Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Życie po śmierci

Tutaj filozofujemy. Rozmawiamy o nurtach filozoficznych, religijnych, które mogą pomóc nam poznac siebie, nadać sens życiu i również odburzyć się.
Wstawiamy tutaj także ciekawe linki do stron, a także propozycje książek dotyczących filozofii, religii, (buddyzm, medytacja, joga itp.).
Jednym słowem - oświecenie!
Mała uwaga - jeżeli w stanie nerwicowym nie lubisz zajmować się taką tematyką, powoduje ona u ciebie na razie niepokój.
Wówczas po prostu nie czytaj tego działu, bo trzeba to robić z DYSTANSEM.

zaburzonyinformatyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 70
Rejestracja: 9 stycznia 2016, o 20:52

5 czerwca 2016, o 01:44

Dzisiaj nudząc się i przeglądając internet, natrafiłem na fragment filmu Zanussiego "iluminacja". Był to fragment, na którym widać było eksperyment na otwartym mózgu. Lekarz dotykał elektrodą różnych fragmentów mózgu i pytał pacjenta, czy coś czuje. Za drugim razem widać było, że pacjent poczuł się strasznie źle, jakby go coś strasznie bolało, a po zabraniu elektrody nic nie pamiętał. Pod fragmentem rozwinęła się w komentarzach dyskusja, że eksperyment ten dowodzi, że świadomość człowieka ma miejsce tylko w mózgu, a to by oznaczało, że po śmierci nie ma nic. Jestem osobą wierzącą, więc powinienem wierzyć w duszę, życie po śmierci, ale nerwica robi swoje. Zacząłem niepotrzebnie myśleć na ten temat, rozmyślać i się zamartwiać. Teraz chwilę temu znowu sobie o tym przypomniałem i już od długiego czasu złapał mnie lęk. Teraz leżę w lekkim leku i pewnie nie zasnę, dopóki tego nie wyrzucę. Przeraża mnie myśl, że po śmierci być może nie ma nic, że mógłby być poprostu koniec. Boję się teraz, że ten chwilowy lek może zepsuć moje dobre samopoczucie i będę musiał zaczynać od początku. Ma ktoś jakieś rady, jak o tym nie myśleć, nie bać się tego, albo prostu jakieś logiczne wyjaśnienia, które zmniejszą lek? Bardzo proszę o pomoc.
Awatar użytkownika
myszusia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 545
Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10

5 czerwca 2016, o 09:14

Hmm jedni twierdza ze po śmierci idzie sie do nieba,piekla albo czyśćca. Inni zaś twierdza,ze nie ma nic. A jak naprawde jest to tego nie wie nikt. Żaden człowiek nie przyszedł z tamtego świata i nie powiedzial jak tam jest. Ja na Twoim miejscu nie skupialalbym sie jak to będzie,bo nic nie wiadomo. Lepiej sie skupić na obecnym zyciu i na tym co jest. Takie moje zdanie :)
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
Awatar użytkownika
zdravko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 665
Rejestracja: 10 lipca 2015, o 13:54

5 czerwca 2016, o 09:29

No dokładnie,będzie jak będzie,możne będziemy biegać za bizonami,możne nawalać się na miecze i ucztować,możne siedzieć i nudzić się po prawicy ojca,a możne nic nie będzie-ja mam taką nadzieje ,bo wcale nie uśmiecha mi się latać za bizonami, ucztować, czy siedzieć na dupie ;).
usunietenazyczenie
Gość

5 czerwca 2016, o 10:40

zaburzonyinformatyk pisze:Dzisiaj nudząc się i przeglądając internet, natrafiłem na fragment filmu Zanussiego "iluminacja". Był to fragment, na którym widać było eksperyment na otwartym mózgu. Lekarz dotykał elektrodą różnych fragmentów mózgu i pytał pacjenta, czy coś czuje. Za drugim razem widać było, że pacjent poczuł się strasznie źle, jakby go coś strasznie bolało, a po zabraniu elektrody nic nie pamiętał. Pod fragmentem rozwinęła się w komentarzach dyskusja, że eksperyment ten dowodzi, że świadomość człowieka ma miejsce tylko w mózgu, a to by oznaczało, że po śmierci nie ma nic. Jestem osobą wierzącą, więc powinienem wierzyć w duszę, życie po śmierci, ale nerwica robi swoje. Zacząłem niepotrzebnie myśleć na ten temat, rozmyślać i się zamartwiać. Teraz chwilę temu znowu sobie o tym przypomniałem i już od długiego czasu złapał mnie lęk. Teraz leżę w lekkim leku i pewnie nie zasnę, dopóki tego nie wyrzucę. Przeraża mnie myśl, że po śmierci być może nie ma nic, że mógłby być poprostu koniec. Boję się teraz, że ten chwilowy lek może zepsuć moje dobre samopoczucie i będę musiał zaczynać od początku. Ma ktoś jakieś rady, jak o tym nie myśleć, nie bać się tego, albo prostu jakieś logiczne wyjaśnienia, które zmniejszą lek? Bardzo proszę o pomoc.
Świadomość, a uczucia to co innego. Załóżmy, że jest udowodnione, że uczucia mają swe źródło w mózgu. Ale co ze świadomością? Jeśli ma również tam swoje źródło to właściwie po co? Odbieramy informacje z zewnątrz, mózg podejmuje decyzje i działamy, ale po co do tego świadomość tego? Moglibyśmy żyć, będąc tego nieświadomym i nasz organizm mógłby funkcjonować. Tutaj masz krótki wykład o tym, że świadomość nie jest wcale kwestią rozwiązaną, i być może jej źródłem nie jest ciało - nie wiadomo:

https://www.youtube.com/watch?v=uhRhtFFhNzQ

Nie rozumiem, czemu boisz się, że nic nie będzie po śmierci. A może jednak lękasz się - a lęk jest irracjonalny i to by wyjaśniało sprawę. Nie wiem co jest po śmierci, istnieje nieskończenie wiele możliwości. Może trafimy do nieba dzięki dobrym uczynkom, może zależnie od tego, ile uczyniliśmy pięknych rzeczy. A może za picie jak największej ilości soczków Frugo? Nie wiadomo co należy robić, by po śmierci być w jak najlepszej pozycji. Dlatego w swoim działaniu nie kieruję się tym, co będzie po śmierci. Pewne jest życie przed śmiercią i to jest nasza jedyna szansa na przeżycie tego czego chcemy, a ucieczkę od tego, czego się boimy. Nie chcę zmarnować swojego życia z powodu koncepcji religijnych.

Choć są naukowcy, którzy twierdzą, że świadomość nie ginie; odsyłam pana do artykułu, potem do książek:

http://innemedium.pl/wiadomosc/teoria-k ... zechswiata

To czym się zajmujesz, to nie są banalne pytania i zagadnienia. Nie zostały one wyjaśnione, i na badanie ich ludzie poświęcają całe życie. Ale czy te tematy nie są na ciebie za ciężkie? Możliwe, że będą za tobą natrętnie chodzić; ale może będzie dobrze pozwolić nachodzić tym myślom, a w międzyczasie zajmować się czym innym, co daje ci radość?
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

5 czerwca 2016, o 11:06

No tak niestety działa nerwica. Kiedy jestesmy spokojni możemy wysłuchać różnych teorii i historii
no i cóż... ale w nerwicy łatwo zrobić z każdego tematu dramat do przemyśleń na pare dni i nocy;)
Najcześciej sa to własnie takie tematy, na które nie ma odpowiedzi.
I jest to po prostu forma mysli lękowych, wreszcie mamy jakiś "realny" temat żeby się bać oficjalnie.
U jednych jest to temat zdrowotny u innych np. egzystencjonalny.
Kazdy temat się nada jeśli wzbudza watpliwości;)

Dlatego warto rozpoznawać takie mysli i nazywać je "o znowu coś wymyslam"
niż próbować je rozkminiać i jakoś sensownie tłumaczyć tym bardziej że za jakiś czas temat
będzie Ci zapewne raczej obojętny.

Ps: nie wiem czy to Ciebie uspokoi, ale ja np. miałam taka historie że miałam kiedys psa
który mnie strasznie kochał.
Ja też go bardzo kochałam. Dostałam go jak byłam mała i przeżył ze mną 20 lat prawie.
Pare razy próbowali mi go ukraść bo był wyjątkowo ładny, wyglądał jak mały lisek, był po prostu rudy.
Taka ruda miniaturka wilczura. Nawet podejrzewałam że jego mama się z lisem puściła;)
Był mały ale odważny, zawsze próbował mnie bronić:)
Po latach jak już nie było mojego psa, poznałam gościa z którym sie przyjaźnie do dziś, mieszka daleko ode mnie
spotykamy sie sporadycznie.
Nigdy mu nie mówiłam że miałam psa. nie pokazywałam mu żadnych zdjęć
bo zdjecia mojego psa mam głeboko ukryte w pudełku w szafie, w jakimś starym albumie.
Wspolnych znajomych z nim nie mam.
No i kiedyś ten mój kumpel napisał do mnie że miał taki dziwny sen o mnie że śniło mu sie że
wszedł do pokoju w którym spałam i że przy mnie leżał pies, ale taki dziwny bo rudy.
Jakby rudy mały wilk i że takiego psa nie widział wcześniej ale był bardzo ładny i że nie pozwał sie do mnie zblizyć.
Moim zdaniem sa sprawy ktorych badaniami sie nie da wytłumaczyć i że umysł to jedno a energia duszy to drugie.
Mojego psa nie ma juz ponad 10 lat ale czasem za nim tesknie, czesto mi sie sni, wtedy moge go wziąć na ręce,
spi obok mnie, i mysle że on nadal jest obok, że istnieje.
W moim zyciu sie wydarzyło pare podobnych historii dlatego nie przemawiaja do mnie tego typu teorie
i testy na umyśle.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
zaburzonyinformatyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 70
Rejestracja: 9 stycznia 2016, o 20:52

5 czerwca 2016, o 13:32

Dzięki wszystkim za rady i wsparcie :)
Chciałbym się tym tak poprostu nie przejmować, ale jakoś męczy mnie ta myśl cały czas. Mam nadzieję, że puści za jakiś czas i będę się z tego śmiał, ale to nie jest takie łatwe. I tak, to jest lęk i chyba faktycznie irracjonalny, ale nerwicę trudno do tego przekonać. Jednak brałem pod uwagę to co napisał filozof i jeszcze, że w sumie jesteśmy np wrażliwi na sztukę, ale po co nam to, ani nie uczy przeżycia, ani w niczym nie pomaga, a jednak się tym interesujemy. Tak samo hobby, czy inne zajęcia. Zwierzęta, np psy, bawią się piłką i to jest ich rozrywka, ale uczy ich walki, trenują instynktownie, ale z tego co wiem wg religii chrześcijańskiej duszę mają tylko ludzie. Wcześniej kiedy moja nerwica była jeszcze mocno nasilona, bałem się utraty świadomości i ten lek jest dość podobny. Z tamtego się już śmieje, więc z tego też mam nadzieję wyjdę. Jeszcze raz dzięki za pomoc i za wsparcie.
zagrody1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 6 listopada 2015, o 18:36

5 czerwca 2016, o 14:45

Ja miałam okropny lęk i mnóstwo analiz, wyobrażeń jak jest po śmierci... też jestem osobą wierzącą i obwiniałam siebie, że nie wierzę w życie wieczne, bo pojawiają się myśli, że nie ma nic po śmierci... to typowe myśli egzystencjalne w nerwicy i jedyną radą by je osłabić a potem się ich pozbyć jest zaprzestanie ich analizowania i odpowiadania na pytania typu: A jeśli tam nic nie ma? Jak to będzie wyglądało? itp. Jak pojawiąją się takie myśli to mówić sobie: Ok znowu wy, ale nie będę z wami dyskutować, niech was szlak trafia, wiem, że chcecie mnie straszyć... Po prostu nie dyskutować.. One będą jeszcze bardziej dręczyć a my dalej robić swoje i nie wchodzić w nie, nie wyjaśniać, nie przewidywać.. i tak w kółko.. Po prostu się uprzeć, że nie dyskutuję i koniec kropka... Powiedz sobie, że zacznę z wami dyskutować, jak wyjdę z zaburzenia.. I tak w kółko.. umysł w końcu zrozumie, że nie ma zagrożenia i przestanie męczyć.. Dobrze jest w takich momentach wracać uwagą do rzeczywistości (to co się ma przed oczami a nie w głowie).. Tak samo ze śmiercią.. człowiek nie jest Bogiem, żeby teraz swoim rozumem wiedział jak, jest po... Jak się będzie cały czas w rzeczywistości to nawet nie człowiek nie wie, że umiera, bo jest osadzony w rzeczywistości.. Potem umiera i dalej żyje a jak to zobaczy jak umrze...
zaburzonyinformatyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 70
Rejestracja: 9 stycznia 2016, o 20:52

5 czerwca 2016, o 20:37

Dzięki za wsparcie, nie zrozumiałem tylko ostatniego zdania.
zagrody1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 6 listopada 2015, o 18:36

6 czerwca 2016, o 18:07

Zrobiłam błąd w ostatnim zdaniu, dlatego nie zrozumiałeś... chodzi o to, że jak się żyje w teraźniejszości to człowiek nie ma myśli, że umiera, bo jest obecny realnie tutaj... Potem umiera... A jak tam jest to zobaczy jak umrze..
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

6 czerwca 2016, o 20:04

Myślę, podobnie jak zostało to już wspomniane, że po części to natrętna myśl. Po części, bo naturalne jest rozważanie tej kwestii i każdy człowiek się prędzej czy później, chętnie lub nie z tym tematem musi zmierzyć. Ale w nerwicy, moim zdaniem, trudno jest rozważać tematy egzystencjalne - nachodzi na to filtr lęków nerwicowych. Człowiek, zamiast się realnie zastanowić jakie są opcje, wkręca się w jakąś fazę. Więc czasami bym doradzała wręcz nie zastanawianie się nad tym zanim trochę się człowiek nie odburzy. Ale skoro napisałeś to w dziale kącik przebudzonych, to się odniosę do tego inaczej niż pisząc z perspektywy nerwicowej. :)
Jeśli chce się znaleźć uzasadnienie dla jakiejś teorii , to się je znajdzie. I którakolwiek w końcu nie wyda Ci się sensowniejsza, chce Ci pokazać, że są tak samo odwrotne teorie do tej, którą opisałeś. Pewnie są inne przykłady, gdzie opisywano w bardziej naukowy sposób to, że świadomość rzekomo nie umiera po śmierci, ale ja znam książkę "Dowód", którą napisał Eben Alexander, neurochirurg, który przeżył śmierć kliniczną. Część mózgu umożliwiająca według popularnych obecnie teorii wyobrażanie sobie czegokolwiek w owym czasie nie działała u niego, a mimo to widział on i zapamiętał pewne doświadczenia podczas tygodnia leżenia na OIOMie. Analizował po tym jak doszedł do siebie badania swojego mózgu, które miały miejsce w tym czasie i nie był w stanie wyjaśnić tego zjawiska tym, co wynikało z dokumentów.
Także pamiętaj, że są zawsze dwie strony medalu. ;)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
dziuplawiewiorki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 21 września 2016, o 18:57

22 września 2016, o 12:41

Ja nie wierzę w to, że to mózg "produkuje" świadomość. Świadomość jest czymś, co mi w ogóle nie pasuje do fizycznego świata. Twierdzenie o unicestwieniu po śmierci wygląda bardzo depresyjnie dla mnie.

Swoje życie podporządkowuję życiu pośmiertnemu. Nie chcę mieć grzechu na sumieniu. Mam poważny lęk przed nieszczęśliwym życiem po śmierci, przed karą boską, potępieniem. Nie radzę sobie z tym. Bardzo łatwo u mnie o skrupuły, pewnego rodzaju "rozbicie" się wewnętrzne.
Awatar użytkownika
dziwny123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 994
Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56

29 września 2016, o 05:19

Mocno pragnę, aby życie po śmierci istniało i żeby następny "cykl" odbył się we wszechświecie o innych prawach: fizyki itp, żebym mógł doświadczać relacji z niektórymi magicznymi w odniesieniu do praw obowiązujących w naszym wszechświecie istotami i niektórych magicznych w odniesieniu do praw obowiązujących w naszym wszechświecie zjawisk. Dołują mnie prawa fizyki w naszym wszechświecie, ponieważ za bardzo ograniczają.
Awatar użytkownika
minimoris
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 1 listopada 2016, o 09:48

15 listopada 2016, o 11:05

teorii migracji swiadomości, reinkarnacji jest sporo, a ja podobnie, jak przedmówca emocjonalnie marzę o szansy na kolejne życia,
w których mam nadzieję uczynić więcej dobrego niż udało mi się to w tym życiu.
Może wpogodzić danie mi szansy na sto kolejnych inkarnacji z daniem szansy innym, bardziej zdołowanym przedmówcom,
na nie wgłębianie się w temat aniołków, demonków bizonów, kręgu samsary,jako zbyt abstrakcyjny, lub dołujący
chociaż w Dziadach Mickiewicza było:"Kto nie zaznał goryczy na ziemi ten nie zazna słodyczy w niebie",
z czego wysnuwam wniosek, że wszystkich tu i teraz
doznających goryczy w życiu doczesnym czeka potem istna cukiernia :)
Pozostaje pytanie, czy dusza, której jest zbyt słodko może zachorować na duchową cukrzycę?
Awatar użytkownika
eve25
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 4 października 2016, o 13:25

15 listopada 2016, o 14:35

Istnieją jakieś tam materiały i badania nad osobami które są "medium" bądź przeżyły śmierć kliniczna , badanie te były przeprowadzone przez lekarzy i nie były one
wykonywane pod kątem religijnym , z tego co pamiętam lekarze znaleźli dosyć mocne dowody na istnienie życia po śmierci. Sama wychodzie z założenia że lepiej się zabezpieczyć i przeżyć swoje życie tak żebyśmy byli zadowoleni , tak żeby było miło wspominać i wstyd opowiadać :haha: trzeba doceniać to co się ma chociaż czasami nie ma się wiele, przeczekać te złe chwile w życiu i iść do przodu :si
Awatar użytkownika
1987
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:23

22 listopada 2016, o 22:04

Świadomość to jak najbardziej byt fizyczny, a produkuje ją mózg. W jaki sposób i dlaczego nie mamy zielonego pojęcia. Nawet nie można określić czym jest bo nie wie tego nikt. A jednak istnieje :] Osobiście uważam życie-śmierć to tylko etapy. Nie wplatając w to żadnych religii. Choć w sumie jak się zastanowię głębiej to najbardziej ze wszystkich nauk z jakimi miałem styczność pasuje mi buddyzm ponieważ nie jest Religią tylko filozofią życia. Po drugie inkarnacja i wiara w to że tak jak się nasza "świadomość" rozwinie w tym życiu tak rozwinięta będzie w następnym. Wnioskując naszym zadaniem jest wycisnąć z tego życia jak najwięcej :-) aby jak najwięcej doświadczyć i się rozwinąć. Pasuję też mi tutaj fizyka jako że świadomość to też "materia". Produkuje ją mózg, ale niekoniecznie się ona tam znajduje. A materia to informacja która we wszechświecie nigdy nie znika, istnieje zawsze, tylko zmienia formy. Wiem że większość populacji ludzkiej po prostu potrzebuje religii do życia bo tak jest łatwiej. Łatwiej jest zrzucić los na coś mistycznego. To po prostu pomaga. I w sumie to szanuje bo nie może tego nikomu odebrać na siłę skoro to daje mu szczęście. Niektórym ludziom na pewnym etapie życia religia to po prostu za mało. Ludzi zaczynają wątpić, zastanawiać się w co tak na prawdę wierzą. Bo jak by nie było są to szablony powtarzane z dziada na wnuka. I dobrze, wątpliwość to oznaka inteligencji. Religia jest obecnie nie do ruszenia ponieważ jest zbyt bardzo zakorzeniona bez możliwości zakwestionowania. Ale to się powoli zmienia, jak tak sobie śledzę od lat to widzę coraz większe wątpliwości i chęć "wiedzy". Ludzie są głodni wiedzy o tym kim są i po co tu są. Szukają sensu w bezsensie :-) I bardzo dobrze. To wszystko rozwój.
ODPOWIEDZ