Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Witam - 5 Lat z nerwicą

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Justynian
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 28 czerwca 2019, o 20:01

31 lipca 2019, o 04:56

Witam serdecznie wszystkich forumowiczów mam 20 lat i zmagam się z nerwicą. Będę pisał pod tym pseudonimem, jest to pierwszy rozdział mojej drogi...

1. 5 Lat z nerwicą

Trudne początki

Nerwica jako taka ciągnie się u mnie od dość dawna ale można to oszacować od około 2014 roku. Jest to skutek wielu lęków i z dzieciństwa i z okresu nastoletniego. Główne objawy zaczęły się głównie od szybkiego męczenia się, szybkiego pulsu, walenia serca i duszności, uderzenia zmienne zimna i gorąca. Czułem się tak jak ukrywająca się osoba przed jakimś człowiekiem który jest twoim zagorzałym wrogiem i zna twój sekret, jeden mały ruch i po tobie, zostaniesz wyśmiany. Takie sytuacje miałem parę razy w tygodniu i musiałem się chować. Zawsze podczas tego musiało mi rosnąć ciśnienie a samo serce waliło jak dzwon, na twarzy gorący byłem. Na początku po dostaniu leku zawsze było takie uczucie, że może mi lek zaszkodzić i pilne studiowanie objawów na ulotce to wszystko potęgowało karuzelę lęku, tak wtedy rozpędzoną, że wyboru nie było wielkiego jak je koniec końców wziąć.

Metocard -> Propranolol

Zaczęło się od wędrówki po lekarzach. Najpierw udałem się z problemami do lekarza rodzinnego, który mnie skierował do Kardiologa. Przepisał mi Metocard 1 rano 1 na wieczór, który brałem dość długo aż do 2015 roku, gdy psychiatra zmienił mi go na Propranolol 1 rano 1 wieczór. Ciągle miałem robione np. z ekg mało mogłem się dowiedzieć bo nie potrafiłem się uspokoić podczas zabiegu, dopiero kolejne badania jak echo serca czy holter potwierdziły całkowicie zdrowe serce. Propranolol ma ciekawą wadę, otóż nie działa zbyt długo jak wziąłem go o jakiejś 6:00 to kolejna dawka już musiałaby być o 14:00 by nie spanikować od mocniej bijącego serca i może duszności. W warunkach domowych bym absolutnie nie spanikował ale w tam gdzie są ludzie zdarzyło mi się kilka razy, więc dla pewności lepiej wziąć wcześniej niż zaryzykować atak paniki i się źle czuć. To było zgubne myślenie pokroju "przezorny zawsze ubezpieczony". Musiałem to zmienić na "kto nie ryzykuje ten nie je". Te dwa powiedzenia są strasznie przejaskrawione ale nie mam lepszych. Dopiero w 2018 roku wróciłem powoli do ćwiczeń i w ogólę jakiegoś wysiłku fizycznego, otóż metodą ryzykowania zacząłem biegać aż w końcu się przekonałem że nic mi nie jest ani nic mi nie będzie. Wygrałem ale nadal biorę Propranolol, choć wieczorem 0,5 mg.

Asentra -> Setaloft

Kolejne z marszy po lekarzach to neurolog, który opukał mnie stwierdził nadpobudliwość lękową i zaproponował EEG. Również w kontekście mojego lęku o którym później. po różnych psychiatrach, większość (wszyscy?) na których trafiłem najpierw brałem Asentrę nie pamiętam 1 czy pół rano, to i tak bardzo dawne czasy, po pół roku odstawiłem i nastąpił nawrót dzięki czemu od 2015 roku jestem na Setalofcie 50 mg, wtedy miałem też pierwszy atak paniki w autobusie i musiałem z niego wyjść. Patrzenie było lekko nierealne, powidoki dłużej trwały niż normalnie. Po pewnych wydarzeniach w 2018 roku latem musiał zostać podniesiony na 100 mg. Skarżyłem się wtedy na różne uciski czy drętwienia na twarzy, szyji czy w nogach. Po roku objawy całkowicie zniknęły, prawdę mówiąc nawet nie wiedziałem kiedy. Na jesieni już sam zmniejszyłem sobie dawkę na 75 mg, coś koło wiosny 2019 roku już biorę 50 mg a od lata 25 mg i myślę o odstawieniu.

Clonazepam

W tym 2015 roku, miałem też etap gdy psychiatra przypisał mi 0,25 Clonazepamu "doraźnie na uspokojenie na (co) wieczór". Taka dawka ścinała z nóg ale działała i uzależniała, po krótkim czasie stopniowo ją zmniejszałem z tabletki 0,5 mg, do 4/8 tabletki następnie 3/8 tabletki, w 2016 było już 2/8 tab, później 1/8 tab aż udało mi się w 2017 go w końcu odstawić. Z czego jestem zadowolony, był to kolejny krok naprzód.

Lęki

Mój największy koszmar. Dobrze napisałem już o objawach i jak się ich farmakologicznie chciałem pozbyć, teraz coś o przyczynach, otóż udało mi się je poznać. Blokuje mnie kilka czynników jak paniczny lęk przed dostaniem ataku padaczki i lęk przed błyskającymi światłami. Nigdy nie miałem tej choroby, nikt w rodzinie nie miał tyle ludzi mi tłumaczyło i nic, ten lęk zaczął się prawdopodobnie od czytania instrukcji od gier komputerowych gdzie jest zawarte takie ostrzeżenie że błyski potrafią sprowokować taką. Brat a potem matka wiedzieli że się tego boję to jeszcze mnie wyzywali od tej choroby gdy coś zrobiłem źle zamiast mi po prostu rzucić jakąś k***ą XD. Od małego grałem dużo a to na konsolach a to na komputerze, w okresie nastoletnim nawet siedziałem po 10 godzin. Chodziłem po dyskotekach na których światło ciągle mrugało, oglądałem koncerty czy filmy po ciemku. Grałem po ciemku na starych kineskopach długimi godzinami. Są to czynniki wyzwalające i prowokujące tę chorobę. W 2015 strach wyszedł że przez miesiąc bałem się spojrzeć na włączony telewizor. Dzisiaj jest już znacznie lepiej choć jest to jedyna rzecz z którą sam nie jestem w stanie sobie poradzić. Strasznie mnie to ogranicza gdyż chciałbym pójść na dyskoteki, koncerty itp. ale jak zobaczę jakąś mrugającą rzecz zamykam oczy i chowam wzrok. Nie mogę też przez to już tyle grać co kiedyś, tylko rano jak się czuję świetnie, ale o tym później Gniew mnie trawi że nie mogę z przyjaciółmi tego zrobić. Tu proszę Was o pomoc. Nie potrafię sam sobie tego wytłumaczyć że jestem zdrowy.

Natręctwa

To zapoczątkowało Zaburzenia Obsesyjno-Kompulsywne już w gimnazjum, po tym jak ktoś powiedział nazwę tej choroby a później doszły i inne choroby czy przesądy, zacząłem powtarzać wielokrotnie czynności, głównie odliczanie do jakiś liczb. Szczęśliwe głównie parzyste głównie 4, 8, 16, 48 czy 62 a pechowe 3, 7, 14, 34, 64. Standardowo jak wykonałem czynność natrętną to czułem chwilową ulgę, a jeśli nie to coraz bardziej zaczął we mnie narastać lęk. Kazałem rodzinie powtarzać również jakieś czynności czy kazać się przepraszać, wielokrotnie. Zaczęli z czasem zwozić jakiś psychiatrów którzy zostawiali leki. Nie zgodziłem się na branie. Czasami widziałem w napoju nieudolnie rozkruszone leki. Zacząłem tym być nieufny w stronę rodziców i sam sobie szykowałem posiłki w obawie przed ukrytymi trucicielami. Przez tych ludzi jestem jaki jestem ingerowali w moją osobę, może nawet chcieli mi pomóc ale co z tego jak ja jej nie chciałem. Wtedy czułem się dobrze, później gdy jej chciałem nie było nadal nikogo kompetentnego. Niektórzy ludzie nie rozumieją nas uważają że skoro bierzesz leki to jesteś chory - psychicznie. Dlatego trzeba się ukrywać tak jak robią to chociażby geje przed niezaakceptowaniem społecznym.

Drżenia

Teraz straszna część. Bardzo rzadko jak byłem dzieckiem i nastolatkiem, miałem coś w stylu drgawek około 20-30 minutowych. Wtedy przejmowało mnie ogromnie zimno szczególnie w kończynach. Drgały ręce nogi i sczęka. Ciekawostką jest to że jak się przykryłem kilkoma kocami i przestałem się ruszać było ok ale jak bym ruszył się o kawałek to drżenie się pojawiało więc wtulony kilkoma warstwami przeczekiwałem z 20-30 minut aż było wszystko normalnie. Takie wydarzenia działy się tylko w nocy, przed samym snem. Strasznie się wtedy bałem. Było to czasami po obejrzeniu horroru czy usłyszeniu strasznej historii o śmierci kogoś z rodziny. Czasami zimą takie drżenie czuję jak jest mi strasznie zimno. W domu nie miałem za wesoło może nie byłem jakoś wyjątkowo bity, bardziej bym powiedział że za dzieciaka wdawałem się w bójki z rodzicami.

Droga do wyzwolenia

Wysłuchałem 3 sezony duet, swoją drogą dziękuje Wam za ogromną pracę i poświęcony czas. Wcześniej czytałem wiele książek i artykułów na ten temat, choć szukanie objawów raków udarów zawałów wylewów czy chorób neurologicznych lub psychicznych jak wszystkich was tak i mnie przygnębiało, ale co ciekawe nigdy nie miałem myśli samobójczych, strach przed śmiercią i ta olbrzymia chęć życia ratuje mnie i napawa coraz to kolejną energią do działania Koniec końców udało mi się zrozumieć całą mechanikę nerwicy. Ten tekst starałem się napisać nie chronologicznie tylko wątkowo gdyż takie postrzeganie według mnie może lepiej Wam nakreślić sytuację. Jeśli chodzi o objawy dzisiejsze to w skrócie mówiąc rano się czuje świetnie ale z czasem coraz słabiej tak jak głodny człowiek jedzenia osłabiony i senny. Miewam też lekkie derealizacje, które są wywoływane poprzednim stanem lub lękiem objawiające się bardziej kręceniem czy uciekaniem wzroku, lekkim ale zauważalnym jakbym wyszedł z rozpędzonej karuzeli. Minimalne i rzadkie depersonalizacje mówię i wtedy nagle zwracam nadmierną uwagę na to że mówię tak jakbym bym jakimś pudłem z którego wydobywa się dźwięk. Bólów i zawrotów głowy nie mam. Za to bolą mnie często oczy, mam lekki światłowstręt najlepiej się czuje gdy słońce jest schowane za chmurami lub nocą. Często przepełnia mnie złość albo energia której nie mogę wyładować. Czasem suchość w ustach, wtedy jest najgorzej jak chcesz przełknąć ślinę a tam sucho na wiór, ale to najmniej ważne. Dzisiaj również boję się patrzyć w telefon podczas jazdy, że wywoła to odrealnienie. Pogodziłem się że dawny ja nie wróci, choć czasami tęsknie za tymi rzeczami które robiłem. Czas budować nowego siebie.

Zrozumienie i pogodzenie się ze sobą

Dopiero wtedy gdy dotknąłem dna uświadomiłem sobie co zrobiłem nie tak, ale zwykle było już za późno mogłem tylko zaklinać rzeczywistość że jest niesprawiedliwa i dlaczego mi się to przytrafiło, lecz zawsze udawało mi się odbić, sporym kosztem i pokorną syzyfową pracą. Ważne jest by wybaczyć innym a przede wszystkim sobie, lecz najważniejsze jest to by podnieść się gdy nie jest jeszcze wszystko stracone, a nawet jeśli to można spróbować zagrać z nowym rozdaniem. Mimo wszystko nie narzekam na swój los.

PS. Nie wiem czy to dobre miejsce do wstawienia mojej rozprawy.
Volenti non fit iniuria

Moja historia:
post201362.html#p201362
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

31 lipca 2019, o 12:41

Miejsce dobre.Dobrze i klarownie to wszystko opisałeś.Witaj na forum, obyś rozwiązał swoje problemy. ;]
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

31 lipca 2019, o 13:18

Witaj Justynianie, polecam Tobie do nagrań dołożyć jeszcze wpisy z forum z tego działu: wyja-nienia-mechanizmow-zaburze-odburzanie-rozwoj.html moga one wiele ci dołożyć spójności szczegolnie z nagraniami duet. Powodzenia!
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
ODPOWIEDZ