Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Witam :)

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

16 stycznia 2017, o 10:32

Zaburzenia nerwicowe od 6 lat. 7 rok jadę na leku, leku, który całkowicie zniwelował objawy i złe myśli, zaczęłam normalnie żyć.
U mnie się zaczęła jazda bez trzymanki w 2010 roku nie mogłam jeść, nie mogłam spać, non stop lęk. Byłam w strasznym stanie, poszłam po miesiącu do psychiatry i lek bardzo pomógł. Weszłam na forum bo w listopadzie wypiłam za dużo alkoholu, który wycofał mi działanie leku i jeszcze dochodzę do siebie, choć z każdym dniem jest lepiej. Ale kiedyś chciałabym zejść z leku, choć nie wiem czy przy tak intensywnych objawach mi się uda.
Czy ktoś z Was miał taką jazdę bez trzymanki i wyszedł z tego bez leków, bo ja nie funkcjonowałam.
Od dziecka miałam nerwicowe objawy mniejsze lub większe ataki paniki, w okresie dojrzewania erytrofobia. Bałam się np. sama zostawać w domu itd.
Pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

16 stycznia 2017, o 12:10

Witaj Kataraka :)

Z tego, co przeczytałam pracujesz na Lexapro? Też się nim leczyłam przez 5 lat, ale od dwóch miechów mam zmieniony lek. Pomaga Ci Lexapro na natręty?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

16 stycznia 2017, o 13:06

U mnie to są natrętne myśli i lęki, bardzo mocne lęki.
Dawka 15mg wyeliminowała natrętne myśli całkowicie. Po prostu jak normalny człowiek się żyje :) Żeby wymusić myśl musiałabym ją powiedzieć. Dlatego często do siebie mówię :D Teraz w czasie dołka się naczytałam o adhedonii, co powodują leki itd. i się nakręciłam na to, że dostanę depresji, że nie wytrzymam, że nie będę miała na nic ochoty :) Pytania "po co" itd. Ale mija :)

Zachowań natrętnych nigdy nie miałam. A myśli mi przychodzą i przechodzą po prostu na 100% skuteczności leku.

Dla mnie Lexapro idealne jest. CAŁKOWICIE WYELIMINOWAŁO OBJAWY, GŁUPIE MYŚLI. Jednocześnie dodało energii. Ale nie wiem czy ta energia wynika z mojego temperamentu czy lek jej dodaje :)

Na razie nie pracowałam nad sobą, trochę to olałam, no bo jak nie olać jak czujesz się zajebiście :D
Ale no przez dołek zaczęłam tu czytać może coś z tego będzie :)
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

16 stycznia 2017, o 13:08

Też brałam 15 mg, a potem 20. Ale ja mam klasyczną depresję, a nerwica to na dokładkę. Super, że tak na Ciebie działa i powodzenia dalej :)
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

16 stycznia 2017, o 13:28

Dlaczego zmieniłaś lek?
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

16 stycznia 2017, o 13:30

Przyplątała mi się do depresji nerwica, zdaniem lekarza lek stracił wobec tego swój profil działania i był niewystarczający na lęk. Obecnie od dwóch miesięcy jestem na nowym leku, ale szału nie ma, a może jest nawet jeszcze gorzej.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

16 stycznia 2017, o 14:02

Na jakim leku jesteś??

Dziwne, bo Escitalopram bardzo skutecznie działa na lęki. Trzeba długo czekać, ale działa, no ale widocznie na każdego inaczej. U mnie całkowity efekt remisji był po jakimś pół roku.
Na depresję to bardziej właśnie leki działające na receptory dopaminowe, noradrenalinowe.
No ale nie wiem dokadnie jak to z Tobą było, nie jestem lekarzem :)
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

16 stycznia 2017, o 14:07

Obecnie jestem na Dulsevii. W międzyczasie przerabiałam też jakieś stricto lękowe środki, ale bezskutecznie. Czekam na wizytę kontrolną, zobaczymy co będzie ;)
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

19 stycznia 2017, o 10:56

Jak tam Katarzynka? Pisałabym na czacie ale ciągle czekam na dodanie
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

19 stycznia 2017, o 10:57

Kochana, to czekamy na Ciebie na czacie ;)

U mnie kiepsko, totalnie polegam ostatnio w tym wszystkim... A u Ciebie? Mam nadzieję, że lepiej? :D
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

19 stycznia 2017, o 10:58

Tak u mnie dużo lepiej :) No dodałam prośbę o czata już pare dni temu i nic :(
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

19 stycznia 2017, o 10:59

Cierpliwości, na pewno niedługo zostaniesz dodana i będziesz mogła z nami czaaatować :D
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

26 kwietnia 2018, o 14:39

oooo wreszcie znalazłam, że pisałam tutaj swoja historię :)

Więc może opiszę ją bardziej szczegółowo dodając ostatnie tematy

Z lękami zmagałam się już od dziecka. Dokładnie pamiętam te sytuacje. Jako małe dziecko 3letnie potrafiłam spanikować na widok muchy, zawsze bałam się pszczół, ale jak to dziecko - szybko takie sytuacje się zamazują. W wieku szkolnym dopadł mnie lęk przed zostaniem samą w domu, pamiętam tą panikę jak rodzice wychodzili do pracy :evil: Później to jakoś się uspokoiło. Zawsze byłam przeczulona na punkcie swojego zdrowia, moja mama w pewnym czasie przechodziła nerwicę serca ja oczywiście miałam niepokój i lęki z tym związane. Potrafiłam się bać tego, że zdrętwiała mi ręka, że serce za szybko bije. Raz w szkole spanikowałam z tego powodu że jestem głodna, że coś się ze mną dzieje. Dodam, że jestem jedynaczką, zawsze miałam poukładane życie, byłam otwarta do ludzi, odważna, śpiewałam, tańczyłam i niestety też byłam i dalej jestem rozpieszczona. Nigdy nie miałam z niczym problemów, bardzo dobrze się uczyłam. W gimnazjum dopadła mnie erytrofobia :? Czyli lęk przed czerwienieniem się. Nagle z pewnej siebie osoby stałam się czerwieniącą na każde wystąpienie publiczne dziewczyną - wzywanie do odpowiedzi, a nawet zwykła rozmowa z kimś powodowała myślenie o czerwienieniu się. Przepłakałam naprawdę wiele, rodzice nie wiedzieli o co chodzi, w końcu poszłam do psychologa pare wizyt trochę pomogło starałam się to ignorować. Ale bujałam się z tym jeszcze przez okres liceum i studia. Na studia dostałam się pedagogiczne przeprowadziłam się i wiodłam życie studentki będąc w związku z alkoholikiem, który już wtedy wykańczał mnie nerwowo. Ale ciągle wydawało mi się, że się wszystko ułoży on się zmieni i jakoś dawałam radę. Dodatkowo jakoś to życie studenki mi średnio odpowiadało, miasto w którym mieszkałam było ponure, współlokatorki też mało chętne do imprez. Dlatego z chęcią powracałam do rodzinnego miasta gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Po zdaniu pierwszego roku studiów i rozpoczęciu wakacji było spoko, w pewnym momencie jednak już miałam dość toksycznego związku i zerwałam 1,5roczny związek. I zaczęła się nerwica na maksa. Lęki niesamowite, niemożność uspokojenia się, od rana do wieczora potworny ból związany z lękami i atakami paniki, próbowałam, chodzilam na piwo by się wyluzować, ale to w zasadzie nie pomagało. Po jakimś czasie stan depresyjny, ruszyłam więc na badania ale ja już wiedziałam, że to głowa siadła, od razu dopuściłam do siebie taką myśl, ale to nie pomagało. Wyniki badań idealne, USG jamy brzusznej wszystko OK. Więc co psychiatra - jestem tą osobą, która nie znosi cierpienia więc jakoś wizyta nie robiła na mnie specjalnego wrażenia ŻE O JEZU IDĘ DO PSYCHIATRY. Poszłam na nfz :roll: Lekarz popatrzył na mnie zaśmiał się skierował na badania psychologiczne i przepisał 5mg mianseryny. Fakt lekko się poprawiło, ale w międzyczasie przeczytałam o relaksacji oddechu i zaczęła się jazda bez trzymanki całodzienne duszności, kontrolowanie oddechu. Głowa bolała, ciągłe lęki wiec zapisałam się na wizytę prywatną do psychiatry. Miałam 20 lat. Lekarka wypisała escitalopram w dawce 5mg przez 4 dni później zwiększyć do 10 mg i pokazać się za 2 tygodnie. Dostałam dodatkowo lamotryginę i syrop robiony w aptece. Pierwsze 4 dni jakiś większych uboków nie było prócz tego, że wyostrzyły mi się myśli i miałam suchość w ustach. 5tego dnia obudziłam się i odczułam znaczną poprawę. W międzyczasie zrobiłam te testy psychologiczne wyszło jak bym zaburzenia lękowe i dostałam skierowanie na terapię. Była to terapia grupowa w nurcie psychodynamicznym :blabla: :blabla: Na terapii wytrzymałam może z 4-5 dni :lol: Problemy innych ludzi, czytanie swojego życiorysu, ocena innych, stawianie diagnoz w stylu, że to wszystko wina moich rodziców po prostu za bardzo mnie przytłoczyły. Codziennie wracałam z terapii i beczałam. Na wypisie otrzymałam - brak dostosowania się do grupy :mrgreen: Ale samopoczucie powoli się poprawiało lekarka po miesiącu kazała zwiększyć na 15mg i po 6ściu miesiącach w zasadzie czułam się normalnie. Z tym, że ciągle sobie pozwalałam na piwko, na winko, piwko potrafiłam wypić 1 codziennie po pracy bo lubię i mi smakuje. Stwierdziłam, że skoro biorę leki te same ciągle to po co mam płacić za wizytę będzie lepiej jak te leki będą mi przepisywać lekarze na nfz. Jakoś w 2011 roku (rok po braniu escitalopramu) poczułam się nagle gorzej. Lekarz na nfz dopisał mi do escitalopramu trittico, ratowałam się też mianseryną. Wkręciłam sobie w tym czasie zespół serotoninowy i odstawiłam wszystko z dnia na dzień. Po 2ch dniach dopadły mnie takie lęki, że nie wiedziałam jak się nazywam :yeah: :yeah: Więc z podkulonym ogonem wróciłam do mojej lekarki prywatnie, która ponownie przepisała escitalopram i powolutku na nowo zaczynałam żyć. Dojście do siebie trwało dobrych kilka miesięcy, ale później słodka sielanka, piękne życie, 0 natręctw, oczywiście alkohol był dalej obecny i czasami miałam wrażenie że mi sie pogarsza, ale wytrzymywałam ten tydzień i wszystko dochodziło do normy. Do czerwca 2016 roku było wspaniale. Nagle odczułam dołujące samopoczucie w okresie przedwakacyjnym dużo piłam piwa więc postanowiłam powiedzieć STOP i dojśc do siebie doszłam w miarę do siebie po upływie 5 miesięcy, zaliczyłam wakacje, wyjazdy i pozwalałam sobie znowu na alko :hide: W grudniu wróciła nerwica... POWIEDZIAŁAM SOBIE DOŚĆ JUŻ NIGDY NIE TKNĘ ALKOHOLU i faktycznie do dzisiaj jestem bezalkoholowa. Na wizycie lekarka kazała zwiekszyć esci na 20 mg poprawiało się silne ataki paniki minęły, ale obawy, myśli dalej we łbie, dołożyła mi do tego 10mg citalopram po kilku miesiącach poprawa znaczna, ale to jeszcze nie jest to co miałam kiedyś. 10 2017 września minęło jakoś 9 miesięcy i nie mam jeszcze tego stanu co kiedyś. Byłam przedwczoraj na wizycie escitalopram kazała odstawić w ogóle i symlę za to zestaw od przedwczoraj wygląda następująco: 20 mg citalopram 30 mg duleksytyna i 30 mg trittico. Już od wczoraj zauważyłam poprawę, jestem dobrej myśli, choć obawy o to, że po odstawieniu escitalopramu będzie gorzej mam ciągle we łbie. Że mogłam jeszcze wytrzymać, że mogłam dotrwać i na esci może doszłabym w końcu do siebie, ale z drugiej strony znowu przyszedłby kryzys i może zmiana leków faktycznie będzie OK. Na esci gdy było bardzo dobrze byłam tylko tu i teraz, zero myśli natrętnych, chęć do życia.

Mamy prawie maj 2018...miałam zmiany leków...paroksetyna razem z trittico i duloksetyną. Przez ostatnie 4 tygodnie było wyśmienicie...praktycznie w ogóle zapomniałam o nerwicy, ale spięcie brzucha dalej mi przeszkadzało...żyłam z tym....i starałam się nie skupiać na natrętnych myślach...teraz mam kryzys, co prawda jest dużo słabszy niż poprzednie kryzysy...jednak nastąpił. W poniedziałek mam wizytę, podejrzewam że będziemy schodzić z dulo a wejdę na paroksetynę. Czy to się w końcu skończy??? Została mi kontrola, spięcie brzucha i jak sobie dużo na wrzucam do głowy to wrażenie że zaraz zemdleję... jednak atak paniki to nie jest, jest to bardziej atak lęku.
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

15 lipca 2018, o 17:44

Hejooo ludzie...objawy są dużo mniejsze...jednak znowu popadłam w kryzys strasznej kontroli...mam znowu gorsze 2 tygodnie...płaczę i nie chce mi się wstawać z łóżka jak pomyślę, że następny dzień będzie taki sam...weszłam trochę w DD...jednak w ciągu dnia pojawia się sporadycznie... czasami nie czuję się sobą, czasami boli mnie brzuch, nachodzą myśli że nie będę jadła i że skończe w psychiatrykuuuuuu najbardziej mnie dołuje to że mam wrażenie że czas ucieka mi przez palce a ja po prostu walcze, staram się jak mogę i prącie. Nie powiem bo objawy są mniejsze niż tydzien temu, ale kobieta luźna w udach już tak się męczę, że nie mam słów...już myślę o jutrze, jak się będę czuć i co ze mną się będzie działo...jednak gdy pracuję jest trochę lepiej to jednak ciągle karze się za brak skupienia przez to że analizuję myśli :/ Że nie czuję się sobą i nie mogę poświęcić 100% uwagi na ludzi i na rozmowy z nimi, bo jestem tak skupiona na sobie... czasem mam wrażenie że nie mogę sklecić zdania, że nic mnie nie interesuje i zamiast zająć się życiem poświęcam 100% swojego czasu na nerwicę :/ albo objaw że wszyscy patrzą się na mnie jak mnie trzęsie i jak nie umiem nic powiedzieć, mimo że każdy mówi że tego nie widać...czuję niepokój w sobie po prostu a logicznie wiem, że nie ma się czego bać...Są chwile, które mi mówia że wytrzymam to wszystko, a czasami wpadam w lęk i płacz
Martusiaaa47
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 16 lipca 2015, o 17:35

15 lipca 2018, o 18:22

Hey dlaczego sobie nie wezniesz czegosc na uspokojenie? Ja tez jestem w trakcie odburzania i wiem co to znaczy skanowanie siebie.Czlowiek po prostu w pewnym momecie jest wykonczony psychicznie i wowczas taka tabletka jest bardzo przydatna.Troche spokoju napewno Ci sie przyda i nie zaszkodzi.Inni sie odburzaja i biora leki takze we wzieciu jednej tabletki mysle,ze tragedii zadnej nie bedzie.Potrzebujesz po prostu chociaz troche odpoczac i zapomniec.
ODPOWIEDZ