Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Witamy na forum!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1
- Rejestracja: 29 grudnia 2019, o 18:45
Cześć jestem nowa i od ponad miesiąca wiem, że mam zaburzenia lękowe. Powód mojej nerwicy jest gdzieś w odległej przeszłości, w dzieciństwie, bo teraz sobie zdałam sprawę, że ona mi towarzyszy całe moje życie. To przykre, że mając 28 lat dopiero do tego doszłam, ale nie ma tego złego... Przerabiam materiały i bardzo walczę o to, by się odburzyć. Natomiast gdzieś ostatnio w komentarzach przeczytałam, że jeśli to z nami już długo jest, to można z tego już nie wyjść? Mam nadzieję, że to nie prawda. W skrócie opiszę swoją historię, bo wiem, że może ona komuś pomóc w diagnostyce tych zaburzeń.
Jako dziecko byłam bardzo chorowita, urodziłam się z wrodzoną wadą stawów i mięśni, szpital był moim drugim domem. Mama starała się jak mogła, ale niestety zostawałam tam na długie miesiące, sama. Wiadomo co to znaczyło dla dziecka, myślę, że wtedy zaczął mi się włączać system 'walcz bądź uciekaj'. Podawali mi silne leki uspokajające kiedy mama mnie zostawiała, kompletnie sobie nie radziłam i do dzisiaj nie wiem czemu nie porozmawiał ze mną jakiś psycholog. Czasem wysyłali księdza, dzięki któremu nie poddawałam się i żyłam od wizyty do wizyty mojej mamy. Później było spokojniej, moja nerwica opuściła mnie na moment, kiedy wróciłam do domu i już nie musiałam tak często jeździć po szpitalach. Ale wszystko wróciło kiedy okazało się, że muszę mieć operowany kręgosłup, miałam 19 lat i wiedziałam, że już jestem dorosła i wszystko będzie w porządku. Ale nie było... Do operacji jeszcze jakoś było, przed samą operacją dostałam ataku paniki, to był pierwszy poważniejszy atak w moim życiu. Dali mi leki uspokajające i jakoś to było. Po operacji zaczęły się szumy uszne, wiec sprawdzali, czy czegoś nie uszkodzili podczas operacji, jeździłam od laryngologa do neurochirurga, nikt nie potrafił mnie zdiagnozować ani pomóc, a ja wciąż nie mogłam przez nie spać, miałam jakieś uciski w głowie, bardzo się tego bałam, ale przycichło. Oczywiście tylko na jakiś czas, bo później odezwało się serce, potykania serca, przyspieszona akcja, no i poszłam do kardiologa, po badaniach serca jednak coś wyszło. Mam drobną wadę serca, ale lekarz mówi, że jest okej nic mi nie grozi. Wszystko pod kontrolą tętno 120 to nic takiego, a dla mnie było, ja myślałam, że umieram, jeszcze ta zdiagnozowana wada serca, ja w życiu nie miałam tak mocnego ataku paniki jak wtedy u tego kardiologa, po prostu już śmierć przed oczami miałam. Wysłał mnie do neurologa, a neurolog widząc moją historie, mnie taką znerwicowaną przepisał mi psychotropy i ja je wzięłam, biorę do teraz, już drugi miesiąc. To mnie zastanowiło, ja tutaj tak cierpię, umieram, a on mi leki na depresje daje. Wtedy mnie olśniło, że to nie jest problem fizyczny, szumy uszne nadal mam, potykania serca nadal mam, ale mogę spać i jakoś tam funkcjonować. Zaczynam się odburzać i wierzę, że mi się uda. Nie mam już zamiaru tracić życia. Medytuję też od miesiąca, bardzo mnie wycisza, próbował ktoś?
ps. Szczęśliwego Nowego Roku
Jako dziecko byłam bardzo chorowita, urodziłam się z wrodzoną wadą stawów i mięśni, szpital był moim drugim domem. Mama starała się jak mogła, ale niestety zostawałam tam na długie miesiące, sama. Wiadomo co to znaczyło dla dziecka, myślę, że wtedy zaczął mi się włączać system 'walcz bądź uciekaj'. Podawali mi silne leki uspokajające kiedy mama mnie zostawiała, kompletnie sobie nie radziłam i do dzisiaj nie wiem czemu nie porozmawiał ze mną jakiś psycholog. Czasem wysyłali księdza, dzięki któremu nie poddawałam się i żyłam od wizyty do wizyty mojej mamy. Później było spokojniej, moja nerwica opuściła mnie na moment, kiedy wróciłam do domu i już nie musiałam tak często jeździć po szpitalach. Ale wszystko wróciło kiedy okazało się, że muszę mieć operowany kręgosłup, miałam 19 lat i wiedziałam, że już jestem dorosła i wszystko będzie w porządku. Ale nie było... Do operacji jeszcze jakoś było, przed samą operacją dostałam ataku paniki, to był pierwszy poważniejszy atak w moim życiu. Dali mi leki uspokajające i jakoś to było. Po operacji zaczęły się szumy uszne, wiec sprawdzali, czy czegoś nie uszkodzili podczas operacji, jeździłam od laryngologa do neurochirurga, nikt nie potrafił mnie zdiagnozować ani pomóc, a ja wciąż nie mogłam przez nie spać, miałam jakieś uciski w głowie, bardzo się tego bałam, ale przycichło. Oczywiście tylko na jakiś czas, bo później odezwało się serce, potykania serca, przyspieszona akcja, no i poszłam do kardiologa, po badaniach serca jednak coś wyszło. Mam drobną wadę serca, ale lekarz mówi, że jest okej nic mi nie grozi. Wszystko pod kontrolą tętno 120 to nic takiego, a dla mnie było, ja myślałam, że umieram, jeszcze ta zdiagnozowana wada serca, ja w życiu nie miałam tak mocnego ataku paniki jak wtedy u tego kardiologa, po prostu już śmierć przed oczami miałam. Wysłał mnie do neurologa, a neurolog widząc moją historie, mnie taką znerwicowaną przepisał mi psychotropy i ja je wzięłam, biorę do teraz, już drugi miesiąc. To mnie zastanowiło, ja tutaj tak cierpię, umieram, a on mi leki na depresje daje. Wtedy mnie olśniło, że to nie jest problem fizyczny, szumy uszne nadal mam, potykania serca nadal mam, ale mogę spać i jakoś tam funkcjonować. Zaczynam się odburzać i wierzę, że mi się uda. Nie mam już zamiaru tracić życia. Medytuję też od miesiąca, bardzo mnie wycisza, próbował ktoś?
ps. Szczęśliwego Nowego Roku
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 221
- Rejestracja: 28 października 2019, o 03:01
Cześć na początek proponuję poznać historie Wiktora moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html i ogólnie wpisy po kolei polecam victor.html
Na forum z tego co zauważyłem są osoby co miały również długo zaburzenia a czują się dobrze. Zresztą ja nie wierzę, że nie można z tego wyjść z uwagi na czas i lepiej nie sugeruj się komentarze a ludźmi którym się udało. Zobacz dział sukcesu sukces-wyzdrowia-nerwicy-wyzdrowia.html
Na forum z tego co zauważyłem są osoby co miały również długo zaburzenia a czują się dobrze. Zresztą ja nie wierzę, że nie można z tego wyjść z uwagi na czas i lepiej nie sugeruj się komentarze a ludźmi którym się udało. Zobacz dział sukcesu sukces-wyzdrowia-nerwicy-wyzdrowia.html
- Żorżyk
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 188
- Rejestracja: 12 grudnia 2019, o 22:44
Dzień dobry, Paulinko66
Nie dziwi mnie wcale, że taka przeszłość, oddalenie od opiekuna, operacje w młodym wieku mogły zostawić ślad w Tobie. Są tacy, co żyją w bólu całe życie, Twoje 28 lat to piękne lata dla kobiety.
Mnie leczono tak, że nie podawano diagnozy i jestem za to bardzo wdzięczna. Nie szukałam informacji, nie wciskano mnie do szuflady zaburzeń . Nerwica lękowa jest najpowszechniejszym rodzajem nerwicy na świecie.
Nie brałabym do siebie komentarzy, że to niemożliwe do wyleczenia, bo człowiek sobie coś wmówi, zafiksuje i potem może działać na syfnym autopilocie. Nawet teorie medyczne się zmieniają.
Silne leki psychotropowe podawane młodemu mózgowi potrafią mieć nieodwracalne negatywne skutki dla młodej, niedojrzałej tkanki nerwowej . Rozumiem, że daje się prochy i ma pacjenta z głowy, że ważny jest sen dla organizmu pacjenta, ale...
Operacja kręgosłupa to nie żart, zreszta ile można bywać w szpitalach, prawda? Ty i tak się nacierpiałaś. Sprawiasz wrażenie bardzo dzielnej osoby.
Medytuję. To naprawdę pierwsza i ostatnia wolność, jaką ma się w życiu. Akurat dziś miałam bolesny dzień, ale skupienie na oddechu bardzo mądrze wprowadza równowagę. Pewnie brzuch małam napięty ze stresu, a tu przeponą każą oddychać
Niestety, nie medytuję regularnie, zauważam, że zaczyna mi być lepiej, że pomaga i odpuszczam sobie
Mam wrażenie, że przybywa mi mózgu przy medytacji , dzięki niej o wiele spokojniej i mądrzej myślę, reaguję.
Pomaga mi też słuchanie muzyki z dudnieniem różnicowym (binaural beats), odkryłam to dzięki temu forum
Szumy uszne, uciski w głowie mogą wynikać z nerwicowego fristajlu serca.
Też mam dość dotychczasowego życia. Nie godzę się, by było wydane na pastwę rezygnacji, strachu i bólu.
Miłego hulania na forum, pięknej nawigacji w życiu i super Roku
Nie dziwi mnie wcale, że taka przeszłość, oddalenie od opiekuna, operacje w młodym wieku mogły zostawić ślad w Tobie. Są tacy, co żyją w bólu całe życie, Twoje 28 lat to piękne lata dla kobiety.
Mnie leczono tak, że nie podawano diagnozy i jestem za to bardzo wdzięczna. Nie szukałam informacji, nie wciskano mnie do szuflady zaburzeń . Nerwica lękowa jest najpowszechniejszym rodzajem nerwicy na świecie.
Nie brałabym do siebie komentarzy, że to niemożliwe do wyleczenia, bo człowiek sobie coś wmówi, zafiksuje i potem może działać na syfnym autopilocie. Nawet teorie medyczne się zmieniają.
Silne leki psychotropowe podawane młodemu mózgowi potrafią mieć nieodwracalne negatywne skutki dla młodej, niedojrzałej tkanki nerwowej . Rozumiem, że daje się prochy i ma pacjenta z głowy, że ważny jest sen dla organizmu pacjenta, ale...
Operacja kręgosłupa to nie żart, zreszta ile można bywać w szpitalach, prawda? Ty i tak się nacierpiałaś. Sprawiasz wrażenie bardzo dzielnej osoby.
Medytuję. To naprawdę pierwsza i ostatnia wolność, jaką ma się w życiu. Akurat dziś miałam bolesny dzień, ale skupienie na oddechu bardzo mądrze wprowadza równowagę. Pewnie brzuch małam napięty ze stresu, a tu przeponą każą oddychać
Niestety, nie medytuję regularnie, zauważam, że zaczyna mi być lepiej, że pomaga i odpuszczam sobie
Mam wrażenie, że przybywa mi mózgu przy medytacji , dzięki niej o wiele spokojniej i mądrzej myślę, reaguję.
Pomaga mi też słuchanie muzyki z dudnieniem różnicowym (binaural beats), odkryłam to dzięki temu forum
Szumy uszne, uciski w głowie mogą wynikać z nerwicowego fristajlu serca.
Też mam dość dotychczasowego życia. Nie godzę się, by było wydane na pastwę rezygnacji, strachu i bólu.
Miłego hulania na forum, pięknej nawigacji w życiu i super Roku
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 27 grudnia 2019, o 11:42
Witam, jestem tu nowy. Znalazłem filmiki na YT i postanowiłem w końcu się zarejestrować na forum. Akurat zbiegło się to z atakiem hakerskim na YT. Zgrałem znakomitą większość nagrań zanim kanał padł. Mam to w formie mp3, a gdzie trzeba wideo w 360p.
Teraz o mnie trochę bo idę spać, jutro do pracy. Moja historia z zaburzeniem zaczęła się gdzieś w okolicach 2012 roku, ale zanim zdałem sobie z tego sprawę to nastał rok 2016 gdzie dostałem pierwszego ataku paniki, zasłabnięcie, omdlenie, wymioty, drętwienie całego ciała. Spędziłem 8 tygodni w szpitalu na przełomie 2016/2017. Zjadłem masę tabletek, ale dość z tym. W 2012 zacząłem załatwiać się o zdrowie. Miałem problemy gastryczne, oczywiście niczego nie udało się znaleźć, a ja już sobie wmawiałem candide, pasożyty, boreliozę. Zapominałem o tym, ale to wracało. Na pewno studia na polibudzie tak mnie zestresowały, ciągłe egzaminy. Mało spania, troszkę imprezowania, a jestem jednak podatny na stres. Oprócz tego prawdziwe problemy zdrowotne mnie dobiły. W 2013 roku wyrostek robaczkowy wycięty. Już był rozlany bo dostałem zapalenia otrzewnej. W podobnym czasie dostałem szczeliny odbytu, z którą męczyłem się do zabiegu 3 miesiące temu, czyli 6 lat. Za 3 tygodnie kolejny zabieg na nos, przegroda plus zatoki. Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej, gdy uporam się z tymi prawdziwy problemami. Już jest lepiej. Nie biorę żadnych psychotropów od 24 października. Dam radę, dziękuję za przyjęcie mnie na forum. Jak coś mam te materiały w chmurze. To jest zbyt cenna rzecz, aby ją stracić.
Pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku
Teraz o mnie trochę bo idę spać, jutro do pracy. Moja historia z zaburzeniem zaczęła się gdzieś w okolicach 2012 roku, ale zanim zdałem sobie z tego sprawę to nastał rok 2016 gdzie dostałem pierwszego ataku paniki, zasłabnięcie, omdlenie, wymioty, drętwienie całego ciała. Spędziłem 8 tygodni w szpitalu na przełomie 2016/2017. Zjadłem masę tabletek, ale dość z tym. W 2012 zacząłem załatwiać się o zdrowie. Miałem problemy gastryczne, oczywiście niczego nie udało się znaleźć, a ja już sobie wmawiałem candide, pasożyty, boreliozę. Zapominałem o tym, ale to wracało. Na pewno studia na polibudzie tak mnie zestresowały, ciągłe egzaminy. Mało spania, troszkę imprezowania, a jestem jednak podatny na stres. Oprócz tego prawdziwe problemy zdrowotne mnie dobiły. W 2013 roku wyrostek robaczkowy wycięty. Już był rozlany bo dostałem zapalenia otrzewnej. W podobnym czasie dostałem szczeliny odbytu, z którą męczyłem się do zabiegu 3 miesiące temu, czyli 6 lat. Za 3 tygodnie kolejny zabieg na nos, przegroda plus zatoki. Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej, gdy uporam się z tymi prawdziwy problemami. Już jest lepiej. Nie biorę żadnych psychotropów od 24 października. Dam radę, dziękuję za przyjęcie mnie na forum. Jak coś mam te materiały w chmurze. To jest zbyt cenna rzecz, aby ją stracić.
Pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku
- Żorżyk
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 188
- Rejestracja: 12 grudnia 2019, o 22:44
Heloł Luke48
Słyszałam, że na polibudzie różnie, w stronę "źle" , traktują narybek inżynierski
Może po operacji przegrody będzie Ci lepiej
Dzięki za pomyślenie o chmurze i chęć podzielenia się
(jej, to jednak w niektórych filmikach obraz ma znaczenie?)
Wszystkiego dobrego! Kichania i , że tak powiem, beztroskiej sytuacji powiązanej z rejestracją samochodową w Raciborzu , też Skutecznego hulania na forum wśród fajnych tubylców i tubylczyń
Słyszałam, że na polibudzie różnie, w stronę "źle" , traktują narybek inżynierski
Może po operacji przegrody będzie Ci lepiej
Dzięki za pomyślenie o chmurze i chęć podzielenia się
(jej, to jednak w niektórych filmikach obraz ma znaczenie?)
Wszystkiego dobrego! Kichania i , że tak powiem, beztroskiej sytuacji powiązanej z rejestracją samochodową w Raciborzu , też Skutecznego hulania na forum wśród fajnych tubylców i tubylczyń
- Żorżyk
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 188
- Rejestracja: 12 grudnia 2019, o 22:44
Gdy wrażliwy na niewrażliwych trafia, to wrażliwy ma z tym problem.
Tę polibudę, ktorą mam na myśli, odradzali sami studenci przez uwalanie ludzi, rozliczanie co semestr, chamskie zarabianie i kadrę gnuśnych dziadków obrabiających kilkanaście uczelni.
Jakby co, to (pewnie nie tylko ) u mnie też stres rzucał się na kiszki.
Teraz jesteś magister inżynier i swoje wiesz
- Maciej Bizoń
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 545
- Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04
Cześć . Czytaj dużo , nie wymiekaj i pisz posty ..po 10 zapraszamy na czat tutaj dużo pozytywnych ludzi udzieli porady albo kopa w tylek jeśli będzie taka potrzeba
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." - - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
I nie, nie żartuję." - - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1543
- Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08
Jedną z pierwszych rzeczy, która daje światełko w zaburzeniu to to, że "nie tylko ja tak mam".Daje to duże pole do uczenia się na błędach nie tylko sowich, ale i czyichś z przeszłości
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 27 grudnia 2019, o 11:42
Co do kopa w tyłek, to odnowił mi się problem ze szczeliną odbytu. Staram się zdusić problem w zarodku, zobaczymy jak wyjdzie. I jak ja mam się dobrze czuć jak boję się każdej wizyty w toalecie. To boli jak cholera i weź tu okiełznaj nerwicę jak to naprawdę boli, to nie jest żadna iluzja. Ech to już powinienem pisać w innym temacie chyba.
-
- Świeżak na forum
- Posty: 32
- Rejestracja: 28 stycznia 2016, o 12:17
Już kiedyś temat szczeliny gdzieś tu na forum widziałam.Luke48 pisze: ↑12 stycznia 2020, o 11:05Co do kopa w tyłek, to odnowił mi się problem ze szczeliną odbytu. Staram się zdusić problem w zarodku, zobaczymy jak wyjdzie. I jak ja mam się dobrze czuć jak boję się każdej wizyty w toalecie. To boli jak cholera i weź tu okiełznaj nerwicę jak to naprawdę boli, to nie jest żadna iluzja. Ech to już powinienem pisać w innym temacie chyba.
Osobiście jestem już 3 lata po operacji. Wiem przez co przechodzisz i współczuję Ci bardzo.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 27 grudnia 2019, o 11:42
Ja jestem już niecałe 4 miesiące po operacji. Niestety od miesiąca mam jakiś nawrót. Doktor po badaniu (w przypadku świeżej rany bardzo bolesny) mówi, że się pojawiła szczelina w nowym miejscu co zbytnio nie napawa mnie optymizmem. Na razie jestem na etapie czopków i błonnika (znowu). Nikt mi nie powie, że można sobie to tak olać, bo jak rana się otwiera ból jest niesamowity już do końca dnia. Dzisiaj miałem wyjmowane bandaże z nosa po operacji przegrody nosowej. Mimo, że tak tego nie czułem to bałem się samego zabiegu jak i wyjmowania bandaży, nogi z waty i brak powietrza. Także nie jest łatwo opanować nerwicę mając takie fizyczne niedoskonałości. Oczywiście ciężkie studia i zamartwianie się tym co dalej też swoje dołożyło. Dziękuję za posta. Pozdrawiam
-
- Świeżak na forum
- Posty: 32
- Rejestracja: 28 stycznia 2016, o 12:17
Współczuję Ci naprawdę!Luke48 pisze: ↑26 stycznia 2020, o 16:00Ja jestem już niecałe 4 miesiące po operacji. Niestety od miesiąca mam jakiś nawrót. Doktor po badaniu (w przypadku świeżej rany bardzo bolesny) mówi, że się pojawiła szczelina w nowym miejscu co zbytnio nie napawa mnie optymizmem. Na razie jestem na etapie czopków i błonnika (znowu). Nikt mi nie powie, że można sobie to tak olać, bo jak rana się otwiera ból jest niesamowity już do końca dnia. Dzisiaj miałem wyjmowane bandaże z nosa po operacji przegrody nosowej. Mimo, że tak tego nie czułem to bałem się samego zabiegu jak i wyjmowania bandaży, nogi z waty i brak powietrza. Także nie jest łatwo opanować nerwicę mając takie fizyczne niedoskonałości. Oczywiście ciężkie studia i zamartwianie się tym co dalej też swoje dołożyło. Dziękuję za posta. Pozdrawiam
Pamiętam, jak ze szczeliną męczyłam się kilka miesięcy... często nie mogłam siedzieć, leżeć, stać, nie wspomnę o bólach przy załatwianiu. Bałam się korzystać z toalety. Na szczęście mi operacja pomogła.
Mam nadzieję, że miną Twoje dolegliwości, bo cholernie ciężko żyć, kiedy fizycznie ciągle boli. Napierdziela...Trzymaj się jakoś. Może teraz wystarczą leki, dieta...oby... Pozdrawiam