażona z łomotaniem serca. I biorę tabletkę i się uspokajam i idę spać dalej. Jak nie wezmę nie przespię ani minuty do rana. A potem w pracy jestem absolutnie nieprzytomna, płaczę, czuję się beznadziejna, mam już nawet w głowie myśli, że złożę wypowiedzenie, bo mnie to po prostu przerasta. Codziennie mam też inne myśli - z kategorii tych najgorszych.
Jeżeli ktoś przeczytał - dziękuję.
Proszę o jakieś słowo otuchy, bo straciłam już wiarę w cokolwiek.
trollingstone
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 25 października 2020, o 21:20

10 listopada 2020, o 12:44

Jeżeli ktoś miałby do mnie jakieś pytanie natury medycznej - chętnie oczywiście służę pomocą. Można do mnie śmiało pisać. Bardzo lubię pomagać innym.
Na codzień pracuję z pacjentami Covid (+), sama też już przechorowałam Covid, więc gdyby ktoś szukał uspokojenia lub porady, zapraszam.
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

10 listopada 2020, o 14:47

Witaj,
Bardzo dobrze, że chcesz podjąć psychoterapię, bo jest konieczna żebyś Ty mogła inaczej spojrzeć na przeszłość, przepracować ją, bo widać że Cię to gryzie, nie daje spokoju. Wiele sobie zarzucasz, negatywnie się oceniasz, masz mnóstwo wyrzutów sumienia i to właśnie jest do przepracowania, ale takim problemem tu i teraz jest zaburzenie lękowe, jeśli robiłaś sobie badania, bo zawsze dobrze jest sprawdzić na początku co się dzieje, skoro są jakieś objawy, jesteś lekarzem więc na pewno to doskonałe wiesz i to jest taki pierwszy krok który ma zmienić nasze myślenie o objawach, że w jakiś sposób one nam zagrażają, uspokajamy wtedy umysł, podświadomość, stan emocjonalny że nie umieramy, a są to reakcje organizmu na stres, na konflikty wewnętrzne, przeszłość po prostu skumulowało się w Tobie to wszystko aż w końcu wybuchło w postaci zaburzenia o którym można mówić jeśli jesteś po badaniach o czym już pisałem. Druga sprawa to taka, że odzyskanie swojego zdrowia psychicznego i fizycznego pokładasz w lekach, okej one mogę złagodzić objawy, zabandażować ranę, ale jeśli ciągle ją rozdrapujemy nie ma szans na zagojenie, a zagoić można to wszystko można właśnie dzięki psychoterapii. Co do psychoterapii, musisz koniecznie znaleźć dobrego terapeutę, poszukaj opinii itp. bo dużo terapeutów niestety źle prowadzi terapię lub skupia się tylko na przeszłości, gdzie Ty masz problem również tu i teraz z objawami. Po prostu może nie być efektów i będziesz zawiedziona, będziesz źle nastawiona do terapii, że nic Ci nie pomogła. Także znajdź dobrego i sprawdzonego terapeutę. Cóż zaburzenie to mechanizmy, których znajomość jest totalna podstawą do tego aby coś zmienić w naszym myśleniu/podejściu, wiedzą o mechanizmach to jedno, a jej wdrażanie to długa i ciężka praca i to na tym wdrażaniu musisz się przede wszystkim skupić. Temat zaburzenia lękowego to temat rzeka, więc jeszcze raz powtórzę dobrze że idziesz na terapię. Ogólnie na forum tutaj, oraz na YouTube masz cała wiedzę na temat zaburzenia. Nie wiem co więcej napisać, ponieważ nie wiem też czego konkretnie oczekujesz. Może masz jakieś pytania, wątpliwości, czy cokolwiek to napisz. Oczywiście poradzisz sobie z tym, ale musisz wiedzieć że zajmie to trochę czasu. Nie będzie to też proste, przyjemne i łatwe ale na prawdę warto zdobyć się na odzyskanie wolności emocjonalnej.
Awatar użytkownika
Maciej Bizoń
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 545
Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04

10 listopada 2020, o 15:24

trollingstone pisze:
10 listopada 2020, o 11:58
Cześć,
piszę tego posta, żeby się przedstawić i trochę o sobie opowiedzieć. Mam nadzieję, że to trochę mi pomoże, bo sama już straciłam nadzieję na cokolwiek...
Wszystkie moje problemy zaczęły się w wieku nastu lat - na początku bulimia, samookaleczanie się, a potem stany lękowe z derealizacją pełną gębą. Trafiłam do psychiatry, dostałam SSRI i po miesiącu trochę się unormowało.
Bardzo powierzchownie jednak. Na psychoterapie nie miałam co liczyć - matka bagatelizowała moje problemy, stwierdzała, że wyolbrzymiam i powinnam się "w końcu za coś zabrać", a o ojcu lepiej nie wspominać.
Zaczęły się narkotyki, picie, pierwszy rok studiów. Jednak gdzieś w połowie się ogarnęłam, jakoś uwierzyłam w siebie, stwierdziłam, że tak dalej żyć nie mogę, że chcę coś osiągnąć.
Poszłam na medycynę, wyprowadziłam się z domu rodzinnego. Picie/narkotyki się skończyły, jednak patologiczny sposób tworzenia relacji damsko-męskich we mnie pozostał.
Wychodziłam od psychiatrów z wieloma diagnozami, jednak gdy bliżej się sobie przypatrzę czuję, że jedna jest prawdziwa - zaburzenia osobowości - borderline/histrioniczne.
Gdy uświadomiłam sobie co robię w relacjach, znów starałam się "ogarnąć". Wmówić sobie, że potrafię kochać i żyć normalnie.
Obecnie skończyłam studia, zaczęłam pracę w szpitalu. Mam stałego partnera od 2 lat z którym mieszkam. Czasem wydaje mi się, że kocham go nad życie, a czasem, że jestem zupełnie pusta w środku, niezdolna do żadnych uczuć, że jestem wampirem żerującym na jego dobroci i miłości.
Na 5tym roku studiów sytuacja w moim domu rodzinnym pogorszyła się. Skończyłam w sądzie, po drugiej stronie stał mój ojciec (osoba, która od zawsze stosowała wobec mnie przemoc fizyczną jak i psychiczną). Sprawę wygrałam. Ale to już nie cieszy. Żałuję, że w ogóle to zrobiłam.
W trakcie tych wydarzeń kompletnie nie potrafiłam sobie poradzić. Zaczęłam pić i łykać tabletki nasenne, byle tylko się zrelaksować.
Skończyłam studia, zaczęły się wakacje, przestałam pić, tabletki nasenne też poszły "w miare" w niepamięć. Brałam raz na dwa tygodnie pól tabletki. Jak się zdenerwowałam czymś czy coś.
Wydawało mi się, że jestem na dobrej drodze. Że już będzie spokojnie. Zamieszkałam z chłopakiem. Poszłam do pracy. Umówiłam się do psychiatry i na psychoterapie - bo wiem, że jej potrzebuję. Psychiatra odmówiła wypisania mi tabletek nasennych. Dostałam zestaw SSRI - ijakoś to będzie. Biorę je już 3 tygodnie. 3 tygodnie koszmarnych jazd. Jestem tak przerażona, że nie dostałam tych leków, że to wyeskalowało mój lęk i totalnie się zapętliłam. Przed wizytą u psychiatry brałam lek max raz na tydzień. Po wizycie - biorę codziennie. Bo nie potrafię się uspokoić. Bo następnego dnia idę do pracy i muszę być przytomna. W psychoterapii jestem po 3 wstępnych spotkaniach. I dziś mam pierwszą wizytę w ramach już psychoterapii.
Mam wrazenie, że im bardziej walczę z tym, żeby nie brać tych leków, że wmawiam sobie że przez nie jestem złym lekarzem, że jestem uzależniona, że już nikt mi nie pomoże - to eskaluje mój lęk i powoduje, że spać nie mogę w ogóle, budzę się po 2h kompletnie przerażona z łomotaniem serca. I biorę tabletkę i się uspokajam i idę spać dalej. Jak nie wezmę nie przespię ani minuty do rana. A potem w pracy jestem absolutnie nieprzytomna, płaczę, czuję się beznadziejna, mam już nawet w głowie myśli, że złożę wypowiedzenie, bo mnie to po prostu przerasta. Codziennie mam też inne myśli - z kategorii tych najgorszych.
Jeżeli ktoś przeczytał - dziękuję.
Proszę o jakieś słowo otuchy, bo straciłam już wiarę w cokolwiek.
Nie Martw się Koleżanko bo ze wszystkiego idzie wyjść z odrobiną chęci i determinacji ..nie takie przypadki były już na naszym FORUM i poradzili sobie idealnie z Zaburzeniem 😉 Podstawa ogarnięcia tego bałaganu w głowie jest wiedza na temat samego zaburzenia , dlaczego umysł wpadł w ta pułapkę i straszy nasza świadomość nie widząc żadnego zagrożenia . Ciężkie przeżycie napewno odegrały sporą Rolę w tym temacie . Jeśli chodzi o twoje leki Ssri to musisz jeszcze poczekać na ich działanie bo początki zawsze są ciężkie i mogą pogarszac chwilowo stan . Na forum jest mnóstwo materiałów jak sobie poradzić nie tylko z lękiem ale i bezsennoscią tak więc dobra herbata , kocyk i zapraszam do lektury 😉 gdyby coś to pisz posty i pytaj . Po 10 twoich postach zapraszam na Czat . ( bynajmniej taka była kiedyś zasada ) pozdrawiam.
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." - :DD - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
trollingstone
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 25 października 2020, o 21:20

10 listopada 2020, o 15:47

Dziękuję ślicznie za odpowiedzi.
Tak łatwo wpaść w to morze rozpaczy unosić się i nie widzieć brzegu.
Czytam dużo na tym forum, wydaje mi się, że 8 lat temu dzięki temu forum udało mi się wyjść z derealizacji. Nie pamiętam już dobrze czy to było tutaj, ale pamiętam jeden bardzo długi artykuł o tym, że to tylko reakcja na lęk, że muszę ją zignorować i zając się wszystkim tym czym się zajmowałam, a wtedy się scalę. I rzeczywiście scalałam się krok po kroku, czasem na godzinę, czasem na całe dnie. Zmieniłam podejście. Zaakceptowałam to, że ona przychodzi. Nie broniłam się przed nią, można powiedzieć, że nawet ją polubiłam. Za każdym razem jak przychodziła otwierałam ten długi post na forum i czytałam o tym, że to tylko mechanizm obronny. Przestała przychodzić w ogóle na dobre kilka lat.
Teraz znów się zapętliłam. Ale to nic. Odpętlę się jeszcze raz. Dziękuję za wsparcie i cieszę się, że tym razem założyłam tu konto i coś napisałam. Wszyscy Ci co zyja z nerwicą są dla mnie superbohaterami.
Awatar użytkownika
Maciej Bizoń
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 545
Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04

10 listopada 2020, o 17:40

trollingstone pisze:
10 listopada 2020, o 15:47
Dziękuję ślicznie za odpowiedzi.
Tak łatwo wpaść w to morze rozpaczy unosić się i nie widzieć brzegu.
Czytam dużo na tym forum, wydaje mi się, że 8 lat temu dzięki temu forum udało mi się wyjść z derealizacji. Nie pamiętam już dobrze czy to było tutaj, ale pamiętam jeden bardzo długi artykuł o tym, że to tylko reakcja na lęk, że muszę ją zignorować i zając się wszystkim tym czym się zajmowałam, a wtedy się scalę. I rzeczywiście scalałam się krok po kroku, czasem na godzinę, czasem na całe dnie. Zmieniłam podejście. Zaakceptowałam to, że ona przychodzi. Nie broniłam się przed nią, można powiedzieć, że nawet ją polubiłam. Za każdym razem jak przychodziła otwierałam ten długi post na forum i czytałam o tym, że to tylko mechanizm obronny. Przestała przychodzić w ogóle na dobre kilka lat.
Teraz znów się zapętliłam. Ale to nic. Odpętlę się jeszcze raz. Dziękuję za wsparcie i cieszę się, że tym razem założyłam tu konto i coś napisałam. Wszyscy Ci co zyja z nerwicą są dla mnie superbohaterami.
Będzie dobrze 😉
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." - :DD - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
ODPOWIEDZ