Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Życie z nerwicowcem

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
Monciak
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 25 października 2017, o 17:53

10 marca 2018, o 18:48

Mój narzeczony obecnie zmaga się z nerwica i ciężko mi bardzo z tym wszystkim. Cała choroba zaczęła się w lipcu ubiegłego roku od ataku tachykardii zaczęło się szukanie powodu . Prywatne wizyty zaczynając od kardiologa kończąc na stomatologu. W sumie po badaniach wykazało wysokie ciśnienie parę zębów do leczenia i usunięcia i podwyższone OB co wskazywało na stan zapalny i co jakiś czas stan podgoraczkowy. Narzeczony nie spał itp . Był niby u psychologa i psychiatry i zapisywali mu tylko nowe psychotropy (których i tak nie bierze )
Teraz jest coraz gorzej leży całymi dniami w łóżku nawet rozważa opcję półrocznego L4 siedzi ciągle tylko na czacie z ludźmi chorymi na nerwicę i konwersuje twierdząc ,że tam jest rozumiany. Praktycznie nasze rozmowy nie istnieją . Na początku martwiłam się o niego starałam szukać pomocy ale z czasem mam takie odczucia, że on tej pomocy nie chce . Leży w łóżku i ciągle mówi jak to jest źle ,że w pracy jest źle jak by każda praca była super bezstresowe. Jest mi cholernie ciężko bo za parę miesięcy bierzemy ślub a nie czuje wsparcia wiadomo jak dla kobiety ślub jest ważny . Myślałam ,że go to zmobilizuje ale nie . Nie potrafię do niego dotrzeć odbijam się od niego jak od ściany . Każda próba rozmowy kończy się kłótnia ,że go nie rozumiem , że nie chciala bym mieć nerwicy i czuć się jak on , że ciągle nad nim się wyzywam. Ja tak naprawdę mam dość tego że on nie chce się z tego pozbierać nie mam sił bo patrząc to z boku mam wrażenie że mu wygodnie się uzalac . Po 8 godz pracy przychodzę do domu i ciężko mi nawet pogadać z nim straciłam już apetyt źle sypiam. Dobil mnie fakt , że on planuje teraz iść na zwolnienie chorobowe a wiem że jeżeli pójdzie i zostanie w domu to albo nie dostanie przedłużenia umowy w pracy albo będzie mu gorzej wrócić . Nie wiem już co robić rozumiem, że może się źle czuć ale skoro tak jest to trzeba działać próbować się leczyc siedzeniem w domu niczego nie osiągnie . Czuje się naprawdę zagubiona i wypompowana stres w pracy potem się martwię o niego bądź wkurzam, że nie mam pomocy. Nie wiem co robić.
zanet
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 116
Rejestracja: 1 stycznia 2018, o 11:40

10 marca 2018, o 18:56

Pisze na czacie z ludzmi z nerwica hmm czyzby na naszym?😂
Polecam Divovica na yt. Sluchal chlopakow? Czytal materialy tu na forum?
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

10 marca 2018, o 19:18

Monciak pisze:
10 marca 2018, o 18:48
Mój narzeczony obecnie zmaga się z nerwica i ciężko mi bardzo z tym wszystkim. Cała choroba zaczęła się w lipcu ubiegłego roku od ataku tachykardii zaczęło się szukanie powodu . Prywatne wizyty zaczynając od kardiologa kończąc na stomatologu. W sumie po badaniach wykazało wysokie ciśnienie parę zębów do leczenia i usunięcia i podwyższone OB co wskazywało na stan zapalny i co jakiś czas stan podgoraczkowy. Narzeczony nie spał itp . Był niby u psychologa i psychiatry i zapisywali mu tylko nowe psychotropy (których i tak nie bierze )
Teraz jest coraz gorzej leży całymi dniami w łóżku nawet rozważa opcję półrocznego L4 siedzi ciągle tylko na czacie z ludźmi chorymi na nerwicę i konwersuje twierdząc ,że tam jest rozumiany. Praktycznie nasze rozmowy nie istnieją . Na początku martwiłam się o niego starałam szukać pomocy ale z czasem mam takie odczucia, że on tej pomocy nie chce . Leży w łóżku i ciągle mówi jak to jest źle ,że w pracy jest źle jak by każda praca była super bezstresowe. Jest mi cholernie ciężko bo za parę miesięcy bierzemy ślub a nie czuje wsparcia wiadomo jak dla kobiety ślub jest ważny . Myślałam ,że go to zmobilizuje ale nie . Nie potrafię do niego dotrzeć odbijam się od niego jak od ściany . Każda próba rozmowy kończy się kłótnia ,że go nie rozumiem , że nie chciala bym mieć nerwicy i czuć się jak on , że ciągle nad nim się wyzywam. Ja tak naprawdę mam dość tego że on nie chce się z tego pozbierać nie mam sił bo patrząc to z boku mam wrażenie że mu wygodnie się uzalac . Po 8 godz pracy przychodzę do domu i ciężko mi nawet pogadać z nim straciłam już apetyt źle sypiam. Dobil mnie fakt , że on planuje teraz iść na zwolnienie chorobowe a wiem że jeżeli pójdzie i zostanie w domu to albo nie dostanie przedłużenia umowy w pracy albo będzie mu gorzej wrócić . Nie wiem już co robić rozumiem, że może się źle czuć ale skoro tak jest to trzeba działać próbować się leczyc siedzeniem w domu niczego nie osiągnie . Czuje się naprawdę zagubiona i wypompowana stres w pracy potem się martwię o niego bądź wkurzam, że nie mam pomocy. Nie wiem co robić.
To że jest na zwolnieniu to jeszcze nic. Może faktycznie w pracy nie dawał rady. Ja mam fajna prace, bez stresu, a i tak jest mi ciężko. Wiele razy myślałam o zwolnieniu. Każdy jest inny. Zle że nic nie robi. A może zamówisz domowa wizytę psychiatry i jakieś tabelki mu zapisze. Nie każdy jest zdolny do podążania ścieżka odburzonych.
ZlotyKamyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 65
Rejestracja: 9 grudnia 2017, o 19:11

11 marca 2018, o 08:51

Troszkę przemyślałam ten temat z pozycji nerwicowca, i doszłam do wniosku, że...:

1) Nie ma takiej rzeczy na ziemi, którą ktoś mógłby mi dać i to by sprawiło, że nerwica by odeszła. Może i mi się wydawało, że tak jest, ale serio - tak nie jest. Bardziej pomaga bycie z kimś, ale absolutnie nie wchodzenie w to i rozważanie jego problemów. Próba rozwiązania moich problemów przez kogoś skończyłaby się absolutną katastrofą ;)

2) Widzę, że z zewnątrz świat wygląda zupełnie inaczej. To, czego ja się boję, nie istnieje w świecie realnym, po prostu się nie dzieje. Dla drugiej osoby tłumaczenie, zapewnianie i próba pomocy musi być jak chodzenie we mgle. I do tego, jeśli nie potrafi złapać dystansu, kończy się po prostu wzięciem tego problemu na siebie. A to jest bardzo, ale to bardzo zła droga, bo każdy sam musi rozwiązywać swoje problemy emocjonalne ;) Nie da się inaczej -> patrz pkt 1)

3) Żeby być z osobą zaburzoną i trzeba stać na własnych nogach, mieć własne życie i odpowiedni dystans. I stawiać granice. Ok, ktoś się boi iść do pracy - ale musi, bo musi się jakoś utrzymać. Dorosłe osoby muszą zarabiać na swoje potrzeby, nie ma już rodziców, którzy dadzą pieniążki ;) Ktoś się boi choroby - trudno, nadal musi z tym jakoś żyć, nie? To jest chyba najtrudniejsze, bo zwykle swoim lubym chcielibyśmy nieba przychylić ;) Ale z tym przychylaniem nieba trzeba ostrożnie, bo można tej osobie zaszkodzić. Nie można jej zabrać życiowych wyzwań, bo wtedy... się nie odburzy ;)

K.
Monciak
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 25 października 2017, o 17:53

11 marca 2018, o 11:51

ZlotyKamyk pisze:
11 marca 2018, o 08:51
Troszkę przemyślałam ten temat z pozycji nerwicowca, i doszłam do wniosku, że...:

1) Nie ma takiej rzeczy na ziemi, którą ktoś mógłby mi dać i to by sprawiło, że nerwica by odeszła. Może i mi się wydawało, że tak jest, ale serio - tak nie jest. Bardziej pomaga bycie z kimś, ale absolutnie nie wchodzenie w to i rozważanie jego problemów. Próba rozwiązania moich problemów przez kogoś skończyłaby się absolutną katastrofą ;)

2) Widzę, że z zewnątrz świat wygląda zupełnie inaczej. To, czego ja się boję, nie istnieje w świecie realnym, po prostu się nie dzieje. Dla drugiej osoby tłumaczenie, zapewnianie i próba pomocy musi być jak chodzenie we mgle. I do tego, jeśli nie potrafi złapać dystansu, kończy się po prostu wzięciem tego problemu na siebie. A to jest bardzo, ale to bardzo zła droga, bo każdy sam musi rozwiązywać swoje problemy emocjonalne ;) Nie da się inaczej -> patrz pkt 1)

3) Żeby być z osobą zaburzoną i trzeba stać na własnych nogach, mieć własne życie i odpowiedni dystans. I stawiać granice. Ok, ktoś się boi iść do pracy - ale musi, bo musi się jakoś utrzymać. Dorosłe osoby muszą zarabiać na swoje potrzeby, nie ma już rodziców, którzy dadzą pieniążki ;) Ktoś się boi choroby - trudno, nadal musi z tym jakoś żyć, nie? To jest chyba najtrudniejsze, bo zwykle swoim lubym chcielibyśmy nieba przychylić ;) Ale z tym przychylaniem nieba trzeba ostrożnie, bo można tej osobie zaszkodzić. Nie można jej zabrać życiowych wyzwań, bo wtedy... się nie odburzy ;)

K.
To mam poprostu żyć i nie przejmować się tym , że osoba która kocham egzystuje ? Może faktycznie za dużo na siebie biorę . Po wczorajszej długiej rozmowie z nim chyba faktycznie muszę " złożyć broń " i skoro chce iść na to L4 to niech idzie choć dla mnie to absurdalny pomysł bo myślę , że potem jak się wyciszy w domu itp to będzie mu gorzej wrócić do pracy i objawy mogą wrócić ze zdwojoną siłą . Ale co ja mogę wiedzieć teoretycznie jestem bez nerwicy .
Monciak
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 25 października 2017, o 17:53

11 marca 2018, o 12:03

zanet pisze:
10 marca 2018, o 18:56
Pisze na czacie z ludzmi z nerwica hmm czyzby na naszym?😂
Polecam Divovica na yt. Sluchal chlopakow? Czytal materialy tu na forum?
Tak oglądał i czytał .
ZlotyKamyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 65
Rejestracja: 9 grudnia 2017, o 19:11

11 marca 2018, o 18:09

Monciak pisze:
11 marca 2018, o 11:51
To mam poprostu żyć i nie przejmować się tym , że osoba która kocham egzystuje ? Może faktycznie za dużo na siebie biorę . Po wczorajszej długiej rozmowie z nim chyba faktycznie muszę " złożyć broń " i skoro chce iść na to L4 to niech idzie choć dla mnie to absurdalny pomysł bo myślę , że potem jak się wyciszy w domu itp to będzie mu gorzej wrócić do pracy i objawy mogą wrócić ze zdwojoną siłą . Ale co ja mogę wiedzieć teoretycznie jestem bez nerwicy .
No... a co możesz zrobić?

Ciężko jest patrzeć, jak ktoś ważny "egzystuje", w Twoim mniemaniu. Ale on nie "egzystuje", tylko próbuje jakoś rozwiązać swój problem. Nie jest łatwo być przy kimś w takiej sytuacji. Tylko że to chyba analogiczna sytuacja do takiej, kiedy ktoś robi coś w sposób, jaki zupełnie Ci nie pasuje. Możesz namawiać i przekonywać, ale on może nie słuchać ;) Z tym tylko, że nie chodziło mi o to, że masz nic nie robić, możesz go wspierać, rozmawiać, namawiać itd, ale nie w taki sposób, żeby wchodził w defensywę. Wtedy na pewno nic nie dotrze. Sztuką jest takie wsparcie, które faktycznie kogoś zmotywuje, a nie namówienie go żeby zrobił to, co Tobie się wydaje słuszne.
Wydaje mi się, że warto w takiej sytuacji stawiać granice, do walki z nerwiczką potrzebna jest motywacja. Jeśli możesz, to zerknij do książeczki Grzegorza Szaffera, tam można zobaczyć nerwicę niejako od środka. Dbaj o siebie i swoje potrzeby no i siły życzę :)

K.
Monciak
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 25 października 2017, o 17:53

11 marca 2018, o 19:05

ZlotyKamyk pisze:
11 marca 2018, o 18:09
Monciak pisze:
11 marca 2018, o 11:51
To mam poprostu żyć i nie przejmować się tym , że osoba która kocham egzystuje ? Może faktycznie za dużo na siebie biorę . Po wczorajszej długiej rozmowie z nim chyba faktycznie muszę " złożyć broń " i skoro chce iść na to L4 to niech idzie choć dla mnie to absurdalny pomysł bo myślę , że potem jak się wyciszy w domu itp to będzie mu gorzej wrócić do pracy i objawy mogą wrócić ze zdwojoną siłą . Ale co ja mogę wiedzieć teoretycznie jestem bez nerwicy .
No... a co możesz zrobić?

Ciężko jest patrzeć, jak ktoś ważny "egzystuje", w Twoim mniemaniu. Ale on nie "egzystuje", tylko próbuje jakoś rozwiązać swój problem. Nie jest łatwo być przy kimś w takiej sytuacji. Tylko że to chyba analogiczna sytuacja do takiej, kiedy ktoś robi coś w sposób, jaki zupełnie Ci nie pasuje. Możesz namawiać i przekonywać, ale on może nie słuchać ;) Z tym tylko, że nie chodziło mi o to, że masz nic nie robić, możesz go wspierać, rozmawiać, namawiać itd, ale nie w taki sposób, żeby wchodził w defensywę. Wtedy na pewno nic nie dotrze. Sztuką jest takie wsparcie, które faktycznie kogoś zmotywuje, a nie namówienie go żeby zrobił to, co Tobie się wydaje słuszne.
Wydaje mi się, że warto w takiej sytuacji stawiać granice, do walki z nerwiczką potrzebna jest motywacja. Jeśli możesz, to zerknij do książeczki Grzegorza Szaffera, tam można zobaczyć nerwicę niejako od środka. Dbaj o siebie i swoje potrzeby no i siły życzę :)

K.

Mam ta książkę w domu mój luby ja czytał w sumie jako pierwsza lekturę na temat nerwicy . Jak znajdę trochę czasu w tym natloku zajęć też postaram się dokończyć ja bo od paru miesięcy utknelam na którejś z początkowych stron .
Dziękuję za miłe słowa wsparcia i pomyślności życzę .
ODPOWIEDZ