doskonale to znam. w moim przypadku było to skupienie sie na obawach.T o m e k pisze: ↑16 września 2018, o 17:59Tylko dlaczego tak jest, że zamiast bazować na doświadczeniu i postępach to zazwyczaj robię 2 kroki w przod i 4 w tył i tak w kółko. Mam na myśli to, że jak już stopniowo przez kilka miesięcy jeżdżę coraz dalej z coraz mniejszym problemem, wystarczy jeden większy atak paniki gdzieś daleko i znów moja strefa pozornego komfortu kurczy się do parunastu kilometrów i znów kilka miesięcy pracy... Taka jednorazowa "porażka" ora mnie na kilka miesięcy...
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Witam wszystkich ludzisków na forum :) po raz drugi...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 121
- Rejestracja: 21 sierpnia 2018, o 15:15
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 596
- Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26
Przeczytaj Szaffera..... moja przygoda z nerwicą jest podobna.qbaino pisze: ↑16 września 2018, o 15:53Zapytam z ciekowsci ,W jaki sposób wychodzisz bez terapii? Zaciekawiło mnie to.Powaznieżycie pisze: ↑16 września 2018, o 15:46Ja z nerwicy jeszcze wychodzę. Bez leków i terapii. Jeszcze trochę pracy przede mną, ale jest już bardzo dobrze. Tomkowi jeszcze mogę doradzić to, że mi na początku pomagało oddychanie przeponowe, aby się uspokoić. Ale to jest po to, aby bardziej nie nakręcać lęku tylko pokazać nerwicy i sobie, że nic strasznego się nie dzieje. A przy okazji trzeba jak najszybciej wdrażać w życie to co ja i schanis22 wcześniej napisałyśmy. Powodzenia Tomek!!! Pamiętaj nie jesteś w stanie nic przewidzieć, więc się nie zamartwiaj i nie niszcz własnego spokoju. A jak umiesz przewidzieć to podaj mi na PW wyniki totolotkaschanis22 pisze: ↑16 września 2018, o 15:33
Tak qbaino Twoja racja i prawda jest najprawdziwsza i najmądrzejsza , tylko Ty miałeś takie zaburzenie inni mają inne , tylko Ty wiesz jak radzić .
Opamiętaj się !
Po to jest forum żeby każdy się dzielił swoimi doświadczeniam . Pomagał , doradzał i wspierał nowchy użytkowników .
Ja tez miałam wieczne wizje jutrzejszego dnia , i wyszłam z zaburzenia bez terapii , a tylko dzięki forum i własnej pracy
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 121
- Rejestracja: 21 sierpnia 2018, o 15:15
cytuje z jego strony http://szaffer.pl/polecam/ :życie pisze: ↑16 września 2018, o 18:22Przeczytaj Szaffera..... moja przygoda z nerwicą jest podobna.qbaino pisze: ↑16 września 2018, o 15:53Zapytam z ciekowsci ,W jaki sposób wychodzisz bez terapii? Zaciekawiło mnie to.Powaznieżycie pisze: ↑16 września 2018, o 15:46
Ja z nerwicy jeszcze wychodzę. Bez leków i terapii. Jeszcze trochę pracy przede mną, ale jest już bardzo dobrze. Tomkowi jeszcze mogę doradzić to, że mi na początku pomagało oddychanie przeponowe, aby się uspokoić. Ale to jest po to, aby bardziej nie nakręcać lęku tylko pokazać nerwicy i sobie, że nic strasznego się nie dzieje. A przy okazji trzeba jak najszybciej wdrażać w życie to co ja i schanis22 wcześniej napisałyśmy. Powodzenia Tomek!!! Pamiętaj nie jesteś w stanie nic przewidzieć, więc się nie zamartwiaj i nie niszcz własnego spokoju. A jak umiesz przewidzieć to podaj mi na PW wyniki totolotka
Tu staram się wpisywać publikacje zawierające autoterapie nerwicy. Będę chciał, żeby lista rosła.
1. Weekes Claire ‚Hope and help for your nerves’
(Ukazało się polskie wydanie pod tytułem: ‚Kompletna samopomoc dla twoich nerwów’)
2. Weekes Claire ‚Peace from nervous suffering’
3. Baker Roger ‚Understanding Panic Attacks and overcoming fear’
4. Baker Roger ‚Strach i paniczny lęk: mity a rzeczywistość’, Wyd.Jedność, Kielce 2002.
(To jest polskie wydanie książki powyższej – pozycja 3.)
5. Bemis Judith, Barrada Amr ‚Oswoić lęk. Jak sobie poradzić z niepokojem i napadami paniki?’, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2001.
(Polecam tę książkę zwłaszcza z uwagi na przewijające się przykłady dialogów wewnętrznych. Myslałem, że pozytywne gadanie do siebie to mój pomysł, ale jak widać byli inni wcześniej . Dziękuję osobie która tę książeczkę mi wskazała.)
Pozdrawiam
- schanis22
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2199
- Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28
Trudno 1 do zera dla nerwicy .
Następnym razem pojedziesz , nie zadręczaj się tylko !
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 596
- Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26
Tylko zero WYRZUTÓW SUMIENIA. Nie wracaj do tego, nie analizuj. Miałeś prawo nie mieć siły tego zrobić. Ja też czasami dawałam wygrać nerwicy, ale wtedy nie można mieć wyrzutów sumienia. Nie wracałam do tego tylko szłam dalej. Małymi kroczkami uda się! Bądź dobry dla siebie.
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 25
- Rejestracja: 9 września 2018, o 21:45
Właśnie przed chwilą usiadłem na kompie i oglądałem zdjęcia z gór, zagranicy, znad morza... Nie potrafię uwierzyć w to, że jeszcze kiedyś będę mógł tam być bez lęku i cieszyć się z wyjazdu... Czuje się więźniem strachu...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 25
- Rejestracja: 9 września 2018, o 21:45
Wczoraj, pierwszy raz od kilku lat pojechałem SAM w nocy jakieś 45km od domu. Pospacerowałem na miejscu z pół godziny, pogadałem z siostrą przez tel. Jak zawrociłem dostałem ataku lęku, minął po ok minucie. Potem jeszcze krążyłem po zadupiach trochę. Łącznie 120km. Może kiedyś przestanę się bać lęku...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 25
- Rejestracja: 14 września 2018, o 18:15
Tomku to stan przejsciowy Potrwa i minie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 121
- Rejestracja: 21 sierpnia 2018, o 15:15
T o m e k pisze: ↑9 października 2018, o 08:35Wczoraj, pierwszy raz od kilku lat pojechałem SAM w nocy jakieś 45km od domu. Pospacerowałem na miejscu z pół godziny, pogadałem z siostrą przez tel. Jak zawrociłem dostałem ataku lęku, minął po ok minucie. Potem jeszcze krążyłem po zadupiach trochę. Łącznie 120km. Może kiedyś przestanę się bać lęku...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 25
- Rejestracja: 9 września 2018, o 21:45
Zastanawiam się co robić dalej. Wczoraj zdecydowałem się pojeździć, żeby zobaczyć czy dam radę, żeby się skonfrontować ze sobą, zobaczyć jak zareaguję na lęk dalej od domu. Zapomniałem dodać wczoraj, że pojechałem dokładnie tam, gdzie dostałem pierwszego prawdziwego ataku paniki za kółkiem jakieś 7lat temu. Zatrzymałem się tam, wysiadłem, zapaliłem papierosa i ogarnął mnie głęboki smutek, że zmarnowałem tyle czasu, tyle możliwości, tyle mogłem w tym czasie zrobić czy przeżyć gdybym nie poddawał się przez te lata lękowi... Potem jak wracałem fala lęku i standardowo poczucie chęci powrotu do domu... Zastanawiam się czy dalej tak sobie jeździć coraz dalej czy po prostu rzucić się na głęboką wodę i pojechać np ze 300km gdzieś i tyle. Jak dostanę ataku tak daleko to nie będę mógł tak sobie zawrócić i szybko do domciu... Jak myślicie?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 292
- Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 22:42
Różne są szkoły Tomku, jeśli jesteś na tyle odważny, żeby tak zrobić, to super, bardzo Ci to pomoże niezależnie od wyniku. Bo nawet jeśli atak paniki Cię złamie i trafisz np. na pogotowie, to jednak zrobisz to - to Cię bardzo podbuduje. Ja na przykład preferuję szkołę powolnego spokojnego i z mniejszymi doświadczeniami odburzania. Małymi kroczkami. To co zrobiłeś ostatnio z tym wyjazdem to wow - bardzo super, u mnie to było najpierw 10km z człowiekiem na linii tel. No i jakieś miesiąc, dwa po ostatnim ataku paniki. Więc jeśli tylko masz odwagę jedź, przeżyjesz na pewno, ale bierz pod uwagę że będziesz się źle czuł. A może i nie kto to wie. Jeśli jednak się nie zdecydujesz, to polecam małe ekspozycje, więcej czasu, mniej satysfakcji, ale więcej spokoju i zadowolenia Tak dla porównania - bałam się sama jechać 2 km w tym samym mieście do babci, bałam się iść sama gdziekolwiek, był taki czas że zawsze (ZAWSZE) ktoś musiał przy mnie być. Teraz poruszam się już całkiem nieźle, odburzam się z tego co ostatnio mnie dopadło 1 rok i 4 miesiące. To długo - wiem, ale gdy pomyślę, że mogłabym się tak czuć jak ponad rok temu to robi mi się niedobrze.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 25
- Rejestracja: 9 września 2018, o 21:45
No właśnie nie wiem co gorsze: satysfakcja czy zadowolenie
A tak na poważnie kolejny sukces. W niedzielę dałem się dobremu kumplowi namówić na pojechanie 55km do ośrodka wód termalnych. Oczywiście po drodze opowiedziałem mu w końcu o swoich problemach i przyjął to na spokojnie. Stwierdził, że dzisiaj dużo osób tak ma. Po drodze chciałem zrezygnować ale jakoś powoli stwierdziłem, że niech się dzieje co chce i wiecie co? Było super, gorąca woda, sauny itp. Bawiłem się świetnie. Wracałem dumny z siebie i zadowolony i dziękowałem koledze, że mnie wyciągnął.
Ale, żeby nie było tak pięknie na drugi dzień pojechałem do drugiego miasta jakieś 15km na szkolenie z obcymi kolesiami i czułem się fatalnie. Cały czas walka z myślami typu, jak w razie czego sie szybko dostać do domu. Wytrzymałem jednak te 3h i wróciliśmy ale całą resztę dnia czułem się do dupy. Tak więc raz na wozie raz pod wozem. Dodam jeszcze, że ogólnie teraz życie mi się mocno nie układa i dlatego trudniej mi jest działać.
A tak na poważnie kolejny sukces. W niedzielę dałem się dobremu kumplowi namówić na pojechanie 55km do ośrodka wód termalnych. Oczywiście po drodze opowiedziałem mu w końcu o swoich problemach i przyjął to na spokojnie. Stwierdził, że dzisiaj dużo osób tak ma. Po drodze chciałem zrezygnować ale jakoś powoli stwierdziłem, że niech się dzieje co chce i wiecie co? Było super, gorąca woda, sauny itp. Bawiłem się świetnie. Wracałem dumny z siebie i zadowolony i dziękowałem koledze, że mnie wyciągnął.
Ale, żeby nie było tak pięknie na drugi dzień pojechałem do drugiego miasta jakieś 15km na szkolenie z obcymi kolesiami i czułem się fatalnie. Cały czas walka z myślami typu, jak w razie czego sie szybko dostać do domu. Wytrzymałem jednak te 3h i wróciliśmy ale całą resztę dnia czułem się do dupy. Tak więc raz na wozie raz pod wozem. Dodam jeszcze, że ogólnie teraz życie mi się mocno nie układa i dlatego trudniej mi jest działać.